Forum Tawerny Gothic

Tereny Valfden => Dział Wypraw => Zakończone wyprawy => Wątek zaczęty przez: Funeris Venatio w 10 Marzec 2018, 14:34:19

Tytuł: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Marzec 2018, 14:34:19
Nazwa wyprawy: Skrzydła i szpon (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/7/71/Skrzyd%C5%82a_i_szpon.png)
Prowadzący wyprawę: Dragosani, Narrator
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Zezwolenie prowadzącego
Uczestnicy wyprawy: Dragosani, Funeris Venatio, Evening Antarii

Jaja gotowały się już przeszło pięć minut, niedługo powinny ściąć się prawidłowo. Posiekany drobno szczypior spoczywał spokojnie na drewnianej desce obok, zaraz obok plastrów ogórka, żółtego sera i cudownie pachnącej szynki. Nieco chuda, lecz idealnie ugotowana, zachęcała samym swym kolorem. Rzeźnik się postarał. Anioł chwycił ząbkowany nieco nóż i zaczął krajać spory bochen żytniego chleba. Ostrze weszło gładko w pieczywo, jeszcze świeże, całkiem ciepłe, dopiero co przyniesione z piekarni. Butch przeszedł się kawałek dalej, do ich ulubionego piekarza, przy okazji oprowadzając trzech orków po mieście, których Funeris niedawno kupił na targu niewolników najemników.
Pukanie do drzwi dotarło do niego również tutaj, w kuchni. Ciche i przytłumione, lecz kołatka miała swoje wymiary, a jak wiadomo, rozmiar ma znaczenie. Anioł miał nadzieję, że Butch kręcił się gdzieś wokoło, więc mógł otworzyć drzwi do dworu niespodziewanemu gościowi. On tymczasem kontynuował krajanie chleba, dzieląc go na w miarę równe kromki. Strzepnął wierzchem dłoni okruszki z deski i zabrał się za masło.
Butch tymczasem dotarł szybko do drzwi, już sposobiąc się do otwarcia. Poznał osobę po drugiej stronie przez niewielki wizjer z krystalicznego szkła. Odsunął zasuwę, nacisnął na klamkę i zaprosił do środka, kłaniając się nisko.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Marzec 2018, 15:17:56
Za drzwiami stał oczywiście Dragosani. Oczywiście sam. Powęszył, gdy otworzyły się drzwi.
- Witaj, Butch - powiedział, przekraczając próg. Tam bez słownego zaproszenia. Było to oczywiście bezlitosnym pogwałceniem zabobonów, które to krążą o wampirach w co niektórych częściach świata. Szczęśliwie jednak były to tylko ludowe legendy, nie prawda. Ileż trudniejsze byłoby wtedy życie Antaresa!
- Będę miał pewną sprawę dla skrzydlatego... - wyjaśnił, rozglądając się po pomieszczeniu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Marzec 2018, 15:29:59
- Skrzydlaty, jak mości król go określił, przebywa w kuchni. Zaanonsować? - odpowiedział niziołek. Kuchnię nie trudno było znaleźć, znajdowała się naprzeciwko długiego holu, była otwarta na resztę domu. Przestronne pomieszczenie, wychodzące drzwiami na salon, hol właśnie i na ogród. Do tego zejście do piwnic i spiżarni. Na środku stała długa ława z praktycznymi, prostymi krzesłami, w kącie palenisko z dobrze poprowadzonym kominem. Mnóstwo szafek, wiszących garnków i patelni. Zapach ziół utrzymywał się w całym pomieszczeniu, wydobywając się ze świeżych doniczek poustawianych na oknach, gdzie w spokoju sobie rosły, będąc pod ręką w oczekiwaniu na zerwanie lub ścięcie.
Anioł właśnie kładł żółty ser na w pół zrobione kanapki, mając przed sobą oskubanie jaj, posmarowanie majonezem i dodanie szczypty soli. No i szczypior, na sam koniec. Sam słyszał, że drzwi się otworzyły, lecz nie bardzo mógł powiedzieć coś więcej, więc po prostu kontynuował manualne czynności. Uwielbiał własnoręczne robienie świeżych kanapek, zwłaszcza takich przaśnych i smakowitych.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Marzec 2018, 15:42:46
- Sam się zaanonsuję - odparł wampir. - Pewnie masz ważniejsze rzeczy do roboty - dodał jeszcze no i ruszył do kuchni. Nie było tam trudno trafić. A nawet gdyby było, to wampira poprowadziłby zmysł węchu. Czuć było bowiem z kuchni zapachy jedzenia. Co prawda nie normalnego pożywienia, czyli krwi, ale jakiś ziół. Drago pamiętał jeszcze czas, gdy sam musiał odżywiać się w podobny sposób. No nie było to złe, jakiś smak miało. Całkiem niezły czasami. Ale do krwi się nie umywało. Rozmyślając nad tym, Antares wszedł do kuchni.
- Anonsuję się - powiedział, wchodząc. - Co tam robisz? Kanapki? - ni to zapytał, ni to stwierdził dość oczywistą rzecz.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Marzec 2018, 15:49:57
- Kanapki, kanapki. Dobrze, że nie jadasz jak normalna istota, bo jeszcze byś mi zeżarł kilka, Pierwszy Wąpierzu Valfden- powiedział tak sarkastycznie, jak się tylko dało. A naprawdę obawiał się, że Dragosani mógłby mu jedną lub dwie podpierdzielić, a zrobił przecież tylko takich pięć! A i tak obiecał Butchowi, że jedną mu odpali, jak już skończy. Nie zważając więc na Bestię-króla kontynuował przygotowywanie, biorąc już dosłownie ostatnie składniki, dekorując całość. Spojrzał na to wszystko krytycznie, uśmiechnął się szeroko na widok swego dzieła i bez ceregieli zaczął jeść. Szynka, ser, sałata, ogórek, jajo na twardo, posmarowane majonezem i przyprószone solą i szczypiorem. Pycha. Kawałek jajka spadł mu na podłogę, lecz Funeris tylko kopnął to pod stół, udając, że nic się nie wydarzyło. Butch posprząta. Nie miał wyboru.
- Co się do mmm-mnie sprofasa- odparł nieco niegrzecznie, bo mając jeszcze trochę z jadła w buzi.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Marzec 2018, 16:08:28
- Fuj - ocenił wampir, patrząc na kulinarne arcydzieło Funerisa. Nie czekając na zaproszenie usiadł sobie na krześle, które stało przy stole.
- Gdybyś miał tutaj jakąś służkę, a nie samych facetów, to bym się może skusił na poczęstunek - powiedział. - Ale do rzeczy. Sprawę będę miał. Masz może ochotę na wyprawę w dalekie strony w celu badania mrocznych sekretów, które powinny zostać zapomniane? - zapytał.

Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Marzec 2018, 16:12:54
- Hmm... No. - No i jadł dalej.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Marzec 2018, 16:44:37
Dragosani odprowadził wzrokiem dłoń Funerisa, która to trzymała kanapkę. Anioł ugryzł kanapkę. Oddzielił zębami kawałek pieczywa, szynki, sera, sałaty, ogórka i jajka na twardo od pozostałej części przekąski i zaczął to przeżuwać.
- ÂŻe też ci się chce tak gryźć... - mruknął wampir, jakby częściowo do siebie, komentując ten zajmujący widok. - Ehm... ale dobra. Jak tak, to zbieraj się. Jedź kanapki, szyku manatki i wyruszamy... ee... z tej... yy... kanciapki - Dokończył nieco koślawo, gdyż brakowało mu rymu. - Szczegóły opowiem już w drodze. - Spojrzał w stronę wejścia do kuchni i dodał głośniej. - Nie chcę, żeby ktoś podsłuchiwał i puścił plotki na miasto! -
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Marzec 2018, 17:28:53
- ÂŻadnych plotek nie będzie! - odkrzyknął z przedsionka Butch, z wyraźnie niezadowoloną miną wychodząc zza rogu. - W ogóle nie mam pojęcia o czym Wasza Kurewska Mość mówi - dodał jeszcze i nieco się przeraził, gdyż zdał sobie sprawę, że przejęzyczył się w jednym ze słów. Dosyć mocno się przejęzyczył, jak mu się zdawało.
- Czekaj, wezmę jakąś butelczynę, co by mi się lepiej trawiło. No i skoro mowa o mrocznych sekretach, to chyba przywdzieję zbroję. Będziesz musiał poczekać chwilę. To nie jest tak, że wiesz, w kompletnych ciemnościach bez giermka był sam to na siebie założył bez wydania szmeru. Sprawa nie jest taka prosta. - Anioł dokończył kanapkę i wspomniał coś królowi, że w piwnicy może uda mu się znaleźć nieco krwi, którą ten zostawił tam ostatnim razem, gdy byli tutaj na jakiejś popijawie. Ruszył następnie na górę, po schodach. Zaczął przygotowywać swój ekwipunek, w czym pomagał mu Kitza, jeden z jego najemników. Ubrał się wcale sprawnie, przypiął do pasa pochwę z mieczem, zabrał sztylety i mikstury. Będąc już na dole, gotowy, wszedł do salonu i spojrzał krytycznie do barku. Zastanawiał się czy wziąć butelkę wina, bimber czy nieco wódki i nie mogąc sprawnie podjąć decyzji, wziął wszystkiego po trochu. Spodziewał się, że Dragosani będzie już na zewnątrz, więc wyszedł na zewnątrz.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Marzec 2018, 17:56:01
A Drago cierpliwie czekał, aż anioł założy swoją zbroję. Czekał na zewnątrz, gdyż uznał, że tak będzie lepiej. Opierał się o bok karety, którą to niedawno zakupił. Uznał, że czasem może sobie pozwolić na podróżowanie w luksusie. Wnętrze karety zostało już odpowiednio zaopatrzone. I w końcu! Po przedłużającym się oczekiwaniu, z domostwa wytoczył się anioł. Odziany w zbroję, uzbrojony i wyposażony jakby szedł na wojnę.
- ÂŚmiechnę jeśli się okaże, że to wszystko nie będzie potrzebne - skomentował król. Rzecz jasna nawet palcem nie kiwnął, aby pomóc Funerisowi w niesieniu tego całego ekwipunku. Kiwnął tylko głową. Z kozła zeskoczył woźnica, który to odziany był w lekki pancerz niepłytowy, zaś przy pasie miał miecz. Więc zapewne takim przeciętnym woźnicą nie był. Otworzył drzwiczki karety, aby pomóc w ten sposób aniołowi. Skłonił się oszczędnie, acz z szacunkiem.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Marzec 2018, 18:00:48
- Najwyżej zostawię w karocy. Trudno - dodał, wzruszając ramionami. Również skłonił się woźnicy, całkiem sprawnie wszedł do środka i pokiwał z aprobatą głową. W środku było wcale przyjemnie, w dobrym guście i bez zbędnych wodotrysków w postaci fontanny z krwią czy świeżych niewolnic bez ubrań z otwartymi żyłami.
- Wziąłem na drogę - rzucił wskazując na butelki, które ktoś mu pomógł wrzucić do wnętrza karety. Zapewne jeden z jego orków, bo miał w końcu trzech, to mógł się nimi na zmianę wysługiwać. Ten sam ork, chyba Grefa, chociaż anioł jeszcze nie miał stuprocentowej pewności co do nich, przyprowadził jego konia. Zobaczył, że jego chlebodawca jest już w środku powozu, więc bezceremonialnie przywiązał Yodę do boku karocy, co by sobie ten mógł w miarę swobodnie truchtać z boku.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Marzec 2018, 18:08:22
Dragosani również wsiadł do wozu. Woźnica zamknął drzwiczki i wskoczył na swoje miejsce. Kareta powoli ruszyła. Konie parskały, zapewne komentując w swoim tajemnym końskim języku tuszę anioła. Wampir uśmiechnął się, widząc co też Venatio wziął na drogę.
- To się ciekawie składa... - Otworzył szafeczkę, sprytnie ukrytą pomiędzy siedzeniem a ścianką wozu. Wewnątrz kołysało się radośnie kilka butelek. I dwie beczki (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Transport:_kareta_-_Dragosani#Za.C5.82adowane_przedmioty). - Trochę więc zapasów mamy. Zrobi się potem postój, gdzieś za miastem, coby Galahadowi nie było samemu smutno. - Kiwnął głową w kierunku, gdzie powinno znajdować się siedzisko woźnicy. - Bo czeka nas trochę jazdy. Zmierzamy do Atusel.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Marzec 2018, 18:14:36
- Atusel? Nigdy nie lubiłem Atusel - powiedział dosyć szczerze. Wytłumaczył, że taki taki Radom wobec Wawy, ale później musiał też tłumaczyć co w jego stronach, tych kontynentalnych, skąd naprawdę pochodził, oznaczał taki Radom i czym naprawdę był. Zasadniczo to taka zakompleksiona dziura, która chciałaby być kimś takim, jak ten sławniejszy, większy i bardziej zamożny sąsiad, ale się nie da, bo on już jest tym sławniejszym, większym i bardziej zamożnym sąsiadem. A jak wiadomo, bogactwo ma największą moc powiększania bogactwa.
- Ale może to też dlatego, że jak trafiłem na Valfden, to wylądowałem w Efehidonie, dostałem tam szałas, ale zaraz kazali mi wyjechać do Atusel, co by się spotkać z jakimś Respevem, który puścił na mnie wilka. Jakby Efehidonie nie mieli pokracznych drewnianych aren, dziwnie mówiących kapitanów straży i, co najważniejsze, świeżych wilków.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Marzec 2018, 18:23:58
Wampir wyciągnął z szafeczki beczkę i zaczął dobierać się do niej ze specjalnie przygotowanym na taka okazje kranikiem. Ekkerundzkiej produkcji. Najlepszym. Jak wiadomo krasnoludy na tego typu sprawach znają się jak nikt.
- Bo ty nie rozumiesz znaczenia zadania szkoleniowego - odpowiedział skrzydlatemu. Udało mu się umieścić kranik w odpowiednim miejscu i nie narozlewać przy tym trunku. Wydobył z szafeczki przygotowane wcześniej szklaneczki. Z najczystszego ilusmirskiego szkła. Nalał najpierw Funerisowi, potem sobie.
- Nowy śmiałek musi udać się do Atusel. W ten sposób poznaje część królestwa. Przejedzie się z Efehidon do Atusel, popatrzy, pozwiedza i tak dalej. Zaś co do dziwnie mówiących kapitanów straży... - Zaśmiał się krótko. - No cóż, Respev taki już po prostu jest. I to już długo. Mnie jeszcze szkolił! I to też wilkiem.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Marzec 2018, 18:26:51
- Tym samym? - zapytał, przyjmując szkło i poznając trunek Andrzeja Mleczki. Tego nie dało się podrobić.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Marzec 2018, 18:35:06
- To już chyba jego tajemnica zawodowa - odparł wampir. Również powąchał trunek. Jego wyczulony zmysł węchu został zalany bogactwem nut zapachowych, odcieni i subtelnych aspektów woli tegoż bimbru. Jego twórca był prawdziwym geniuszem. Szkoda, że był także geniuszem martwym. Wampir przez chwilę delektować się owym zapachem, chłonąc wszystkie jego delikatne walory. Mogło to nieco zaniepokoić Funerisa, gdy tak siedział z nosem przy szklaneczce i się nie odzywał.
- Więc za Respeva i jego wilka! - powiedział w końcu, unosząc szklankę. Kareta tymczasem toczyła się ulicami miasta, zmierzając do jego bram.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Marzec 2018, 18:49:41
- Za wilka, głównie! - zmienił nieco toast Funeris. Uśmiechnął się szczerze, przypominając sobie stare czasy z początku swojej przygody, jak czasem nazywał swoje życia w królestwie Valfden. Pojawiał się tam już jako dojrzały mężczyzna, na przełomie drugiego i trzeciego krzyżyka. Bez pieniędzy i znajomości, ale z bagażem doświadczeń. I przez cały ten czas spędzony na tych ziemiach... zrobił wszystko.
Rytmicznie stukające okute koła karety niejednego przyprawiłyby o nerwicę, innych ukoiły i oddały w objęcia mitycznego Morfeusza. Funeris zbyt wiele razy je słyszał i wsłuchiwał się w nie, by popaść w którykolwiek z tych stanów. Dla postronnych dziwne lub nawet zabawne, ale wiele można było się z takiego dźwięku dowiedzieć. Masa pojazdu, jego prędkość, materiał wykonania, rozłożenie środka ciężkości, balans, a nawet i kunszt architekta, a w konsekwencji rzemieślnika, który ów pojazd składał w jedno.
Pociągnął oszczędny, krótki łyk, jako że bimberek miał swoją moc.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 11 Marzec 2018, 10:37:47
Dragosani również upił nieco trunku. Oszczędne, podobnie jak Funeris. Bimber istotnie miał swoją moc. Moc i wykwintny smak. Czegóż innego można było się spodziewać po produkcie tak znamienitego artysty?
Akurat tak się stało, że też w tym momencie i Drago pomyślał o swoich początkach na Valfden. Pierwszy raz miał miejsce wiele wieków temu. Gdy jako młody wampir czystej krwi narodził się w czasie Wojen Nieśmiertelnych. W obecnych czasach były one odbierane bardziej jako mity niż prawdziwe, historyczne wydarzenia. Ale naprawdę miały miejsce. Później Drago opuścił Valfden, wtedy jeszcze Numenor, w pogoni za zdrajcą. Wracał na wyspę sporadycznie i nigdy nie został na dłużej. Aż minęły tysiąclecia i asteroida spadła z nieba. Wtedy musiał uciekać z dawnego królewstwa Isentora. Wraz z rodziną ponownie znalazł się na tej wyspie. Znanej już jako Valfden. Wtedy, gdy żył tak sobie z żoną i synem, czas mijał mu spokojnie. Miał niemalże ludzki, zwyczajny cel. Zapewnić bezpieczeństwo i szczęście bliskim. Rzecz jasna nie mogło to trwać długo. Ostatni do tej pory powrót na Valfden był już samotny. Drago przeszedł przez portal sam, pozbawiony swoich sił, zniszczony. Lecz nie złamany. Od tamtej pory sporo się zmieniło.
Wampira wyrwał z rozmyślań charakterystyczny odgłos kół wozu przejeżdżającego pod bramą. Wyjeżdżali z miasta.
- No to teraz się zaczyna pierwsza część naszej podróży - skomentował. - Nie dziwi cię dlaczego kierujemy się akurat do Atusel? - zapytał anioła.

Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 11 Marzec 2018, 11:30:45
- Szczerze? Nie bardzo. - Funeris już jakiś czas temu stracił solidny, stały kontakt z królestwem Valfden, więc cokolwiek by się działo, było równie zwykłe i niezwykłe w tym samym czasie. Taka już anielska dola. Stracił swoje ziemie, które zostały mu nadane jeszcze przez Isentora, byłego króla Valfden; w Bractwie ÂŚwitu stery przejął za to niejaki Marduk Draven - miał za to oszczędności, które pozwalały mu żyć, jak będzie chciał. Kurczące się co prawda, ale jednak.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 11 Marzec 2018, 11:51:13
- Aha, no dobra - odparł wampir, wcale nie rozczarowany, że nie może wyjawić celu ich wyprawy, kilkukrotnie przy tym robiąc dramatyczne pauzy i gestykulując żywiołowo. - To w takim razie nic ci nie powiem. I tak się dowiesz czego trzeba później. - Wzruszył ramionami i rozsiał się wygodniej na fotelu. Fotel był naprawdę wygodny. I miał być łatwy do czyszczenia z piór. No, to się jeszcze okaże.
Kareta zaś, w której znajdował się ów fotel, wyjechała z miasta już jakiś czas temu i kierowała się traktem na wschód. Był to jeden z najbardziej uczęszczanych traktów królestwa, więc był zadbany i w dobrym stanie. Był też względnie bezpieczny. Częste patrole zarówno sił porządkowych królestwa, jak i prywatnych grup najemników różnych kupców, odstraszały wszelkich miłośników nieuczciwego zarobku przed napadaniem podróżujących nim osób. Wóz mijał co jakiś czas innych podróżnych, wzbudzając przy tym pewne zainteresowanie. Rzecz jasna pasażerowie karety niewiele widzieli z jej wnętrze. Na oknach wisiały grube zasłony. Tak dla wygodny wampira. Dla wygody anioła zaś wnętrze było dobrze oświetlone nowoczesnymi lampami.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 11 Marzec 2018, 15:52:09
- Nie powiedziałem, że masz nie mówić - odparł. Siedzisko było naprawdę wielce wygodne, idealnie układało się pod anielskim cielskiem. Skrzydła miały gdzie się podziać, nie obcierały go w ogóle i nie wypełniały całej wolnej przestrzeni. Niby anioły posiadały możliwość całkowitego schowania swoich skrzydeł i "przywołania" ich na swoje życzenie*, ale Poeta nie korzystał zbyt często z tej możliwości. Przyzwyczaił się do nich bardzo i raczej nie chciał rezygnować z nich bez powodu. Były wcale wygodne, jak się do nich przyzwyczaić.
- Zauważyłem tylko, że nie jest to dla mnie dziwne. Gdybyś chciał iść na dziwki, to inna sprawa, bo w Efehidon jest lepszy i bogatszy rynek. Wtedy bym się może i nawet zdziwił. Ale tak? No cóż...
Trakt na Atusel był naprawdę dobrze utrzymany i często uczęszczany, ale nie ma co się temu dziwić. Atusel i Efehidon, dwa wielkie miasta królestwa, które posiadały prawo składu dla przyjezdnych kupców. Wszelki obrót towarami odbywał się właśnie tam, ciągnąć jednak głównie ku stolicy, która była wielkim importerem. Mimo iż wysyłała w świat wiele wyrobów rzemieślniczych, to jednak sporo musiała przywieźć. Takie metropolie potrzebowały między innymi ogromnych mas żywności, których nie sposób było dostarczyć tylko poprzez okoliczne farmy.
Prawo składu polegało na tym, że kupiec przejeżdżający przez owo miasto musiał się w nim zatrzymać przez jakiś czas i wyłożyć tam swój towar. Jeżeli ktoś zdecydował się go kupić, dochodziło do transakcji. Jeżeli nie, kupiec po pewnym czasie mógł ruszyć dalej, np. po tygodniu czy dwóch. To stwarzało wielkie możliwości rozwoju dla miasta i wzbogacania się jego klasy handlującej - a chodziło tutaj o obywateli miejskich z pełnymi prawami. Gdy do tego dołożyć jeszcze przymus dróg, wychodził przepis na uregulowanie handlu i zarządzanie wymianą. Drogi miały to do siebie, że nie toczyły się jak chciały. Wielu pomniejszych i większych szlachciców starało się zachęcić kupców, by podróżowali przez ich gminy, zostawiając tam swój towar, lecz głównie pieniądze, które można było dalej zainwestować. Przymus drug mówił, że kupiec, idąc z Atusel na Efehidon, musiał używać tylko pewnych szlaków i traktów. Gdyby skręcił z gościńca, szukając drogi przez lasy i został złapany, mógłby liczyć się z karami lub konfiskatą przewożonego dobra. Twarde prawo, ale prawo. Administracja państwowa ściśle przestrzegała pilnowania tego prawa głównie wokół większych miast, które miały to ciągnąć największe zyski z wymiany handlowej.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 11 Marzec 2018, 18:35:25
Koła karety turkotały na powierzchni traktu. Wampir znów popił bimbru, coby przedłużyć ciszę i zapewne rosnącą niecierpliwość anioła. Chociaż anioł powinien odznaczać się anielską cierpliwością. W sumie ciekawe określenie. Dobry temat do rozmowy z aniołem. Ale to później.
- No na razie powiem tyle, że Atusel to tylko przystanek. Tam wsiadamy na statek i wypływamy. Cieszysz się? Mam nadzieję, że nie będziesz rzygał.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 11 Marzec 2018, 18:57:39
- Cieszę? Nigdy nie miałem problemów, rzygać nie będę, więc raczej... jeden chuj. Tak będąc szczerym z Jego Kurewską Mością...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 11 Marzec 2018, 21:29:11
- Ty, a opowiadałem Ci jak dalej szukałem tego archanioła Nuriela? Twardy był, skurwiel. Taki Zbuntowany Anioł - powiedział chwilę później Funeris. Nie wiedzieć czemu, ale po ostatnich słowach lekko się uśmiechnął. Potem zaczął opowiadać...

***

Opadły mgły. Wstawał nowy dzień, żółte słońce leniwie podnosiło się zza horyzontu. Górski, letni krajobraz, uderzał świeżością i dzikością. Monumentalne, wysokie sosny i bardziej rozłożyste świerki szczelnie wyścielały południowy stok, kładąc się dalekim jęzorem w dolinę. Gdzieś w oddali majaczyło główne pasmo górskie, niknące w chmurach szczyty i mokre od deszczu przełęcze. Grunt był zwilżony niczym brzuch ślimaka, zbutwiałe liście szybko traciły kolor, zamieniając się w pokarm dla saprofagów bytujących w ściółce leśnej.
Po dnie jednego z jarów przechadzał się niedźwiedź. Spora bestia, brunatna, pomrukująca z cicha. ÂŁapy zwierzęcia zostawiały wyraźnie ślady w wilgotnej glebie, odznaczając pazury w przegniłych paprociach. Zielone, pnące się ku górze krzaki poddawały się bez walki, ulegając kilkuset-kilogramowemu cielsku. Samica węszyła za pokarmem, szukając wszelkich możliwych śladów. Jej różowy język liznął jakiegoś grzyba, którego jednak nie zdecydowała się spożyć. Ruszyła dalej, przechodząc przez przewalony pień jakieś starego świerku. Wylądowała ciężko po drugiej stronie, przyglądając się okolicy. Ruszyła nieco w prawo, idąc pod górkę. Jej nos zwęszył coś ciekawego, a zwierzę postanowiło to sprawdzić.
Jej młode pomarły przed paroma tygodniami, nie dając rady powodzi, która nawiedziła te góry. Opady deszczu zdawały się trwać w nieskończoność, prowadząc do zalania wielu nor i jaskiń, tworząc nowe potoki i poszerzając znacząco stare. Dwa niewielki niedźwiadki zostały zaskoczone przez nawałnicę, skryte w listowiu, gdy matka wybrała się po pożywienie. Wołały rozpaczliwie o pomoc, lecz nikt nie przybył z odsieczą. Próbowały się oddalić, nie będąc jednak w stanie pokonać silnego nurtu, poddały się żywiołowi. Jeden po prostu się utopił, zaplątując się w jakieś korzenie, drugi nieszczęśliwie złamał kark, zlatując z kilku metrów na kamienie. Matka rozpaczliwie walczyła z już dokonanym, próbując zabrać swoje dzieci w bezpieczniejsze miejsce. Jej ryk jeszcze długo niósł się po okolicy, ustępując jedynie potężnym grzmotom dochodzącym z czarnego jak smoła nieba.
Ruszyła teraz przed siebie, trzymając pysk nisko przy samej ziemi. Ten zapach nie był czymś, co kiedykolwiek wcześniej czuła. Był bardzo obcy, chociaż przywodził na myśl trochę halny, ciepły wiatr idący od gór. Było w nim nieco więcej soli, jakby pochodził znad morza, czego niedźwiedzica w żaden sposób nie mogła wiedzieć. Jej całe życie zaczęło się i skończyło w tych górach, na południu pięknego kraju targanego właśnie wojną kończącą swoją epokę. Samica podchwyciła wyraźniej trop, ruszyła bardziej hardo. Szybko się jednak zatrzymała, wpatrując się swoimi czarnymi oczami w stertę połamanych gałęzi. Spomiędzy tych gałęzi wystawała łapa, dziwnie wyglądająca, jakby kamienna. Miała szarawy odcień, nie była pokryta sierścią ani piórami. Pióra za to wystawały ze skrzydeł, z których jedno, nienaturalnie wygięte, przebiło się przez listowie i leszczynowy krzak. Niedźwiedzica podeszła bliżej, zrazu nieufnie, lecz po chwili z większą werwą. Ciekawość przezwyciężyła strach, kierując zwierzę bliżej niecodziennego znaleziska. Czarnawy nos znalazł się bliżej i bliżej, próbując wywąchać z czym samica ma do czynienia. Gdy dotknęła tej dziwnej łapy, poczuła, że jest ona zimna niczym kamień, ale w ogóle nie przypomina tych, które znajdowały się dookoła. Nie mogła wiedzieć, że tak naprawdę jest to nie kamień, lecz przekuty metal. A łapa była ręką należącą do anioła.

Funeris gruchnął o ziemię mocniej, niż był na to przygotowany. Lądując w tym lesie, złamał kilka sosen i innych iglaków, lecz chyba nie połamał żadnej swojej kości. Co prawda rany goiły się na nim jak na przysłowiowym psie, lecz ból pozostawał zawsze tak samo dojmujący i obezwładniający, mimo iż ciało regenerowało się nieprawdopodobnie szybko. Drzewa wokół nie mogły pochwalić się taką samą mocą. Wiele igieł powchodziło pod pancerz anioła, przesuwając się przez kolczugę, pod aketon. Jego skórzana kamizelka straciła jeden z rzemieni i nieco się przesunęła. Biały jupon już dawno stracił kolor, a Radwan wyszyty na jego piersi przypominał teraz obraz nędzy i rozpaczy, nie rodowy herb.
Niewiele widział, przywalony listowiem i połamanymi gałęziami. Jego ciało było mokre i brudne, pełne pasożytów i wijących się wszędzie robali. Musiał przeleżeć tak chyba co najmniej jedną noc, albo i więcej. Na pewno stracił przytomność. Teraz obudziło go jakieś parsknięcie i pomruki, które dochodziły z nieprzyjemnie bliskiej odległości. Coś niuchało jego dłoń, szturchało pyskiem jego nogę i zaczepiało pazurami pod nakolannikami przykrywającymi pikowane nogawice.
Miał chyba złamane skrzydło. Ruszył się jednak, prostując lewą rękę, zdrętwiałą przez niewyobrażalnie długi czas. Niedźwiedzica stojąca tuż przy nim wystraszyła się, cofnęła i stanęła na tylnych łapach. Ryknęła przeciągle, groźnie, chociaż bardziej w akcie desperacji niż pokazu siły. Tupnęła mocno, lądując z powrotem na czterech łapach. Cofnęła się kilka kroków, podeszła jeden, zatrzymała się. Nie była pewna czy uciekać, czy bronić się. Nic wielkiego się nie wydarzyło.
Funeris odetchnął głęboko, próbując pokonać dojmujący ból. Bardziej telekinezą niż siłą swoich mięśni odgarnął z siebie ściółkę. Sięgnął w głąb siebie, poczuł obecność Zakapturzonego i uspokoił się w duchu. ÂŻył, na pewno. Poderwał się na łokcie, unosząc nieco korpus. Jego skrzydło niemalże wyskoczyło z nienaturalnej pozycji i rozgarnęło część otaczających go gałęzi. Brunatnej niedźwiedzicy ukazała się postać, jakiej nigdy wcześniej nie widziała. Odziany w szarą zbroję blond włosy anioł o ubrudzonych białych skrzydłach poprzetykanych czerwonymi, pojedynczymi lotkami. Wycieńczony, pobity, ale żywy.

//[Ciąg dalszy nastąpi. Wkrótce.]
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 12 Marzec 2018, 14:19:07
A Dragosani słuchał z uwagą opowieści. O ile miała w sobie cokolwiek z prawdy, a nie była tylko przejawem porywu fantazji anioła, można było się z niej czegoś nauczyć.
- Czekaj, czekaj - przerwał nagle opowieść. - Skąd wiesz, że niedziwiedzica polizała grzyba... - Uniósł palec, jakby dla podkreślenia powagi kolejnych słów. - A następnie go nie zjadła? - dokończył pytanie. Spojrzał na Funerisa, czekając na odpowiedź.

Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 12 Marzec 2018, 16:54:54
- Co, gdzie? Nie przerywaj! – mruknął anioł na wampira.

***

- Co jest, maleńki? – odezwał się poobijany Poeta do zwierzęcia przed nim. Niedźwiedzica cofnęła się jeszcze o krok, podsukakując lekko na łapach. Spojrzała na swoje prawo, potem lewo. Nie wiedziała czy powinna uciekać, atakować czy zostać tak, jak jest. Nie wyczuwała zagrożenia. Anioł na razie tylko leżał, nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów. Był wyraźnie osłabiony i pół-przytomny, samemu chyba próbując określić co się dzieje i gdzie jest.
- Sam tu jesteś, misiu? – zapytał po dłuższej chwili, gdy zwierzę nie podejmowało żadnych akcji. Na dźwięk głosu anioła postąpiło krok do przodu w geście, który mógłby być ostrzeżeniem. ÂŻachnęło się, mruknęło przeciągle i  podskoczyło do przodu, machając łbem.
- Ach, rozumiem, pani wybaczy... – zażartował sobie. Wiedział, że niedźwiedzica nie miała prawa go zrozumieć i raczej nie reagowała tak żywo na określenie jej jako samca. Sam nie był do końca pewien czy ma do czynienia z przedstawicielem płci pięknej czy tej mniej, lecz coś mu tam świtało pod czaszką; pewne cechy charakterystyczne niedźwiedziej płci. Sam nie wiedział skąd akurat taką wiedzę posiadał, ale miał raczej szerokie hotyzonty i praktycznie nieskończoną ilość czasu, więc czasem warto było coś poczytać – nawet jeżeli coś pozornie nieistotnego.
Funeris spróbował usiąść, co udało mu się dopiero za drugim podejściem. Przetarł włosy rękawicą, co nie okazało się zbyt praktycznym pomysłem. Zdjął ją więc, patrząc na swoje palce, które pomarszczyły się jak w mocno solonej wannie. Dotknął swojego łuku brwiowego, by wyczuć, że coś tam się znajduje. Jakieś zgrubienie, zapewne guz. Przez myśl mu przeszło, że może to być jakiś bardzo irytujący pasożyt, który mógł zagnieździć się tam poprzez noc. Niejedną, jak się mogło okazać. Anioł nie miał widział żadnego sposobu, by to sprawdzić, więc nawet nie zaprzątał sobie tym zbytnio głowy.
Tymczasem niedźwiedzica podeszła nieco bliżej, wyraźnie zaciekawiona. Nie czuła strachu, tylko pewien rodzaj zwierzęcej ekscytacji. Schyliła nieco głowę ku ziemi, stąpając jednak bardzo ostrożnie. Nosem zawadzała o runo leśne, próbując wyczuć jak najwięcej z niespodziewanego przybysza. Znalazła się o ledwie jeden krok od anioła, nie wiedząc, czy ruszyć dalej. Poeta nie robił nic, by nie wystraszyć jej. Mogła zaatakować w akcie desperacji, a nie chciałby mieć na sumieniu niewinnego niedźwiedzia. Czekał więc w bezruchu, siedząc już na ściółce. Jakaś gałąź wbijała mu się w tyłek, lecz postanowił przeczekać.
Samica wreszcie, po dłuższej chwili, zdecydowała się na ostatni krok. Trąciła pyskiem okute nogawice, odskakując od razu. Wróciła jednak szybko, wąchając je ponownie. Przez moment wydawało się aniołowi, że się skrzywiła i już chciał rzucić jakiś komentarz o tym, że to nie jego wina, że się ostatnio nie kąpał. Powstrzymał się jednak przed zabraniem głosu. Pozwolił za to podejść zwierzęciu bliżej, przełamać następną barierę, zdobyć może nawet trochę zaufania. Delikatnie uniósł dłoń, wyciągnął ją przed siebie. Czarne oczy obserwowały jej ruch, kierując się dokładnie w ich stronę. Funeris przewrócił dłoń spodem do góry, czekając na cokolwiek.
Niedźwiedzica w końcu polizała go po palcach, a on momentalnie sięgnął do jej zwierzęcego umysłu, odblokowując wszystkie przeszkodzy i ostatecznie zyskując jej zaufanie.
- Nazwę Cię Nela – powiedział do niej, drapiąc za uchem.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 12 Marzec 2018, 17:05:46
Dragosani napił się znów bimbru i ze zdumieniem odkrył, że jego szklanka jest pusta. Gdy Funeris snuł swoją opowieść o początkach jego przyjaźni z niedźwiedzicą, wampir dolał sobie trunku. Spojrzał na naczynie anioła, aby sprawdzić, czy ten nie potrzebuje dolewki. Ale chyba jeszcze nie potrzebował. Drago ostrożnie wyjrzał zza kotary. Mijali drzewa. Nie był to zbyt ciekawy widok, więc ponownie rozsiadł się w fotelu.
- Zanim przejdziesz dalej... - wtrącił w końcu. - Ta opowieść nie skończy się w jakiś dziwaczny, zbereźny sposób? - zapytał. Wolał się upewnić. Kto wie co aniołowi chodziło po głowie?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 12 Marzec 2018, 18:03:36
Lot z Mor Andor był wyczerpujący. Eve nie mogła tak dobrze unosić się na prądach gorącego powietrza, gdyż atunus była już w pełni. Momentami, prócz nieprzyjemnie zimnego wiatru, przeszkadzała jej też nieznośna mżawka, zacinająca niemiłosiernie. By nie moknąć jak jakaś kaczka, Evening musiała wznosić się ponad chmury, lecz wtedy nie wiedziała dokładnie gdzie się znajduje, a jej zmysł orientacji nie był jakiś wybitny. Toteż panna Antarii mokła i marzła na przemian, wypatrując na horyzoncie dwóch szarych wstążek, które były rzekami otulającymi Efehidon.
Po długiej podróży wylądowała w ogrodzie swojego dworu. Wpadła właściwie tylko na chwilę, by zmienić swoje odzienie na czyste i suche i wykąpać się. Musiała też się wyspać no i zagonić niewolnice, by zrobiły coś dobrego do jedzenia. Najlepiej mięso, gdyż anielicę strasznie naszła ochotę na mięso. Takie porządne, trochę tłuste, a trochę miękkie i kruche. Gdy wydała rozkazy elfkom, by uprały jej spodnie i koszulę, przygotowały jej kąpiel, a później kolację, poszła się wyspać do wygodnego niezastąpionego łoża. Ułożyła się jak tylko najwygodniej mogła, czyli na brzuchu, bo tak lubiła najbardziej, zapadła w regenerujący sen.
Po kilku godzinach obudziły ją zapachy ziół i mięsiwa. Były to ładne polędwiczki wieprzowe podane z chrupiącym pieczywem. Po sytym posiłku mogła wreszcie się umyć i porządnie ubrać w suche i ciepłe rzeczy. Skórzane buty powinny dać radę błotu na traktach. Nie mając więcej podstawowych spraw do załatwienia, Eve mogła wyruszyć w drogę. Nie wiedziała dokładnie DOKÂĄD chciała lecieć. Postanowiła się kierować jedynie kobiecą intuicją i ewentualnymi  podpowiedziami od Zartata. Ostatnio nieźle jej namieszał zsyłając raz jedną wizję, później drugą, zupełnie zmieniając jej plany. Pozostawiła sprawy Mor Andor, by zająć się tym, co uważała za istotniejsze. Niepokojący sen, którego doświadczyła, zmusił ją do powrotu w okolice stolicy, a teraz ta sama niematerialna siła sprawiała, że anielica ruszyła na wschód wyspy. Od czasu do czasu sprawdzając w powietrzu swój kompas, zorientowała się, iż przybrała kurs na Atusel. Czasem zbaczała bardziej na południe, czasem na północ, ale COÂŚ kazało jej lecieć mniej więcej wzdłuż traktu. Pogoda dopisywała, słońce wyglądało zza chmur, a wiatr nie był tak zimny, jak bardziej na północy wyspy.
Po kilku godzinach w powietrzu dostrzegła coś na szerokiej drodze, która z góry była brązową kreską po środku kolorowego, jesiennego lasu. Gdy słońce wyjrzało zza chmur, jej wzrok uchwycił błysk. Oho, czyżby w portowym mieście szykowała się królewska audiencja?
Eve złożyła skrzydła do tyłu, by zacząć szybko się zniżać. Mknęła w dół, a jej płaszcz łopotał na wietrze. Kolejne metry pokonała w kilka sekund rozcinając powietrze, niczym strzała, której łucznik nadał niezwykłej energii. Mrugnięcie oka, no mooooże dwa, i Antarii wyhamowała gwałtownie, rozkładając szeroko skrzydła, uginając kolana i wyciągając rękę przed siebie, by nie upaść do przodu przy lądowaniu. Uderzyła w ziemię mocno, buty zatopiły się w piasku na centymetr, a liście leżące wokół wzleciały równo w górę, zdmuchnięte ze swych dotychczasowych miejsc.
Anielica wyprostowała się, poprawiła płaszczyk i stanęła przed karocą, która musiała gwałtownie stanąć, gdyż Eve wylądowała dosłownie dwa metry przed końskimi nozdrzami.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 12 Marzec 2018, 18:12:31
Woźnica zatrzymał konie, gdy tylko zorientował się, że coś mu ląduje na drodze. Już miał dobyć broni, kiedy to poznał anielicę. Był wszak gwardzista samego króla, więc się trochę o niej nasłuchał. A i widział ją od czasu do czasu w mieście. Mimo to jej pojawienie się było dość niepokojące. Nie tracił więc czujności.


