Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Anette Du'Monteau w 16 Sierpień 2014, 13:50:54
-
Nazwa wyprawy: Niechciany świadek
Prowadzący wyprawę: Salazar
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: myślenie + walka bronią białą 50%
Uczestnicy wyprawy: 1
Anette udała się do jednego z swoich przełożonych. Roland jak zwykle siedział w swoim gabinecie zasłonięty stertą papierów.
-Podobnież masz jakieś zlecenie Rolandzie.
-
- Wiesz jak to jest okradać obywateli w ciągu dnia... Zdarzają się niemiłe osoby, które patrzą gdzie nie powinny. A tłum zaalarmowany zmusza do wycofania się. doświadczył tego młody Jędrek. Nie było by nic tragicznego, gdyby nie fakt, że zainwestowaliśmy w Jędrka, ma być wprowadzony do urzędów państwowych, dokładniej do skarbca. Musisz pozbyć się świadka tej kradzieży nim zaalarmuje straże, a co gorsza, rozpozna Jędrka jako sprawcę. Znajdziesz Jędrka przed naszą siedzibą. Siedzi i ćwiczy walkę nożami.
-
-W porządku. Zobaczę co da się zrobić. Anette spokojnym krokiem opuściła gabinet Rolanda i skierowała się ku wyjściu z główny zabudowań siedziby. Patrzyła jak niektórzy ludzie ćwiczą. Bynajmniej nie były to wyłącznie ćwiczenia fizyczne. Członkowie praktykowali również różne sztuczki pomagające w kradzieży oraz radzeniu sobie z zamkami. Bystre oko dostrzegło także adeptów starających się opanować sztukę skradania. W końcu dziewczyna znalazła mężczyznę trenujące rzuty nożami. Stanęło obok niego i sama rzuciła w cel jednym z swych ostrzy. Wbiło się prawie w środek. Sama będę musiała jeszcze poćwiczyć.
-Jak się masz? - spytała.
-
Jędrek (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Szara_strefa#J.C4.99drek)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/d/d4/NPC_J%C4%99drek.jpg/240px-NPC_J%C4%99drek.jpg)
- Witaj... dobrze... ale ty stara... przepraszam dojrzała... Nie przystoi by tak mówić... Przepraszam... - mówił bojąc się kolejnych kar cielesnych.
-
-Nie martw się, nie jestem tu by cię karać ani pilnować przy treningu. Chciałam tylko pogadać na temat twojego ostatniego zadania.
-
- No trochę mi nie wyszło... Już miałem nachapane trochę błyskotek, ale zachciało mi się starą szlachciankę wyzbyć z mieszka. Dojrzał mnie jakiś krasnolud.
-
-Jakiś sąsiad jej albo znajomy? Czy może przypadkowy przechodzień? Zauważyłeś coś szczególnego wtedy?
-
- No wyglądał... To właściwie wszystko co zauważyłem. - Powiedział dokładnie w detalach opisując co widział.
(http://fc06.deviantart.net/fs70/f/2014/228/6/c/dwarf_blacksmith_by_michelefrigo_d4lakir_by_traumatica1-d7vfza4.jpg)
- Problem leży w tym, ze mógł zdążyć dużo powiedzieć... trzeba z nim porozmawiać, udobruchać, przepłacić, nadpłacić przebić... nim wygada wszystkim... a jeżeli już to zrobił to trzeba to wszystko wyprostować. Nie mogę się tam pokazac, jeżeli chcą mnie zamknąć... a Nie mogę tu długo pozostać, bo nasz plan nie wypali... - mówił skruszony.
-
-Zajmę się tym. Tylko jeszcze mi powiedz gdzie go znajdę. O ile pamiętasz rzecz jasna.
-
- A skąd mam wiedzieć gdzie go znajdziesz... na pewno w Ekkerund. Dojrzał mnie jak baraszkowałem w dzielnicy specjalistów.
-
-Rozumiem. Trzymaj się w takim razie. Anette udała się do najbliższego miasta w gminie. Musiała tam wypożyczyć sobie konia.
-
//Czyli gdzie idziesz?
-
Najbliższym miastem było Sinliar, które zresztą stało się głównym ośrodkiem tej gminy i większej okolicy.
-
Było to blisko, musiałaś przejść szlakiem, przez jednak kawał zagajnika. Zimowy klimat, srogi był i nieprzyjemny nawet dla zwierząt. Dotarłeś do miasteczka bez problemów. Chłód doskwierał ci niemiłosiernie, czułaś się nieswojo przy tej temperaturze.
