Salazar milczał, tylko kiwał na potwierdzenie słów.
Po kilku minutach odezwał się ponownie ten sam głos.
- Właźcie, żeby nie było z wami kłopotów jak z nimi, schlali się i burdy wszczynali.Stalowe drzwi się otworzyły, przy drzwiach widać było czterech trablinów z broniami. wpuścili was, na widok Salazara jeden się zamyślił jak by go znał, lecz po chwili machnął ręką.
Gdy weszliście do środka dało się słyszeć piękne odgłosy śpiewających bardów i wiejskich kapel, mnóstwo stołów, mnóstwo mężczyzn i skąpo odzianych, egzotycznych kobiet.
Wasz widok nikogo nie zaskoczył "kolejne rabusie" dawało się słyszeć, gdy przemierzaliście kolejne stoły. Był to ogromny kompleks, wielka jaskinia jednakże oprawiona drewnianą podłogą, starannością wykute w skale ściany i sufit. prawdziwe piękno architektoniczne, sala balowa w skale.
Na końcu pomieszczenia, do którego prowadziły stoły, stał piedestał z małym stolikiem, nikogo tam jeszcze nie było, lecz co chwile ktoś wspominał: "za chwile wyjdzie ten wielki niewielkich rozmiarów".
Salazar na ten widok powiedział do swojej znajomej.
- Słuchaj, musimy się rozdzielić... jeżeli to rzeczywiście Traumata, to on mnie zna, pozna i możemy być spaleni. Zajmę się rozeznaniem terenu, ty wyczekuj przedstawienia albo coś...
Początkowo, mimo straży złożonej z 4 trablinów, n ie zauważaliście tych istot, dopiero po krótkiej chwili zauważyliście jak pod nogami, między wami "przemykają" te istoty ukrywając się we wszelkich cieniach. było to szczególnie ciekawe zjawisko, było ich wielokrotnie więcej niż ludzi w tym kompleksie.
75x jakieś bandziorki
225x trablin!