- Co jest? - zapytał Drago, gdy kareta nagle się zatrzymała. Omal nie rozlał bimbru ze swojej szklaneczki. Gdyby tak się stało powstałby problem. Ale tak się nie stało. Wampir na wpół usłyszał, na wpół wyczuł, że ktoś zagrodził im drogę. Oczywiście nie był osobą, która taką sytuacje pozostawiłaby swojemu gwardziście. Wypadł więc nagle z wozu, przerywając tym samym opowieść Funerisa. Dobył broni... i poznał osobę, która stanęła na ich drodze.
- Eve? - zapytał, zdziwiony. - Wyglądasz jak kura. Gdzieś ty latała? - zapytał na powitanie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 12 Marzec 2018, 18:52:04
-Mi też cię miło widzieć wampirku- odparła, mijając konie i podchodząc do Draga. -I schowaj ten miecz. ÂŁadnie to tak przyjaciółkę witać? Dawne poczucie humoru ani trochę się u ciebie nie zmieniło- mówiąc to lekko się skrzywiła i z przejęciem zaczęła ugładzać włosy i rozczesywać je palcami. Zajęło to kilka chwil. -Już lepiej?- spytała i obróciła się na pięcie, by Antares mógł ocenić całościowe efekty tego "czesania" na szybko.
-Niezła karoca- dodała jeszcze, mierząc wóz od kół po dach. -Gdzie ja latałam... Hmm... Wracam z Mor Andor. Byłam na wycieczce krajoznawczej. A ty dokąd podróżujesz?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 12 Marzec 2018, 20:26:15
- To nie jest miecz, tylko szabla - sprostował Drago. Uznał, że musi to zrobić. Wszak nie byłoby dobrze, gdyby w królestwie używano błędnego nazewnictwa. Spojrzał na Eve, gdy ta się prezentowała. Rzecz jasna nie spoglądał na jej włosy. - No, ujdzie - skomentował. - Siedem na dziesięć. Tak na oko. Nawet nie będę pytał czego szukałaś pod kopułą. Może później. A ja? Na razie jadę do Atusel. I to nie sam. - Grzmotnął otwarta dłonią w ściankę karety.
- Wyłaź, i tak cię nikt chwilowo nie słucha! - zawołał. 
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 12 Marzec 2018, 22:37:01
- Nie. Uprzedzając następne pytanie, nie wiem jak smakowała jej krew – powiedział dla pewności, podsuwając swoją szklankę z czystego, górskiego kryształu. Od tego opowiadania zaschło mu nieco w gardle.

***

Dotarli wreszcie nad strumień. Nela, co nie było raczej wielkim zaskoczeniem, świetnie znała okolicę. Każdy najbliższy zakamarek lasu był dla niej niczym salon w Efehidonie dla Funerisa. Wiedział, gdzie jest barek z alkoholem, gdzie skrzypi deska w podłodze po tym, jak nieopatrznie upuścił na nią trochę tego niekutego żelaza, które miał zawlec do kuźni. Tak samo niedźwiedzica wiedziała, gdzie jest podmokło, gdzie rosną jagody, gdzie zwykle ryją dziki. Na szczęście dla Poety wiedziała też, gdzie płynie najbliższy strumień. Było to dalej niż anioł by chciał, ale zdecydowanie bliżej, niż mógł się spodziewać. Prawa żądzące przyrodą były nieubłagane, a sama Matka Natura to wredna suka.
Srebrna smuga wypełniała swoje koryto po brzegi, będąc dostatecznie szeroką, by pozwolić aniołowi komfortowo się umyć. Zaczął rozpinać elementy pancerza, uwalniając sprzączki i pasy, odwiązując rzemienie i poluzowując łączenia. Ciężki, lekko wgnieciony kirys spoczął na kamieniu, tak samo kolczuga wypełniona igłami. Po aketonie chodziły mrówki, jakaś szczypawka i kilka bliżej niezidentyfikowanych stworzeń. Gdzieś w pobliżu pachwiny z wolna dusił się ślimak, który miał nieszczęście wpełznać tam jakiś czas wcześniej.
- Chcesz rybkę, Nela? – zapytał Poeta, wskazując niedźwiedzicy strumień. Pływało tam kilka niewielkich ryb, które z łatwością mógł złapać dzięki prostej telekinezie. Wyrzucił trzy lub cztery na brzeg, tuż pod łapy swojej towarzyszki. Nela zaczęła pałaszować je z wielkim wdziękiem i gracją, pochłaniając wszystkie w kilka krótkich chwil. Spojrzała całkiem przyjaźnie na anioła, który stał z nagim torsem, próbując odczepić od siebie wszystkie pasożyty przylgnięte do jego ciała. Odrzucił ciężką przeszywanicę, zatapiając ją w strumieniu i przygniatając jakimś większym kamieniem, co by nie odpłynęła. Następnie powoli i ostrożnie zaczął pozbywać się dolnych partii odzienia, kończąc ostatecznie zanurzonym całkowicie w wartim strumieniu. Woda obmywała go z każdej strony, orzeźwiając lepiej niczym najmocniejsze napary. Chłód wbijał się w niego igłami bólu, który sprawiał mu tylko przyjemność – pierwszy raz od kiedy trafił do tej nieznanej krainy, czuł w sobie życie.

***

Funeris nieco lepiej niż Dragosani potrafił wyczuć i rozpoznać, że zbliża się pewna skrzydlata istota. Chwilę przed jej lądowaniem przerwał opowieść, wybierając dosyć trafny moment. Dopił jednym łykiem to, co miał w krysztale i rozprostował ręce. Było to dokładnie w momencie, w którym woźnica zatrzymał królewską karocę. Spojrzał spokojnie na wampira wyskakującego z powozu. Odczekał kilka sekund, dając im okazję, żeby się przywitali. I dając sobie okazję, by poprawić elementy ubioru.
Spokojnie wyszedł z karocy, stąpając po drewnianym stopniach. Jego buty spoczęły na ziemi, a on uniósł wzrok, spoglądając na Gwiazdę Wieczorną w jej bliskim, jakże namacalnym wcieleniu. Uśmiechnął się szeroko i naprawdę, naprawdę szczerze.
- Wieczorku... Niezmiernie miło Cię widzieć - powiedział do niej, skłaniając się uprzejmie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 12 Marzec 2018, 23:33:32
Eve przewróciła oczami, gdy Drago ją poprawił. Mężczyźni... Dla nich liczy się tylko ostry kawałek metalu, którym można komuś zrobić krzywdę. A im ładniejszy tym lepiej, jakby śmierć od ładnego miecza była lepsza od tej zadanego brzydkim orężem. -Dobra dobra. Siedem... Dużo jak na wygląd po takim locie. Nie jestem pewna, czy nie mam jakiejś muszki w zębach? Ej, weź zobacz- bardziej rozkazała niż spytała. Zaprezentowała wampirowi swoje białe uzębienie (czy tego chciał czy nie) z jedną małą czarną plamką na prawej jedynce, robiąc przy tym niezbyt reprezentatywną minę. -No i!?- dopytywała pozbywając się muszki palcem wskazującym.
Właśnie podczas wykonywania tej jakże dziwnej czynności, zobaczył ją Funeris. Gdy Antarii zorientowała się, że z karety wyszedł ktoś jeszcze, szybko usunęła niechcianą skazę na jej wyglądzie i dotychczasowe niefortunne wyszczerzenie zamieniła w uśmiech, najładniejszy jaki umiała, próbując udawać "ogarniętą".
-Ymm!... Mi też miło cię widzieć. Kopę lat- odrzekła szybko. -Co się z tobą działo?- zaczęła od razu. -Nooo.... W sumie zniknąłeś tak dawno, że już sama nie pamiętam kiedy to było- zarumieniła się, gdy zdała sobie sprawę z tego, jak szybko zdarzenia umykają z jej pamięci. Po prostu miała problem z umiejscowieniem zniknięcia anioła w chronologii. Teraz próbowała na szybko pozbierać myśli, ale niewiele z tego wychodziło.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 13 Marzec 2018, 07:33:37
Podszedł bliżej. Nie przejmował się stojącym obok Drago, niemalże odtrącając go na bok swoim skrzydłem. Idąc w jej stronę widział ją taką, jaką od zawsze pamiętał. Silną, stanowczą i piękną. Ale również delikatną i szklistą. Taka już była była w jego oczach, paradoksalna, różna. Jej widok przywoływał wiele różnych emocji, głównie stanowczo pozytywnych. Próbował nie myśleć zbyt wiele, więc po prostu znalazł się bliżej niej, objął lekko i pocałował w policzek na powitanie.
- Byłem potrzebny - powiedział nieco enigmatycznie, wskazując palcem do góry, ku niebu. - Jak ten Pan czegoś potrzebuje, to po prostu trzeba iść. Opowiadałem właśnie netoperkowi jedną z historii - dodał jeszcze, skupiając się na tym, który skrzydeł nie miał. Stał z boku ze swoją szabelką. Niezwykle piękną szabelką, warto zauważyć.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 13 Marzec 2018, 09:14:55
-  Hrrrp - skomentował młodszy z koni Draga, Minimus.
-  Pfrrrh - odpowiedział mu starszy i bardziej doświadczony w zachowaniu dwunogów Maximus. Machnął głową w bok. Zapewne trąciłby ją Evening, gdyby tylko ta nie stała z tyłu.
-  Panie? - zapytał woźnica będący królewskim gwardzistą w ukryciu. Chyba nie do końca podobało mu się to, że byle anioł tak prostacko niemalże odtrącił jego króla.
- Daj mu chwilę, Galahadzie - uspokoił go wampir. - To chyba pozostałości z jego dawnej choroby psychicznej - dodał teatralnym szeptem, chowając szablę.
- Opowiadasz historię i nie odpowiadasz na pytania dotyczące szczegółów. ÂŻe tak przypomnę - powiedział do Funerisa.
- Eve, dołączysz do nas? - zwrócił się do anielicy. - Coś mi mówi, że twoje pojawienie się tutaj nie było przypadkiem.


Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 13 Marzec 2018, 09:55:14
- Odpowiedziałem, nie słuchałeś. Hańba, królu - stwierdził z uśmiechem na ustach. Odsunął się nieco w lewo, robiąc Evening miejsce, by mogła z łatwością dostać się do karocy.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 13 Marzec 2018, 15:39:56
-Długo ci zajęło bycie "tam". Ale rozumiem- nie dyskutuje się bowiem z bytami wyższymi. W Przystani inaczej też postrzega się czas. Chwila jest wiecznością, a wieczność chwilą, nic zatem dziwnego, że można spędzić tam dłuższy okres, nawet tego nie odczuwając.
Gdy Funeris do niej podszedł, Evening znowu poczuła się jak mała dziewczynka. Jego obecność miała niegdyś na nią takie działanie i widocznie nic się nie zmieniło w tej kwestii. Nie było to przytłaczające odczucie własnej słabości, ale raczej coś w rodzaju doświadczenia jego opieki nad jej osobą. Nie potrafiła tego wyjaśnić, gdyż rangą byli przecież równi.
-To na pewno nie był przypadek- zwróciła się do wampira. -Jeszcze w Mor Andor miałam sen, w którym byliście w niebezpieczeństwie. Oboje- wyjaśniła pokrótce. Skorzystała z zaproszenia i wsiadła do środka, ściskając nieco skrzydła. -No, no. Ile siedemnastek już wyrwałeś na to cudeńko?- spytała Draga podziwiając wnętrze.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 13 Marzec 2018, 15:42:07
- Siedemnastek? Nie wiedziałem, że przerzucił się na tak dojrzałe dziewczęta...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 13 Marzec 2018, 16:00:02
- Funerisie, mimo twojej obecnej bliskości z bogiem, jesteś jeszcze dzieciakiem - zaczął spokojnie Drago. Tłumaczył jak jakiś dobrotliwy wujek. - Więc ci wytłumaczę, że z czasem w swoim życiu mężczyzna zaczyna doceniać nieco starsze roczniki - powiedział tonem konesera. Usadowili się w końcu wszyscy w karecie. Zamknięto drzwiczki. Galahad pomarudził coś pod nosem o nieprzewidzianych postojach. Owe szeptane narzekanie usłyszeć zapewne mógł tylko Dragosani. A już na pewno mógł domyślić się co też móiw jego gwardzista i kompan. Wóz ruszył.
- Ale jeszcze żadnej, Eve - wyznał wampir. - To nowa kareta. Kupiłem ją dosłownie tuż przed wyjazdem. Jakoś tak czułem, że przyda się bardziej luksusowy pojazd. - Wyciągnął z szafki trzecia już szklaneczkę. Wskazał nią beczułkę z bimbrem, którą już z Funerisem napoczęli.
- Skusisz się? - zapytał anielicy. - To TEN bimber - dodał jeszcze, zapewne mając złudna nadzieję, że panna Antarii wie o co chodzi.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 13 Marzec 2018, 17:10:14
Funeris również podsunął swoją szklanicę. Szkoda było, żeby Eve sama piła.
- A ten sen, to co to było? - zapytał, gdy już wszyscy znaleźli się w środku, na powrót ruszyli i w ogóle.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 14 Marzec 2018, 16:19:26
Jako, że robiła się kolejka, Dragosani nie czekał na odpowiedź i nalał Evening trunku. Podał jej kryształowa szklankę wypełniona alkoholem.
- Po locie w taką pogodę przyda ci się coś mocniejszego - stwierdził. Potem wziął naczynie Funeria i je również napełnił, po czym podał aniołowi. Rozsiadł się wygodniej w fotelu. Na zewnątrz słychać było powiewy wiatru wśród drzew. I chyba zaczynało padać. Galahad zapewne był zachwycony.
- Też chętnie posłucham o tym śnie - powiedział wampir. - Jego pojawienie się i nasz wyjazd są dość osobliwie zbliżone w czasie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 14 Marzec 2018, 20:15:15
-Skoro to TEN bimber, to nie wypada mi odmówić. Poproszę- anielica wzięła od Draga szklankę i upiła łyk. -Ahhhh, dobre- skomentowała. -Co do snu... Widziałam was w ciemnościach, wokół czuć było wyraźną aurę śmierci i niebezpieczeństwa. Nie wiem gdzie byliście, ale to było naprawdę mroczne miejsce. Postanowiłam was odnaleźć. Zartat mnie pokierował- wyjaśniła krótko. -Choć i tak nie miałam pewności czy was znajdę. Ciebie Funerisie to już w ogóle, przecież nawet nie miałam pojęcia, że wróciłeś do świata "żywych". Być może pomogła mi w tym nasza magiczna aura, była dla mnie wyczuwalna.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 14 Marzec 2018, 21:41:20
- Sam nie wiedziałem, że wrócę. To się jakoś tak stało, po prostu - powiedział bardzo szczerze. Tyle się działo w jego kruchym życiu, że nawet by nie wiedział, czy warto zacząć teraz cokolwiek Wieczorkowi opowiadać. Zleciałaby im cała droga do Atusel.
- To akurat było pomocne, zapewne. Kogo jak kogo, ale Ciebie wyczułbym i na drugim końcu Valfden. Tak jakoś  - powiedział, nieco się uśmiechając. Oszczędnie, ale miło.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 15 Marzec 2018, 09:38:22
- Wyraźna aura śmierci i niebezpieczeństwa? - wampir powtórzył za anielicą. Potarł się po brodzie w zamyśleniu. - Czyli albo będziesz nam coś gotować, albo znów spotkam... - zawahał się. - Tę babę. Niby stara krokodylyca, no ale takich diabli nie biorą. Pewnie przeżyła wojnę i ma się dobrze, próchno jedne - westchnął. No i aż musiał się napić. I w sumie chyba mógł zacząć powoli wyjawiać cel ich podróży.

Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 15 Marzec 2018, 13:10:16
- Czyja stara?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 15 Marzec 2018, 13:19:34
- Co? - zapytał Drago, nie bardzo wiedząc o co chodzi aniołowi. - A, że stara. Stara krokodylica. No samica krokodyla. To takie gady z cieplejszych rejonów świata... No ale ona tak naprawdę krokodylem. Tak ją nazywałem po prostu, wredną jędzę. Matka Metztli. Mojej, tak jakby, byłej żony. Zmarłej już. Ale teściową poznać niestety zdążyłem. I, cholera, pewien jestem, że się gdzieś tam wciąż czai!
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 15 Marzec 2018, 14:47:04
- Dobra, nadążam. Myślałem, że jest matką krokodyla i tak zacząłem sobie wyobrażać, że wiesz, ma taką żółto-brązowo-nijaką sierść w plamy, długą szyję i żywi się liśćmi. Zresztą - machnął ręką, tą bez szklanki - Sam przecież wiesz jak wyglądają krokodyle.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 15 Marzec 2018, 21:35:56
Eve przysłuchiwała się tej dynamicznej wymianie zdań z szeroko otwartymi oczami pełnymi zdziwienia. Nie wiedząc, co mogłaby na to rzec, gdyż nigdy krokodyla nie widziała, napiła się jeszcze.
-Wybaczcie, że zmienię temat. Drago, działo się w ogóle coś ciekawego w królestwie, przez ten cały czas, gdy nie chciało mi się wychodzić z domu?- spytała, przyznając się jednocześnie do swojej ignorancji, czyli jej dobrej towarzyszki przez kilka ostatnich lat. -Osiągnąłeś jakiś dyplomatyczny sukces, przywróciłeś niewolnictwo albo najechałeś kontynent, albo coś w tym stylu?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 16 Marzec 2018, 16:09:30
- To zależy co rozumiesz pod określeniem "ciekawe" - odparł Drago. No i napił się. - Ciekawe może być to, że jakiś czas temu odwiedziłem Feros, aby rozwiąząć pewien postdemoniczny problem. Ciekawe też może być to, że nadałem w końcu naszemu hetmanowi Emerickowi tytuł szlachecki i ziemię. Na krańcach królestwa, ale zawsze. ÂŁebski to chłopak, poradzi sobie. - I tak Drago opowiadał o ciekawych wydarzeniach z życia królestwa. Potem ktoś inny opowiadał coś innego. Czas mijał, a wraz z nim przemijała ich podróż. I w końcu, po kilku dniach i postojach, zajechali pod mury Atusel.

- I wtedy on mówi: "Marchew"! - Drago dokończył opowiadany żart i zaśmiał się głośno. Dowcip był istotnie niezwykle błyskotliwy i zabawy. - Rozumiecie? Bo on... - Wampir chciał wytłumaczyć co jest w nim takiego śmiesznego, ale przerwało mu pukanie w ściankę karety i głos Galahada.
- Panie, dojechaliśmy do Atusel. - Drago musiał więc zakończyć opowiadanie żartów. A tak mu dobrze szło.
- Ehm... dobra, Galahadzie, jedźmy od razu na przystań. Nie ma co się ociągać. Morze wzywa!
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 16 Marzec 2018, 16:22:49
W międzyczasie Funeris skończył tę opowieść o Nurielu.

*****

Poczuł go zdecydowanie wcześniej, niż zobaczył. Elektryzujące powietrze zdradzało jego obecność lepiej niż wojskowa orkiestra obwieszczająca światu królewskie przybycie. Przeszli z Nelą pod wielkim zwalonym pniem i wyszli na niewielką leśną polankę. Sierść niedźwiedzicy jeżyła się, przyjmując statyczną elektryczność. Mokra trawa nie świetnie przewodziła, sprawiając, że samica czuła się bardzo nieprzyjemnie w tym miejscu. Funeris pogłaskał ją po głowie w geście zrozumienia. I tak nie chciał, by podchodziła bliżej.
Nuriel, anioł burzy gradowej, wisiał na drzewie przebity na wskroś przez kilka gałęzi. Poeta podążył wzrokiem w lewo, idąc tropem połamanym sosen. Widać wyraźnie, że gdy znaleźli się w tym świecie, rzuciło ich w inne strony. Funeris poleciał pod zbocza gór, lądując wcale miękko; drugi z przedstawicieli anielkich chórów nie miał tylko szczęścia. Poleciał ku dolinie, wytracając prędkość na okolicznych drzewach. Całkiem nieszczęśliwie trafił na pancerną sosnę, która przebiła go na wylot. Zwisał teraz bezwładnie około trzech metrów nad wilgotną ziemią. Nie ruszał się, nie zdradzał oznaków życia. Funeris podszedł bliżej, rozglądając się wokół. Nawyk.
- Ale żeś skończył... - rzekł cierpko.
Przyjrzał się uważniej ciału i dostrzegł, że pierś Nuriela lekko się unosi. Przeżył. Jego fizycznej powłoce nie zostało wiele sił, ale jego wewnętrzna siła trzymała to wszystko przy życiu. Chwiejnym, bo chwiejnym, ale jednak. Poeta przyjrzał się trzem głównym ranom, wystającym grubym gałęziom drzewa. Wychodziły z prawego obojczyka, prawej strony klatki piersiowej i po lewej stronie biodra. Sączyła się z nich krew, raczej wolno, choć miarowo. Magia spajająca jego duszę trzymała resztkami sił i jego ciało, nie chcąc pozwolić mu ulecieć z powrotem do Przystani. Nuriel zawisł w stanie niebytu, gdzie jego zdolności regeneracyjne wykorzystywały całą moc, by nie umarł, produkując nowe krwinki, dzieląc komórki ciała i regenerując się na tyle, by tlen dochodził do niektórych organów. Jego usta były sine, całe ciało blade. Prawa dłoń pozbawiona rękawicy przypominała papier.
Funeris spojrzał w dół, na swoją pierś. Radwan wyszyty na juponie odzyskał nieco z dawnego koloru, będąc lekko porwanym. Chorągiew złota, o trzech polach. Kiedyś myślał, że oznaczały trzy walory, którymi mieli się posługiwać. A jednym z nich było miłosierdzie.
Wzbił się lekko w powietrze, a towarzyszące mu delikatne wyładowania elektryczne przeskakiwały między elementami rynsztunku. Dopomógł sobie telekinezą, odpychając się od drzewa, trzymając za jego pas lewą ręką. Ciało powoli ruszyło, czyniąc jeszcze większe szkody w organizmie skrzydlatego. Opadł na polanę razem z Poetą, a krew jeszcze mocniej trysnęła z jego trzewi. Bez ciała obcego przebijającego go na wylot, magia jego duszy mogła spróbować zdziałać cuda. Zaczęła z wolna tamować niezliczone wewnętrzne krwotoki, naprawiać zerwane połączenia nerwowe. Taki proces powinien potrwać kilka dni.
Funeris pamiętał jednak, dlaczego ruszył za Nurielem przez przestrzeń i światy. Nie mógł pozwolić, by ten odzyskał pełnię życia. Musiał uwięzić jego astralny byt, izolując go od tego czy innego świata. Sięgnął więc po swój niewielki czarny sztylet z jelcem inkrustowanym w motyw anielskich piór. Na niewielkiej głowicy znajdował się blady kamień.
Chwycił sprawnie rękojeść, przepraszając w duchu niegdysiejszego towarzysza. Wbił sprawnym ruchem ostrze w krtań archanioła, kierując je w stronę mózgu, płasko. Ciało skrzydlatego zadrgało nieco, otrzymując niezrozumiałe komunikaty poprzez poprzerywane nerwy. Synapsy w niewiadomy sposób przekazywały informacje, które rozchodziły się po ciele w konwulsjach. A blady kryształ powoli nabierał błękitnego koloru, emanując bladym światłem. Na twarz Nuriela spadła pojedyczna jedna łza.
Niebo zaszło nagle ciemnymi, niemalże czarnymi chmurami. Zerwał się wiatr, zaczął padać rzęzisty deszcz, który po chwili przerodził się w grad. Nela stojąca na skraju polany dostała telepatyczny impuls, by uciekać, gdy Funeris klęczał przy drugim aniele. Coraz większe kulki lodu spadały z nieba, grzmoty było słychać w promieniu wielu mil, a pojedyncze błyskawice rozświetlały niebo.
Przez mu tylko przez głowę, że czas wracać. Wzbił się w powietrze, przedzierając się przez żywioł, boleśnie obrywając zamarzniętymi pociskami. Wyleciał poza chmury, zrobił szeroki łuk i zniknął w błysku równie jasnym, w jakim się tutaj pojawił.

*****

- A ktoś wie co z moim brygiem "Raginisem"? Ostatnim razem jak go widziałem, był w porcie w Utamin. Czyje to teraz ziemie? - zapytał, mając nadzieję na jakieś informacje. Tak mu się właśnie jakoś przypomniało, że sam miał statek. Nawet nie skomentował żartu z marchwią, bo wiedział, że ślimaki tak naprawdę nie rodzą się z zepsutej marchwi i nie uznał tego za zbyt śmieszne. ÂŻe już nie wspomni tego, że im więcej marchwi się jada za młodu, tym bardziej się człowiek ślimaczy na starość. No niedorzeczne.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 16 Marzec 2018, 16:48:11
Kareta wjechała do miasta i zaczęła kierować się ku portowi. Atusel było dość zatłoczone. Jak zawsze w Atunus. Kupcy i inny, którzy mieli jakiś zamorski interes, woleli zdążyć przed nadejściem Hemis. Tak więc i w największym portowym mieście Valfden były tłumy. Kareta wolno przedzierała się w stronę przystani, gdyż Dragosani nie chciał robić cyrku z obwieszczaniem wszem i wobec, że motłoch ma zrobić przejazd dla króla. A kareta sama w sobie niewiele różniła się od wozów innych bogaczy. W Atusel było takowych niemało.
- To się zabawnie składa, Funerisie - powiedział Drago, odpowiadając na pytanie anioła. - Bowiem pani tej gminy siedzi tutaj razem z nami. - Spojrzał na Evening. - W sumie możemy zawrócić i tam pojechać. Popłyniemy twoim statkiem! - Wampir wpadł na ten jakże genialny pomysł. - Co wy na to? - zapytał radośnie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 16 Marzec 2018, 17:31:31
- Eee... nie. - Tak po prostu. Nie spodobał mu się ten pomysł.
- Wieczorku, co nie mówiłaś, że przejęłaś po mnie schedę? Baronowa Kadev, no, no... - Zagwizdałby, ale nie bardzo mu to wychodziło, więc nawet nie spróbował. - Grunt, że wszystko zostaje w rodzinie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 18 Marzec 2018, 11:02:33
Kareta zajechała do przystani. Tutaj również były tłumy. Wóz przebił się jednak i dotarł do celu. Stanął na nabrzeżu, przed jednym ze statków. Nie był to królewski galeon, lecz zwykły bryg.
- Pora się zbierać, moje aniołki - rzucił Drago i sam się zebrał. Wyszedł z wozu i przeciągnął się lekko. Podróż była wszak niezwykle wyczerpująca. Musieli siedzieć tyle czasu! Podszedł do niego jakiś człowiek, który zszedł z brygu. Wymienił z wampirem kilka słów.
- Rozgośćcie się - Antares zwrócił się do aniołów. Krytycznie rzucił okiem na bryg. - Wygląda niepozornie, ale na pokładzie jest lepiej. Panowie załadują co trzeba. - Kiwnął głową na załogę liczącą siedem osób. Zarośniętych drabów o szorstkich spojrzeniach. Niewątpliwie doświadczonych wilków morskich. - A ja dopnę formalności w kapitanacie. - Spojrzał na anioły. - No chyba, że któreś z was ma chęć za niezapomnianą przygodę w portowym urzędzie. Mogę się poświęcić i odstąpić tę przyjemność.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 18 Marzec 2018, 12:06:49
- Nie...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 18 Marzec 2018, 18:45:28
Funeris odwiązał Yodę od karocy i podał lejce jednemu z marynarzy Dragosaniego. Niech oni się zaopiekują jego wierzchowcem. Nie był pewien, czy będzie w ogóle okazja go dosiąść, gdyż on i Evening mieli skrzydła, a Drago... jakoś by sobie poradził. Wziął za to swój miecz, który leżał dotychczas na siedzisku obok niego. Wskazał swojej pięknej towarzyszce podróży kierunek, zapraszając ją pierwszą na pokład. Pełna kultura.
- Jak tam Ci się wiedzie, pani baronowo? - rzucił z uśmiechem, puszczając do niej delikatnie oczko.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 19 Marzec 2018, 21:08:43
A tymczasem Dragosani udał się do kapitanatu. Musiał tam załatwić ostatnie formalności związane z rejsem. Zniknął więc z oczu aniołom i udał się na własną małą przygodę. I to co tam się wydarzyło pozostanie już tajemnica dla skrzydlatych. Wampir wrócił po kilkunastu minutach, gdy już konie i zapasy były załadowane na statek, a anioły grzecznie czekały na niego na pokładzie. Kareta została odstawiona do jednego z portowych magazynów. Miała zostać na Valfden. Wampir zamienił jeszcze kilka słów ze stojącym na brzegu Galahadem i wręczył mu skórzany woreczek. Gwardzista skłonił się lekko i oddalił się. Drago zaś wszedł po trapie na pokład.
- No to będziemy wypływać - powiedział. Dał znak kapitanowi, który zaś zaczął pokrzykiwać do załogi. - Mam nadzieję, że już się domyślacie dokąd płyniemy? - Naprawdę miał na to nadzieję. Chociaż i tak czekały go jeszcze nieco konkretniejsze wyjaśnienia. - Kobieca intucja, hm? - spojrzał na Evening. - Anielskie objawienie? - zwrócił się do Funerisa.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 19 Marzec 2018, 21:10:44
- Mam nadzieję, że Zuesh. Dawno nie byłem. Ale nadzieje całkiem sporo razy mnie jednak w życiu zawodziły. Więc raczej nie. Chatal? Kontynent? No innych kierunków nie widzę.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 19 Marzec 2018, 21:25:04
- Jeszcze jest Doral - podpowiedział wampir. - No i... inna wyspa. - Westchnął i spojrzał w morze. W kierunku zachodnim. - Dawne królestwo. Teraz nazywają ją Wyspą Popiołów... Wiele lat temu zwała się inaczej. - Zaśmiał się krótko. - Wtedy pewnie jeszcze na stojaka pod szafę mogliście wejść. Chociaż Fun już się chyba musiał schylać. Hm... Tak, tam też musimy się wybrać. Kiedyś. Teraz jednak istotnie czeka nas Zuesh. Chcę zbadać pewno miejsce. Doniesienia stamtąd wydają się interesujące.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 19 Marzec 2018, 21:27:46
- Mi to w ogóle rodzice na szafki jedzenie kładli, dlatego taki wysoki urosłem. Wiesz, prawie metr dziewięćdziesiąt. Nie w kij dmuchał. A gdzie na Zuesh? Odwiedzimy Akademię Sztuk Pięknych imienia Wieczorka Antarii?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 19 Marzec 2018, 21:34:11
- No ja nie wnikam w co dmuchałeś, a w co nie - odparł wampir. Oparł się o reling. - Co do Akademii to nie jestem pewien czy przetrwała wojnę w takim stanie, jakim ją pamiętasz. Chociaż po sumach jakie przeznaczyłem na wsparcie odbudowy Zuesh i liczbie ludzi jaką tam wysłałem, to będę niepocieszony jeśli jej nie odtworzyli. - Westchnął. Ciężkie to były lata po wojnie. Szczególnie dla niego. Tak, głównie dla niego. Wszyscy coś od niego chcieli! Co chwilę tylko "Królu mój, królu złoty!" A nikt nie zapyta czy zdrowie dopisuje (tak, dopisuje, dziękuję). Ani nie zaprosi na krwawy piernik. Tylko te prośby i wymagania!
- Ehm... no to może po drodze wstąpimy. Teraz mnie interesuje inne miejsce. Wulkan Aralak. Na pewno i nim słyszeliście.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 19 Marzec 2018, 21:39:58
- Szczerze? Nie wierzę, że to mówię - powiedział, nie wierząc. - Bałem się tam lecieć. Byłem w okolicy raz, odbijając od miejscowej siedziby Bractwa mocno na wschód, ale... coś poczułem. Tam coś siedzi, prawda? Nawet demony nie chciały się tam zbytnio zapuszczać, coś je tam masakrowało jak gradobicie warzywny ogródek. To był czas, kiedy podróżowałem między światami za Nurielem i nie wróciłem nigdy do tego tematu. Trochę o nim nawet zapomniałem, przyznam się.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 19 Marzec 2018, 22:26:08
Eve podróż się nie dłużyła wcale. W tak dobrym towarzystwie było to wręcz niemożliwe, by zasnąć z nudów. Poza tym trzy długowieczne istoty spotkały się po wielu latach rozłąki - musieli trochę poplotkować, wypytać o wszystko. Antarii wolała słuchać, gdy jej towarzysze opowiadali, niż sama miała mówić. O ile Funeris zajmował się pogonią za Nurielem, a Dragosani poważnymi królewskimi obowiązkami, to Evening nie miała wiele do opowiadania, gdyż zwyczajnie zasiedziała się wygodnie w swym dworku i nie wyściubiała z niego nosa. Akurat w tamtej chwili nie widziała sensu w opuszczaniu swej pięknej posiadłości, o którą wciąż dbali niewolnicy. Gdyby nie oni, niegdyś tak skrupulatnie pielęgnowany przez anielicę ogród, zarósłby i byłoby w nim pełno chwastów. Sam dom zaś marniałby w oczach z dnia na dzień.
-Owszem, Utamin należy teraz do mnie, tak samo jak Kadev. Właściwie nigdy tam nie byłam w odwiedzinach. Finansami zaś zajmuje się moja służka i nawet nie wiem ile zysku przynoszą te ziemie- odparła Funerisowi na pytanie. -Drago, a za co ja do stałam te ziemie? Po wojnie jakoś?- usilnie szukała w swej pamięci momentu nadania tytułu szlacheckiego, ale jakoś nie mogła dociec jak, gdzie i kiedy. -Ano, masz rację. Co w rodzinie to nie zginie, chociaż nie przesadzałabym z tą rodziną za bardzo-uśmiechnęła się szeroko. -Chyba że taka "bractwowa rodzina", to wtedy tak- dodała.