//Temperatura -5 stopni, obowiązuje kara: Spadek temperatury poniżej 0 stopni (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Atrybuty_i_kary#Spadek_temperatury_poni.C5.BCej_0_stopni).
-
Dziewczyna wynajęła konia w mieście i ruszyła w kierunku Ekkerund. ÂŻałowała nieco że nie miała na sobie jakiś skór albo cieplejszych ubrań. Ten chłód był zdecydowanie nieprzyjemną częścią zadania.
-
//Wynajęcie konia niesie ze sobą koszta. Nie odbyła się tutaj żadna transakcja, brak dojęcia grzywien z ekwipunku. To jest wyprawa i obowiązuję wszystkie zasady bez ustępstw zgodzie z zasadami uczestnictwa w wyprawie (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Zasady_uczestnictwa_w_wyprawie).
Dotarłeś do stajni w mieście. Stajenny powitał cię i zaczął rozmowę.
- Witam panią, w czym mogę pomóc?
-
//: Liczyłem że po prostu podliczysz na koniec.
-Dzień dobry. Chciałabym wynająć jakąś szkapę. Tak na 3 dni powiedzmy. Da radę coś zorganizować?
-
- Szkap Ci u nas pod dostatkiem. Na 3 dni? to będzie 45 grzywien dokładnie. - Powiedział i rpzyprowadził konia ze stajni, trzymał za uprząż podając ci ją, jednakże drugą rękę wyciągnął po pieniążki.
-
Anette odliczyła 45 grzywien i podała stajennemu. Po odebraniu uprzęży, zgrabnie wskoczyła na konia i ruszyła w kierunku Ekkerund.
-
Wyjechałaś z miasta i mknęłaś dalej i dalej, aż z oddali dojrzałaś mur. Zbliżałaś się do niego a on aż rósł w oczach. Z oddali dojrzałaś bramę muru odgradzającego Ombros.
-
-Otworzyć przejście! Anette Du'Monteau, z polecenia Rolanda von Lynxa! - krzyknęła gdy zbliżyła się do bramy.
-
Strażnik zgasił skręta i przydeptał. Sapnął ociężale i wraz z trójką innych zaczęli obracać kołowrotem. Wraz z obracaniem się maszyny przy pomocy siły mięśni, brama zaczęła unosić się ociężale odsłaniając ci wyjazd z terytoriów gminy.
-
Dziewczyna spojrzała na wielki mur broniący dostępu do terenów Kruków. Spore dzieło, które były tworzone dłuższy czas. Jednak nie miała czasu dłużej podziwiać obronnego wału. Ruszyła przez bramę na trakt. Musiała dotrzeć do miasta krasnoludów, Ekkerund.
-
Podróż traktem zmusiła cię by wjechać do przeciętnego lasu mieszanego. Słyszałaś wycie wygłodniałych wilków z oddali. Słyszałaś ruszające się drzewa i szelest śniegu, jednak zimowa aura, mnogość śniegu w gęstwinach utrudniało dojrzenie źródeł dźwięku, zwyczajnie otaczał cię ze wszech stron...
-
Anette pośpieszyła konia. Nie zamierzała zostawać w tym miejscu na tyle by dać zwierzynie sposobność do jakiegoś ataku.
-
Gnałaś konia ile sił w nogach zapominając o uważnym rozeznaniu w terenie, zwłaszcza w sprawie pułapek. Każdy szanujący się podróżnik wie, ze pod kruczy mur przybywają również bandyci niezrzeszeni, chcący udowodnić swoją wartość i chcący przedrzeć się do środka gminy.
Gnany koń zahaczył o linę rozpiętą na całej szerokości drogi. lina była cienka, słabo widoczna, jedna nie była by problemem do zerwania. jednak lina nie była jedna, con 10 centymetrów rozpięto kolejne na szerokości połowy metra. Koń zaplątał się kopytami i przewrócił na przód głową zrzucając tym samym jeźdźca. zza krzaków wyłoniło się 4 bandytów, wśród nich był wyróżniający się stroje, ubiorem jegomość.
3x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta)
1x UNKONWN
(http://fc03.deviantart.net/fs42/i/2009/091/9/1/Thief_by_MedoK81.jpg)
Milczeli wszyscy. Bandyci dobyli swych mieczy w jedną dłoń a sztylety w drugie dłonie. mężczyzna stał i milczał.