Niedługo później, już na statku, Evening zajęła sobie wygodne miejsce na pokładzie. Pływanie sprawiało jej przyjemność, choć aż dwa rejsy z jej udziałem skończyły się nieco tragicznie. Szum fal zawsze ją uspokajał, a sztorm budził podziw i zachwyt dla nieskończonej potęgi matki natury. Ta pokora wobec sił przyrody i umiejętność cieszenia się ich obecnością, wynikały zapewne z tego, że anielica dorastała nad brzegiem morza i przez całe krótkie życie na kontynencie, było ono częścią jej życia. Od prądów morskich zależał udany połów jej ojca, więc bywało i tak, że przybywał z pustymi sieciami. To nauczyło ją szacunku do humorów bogów władających bezkresnymi wodami. Trzeba przyznać, że bywali też szczodrzy.

-Wiesz, tak mi się wszystko zatarło w pamięci, tak wiele wydarzeń z mego życia...- zwierzyła się nagle aniołowi, gdy Drago załatwiał "sprawy". -Ta wojna była dla mnie dziwna, byłam potrzebna, a czułam, że i tak nie dałam z siebie wszystkiego. Unikałam walk. Jedynie jakieś szczątki poczucia obowiązku kierowały mną i walczyłam. Bractwem dowodziłam właściwie tak, że pełniłam funkcję praktycznie jedynie... hm... "reprezentatywną". W końcu i tym straciłam zainteresowanie. Nie wiem dlaczego tak się ze mną działo. Nie widziałam sensu w tym wszystkim i chciałam uciec od wszelkich spraw... - Eve właściwie nie wiedziała dlaczego to wszystko mu mówi akurat teraz. Może potrzebowała jakiegoś poważnego słuchacza...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 20 Marzec 2018, 17:35:52
Funeris objął lekko Evening, okazując jej swoje zrozumienie i wsparcie. Trochę to jego wina, jakby na to spojrzeć pod pewnym, wybiórczym kątem. Wymagano od niego by rządził i dzielił, postawiono go niejako w takiej sytuacji, zostając rzuconym na głęboką wodę krótko po przybyciu na Valfden. Sprawdzał się, jak mu się wydawało, przejął ster z pewnością. Ruszył Bractwo ÂŚwitu w pewnym kierunku, rozkładając jego żagle i nadając mu i sobie jakiś sens. Nie wymagał nigdy on innych by mieli wejść z miejsca w jego buty, w ogóle tego nie przewidywał i planował. Stało się jednak jak się stało, gdy zaczął bliżej obcować z niebiańskimi istotami i tym, czym emanował sam Zartat. Otrzymywał coraz więcej zadań gdzieś indziej niż na Valfden, co przez długi czas nie stwarzało problemów. Przyszedł jednak moment, w którym musiał po prostu ruszyć w pogoń.
To wszystko na Evening spadło bardzo nagle i niespodziewanie i miała wszelkie prawo się pogubić. Nikt nie miał jej za złe niczego, a i tak spisywała się znakomicie. Funeris to wiedział i widział.
- Nie wiń się. To ja - uderzył się palcem w pierś - powinienem Cię najpierw przeprosić. Nie mam zamiaru używać wymówek, ale moment, gdy zniknąłem z królestwa Valfden, chociaż w szerszej perspektywie ważny, dla Ciebie i całego Bractwa na pewno nie był łatwy. Z perspektywy tego świata, a raczej mikroświata, było to jak małe trzęsienie ziemi. Przepraszam. - Pomasował swoją dłonią jej ramię w przyjaznym geście. Zartacie, zapomniał już, jaka ona była miękka i pachnąca.

Później jednak wrócił już Drago i prowadzili tę rozmowę o celu podróży.
- A co to za doniesienia stamtąd - zapytał.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 20 Marzec 2018, 20:26:54
- Nic wielkiego, tak naprawdę. - Drago wzruszył ramionami. [i-] Wulkan się budzi. O ile od wielu, wielu lat był spokojny, teraz coraz częściej grzmi. Niemal cały czas dymi. Uznałbym to za naturalną kolej rzeczy, ale... [/i]- przerwał, jakby szukając odpowiednich słów. Spojrzał w kierunku Zuesh. Gdyby pogoda byłą lepsza może byłoby nawet widać daleko, daleko w oddali malutki snop dumy buchający z wulkanu. Ale nie było go widać. Chociaż kto wie co dostrzegały oczy wampira. Statek zaś zaczął powoli odbijać od brzegu.
- Mówi się o pojawiających się na jego stokach duchach - kontynuował. - Już pominę to o czym mówiłeś sam. Coś tam się dzieje i chcę to sprawdzić.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 20 Marzec 2018, 20:47:17
- A ja Ci chętnie w tym wszystkim pomogę, Drago - odrzekł Funeris, również opierając się o reling, patrząc jednak w drugą stronę. Przed jego oczami znajdowała się piękna kobieta obleczona skrzydłami, za nią zaś las żagli i daleki horyzont. Pojedynczy ludzie przemykali na pokładach, jacyś orkowie taszczyli ciężkie pakunki, a pewien mauren zaglądał do swojej sakiewki, konstatując, że zawartość z niej zniknęła. Idący pewnym krokiem elf, znikający między dwoma mniejszymi jednostkami, zdawał się wiedzieć co się właśnie wydarzyło.
Anioł spojrzał na wampira, następnie na powrót na Evening. Poczuł się teraz nieco dziecinnie, jak szczeniak. Czuł ekscytację na samą myśl, że rusza gdzieś w towarzystwie swoich przyjaciół. To było przez krótką chwilę takie beztroskie i niesamowite, szczere i niestłamszone. Sporo w życiu przeżył, zwłaszcza ostatnio, ale czegoś takiego nie czuł od wielu, wielu lat. Szybko wrócił na ziemię, lecz to gdzieś tam głęboko w nim pozostało.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 20 Marzec 2018, 21:39:24
Wiatr, który dmuchnął w częściowo rozwinięte już żagle, rozwiał także jej jasne włosy. Blond kosmyki zaczęły doskwierać jej, gdy wpadały do oczu. Anielica na szybko zaplotła warkocz i na powrót wróciła do swego ulubionego zajęcia. Słuchania szumu fal i patrzenia jak dziób pruje taflę wody na dwie części. Oczywiście słuchała króla, co tam ma do powiedzenia o rzeczach, które dzieją się na Zuesh.
-Duchy na wulkanie- teatralnie przewróciła oczami spoglądając na dwójkę mężczyzn. -Przyznam, że o czymś takim jeszcze nie słyszałam. Nie brzmi strasznie. Podejrzewam tylko, że może być trochę gorąco- w tym momencie prawy kącik jej ust uniósł się lekko w tajemniczym uśmiechu. -U kogo się zatrzymamy? Kto tam teraz panuje?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 21 Marzec 2018, 08:33:49
- Trochę nie ta pora roku, aby było gorąco - odparł chłodno wampir. Znów spojrzał w morską dal, w kierunku odległej, skrytej daleko za horyzontem i jeszcze dalej Wyspy Popiołów. Należało się tam wybrać. Zdecydowanie.
- No chyba, że w twoim towarzystwie - dodał już cieplej, uśmiechając się krzywo.
- Ale nie będziemy się u nikogo zatrzymywać - odpowiedział po chwili. - Na brzeg wyjdziemy w Kenin. Spędzimy tam może z dzień, coby zdobyć zapasy, nieco sprzętu i informacji, po czym ruszamy od razu pod wulkan. Luksusy zostawiliśmy już za sobą.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 21 Marzec 2018, 11:13:04
- Ta wyspa popiołów, co wcześniej o niej mówiłeś, to co to za miejsce? - przypomniał sobie wcześniejszą wzmiankę.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 21 Marzec 2018, 16:45:38
- Dawne ziemie naszego królestwa - odpowiedział Drago po chwili milczenia. - Tam się wszystko zaczęło. Cóż, przynajmniej na obecnej części mojego życia. Tam poznałem Isentora, Devristusa i całą starą gwardię. - Uśmiechnął się na te wspomnienia. - Tam też uderzył największy fragment asteroidy. Obecnie to zapewne wypalone i martwe pustkowia. Ale i tak czuję, że powinniśmy się tam wybrać.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 21 Marzec 2018, 17:19:47
- Ale to później. Skoro już płyniemy na Zuesh, załatwmy najpierw tamte sprawy.
Funeris odwrócił się, spojrzał na Valfden. Ziemie królestwa zostawiali za sobą, niknące w oczach i stające się plamą rozlaną na horyzoncie. Zmierzali na północ, wraz z prądem levarskim, pchani południowymi wiatrami. Nieco zimniejszy strumień oceaniczny zaczynający się gdzieś na wschodzie powinien popchnąć ich płynnie w kierunku celu ich podróży, dając spokojne wody aż po same Chatal. Z racji tektoniki archipelagu wody wokół niego zawsze były niespokojne, zwłaszcza od zachodu, którędy to miał płynąć królewski bryg.
- A skoro jest tak, jak to przedstawiłeś, to dlaczego akurat Kenin? To drugi koniec wyspy i jeżeli już ktoś miałby mieć jakieś informacje z pierwszej ręki, to pewnie Ci z Funery (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Funera). To zdecydowanie bliżej Aralak, a Ynosą moglibyśmy wpłynąć aż po samo Chevalier (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Chevalier), miejscową siedzibę Bractwa. W Rizla (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Rizla), miasteczku w bezpośredniej bliskości zamku, moglibyśmy zacumować i uzupełnić zapasy. Nie wiem czy masz jakieś konkretne plany związane z Kenin, ale wydaje mi się, że placówka zakonników tak blisko interesującego nas miejsca może mieć naprawdę spore znaczenie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 22 Marzec 2018, 14:29:43
-Drago, chodziło mi o to, że od lawy może być gorąco- wytłumaczyła mu, bo wampir coś nie tak zrozumiał. Resztę do ustalenia zostawiła mężczyznom. Nie chciała się wtrącać, bo sama niezbyt się orientowała w obecnej sytuacji na Zuesh. Geografię wyspy znała słabo, choć wiedziała, gdzie znajdują się najważniejsze punkty, na przykład Akademia Sztuk Pięknych jej imienia, którą miała nadzieję odwiedzić. Ale na to przyjdzie czas po rozwiązaniu sprawy z duchami.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 22 Marzec 2018, 16:29:14
- Funeria, mówisz... - mruknął do siebie wampir. Wzruszył ramionami. - Może być i Funeria. Nie powinno być problemów z wpłynięciem na Ynosę. Swoją drogą, ciekawa nazwa dla rzeki. - Uśmiechnął się nieznacznie. - Zrobimy zakonnikom z Chevalier niezapowiedzianą wizytę. Ciekawy jak wielkie poruszenie wywołamy. - Statek oddalał się coraz bardziej od lądu. W pewnym oddaleniu od brygu płynął wspaniały galeon z królewskiej floty, na jednym ze swoich rutynowych rejsów wzdłuż wybrzeży Valfden. - Chociaż myślę, że nie będziemy brali ludzi z placówki Bractwa. Popytamy, odpoczniemy, uzupełnimy zapasy. Zabierzemy co najwyżej przewodnika. Większa liczba osób by nam tylko zawadzała.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 22 Marzec 2018, 18:49:18
- "Funera", nie "Funeria", debilu... - mruknął anioł.
Spojrzał na galeon. Pięćdziesięciometrowa jednostka, szeroka na prawie piętnaście, mijała ich w niedalekiej odległości. Białe jak śnieg żagle na trzech masztach zdawały się świecić własnym blaskiem. Wydawało mu się, że mija ich właśnie "Pogromca", co starał się wydedukować z figury na dziobie okrętu przedstawiającej postać w szacie z wyciągniętym mieczem. Gdzieś słyszał o okrętach formacji królewskich, ale nie mógł w głowie połączyć wszystkich faktów. Poza tym statek był w pewnym oddaleniu i anioł nie miał pewności, czy nie mam go jego wzrok.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 22 Marzec 2018, 19:55:33
Drago machnął ręką.
- Pies to drapał. I tak niedługo zmieni się nazwę na coś normalnego - prychnął. - Na przykład na Antaresgrad - dodał półżartem. Ale czy na pewno? Cóż, zapewne tak. Wampir powędrował wzrokiem za spojrzeniem anioła. Dojrzał galeon w oddali. Rzecz jasna od razu poznał ten statek.
- Hyperion - powiedział, jakby czytając w myślach Funerisa. Rzecz jasna nie czytał, ale uznał, że warto przedstawić jeden ze swoich okrętów. - Swojego czasu sfinansowałem kilka galeonów z własnej kiesy. Tak, aby wesprzeć flotę... Ech, swoją drogą będę musiał jeszcze rzucić tam nieco pieniędzy. Więc pomysły na nazwy kolejnych okrętów mile widziane.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 22 Marzec 2018, 20:11:02
- Pogromca?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 23 Marzec 2018, 11:13:42
-Pierożek?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 23 Marzec 2018, 17:41:12
- Ja kiedyś finansowałem wyposażenie dla Bractwa. Bronie, kilka pancerzy. Stare, dobre czasy - uśmiechnął się, puszczając oczko Dragowi.
- Dobra, to płyniemy do Funery. Jak długa będzie podróż? W ogóle, która jest godzina? Straciłem rachubę czasu w tym furg... Przepraszam, karocy.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 23 Marzec 2018, 17:57:22
- Pierożek? - powtórzył wampir. - Tak, to by pasowało. Na taki wielki galon, duma królewskiej floty. I nazwany będzie Pierożkiem - zaśmiał się. Spojrzał na Funerisa. - Niedługa. Zuesh daleko nie jest. Chyba ze dwa dni. Albo więcej. No albo mniej. I niedługo będzie wieczór. Heh, już zaczynam czuć ożywienie.



//Popchnąć akcję do przodu, czy będziemy klimacić?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 23 Marzec 2018, 18:03:23
//Pchnij lekko. Na statku mi się nie chce klimacić.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 24 Marzec 2018, 10:32:44
I płynęli. Rejs mijał spokojnie. Pogoda była dobra, więc bryg pruł do przodu, przedzierając się przez fale niczym tasak kochającego swój zawód rzeźnika przez gardło młodej dziewki. W końcu załoga i pasażerowie dostrzegli Zuesh. Ląd zbliżał się, zaś statek zaczął omijając go, aby móc wpłynąć na Ynosę od strony północnej. Gdy przepływali wzdłuż linii brzegowej mogli dostrzec w oddali wulkan. Jego masyw majaczył się daleko na horyzoncie, podkreślany snopem dymu, który to wzbijał się w powietrze z kaldery. Okręt dotarł w końcu do ujścia Ynosy i zaczął ostrożne podejście do portu Funery.

Dragosani wyszedł na pokład z nory kajuty, którą zajmował. Tę najlepszą, której używał zazwyczaj w czasie rejsów Szachrajem, odstąpił Evening. No niestety wypadało. Stanął sobie przy burcie, aby obserwować miasto i równinne tereny Zuesh. Porastały je głównie trawy i małe drzewka. Teraz smagane atunusowym wiatrem.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 24 Marzec 2018, 13:00:09
Obudził się później niż się spodziewał. W nocy dręczyły go jakieś koszmary. Starał się przypomnieć sobie, co to było, ale nie potrafił przywołać żadnego obrazu. Jakieś pojedyncze sceny, urwane, jakby namalowane do połowy, pojawiały mu się gdzieś z tyłu czaszki, nie móc przebić się do świadomości. Anioł przetarł twarz dłońmi, budząc się ostatecznie. Strzyknął karkiem, który zdecydowanie źle ułożył się podczas snu na tej wypłowiałej i zbyt pustej poduszce. Najlepszą kajutę otrzymała Evening, co nikomu z nich nie robiło najmniejszego problemu. Dobre wychowanie cechowała zarówno anioły, jak i samego króla Valfden, więc dla obydwu z nich oczywistym było, że prywatną izbę statku Dragosaniego przejmie właśnie ona. Anioł sam przejął tę, czego tego konkretnego poranka minimalnie znowu żałował. Zabawne, że zdarzało mu się sypiać pod stertą listowia i mchu, nieprzytomnym, więc powinien raczej dziękować Zartatowi, że znowu ma łóżko i dach nad głową.
W niewielkim wiadrze miał nieco świeżej wody, z której zaczerpnął dzbanem i nalał do misy. Wypłukał twarz, przecierając oczy. Spojrzał w lustro, które zamocowano na ścianie i obejrzał siebie krytycznie. No, golił się wczoraj, więc zarost nie był zbytnim problemem. Twarz jaką miał, taką już miał, z tym akurat niczego konkretnego nie dało się zrobić. Oczy miał nieco podkrążone, ale to pewnie przez ten bimber, który wczoraj odkorkowali. Poeta czuł podświadomie, że lepiej było pozostać przy tej jednej butelce miodu, którą zaczął wcześniej. Nie pozostali.
Jego nagie ciało przeszły dreszcze, gdy do kajuty wpadło nieco zimnego, atunusowego powietrza. Oddał mocz do wiadra w kącie, nałożył spodnie i zasznurował porządnie. Zaczął przywdziewać kolejne elementy, począwszy od stalowych butów, przez lekki kaftan na tors i później przeszywanicę. Nie szli do boju, ale było wcale zimnawo, wiał wiatr, a oni nadal byli na morzu. Poznał po miarowym huśtaniu się łajby, którego doświadczał przez ostatnich kilka dni.
Wyszedł na pokład, widząc kilku marynarzy i króla, który stał już na deskach. Szturchnął go lekko telekinezą w tył głowy, co by dać o sobie znać i powiedzieć w ten sposób "dzień dobry". Nie czekając zbytnio na odpowiedź i jej nawet nie oczekując, spojrzał w kierunku, na który patrzył i wampir. Powoli zbliżali się do portu w Funerze, gzie delta Ynosy rozgałęziała się delikatnie, trzymając w miarę zwarty nurt aż do samego morza. Tam rozlewała się w zatoce, otoczona z jednej strony niewielkim językiem skalnym, z drugiej strony usypanym sztucznie falochronem. Mieściła w sobie główny port ze swoim akwatorium: awanportem, basenem portowym, dokami i kanałami, które kierowały żeglugę wgłąb wyspy. Wszystko spławiane do Funery z głębi lądu zatrzymywało się po drugiej stronie miasta.
Podszedł do burty z prawej, próbując przypomnieć sobie jej nazwę. Pamiętał, że każdy element brygu ma swoją specjalną nazwę, co by wszystko przebiegało sprawnie i bez problemów. Wysilił na moment szare komórki swojego mózgu, lecz nic nie przyszło. Otchłań, czeluść. Grunt, że dało się o to oprzeć, bo gdyby takie miejsce bez nazwy, które nazwę miało, nie służyło do tego jeszcze, to anioł wielce by się zawiódł.
Jakaś jednostka patrolowa pod banderą królestwa z emblematami miasta okrzyknęła ich z niewielkiej odległości, gdy przepływali obok. Znajdowali się już niedaleko wejścia.
- Okrzykujesz się jako król, netoperku? - rzucił żartem do Dragosaniego.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 24 Marzec 2018, 14:09:25
Noc dla Evening upłynęła bardzo spokojnie. Rytmiczne kołysanie się statku na falach utuliło ją do snu. Wreszcie zasypiała z poczuciem, że jutro, gdy wstanie, czekają na nią jakieś zadania, że ma jakiś cel. Ten brak poczucia sensu w codziennym życiu doskwierał jej w pewnym momencie tak bardzo, że paradoksalnie nie robiła ze swoim życiem nic konkretnego. Na szczęście Zartat wypchnął ją nieco z tego marazmu, postawił na jej drodze dawnych przyjaciół i wyznaczył drogę. To mocno podbudowało anielicę. Wszak zawsze miała poczucie, iż nie jest w niczym sama.
Ciche poskrzypywanie desek i ich pomruki w ciemności nie budziły w Eve lęku. Odgłosy te były jej znajome i przywykła do nich. Niekiedy, leżąc w ciszy, zdawało jej się, że okręt ma coś do powiedzenia, że żyje własnym życiem i pragnie coś przekazać podróżującym na nim ludziom.
O poranku dotarli już do Zuesh. Płynęli teraz rzeką wgłąb lądu. Wulkan zdecydowanie górował nad równinami, był majestatyczny i piękny. Oraz niebezpieczny, o czym zapewne niedługo się przekona na własnej skórze. Eve zaciekawiło, jak wygląda wybuch wulkanu. Chciałaby kiedyś zobaczyć lawę strzelającą wysoko w górę, spadające kamienie, głazy i płonące fragmenty skał. Miała nadzieję, że w swym wiecznym życiu, będzie miała taką okazję, by przyjrzeć się tej ekspresji sił natury.
-Dzień dobry!- zawołała wesoło do swoich kompanów. Już szykowała się na komplement o "miotle" od Draga, spodziewała się go z całą pewnością. -Czy noc dobrze wam minęła?- zapytała jeszcze ot tak, z czystej ciekawości, gdyż jej spało się wyśmienicie. Także podeszła do burty, by spojrzeć na płynącą jednostkę.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 24 Marzec 2018, 14:24:52
Poeta odwrócił się, przyglądając się Evening. Nigdy nie przestanie się dziwić temu, jak niezwykle urokliwą osobą jest ta kobieta. Nawet wietrzny poranek na morzu stawał się nagle letnią przechadzką po łąkach wokół Ysery. Tamtejsze pola i łagodne pagórki już od kilku lat przyciągały jego myśli, zupełnie tak jak wdzięk anielicy.
- Dzień dobry, Wieczorku. Hm, szybko - powiedział, odnosząc się do pytania. - Tobie? Spało się wygodnie?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 24 Marzec 2018, 14:47:00
- Bywało lepiej - odparł Drago na pytanie anielicy. Nawet nie skomentował telekinetycznego szturchnięcia. Jeszcze przyjdzie czas na przesadzone fochy! Za to odpowiedział Funerisowi. - Nie. - Pokręcił głową. - Szczerze, to nie lubię się z tym obnosić, jeżeli nie muszę. Stosuję się do nauk legendarnego króla Salomona. Słyszałeś o nim? Heh, zresztą wy wywołacie wystarczająca sensację. Ja postoje z boku i popatrzę. - Uśmiechnął się. - Ale zakonnikom w Chevalier już nie darujemy. Chce zobaczyć ich miny, gdy tak bez zapowiedzi im do zamku wkroczymy.
Bryg zaś przybił do brzegu. Mogli więc opuścić pokład.
- Zostaniemy tutaj najwyżej jeden dzień - wampir powiedział do przyjaciół. - Potem ruszamy dalej. Teraz już nie powinno być daleko.

Dok, do którego przybił ich statek, przyjął wcześniej już kilka jednostek. Więch ich bryg nie był sam. Zresztą to było do przewidzenia. Port Funery był wszak ważnym węzłem komunikacji wodnej. Odwiedzało go wiele statków, okrętów i mniejszych jednostek. Wokół panował gwar, marynarze okrzykiwali się. Bosmani klęli, a elementy takielunków postukiwały cicho. Wiał wiatr od strony morza. W samym porcie zaś czuć było zapach mokrego drewna i ryb. Trap brygu został opuszczony, mogli więc wejść na brzeg. Co ciekawe już tam ktoś na nich czekał. Jakiś starszy krasnolud z siwą brodą, sięgająca mu pasa. Obok zaś stał kunanin. Ewidentnie młodszy od krasnoluda. Asystent, uczeń?
- Och... - stwierdził brodacz widząc aniołów. - Nie wiedzieliśmy, że to zacni słudzy Zartata przybyli tym statkiem... - Spojrzał na bryg. - Nie mieliśmy wcześniej informacji o przybyciu tej jednostki - powiedział jeszcze. Oto i rezultat zmian plany rejsu w jego trakcie.
- Bryg Szachraj - wtrącił się Dragosani, który zszedł na brzeg. - Zostaniemy tutaj jeden dzień. Oczywiście dokonamy wszelkich opłat - zapewnił. Brodacz chyba nie poznał w nim króla. Bo weź tu poznaj typa w masce!
- Hm, dobrze. Ale może się przedstawię. Jestem Karl aep Sigi. I mój asystent Kiten. - Kinął głową na kunanina. Ten skłonił się lekko. Karl zaś spojrzał na Funerisa, a potem na Evening. Widocznie czekał, aż przybysze także się przedstawią.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 24 Marzec 2018, 15:57:47
Funeris wziął Evening pod rękę, nie czekając na jej reakcję. Nie było na to czasu. Poprawił pas z mieczem, który oczywiście również na siebie wyekwipował, wolną dłoń położył na głowicy i zaczął schodzić po trapie. Dwa anioły, potężne istoty w słudze Pana ÂŚwiatła, schodziły właśnie na ląd w Funerze. Wyglądali majestatycznie, niemarantowo w swej marantowości. Personifikacje Nadziei i ÂŚwiatła.
- Robimy przedstawienie...- rzucił jej delikatnie, ledwo słyszalnie w tym gwarze, kącikiem ust. Nie chciał, by tamten krasnolud ich usłyszał.
- Generał armii Zartata, Jej piękność, Evening Antarii- powiedział, skłaniając się w stronę partnerki, robiąc ukłon, dosyć dworny, przedstawiając ją dwójce na pirsie. Miał szczerą nadzieję, że Wieczorek podchwyci temat.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 24 Marzec 2018, 17:22:05
Krasnolud skłonił się przed Evening i Funerisem.
- To prawdziwy zaszczyt - powiedział. Szturchnął dyskretnie swojego asystenta. Ten również się skłonił. Jego niesamowicie puszysty ogon zawinął się w takie słodkie S. Karl aep Sigi chyba przestał zwracać uwagę na zamaskowanego wampira, z którym wszak wymienił kilka słów. Był całkowicie pochłonięty obecnością dwójki boskich stworzeń. Funeris i Evening mogli dostrzec dragowy błysk w oku Draga, któremu chyba było to całkiem na rękę. Lekko kiwnął on głową do aniołów, niemo dając jakiś znak. Sam usunął się na bok.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 24 Marzec 2018, 17:24:07
Funeris dyskretnie, delikatnie, niewidzialnym niemalże ruchem wskazał wampirowi, że może się spróbować ulotnić. Tak jakby, wiecie, machał mu, albo go odganiał.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 24 Marzec 2018, 19:31:44
-Mi i owszem, wygodnie. Nie mogłam narzekać- odparła. Niedługo potem schodzili już na ląd. O ile chociaż w stolicy ludzie przywykli do widoku kilku aniołów na ulicach, to tutaj rzadko kiedy zaglądał jakiś przedstawiciel skrzydlatych, dlatego postać jej i Funerisa musiała zrobić na tutejszych wrażenie. Być może niektórzy z nich pamiętali jeszcze, że jako młoda dziewczyna, brała udział w bitwie o Zuesh. No... A potem zabiła ich wodza i tak dalej...
Gdy Fun wziął ją pod rękę, ledwo co powstrzymała się od gwałtownej reakcji. Zdziwiła się nieco jego zachowaniem, ale zrozumiała jego intencje. Aż pożałowała, że nie ma teraz na sobie swojej dworskiej sukni z ciasnym gorsetem i szerokim dołem. Trudno, trzeba było zrobić wrażenie w zwykłych spodniach i wygodnej koszuli. Na szczęście jej wiele nie trzeba było, by cała uwaga była skupiona tylko na niej. Na ustach pojawił się lekki uśmiech, mający oznaczać zadowolenie z wizyty na wyspie i spotkania z przedstawicielami Kunan.
-Och, nie trzeba było, Funerisie- odpowiedziała na ukłon i ten cały rytuał na pokaz. Oczywiście starała się, aby jej głos brzmiał nadzywczaj skromnie. -Pierwszy anioł Pana ÂŚwiatła, najwierniejszy jego sługa i wielki wojownik, Funeris Venatio- dygnęła lekko, udając, że chwyta materiał rozłożystej sukni.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 24 Marzec 2018, 19:42:54
Funeris skłonił się prosto, chociaż dwornie, przyjmując przedstawienie swojej osoby od swojej partnerki. Spojrzał na nią, skinął głową z szerokim, nieco teatralnym uśmiechem i odwrócił się w stronę kunanina i krasnoluda. Puścił ramię partnerki, odsuwając się nieco w prawo i do tyłu. Rozpostarł skrzydła z gwałtownym ruchu, przysłaniając cały obszar widzenia widzów przed nim. Zmierzwił włosy Karla i sierść Kitena, którą ten miał porządnie zadbaną, trzeba mu przyznać. Jego wąsy odebrały mnóstwo wibracji powietrza, drażniąc chyba nieco kotowatego.
- Jesteśmy wysłannikami Jego ÂŚwiatłości. Jako Jego generałowie i przedstawiciele na tym łez padole przybyliśmy z inspekcją tegoż zacnego, sławnego miasta! - Jego wskazujący palec powędrował do góry w wielce teatralnym geście, starającym się pokazać jak ważna jest to misja.
- Nie chcieliśmy was zawstydzać swoją doskonałością, zacni mieszkańcy Funery, więc przybyliśmy łodzią, jakoż i wy, zwykłe, maluczkie, niedoskonałe istoty! Wiecz... Anielico Evening? Cóż rzekniesz mieszkańcom tegoż miejsca?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 24 Marzec 2018, 19:45:55
Wąpierz skorzystał z okazji i zniknął, wtapiając się w przechodząca grupę ludzi. Oczywiście było to rażące pogwałcenie wszelkich protokołów bezpieczeństwa i Galahad zapewne dostałby spazmów, gdyby to zobaczył. Ale Drago potrafił o siebie zadbać.
Tymczasem krasnolud Karl łamał się wręcz w ukłonach. Nie było to zapewne dobre dla jego starych kości. Kiten spoglądał na niego z troską. A jego słodko puszysty ogon drgał nerwowo.
- To prawdziwy zaszczyt. Sam Funeris Venatio! Doprawdy... w czym więc mogę pomóc? W jakim celu wasz... ee... - Jego wzrok padł na bryg. No nie był to raczej statek godzien aniołów. - Okręt... zawinął do naszego skromnego portu? - Karl był oczarowany tym przedstawieniem. Podobnie jak zbierający się wokół tłumek ludzi.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 24 Marzec 2018, 19:54:27
-Hmmm... Cóż mogę wam powiedzieć? Bardzo się cieszę, iż mogłam przybyć do was, kiedy Zuesh na powrót staje się piękne, gdy zniszczenia wojenne są coraz mniej dostrzegalne. Wystarczy trochę pracy ludzkiej i kunańskiej, wspartej boską świetlistą mocą, a każde miasto powstanie z gruzów. Czy zechcesz może pokazać nam najpiękniejsze miejsca w Funerze, Karlu? Bardzo jestem ich ciekawa- odparła, z zachwytem rozglądając się po porcie, okolicznych ulicach i budynkach. Naprawdę miasto miało w sobie jakiś urok.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 24 Marzec 2018, 19:58:18
- Jadła i napitku! - dorzucił jeszcze Funeris, puszczając oczko pięknej kobiecie obok.
- Widzę Twoją troskę, zacny krasnoludzie! Nie bój się, wielkie rzeczy zaczynają się od małych kroków! - powiedział, widząc wzrok skierowany na bryg. A król jest skąpy i udaje, że nie jest królem, chciał dorzucić, ale się powstrzymał.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 25 Marzec 2018, 11:11:01
Karl wyraźnie rozpromienił się na słowa anielicy.
- Dziękuję, pani. Robimy co możemy! - powiedział. - I oczywiście mogę oprowadzić państwa po mieście. To będzie dla mnie zaszczyt. Kiten! - rzucił do swojego asystenta. - Wracaj do kapitanatu i powiedź Gregorowi, aby mnie zastąpił! No już, leć! Ja nie mam czasu! - Kunanin kiwnął głową, coś tam miauknął i skłoniwszy się aniołom pobiegł do urzędu.
Tymczasem Karl ponownie przeniósł uwagę na skrzydlatych.
- Jadła i napitku! - powtórzył po Funerisie. - I najpiękniejsze miejsca, tak! - dorzucił. - Zapraszam więc. Nieopodal budynku admiralicji jest zacna gospoda. Obsługuje kupców, kapitanów statków i urzędników. Podają tam wyborne owoce morza, a i niedrogo! Zwie się Syreni ÂŚpiew. Zapraszam więc. - Karl wydawał się aż nadto skory do pomocy. No nic tylko korzystać.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 25 Marzec 2018, 16:59:18
- Dziękujemy Ci niezmiernie, dobry krasnalu. Zartat Ci wynagrodzi za Twoje trudy! - Mam nadzieję, dodał w myśli. Ponownie wziął Evening pod ramię, wskazał ręką Karlowi, by ten prowadził i wszyscy ruszyli. Tłumek faktycznie zaczął się nieco powiększać, ktoś gdzieś tam coś krzyknął, ktoś zdjął czapkę, ktoś uderzył się drewnianym młotkiem w kciuka, klnąc przy tym szpetnie. Funeris rozejrzał się wokół, patrząc gdzie może być Drago, lecz nie widział go w najbliższej odległości, więc wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami. Wampir ulotnił się, znikając z wszystkim z pola widzenia.
- Droga Evening, jak Ci do tej pory podoba Zuesh? Tuszę, iż odnajdziemy w tym mieście miejsca o wiele ciekawsze niż w tamtym poprzednim, Kenin - rzucił niby do Wieczorka, mając jednak nadzieję, że i Karl to podchwyci. Może uda mu się poruszyć u niego jakąś delikatną strunę związaną z lokalnym patriotyzmem?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 26 Marzec 2018, 10:06:49
Dwójka aniołów i krasnolud szli przez port. Zaciekawieny tłumek obserwował ich. Nikt jednak im nie przeszkadzał, przechodnie niemal ustępowali im z drogi. O ile krasnoluda nie byłby nawet widać pomiędzy ludzmi i nie-do-końca-ludźmi, to w towarzystwie dwójki aniołów zdawał się jakby rosnąć. Albo tak go rozpierała duma, że to akurat on ma zaszczyt odprowadzać ich po mieście. Ależ będą sąsiedzi zazdrośni!
-  Tfu, Kenin - burknął krasnolud. -  Byłem tam r... dw... no co dwa miesiące tam jeżdżę. Co za koszmarne miasto! Fuj! Buce tam mieszkają. Niby stolica marchii a wieś jakaś. Nie to co my tutaj! ÂŚwiatowi i otwarci.

Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 26 Marzec 2018, 16:18:15
- Aż tacy otwarci? Przez stepy aż po wulkan, co? - zagadnął dalej krasnoluda.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 26 Marzec 2018, 17:56:03
- E... - zająknął się Karl. Stracił wątek. Poczochrał siwą brodę, zastanawiając się jakby tu go odzyskać. I z każdym czochrem oddalał się od wątku coraz bardziej. Chochranie stało się bardziej rozpaczliwe.
- Emm... - dodał. - wybacz, aniele, ale co ma wspólnego wulkan z otwartością i tolerancją? - Podrapał się po głowie. - Ja w sumie jestem prosty krasnolud i symbolika jest dla mnie zawiła. No nie rozumiem.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 26 Marzec 2018, 18:02:33
- Już tłumaczę, nasz przewodniku, najświetniejszy krasnoludzie tych ziem! - opowiedział teatralnie. - Na zachodzie są stepy, na wschodzie jest wulkan. Duża przestrzeń. Wiele miejsce. Nadążasz, mam nadzieję? - dopytał. Po czym kontynuował:
- A żeby być postępowym, otwartym i równie światowym, co wy, mieszkańcy Funery, trzeba mieć sporo przestrzeni. Takiej, no wiesz, wewnątrz siebie. Tak żeby zmieściło się to, co chcemy dać wszystkim dzieciom Zartata, nawet jeżeli dzieciom tylko adoptowanym! - wskazał palcem do góry, dumny z udanej frazy. Tak mu się przynajmniej wydawało.
Tępy ten krasnolud, ja pierdolę..., pomyślał, patrząc na Evening i mając nadzieję, że ta pomoże mu jakoś z tego wybrnąć, jeżeli ich przewodnik nie zrozumie ani słowa.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 27 Marzec 2018, 18:39:04
-Zuesh to naprawdę przepiękne miejsce. Zwłaszcza teraz, gdy ten bujny rozkwit po wojnie jest wręcz namacalny-- odpowiedziała aniołowi. -Ooo, a czy w Syrenim ÂŚpiewie podają krewetki w cieście z sosami z tutejszych przypraw i ziół?- dopytała wyraźnie zainteresowana kwestiami kulinarnymi. -Chociaż oprócz karczmy chciałabym zobaczyć też inne atrakcje Funery- dodała jeszcze, bo zjeść to jedno, ale poznać prawdziwego ducha miasta to drugie. Najbardziej charakterystyczne były te małe, wąskie uliczki, gdzie toczyło się prawdziwe miejskie życie. W dyskusję o "otwartości" anielica wolała się nie wdawać... Sama nie wiedziała o co chodzi, widocznie niezbyt uważnie słuchała tej wymiany zdań.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 27 Marzec 2018, 18:53:06
- Hm... - zamyślił się krasnolud. - No niby tak, przestrzeń pod rozbudowę zawsze by sie przydała. Ale że aż pod wulkan? No, to ambitne by było. Szczególnie, że... - Ich oczom ukazała się urokliwa uliczka. Była tam równie urokliwa karczma. Przed nią, na niewielkim placyku było wystawionych kilka stolików. Była tam parę osób, delektujących się jakimiś daniami.
- Och! I oto jesteśmy! - zawołał Karl. - I zaraz się pani anielska przekona, czy mają tam krewetki -/dialog_npc] zwrócił się do Evening.
- Ale o czym to ja... A, wulkan! No pod wulkan miasto rozbudowywać to raczej nie. Diabl... ehm... - zająknął się i spłoszony spojrzał na aniołów. Nie bardzo wiedział, czy może używać takich słów w towarzystwie boskich wysłanników. - No nie wiadomo czy toto nie zacznie niedługo lawą pluć. - Wprowadził anioły do Syreniego ÂŚpiewu. Od razu widać było, że jest to lokal o dość wysokim standardzie. Było tutaj czysto(!) i przyjemnie. Pomieszczenie było zadbane, obsługa chyba domyta i schludnie ubrana. Ktoś natychmiast podszedł do aniołów i krasnoluda. Był to niziołek. Skłonił się nisko. W przeciwieństwie do krasnoluda nie dał po sobie poznać przejęcia wizytą aniołów.
- Witam w Syrenim ÂŚpiewie - powiedział. - Panie Karlu, miło pana znów widzieć. I szacownych aniołów! Czemu zawdzięczamy ten zaszczyt? Czyżby nasza kuchnia była słynna też w niebiosach?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 27 Marzec 2018, 18:59:44
- Moja piękna towarzyszka, Evening Antarii, pragnie spróbować najlepszej zueskiej kuchni. Możemy na was liczyć, dobrodzieju? - zagadnął do niziołka Funeris.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 28 Marzec 2018, 16:39:50
- Oczywiście. - Niziołek skłonił się. - Za chwile podam listę dań, ale... - Spojrzał na aniołów. No i na krasnoluda. - ÂŻyczą sobie państwo stolik w środku czy na zewnątrz?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 28 Marzec 2018, 16:40:57
Funeris spojrzał na zewnątrz, oceniając pogodę...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 28 Marzec 2018, 16:43:56
Pogoda była chujowa nie najlepsza. Ciężkie chmury przetaczały się po niebie, grożąc deszczem. Było późne Atunus, więc to też nie powinno dziwić. Ale cóż, decyzja należała do gości lokalu!
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 28 Marzec 2018, 16:48:32
- W środku, zdecydowanie...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 30 Marzec 2018, 16:29:07
Zaprowadzono ich więc do stolika. Był przy oknie, na tyle duży, aby wygodnie siedzieć mogły przy nim trzy osoby. Dla krasnoluda przyniesiono wyższe krzesło, nic nie mówiąc i nie komentując. To się nazywa obsługa! Potem podano spisy dań. Większość z nich składała się z darów morza. ryb, skorupiaków, mięczaków i innych stworzeń, których istnienie przeczy logice. Była tez oczywiście zupa z wodorostów. Część dań nosiła dziwaczne nazwy, które nie mówiły aniołom nic. Piwo nie było tutaj podawane, jedynie wino.

Za oknem zaś zaczęło padać. Funeris miał więc nosa. Albo szczęście. I gdzieś tam, w mieście, pośród jego uliczek, był Drago. Sam. Szukający informacji, załatwiający uzupełnienia zapasów. Jedyny pracujący. Ciężko pracujący! No a na pewno będzie tak twierdził, gdy tylko zobaczy, że anioły się lenią w wygodnej knajpie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 30 Marzec 2018, 17:06:44
Funeris z uprzejmością ukłonił się do niziołka, który zaprowadził ich do stolika. Odsunął krzesło Evening, pozwalając jej podejść do stołu i przysunął na powrót stołek, jak już zajęła odpowiednią pozycję. Sam przeszedł wtedy na drugą stronę, również zajmując miejsce. Dotknął blatu stołu, niewielkiego, zupełnie nieprzypominającego typową ławową karczmę. Był dobrze ociosany, zabejcowany i przykryty białym obrusem z jakimiś fantazyjnymi wzorami. Nieźle.
Kartę dań podano wypisaną równym pismem na pergaminie przytwierdzonym do jasnych deseczek związanych w trzech miejscach rzemieniem. Sprytne, wygodnie się czytało i wertowało tych kilka stron. A było na nich coś, o czym nigdy w swoim życiu nie słyszał. Wyławiał jakieś znajome nazwy, lecz łączone w dziwnych kombinacjach, budziły jego strach i niezrozumienie. Dlaczego ktoś chciałby podać "okonia morskiego w sosie musztardowym z zielonym pieprzem i smażonymi przegrzebkami", przeszło mu zapewne przez myśl, czytając jedną z pozycji na liście. Potem zatrzymał się na moment przy "fermentujące kałamarniczki w occie, z mulami i aferbegnio", czymkolwiek by to ostatnie nie było.
- Evening, skusiłabyś się na butelkę Marlborough Chenin Blanc z tutejszych winnic? - zapytał wreszcie, szybko skacząc na napoje i widząc już rzeczy, które przynajmniej potrafił przeczytać.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Kwiecień 2018, 16:11:20
Skrzydlaci zamówili więc wino i jakieś danie, w którego nazwie były dwa znane im słowa. Czyli szpinak i małże. W końcu jak szaleć, to szaleć. Wypili, zjedli i okazało się to całkiem niezłe, gdy już się człowiek anioł przemógł. Siedzieli sobie, a za oknem powoli zapadał zmrok. Kończył się ostatni dzień roku. Nadchodziła długa noc, która miała potrwać przez cały miesiąc. I dokładnie w tym momencie te spokojna posiadówkę przerwał im Drago. Zjawił się przy stole nie wiadomo skąd. Podszedł, niespostrzeżenie, jak to przystało na wampira, i z sobie właściwym taktem wcisnął się pomiędzy nich podstawiając sobie krzesło.
- Co jecie? - Spojrzał na puste już talerze. - Fuj - skomentował. - Dowiedzieliście się czegoś? - zapytał. Całkowicie ignorował Karla, który przecież też siedział przy stole. Krasnolud wybałuszył oczy i chyba próbował coś wydukać, widząc tak bezczelne zachowanie wampira wobec pary anielskich istot.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 03 Kwiecień 2018, 16:33:08
- ... a ja na to, że to moja siostra! - rzucił, a wszyscy wokół wybuchli śmiechem. Funeris wytarł twarz w chusteczkę, łapiąc się nieco teatralnie za brzuch i kręcąc głową. Wtedy też wpadł wampir. Karl mało nie spadł ze swojego stołka, widząc postać Dragosaniego.
- A, ten, właśnie... - przypomniał sobie cel swojej wizyty. - Mości Karlu, jako się rzekło wcześniej, opowiesz po krótce co miałeś do powiedzenia na temat wulkanu i tego, co się tam teraz dzieje? Te historie, wiesz, co wcześniej mówiłeś.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Kwiecień 2018, 16:43:29
- Ee... - bąknął Karl, jakby nie bardzo wiedząc o co chodzi. Albo też nie bardzo podobało mu się spojrzenie wampira, który to wbił w niego wzrok swoich bladych oczu w których ewidentnie było coś wybitnie nieludzkiego.
- No mówiłem, że on może wybuchnąć... dymi, trzęsie, grzmi - powiedział w końcu. - I nikt nie wie dlaczego. Bo to wygasły wulkan był, a tu nagle nie wiadomo czy nie tryśnie ogniem. O, żeby bogi nie dali. - wykonał święty gest odpędzania złych mocy. Dragosani, jako doświadczony egzorcysta i znawca zwyczajów owych złych mocy wiedział doskonale, że taki gest jest całkowicie bezużyteczny. Ale tak tylko dla swojego wewnętrznego śmiechu syknął cicho, lecz słyszalnie, i odsunął się od krasnoluda, siedząc na krześle. Karl wybałuszył oczy i spojrzał na swoją dłoń.
- O czym to ja... - zaczął znów. - A, że wulkan. No grzmi. Ludzie mówio, że tak też jakieś duchy po nim chodzą. I jeden taki gejolog mówił, że gdzieś tam w pobliżu krateru żyje jakiś nawiedzony ślepy kunanin. Ja bym się nie zdziwił, gdyby to on rozsiewał plotki o duchach i przepędzał podróżnych.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 03 Kwiecień 2018, 16:47:11
- Nawiedzony, ślepy kunanin - powiedział dobitnie Funeris, patrząc wymownie na Dragosaniego.
- A ludzie mówio gdzie dokładnie go znaleźć?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Kwiecień 2018, 16:54:29
- No na wulkanie mieszka - odparł krasnolud. - Znaczy... na stoku. Znaczy... no ten gejolog mówił, że w takiej norze sobie żyje nieco poniżej... takiego słowa użył... kaldery? Tak chyba tak. No na wulkanie. - Chyba sam nie znał szczegółów.
- Da radę go wytropić - powiedział Drago, zwracając się do aniołów. - Szczególnie, jeżeli naprawdę tam pojawiają się duchy. Poza tym jak narobimy hałasu, to może sam wyjdzie?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 03 Kwiecień 2018, 17:02:56
- Na to bym nawet mocno liczył - odparł. Sprawdził czy butelka była już pusta. Była. Zobaczył jak tam poszło Wieczorkowi z obiadem - wyjadła wszystko, zupełnie jak on. No naprawdę dobre było, nie ma co ukrywać.
- To co, na nas czas? - zapytał po chwili wampira.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 03 Kwiecień 2018, 21:06:26
Anielica była zadowolona, że wreszcie trafiła na porządną karczmę, serwującą specjały morza dla prawdziwych smakoszy. Na całym Valfden takiej się nie spotka, nawet w Atusel. Choć Eve zamówiła krewetki w cieście z sosem, to musiało zajść jakieś nieporozumienie i podano jej szpinak z małżami. Na szczęście nie była długo zła, gdyż danie jej zasmakowało. Słony smak małży idealnie współgrał ze świeżym szpinakiem i Evening delektowała się tymi owocami morza, popijając je winem wybranym przez Funerisa. Choć za oknem było nieprzyjemnie, to tu panowała idealna atmosfera.
Aż do czasu aż zjawił się Drago oczywiście.
Słuchając wymiany zdań, Eve kończyła ostatnią porcję szpinaku. -Drago, a jeśli te duchy to tylko kształty tworzone przez dym, który wydobywa się z wulkanu? No i kto mieszkałby w tak niegościnnej okolicy, na dodatek ślepiec?...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Kwiecień 2018, 21:13:05
- Masz coś na zębach - powiedział Drago, spoglądając na Eve. Na jej zęby. Oczywiście nic tam nie miała (prócz zębów (znaczy nie na zębach, tylko w ustach)), no ale pożartować sobie nie można?
- Ale i tak może być. - Wzruszył ramionami. - Zobaczymy. Myślę, że akurat my odróżnimy ducha od dymnej iluzji. Ale chyba naprawdę trzeba się zbierać. Załatwiłem co trzeba, a i mam pewne wieści. Ale to nie tutaj.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 03 Kwiecień 2018, 21:15:03
Funeris spojrzał na Karla.
- Zapłacisz? Sakiewkę zostawiłem w niebie...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Kwiecień 2018, 10:21:57
Dragosani zaczął się śmiać. Karl spojrzał na niego niepewnie. Wciąż nie wiedział co myśleć o tym wampirze.
- Umm... - mruknął. - Jakby to... No nie stać mnie. Nie mam przy sobie za dużo grzywien. Ledwie na mój rachunek starczy.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 05 Kwiecień 2018, 11:05:24
- Dobra, ile wyszło łącznie?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Kwiecień 2018, 16:31:40
Karl skinął na kelnera i poprosił go o rachunek. Po krótkiej chwili sługa wrócił, kładąc na stole lśniący talerzyk, na którym to leżał zwitek papieru. To się nazywa styl! Nie to co w Obieżyświecie, gdzie karczmarz potrafił wydzierać się przez całą salę mówiąc kwotę należności. Kwota na rachunku wynosiła pięćdziesiąt grzywien. Jak na standardy gastronomiczne całkiem sporo. Jak na zarobki zebranych przy stole osób, prawie nic nie znacząca kwota.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 05 Kwiecień 2018, 17:30:16
Funeris wyjął niewielki woreczek ze srebrnymi grzywnami zza pasa, położył go na stole. Wiedział dokładnie, że w środku jest odliczone sto sztuk.

4 915 - 100 = 4 815
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Kwiecień 2018, 20:56:06
Kelner skłonił się i przyjął należność (wraz z obfitym napiwkiem). Karl zaś spojrzał dziwnie na anioła. Jakby obrażony. Rozczarowany. Jednak starał się to ukrywać.
- Sakiewka spadła z nieba? - zapytał, chyba nie do końca zadowolony, że Funeris próbował wymusić na nim opłacenie rachunku. No ale też nie mógł być za bardzo zły, skoro anioł opłaci całość należności. Wyszli więc z restauracji. Na zewnątrz czekał na nich Drago. Gdy przyszło do płacenia, to jakoś tak się ulotnił.
- Najedli się? - zapytał. - Napili? To dobrze. Pora wracać na statek. Rankiem wypłyniemy.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 05 Kwiecień 2018, 21:05:39
- Karl, przyjacielu Zartata... - podbudował krasnoluda na duchu, klepiąc go lekko w bark. - To był taki żart, test. Zdałeś go wzorowo! Gratuluję! - uśmiechnął się szczerze, kiwając głową w geście, który jakby miał potwierdzić przed krasnoludem jego własne słowa. Machnął ręką, zrobił dziwną minę i wyszli na zewnątrz. Pozwolił Evening przejść wyjściem pierwszej, potem sam ruszył za nią. Nie było sensu przepychać się słownie z krasnoludem o to, kto miałby kogo przepuścić w geście dobrych manier.
- Dziękujemy Ci serdecznie, drogi mieszkańcu tego łez padołu. Funera zdała egzamin, a my dowiedzieliśmy się mniej więcej tyle, co... mieliśmy się dowiedzieć? - ostatnie słowa padały skierowane w stronę wampira.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 06 Kwiecień 2018, 08:15:13
- Yhm... - yhmnął Drago. - No lepsze to, niż nic - stwierdził. Przestał opierać się o ścianę. Pożegnali się z Karlem i ruszyli w drogę powrotną do portu. Po ulicach zawiewały zimne podmuchy. Już nie padało. Teraz tylko było zimno. Nie aż tak zimno jak było zalewne na Valfden, ale i tak nieprzyjemnie. To sobie czas na wyprawę wybrał, wąpierz jeden! Pewnie specjalnie!
- Kiellon nie żyje - powiedział nagle, gdy w pobliżu nie było nikogo. Zbliżał się do portu. Widać już było wysokie maszty statków.

Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 06 Kwiecień 2018, 08:53:21
- Co? Jak? - niemalże wyszeptał. Przecież jeżeli to morderstwo, to oznacza to zamach na Bractwo.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 06 Kwiecień 2018, 09:18:00
- Normalnie - odparł wampir. - ÂŚmiertelnicy już tak mają, że łatwo unieraja. Jako aniołowie musicie do tego przywyknąć - pouczył ich, jako istota długowieczna o znaczne dłuższym stażu. - W tym akurat przypadku podobno odszedł w spokoju. Nie był to zamach. Szczegóły pewnie poznacie w Bractwie. Chociaż też rzekomo chodzą plotki, że to cytuję: "wina Funa".
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 06 Kwiecień 2018, 09:23:23
- Co? Ja?! Drago, kurwa! - uniósł ręce w obronnym geście. - Fakt, to był nadpobudliwy idiota bez wyczucia smaku i z alkoholowym problemem, ale nigdy do nawet nie dotknąłem.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 06 Kwiecień 2018, 10:48:14
-To wskrześmy go- odparła szybko. Według niej to nie był żaden problem. Mówiąc to nawet wzruszyła ramionami, ale tak jakoś, żeby nikt nie widział. Kiellon to był dobry kompan i jeden z wierniejszych zakonnych braci. Szkoda stracić kogoś tak wartościowego. Na dodatek był jedynym krasnoludem, którego Eve lubiła na swój własny sposób, pomimo swej niechęci do "niższych" ras. Oczywiście wiedzieli o tym tylko jej najbliżsi znajomi. Reszta ludzi znała ją od strony wielce tolerancyjnej osoby, szanującej wszystkich, równych w obliczu Zartata.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 06 Kwiecień 2018, 12:33:13
- No nic, zobaczymy po powrocie - rzekł, gdy już szli z powrotem na statek.
- A pan, Panie królu, czego się dowiedział?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 06 Kwiecień 2018, 16:41:24
- Nawet jeżeli nie będzie tego chciał? - zapytał Dragosani, gdy zbliżali się do statku. Był cichy i chyba prawie pusty. Kto mógł zszedł pewnie na lad, aby przebalowała całą noc i potem kląć na tego, kto wymyślił, że wypływają z samego rana.
- Taki powrót do śmiertelnej powłoki do przyjemnych nie należy. Wiem co mówię. - Weszli na pokład. - Ale dość o tym. Dowiedziałem się mniej więcej tyle, ile i wy. Plotki o duchach i budzeniu się wulkanu. I o ślepcu na nim żyjącym. Niestety nikt z żyjących nie był w stanie powiedzieć gdzie go znaleźć ani jak się on nazywa.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 06 Kwiecień 2018, 16:52:57
- Chcesz mi powiedzieć, że zabiłeś kogoś, skoro nikt z żyjących nic nie wie konkretnego? - odparł Funeris, patrząc spod oka na wampira.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 06 Kwiecień 2018, 16:59:56
- Chcę powiedzieć, że w tym mieście kręci się sporo duchów - odparł. - Nikogo nie musiałem zabijać. To zbłąkane dusze, zapewne pozostałość z wojny. Przerażone własną śmiercią i chłodem świata astralnego. I zbyt słabe, aby ingerować w ten materialny. Ale porozmawiać z nimi mogłem. Większość nie miała nic ciekawego do powiedzenia, jak to zwykle bywa. Jedna z nich mówiła cały czas o wulkanie i ślepcu, który z nią rozmawiał. Kunaninie imieniem J'kar. Ten duch mówił także, że J'kar przysłał go do miasta, aby sprowadził do niego tego, kto z nim porozmawia.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 06 Kwiecień 2018, 17:08:41
- Okej... - odparł niepewnie. - Czyli wypływamy rano, tak?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 06 Kwiecień 2018, 17:12:03
Drago spojrzał na nabrzeże. A konkretniej w stronę, w której to znajdować się miały tawerny i burdele.
- No ja nie będę wyciągał naszych wilków morskich z samego środka ich zabawy - odpowiedział aniołowi. - Jak chcesz wypłynąć wcześniej to idź, poszukaj ich. Zrób im kazanie o życiu po bożemu, przetrwaj wybuch śmiechu i siłą ich tu sprowadź. Na pewno ci się uda. - Wampir zaśmiał się. Tak po przyjacielsku.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 06 Kwiecień 2018, 17:16:52
- A kto powiedział, że chcę ich wyciągać? Niech dupczą. A głowy pewnie mają mocne, w końcu są na królewskim żołdzie. Drago, ty nie zatrudniasz byle kogo. Kiellon był dobrym przykładem - mrugnął do niego.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Kwiecień 2018, 11:03:02
Drago zaśmiał się.
- No wiele można powiedzieć o Kiellonie, ale łeb to miał mocny - potwierdził. Oparł się o reling, spoglądając na nabrzeże. - Rankiem wypłyniemy. Pewnie jeszcze jutrzejszego dnia zdołamy dotrzeć do celu. Nie będziemy czekać, od razu zgarniemy jakiegoś przewodnika z placówki Bractwa i idziemy na wulkan. Trzeba więc wypocząć.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 07 Kwiecień 2018, 13:28:02
- To ja idę spać... - powiedział i poszedł spać.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Kwiecień 2018, 16:36:58
Drago zaś nie spał. Noc był na to zbyt młoda. Gdy anioły się ulotniły (hehe), sam przemienił się w nietoperza i poleciał sobie gdzieś.

Wrócił nad ranem i od razu zagonił wszystkich do roboty. Brutalnie obudził Funerisa, dobijając się do drzwi jego klitki, którą to szumnie naszywano kajutą. Załoga przygotowała statek do wypłynięcia i dość szybko odbili od brzegu. Zaczęli kierować się w górę rzeki, ku placówce Bractwa znanej jako Chvalier. Podróż nie powinno zając im wiele czasu. Ot, kilka godzin rejsu. Rejsu dość ciemnego, wszak było hemis i promieni słonecznych było niewiele. Dzięki temu Antares mógł chodzić po pokładzie bez swojego kaptura i maski. Tak też czynił strasząc inspirując załogę swoim licem.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 07 Kwiecień 2018, 17:31:30
Małże. Wszędzie małże. Jak okiem sięgnąć, tylko małże. Małże nad małżami i wszystko małże. Małżogeddon. Małżokalipsa i jej czterej jeźdźcy (małzowi oczywiście).
Anioł był gdzieś na plaży, nad jeziorem. Przechadzał się spokojnie w jedną i drugą stronę, niosąc jakieś przedmioty z zaparkowanej w cieniu karety na koc rozłożony na piasku. Miał na sobie białą koszulę, zwiewną i proste, zwykłe spodnie. Również zwiewne. Lato było, w pełni, jak się zdawało po wyglądzie słońca na nieboskłonie i zieleni wokół. Funeris był widocznie na wakacjach, a przynajmniej tak się zachowywał. Uśmiech nie znikał ani z jego twarzy, a twarzy towarzyszki, która siedziała już na kocu, równie szczęśliwa i lekko ubrana. Ostatnią rzeczą, którą Funeris przyniósł z karety, była butelka białego, pół-wytrawnego wina. Usiadł sobie obok towarzyszki, niezwykle pięknej, chociaż nieco od niego młodszej. Odkorkował butelczynę, wziął do ręki dwa kieliszki, które były złożone w koszu wypchanym jakimiś szmatkami dla amortyzacji i nalał im nieco trunku. Stuknęli się szkłem, wznosząc toast i śmiejąc się perliście.
Minuty mijały im w pełnej radości, aż zdecydowali się na jakieś lekki drugie śniadanie, jako że pora była jeszcze wczesna. Anioł wyjął z małego kuferka obłożonego zaklęciem lodu małże. Miał również nieco octu winnego, soli i jakiegoś kwaśnego alkoholu. Otworzył nożykiem skorupki, częstowali się różnymi dodatkami i zajadali w najlepsze, szybko susząc butelkę. Anioł nie omieszkał skoczyć po następną. Chwilę później stali już po kostki w wodzie, ciesząc się swoim towarzystwem, czule wpatrując w oczy i przytulając. Anioł pocałował wybrankę, namiętnie ją do siebie przyciskając. Ta odwzajemniła miłosne zawody, rzucając mu się na szyję.
Sielanka trwałaby w najlepsze i pewnie przeszliby nieco dalej w swoich czynach, lecz anioł stanął przypadkowo na czymś twardym, co ukłuło go w stopę. Prawie że zaklął, powstrzymując się w ostatnim momencie. Uznał, że to dobry moment, by przejść z powrotem na koc i dokończyć dzieła, lecz coś otarło go o stopę. Odwrócił się, patrząc pod nogi. Wcale przezroczysta woda pozwalała zobaczyć wiele pod swoją powierzchnią. Ujrzeli więc obydwoje małże. Mnóstwo małż. Były wszędzie wokół nich, w miejscu gdzie stali. Nie wiedzieli skąd one się tam tak nagle wzięły, a już na pewno nie potrafili zrozumieć skąd tu tyle małży.
Starali się przejść na brzeg, kalecząc stopy, i złorzecząc na skorupiaki. Anioł wziął swoją partnerkę na ręce, chroniąc ją przed małżami. Posadził ją wreszcie na kocu, zagryzając wargi z bólu. Całe jego stopy były pocięte ostrymi krawędziami muszli. Obrócił się, patrząc na taflę jeziora. Widział jednak tylko małże. Mnóstwo, mnóstwo małż. Wychodziły na brzeg, pchane niewidzialną siłą, niczym posiadając nibynóżki albo inne coś. Kierowały się w stronę Funerisa i kobiety, prąc do przodu niczym wylewająca się z wulkanu lawa - mimo wszystko, za wszelką cenę. Anioł zaklął teraz szpetnie, postępując krok w stronę małż. Zatrzymał się jednak, patrząc z niedowierzaniem na taflę jeziora. W miejscu, gdzie małże wychodziły na ląd, zaczęły pojawiać się większe i większe. Niektóre muszle miały przeszło metr długości, były więc ogromne jak na małże. Otwierały swoje skorupy i stawały dęba. Ich białe wnętrza wypuściły macki, które imitowały ręce i nogi. Sprawa robiła się poważna. Podczas gdy anioł próbował ogarnąć swoim umysłem, co się właśnie dzieje, z jeziora wyskoczyły następne. Małże, oczywiście.
Wielkie, wielkie małże. Każda, gdy postawiła się na sztorc i wyrzuciła na zewnątrz małżowate macki-niemacki, mierzyła jakieś dwa metry, więcej niż anioł. Skoczył do przodu, chwytając Funerisa. Ten chciał się bronić, zareagować, ale nie mógł nic zrobić, niby sparaliżowany. ÂŻadna z jego umiejętności nie zadziałała - nie mógł się przemieścić czy użyć zaklęcia. Był bezsilny. I bezsilnie patrzył, jak małże doskakują do jego towarzyszki. Dwie wielkie muszle pochwyciły kobietę, następne dwie, te metrowe, skoczyły do jej stóp, unieruchamiając ją. Krzyczała, wrzeszczała  i piszczała, lecz nie mogła wiele zdziałać. On też nie mógł. I tylko przyglądał się, jak małże pożerają jego ukochaną, niczym oni pożerali małże wcześniej.
Małże rozdarły brzuch kobiety, wyciągając na zewnątrz wszystkie wnętrzności, aż te straciły swoją nadaną z definicji nazwę. Jelita, żołądek, nerki i trzustka - wszystko na zewnątrz. Małże po kolei podbiegały do niej, chwytały kawałki jej ciała i pożerały ze smakiem. Zaczęły dobierać się do nóg, rąk, twarzy. Uczta trwała, a anioł nie mógł nic zrobić. Przyglądał się bezradnie makabrycznej scenie, próbując się wyrwać, lecz dostał tylko małżową macką w twarz, aż pociekła mu krew. Małże śmiały się, chichotały i wiwatowały, przerzucając się kawałkami ciała kobiety. Wszystko tonęło we krwi. Plaża zasłała się purpurą.
Funeris podejmował kolejne rozpaczliwe próby obrony, wyrwania się, lecz małże były zbyt silne. Były przerażająco silne. Dostał znowu w twarz, jeszcze jeden i jeszcze. Zaczęło robić mu się ciemno przed oczami. Potem dostał w brzuch, w żebra i znowu w głowę. Wreszcie jedna z małży wzięła nieprzytomnego już anioła, podniosła wysoko do góry i rzuciła na ziemię w zapaśniczym stylu. Funeris gruchnął o ziemię. W głowie mu kołatało.

Funeris gruchnął o ziemię. W głowie mu kołatało.
Otworzył oczy. Zorientował się, że spadł z łóżka, a do jego "kajuty" dobijał się jakiś popieprzony debil, budząc pewnie wszystkich w promieniu kilku mil. Zapewne Drago. Na pewno Drago. Podniósł się, usiadł na rogu łóżka i przetarł twarz dłońmi. Westchnął, gdy przypomniał sobie, co mu się właśnie śniło.
- Ja pierdolę... - odrzekł wreszcie, przypominając sobie swój sen. Ubrał się w pełni, wstał i wyszedł na pokład. Małży pewnie nie ruszy już dłuższy czas.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 08 Kwiecień 2018, 11:13:19
A Szachraj pruł już dzielnie w górę rzeki. Trochę z oporem z racji na przeciwstawny nurt, jednak wiatr zapewniał niezerową prędkość. Dragosani krzątał się po pokładzie, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Czuł się nabuzowany energią. Był początek Hemis, więc dla wampira był to istny przypływ mocy i życia. Popijał sobie coś z butelki owiniętej w futerał z cienkiej skóry. Krążył po pokładzie i czasem nawet pomagał tam w czymś, co wymagało siły.

Cel ich podróży zbliżał się szybko. Wszak to ledwie kilka godzin rejsu, a na wodzie czas płynie jakoś szybciej. Szczególnie, gdy jest wiatr. W przeciwnym wypadku jest kompletnie odwrotnie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 08 Kwiecień 2018, 19:00:49
Ynosa miała to do siebie, że rozlewała się częściowo w pewnym miejscu w wielkie jezioro, będące już tuż obok Rizla i zamku Chevalier. Wpływali właśnie na jego wody, niemalże czując następny przystanek na swojej drodze. Funeris również krzątał się po pokładzie. Próbował najpierw znaleźć Evening, ale ta się gdzieś zaszyła. Czuł ją gdzieś na pokładzie, więc na pewno była jeszcze z nimi, nie odfrunęła nigdzie, próbując przetrawić małże i szpinak. Miał do niej kilka pytań, ale nic ważnego, więc mógł je równocześnie zadać w jakimkolwiek innym momencie. Widział za to króla, akurat stojącego przy sterówce.
- To co? Robimy zakonnikom pełen przegląd na wjeździe?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 09 Kwiecień 2018, 16:34:50
Dragosani skinął Funerisowi głową na powitanie. Bo był dobrze wychowany, nie to co anioł, to tylko podchodzi i od razu pyta tak bez żadnego "dzień dobry", ani chociaż wspomnianego kiwnięcia głową. Co za gbur.
- Tak planowałem - odpowiedział mu, łaskawie nie komentując oburzającego zachowania Venatio. - I przyznam szczerze przed boskim wysłannikiem, że chcę zrobić to tylko po to, aby zobaczyć minę ich dowódcy, gdy nas ujrzy. Dlatego przez przybiciem do brzegu schowajcie się może z Eve pod pokładem, aby nie dojrzeli was z nabrzeża. Swoją droga, gdzie ona jest? - Rozejrzał się. - Pewnie nos pudruje, czy coś... Nos się pudruje, co nie? - zapytał anioła, który mógł mieć większą wiedzę na temat makijażu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 09 Kwiecień 2018, 17:05:25
- Chyba nos... - odpowiedział, myśląc przez chwilę. Podrapał się po swoim, jakby sprawdzając czy z jego własnym jest wszystko w porządku. Skonstatował szybko, że nie ma to najmniejszego sensu, gdyż on swojego nosa nigdy nie pudrował, a nie przypomniał sobie, gdy żył bliżej z Wieczorkiem, żeby ta często pudrowała swój nosek.
- Coś się na policzki jeszcze nakładało? Też puder? Ty, może być, że puder. Czyli albo pudruje się nos, albo policzki, albo obydwa. - Albo żadno, dodał sobie w myśli.
- Nieważne. Namiestnik zakonu nazywa się Robin Hobb (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Chevalier#Namiestnik_zakonny). Znam go dobrze, więc możesz dać mu w kość od samego początku. Nie oszczędzaj go - powiedział do wampira, mrugając mu porozumiewawczo.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 09 Kwiecień 2018, 19:01:58
Wampir skinął głową.
- Kojarzę go - odparł. - Jeszcze z Oddziału. Stare, stare dzieje. - Spojrzał na zbliżający się brzeg w zamyśleniu. - Kiedyś wszystko było łatwiejsze... - mruknął wpół do siebie. Potrząsnął głową. - Ale nie pora na wspomnienia. - Zbliżali się do fortu. Na maszcie Szachraja łopotała bandera Valfden, bez królewskich oznaczeń. Z fortu odezwał się róg. Dawał zapewne jakieś wygnały załodze. Bryg sunął po wodzie i wpłynął do przystani.
- No to szykuj się - Drago zwrócił się do skrzydlatego. - Masz zrobić jak najlepsze wrażenie. To królewski rozkaz... Cholera, mogłem zabrać koronę. - Poklepał się po głowie i wygładził włosy.
Statek przybił do brzegu i wampir zszedł po spuszczonym trapie. W tylko sobie znany dla siebie sposób szedł jakoś... po królewsku. Roztaczał wokół siebie aurę majestatu. A przecież nie miał królewskich insygniów, ani nawet płaszcza audiencyjnego, który swojego czasu zrobiła dla niego Evening. Ale jakoś tak krok zmienił, spojrzenie i minę. No król. Kilku rekrutów na przystani obserwowało z zaciekawieniem przybyszów. I chyba zorientowali się, że nie są to zwykli podróżni. Widom anioła też pomógł w uświadomieniu im tego faktu.
- O kurwa! - wyrwało się jednemu z nich. Poszeptali coś między sobą, jeden pchnął drugiego i ten drugi pobiegł gdzieś w stronę zabudowań. A pozostali stali tylko jak wryci, chyba nie bardzo wiedząc jak zareagować.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 09 Kwiecień 2018, 19:43:55
Funeris przeczesał włosy, spiął z tyłu głowy i przewiązał opaską, co by mu się nie plątały. Wyeksponował czoło, kontrastujące z dwudniowym zarostem. Tuż przed wpłynięciem do niewielkiego portu przy murach zamku, wszedł do kajuty i zgarnął ze stołu swoje pancerne rękawice. Poprawił pas z mieczem, już stojąc niedaleko wampira na górnym pokładzie. Rzucił okiem na dwa sztylety w niewielkich pochwach przewieszone ukośnie przez pierś. Wszystko na miejscu. Strącił jeszcze jakiś paproszek z kirysu, który wrzucił na siebie zdecydowanie wcześniej, wiedząc przecież, że wylądują na zamku Bractwa ÂŚwitu.
Funeris ruszył po trapie zaraz po królu Dragosnim I Antaresie, suzerenie i władcy Valfden. Był oficjalnym zwierzchnikiem wszystkich sił zbrojnych na swoich włościach, wliczając w to zwierzchnictwo nad wszystkimi zakonnikami wchodzącymi w skład Bractwa ÂŚwitu. Niestety spora odległość od stolicy i brak insygniów władzy nie pozwoliły szarym rekrutom, którzy zapewne nigdy nie widzieli na oczy ani króla, ani anioła, ani nawet Wielkiego Kanclerz Bractwa, na szybsze zareagowanie. Gdy jednak jeden z nich się zmitygował, Funeris uśmiechnął się lekko. Zaczęło działać.
- Baaaaaacz-ność! - rzucił niczym gromem, samemu prostując się, obejmując zasięgiem głosu tych kilku knechtów, którzy mieli szczęście pracować właśnie przy nabrzeżu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 09 Kwiecień 2018, 20:25:33
Nawet podczas podróży kobiecie nie wolno zapomnieć o własnej urodzie. Evening była dobrze nauczona przez matkę jak dbać o cerę, tak podatną na podrażnienia przez ostre morskie powietrze, które niemiłosiernie wysusza naskórek i niszczy go. Poza tym należało przyszykować swoje ciało do hemisowego niedoboru światła słonecznego. Jego brak sprawiał, że twarz matowiała i wyglądała o wiele starzej i niezdrowo. Anielica chciała tego za wszelką cenę uniknąć. Przygotowanie odpowiednich kosmetyków pochłaniało mnóstwo czasu. Potrzeba było do tego niezliczonej ilości misek, miseczek i mieszadełek. Wszystko to zdobyła u kucharza pokładowego. Oczywiście nie był skory do oddawania w niewieście ręce różnorakich naczynek, ale cóż, na urok panny Antarii nie mógł nic poradzić.
Gdy wszystkie szpargały ułożyła na swym biurku, mogła przejść do wytwarzania maści, maseczek, balsamów i innych  mazideł służących różnym celom. Trochę ciepłej wody, bez liku ziół i innych substancji - to wszystko potrzebne było Eve do stworzenia kilku kosmetyków. Gdyby ktoś obcy i niezaznajomiony ze "światem piękna" na to spojrzał, pomyślałby pewnie, że Eve uprawia tu czarną magię albo rzuca uroki. Nic z tych rzeczy!
Na początek w drewnianej miseczce anielica specjalnym moździerzem rozgniotła liście mięty, białko jajka, trochę ryżu i cytryny dla orzeźwiającego zapachu, który powstanie po połączeniu z miętą. Mieszaninę ucierała tak długo, aż powstała gładka emulsja w jasnozielonym kolorze. Gdy stwierdziła, że odświeżająca maseczka jest gotowa, odstawiła ją na bok, by składniki jeszcze się "przegryzły".
Następnie, na bazie miodu i olejku migdałowego, stworzyła balsam nawilżający do ciała. Dodała tam jeszcze masła kokosowego, by dobrze rozcierać kosmetyk na skórze.
Gdy maseczka była jej zdaniem gotowa, Eve odgarnęła włosy do tyłu, splotła warkocz, by kosmyki nie wpadały do jej oczu i na czoło. Sięgnęła dłonią do miseczki, by nabrać trochę mazi na twarz. Siedząc przed niezbyt profesjonalnym lustrem (krzywym i nieco brudnym- ale luksusów Eve na statku nie oczekiwała), kolistymi ruchami nakładała substancję na policzki, nos i czoło. Zajęło jej to dłuższą chwilę. Należało bowiem, po wmasowaniu, poczekać do całkowitego wchłonięcia. W tym czasie Evening mogła umyć się w ciepłej wodzie, o którą uprzednio prosiła, a po kąpieli dokładnie wsmarowała balsam kokosowy w łydki, uda, brzuch, piersi i ramiona. Po tym zabiegu jej skóra wyraźnie nabrała jędrności i nawilżyła się. Przyszedł czas, by się ubrać. A potem pomalować.
Postanowiła nie bielić twarzy pudrem. Nałożyła jedynie na policzki róż, "ożywiając" nieco swój wizerunek. Oczy podkreśliła czarnym węgielkiem nakładanym drobnym, wąskim pędzlem na górne powieki. Trochę też powędrowało na brwi. Rzęsy miała długie - postanowiła ich już nie poprawiać.
Tak wyszykowana mogła wyjść na górny pokład. Ahh! Nie mogła zapomnieć o perfumach różanych. Lekka zapachowa mgiełka otoczyła jej ciało swoim zapachem.
Wiedziała, że już się zbliżają do portu. Rozplotła warkocz, a włosy pozostały pofalowane.
-Wybaczcie moi drodzy- rzuciła niedbale do Funerisa i Dragosaniego. -Już jestem gotowa- uśmiechnęła się niewinnie. Była świadoma tego, że trochę wydarzeń na pokładzie mogło ją ominąć.
Teraz stanęła sobie obok anioła krytycznym wzrokiem oceniając zgromadzonych przed nimi ludźmi. W jej oczach mogli dostrzec jej wyższość nad nimi. Przynajmniej starała się, żeby tak było. Należało wzbudzić respekt przed żołnierzami z zueskiej jednostki.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Kwiecień 2018, 16:20:39
Gdy Evening podeszła do wampira i anioła, Drago powęszył w powietrzu.
- Róża i kokos - stwierdził. - Jeżeli się nie mylę składniki z Vanalt i... - Powęszył. - Kadev? Tak, Kadev. Rok dwudziesty szósty. Wtedy było odpowiednia pogoda... - szeptał. Rzecz jasna łgał, wszak nikt nie mógł mieć takiego węchu, aby po zapachu poznać skąd pochodziły składniki użyte w perfumach. Chyba. W końcu jednak musiał przestać się popisywać. Do przystani przybył wezwany Robin Hobb (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Chevalier#Namiestnik_zakonny). Idąc miał minę jakby chciał zwyzywać rekrutów za głupie żarty. Jednak szybko zrozumiał powage sytuacji. Wszedł na przystań i ujrzał taki oto widok.