-
Dziewczyna była nieco zdumiona zuchwalstwem bandytów. Wśród nich był jeden odziany w zieleń. Nagle doznała przebłysku.
-Russel. Co za wiatry cię przywiały aż tutaj? - spytała spokojnie.
-
- Ta same, które zmuszają ciebie, by wraz z wiatrem opuszczać te mury. Chęć zysku. Przybywam z poselstwem od Traumaty Malahara.
-
-Podobnie jak ty jestem człowiekiem interesu, więc chętnie cię wysłucham. - odparła.
-
- To nie miejsce i czas na rozmowy. Musimy znaleźć ustronniejsze miejsce o ile jesteś władna by podejmować decyzje sama. Słyszałem, że u was władzę pełnią inne osoby, a odpowiedzialność rozłożona jest na kilka jednostek.
-
-Każdy decyduje o sobie. To że łączymy się w innych celach nie oznacza, że nie możemy mieć własnych. Jedność nie oznacza podległości kompletnej. - odpowiedziała poważnie. -A na następny raz uważajcie na mojego konia. Co wam zwierzak zawinił.
-
- Zwierzę to mała cena co do tego, co mogło cię spotkać, Anette. W tym rzecz. Mamy ofertę ndla was wszystkich, razem wziętych. Nie są na potrzebne pojedyncze osoby, mamy ich dość.
-
-No to opowiedz wreszcie o co chodzi. Jakieś konkrety.
-
- No to zorganizuj mi "zjazd" waszych przywódców... Wówczas porozmawiamy.
-
-Chyba się nie dogadamy. Nigdy nie uświadczysz wszystkich ludzi na raz. Równie dobrze mogłabym urządzić niewielki bal i wyjedzie podobna ilość ludzi. Jeśli nie wystarczy ci jeden, to nie będziesz miał wszystkich.
-
- Więc żegnaj. - Powiedział i gwizdnął na pozostałych, odplątali liny z nóg twojego konia i zaczeli ponownie zakładać pułapkę.
-
Anette wspięła się na konia i ruszyła w dalszą drogę. Zmarnowała jedynie czas na tych bawiących się łapserdaków. Będzie musiała jednak o tym wspomnieć w siedzibie. Ta grupa stanowi coraz większy problem.
-
Gnałaś i gnałaś, mknęłaś i mknęłaś, a las zdawał się nie meić końca. Nudny rytm podróży zakłóciła trójka zbłąkanych duszyczek przed tobą.
- Kochanie, nie tak prędko!
Powiedział jeden z trzech bandytów wyciągając sój miecz. pozostała dwójka wykonała podobny manewr szykując się by cie zaatakować.
3x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta) (Mają wyciągnięte miecze, zamierzają ranić twojego kuca po szyi/głowie, by unieruchomić cię w podróży, zrzucić z kuca, a tym samym doprowadzić do walki na równym poziomie. Są w odległości 30 metrów przed tobą, więc masz jeszcze chwilę na działania - chociaż nie dużą skoro pędzisz na kucu, a oni biegną wprost na ciebie. Jeżeli jest ci potrzebny dokładniejszy opis - pytaj.)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/3/3c/Bestiariusz_bandyta.jpg)
-
Anette zaczęła wyhamowywać konia. Starała się niezbyt ostro, żeby nie wylecieć z siodła, a i żeby nie wpaść prosto w ich łapy. W między czasie ręką sięgnęła po jeden ze swych noży do rzucania. Sprawdziła czy wciąż są na swoim miejscu. Po upewnieniu się dalej trzymała uzdę swego konia.
-
Biegli i pędzili wprost na ciebie, dzierżąc swe miecze. Tak wam minęła połowa odległości, 15 metrów.
3x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta) (Mają wyciągnięte miecze, zamierzają ranić twojego kuca po szyi/głowie, by unieruchomić cię w podróży, zrzucić z kuca, a tym samym doprowadzić do walki na równym poziomie. Są w odległości 15 metrów przed tobą, więc masz jeszcze chwilę na działania - chociaż nie dużą, oni biegną wprost na ciebie. Jeżeli jest ci potrzebny dokładniejszy opis - pytaj.)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/3/3c/Bestiariusz_bandyta.jpg)
-
Anette mogła już zeskoczyć z konia. Dłonie trzymała blisko swojego ciała. Była przygotowana, lecz nie chciała od razu rzucać się na tych bandytów. Tak robili jacyś nierozsądni awanturnicy, a nie członkini Krwawych Kruków. Jej ręka spoczęła na chwilę na głowicy miecza.