Zgromadzeni tutaj knechci i rekruci stali wyprężeni na baczność. Całkiem dobrze, rekruci są głównie od stania na baczność. Problem polegał na tym, że nie stali oni sobie ot tak. Prężyli się przed trójką przybyszów, którzy to zeszli właśnie z jakiegoś brygu. Dwójka aniołów. Dwójka. Aniołów. Dwa! Anioły! Znał dobrze jednego z nich. Funerisa. O anielicy, zapewne Evening Antarii słyszał jeno. Był z nimi także ktoś jeszcze. Dziwne znajomy, ale skąd... I wtedy na Robina zstąpiło olśnienie. Przyszło w postaci wspomnienia wydawania pieniędzy jednemu z jego podwładnych, który kilka dni temu miał coś załatwić w mieście. Oczami pamięci Hobb ujrzał srebrne grzywny... i twarz na nich. Zdołał zachować pozór godności, gdy podszedł do przybyszów.
- Wwitaj, wasza mr... wysokość - skłonił się dwornie przed Dragosanim, prawie się przy tym nie zająkując. - I ciebie, Funerisie, oraz pannę Antarii - powitał również aniołów. - Ja... Czemu zawdzięczamy tak niezapowiedzianą wizytę? - zapytał.
- I ty witaj, Robinie. Przybyłem dokonać inspekcji - przemówił wampir surowym tonem. - Za piętnaście minut chcę widzieć twoich podwładnych na dziedzińcu. Pomijając tych, wykonujących w chwili obecnej niecierpiące zwłoki obowiązki - polecił.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Kwiecień 2018, 17:08:50
- Witaj, Robinie. Witaj... - powiedział, jakby już był niezadowolony. Pokręcił z politowaniem głową, patrząc na człowieka przed sobą. Jego twarz starała się wyobrażać wszystko to, czego tylko paladyn przed nim mógł się spodziewać. Wszystkiego najgorszego, co warte zaznaczenia. Postąpił krok do przodu, a w panującej tutaj ciszy, zakłócanej jedynie poprzez szum wody obijającej się o nabrzeże, dało się słyszeć przeciągły, nieznośny dźwięk. Jedna z desek pokładu zaskrzypiała tak głośno i tak jazgotliwie, że jeden z rekrutów chyba popuścił w lniane gacie, zieleniejąc jednocześnie. Anioł zawiesił głowę, wzruszył ramionami, jakby jego najlepszy uczeń właśnie nie odrobił pracy domowej. Patrzył się na Robina z miną mówiącą: nie wierzę.
- Dziesięć minut. W pełnym rynsztunku - pozwolił sobie dodać, porozumiewawczo patrząc na króla. Prawą ręką delikatnie wskazał anielicę stojącą tuż obok, lewą kierunek, nie wypowiadając słowa. Zapewne zapraszał do dalszej drogi pirsem, po schodach na górę, do bramy. Wysoki mur i dwie baszty broniły dostępu do twierdzy z tej strony. Gdyby ktoś tutaj wylądował, byłby zamknięty w śmiertelnej pułapce. Po tych schodach nie dało się poprowadzić taranu, a krat z walcowanej stali nie dało się wyważyć pustymi głowami prostych żołdaków.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 11 Kwiecień 2018, 16:14:40
Piętnaście Dziesięć minut minęło zdecydowanie zbyt szybko. Przynajmniej z perspektywy obsady placówki. Dragosani, Evening i Funeris wyszli na dziedziniec. Jacyś słudzy od razu zaproponowali im przyniesienie krzesła, stolika i czegoś do picia. Wampir odmówił, twierdząc, że nie przybyli tutaj na posiadówki, tylko aby skontrolować pracę rycerzy.
Po jedenastu minutach obsada twierdzy zgromadziła się na dziedzińcu. Wedle rozkazu Dragosaniego stawili się ci, którzy mogli. Pozostali pełniący w danej chwili ważne obowiązki byli zwolnieni z tej nagłej inspekcji. Ktoś wszak musi stać na warcie, albo czyścić latryny. Rycerze, rekruci, paladyni i inni knechci ustawili się w równym szeregi. Niektórzy z nich niestety nie zdążyli przywdziać pełnego rynsztunku. Pasy z bronią innych były krzywo przypięte. Ot, takie szczegóły wynikające z pośpiechu i szoku. Dragosani w milczeniu chodził wzdłuż szeregu. Minę miał pozbawioną emocji. Absolutnie i całkowicie zimną. Więc biedni kontrolowani wojacy nie mieli pojęcia co o nich myśli.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 11 Kwiecień 2018, 19:01:14
Przeszli przez bramę, wchodząc w zamurowany tunel. Zrobiło się na chwilę cieplej z racji braku przeszywającego wiatru. Mogłoby być jeszcze cieplej, gdyby byli agresorami próbującymi zdobyć tę warownię, gdyż w suficie, pomiędzy jedną kratą a drugą, widać było wyraźnie liczne otwory. To z nich spadała smoła, rozgrzana na wrzenia, paląca i topiąca tkanki. To stamtąd spadały kamienie i włócznie, leciały strzały i bełty. ÂŚmiertelna pułapka dla każdego, kto chciał przedrzeć się przez bramę. A później, jak sobie szybko uświadomili, było tylko gorzej. Za drugą kratą z walcowanej stali znajdował się malutki placyk w kształcie kwadratu, otoczony z czterech stron murem. To tutaj wylewały się atakujące wojska, będąc w potrzasku, otoczone przez łuczników i kuszników, szyjących do napastników. Potem musieli iść w lewo, mając lico muru ze swojej prawej strony, patrząc w głąb twierdzy. Większość pieszych wojowników tarczę trzyma w lewej ręce, miecz lub włócznię w prawej, więc idąc w lewo, tarcze skierowane były na zewnątrz, nie chroniąc naturalnie ich posiadaczy przed następnym gradem strzał, który spadał na nich w tym momencie. Później przeszli przez jeszcze dwie zatoki, znacznie już większe, każde odgrodzone od reszty zamku murem i bramą. Podzielenie warowni na segmenty ułatwiało obronę i pozwalało odciąć się od straconych pozycji, kierując się do następnej linii obrony. Tutaj już, przed wejściem do głównej twierdzy z wysoką wieżą w centrum, był plac. Plac upstrzony ludźmi, elfami, maurenami. Niezależnie od rangi, wszyscy stali teraz równo w rzędzie, prężąc pierś przed królewską inspekcją.
Anioł ruszył kilka kroków za Dragosanim, gdy ten zaczął obchód. Rycerz, który stał pierwszy w szeregu, delikatnie odetchnął, gdy król go minął, nie spodziewając się, że anioł ruszy za nim. Przyjrzał się mu uważnie, wpatrzył w oczy i bez słowa ruszył dalej. Rekrut stojący obok niego, w samej koszuli, z ćwiczebnym mieczem u pasa, trząsł się lekko. Funeris minął go, nawet nie patrząc na chwilę. Po przejściu obok kilkunastu zakonników, zostawiając Jego Królewską Mość nieco z przodu, postąpił nieco w prawo, stając naprzeciwko zgromadzenia. Rozpostarł skrzydła, pokazując anielski majestat, wyciągnął z pochwy miecz i skierował go w niebo. Delikatnie, niemalże bezdźwięcznie szepnął - Illumine - by jego czarna bestia rozbłysła błękitnym światłem. Poczekał jeszcze chwilę, niedługi moment, by Dragosani minął ostatnich członków Bractwa ÂŚwitu zgromadzonych na głównym placu Chevalier i krzyknął doniośle:
- Czołem, żołnierze!
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 12 Kwiecień 2018, 17:05:31
- Czo... - zaczęli odpowiadać ci z lepszym refleksem. - - Czo... - dołączyli do nich pozostali. - ÂŁem! - zakończyli ci pierwsi. Uderzyli pięścią w prawą pierś, w geście pozdrowienia. - ÂŁem! - dogonili ich inni.
- Czołem! - krzyknął jakiś młody rekrut, który chyba się zamyślił. Pacnął się lewą ręką w pierś. Tak to już jest, że młodzi, nieznający świata i jeszcze niewinni często pogrążają się w majestacie króla. Robin zamknął oczy w rozpaczy, słysząc ten ostatni okrzyk. Mruknął coś do siebie, niesłyszalnie dla każdego poza nim samym.

Dragosani tymczasem przeszedł już wzdłuż szeregu i wrócił na środek. Stanął przed Funerisem. Nie uważał za konieczne prezentowanie broni. Wypadło jednak, aby coś powiedział.
- Przybyłem tu z daleka, przebyłem morze i oto patrzę na was. - No i spojrzał na nich. Powiódł wzrokiem po całym szeregu. Rycerze nerwowo spróbowali go dyskretnie wyrównać. - I widzę rozluźnienie. Brak dokładności i przygotowania. Stacjonujecie na granicy naszego królestwa. Poza nią czekają niebezpieczeństwa... Nie możecie więc pozwolić sobie na choćby chwilę wytchnienia. Nasz lud liczy na waszą ochronę! - przemawiał. Przerwał na moment, aby znów spojrzeć na rycerzy. Po kolei, na każdego z osobna.
- Stała czujność! - ryknął i kilku rekrutów drgnęło nerwowo. - Czujność i dyscyplina! Jesteście częścią zbrojnej elity królestwa. Pokażcie mi więc jak powinna wyglądać ów elita! - Zebrani zbrojnie nie bardzo wiedzieli co zrobić. ÂŻe jak pokazać, tak teraz? ÂŻe co niby? Król jednak chyba to zignorował.
- Teraz niech wystąpią osoby, które znają stok wulkanu Aralak. Sprawy królestwa gnają mnie tak i potrzebuję przewodnika. - Coś tam w szeregach poszeptało. W końcu ktoś wyszedł. Lub raczej został dyskretnie wypchnięty.
- Dlaczego mnie to nie dziwi... - mruknął do siebie Drago. "Ochotnikiem" był rekrut, który spóźnił się z odezwą na okrzyk Funerisa. I wyglądał na osobę raczej nieszczególnie szczęśliwą ze swojego losu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 12 Kwiecień 2018, 17:29:49
Główny teatrzyk zrobiony, więc anioł schował miecz do pochwy. Uśmiechnął się szczerze w duchu, widząc reakcję zakonników zgromadzonych w szeregu. Biedny rekrut, który "postąpił kroku", wyglądał na zaskoczonego, że się zgłosił. Tak to jest z ochotnikami.
- Jak Ci na imię, bracie? - rzekł do niego Funeris, spokojnie i rzeczowo.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 13 Kwiecień 2018, 19:26:16
- Krecik, panie... znaczy bracie... znaczy aniele! - przedstawił się rekrut. Ciężko było stwierdzić, czy to jakiś pseudonim nadany mu przez zabawnych kolegów i oddający jakąś część jego osoby, czy też imię z jakiejś zapadłem dziury, gdzie w rolach imion nadaje się losowe słowa.
- No i znam ten wulkan. Sporo tam na grzyby chodziłem. Dobre tam rosną. To chyba przez te popiołu i takie tam... - Na moment chyba poczuł napływ pewności siebie. Który szybko minął. - No bo ja... no ja lubię grzyby zbierać. To uskopo... upsoko... uskopojajonce.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 13 Kwiecień 2018, 19:47:03
- Uspokajające? - podpowiedział, a słowa wyszły tak szybko i pewnie, że Krecikowi powinno zrobić się głupio.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 14 Kwiecień 2018, 13:11:37
- No! - zgodził się Krecik. - Znaczy... Tak, bracie aniele. - Twarz rekruta poczerwieniała z tego całego wstydu.
- Przydasz się nam, w takim razie - powiedział do niego król. Krecik zaś chyba nie bardzo wiedział co odpowiedzieć. O ile z aniołem mógł się jakoś, nie tyle utożsamiać, co podziwiać go, z racji na wspólną wiarę i ideały, to wampirzy król był dla niego całkowicie odległy.
- Udaj się teraz do kwatermistrza i pobierz od niego sprzęt na wyprawę na stok wulkanu. Sam zapewne najlepiej wiesz co będzie nam potrzebne - Drago polecił rekrutowi.
- Tak, panie - wysapał tylko Krecik i już biegł wypełnić rozkaz. Wampir pokręcił z rezygnacja głową i spojrzał porozumiewawczo na Funerisa.
- Przećwicz tych tutaj - powiedział do niego. - Niech ta inspekcja ma jakiś pozytywny wpływ.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 14 Kwiecień 2018, 17:45:57
Funeris skinął głową Dragosaniemu, na powrót kierując wzrok w stronę szeregu zakonników. Przeszło mu przez głowę, żeby cisnąć ich na ziemię, każąc robić pompki czy coś w tym stylu, ale szybko sobie ten pomysł z głowy wyrzucił. Takie rzeczy mogli robić w koszarach miejskich, może w Bękartach. Tutaj jednak gromadziło się również rycerstwo Valfden, jego światli wojownicy, niektórzy przecież nobilitowani i światli mężowie. No nie godzi.
- Prezentuuuuuj broń! - krzyknął do gromady, oczekując natychmiastowych rezultatów.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 15 Kwiecień 2018, 14:33:15
Rezultaty nie były natychmiastowe. I nieco odbiegały od ideału. Rycerze starali się, to było widać. Jednak brakowało im dyscypliny. Stacjonowanie w tak odległym zakątku królestwa musiało na nią negatywnie wpłynąć. O ile starci stażem rycerze, pamiętający jeszcze czasy kiedy służyli na terytorium głównej wyspy królestwa Valfden wykonani polecenie w miarę popranie i równo, to ci młodsi już nie bardzo. Szczęśliwie dla obsady placówki żaden ze stacjonujących tutaj zbrojnych nie upuścił broni w czasie wykonywania nią standardowych ruchów. Jednak mimo to rezultat był co najwyżej mierny.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 15 Kwiecień 2018, 17:43:53
Anioł pokręcił głową. Sam nie oczekiwał nie wiadomo jakiej musztry, ale jednak spodziewał się czegoś cokolwiek płynniejszego niż to, co właśnie ujrzał. Zadał sobie jednak tyle trudu, by spojrzeć bliżej na kilku rekrutów, poprawił im ekwipunek, poklepał jednego czy dwóch po ramieniu. Wygłosił kilka szybkich słów o tym, że są forpocztą królestwa, elitą rycerstwa, światłem w ciemności i pierwszymi, którzy oddadzą siebie za pokój na świecie i biedne sierotki, których rodziców zabrała wojna.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 16 Kwiecień 2018, 17:28:32
Patrząc na to całe przedstawienie, które przecież musiało wypaść dobrze, Eve zastanawiała się, jak ci rycerze sprawiają się w terenie, jeśli nawet coś tak prostego jak musztra wychodzi im średnio. W siedzibie w Raschet, gdy ona była jeszcze rekrutem, wszystko musiało być wykonane perfekcyjnie, ćwiczone czy na placu czy we własnej celi po kilkaset razy. A to dlatego, by podczas spotkania z prawdziwym wrogiem zrobić wszystko w swojej mocy by nie zginąć, czy chociażby uniknąć ran. Taka musztra zaś miała na celu zaprezentowanie się, pokazanie wyposażenia i siły Bractwa.
Cicho westchnęła do siebie. W przyszłości częściej należy odwiedzać peryferyjne jednostki. Bo choć są daleko, to nie znaczy, że na Valfden się o nich nie pamięta, a ich znaczenie jest przecież strategiczne.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 16 Kwiecień 2018, 17:46:44
Przedstawienie trochę jeszcze trwało i zamiast pokazać popis dyscypliny, pokazało jej niedostatki. Ostatecznie jednak król i anioł dali spokój rycerzom. Dragosani nie chciał zabawić tutaj zbyt długo, więc szybko po tym (i skromnym posiłku w towarzystwie przepraszającego ich Robina), zarządził wyjazd. Mieli dotrzeć pod wulkan na koniach. Mieli trzy, dwa Draga, jednego Funerisa. Wampir, rzecz jasna, dosiał wiernego Maximusa. Dla Evening udostępnił młodszego Minimusa. Funeris zaś mógł jechać na Yodzie. Bo przecież nie ma Kreciku! Sam Krecik dosiadł szkapy, która to wypożyczono mu (na rozkaz króla) ze stajni twierdzy. Więc wyruszyli we czwórkę w stronę wulkanu. Krecik paplał coś o grzybach porastających jego stok i zastanawiał się, czy to obecność starego popiołu i zastygłej lawy wpływa na ich dostatek. 
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 17 Kwiecień 2018, 14:15:34
Przeprawiono ich barką na drugą stronę Ynosy, do małej, choć umocnionej stróżówki. Przystań w tym miejscu, wzbogacona ledwie kilkoma budynkami gospodarczymi i magazynami, nie była tak okazała jak po stronie Rizly, tego miasteczka przyległego i zaopatrującego Chevalier we wszystkie potrzebne produkty rolne i rzemieślnicze, których sami nie mogli wytworzyć, lub było to po prostu nieopłacalne.
Cztery konie przejechały przez światło bramy, zjechały po grobli i ruszyły na trakt. Yoda parskał radośnie, czując dukt pod kopytami, nie twarde i nienaturalne deski pokładu i jego zamkniętą przestrzeń. Czuł wiatr w uszach i ciężar jeźdźca, którego nie miał na swoim grzbiecie już od dłuższego czasu.
- Krecik, daleko do wulkanu tą drogą? Ile nam to zejdzie?
A Dragosani chyba się nie obejrzał za siebie, bo przecież ciągnęli jeszcze ze sobą luzaka objuczonego ich zapasami.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 17 Kwiecień 2018, 16:38:42
Zjechali na trakt, wiodący w pobliże wulkanu. Wokół, pośród głębokiego półmroku, szumiała trawa i niskie drzewa. Pomiędzy nimi słychać było umykające przed wędrowcami małe zwierzęta. Przed nimi majaczył się sam wulkan Aralak. Wielki, majestatyczny i prastary. Z jego szczytu ku ciemnemu niebu piął się słup dymu. Dragosani milczał, pogrążony w zadumie. Można było się jedynie domyślać nad czym rozmyśla. Zapewne nad czymś głupim niezwykle istotnym. I widocznie w tym zamyśleniu zignorował obecność konia, który to wiózł ich zapasy. #winaFuna
- No będzie ze kilka godzin. No ciężko tak mnie powiedzieć, ale coś koło tego będzie. - odparł Krecik. Pociągnął nosem i kaszlnął.

Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 17 Kwiecień 2018, 18:28:17
- Pytałeś coś później Robina o całą sprawę? - zapytał anioł Dragosaniego, podjeżdżając nieco bliżej niego na Yodzie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 18 Kwiecień 2018, 16:44:11
- Tak - odparł Drago. - Miałem z nim rozmowę w cztery oczy. wyraziłem swoją opinię na temat stanu jego placówki i popytałem, czy wie coś o naszej sprawie. Słyszał o tym i wysłał tam nawet kilku ludzi, aby to zbadali. Rzecz jasna niczego się nie dowiedzieli. Niespecjalnie mnie to dziwi. Jeden z nich podobno skręcił sobie kostkę, gdy przeszukiwali stok. Co w sumie jest całkiem zabawne, jeśli się nad tym zastanowić.
- Tak było! - dorzucił od siebie Krecik. Jego nieśmiałość zdawała się przemijać w miarę czasu spędzonego z dzielnymi bohaterami (i bohaterką) Valfden. Może jeszcze wyjdzie na ludzi?
- To Tymon był. On zawsze był trochę niezdarny - powiedział, siedząc tak krzywo na swojej szkapie, że był bliski zsunięcia się z siodła.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 19 Kwiecień 2018, 08:27:36
- Tymon, powiadasz? - rzucił do Krecika, szybko jednak tracąc nim zainteresowanie. Rekrut coś tam mu jeszcze odpowiedział, ale Funeris nie do końca go słyszał. Nie chciał słyszeć. Pogrążył się rozmyślaniach.
Droga ciągnęła się leniwie, późne atunus zerwało wszystkie liście z drzew, zostawiając łyse kikuty upstrzone pojedynczymi, brązowymi plamkami. Jechali z wolna bezpośrednio na wschód, trzymając się traktu wzdłuż Ynosy, który prowadził ich do jej źródeł. Wstęga po ich prawej stronie raz wyłaniała się zza drzew, raz znikała znowu, gdy oni się nieco oddalali. Zawsze jednak była gdzieś obok, szumiąca, coraz mniej rozległa i szeroka, jak zbliżali się do górnego biegu. Z lewej strony traktu mijali różne miejsca. Natrafili na zniszczoną ziemską posiadłość, pozostałości kamiennego murku i spalonego doszczętnie sporego domu na niewielkim wzniesieniu przy drodze. Wypadek ledwie kilkuletni, zapewne zdewastowany podczas wielkiej wojny, która przetoczyła się przez tę krainę. Kilka mil dalej natrafili na ambonę myśliwską z przyczajonym na niej elfem, obserwującym prześwitujący las w dole. Wypatrywał zwierzyny łownej, która mogła pojawić się w okolicy. Przez moment chciał chyba nawet wyrazić swoje niezadowolenie z faktu, że konie płoszą dziczyznę, ale dostrzegł dwa anioły i zamknął ryja na kłódkę, niewychowany jeden.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 19 Kwiecień 2018, 17:13:58
Elfi gbur nawet się nie odezwał. Odprowadził wzrokiem jeźdźców. A minę miał niczym srający pies na pustyni, jak to mówią w pewnych regionach Doral. Czas ich podróży mijał, wulkan się zbliżał, a Krecik opowiadał właśnie coś o liściach. Dziwny to był chłopak. Droga mijała, aż dotarli pod wulkan. Jego szczyp górował wysoko nad nimi. Buchały z niego kłęby szarego dumy. Sam stok tej ognistej góry porastały nieliczne drzewka i krzewy. Tylko gdzieniegdzie rosły tam poletka trawy. Zbocze okraszone były szarymi głazami, mniejszymi kamieniami i ledwie widocznymi korytami. Pamiątkami po odległych w czasie erupcjach. Nie było tutaj zwierząt, nie słychać było ptaków. Można było za to bardziej wyczuć niż usłyszeć, bardzo cichy odgłos. Jakby wielkie ciśnienie napierało z wnętrza ziemi, gotowe do uwolnienia. A może było to tylko wrażenie, wywołane dość ponurym krajobrazem? W powietrzu czuć było delikatny zapach popiołu.
Drago powęszył.
- ÂŚmierdzi tu - stwierdził. Pozostali członkowie ich wyprawy ledwie wyczuwali wspomnianą woń. Dla wampira była jednak ona wyraźna.
- Ano wcześniej tak nie było - wtrącił od siebie Krecik.
- Rozejrzyjmy się może po okolicy - zasugerował Antares. - Fun. - Kiwnął głową na anioła. - Wzbij się w powietrze. Może coś z góry dostrzeżesz - polecił mu. - J'kar musi żyć w jakiejś grocie, czy czymś podobnym. Szukajmy więc czegoś takiego. Eve, Krecik... hm... może rozpalcie ognisko w jakimś odsłoniętym miejscu? - ni to zapytał, ni rozkazał. - Może ogień go wywabi. Ja się rozejrzę za duchami.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 20 Kwiecień 2018, 17:54:48
Funeris przerzucił nogę przez grzbiet konia, lądując na ziemi. Podprowadził wierzchowca bliżej Dragosaniego i Evening, którzy stali kilka metrów przed nim. Przekazał lejce Yody Krecikowi, prostując swój grzbiet. Długa jazda w siodle nie należała do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie, jakkolwiek wygodna by kulbaka nie była.
- Nie jestem pewien, czy małe ognisko może coś pomóc - podzielił się swoją opinią. - Choćbyś palił szałwią i rozmarynem, to przez siarkowodór i te wyziewy nic nie będzie czuć, a ogień prędzej wywoła erupcję, niż zostanie zauważony przez kogokolwiek.
Wzruszył jednak tylko ramionami, pozostawiając dylemat dwójce na miejscu. Sam zrobił tak, jak Drago mu polecił - wzbił się w powietrze, odpychając się mocno od ziemi i podnosząc tumany kurzu i osiadłej sadzy. Nieco przybrudził Krecikowi nosek, a konie jak jeden mąż zarżały przeciągle. Szybko robił skrzydłami, łapiąc ciepłe prądy powietrza unoszące się z krzywizną stoku. Bez nich nie miałby większych szans na swobodny, spokojny lot zwiadowczy. Trzymał się kilkadziesiąt metrów nad powierzchnią ziemi, tak żeby móc dostrzec możliwie sporo szczegółów.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 21 Kwiecień 2018, 10:36:56
Funeris, lecąc nad zboczem wulkanu, początkowo nie dostrzegł niczego niezwykłego. Niedobór światła nie pomagał mu w zwiadzie. Jednak doświadczenie w nocnych lotach sprawiało, że potrafił zidentyfikować kształty widniejące pod nim. O, to był na przykład głaz. A to karłowate drzewo. A to... chmura popiołu?
Tam gdzie jeszcze przed chwilą nie było niczego prócz ziemi i zeschłej trawy, pojawiła się wspomniana chmura dymu i popiołu. Kotłowała się kilka sekund, po czym przybrała postać z grubsza humanoidalną. I znieruchomiała. Zdawała się jednak wpatrywać w anioła swoimi żarzącymi się ślepiami.

(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/6/6a/Popielne_widmo.jpg)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 21 Kwiecień 2018, 13:19:00
-Ogniska zazwyczaj nie powodują wybuchów wulkanów, tak mi się przynajmniej wydaje - wyraziła swoją opinię i także wzruszyła ramionami. Nie wiedziała jak inaczej mogą wyciągnąć zdziwaczałego kunanina ze swej kryjówki. -Drago, ale on może być po drugiej stronie stoku wulkanu. Właściwie nie wiemy czy nawet zobaczy ogień albo dym. A jakby zobaczył chociaż dym, to pewnie pomyślałby, że to z wulkanu. No i poza tym może siedzieć tak głęboko w kryjówce, że nic nie zobaczy- tłumaczyła Dragowi jak jakiś przedszkolak co tłumaczy mamie, że wcale nie nabroił.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 21 Kwiecień 2018, 13:26:04
- To mi się anioły trafiły... - burknął Drago. Spojrzał na Krecika. - Jakbyś kiedyś wspiął się w hierarchii Bractwa i dostąpił zaszczytu Anielskiego daru, to nie bierz z nich przykładu - upomniał go. Krecik skłonił się lekko.
- Tak, panie. Nie wyobrażam sobie, abym mógł się sprzeciwić królowi - odparł wampirowi. Drago kiwnął głową.
- Ale Evening może nawet ma szczątkową rację. Nie zmienia jednak to faktu, że musimy odszukać tę osobę. Tylko ona zapewne wie co się tutaj dzieje. I czy coś w ogóle się dzieje, czy to tylko naturalne procesy. Evening, jakieś sugestie?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 21 Kwiecień 2018, 13:34:14
-Eee...- Zająknęła się anielica. -Sugestie powiadasz...? Przelecę się wzdłuż stoku i poszukam jaskiń, jakichś wgłębień, może natknę się na coś w rodzaju chatki kunańskiego pustelnika? - zaproponowała. Lepsze to niż nic!
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 21 Kwiecień 2018, 17:28:11
Zleciał niżej, składając skrzydła jak do pikowania i rozpostarł je na powrót szeroko, bijąc mocno i prężnie, gdy był już lewie kilka metrów nad ziemią, próbując jak najmocniej wytracić prędkość. Potężne ruchy skrzydeł wbiły sporo kurzy w powietrze, przykrywając postać lądującego anioła. Postronni obserwatorzy mogliby mieć wielką trudność by dostrzegł postać rycerza Bractwa w tym kłębowisku pyłu i sadzy. Po krótkiej chwili przez ów obłok przeszła postać, osłaniając nieco twarz dłonią. Stanęła jakieś dwadzieścia metrów od humanoidalnej, popielatej postaci, taksując ją uważnie wzrokiem. Anioł nie wyciągał jeszcze broni, chociaż dłoń trzymał pewnie na głowicy z czarnej rudy. Bastard ciążył mu u pasa, czekając na wyzwolenie. On zaś powoli, bardzo spokojnie, zaczął podchodzić w stronę nieznanego. Wypatrywał najmniejszego ruchu, najmniejszej oznaki... czegokolwiek.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 21 Kwiecień 2018, 19:16:07
Drago skinął głową.
- Leć - zgodził się. - Tylko nie tam, gdzie poleciał Funeris. Rozdzielając się sprawdzicie więcej teremu. Powodzenia. - Spojrzał jeszcze na anielicę. Prosto w jej oczy. - I uważaj na siebie.



Funeris zbliżał się do popielnej istoty. Ta z początku nie zareagowała. Wpatrywała się tylko w niego oczyma z żaru. Milczała i stałą tak bez ruchu. Po chwili jednak coś się zmieniało. Istota uniosła się w powietrze. Ledwie kilkanaście centymetrów nad ziemię. Lewitując zaczęła zbliżać się do anioła. Bez słowa, w milczeniu. Jakie miała zamiary?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 21 Kwiecień 2018, 20:50:59
Zatrzymał się, gdy istota uniosła się w powietrze. Drgnął zauważalnie, a jego dłoń wysunęła nieco Piewcę z pochwy. Funeris zawahał się, nie wiedząc czy należy dobyć broni, czy jednak jeszcze poczekać. W całym swoim życiu nie spotkał nigdy czegoś podobnego, nie czytał o tym nigdzie, nikt mu o czymś takim nie opowiadał. Nie miał pojęcia, czy jest to bezwolny golem, twór jakiegoś czarodzieja, emanacja natury czy demonicznej siły. Nie miał żadnych poszlak, nie wiedział nic, w ogóle nie potrafił powiązać tego czegoś z niczym znajomym. Dlatego też zawahał się, nie potrafiąc podjąć decyzji. Zrazu cofnął się o krok, może dwa, próbując utrzymać dystans tych kilkunastu metrów, jakie ich dzieliły. Anioł rozpostarł nieco skrzydła, będąc gotowym do lotu, gdyby musiał ratować się ucieczką. Miał w zanadrzu również umiejętność przemieszczenia się w przestrzeni, z czego z wielką chęcią by skorzystał, gdyby tajemnicza istota okazała się w jakikolwiek sposób niebezpieczna, czy chociaż zbyt podejrzana w swych zamiarach.
Wyciągnął lewą dłoń przed siebie, krzycząc:
- Stój! - Wypowiedział słowa, gdy humanoid naprzeciwko niego znajdował się w odległości sześciu, może siedmiu metrów od niego samego.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 22 Kwiecień 2018, 10:56:33
Istota, rzecz jasna, nie usłuchała. Zamiast tego przyspieszyła i zniknęła z oczu anioła. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Funeris wciąż czuł jej obecność, jego kobieca anielska intuicja nie dawała mu spokoju. Ta istota gdzieś tu była! Zmaterializowała się w kłębie dymu jakieś dwa metry od Funerisa, po jego prawej stronie, nieco po skosie. Widmo buchnęło ze swoich "ust" skoncentrowanym kłębem popiołu i dymu, kierując go w stronę twarzy Funerisa. Ewidentnie chciało go tym oślepić.