-Na prawdę chcecie napaść na Kruka?
-
Chęć rozmowy, wypowiedzenia tych słów, których już nie słuchali, dała im czas by zmniejszyć odległość do 5 metrów.
3x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta) (Mają wyciągnięte miecze, zamierzają ranić twojego kuca po szyi/głowie, by unieruchomić cię w podróży, zrzucić z kuca, a tym samym doprowadzić do walki na równym poziomie. Są w odległości 5 metrów przed tobą, więc nie masz już ani chwili do działania - biegną wprost na ciebie. Jeżeli jest ci potrzebny dokładniejszy opis - pytaj.)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/3/3c/Bestiariusz_bandyta.jpg)
-
Anette sięgnęła po jeden z noży przy swoim odzieniu i rzuciła nim precyzyjnie celując w szyję jednego z bandytów. Po tym zabiegu sięgnęła ku swojej katanie chwytając ją oburącz. Pierwsze uderzenie spadło na nią od góry, lecz dziewczyna nastawiła klingę i uderzając od dołu odbiła cios. Nie czekając natychmiast przeszła do ofensywy i cięła po przekątnej klatkę piersiową bandyty. Katana bez problemu rozcięła materiał i skórę. Ostatni przeciwnik nie próżnował i także szykował się do ataku. Anette sparowała uderzenie, a potem odskoczyła w tył na 3 metry. Tyle jej wystarczyło by sięgnąć po kolejny nóż i celnym rzutem umieścić go prosto w sercu bandyty. Przeciwnik padł niemal natychmiast. Dziewczyna jeszcze dla pewności przeszła się między trupami. Sprawnymi ruchami katany porozcinała szyję wszystkich rabusiów. Zabrała również swoje noże, które uprzednio wytarła o łachy napastników.
-
I odzyskała swoje dwa noże.
-
//Jak tam z aktywnością u uczestników?
-
Dziewczyna nie zwlekała dłużej. Dosiadła swego konia i ruszyła w kierunku krasnoludzkiego miasta Ekkerund. Za dużo rzeczy już ją zatrzymało. Anette cieszyła się, że ma dostatecznie dużo cierpliwości na takie dni jak ten.
-
//Jak tam z aktywnością u uczestników?
//Jak widać, nie najlepiej, niemniej jednak postaramy się ukończyć zadanie pomyślnie względem scenariusza, "bez zbędnej zwłoki" z mojej strony przynajmniej.
Podróż była długa i męcząca, a ratunkiem okazała się mała, nikomu nie znana karczma położona być może w połowie drogi - kto wie, w takich warunkach ciężko to określić.
(http://fc01.deviantart.net/fs70/f/2013/224/c/d/prancing_pony_tavern_by_daroz-d6htwmm.jpg)
-
Mam szczęście. Anette pomyślała sobie że i tak nie ma co jechać po zmroku i w zmęczeniu. Postanowiła dobić do karczmy i tam nieco odsapnąć. Rozglądała się za jakimkolwiek napisem sygnalizującym nazwę przybytku, a także za jakimś stajennym.
-
Na zewnątrz nie było żadnego napisu, ani też żadnego stajennego. Przed drzwiami wejściowymi usadowione były dwa drewniane koryta równolegle usadowione do siebie, wypełnione czystą wodą i jakimś jadłem dla koni. nad korytami rozciągał się długi, drewniany kij, do którego można było zaczepić lejce.
-
Nie widząc innej możliwości Anette przywiązała swojego konia. Miała nadzieję, że nie ma tu żadnych koniokradów. Nie miałaby ochoty ganiać za nimi. Dziewczyna weszła do środka przybytku i rozejrzała się bacznie.
//: Poproszę o zawieszenie zadania. Podobnież Salazar poinformował że nie może prowadzić, a ja jednak nie dostałem wtedy takiej informacji.
-
Anette Du'Monteau spędziła jakiś czas w karczmie oczekując dalszych instrukcji. Straciła przez to na wynajem pokoju 120 grzywien.
//Wątek został zakończony w tym konkretnym momencie. Kiedy prowadzący wyprawę będzie aktywny wyprawę będzie można wznowić od tego momentu. Gracz otrzymał karę, ponieważ to jego nie było z początku w grze przez ponad miesiąc.