1x Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 22 Kwiecień 2018, 23:24:20
-Pewnie, zawsze uważam- puściła wampirowi oczko. Wszak leciała tylko poszukać tego pustelnika, co tu się zaszył nie wiadomo po co. Raczej nie groziło jej żadne niebezpieczeństwo z jego strony.
Mocne ruchy skrzydłami sprawiły, że szybko znalazła się w powietrzu. Ruszyła w przeciwną stronę co Funeris i leciała nisko, by nie przeoczyć nic, co mogłoby być siedzibą pustelnika. Wypatrywała więc lichej chatki, wejść do jaskiń czy grot. Latanie w dymie wulkanicznym nie uśmiechało jej się zbytnio, by się nie zabrudzić i w ogóle. Poleciała zatem w dół zbocza, planując, by to właśnie od podnóża wulkanu zacząć swe poszukiwania i stopniowo wzlatywać wyżej, a wulkan zbadać z każdej strony. Wznoszenie się kosztowało ją sporo energii, ale momentami udawało jej się cicho i płynnie szybować nad powierzchnią wulkanu. Rozglądała się przy tym uważnie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 23 Kwiecień 2018, 15:10:15
Drobne mrowienie pod skórą, ledwie wyczuwalne, ostrzegało go przed zagrożeniem. Obrócił się szybko, zerknął w lewo, nie dostrzegając niczego. Cofnął się o krok, dobywając jednocześnie miecza. Piewca świsnął w powietrzu, przecinając wcale gorące cząstki. Anioł za wszelką cenę starał się skupić, próbując wyczuć istotę. Jego zmysły szalały, odbierając wiele bodźców i próbując sondować otoczenie. Chciał dać krok w prawo, obracając się wokół własnej osi w przeciwną stronę. Gdy przenosił już ciężar ciała, przed nim pojawił się obłok dymu. Szaro-czarne cząstki sadzy i spopielonej materii skalnej momentalnie zaczęły formować postać istoty, która zniknęła mu przed chwilą z oczu, stawiając ją niedaleko przed człowiekiem. Poeta zaniechał obrotu, za to szybko odbił się prawą nogą w przeciwnym kierunku. Przeciwnik buchnął w niego jaką mieszaniną popiołu, celując po linii na jego twarz. Funeris zniżył się, pochylił nieco głowę i jednocześnie ciął mieczem, przenosząc siłę przez ramię i ruch tułowia. Długość broni powinna mu pozwolić sięgnąć przeciwnika czubkiem ostrza, co świetnie by zweryfikowało status oponenta.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 23 Kwiecień 2018, 16:52:50
Funeris poczuł jak strumień dymu przeleciał mu nad głową. Pobrudził mu trochę włosy, zdewastował fryzurę, jednak nie oślepił. Atak anioła zaskoczył widmo... albo też został przez nie zignorowany. Miecz z czarnej rudy nie wyrządził bowiem mu żadnej krzywdy. Czubek ostrza przeniknął przez tę zjawę jak przez kłąb dymu. Co miało nawet sens, biorąc pod uwagę z czego się toto składało. Jednak w jakiś sposób atak ten musiał wpłynąć na tę istotę. Nie wykorzystała bowiem okazji do kontrataku. Zamiast tego odlewitowała jakieś pół metra w tył i zaczęła okrążać anioła.

Zaktualizowano
1x Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)



Anielica leciała nad zboczem wulkanu i rozglądała się czujnie. I w końcu jej bystre spojrzenie ujrzało coś, co mogło stanowić potencjalną kryjówkę poszukiwanego przez nich pustelnika. Była to grota, jama w skale. Niby nic nadzwyczajnego, ale obok wejścia do niej stała jakaś konstrukcja z patyków, na której wisiały królicze skóry.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 23 Kwiecień 2018, 19:02:12
Funeris podążał chwilę za istotą, obracając się w jej stronę. Spokojnie postępował też o małe kroki do tyłu, starając się zwiększyć nieco dystans od swojego oponenta. Miecz trzymał pewnie w prawej ręce, lewą miał wyciągniętą równolegle do podłoża, balansując nią i równoważąc nieco ruchy po drugiej stronie środka ciężkości. Gdy zrobił następny krok, a popielata bestia przebyła kolejny kawałek po łuku, anioł wyszarpnął zza pasa żelazny sztylet i cisnął nim w humanoida. Pomógł mu telekinezą, by ten spokojnie i bez żadnych zawirować trafił prosto w cel, w górną część korpusu tejże dymnej zjawy. Liczył, że dobrze zrozumiał istotę jej materii, astralną powłokę stworzoną z popiołu i wulkanicznych oparów. ÂŻeby jednak nie ryzykować i zdublować nieco przypuszczenia, wyciągniętą dłoń rozpostarł w palcach, prężąc palce. Iskra jego magicznej aury rozbłysła w anielskiej duszy, czerpiąc w niewyobrażalnie krótkim czasie czyli czasie Plancka jak ze studni, formując matrycę zaklęcia. Delikatne, drobne i kojące świetliki uformowały niewielką kulę w pomiędzy obrysem jego palców, emanującą niebieskawym blaskiem. ÂŻarząca się nieco blado, pulsująca, została pchnięta tą samą telekinezą, która przed momentem kierowała sztyletem. ÂŻelazne ostrze powinno wbić się już lub przelecieć przez istotę, zależnie od trafności założeń. Pchając więc pocisk stworzony z magicznej esencji, Funeris szukał głowy potwora. Tak subtelnie sterował formą zaklęcia, żeby przeleciała dystans ich dzielący i zdzieliła bestię w czerep.
Izeshar! - rozległo mu się pod czaszką, a jego własny głos brzęczał w jego myślach.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 23 Kwiecień 2018, 19:24:06
Oczywiście nie wszystko poszło według planu. Niekonwencjonalne użycie sztyletu nie do końca zadziałało wedle założeń. Albo raczej zadziałało... ale widmo interweniowało. Było sprytne i potrafiło wykorzystać otoczenie dla własnych korzyści. Widząc co anioł zamierza zrobić (wszak dobycie sztyletu i rzut musiały trochę trwać), widmo zdążyło zareagować. Z jego "pleców" wysunęła się długa niby-macka, która pochwyciła pobliski kamień. Płynnym ruchem poderwała go z ziemi i ustawiła na drodze lecącego już ostrza. Sztylet odbił się od kamienia, nie trafiając widma. A zaklęcie zaś... nie zadziałało. Funeris zebrał moc magiczną, ale nie nadał jej właściwej formy poprzez wypowiedzenia inkantacji. Błąd nowicjusza.

1x Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 23 Kwiecień 2018, 19:39:17
Poczuł, jak energia kłębi się między palcami... i rozpływa w niebyt. Brzęk żelaza uderzającego z wielką siłą o poderwany z ziemi kamień perfekcyjnie zakamuflował westchnięcie, jakie wydobyło się z ust anioła. Zrobił wszystko tak, jak należy, przekierowując siły magiczne w odpowiednią formę, lecz nie wypowiedział na głos tego jednego słowa z dracońskiego. Jego myśli zadziałały szybciej niż krtań, grzebiąc artykulację w procesie pod włochatą, osmoloną sadzą kopułą. Funeris zaklął w duchu szpetnie, bardzo szpetnie, rzucając jakiś inwektyw w kierunku matki potwora. Mając jednak wyciągniętą rękę, anioł ponownie, momentalnie i bez żadnych przeszkód wykonał tę samą czynność, kierując iskierki magii do wyciągniętej dłoni, tym razem niemalże krzycząc: - Izeshar! - Całość, od fiaska zaklęcia do jego ponownego uformowania, zajęła może jedną sekundę.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 23 Kwiecień 2018, 19:50:28
Widmo było szybkie i chciało zareagować na poczynania anioła. Ale nie zdążyło. Funeris był szybszy. Pomimo pierwszej porażki szybko otrząsnął się z niej i poprawnie użył zaklęcia. ÂŚwietlista kula energii poszybowała dostojnie w stronę widma. Jej boski majestat mógł zachwycić każdego. ÂŻarzące się ślepia widma zdawały się rozszerzać w przerażeniu, gdy kula zbliżała się do jego nie do końca materialnej twarzy. Kula oświetliła ją, gdy zbliżyła się... i uderzyła. Syknęło, po czym pocisk zniknął. Widmo zachwiało się. I tyle. Nic więcej się nie stało. Czyżby zaklęcie miało zbyt małą moc? Jakby śmiech rozległ się od strony widma. Czy takie istoty mogą się śmiać? Może. Może nie. Z pleców istoty wysunęły się jeszcze trzy niby-macki, dołączając do tej już istniejącej. Wszystkie cztery wystrzeliły w stronę Funerisa, aby go pochwycić.

1x Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)



Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 23 Kwiecień 2018, 20:39:50
Odbił się w powietrze, rozkładając skrzydła. Wykonał sus w kierunku przeciwnika, najmniej logiczny, najmniej oczekiwany, najbardziej niebezpieczny. Jednak w chwili, gdy jego stopy zaczęły napierać siłą na ziemię, a ziemia zaczęła napierać na niego z równą, jednak przeciwnie skierowaną siłą, on zniknął. Macki przeszyły powietrze w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się skrzydlaty. Powietrze świsnęło przeciągle, wpychając się w próżnię jeszcze przed momentem wypełnioną atomami ciała wojownika. Różnica ciśnień sprawiła, że cząsteczki azotu, wodoru i tlenu, które opływały jego ciało i zbroję, teraz mknęły w tę przepastną z ich perspektywy przestrzeń, wypełniając ją szczelnie według prawideł fizyki.
Funeris zaczął materializować się kilkanaście metrów za swoim oponentem, unosząc się kilka metrów nad ziemią. Użył jednego z darów Pana ÂŚwiatła, przemieszczając się w czasoprzestrzeni, tym zawiłym płótnie wszechświata. Gotowe, rozłożone skrzydła, zaczęła bić mocno, przy czym jedno pod innym kątem niż drugie, co skutecznie i błyskawicznie obróciło anioła wokół jego pionowej osi, tak że znajdował się teraz twarzą do popielatego humanoida. Nadal trzymając pewnie Piewcę, wyciągnął tę samą dłoń co wcześniej, kierując ją prosto na przeciwnika. Uwolnił przepływ, kierując strumienie magicznej rzeki prosto w rozpostartych palców, w których kłębił się mleczny, biały blask.
- Izeshar upishosh - powiedział spokojnie, spokojniej niż poprzednio. W miejscu, gdzie znajdowało się popielne widmo, pojawił się obrys stworzony z czystego światła. Niezauważalnie później obrys wypełnił się energią, bijąc po oczach swoją mocą. Niebo na moment rozwarło się tuż nad materializacją zaklęcia, posyłając w dół całą swoją siłę, pochłaniając przestrzeń bezpośrednio poniżej, aż do samej ziemi pokrytej sadzą i kurzem.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 23 Kwiecień 2018, 20:51:58
Widmo odwróciło się. Spostrzegło Funerisa i to, że oddalił się od niego, więc próbowało zniknąć mu z oczu, okrywając się płaszczem magicznej niewidzialności. Nie zdążyło. Potężny impuls magicznej energii trafił w zmorę, skrywając ją swym blaskiem. Okolica rozjaśniła się od tego światła. W ciemności Hemis było to zapewne widoczne z wielkiej odległości. Gdy rozbłysk zniknął, anioł spostrzegł, że widmo wciąż istnieje. Jednakże było bierne. Nie poruszało się, nie atakowało. unosiło się tylko kilka centymetrów nad ziemią. Moc zaklęcie ogłuszyła je. Jeżeli, rzecz jasna, można użyć takiego określenia w przypadku istoty astralnej.

1x Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 23 Kwiecień 2018, 21:07:06
Istoty astralne przegania się żelazem, jeżeli dobrze pamiętał. A pęta solą, jeżeli dobrze pamiętał. Ale mógł bardzo, bardzo źle pamiętać. Nie czekając więc jednak, rzucił się w dół, w stronę widma, telekinezą przywołując swój żelazny sztylet, który leżał niedaleko miejsca starcia. A przy pasie miał woreczek soli, który odczepił drugą dłonią, po tym jak schował Piewcę do pochwy podczas lotu. Korzystając z faktu, że zjawa znieruchomiała w czymś, co można było opisać jako ogłuszenie, on działał. Jeżeli dobrze pamiętał, a to akurat pamiętał już znacznie lepiej, astrale generalnie nieruchomiały w takich przypadkach nawet na kilka minut. A nawet jeżeli nie na tyle, to przynajmniej dawało czas na wykonanie jakiejś akcji. Dlatego też anioł wylądował tuż za plecami widma, trzymając już w dłoniach sztylet i sól. Wbił go w głowę swojego oponenta, a solą usypał wokół niego okrąg, raczej ciasny, co by mu materiału starczyło. Troszkę rzucił również na stwora, tak dla pewności. Odszedł również na krok, będąc gotowym na uniki czy ponowne przemieszczenia dzięki magicznej mocy Zartata.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 23 Kwiecień 2018, 21:20:18
Stwór wydał przeraźliwy skrzek. Atak jaki zadał mu Fueris musiał "zaboleć" jego manifestację. Czy jednak było to w pełni skuteczne? Widmo zadrgało. Jego manifestacja jakby zafalowała. Moc, która utrzymywała ją w całości, rozstała rozproszona. Popiół tworzący formę widma zaczął opadać w dół. Po chwili po duch nie zostało już nic, prócz kupki popiołu u stóp Funerisa. Czy to był koniec widma?

I zaktualizowałem wpis:
Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 24 Kwiecień 2018, 16:49:52
Włożył sztylet do małej pochwy przy lewym boku, u pasa. Westchnął ciężko, patrząc pod nogi. Popiół z którym walczył usypał niewielką kupkę, zeskalowaną imitację wulkanu. Anioł kopnął to, roztrącając na wiele stron, co zostało szybko podchwycone przez wiatr, przenosząc materiał na odległość kilkunastu, może nawet kilkudziesięciu metrów. Funeris rozejrzał się wokół, sprawdzając czy nie ma w pobliżu innych takich istot. ÂŚciągnął rękawicę, przeczesał włosy, usmolone i ubrudzone sadzą. Wzdrygnął się, czując skołtunione kosmyki, lepkie. Spróbował sięgnąć pamięcią do teoretycznych zajęć w cytadeli, gdzie przeczesywał opasłe tomiszcza traktujące o zjawach i duchach. W żadnym jednym woluminie nie było informacji o popielnych istotach, które wyrastały macki i pluły wulkanicznymi oparami. Ale pamiętał, już nieco po chwili, że każda zjawa i każdy duch był przywiązany do tego planu jakąś sprawą. I taką zjawę można było zdezintegrować jakimś żywiołem, np. życiem lub śmiercią, lub potraktować w miarę czystym żelazem. Ale żeby prawdziwie ją przegnać, należało pozbyć się jej kości, spalić je, lub rozwiązać sprawę, z jaką się borykała na tym łez padole. Kości nigdzie nie widział, czegokolwiek kości by to miały być, chociaż dla pewności rozejrzał się po najbliższej okolicy, szukając czegokolwiek. Jeżeli chodzi o rozwiązywanie spraw, to tak mniej więcej po to tutaj właśnie przybyli. Więc zapewne wyjaśnienie wszystkiego pozwoli przegnać te popielate duchy. Poeta wzniósł się więc nieco w powietrze, odbijając się mocno od ziemi i bijąc skrzydłami jak cepem, mocno i przed siebie. Złapał szybko prąd powietrzny i zatoczył okrąg ponad miejscem walki, zawracając jednak z powrotem do Dragosaniego, Wieczorka i Krecika.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 24 Kwiecień 2018, 17:16:51
Kości istotnie nie było nigdzie widać. A spostrzegawczy Funeris na pewno by takie dostrzegł. Albo i nie. To było już jednak mało istotne, gdy anioł wrócił do Dragosaniego. Wampir właśnie instruował Krecika w sztuce władania mieczem. Rekrut próbował trafić króla swoim ostrzem, podczas gdy ten bez wysiłku ich unikał, nawet nie wykorzystując do tego szabli. Evening nie było nigdzie widać. Pewnie pudrowała nos, czy coś.
I wtedy nadleciał Funeris. Drago spojrzał na anioła, odwracając wzrok od Krecika. Młodzik ten właśnie moment wykorzystał, aby zaatakować. Klinga jego miecza pacnęła w ramię wampira, nie czyniąc mu krzywdy. Siła ciosy była zbyt mała. Jednak Krecik był tym zachwycony.
- Dobrze - pochwalił go Drago. - Uczysz się. Wykorzystanie chwili nieuwagi przeciwnika. - Spojrzał na anioła i kiwnął na niego głową.
- Wyglądasz jak taka szczotka z kota, którą kominiarze czyszczą kominy - rzekł na jego widok. - Znalazłeś coś?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 24 Kwiecień 2018, 17:22:19
- Z kota? My zawsze używaliśmy szczury... - odrzekł, podchodząc do Yody i gładząc go po chrapach. Klepnął po grzbiecie i wyciągnął bukłak z wodą. ÂŁyknął porządnie, wylewając nieco na twarz, tak żeby nie naleciało mu do środka pancerza.
- No... - podjął po chwili, odwracając się do towarzyszy niedoli. - Mam złe i złe wieści.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 25 Kwiecień 2018, 11:03:43
- Aniołowie nie powinni być przypadkiem posłańcami dobrych nowin? - zapytał retorycznie Drago, zawiedziony tym, że Funeris nie wywiązuje się z tego obowiązku.
- No ale już trudno. Mów. Najpierw tę złą.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 25 Kwiecień 2018, 11:27:32
- Będziesz musiał znaleźć mi mydło i trochę cieplej wody, bo spotkałem jednego z tych duchów. Zrobionego z popiołu i dymu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 25 Kwiecień 2018, 17:11:16
- Tak, będę ci jeszcze za mydłem ganiał - burknął Drago. - Trochę sadzy ci nie zaszkodzi. Za mojej młodości musieliśmy się smarować wilkołaczym łajnem, aby móc do nich podejść niepostrzeżenie. Więc nie jęcz. I do rzeczy! Spotkałeś ducha. Z popiołu i dymu... - Spojrzał wokół. - To nawet na sens, biorąc pod uwagę okolicę. Opowiedz mi o nim. Nie szczędź szczegółów.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 25 Kwiecień 2018, 18:22:37
- No i tutaj przychodzi druga zła wiadomość. Bo to kurewsko szczwane bestie. Mają rozmach, skurwisyny. Wysokie to to, humanoidalne, żarzą im się ślepia jak temu Bękartowi Themo na widok alkoholu. A później jest tylko lepiej, bo znikają, całkowicie, są niewidoczne. Lewitują nad ziemią, strasznie mobilne, wcale szybkie. Refleks mają jak sam skurwysyn; rzuciłem w to to sztyletem z żelaza, stojąc ile? Ze dwa metry od tego czegoś. A on, bo założę, że to on, nie ona, bo byśmy już w ogóle mieli przesrane, zdążyło podnieść z ziemi kamień i ustawić go na drodze pocisku. Czaisz?! Skurwysyństwo pełną gębą. I to żeby ręką, czy rękopodobnym czymś to podniosło, nie! Macki mu, kurwa, wyrosły. Cztery ostatecznie, ale nie wiem jakie ma limity. Po prostu dorobiło sobie to to kończyny i chciało mnie capnąć. ÂŻe o pluciu mieszaniną rozgrzanego dymu i pyłu nie wspomnę. A co najlepsze, panie kuru, że jedno z moich najpotężniejszych zaklęć, coś, co nazywamy czasem błyskiem niebios, co najwyżej tego kurwia ogłuszyło, jeżeli tak mogę określić stan... ducha. No, wiesz o czym mówię, nie raz walczyłeś z jakąś zjawą. Wbiłem temu czemuś na koniec żelazny sztylet w głowę, to się rozpadło w kupkę popiołu. Popiół rozrzuciłem, co by szmaciarz miał problem z pozbieraniem się do kupy, ale pewnie to wiele mu nie przeszkodzi. Sam wiesz jak walczy się ze zjawami - albo palisz ich kości, albo rozwiązujesz ich problem na tym świecie. No cóż, kości nie widziałem...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 25 Kwiecień 2018, 18:37:24
- Hym... - Drago skomentował słowa anioła. Słuchał z uwagą opisu ducha, którego spotkał Funeris. Posiadał pewną wiedzę na temat istot astralnych, więc porównywał zasłyszane rewelacje z tym co wiedział. - Czyli do dezintegracji fizycznej formy tej istoty potrzebne jest żelazo. - Wampir wyciągnął swój wierny pistolet z kabury i zaczął ładować do niego żelazny nabój. Wolał być gotowy i nie zostać zmuszonym do ładowania broni w trakcie potencjalnej walki. Gdy to uczynił, wsunął broń do kabury. Może chodzenie z naładowaną bronią nie należało do najbezpieczniejszych czynności, ale robił to już nie raz. I znał wiele osób czyniących podobnie. Nikomu nie zdarzył się jeszcze wypadek. A nawet jeśli, to co? Trzy czwarte ich wulkanicznej drużyny posiadało nadnaturalne zdolności regeneracyjne. Jedna czwarta zaś mogła liczyć na pomoc medyczną.
- Krecik, nie wystrasz się - wampir powiedział do rekruta i zdjął lewą rękawicę, ukazując świecącą, demoniczną rękę. - To magiczna dłoń do walki ze zjawami - powiedział Krecikowi, coby chłopak nie miał własnych dziwnych domysłów. - I nikt nie musi o niej wiedzieć, prawda? - Krecik po części przerażony, po części zafascynowany kiwnął głową, wpatrując się w dłoń Draga.
- Mówisz, że nie widziałeś kości? - zwrócił się znów do anioła. - Hmm... czyli może jest inni sposób. Z drugiej strony, czy spalenie kości dałoby cokolwiek w przypadku widma ewidentnie związanego z popiołem? - zaczął się zastanawiać. - Znasz jeszcze jakieś zaklęcia mogące być pomocne? - dopytał jeszcze. - Jeżeli się dobrze orientuję w specyfice waszego szkolenia, to jesteście uczeni kilku przeznaczonych do walki z nieumarłymi.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 25 Kwiecień 2018, 18:53:06
- No jest takie jedno, dosłownie rzecz ujmując, to mógłbym je nazwać przepędzeniem zła, ale to wymaga mnóstwa energii i muszę dosłownie włożyć rękę w przeciwnika. Chociaż... - Funeris zastanowił się. - W ferworze walki o tym nie pomyślałem chyba, miałem w głowie nieco słabszą wersję tego zaklęcia, które działa tylko na postaci fizyczne. Także jeżeli uda mi się unieruchomić astrala i wcześniej odpowiednio się wzmocnić jakimś błogosławieństwem, to będę w stanie takiego przeciwnika całkowicie zabić, że tak się wyrażę. Przegnać. No i jest jeszcze opcja, żeby pobłogosławić swój oręż. Zjawy nie lubią oznak obecności Zartata. Chyba czas zmówić jakąś modlitwę, bo dobrze by było mieć długą podstawową broń, która potrafi zdezintegrować takiego oponenta.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 26 Kwiecień 2018, 10:43:39
- Na efektywną modlitwę z mojej strony to nie licz. Zresztą nie wiem czy by oma coś dała w takim zapomnianym miejscu... - mruknął Drago. Machnął ręką. - No nieważne. Mówiłeś że pewnym zaklęciem "ogłuszyłeś" to widmo. To cenna informacja. Może dać nam niezbędną przewagę w walce. Co do samego zniszczenia... - Spojrzał na swoją rękę. - To mógłbym uczynić ręcznie. Nie próbowałem jeszcze tego w warunkach bojowych, ale testy w kontrolowanych warunkach, które przeprowadziłem przyniosły całkiem znośnie rezultaty. - Spojrzał w niebo. - Leć teraz poszukać Eve. Poleciała w tamtą stronę. Całkiem niedawno. - Wskazał kierunek.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 26 Kwiecień 2018, 11:21:42
Wziął i poleciał. W tamtą stronę.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 28 Kwiecień 2018, 09:56:00
- No i wziął i poleciał - skomentował Drago, wpatrując się w oddalającego się anioła. Krecik również się tam patrzył. Wampir pacnął go więc płazem szabli w ramię.
- Nieuwaga przeciwnika - powiedział, szczerząc zębiska.



A tymczasem Funeris leciał. W powietrzu. Nad ziemią. Na skrzydłach. Anielskich. Z piórami. Białymi. I nieco brudnymi. W zasadzie nie tylko nieco. I w ogóle cały Funeris bł brudny. Gdy tak leciał i machał gwałtownie skrzydłami, to aż się z niego sadza sypała. Lecąc tak i sypiąc sadzą, ujrzał w końcu inna anielską postać. Znacznie czystszą i zdecydowanie ładniejszą. Krążyła nad czymś, co zdawało się być wejściem do jakiejś groty. Obok owego wejścia stała dziwna konstrukcja z patyków. Wisiały na niej królicze skóry.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 28 Kwiecień 2018, 15:46:42
Mniej gęste powietrze obniżyło jego lot, kiedy wpadł w swoistą dziurę. Spadł o kilka metrów, całkiem gwałtownie, stabilizując po chwili lot. Jego potężne skrzydła złapały po chwili odpowiedni prąd, a on poszybował dalej przed siebie. Rozglądał się spokojnie, szukając Wieczorka, ale również wyglądając za popielatymi widami. Dostrzegł wreszcie Evening, krążącą nad jakimś wejściem. Wylądował obok niego, na ziemi, machając koleżance, żeby też zleciała z niebios w akcie łaski. Sam tymczasem przyjrzał się wyraźnie otoczeniu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 30 Kwiecień 2018, 16:47:41
Otoczenie zaś przyglądało się wyraźnie jemu. Rzecz jasna tylko w przenośni. Otoczenie nie miało wszak oczu, ani ich ekwiwalentu. Było jednak niemym świadkiem rozglądania się Funerisa. Efektem tej inspekcji było zarejestrowanie, iż najciekawszym elementem najbliższego otoczenia (wszak Eve była kawałek wyżej, a nie blisko) było wejście do groty. I dziwaczna konstrukcja z patyków, rzecz jasna. Oraz skóry na niej. Skóry był królicze. Było iść pięć. Cztery były szaro-bure, jedna zaś biała. Co biały królik robił w takim miejscu? Cóż, teraz to jego jedynym zajęciem było bycie martwym. Albo nagim. Co w sumie zapewne na jedno wychodziło. Wejście do groty skrywał mrok. No nie było nic widać w środku.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 30 Kwiecień 2018, 17:41:51
Obejrzał z każdej strony stojak do suszenia skór, zwrócił uwagę na tę białą, ale ostatecznie nic ciekawego z tego nie wynikło, więc sobie odpuścił. Poczekał jeszcze chwilę, drugą, nawet trzecią, machnął kilkukrotnie Wieczorkowi u góry, co by zleciała do niego, a nie tak sobie latała jak jakaś gołębica. Nie zobaczył jej reakcji, rozejrzał się wokół, próbując zgadnąć, czy przypadkiem coś się nie zbliża, co powstrzymuje jej lądowanie. Nie dostrzegł niczego, ale go olśniło. Evening robiła za takiego anioła stróża, znajdującego się wyżej i obserwującego okolicę. Była strażniczką, mogła go szybko zawiadomić, gdyby coś się działo. Dlatego uśmiechnął się tylko w duchu, ciesząc się, że się tutaj z nimi wybrała i odwrócił się w stronę wejścia do groty.
- Elisash - wypowiedział, tworząc zaklęcie światła. Posłał je telekinezą pod strop kilka metrów przed sobą. Wszedł do środka.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 01 Maj 2018, 20:01:43
Wszedł do środka. A środek wszedł w niego. Lub raczej otaczająca go ciemność, która jednak szybko została rozproszona przez światło. I wtedy, dokładnie w tym momencie, Funeris usłyszał muzykę. Ktoś tutaj grał na flecie. W głębi jaskini. W kompletnych ciemnościach. Przez echo muzyka ta nabierała nieco nieziemskiego wydźwięku. Anioł mógł pójść za muzyka w głąb jaskini. Mógł też oczywiście zawrócić.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 01 Maj 2018, 20:09:09
Poszedł dalej. Przed siebie. W ciemność jasność. W muzykę. Bo lubił muzykę. Sporo rodzajów muzyki, należało zaznaczyć. Lubował się w prostych, skocznych melodiach ludowych, które przepełnione były piszczałkami, bębenkami, dzwonkami i lutnią. Uwielbiał karkołomne rytmy, pędzące na złamanie karku, przy których spocone ciała roześmianych ludzi łączyły się w ciasnych splotach, gdy biesiadnicy łapali łapczywie oddech, próbując wrócić do świata żywych. Uwielbiał pokraczne harmonie, zmiany tempa, gładkie melodie i dźwięczne akordy. Lubował się w dodawaniu kolejnych instrumentów, tworzeniu symfonii, bawieniu się konwencją. Oktawa nałożona na pierwszą linię dawała tyle głębi, jakby znaczyła początek nowego utworu. Ale lubił też prostotę. Chóry, msze, kantaty, wolne i leniwe pasaże, płynne zagrywki i schematyczne pasaże. Widział w wielogłosie drugie dno, nakładał wiele warstw na prostą z pozoru melodię, która zmieniała metrum i łamała swój rytm, grając raz triolami, potem zaś na cztery, by wrócić znowu do trójek, ale dwa razy szybszych, bardziej szaleńczych, próbujących nadążyć za basem płynącym w tle.
Poszedł więc dalej. Przed siebie. W jasność. W muzykę.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 01 Maj 2018, 20:53:35
I wszedł w muzykę. A muzyka weszła w niego. Przez jego uszy. Jak jakiś pasożytniczy robaczek. Taki, który zagnieżdża się gdzieś wewnątrz i powoli zaczyna żywic się tym, co znajdzie w ludzkiej głowie. Tak też działała muzyka. Jeżeli jakaś melodia wpadła w cho (a ta akurat wpadała), drążyła swoją drogę wprost do umysłu i pamięci danej osoby, aby już nigdy jej nie opuścić. I tak oto Funeris przyłapał się, jak zaczynał nucić pod nosem. I wiedział już, że będzie zapewne ją mimowolnie nucił przez najbliższy czas.
Funeris, idąc podziemnym tunelem, spostrzegł niewielkie oznaki bytowania kogoś tutaj. Gdzieniegdzie jakieś skóry, drewniane laski i inne szpargały. W końcu anioł trafił do niewielkiej groty. To z niej dobiegała muzyka. Na środku groty siedział kunanin. Siedział na drewnianym zydlu i grał na flecie. Dokończył jednak melodię i zamilkł. Odsunął instrument od pyszczka. Anioł zauważył, że ma na sobie bardzo proste szaty. Lniane spodnie, proste buty i szarfa biegnąca w poprzek piersi. Obok kunania na ziemi leżał długi kij z drewna.
- Przybyłeś, Mieczu Słońca - powiedział kot. Podniósł głowę. Jego oczy były całkowicie białe. - Nie ma z tobą teraz Gwiazdy Wieczornej i ÂŚwiatła-w-Ciemności... ale są tutaj. Tak. Głosy mówią wyraźnie, że On tutaj przybył.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 01 Maj 2018, 21:28:40
- Hesperos jest na zewnątrz wejścia do tej jaskini, Lux In Tenebris nieco dalej, tak - odparł, w ogóle nie dziwiąc się, że kunanin wiedział z kim anioł przybył. Rozejrzał się wokół, sondując najbliższą przestrzeż wokół kotowatego. Najwięcej uwagi poświęcił jednak fletowi, bardzo misternie wykonanemu, kontrastującemu z prostotą całej reszty.
- Widzisz kogoś jeszcze wokół?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 01 Maj 2018, 22:06:54
Kunanin uśmiechnął się. Cóż, tak to przynajmniej wyglądało. Ciężko było ocenić przy jego kociej twarzy. Schylił się. Jego dłoń namacała kij. Nie widział go, musiał go znaleźć dłonią.
-  Oczywiście, Mieczu - odpowiedział. - Mogę być ślepcem, lecz widzę więcej od ciebie. - Wstał i podszedł do Funerisa. - Są tutaj inni, wielu innych. To oni opowiedzieli mi o waszym przybyciu. Miałem też sny o tym, że nadejdziecie. Chcecie zapewne porozmawiać?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 01 Maj 2018, 22:15:17
- Dlaczego nazywają mnie Mieczem Słońca?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 02 Maj 2018, 16:19:22
Kunanin podszedł do anioła, który to stał wszak w wejściu do groty, blokując je.
- A nie jesteś nim? - odpowiedział pytaniem na pytanie Funerisa, które było odpowiedzią na jego pytanie. - Nie nazywasz tak sam siebie? Mieczem Zartata? A czymże jest Zartat, jeśli nie uosobieniem Słońca?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 02 Maj 2018, 17:55:37
- Mikael mnie kiedyś tak nazwał, należy on do chóru serafinów. Nie wytłumaczył dlaczego, kazał być cierpliwym. Mówił, że stanę się Regentem Gwiazdy Dziennej - westchnął, przypominając sobie słowa "tego, który parzy miłością", sześcioskrzydłego anioła. Mikael był swoistym księciem Przystani, stworzonym u zarania czasu przez Elorchajosa, pierwszego z anielskich zastępów. Uosabiał wszystko to, co w marnych istotach dobre, czyste, prawe. Był wzorem tych, którzy stali za nim.
- A ty kim jesteś, jeżeli mogę pozwolić sobie na taką zuchwałość?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Maj 2018, 11:01:26
- Oczywiście, że możesz. Jesteś z tego znany - Kotoczłek zachichotał po kociemu, jakby naśmiewał się z Funerisa. - Mieszkańcy Funery nazywają mnie J'karem. Dla Głosów pośród astralnych wiatrów jestem Mówcą. Ale ty, Mieczu Słońca, nazywaj mnie jak tylko zechcesz.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 03 Maj 2018, 13:59:22
- W takim razie, Mówco J'Karze, co możesz mi opowiedzieć o okolicach wulkanu?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 04 Maj 2018, 10:10:54
- Mogę powiedzieć wiele rzeczy, żyję tutaj już jakiś czas - odparł kot. - Chcesz rozmawiać o tym tutaj, czy razem z twoimi towarzyszami?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 04 Maj 2018, 20:05:06
- Nie chciałem Cię fatygować na zewnątrz, ale skoro tak przedstawiasz sprawę, to faktycznie lepiej byłoby porozmawiać w obecności całej naszej czwórki. Pozwolisz, że ruszymy do ÂŚwiatła w Ciemności? Pewnie nie może się doczekać... - Funeris dał krok w bok, ustąpił miejsca kunaninowi, wskazując ręką kierunek. Nie żeby kotowaty go nie znał, był to gest czysto grzecznościowy. Anioł ustępował mu zarówno wiekiem, jak i życiowym doświadczeniem, zapewne, chociaż sam przeszedł niejedno podczas swojego intensywnego życia.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Maj 2018, 15:25:12
Problem polegał na tym, że J'kar był ślepy, więc zapewne nie zobaczył nawet grzecznościowego gestu Funerisa. Albo raczej dostrzegł go, ale w inny sposób być mógł to uczynić anioł. Jednak nie zareagował w jakiś konkretny sposób na ów gest. Ot, po prostu minął Funerisa i skierował się do wyjścia z jaskini. Podpierał się swoim kijem. Kij ów wyglądał na solidny i anioł mógł mieć wrażenie, że nie służy in jedynie jako pomoc w przemieszczaniu się. Wyszli na zewnątrz.
- Mówiłeś, że Gwiazda Wieczorna jest na zewnątrz - Kunanin rzekł do anioła. - Ale zaprowadź mnie do swojego króla.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 05 Maj 2018, 17:27:01
Funeris przepuścił kunanina pierwszego, ruszył za nim. Rozejrzał się jeszcze szybko po jego jaskini, tak jakby dla pewności. Położył lewą dłoń na głowicy miecza, raczej dla komfortu niż by go zaraz szybko dobyć. Jego kroki niosły się echem po jaskini, wypełniając wąski tunel. Z drugiej strony, kotowaty poruszał się bezszelestnie. Gdyby anioł przymknął oczy, nie zdawałby sobie sprawy z jego obecności. Po chwili byli już jednak na zewnątrz, a Funeris rozproszył zaklęcie światła, gdyż nie było mu już kompletnie do niczego potrzebne. Uniósł do góry kciuk, gdy Evening spojrzała na ich dwójkę, jakby chciał pokazać, że wszystko jest w najlepszym porządku. Powiedział J'Karowi, że anielica będzie obserwować zapewne okolicę z góry, gdy oni ruszą zboczem góry w stronę Dragosaniego. Nie czekając więc, ruszył obok Mówcy przed siebie, obierając odpowiedni kierunek - tam, skąd tutaj przyleciał.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Maj 2018, 21:45:31
I wrócili. Funeris miał nieco większe problemy, niż w czasie drogi w drugą stronę. Kamienie, czasem strony stok, obsuwający się żwir i piach nie ułatwiały wędrówki w zbroi. Skrzydła natomiast mogły okazać się pomoce w przebywaniu krótkich, co trudniejszych, odcinków. Ci ciekawe ślepy J'kar nie miał żadnych problemów. Poruszał się nadzwyczajnie zwinnie. Koty z reguły poruszały się zwinnie. Po kilkunastu minutach trafili do Dragosaniego. I Krecika. Obaj siedzieli na kamieniach. Pomiędzy nimi znajdował się większy kamień. Rżnęli na nim w karty. Już na pierwszy rzut oka Funeris mógł dostrzec, że Drago bezlitośnie oszukuje. Zapewne zamierzał potem wmówić Krecikowi, że to jakaś lekcja. Wampir podniósł głowę znad kart. Dostrzegł anioła i kunanina.
- J'kar, jak mniemam? - powiedział i odłożył karty. Wstał. - Słyszałem o tobie - podszedł, aby się przywitać.
- A ja słyszałem o tobie, ÂŚwietle-w-Ciemności. To zaszczyt. - Kunanin skłonił się. Rozejrzał się wokół. - Widzisz ich, prawda? - Wampir również się rozejrzał i skinął głową.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 05 Maj 2018, 23:18:22
- A to Krecik, tak w ogóle...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 06 Maj 2018, 10:35:46
J'kar przywitał się też z Krecikiem, który pozbierał już karty.
- Będziemy mieli do ciebie kilka pytań, J'karze - powiedział wampir i zerknął na Funerisa. - Sytuacja w pobliżu tego wulkanu nie wydaje się w pełni naturalna. Jego nagłe przebudzenie się, większa aktywność w sferze astralnej... Wiesz coś o tym? - zapytał kota.
- Tak. To ma swoje powody. Duch wulkanu jest niespokojny. Jego serce zostało wypaczone poprzez Ciemność. To wina Niezrodzonych. Tuż przed odejściem zdołali dotrzeć do serca i skazić je.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 06 Maj 2018, 11:16:45
- Kogo masz na myśli, mówiąc o Niezrodzonych?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 08 Maj 2018, 17:44:36
- Jedno z określeń demonów - wytłumaczył Dragosani. J'kar skinął głową.
- Dokładnie. Nie zostali zrodzeni, lecz stworzeni. Więc są Niezrodzonymi - dodał od siebie.
- Ale to nie jest czas na wykład z demonologii - odezwał się znów wampir. Spojrzał na kunanina. - Czy jest sposób na usunięcie tej skazy serca? - zapytał go.
- Musicie zejść do serca wulkanu i usunąć skazę osobiście - odparł J'kar. - Znam drogę do wejścia, lecz dalej będziecie musieli iść sami. Ja... ja nie mogę tam wchodzić.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Maj 2018, 09:53:24
- Mamy jakiekolwiek pojęcie o tym, czym jest ta skaza? Co oni zrobili? Czego możemy się w środku spodziewać? Mówisz, że ty nie możesz tam wejść. Ale czy głosy, które słyszysz, coś Ci doniosły?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Maj 2018, 10:30:28
- Jedynie strzępy informacji - odparł kot. - Duchy, które zbliżą się do źródła skazy, zostają pochłonięte przez Ciemność. Nawet tutaj, na zewnątrz wulkanu, można czasem spotkać te zagniewane dusze... Wiem jednak, ze skaza ma swoje źródło w fizycznym obiekcie, oddziałującym w świecie astralnym. Więc aby ją usunąć, będzie zapewne konieczna interwencja w obu tych sferach.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Maj 2018, 12:31:16
- Drago? Co ty na To?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Maj 2018, 17:18:33
Drago spojrzał na Funerisa i parsknął.
- Nie po to wytrzymałem z tobą tyle czasu, aby teraz tak po prostu odejść. Wejdziemy tam, zbadamy sprawę. Jeśli zdołamy, usuniemy skazę. Jeśli nie... cóż... - Wzruszył ramionami.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Maj 2018, 17:27:04
- Jeżeli nie, to cóż, zacznę to życie od początku. Mam jednak nadzieję nie być uwięzionym nigdzie w przestrzeni bez czasu. Zdarzyło mi się raz, mówiłem Ci o tym? - zapytał wampira, marszcząc nieco brwi, próbując sobie przypomnieć całą sytuację. Było to pod koniec jego regularnego pobytu w królestwie, jeszcze przed polowaniem na Nuriela.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 11 Maj 2018, 10:00:36
- Tak, też uczestniczę w obradach Izby, nie musisz tak się chwalić - Drago odparł skrzydlatemu. - Skorośmy ustalili, to nie ma co czekać. Zaprowadź nas tam proszę, J'karze - zwrócił się do kunanina.
- Ty zaś Kreciku przypilnuj naszych koni i poczekaj na Eve... - powiedział do młodego rekruta. - Jeżeli działoby się coś groźnego, nie zgrywaj bohatera.
- Może zaczekać w mojej jaskini - dodał od siebie kot. - Tam jest bezpiecznie - dodał i pokrótce wytłumaczył jak tam dotrzeć. Droga nie była specjalnie skomplikowana, więc młodzik nie powinien mieć problemów. Pozostała więc ich tylko trójka. Wampir, anioł i kot. Drużyna marzeń.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 11 Maj 2018, 19:09:12
- Idziemy? Mam wszystko, co potrzebuję.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 13 Maj 2018, 10:44:12
Drago strzelił kostkami dłoni.
- Więc ustalone - powiedział. - Nie będziemy czekać na Evening. Będzie miał kto zająć się Krecikiem... albo on kim, hehe - wąpierz zaśmiał się paskudnie.
- Masz wszystko? To dobrze. Ruszajmy więc. - No i ruszyli. J'kar zaczął ich prowadzić.
- Musimy obejść górę i nieco się wspiąć - powiedział. - Aby dostać się do serca, będziecie musieli kierować się w dół. Uważajcie na siebie tam pod ziemią. Może być gorąco, natraficie też zapewne na zbiorniki lawy. 
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 13 Maj 2018, 20:27:51
Funeris, tak dla pewności, sprawdził wszystko. Był w zbroi, pełnej, z wyjątkiem hełmu, który zostawił przy Yodzie. Tak samo postąpił z kiścieniem ze srebra, nie taszczył go ze sobą przez większą część podróży i uznał, że i teraz mu się zbytnio nie przyda. Miał przy sobie dwa sztylety, jeden właśnie srebrny, drugi zaś żelazny, który udowodnił już swoją skuteczność przeciwko tym popielatym widmom, które zdążył napotkać podczas zwiadu wokół zbocza góry. Do tego Piewca, czarne ostrze, spoczywało spokojnie u pasa, kołysząc się w rytm kroków. Niewiele więcej miał i niewiele więcej mógł potrzebować. Dla pewności, na wszelki wypadek, wziął od Krecika zwój liny, którą ten podebrał od kwatermistrza w Chevalier. Jemu mogła się mniej przydać, miał niby skrzydła, ale w ciasnych i wąskich przejściach, pionowych niczym komin, mogła być pomocna komukolwiek.
- Nie ma co mitrężyć, chodźmy. - Funeris podążał krok w krok obok Dragosaniego i Mówcy J'Kara. Sondował okolicę, nie pozwalając dać się zaskoczyć.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 14 Maj 2018, 13:46:03
Więc ruszyli Intuicja Funerisa szalała. Na zboczu wulkanu coś się czaiło, coś skryte w niewidocznym astralnym świecie. Dragosani kroczył ostrożnie i czujnie, idąc za J'karem. Ten zaś nie rozglądał się, szedł pewnie przed siebie. Wspinali się w górę, okrążając jednocześnie stok. Marsz nie trwał specjalnie długo.
- To tutaj - powiedział w końcu J'kar. Wskazał wejście do podziemi. Była to niewielka dziura w zboczu. Z jednej jej strony spoczywał spory głaz, z drugiej zaś karłowate i martwe drzewko. Ciężko byłoby ja dostrzec bez pomocy. Jej średnica była nieduża. Ledwie taka, aby mógł się do niej zmieścić Funerus ze złożonymi skrzydłami. Tunel schodził w dół pod kątem około czterdziestu pięciu stopni i niknął oczywiście w ciemności. Intuicja Funerisa podpowiadała mu, ze kunanin nie myli się. Coś tam się kryło.
 
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 15 Maj 2018, 17:28:05
Te nieprzyjemne, swędzące uczucie, gdy jego intuicja szalała, wyczulona na wszelkie objawy magii. Zazwyczaj wyczuwała przedmioty czy istoty do około pięciu metrów, tym razem zaś szalała nieprzerwanie. Palce u stóp mrowiły, iskry skrzeczały po kręgosłupie, ostrzegając go i mówiąc, że kryje się tutaj coś, czego on nie widzi, bo dostrzec oczami się tego nie da. Kroczyli jednak przed siebie, a Poeta wyciągnął swój żelazny sztylet, wolał być gotowy na wszelkie ewentualności. Już miał nawet zapytać, czy daleko jeszcze; bynajmniej nie z poczucia zmęczenia czy zirytowania podróżą, raczej dla zaspokojenia głodu informacji. Wtedy to Mówca wskazał im miejsce kawałek przed nimi.
Niewielka dziura.
- To jest miejsce, w którym nas zostawiasz?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 16 Maj 2018, 10:43:30
-  Tak, to tutaj... - Spojrzał w górę, w stronę kaldery. -  Oczywiście możecie także wejść górą, ale nie polecam. Szczególnie teraz. - Jakby na słowa kunanina z krateru buchnął większy niż zwykle kłąb dymu.
- To nie a co czekać - powiedział Drago. No i nie czekając wszedł w dziurę. Zejście nie było łatwe, no ale on był osoba raczej zwinną, więc bez problemu zsunął się w kontrolowany sposób w ciemność. A Funeris stracił go z oczu. Słyszał tylko odgłosy szurania, gdy wampir sunął coraz niżej.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 16 Maj 2018, 20:42:04
Funeris wyczarował niewielką kulę światła, wypowiadając inkantację: - Elisash. - Puścił ją przed siebie przy pomocy telekinezy, złożył ciasno skrzydła na piersi, nie chcąc ich całkowicie chować, odetchnął głęboko. Ruszył przed siebie, w dziurę. W otchłań.

//Isu zawsze powtarzał, że skrzydła możemy tak jakby dematerializować. Jak to rozwiązujemy? Nie jest to nigdzie zapisane.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 18 Maj 2018, 11:05:58
ÂŚwietlna kula pomknęła w dół, rozświetlając tunel. Za nią ruszył Funeris. Skrzydła nieco mu w tym zawadzały, wszak nie mógł ich nagle zdematerializować. O ile na zewnątrz, na otwartej przestrzeni dawały pewną przewagę, tutaj już nie bardzo. Tunel skończył się i anioł dotarł na dół. Trafił do groty, która była większa od samego tunelu, więc mógł jako tako siw wyprostować. Wychodziły z niej dwa kolejne przejścia. Jedno prowadziło w prawo, drugie zaś znajdowało się naprzeciwko tunelu wejściowego i schodziło niemal pionowo w dół. Na ziemi leżały jakieś kości. Dragosani już tam czekał. Trzymał w dłoni jedną z kości, którą musiał podnieść z ziemi. Była ona krótka, szarej barwy. Spojrzał na anioła i podał mu ją.
- Demoniczna - powiedział. - Musiała należeć do Cienia Otchłani. To pomniejszy demon, nic szczególnego. Ale wskazuje nam to fakt, że demony zdołały dostać się do środka góry.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 18 Maj 2018, 20:28:16
Było ciasno, gorąco tylko niestety nie wilgotno. Miał problem, przecisnąć się przez szczelinę, będąc wcale rosłym mężczyzną, w zbroi, z jeszcze niedawno białymi skrzydłami na plecach. Złożył je tak ciasno jak tylko mógł, owijając lotki wokół swojego ciała. Utrudnił sobie nieco ruszanie rękoma, dłońmi jednak udało mu się dotykać ścian dookoła, kontrolował więc swoje zejście. Było stromo, buty wbijały się w podłoże najmocniej jak mogły, nadal jednak ślizgały się, zsuwając niżej i niżej. Anioł pomagał sobie nieznaczenie telekinezą, kontrował zawirowania i szybkość, z jaką się poruszał. Wylądował wreszcie na dnie, stając w nieco obszerniejszej kawernie.
Wyprostował się, otarł okute szarą rudą dłonie o nagolenice, stukając porządnie. Opadło z nich sporo kurzu, obsypały się pojedyncze kawałeczki skał. Rozejrzał się wokół. Kula światła, którą posłał przed sobą, świetnie oświetlała teren, ukazując pojedyncze szczegóły, rzucając jednak dwa potworne cienie - skrzydła i szpon. Anioł spojrzał na swój cień, potem na wylot z tunelu, szybko widząc również drugi szyb. Trącił butem jedną z kości na ziemi.
- Ale to są wyschnięte kości. W tej temperaturze i wilgotności potrzebowałyby wielu lat, by się tak wysuszyć. Jak dawno demony tutaj weszły, a nikt o tym nie wiedział?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 19 Maj 2018, 11:09:49
- Tego nie wiemy - odpowiedział Drago. - Mogły dostać się tutaj tuż przed inwazją na Valfden, gdy zdobyły Zuesh. - Już kilka lat minęło od tamtej pory. Albo... cóż, demony były tu też wcześniej, od upadku asteroidy. Może już wtedy się tutaj dostały? Ciężko stwierdzić. Nie znamy także okoliczności śmierci tego tutaj. Może miała ona wpływ na jego stan? Mamy więc więcej pytań, niż odpowiedzi. - Schylił się i podniósł jedną z kości. Taką nieco mniejszą. Zza pazuchy wyciągnął niewielki woreczek z miękkiej skóry i schował do niego kość. Przywiązał woreczek przy pasie. - Jak wrócimy to przyjrzę się tej kości dokładniej. Może bardziej szczegółowe badanie coś wyjaśni. - Podszedł do jednej z dziur, wychodzących z groty. Do tego schodzącego w dół. Zajrzał tam.
- No to mamy dwie opcje - powiedział do anioła. - J'kat mówił abyśmy kierowali się w dól, więc... - Znów spojrzał w dziurę. Zejście mogło być nieco cięższe niż w ostatnim przypadku.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 19 Maj 2018, 20:11:10
- Taki był plan. Co powiesz jednak na to, by najpierw sprawdzić tę w prawo? Tak może nawet pobieżnie, jeżeli nie zobaczymy niczego ciekawego w relatywnie krótkim czasie - Funeris wskazał ruchem głowy w kierunku, gdzie rozchodziła się jaskinia. Odetchnął głęboko, wciągając w płuca powietrza z mniejszą ilością tlenu, większą pyłu i siarki. Czuł ciężkość tego powietrza, jego suchość. Potrząsnął głową, próbując się otrzeźwić. Pokazał również Dragosaniemu, że zabrał od Krecika linę, którą ten dostał od kwatermistrza z Chevalier. Będzie im obydwu łatwiej zejść na sam dół. Ocenił również, jak szeroka jest owa zapadlina, czy ewentualnie mógłby tam zlecieć, wyhamowując skrzydłami.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 20 Maj 2018, 11:10:58
Dziura była za wąska, aby użyć skrzydeł... A przynajmniej wyglądała na zbyt wąską. Możliwe, że niżej rozszerzała się. Wampir zaś spojrzał w drugie przejście.
- Można to sprawdzić - powiedział. W sumie nie było ku temu przeciwwskazań. - A tam... - Wskazał na dziurę w dół. - Zlecę jako nietoperz i rozejrzę się. Tak będzie chyba bezpieczniej. No ale najpierw tam! - Zwrócił się w kierunku przejścia na prawo.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 20 Maj 2018, 11:21:34
- No to ruszajmy. Nie ma co mitrężyć - odpowiedział wampirowi, telekinezą przemieszczając w prawo kulę światła. Puścił ją pod samą powałę, kilka metrów przed nich, by oświetlała wszystko naprzeciwko, ale również nie skrywała ich sylwetek w mroku. Ruszyli więc, dokładnie się rozglądając.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 20 Maj 2018, 13:03:46
Ruszyli więc. Kulka Funerisa pomknęła przez tunel, oświetlając go. Prowadził do kolejnej groty. Była ona pozbawiona kolejnych przejść, jednak nie zawsze tak było. Chyba. Tylka ściana była osuwiskiem kamieni, która zagradzały przejście dalej. Spod kamieni wystawały jakieś szczątki kości. Ciężko było zidentyfikować do czego należały. Po bliższych oględzinach ścian wokół oraz sklepienia, oraz biorąc pod uwagę jak celnie kamulce trafiły w kości (lub raczej ich martwych właścicieli), można było dojść do wniosku, że coś, lub ktoś, zawalił to celowo i z rozmysłem.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 20 Maj 2018, 15:03:05
- A to Ci interesujące... - odparł, patrząc na scenę przed nimi. Widział wyraźnie, że to sklepienie się zawaliło, przysypując uciekające lub wkraczające postacie. Podszedł bliżej, patrząc wokół.
- Jeżeli wkraczali do środka, to tutaj dalej na pewno coś jest, bo ta kawerna nie zawaliła się naturalnie. Spójrz na strop, inaczej by wyglądał tuż nad rumowiskiem. A jeżeli ktoś stamtąd uciekał i strop również się zawalił akurat w momencie, gdy te postaci tutaj były, to również znaczy, że po drugiej stronie ktoś lub coś było. Co bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Myślisz, że warto zacząć to odgarniać?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 20 Maj 2018, 15:23:31
Wampir sceptycznie przyjrzał się kamulcom.
- Nie wiem... - mruknął. - Sporo pracy by z tym było, a nie ma z nami Evening. I nie wiemy czy coś by nam to dało. Ja bym sugerował zejść na dół. Ale oczywiście wysłucham zdania wysłannika boga. - Wyszczerzył zębiska. 
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 20 Maj 2018, 15:30:28
- Miałem nadzieję, że nie będziesz mi kazał przewalać tych kamieni, naprawdę - powiedział do niego, klepnął go po ramieniu z wyraźną ulgą i bez ceregieli ruszył z powrotem tunelem. Dotarł na miejsce, gdzie grota dawała mu szansę zejście na dół i zaczął rozglądać się za jakimś miejscem, do którego mógłby przywiązać linę. Cokolwiek. Dobre byłoby również miejsce, gdzie można by było zablokować jakiś kamień, do którego lina byłaby przywiązana, a grawitacja i blokada zrobiłyby już resztę.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 20 Maj 2018, 17:45:37
Miejsce znalazł. Kawałek od zejścia do groty i blisko dziury, do której chciał zejść znajdował się skalny ząb, do którego można było przywiązać linę. Raczej powinien wytrzymać i nie był na tyle ostry, aby rozciąć linę. Przynajmniej w teorii.
Dragosani zaś nie czekał. Wyzwolił swoje wampiryczne, bluźniercze moce i przemienił się w małego nietoperza. Zakwiczał coś tam do Funerisa, zapewne go obrażając i zleciał prędko do dziury w dół. Zniknął w ciemności.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 20 Maj 2018, 19:25:11
Funeris powiedział mu, żeby sam się pierdolił i zaczął przywiązywać linę. Sprawdził, czy mocno się trzyma i zaczął się spuszczać.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 22 Maj 2018, 17:11:07
Gdy Dragosani w formie nietoperza zniknął w ciemności, Funeris został sam. Wykorzystał ten moment aby spuścić się do dziury. Spuszczał się i spuszczał, aż się spuścił całkiem i skończył się spuszczać. Znalazł się na skraju dużej groty. Miała ona owalny kształt, z drugiej strony majaczyło się jakieś niewyraźne światło, odbite od ścian. ÂŚwietlista kulka Funerisa rzucała blask na jaskinię. Jej sklepienie było dość wysoko, na upartego do anioł mógłby tutaj polatać i tylko MOÂŻE rozbiłby sobie głowę o skalny sufit. Podłoże groty zdobiły, a jakże, kości. Jednak te były inne. Jakby gadzie.



A tutaj macie jak Fun się spuszcza: [LINK] (https://polomania.hu/images/designs/tn3/397738929523f550d7c765.jpg)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 22 Maj 2018, 17:32:28
- Drago! - warknął w przestrzeń. Potrzebował kogoś, kto mu teraz tam podleci na górę i rozwiąże linę. Dla pewności spróbował poruszyć nią kilkukrotnie, sprawdzając, czy może coś się nie poluźni i sama nie spadnie, co byłoby bardzo, bardzo przydatne. Odpuścił sobie jednak po chwili, nie wiedząc, czy przyniosło to efekt, odwracając się w stronę groty. Odetchnął głębiej, czując nieco większą rześkość powietrza, co mogło zdawać się nieco paradoksalne w środku wulkanu. Przestrzenność powietrza i jego cyrkulacji, nawet w minimalnym stopniu, dawała jednak spore, wyczuwalne bonusy. Anioł postąpił kilka kroków i przyjrzał się znaleziskom na skalnej posadzce. Zastanawiał się, czy nie były to kości dracońskie - szukał ewidentnych podłużnych czaszek odpowiedniej wielkości, kości skrzydeł, które były napompowane specjalnym gazem, które zapewne już uleciał, ale zawsze zostawiał charakterystyczne otworki w wysychającym materiale kostnym.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 23 Maj 2018, 17:05:47
Dragosani wyszedł po drugiej stronie kawerny. Widocznie przeleciał przez grotę, aby zbadać co jest po drugiej stronie. Pomachał do anioła. W milczeniu. Anioł zaś obserwował kości. I czuł się coraz mniej pewnie. Ten charakterystyczny dreszcz na karku. Rozpoznał kości. Bez wątpienia były one dracońskie. I wtedy jeden ze szkieletów poruszył się... a potem drugi, trzeci, czwarty... Kości zaczęły podnosić się, będąc w mocy pradawnej magii. Po chwili Funerisa od Dragosaniego oddzielała grupa dracońkich szkieletów. Chodzących w parodii życia i niebezpiecznych. Było ich dziesięć. Jednak na ziemi były jeszcze kości, więc ostateczne liczba nieumarłych nie była przesądzona. Anioł dostrzegł jak wampir wyciąga swoją nową szablę i przygotowuje się do walki.

10x Szkielet dracona (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Szkielet_dracona)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 24 Maj 2018, 10:15:17
//Muszę podliczyć swoje inkantacje i finiszery: 3x miecz, 3x sztylet, 3x kiścień (został na koniu), +1 finiszer z Ezoteryki, +1 inkantacja z Potencjału, +2 z Koncentracji = 7 finiszerów i 3 inkantacje.//

- Ach... - jęknął, oglądając kości. Jeszcze zanim poczuł mrowienie na karku i u palców stóp, wiedział co zaraz się wydarzy. Postąpił krok w tył, wyciągając z pochwy miecz. Metal brzęknął o skuwkę, niosąc się tępym echem po jaskini. Czarne ostrze świsnęło przez powietrze, pewnie leżąc rękojeścią w dłoni anioła. Ostre jak brzytwa. Wyważone. Pewne. Głodne.
Kula światła nad głową Poety rozjaśniała teren wokół, wojownik widział wyraźnie najbliższe kości i kosteczki, zmurszałe miednice i podłużne czaszki. Kolczaste skrzydła i chude, nieobleczone ciałem nogi. Mimowolnie sięgnął w głąb siebie, nie sterując tym procesem nawet jedną myślą. Dobrze wiedział, że łaska wypełnia jego trzewia, kłębi się w nim i przelewa niczym pomiędzy naczyniami. Nie trudno było chwycić jej kawałek, wyciągnąć na zewnątrz, uformować. Anioł słyszał w skroniach pulsującą krew, gdy świat wyostrzył się i zwolnił. Uwielbiał ten moment. W lewej dłoni, tej wolnej, gdzie nie trzymał broni, przez moment trzymał niewielką kulkę bladego światła. Mleczny, nieco stłumiony blask kłębił się i kotłował, niczym szalejąca burza w szklance wody. Funeris niemalże strzepnął na siebie ten blask, wypowiadając przy tym na głos słowo: - Grashiz. - ÂŁaska siły zaczęła rozlewać się po jego ciele i już za chwilę, za moment, powinna dać mu większą siłę w walce. Rzuciłby jedną na Dragosaniego, ale w ogóle go nie widział. Kula światła miała ograniczony zasięg, nie dało dzięki niej widzieć na kilkadziesiąt metrów.
Tymczasem pierwsze szkielety zdążyły zmaterializować się przed nim, obracając się jak jeden mąż w jego stronę. Poeta przeszedł krok w lewo, jeszcze jeden i następny. Wyciągnął przed siebie lewą dłoń, tę, którą jeszcze przed momentem rzucał na siebie zaklęcie. Znowu pobrał nieco z tego wartkiego prądu płynącego w jego wnętrzu, ponownie materializując wszystko pomiędzy palcami, rzeźbiąc niewielką kulkę, pocisk. W jego umyśle przez moment pojawił się krótki, urwany obraz. Błękitne niebo, zielona równina, a w oddali potężne, piękne, chociaż brudne i skażone miasto. Czuł szczęście, widząc swój dom, gdzie spędził prawdopodobnie najlepsze lata swojego życia, te lata ostatnie. Otoczony przyjaciółmi i życzliwymi mu istotami. Z wiernymi towarzyszami i tymi, którzy mu tylko usługiwali. Widział swój dom, Efehidon, do którego wracał po latach spędzonych w innych wymiarach i światach. Widział spokój. I to szczęście, ten spokój i tę przyjaźń, która biła z tego pojedynczego, urwanego obrazu, przelał w matrycę zaklęcia. Przekształcił kłębek esencji magicznej w tej esencji pocisk, który spopielał i rwał narządy. Który torował drogę i przynosił wieczny odpoczynek.
- Izeshar - wyrwało się z jego gardła, a kula światła rozbłysła nieco mocniej, dając znać, że gotowa. Funeris pchnął ją telekinezą przed siebie, jako że świetnie wchodziła w interakcję z siłami na nią działającymi. Mknęła przez oświetloną słabo jaskinię, pokonując kolejne centymetry i cale, zbliżając się do szkieletów. Pierwszy dostał nie ten najbliżej, lecz ten za nim, nieco stojący po prawej, który rozkładał szeroko skrzydła. Cofał akurat głowę, otwierając szeroko paszczę. Pomiędzy jego szarymi, skamieniałymi niemalże zębami, pojawił się drobny, czerwonawy blask, zwiastujący strzał płonącej kuli, czy gorącego podmuchu. Pocisk esencji rąbnął go jednak głucho w czaszkę, przepalając się przez kość, przemieniając ją w drobny popiół, który upadł w milczeniu na barki dracona. Ten stracił rezon, zachwiał się i poleciał w tył. Echo poniosło się po kawernie, a pozostałe szkielety jakby nabrały więcej życia.
Anioł ruszył znowu w lewo, oddalając się od niektórych, w kierunku innych skracając dystans. Doskoczył szybko, pewnie, nie próbując bawić się w manewry i pozycjonowanie, jak najszybciej pozbywając się problemu. Piewca runął na odlew, nisko, tnąc przez kości na wysokości kolan. Szkielet dracona starał się zamachnąć swoją szczęką, wgryzając się w twarz wojownika, lecz ścięło go momentalnie z nóg. Anioł przyłożył drugą dłoń do rękojeści, wywinął klingę, korzystając z bezwładności broni, ciął szybko z góry w klęczącego przed nim szkieletora. Skrzydło, to prawe, straciło kontakt z resztą ciała, sypiąc się w kilkanaście różnych części, których nie trzymała już żadna magiczna siła. Anioł odstąpił krok w tył, nieco w lewo, cofając się od reszty. Oddalając się od unieszkodliwionego potwora, Poeta przerąbał mu pustą czaszkę na wysokości oczu, pozbawiając go doszczętnie szans na jakąkolwiek ripostę.
Dokładnie wtedy z jego prawej pojawił się kolejny przeciwnik, z przodu nadciągał następny. Pozostałe albo były za nimi, albo starały się przejść jakoś wokół walczących. Funeris tuż za sobą miał owalną ścianę, więc nie musiał martwić się o swoje tyły. Dracon z prawej ruszył jednak szybko, wyciągając swoje skrzydła i celując prawym kolcem na jego końcu w twarz anioła. Miecz Słońca uniósł w górę opancerzone przedramię, zasłaniając się przed atakiem, wywijając się jednocześnie do przodu i w piruecie w prawo, robiąc wiele zamieszania skrzydłami. Z najbliższej odległości przyłożył lewą, wolną dłoń do czaszki dracońskiego nieumarłego, momentalnie zaczerpnął z siebie nieco energii magicznej i ponownie uformował ją w blady obłok. - Izeshar - powiedział na głos, szybko, nawet cicho, materializując zaklęcie. Znowu w jego głowie pojawiła przyjemna, miła scena, gdy szybując nad miastem, wylądował w środku festynu. Byli tam wszyscy. Drago, Themo, Marduk, wiele nowych postaci. Pili wino i śmiali się na siłę z niewybrednych żartów swego valfdeńskiego suzerena. To był dobry, przyjemny czas. To było dobre, przyjemne wspomnienie, które idealnie nadało pociskowi esencji jego moc, niszcząc czaszkę dracona. Szkielet stracił moc, stracił resztki energii i rozleciał się w mniej lub bardziej drobne zbielałe kości.
Anioł poczuł, jak na jego napleczniku ląduje wymierzony cios, który nie trafił dokładnie dzięki piruetowi. Kościany kolec ześlizgnął się ze zbroi, nie robiąc jej żadnej krzywdy, tym bardziej nie raniąc Funerisa. Ten cofnął się z impetem, wpadł na przeciwnika, robiąc z nim kilka kroków do tyłu. Pozostałe kościotrupy miał przed sobą, teraz o dwa czy trzy metry dalej, dwa chyba majaczyły gdzieś z lewej. Szybko skonstatował, że miał wokół siebie jakąś ósemką. Za jego głową, tuż przy włosach, zaczęło robić się cieplej. Wojownik od razu zrozumiał, że dracon chce dmuchnąć go od tyłu, aż zrobi mu się nieco zbyt gorąco. Wolną, lewą dłonią chwycił wystające nieco skrzydło, które znalazło się po jego lewej stronie. Szarpnął potężnie, że aż dracon obrócił się nieco, a ognisty podmuch pomknął i osmalił ścianę jaskini. Funeris miał teraz swoje skrzydła ciasno złożone przy ciele, więc nie przeszkadzały mu, gdy wytrącił kościaną stopę dracona swoim okutym butem, pociągnął za skrzydło jeszcze mocniej. Przeciwnik, nie mający na szczęście masy dorosłego, obleczonego ciałem i pancerzem smokowatego, poddał się w miarę sprawnie, będąc pchniętym w swojego ziomka, który już napierał z lewej. Funeris chlasnął mieczem płasko, odganiając zbliżającego się następnego, tego naprzeciwko, któremu akompaniowały dwa następne, będące tuż za nim. Funeris lewą dłonią wyjął z niewielkiej pochwy przy pasie sztylet, ten srebrny tym razem i cisnął go w głowę jednego z przeciwników. Był to ten bezpośrednio przed aniołem, drugi w kolejce. Telekineza sprawnie pozwoliła wojownikowi Bractwa kierować lecącemu przez jaskinię ostrzu, świecącemu się wściekle w blasku kuli światła nad ich głowami. Srebrne ostrze kute niegdyś przez niego samego wbiło się w łoskotem w przeciwnika, łamiąc mu kości czaszki, gruchocąc ją i pozbawiając szkieleta jego pseudo-życiowej energii. Runął on na ziemię, będąc trącanym przez swoich niegdysiejszych współplemieńców.
Głowa rodu Venatio nie czekał na rozwój wypadków, dał się wgryźć draconowi naprzeciwko w swoją okutą szarą rudą rękę, kopnął go zamaszyście w klatkę żebrową, odtrącając do tyłu, że wpadł na dwa kolejne kościotrupy, robiąc małe zamieszanie. Na kilka krótkich chwil trzy szkielety starały się pozbierać i znowu natrzeć. Dwa z lewej, z zwłaszcza ten jurny, strzelający ogniem, już były przy nim. Anioł schylił się przed jednym atakiem, uskoczył w tył przed drugim. Dotknął plecami ściany, odbił się od niej stopą, wybijając niczym z katapulty. Runął na tę dwójkę, roztrącił ich, będąc szorowany pazurami i zębami, na szczęście wszystkie ataki tylko ześlizgiwały się z jego zbroi. Przebił się poza pierścień okrążenia, widząc tego ostatniego stojącego dracona, który zniknął mu wcześniej z pola widzenia. Stał nieco z tyłu, nie mogąc ewidentnie nijak podejść do przeciwnika, wokół którego kłębiło się wystarczająco dużo kości.
Anioł zbił Piewcą jeden z jego ataków, potem drugi, nacierając na niego i nie dając mu wytchnienia. Smok cofał się po niepewnym gruncie, a wojownik Zartata napierał. Rąbnął mocno, z łokcia, gruchocząc kości na skrzydle. Potem na drugim, zostawiając słup z paszczą. Mieczem machał szeroko, odganiając wszelkie próby kontrataku, zdobywając szybko odpowiednią przewagę. Ostatni cios wyprowadził od góry, z dwóch rąk, zupełnie niszcząc czaszkę stwora i obracając go w kupkę kości.
Obrócił się, widząc jak pozostała piątka zmierza w jego kierunku. Wyciągnął dłoń, telekinetycznym impulsem przyciągając do siebie wyraźnie błyszczący pośród kości sztylet. Wsunął go za pas, wyskoczył do góry i pomknął na drugą stronę jaskini, będąc zdecydowanie szybszym od swoich oponentów. Złapał nieco powietrza w skrzydła, będąc nadal jednak nisko nad powierzchnią. Chciał najpierw oddalić się od draconów, odetchnąć, stanąć pewnie. Czuł już, że łaska sił, którą rzucił na siebie przed momentem, zaczyna wypełniać jego ciało, dodając mu mocy i energii.
Miał nadzieję, że zobaczy gdzieś tutaj Dragosaniego.

10 - 5 (pocisk, pocisk, miecz, sztylet, miecz) = 5x szkielet dracona.

//Wiem, że pisałeś, że Cię widzę po drugiej stronie, ale po tym jak napisałeś wymiary jaskini, to chyba minimalnie mi brakowało zasięgu kuli światła, by Cię tam dojrzeć. Dlatego pozwoliłem sobie pokierować to tak.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 25 Maj 2018, 20:24:44
Dragosani gdzieś tam był, w ciemności. Funeris wiedział to, gdyż słyszał odgłosy walki. No i WIEDZIAÂŁ to, wszak był tutaj z wampirem. Jednak nic nie widział. Jedynie od czasu do czasy błysk demonicznej ręki wampira. Ta sytuacja nie trwała jednak długo...

Ogień. To ujrzał Dragosani ze swojej perspektywy. Jeden ze szkieletów, który to jego obrał za cel, zionął ogniem. Wampir nie był tym zaskoczony, wręcz spodziewał się tego. Wielokrotnie walczył z tego typu nieumarłymi, znał ich możliwości i sposób działania. Oraz, rzecz jasna, ich słabości. Zareagował błyskawicznie. Wyciągnął przed siebie demoniczną rękę i przywołał moce piekielne. Utworzył w ten sposób barierę, zwierciadło ochronne. Podmuch ognia uderzył z ową tarczę i zaniknął. Oświetlił przy tym scenerię, więc anioł mógł przyjrzeć się co się dzieje. Dragosani był otoczony przez pozostała piątkę draconów. Miał dobytą szablę no i walczył, jak na siebie przystało. Ogień zgasł, więc anioł nie widział niczego więcej. Pozostało mu tylko słuchać.

Dragosani, rzecz jasna, widział wszystko doskonale. Zdawał sobie sprawę ze swojego nie najlepszego położenia, lecz nie obawiał się tego. Znał swoje możliwości, wiedział co zrobić, aby przechylić szalę na swoją stronę. Do tego był zdecydowanie zwinniejszy i szybszy od swoich adwersarzy. W jaskini było ciemno. Nad światem zaś panowało hemis. Był więc to czas idealny dla wampira. Drago bardziej wyczuł niż zobaczył atak ostrego kolca na skrzydle skierowany na niego. Uchylił się, jednocześnie okręcając się. Demoniczna ręką złapał za wymierzony w niego kolec i pociągnął. Nieumarły zachwiał się i to wykorzystał wampir. Szybkie cięcie szablą stworzoną przez Funerisa pozbawiło dracona głowy. Cały manewr trał mgnienie oka. Oczywiście wąpierz nie mógł sobie pozwolić na przerwę. Otaczała go jeszcze czwórką dracońskich szkieletów, wściekłych i bardzo pragnących jego śmierci. Nastąpiła grad ciosów. Szkielety próbowały gryźć, drapać i dźgać skrzydłami. Dragosani unikał ciosów, część z nich odbijał przy użyciu szabli albo demonicznej ręki. Nie atakował, skupił się na obronie. Uznał, że musi wydostać się na zewnątrz, że nie może toczyć całej walki otoczony kościosmokami. Wyczekiwał na okazję, poświęcając się obronie. I okazja w końcu nadeszła. Potencjalny obserwator zapewne nie zauważyłby nawet kiedy. Drago wyśliznął się pomiędzy kośćmi i nagle znalazł się poza kręgiem szkieletów. Oczywiście to nie skonfundowało nieumarłe zmysły szkieletów. Bo jakże to tak? Ofiara nie może ot tak po prostu uciec z kręgu śmierci! Rzecz jasna ten stan rzeczy trwał bardzo krótko. Szkielety były bardziej automatonami niż prawdziwymi istotami, więc szybko zaadaptowały się do nowej sytuacji. Oczywiście ów krótki moment konsternacji wykorzystał Dragosani. Jednym precyzyjnym cięciem pozbawił najbliższego dracona skrzydła, torując drogę swojej klindze do jego karku. Drugi cios pozbawił nieumarłego głosy. Martwe już kości rozsypały się. Pozostały więc trzy dracońskie szkielety. Wszystkie zamierzały zaatakować wampira. Pierwszy ruszył ten pośrodku. Więc Drago odpowiedział uskokiem w prawo, coby nie wejść w szpony dracona. Kościane pazurzyska minęły go o włos, podobnie jak kolec na skrzydle kolejnego dracona. Drago nie pozostał dłużny. Dwa cięcia szablą pozbawiły dracony broni, które wykorzystały w swoich atakach, łapu i części skrzydła. Wąpierz zawirował w zwinnym piruecie i ciął w kark szkieletu pozbawionego części skrzydła. Oczywiście trafił, ujmując mu czaszki. Pozostały dwa. Drago westchnął, no ale trzeba było walczyć dalej. Dracony nie wzdychały, tylko atakowały. Oba ruszyły wściekle, klapiąc zębiskami i machając szponiskami. Król nie ustępował. Teraz było mu znacznie łatwiej unikać ich ciosów. Drago uchylił się przed zamachem pazurami, demoniczną ręką odbił pchnięcie skrzydłem... I wskoczył pomiędzy szkielety, tnąc wokół szablą. Kości łamały się, pękały pod ciosami klinki z czarnej rudy. Jeden dracon został pozbawiony ręki i skrzydła. Drugi zaś jednej nogi, więc padł na ziemię i człapał się pokracznie. Rzecz jasna wciąć był niebezpieczny. Drago nie czekał. Zaatakował tego stojącego, zasypując go gradem ciosów. Jeden z nich spadł na kark szkieletu, pozbawiając go głowy. Niestety jakoś tak się stało, że wampir wypuścił broń, klinga ugrzęzła pomiędzy kośćmi. A musiał jej szybko dobyć! Poczuł szpony pełzającego dracona, zaciskające się na jego łydce! Wypuścił więc szablę. Dobył sztyletu. Niemalże padł na dracona, wbijając sztylet w jego kark. Kości zostały uszkodzone, lecz należało dokończyć dzieła. Wampir nie fatygował się już aby odciąć głowę szkieletu. Po prostu chwycił jego czaszkę demoniczną dłonią i trzasnął nią potężnie o ziemię. Czaszka pękła. Szkielet był prawdziwie martwy. Podobnie jak pozostałe. Wampir wstał. Schował sztylet i podniósł szablę. Otrzepał się z kostnego pyłu i wszedł w obręb kuli światła Funerisa, który rzecz jasna nie widział walki i nie miał pojęcia jak ona wyglądała. Drago splunął, usuwając pył z ust.
- Szabla się sprawdziła - pochwalił produkt anioła.

Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 25 Maj 2018, 22:42:16
- Wątpiłeś? - odpowiedział mu z wielkim uśmiechem, że go widzi.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 27 Maj 2018, 17:39:51
- No tak trochę - odparł Drago, szczerząc zębiska. Minął Funerisa i wszedł w zakręcający tunel, który miał okazję zbadać już wcześniej. Widniała w nim lekka łuna światła. - Zobacz to - powiedział jeszcze do anioła, gdzieś zza zakrętu. Znajdowało się tam przejście do kolejnej groty. Była duża, sięgająca głęboko. Przez jej środek biegł wąski, skalny "mostek". Pod nim, w dole... bulgotało jezioro lawy. Za mostkiem było, rzecz jasna, przejście dalej. Wąpierz stanął na skraju mostku i spojrzał w dół.
- No nieźle... - skomentował. - W ogóle całe to wnętrze góry wygląda nieco nienaturalnie, zauważyłeś? Te przejścia, duże groty... zupełnie jakby ktoś je zaprojektował.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 27 Maj 2018, 19:28:41
- Już od początku, jak tylko szliśmy przez pierwszy tunel - odpowiedział mu, zasłaniając twarz dłonią, gdy podszedł nieco bliżej bijącego gorącem jeziora. Spojrzał w dół, tak bardzo, jak się tylko dało, próbując coś chyba wypatrzeć. Sam nie był pewien dlaczego tam zagląda, przecież nie zobaczy tam skaczących różowych jednorożców, które zjadają sobie małe brzoskwinki z niewysokich drzewek.
- Natura nie buduje pod linijkę, a pierwszy tunel miał dziwnie regularne kształty. Mniej by mnie to zastanowiło, gdyby na jego ścianach były jakieś skały magmowe, ale niewiele z tego udało mi się dotrzeć. Myślisz, że wulkan to tylko przykrywka?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 28 Maj 2018, 17:44:10
- Czyżby dla tego "Serca Góry"? - podsunął wampir. Wszedł na skalny mostek i ruszył przed sobie. Przejście było bardzo wąskie. Na raz mogła się na nim zmieścić jedna osoba, a to i tak z trudem. Rzecz jasna dla wampira takie coś nie stanowiło najmniejszego problemu. On zapewne mógłby spokojnie spacerować po linie. Zerknął przez ramię na anioła.
- To jak, idziesz, czy stchórzysz i podlecisz? - zażartował. Jego dragowy uśmiech był oświetlany przez blask lawy bulgoczącej na dole.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 31 Maj 2018, 10:42:50
- Stchórzę i przelecę - odparł z miejsca, nawet nie zastanawiając się, czy chce mu się balansować po niewielkim, kamiennym mostku nad rozgrzanym do czerwoności jeziorem lawy. Schował miecz do pochwy, co by mu nie wypadł z ręki, gdyby coś się niespodziewanego stało. Cofnął się nieco, ledwie kilka kroków, by podbiec do przodu tuż przed wybiciem się w powietrze. Skrzydła momentalnie złapały ciepłe powietrze, które przesuwało się ku górze. Trochę wierciło i wirowało, dawało jednak porządną siłę nośną. Funeris przeleciał więc jezioro, starając się frunąć bezpośrednio nad mostkiem. Wylądował obok wampira.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 01 Czerwiec 2018, 10:40:02
- Ominąłeś całą zabawę - skomentował Drago, gdy znaleźli się po drugiej stronie mostku. No ale nie było co dalej komentować, należało kontynuować podróż w głąb ziemi. Obowiązki walki z siłami Chaosu wzywały. Ruszyli więc dalej. Schodzili w dół. Powietrze robiło się coraz cięższe, temperatura rosła. Intuicja Funerisa szalała. Wyraźnie czuł tutaj coś... lub raczej COÂŚ. Dragosani także chyba coś wyczuwał albo nawet widział. Rozglądał się czujnie, obserwując pozornie puste zaułki. Obaj wybrańcy ślepego losu czuli, że zbliżają się do rozstrzygnięcia. Przecisnęli się przez wąską szczelinę. Anioł miał z tym pewne problemy z racji swoich skrzydeł. Lecz dzięki duchowemu wsparciu Dragosaniego zdołał przejść. I trafili do kolejnej dużej groty. Była podłużna, ciągnęła się dobre kilkadziesiąt metrów. Jej wnętrze zdobiły stalagnaty i inne, pomniejsze stala-twory. W podłożu ziało kilak dziur, których dno niknęło w mroku. Należało więc uważa ć, aby w nie nie wpaść. Na końcu, po drugiej stronie niezbyt naturalnie wyglądającej kawerny była niemal pionowa ściana. Od reszty groty oddzielało ją jezioro lawy. Tuż przed nią był niewielki występ skalny, który mógł umożliwić stanięcie tam. Sama ściana skalna była dziwna. Zwracała uwagę. Była prosta, lecz znajdowało się na niej nieznaczne wybrzuszenie. W środek owego wybrzuszenia wbity był jakiś... pręt? Włócznia? Pręt ów lśnił diabolicznym, czerwonawo-żółtym blaskiem. Od miejsca wbicia w skale odchodziły od niego ogniste linie, jakby żyły wypełnione lawą. Od wbitego w skałe szpikulca odchodziły dwa długie łańcuchy. ÂŁączyły wpity kolec z dwoma stalagmitami, z dwóch stron, za jeziorem lawy, a więc po stronie na której znajdowali się śmiałkowie. Stalagmity pokryte były dziwnymi runami. Całość zdawała się lekko pulsować. ÂŁańcuchy zaś lekko się poruszały.
Zanim jednak śmiałkowie ruszyli w stronę dziwnej skały, Funeris poczuł znajome wrażenie. W chwile po tym przed nimi zawirowały dwie chmury pyłu. Zmaterializowały się przed nimi dwa popielne widma. Dragosani błyskawicznie dobył pistoletu. Rozumiał, że czarna ruda będzie nieskuteczna.
- To te widma? zapytał jeszcze anioła. Jedno z widm intensywnie wpatrywało się w Poetę. Z nienawiścią, jak gdyby czuło wobec niego osobistą urazę. Zapewne od ich ataku dzieliły sekundy... albo na razie ostrzegały jedynie przed zbliżaniem się?

2x  Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 01 Czerwiec 2018, 20:19:39
Jego zmysły szalały, jednak nie czuł jeszcze, że zostanie zaatakowany. Dwa widma zmaterializowały się przed nim, a on spokojnie i płynnie, bez gwałtownych i szybkich ruchów przesunął dłoń na sztylet zrobiony z żelaza. Usłyszał pytanie wampira, spojrzał na niego z wolna, kiwając delikatnie głową, ledwie zauważalnie. Oczami wwiercił się w króla, potem przeniósł je ewidentnie na zjawę z lewej strony anioła, wskazując kierunek ataku. Tego, który już za moment trzeba będzie przeprowadzić. Trzymając dłoń zaciśniętą na rękojeści sztyletu, dłoń lewą, począł podnosić stopę, by dać krok w tył. Wiedział, że najbliższe zapadlisko, niknące w ciemności, znajduje się dobrych kilka metrów za nim.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 02 Czerwiec 2018, 10:59:44
Wampir mruknął coś pod nosem, jakby dając do zrozumienia, że zarejestrował potwierdzenie anioła. Na niewiele więcej mógł sobie pozwolić. Widma zaatakowały. Oba na raz, każde skupiło się na jednym ze śmiałków. Widmo z lewej zaatakowało Funerisa (1.). Widmo z prawej Dragosaniego (2.). Warto wspomnieć, że oba widma różniły się nieco. Szczegółami ledwie, lecz można było je rozróżnić. Widmo atakujące wampira było jakby nieco jaśniejsze. To, które ruszyło na Funerisa było więc odrobinę ciemniejsze... I zdawało się "znać" anioła. Jeżeli oczywiście można użyć takiego słowa w przypadku takiej istoty astralnej.

Duch atakujący anioła (1.) niemal od razu wytworzył cztery macki, które skierował szybko w stronę skrzydlatego, próbując go oplątać. Widmo cały czas przy tym się zbliżało, zmniejszając odległość.

Widmo, które skupiło się na wampirze (2.) skorzystało z innej techniki. Zatrzymało się w odległości około siedmiu metrów. Wciągnęło przed siebie swoje widmowe ręce. I nagle buchnął z nich podmuch ognia. Płomienie skierowały się w stronę Dragosaniego, którego uratowało błyskawiczne użycie ochronnej magii demonicznej - zaklęcia znanego jako Zwierciadło ochrony. Płomienie zostały zneutralizowane, widmo ruszyło więc do bezpośredniej konfrontacji.

Zaktualizowano:
2 x Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 02 Czerwiec 2018, 18:28:14
Jego stopa dotknęła posadzki, gdy zjawa rzuciła się przed siebie. Kłębowisko popiołu i dymu, skrzące się i syczące na astralnym planie, poczęło zmierzać w jego kierunku. Wyciągnął więc sztylet z niewielkiej, skórzanej pochwy. Inkrustowana jedynie drobnym, delikatnym szlifem, z metalową skuwką na końcu, brzęknęła cicho. ÂŻelazny sztylet naznaczył swoja obecnością jaskinię, odbijając kilka promieni z kuli światła zawieszonej nad głową anioła. Widmo w tym czasie zmniejszało odległość, wyciągając kilka ze swoich macek. Funeris naliczył szybko cztery sztuki, wyrośnięte z pleców astralnego bytu. Wystrzeliły one do przodu, będąc jeszcze bliżej wojownika.
Anioł w tym czasie dał dwa, może trzy kroki do tyłu. Bestia była osiem, siedem, sześć metrów od niego. Zbliżała się niemiłosiernie szybko. Poeta wypuścił z płuc powietrze. Czując uciekający tlen, czuł jednocześnie przepływ energii. Cząstka jego magicznej siły, którą czerpał bezpośrednio z łaski Zartata, wypłynęła z jego trzewi. Poczuł jak impuls kieruje się w stronę jego wolnej, prawej ręki, jak kłębi się między palcami, zaglądając pod paznokcie i szczypiąc go przyjemnie w wierzch dłoni. Widział blady, miły blask, który niemalże strzepnął na siebie, wypowiadając jedno słowo:
- Anosh.
ÂŁaska mocy, jak nazywali to zaklęcie, za chwilę napełni go jeszcze większą magiczną energią, dodając mu dodatkowych sił. A czuł, że będzie ich potrzebował.
Widmo zbliżało się nieubłaganie. On wypowiedział ledwie jedno słowo, ruszył dłonią, a ono skróciło dystans o więcej niż połowę. Funeris widział wyraźnie, że w tym samym czasie Dragosani odparł pierwszy atak przeciwnika, przechodząc do bliższej walki. Miecz Słońca, jak został wcześniej nazwany, pchnął do przodu sztyletem, jakby celował pod żebra kogoś stojącego tuż przed nim. Widmo kierujące się na niego było jeszcze nieco zbyt daleko, atak nie miał szans go dosięgnąć. W chwili jednak, gdy anioł był w pół ciosu, zdematerializował się. Poczuł się nagle lekko i zwiewnie, momentalnie niknąc z oczu wszystkich zebranych. Kawałek po kawałeczku i cały na raz, rozpadł się w jednym miejscu i pojawił w drugim. Patrzył wyraźnie na plecy popielnego widma, które atakuje jego króla. Wiedział, że nie spodziewało się ono i nie miało szans, by się spodziewać, ataku na właśnie nie. A ruch wykonany lewą ręką, tą ze sztyletem, był płynny i pewny. Anioł był w pół ciosu, gdy zniknął, w drugie pół pojawiając się kilkanaście centymetrów za drugim przeciwnikiem, nie mogąc już powstrzymać żelaznego ostrza, by przeszyło fizyczny, dymny korpus astralnego bytu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Czerwiec 2018, 11:34:51
Funeris poczuł napływ boskiej mocy, będący skutkiem jego zaklęcia. Zaatakowane widmo nie miało czasu na reakcję. Krótkie, żelazne ostrze przeszyło fizyczną manifestacje widma, rozrywając jej nadnaturalnie podtrzymywane cząstki i dezintegrując ją. Widmo zamieniło się w kupkę popiołu, która opadła na ziemię. Jedno z widm zostało zniszczone... na razie. Pozostało jednak drugie. Błyskawicznie odwróciło się w stronę Funerisa i zaatakowało mackami. Było blisko, wystarczająco blisko dla jego popielnych macek. Zaatakowało więc nimi. Nie próbowało schwytać anioła, tylko go uderzyć. Atak był piekielnie szybki. Trzy macki chybiły, jedna trafiła swój cel. Anioł poczuł ból w jego prawym barku, gdy długa kończyna widma uderzyła. Jego zbroja, mimo iż doskonała, nie mogła w pełni powstrzymać siły ciosu. Funeris upadł, sztylet wypadł mu z dłoni. Czuł ból. Coś było nie tak z jego barkiem. A widmo zamierzało skorzystać z okazji... Przygotowało się do użycia pazurów na okaleczonym aniele. Nie zdołało, przeszkodził mu Dragosani. Wampir doskoczył do widma i złapał je za ramię demoniczną dłonią. Zmutowana tkanka umożliwiła mu interakcję z widmem, więc pociągnął je i powalił na ziemię. Wycelował pistolet i strzelił prosto w głowę zjawy. ÂŻelazny pocisk zdematerializował fizyczną powłokę widma. Na razie.
- ÂŻyjesz? - zapytał przyjaciela, ładując broń. Wolał być gotowy, mimo iż chwilowo byli chyba bezpieczni.



// Twój prawy bark został zwichnięty (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Medycyna#Zwichni.C4.99cia).

I zaktualizowano:
Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 03 Czerwiec 2018, 12:59:34
Funeris przyciągnął telekinezą swój sztylet. Podziękował w duchu Zartatowi, że nie wpadł on do jednej z tych dziur, które ziały czarną czeluścią. Tyle by pewnie było z żelaznego ostrza, które będzie tutaj na wagę złota. Podniósł się, na początku z trudem, gdyż oparł ciężar nieopatrzenie na lewej ręce. Poczuł ukłucie, potem już tylko tępy ból. Nie wnikał nawet jak widmo w tak krótkim czasie, czyli czasie żadnym, pokonało tyle metrów. Przecież prawie dziesięć. Stało się, trudno. Nie będzie płakał nad rozsypanym popiołem.
- Ta, żyję. Tylko chyba - poruszył barkiem, skrzywił się - na pewno - poprawił do chwili - mam zwichnięty bark. Prawy. Chcesz się pobawić w nastawianie?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Czerwiec 2018, 13:09:35
Wampir kucnął przy aniele.
- No chyba będę musiał. - Spojrzał tępo na naramiennik Funerisa. - Jak się to coś ściąga? - zapytał. Nigdy nie używał zbrój płytowych, to też nie bardzo orientował się jak właściwie się je zakłada i ściąga. To wszak nieco bardziej skomplikowane, niż ściągnięcie koszuli. Szczególnie, gdy trzeba to zrobić w warunkach terenowych.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 03 Czerwiec 2018, 13:30:47
Funeris odpiął jedną klamrę,  z lewej strony. Dał radę również odwiązać rzemień. Pokazał królowi gdzie są pozostałe, wytłumaczył również, że napierśnik będzie można po ten zdjąć łatwo, jak się poluzuje tę stronę.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Czerwiec 2018, 14:16:03
Wampir w końcu uporał się ze zdjęciem części zbroi Funerisa. Rzecz jasna takie przyspieszone szkolenie nie umożliwiłoby mu samodzielne założenie takiego pancerza. Ale też nawet nie planował. No ale teraz to było absolutnie nieistotne.
- Jak tam twoje przeczucie? - zapytał wampir, ostrożnie ścągając koszulę anioła, coby móc obejrzeć jego obrażenia. Wolał przy tym, aby ktoś był czujny. Problem w tym, że intuicja Funerisa cały czas szalała. Coś tu było. Dragosani obejrzał bark anioła.
- Nie wygląda źle. Ale będzie bolało. Gotowy? Na trzy. Raz... - Wampir wykonał odpowiedni chwyt, przygotowując się do nastawienia. - Dwa... - Szarpnął w ten "odpowiedni sposób". Coś chrupnęło, Funerisa zaś przeszył potworny ból. Drago nie czekał na "trzy".
- No i tyle. Jak wrócimy do Chevalier powinieneś odwiedzić tamtejszego medyka. Bym cie chlapnął krwią, ale nie jestem pewien jak zareagował by ba to twój anielski organizm.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 05 Czerwiec 2018, 13:38:31
- Odwiedzę. Na razie najważniejsze, bym mógł się ruszać. Tyle. Rany goją się na mnie jak na kocie - odparł Dragosaniemu, ocierając pot z czoła. Gdy Dragosani uderzył, a Funeris dałby sobie nawet tę rękę odrąbać, że uderzy na "dwa", zamgliło mu oczy. Do tego zrobił się na ułamek sekundy dziwnie lekki i potem ciężki jak stado smoków. Czoło sperliły mu krople, zmieszane z pyłem i kurzem. Anioł odczekał kilka sekund, postarał się ruszyć barkiem i poczuł, że wyraźnie jest na swoim miejscu, chociaż nadal wyraźnie boli. Ale to już dobry początek. Nałożył gambeson, korzystając z pomocy króla. Wsunął napierśnik na tors, zamknął jedną klamrę i zacisnął te rzemienie, które wygodnie dosięgał. O resztę musiał poprosić swojego towarzysza.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Czerwiec 2018, 17:08:25
- Do czego to doszło, żeby król pomagał założyć zbroję jakiemuś skrzydlatego obwiesiowi... - burczał pod nosem wampir, widocznie nierad z tego co musiał teraz zrobić. No ale zrobił. Funeris był już odziany w blachy i jako tako mógł się poruszać.
- Nie mam pojęcia czemu nic nas nie zaatakowało - stwierdził wampir. - Może mamy szczęście. - Spojrzał na ścianę z wbitym w nią szpikulcem. - Moja dedukcja mówi mi, że to coś ważnego - powiedział w zamyśleniu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 05 Czerwiec 2018, 18:17:19
- Podejdziemy?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Czerwiec 2018, 18:26:01
- Mhm, no wypadałoby - odparł wampir. No i podeszli. We dwóch. Drago zatrzymał się przy jeziorku lawy. Wrząca skalna ciecz bulgotała sobie zapraszająco, jednak Antares z owego zaproszenia nie skorzystał. Spojrzał na bliższy mu stalagmit i łączący go ze szpikulcem łańcuch. Podszedł do niego. Wysunął rękę jakby chciał dotknąć łańcucha, lecz w ostatniej chwili powstrzymał się. Przyjrzał mu się bardzo uważnie. Potem podszedł do stalagmitu i uważnie prześledził widniejące na nim runy.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 06 Czerwiec 2018, 20:34:43
Funeris zrobił to samo, idąc do tego drugiego. Zbliżył się, nie próbując jednak z miejsca dotknąć ani skalnego tworu, ani łańcucha z nim spiętego. Próbował rozpoznać, czy ów język to nie dracoński, który ongiś poznał. ÂŚledził każdy szczegół formacji.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Czerwiec 2018, 11:42:09
Znaki były całkowicie obce dla Funerisa. Zdecydowanie nie był to dracoński. Może istniały w nich jakieś dracońskie naleciałości, lecz równie dobrze mógł być to przypadek. Runy były ostre, kanciaste, wyrysowane agresywnie. Lśniły lekko czerwonawym światłem. A może to było tylko złudzenie wywołane blaskiem pobliskiego jeziorka lawy? Znaki wywoływały u Funerisa wewnętrzne poczucie wstrętu. Dragosani również przyglądał się runom. Bez słowa, śledził je wzrokiem, jakby je czytając.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 07 Czerwiec 2018, 12:44:48
- Demoniczny dialekt? Rozumiesz to? - rzucił w bok, do wampira, cały czas oglądając reliefy.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Czerwiec 2018, 14:29:34
- Mhm, mniej więcej - odparł Dragosani. - Potrafię to przeczytać i jako tako przetłumaczyć. Nie wypowiem jednak na głos oryginału. Lepiej nie wymawiać słów z tego języka... Szczególnie w miejscach takich jak to. Ale do rzeczy. To nawet nie są słowa inkantacji. Raczej... modlitwa? - zapytał sam siebie. - Wzywanie mocy Olemboga, jednego z demonów boskich, aby ów zapieczętował swoją włócznię. - Wampir wskazał na szpikulec w ścianie. - Więc to musi być Włócznia Olemboga. - Potem wskazał na łańcuchy i stalagmity. - A to jej pieczęć.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 07 Czerwiec 2018, 16:46:21
- Włócznia Olemboga, mówisz? - zapytał wampira, patrząc na niego z wielkim zaciekawieniem. Powiódł wzrok z powrotem na szpikulec, następnie na łańcuchy, stalagmity, znowu na wampira i tak jeszcze raz. Przez głowę przeszło mu kilka myśli, które odrzucał po kolei, uznając je za nierealne lub niepraktyczne. Odsunął się wreszcie od swojej części układanki, spokojnie podszedł do swego suzerena na tym łez padole, który nazywają królestwem Valfden. Położył mu dłoń na ramieniu.
- Kiedyś Marknurrowi odebrałem Berło Zewolli, wiesz? I powiem Ci, że dziwne gówna się tam działy, jak ten skurwiel miał to w łapie. Bardzo, bardzo dziwne gówna... - dodał wymownie, patrząc prosto w twarz Dragosaniego.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Czerwiec 2018, 17:02:08
Drago zamyślił się, patrząc na włócznię. Kiwnął głową.
- Słyszałem nieco, a i czytałem archiwalne raporty. Ale nie miałem okazji usłyszeć tego od bezpośredniego świadka wydarzeń. - Spojrzał na anioła. Potem na jego dłoń, spoczywająca na jego własnym ramieniu. - Więc najpierw zabierz rękę, a potem w skrócie opowiedz co wiesz. Ta włócznia jest pochodzenia demonicznego, nie boskiego, lecz może pozwoli to nam w jakiś stopniu wydedukować jej właściwości.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 07 Czerwiec 2018, 19:31:45
- W skrócie? - zasmucił się. Zdjął rękę z barku przyjaciela, obrócił się w stronę włóczni, krzyżując ręce na piersi.
- Hmm, jak to było? No wchodzimy sobie do takiej komnaty, a tam ta szmata Urzjel budzi Marknurra tym berłem. Ten wstaje, rozgląda się i widzi naszą czwórkę. Niestety w dłoni miał berło, takie nawet ładne, zielone. Jakkolwiek się go atakowało, nie działało. Miecz albo ślizgał się po skórze, albo ten skurwiel regenerował każde rozcięcie w czasie krótszym niż mgnienie oka. Nie było jak go trafić. Zbijał każdy atak, a sam był mocny i twardy niczym ten zielony koleś z legend. Halk? Jakoś tak - upewnił sam siebie. - Ostatecznie pomogło chyba to, co jest jedną z domen naszego ukochanego Zartata. Nadzieja. Nadzieja, wiara, żarliwa modlitwa i nieustępliwość. Wydaje mi się, że sam Zartat interweniował w jakimś boskim akcie, bo udało mi się odrąbać demonowi rękę, w której trzymał owe berło. Bez berła był już tylko zwykłym, zdezorientowanym tworem, który rozpadł się na kawałki pod naszymi mieczami.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 08 Czerwiec 2018, 12:09:44
- Mhm - Dragosani zakomunikował przyjęcie do wiadomości słów Funerisa. - Będziesz musiał mi o tym opowiedzieć szczegółowo. Ale to jak wrócimy. Teraz trzeba się zastanowić co robimy z tym. - Kiwnął głową w stronę Włóczni. - Oczywistym wydaje się to, że jest ona powiązana w jakimś stopniu ze skazą, o której mówił J'kar.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 08 Czerwiec 2018, 15:08:26
- Tak się można domyślać. Wiesz, zjawy, demony, boskie Olembasy... Olembosy? Jak mu było na imię? - Nie potrafił sobie nagle przypomnieć miana tegoż demona. Machnął ręką, płynnie kontynuując.
- W każdym razie włócznię należy stąd usunąć. Najlepiej to ją pewnie zniszczyć. Tylko jak? Oto jest pytanie...
Obrócił się wokół, jakby szukając jakiegoś rozsądnego, genialnego rozwiązania. Bark ukłuł go nieco, chciał go rozmasować, ale tylko podrapał się po naramienniku. Metalową rękawicą. Przypomniał sobie dracońskie szkielety i zawalony wcześniej tunel, regularny i prosty. Potem kamienne mostki. Ktoś to zbudował. Ktoś się zajmował tym miejscem, ktoś zadał sobie trud by to wszystko tutaj się znalazło. Demony? Czy nie spróbowały użyć włóczni inaczej, niż  wciskać ją w skałę i pieczętować łańcuchami. Myślał o tym wszystkim, by przypomnieć sobie po krótkiej chwili, że przecież na stalagnatach widnieją runy ze swego rodzaju modlitwą do tego demona... Mało konkretów.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 09 Czerwiec 2018, 11:03:01
- Olembog - Drago poprawił Funerisa. Również badawczym wzrokiem spoglądał na Włócznie jak i jej pieczęć, próbując odgadnąć jak mogą rozwiązać ten problem.
- Hm? - mruknał do siebie, nagle zwracając uwagę na łańcuch, jak coś na nim dostrzegł. Funeris także coś zobaczył. A przynajmniej tak myślał, może było to tylko złudzenie. Po ogniwach łańcucha, od runicznego stalagmitu do Włócznie zdawały się przepływać subtelne impulsy energii. Ledwie widocznie, skrzyły się leciutko na ogniwach, wprawiając je w delikatne drżenie i kierowały się ku Włóczni. Wraz z każdym impulsem sama Włócznia, jak i otaczające ją magmowe żyły w skale, zdawały się lekko pulsować światłem.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 09 Czerwiec 2018, 15:35:31
Funeirs spojrzał wymownie na wampira, zadając wzrokiem jakieś pytanie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Czerwiec 2018, 12:31:18
- Jakby jakiś impuls energii kierował się z pieczęci do Włóczni... - mruknął Drago. Znów podszedł do łańcucha. po chwili namysłu dotknął go palcem demonicznej ręki... nic się nie stało. - Hm... - Wyciągnął szablę. - Można zaryzykować i spróbować przeciąć te łańcuchy. Odetniemy w ten sposób połączenie z pieczęcią... chyba.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 10 Czerwiec 2018, 20:34:44
Uniósł dłoń, dając znać wampirowi, by chwilę zaczekał. Położył rękawicę na jego szabli. Szabli, którą sam wykuł, własnoręcznie rzeźbiąc i ostrząc. Odsunął pióro ostrza w bok, lekko, delikatnie. Spojrzał na klingę, na swoje stopy. Chwilę się zastanowił. Wyciągnął zza pasa srebrny, mieniący się błyskotliwym blaskiem sztylet. Zważył go w dłoni, prawej, jakby patrząc, czy do czegoś się nada. Prostym, skutecznym ruchem podrzucił go nieco, aż ten zawisł w gęstym powietrzu. Gdy już miał zacząć spadać, ku kamiennej posadzce kawerny, prosto w dół, anioł zatrzymał go telekinetycznym uściskiem. Obrócił pożądanie, ostrzem w środek jednego z ogniw łańcucha i po prostu wepchnął go w środek, nacierając z całej siły.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 11 Czerwiec 2018, 10:54:04
Ostrze sztyletu wbiło się w ogniwo łańcucha. I zaklinowało się w nim. Srebrny sztylet nie był najwyraźniej wystarczająco ostry, aby uszkodzić łańcuch. Jego ostrze nie było także wystarczająco szerokie, aby poluzować ogniwo. więc jedyne co osiągnął Funeris to ryzyko uszkodzenia broni.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 11 Czerwiec 2018, 18:25:00
- Jest dobrze. Głównie to sprawdzałem, czy nie odbije z impetem, lub nie porazi jakimś straszliwym zaklęciem. Spróbujesz więc teraz Ty , swoją szabelką? - postąpił krok w tył, telekinezą ciągnąć sztylet, by wyskoczył spomiędzy ogniw.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 13 Czerwiec 2018, 11:05:57
Wraz ze sztyletem, Funeris pociągnął łańcuch, który nie był sztywno napięty. Więc anioł szarpał tak zaklinowany sztylet i nie bardzo mógł sobie poradzić z jego uwolnieniem.
- Weź może stań z tej strony. - Wampir wskazał na bok. - Tak w razie jak po uderzeniu coś walnie i nas odrzuci... Nie chciałbym abyś mi wpadł do lawy. Woń spalonego pierza drażni mój delikatny nos - polecił troszcząc się o swój delikatny nos bezpieczeństwo Funerisa. Gdy anioł to uczynił (wciąż próbując uwolnić sztylet), Dragosani przymierzył się do ciosu. Wymierzył w spoiwo jednego z ogniw i uderzył. Cios był mocny, wszak wampir dysponował niemałą siłą... Lecz ostrze odbiło się tylko od łańcucha. Nie było to jednak zwyczajne odbicie. W chwili gdy klina dotknęła łańcucha w miejscu uderzenia łańcuch błysnął jasnym światłem, jakby był chroniony jakąś magią. Co ciekawe podobna reakcja nastąpiła na drugim łańcuchu. Rozbłysk światła dokładnie w tym samym miejscu, pozornie bez przyczyny.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 14 Czerwiec 2018, 11:11:38
Dobył Piewcy. Ruszył nadgarstkiem, chwytając pewniej rękojeść. Spojrzał uważnie zarówno na łańcuch uderzony przez wampira, jak i ten po drugiej stronie. Kilkukrotnie zmieniał perspektywę, przerzucając się między jednym a drugim. Stanął wreszcie przy tym drugim łańcuchu, tym dalszym. Przyjrzał się uważniej miejscu, które odpowiadało uderzeniu Dragosaniego po drugiej stronie, jakby próbując dostrzec jakieś wskazówki czy może spostrzec jakiś efekt działania pierwszego ciosu. Podniósł miecz nad głowę, przyjmując wysoką gardę. Chwycił broń oburącz, nieco klnąc na ukłucie w barku. Stanął pewniej, nieco dalej, ciało swoje kierując na zewnątrz, co by nie wpaść do jeziora z lawą, gdyby cokolwiek się miało stać.
- Drago, w które ogniwo uderzyłeś? - rzucił do przyjaciela, licząc te po swojej stronie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 14 Czerwiec 2018, 12:33:45
- Piętnaste od stalagmitu - odpowiedział mu Dragosani. Spojrzał na anioła. Widząc jak skrzydlaty spogląda na łańcuch domyślił się, że liczy on ogniwa. - Myślisz o tym samym co ja? - zapytał go, pewien będąc, że istotnie tak jest.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 14 Czerwiec 2018, 16:07:02
- A myślisz o tyłku tej rycerzycy, którą widzieliśmy w Chevalier przed wyjazdem? Tej blondyny z warkoczem? - zapytał śmiertelnie poważnie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 15 Czerwiec 2018, 11:42:05
- Ehm... - ehmnął Drago. - To też. Ale mam na myśli to drug... trzecie! - dodał, coby myśli Funerisa przestały krążyć wokół walorów nieświadomej zagrożenia niewinnej blondynki. - ÂŁańcuch! Skoro po uderzeniu w jeden, zareagował drugi, może powinniśmy uderzyć w oba równocześnie? - zasugerował.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 17 Czerwiec 2018, 10:56:30
- No, no, Draguś, zrobili Cię królem nie tylko na pokaz. Masz Ty łeb na karku! - rzucił trochę ironicznie, dodając po chwili, że przecież po to przyszedł pod ten drugi łańcuch. Odliczył piętnaste ogniwo i krzyknął, żeby wampir dał znać, kiedy uderzyć.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 17 Czerwiec 2018, 12:11:00
Drago tylko mruknął coś pod nosem. Przygotował się do wymierzenia ciosu. W to samo ogniwo co poprzednim razem, a więc i to samo w które miał wymierzyć Funeris.
- Na mój znak - powiedział. - Trzy, dwa, jeden... teraz! - Czarne ostrze szabli uderzyło w łańcuch. W tym samym momencie równie czarne ostrze miecza anioła również naparło na ogniwo. Oba ogniwa zalśniły magicznym blaskiem. W mgnieniu oka blask pokrył całe łańcuchy. Rozległo się donośne brzęknięcie, gdy one pękły. Pęknięcie swój początek miało w miejscach kontaktu z klingami śmiałków, lecz błyskawicznie kolejnie ogniwa również ulegały zniszczeniu. Po chwili oba łańcuchy rozsypały się. Część ogniw wpadło do lawy, inne posypały się na skaliste podłoże. Jednak to nie był koniec...
Pokryte runami stalagmity zaczęły drżeć. Ich runy zalśniły, jakby rozpierała je wewnętrzna energia. Runy rozbłysły oślepiająco. Obie formacje skalne zaczęły kruszeć, odsłaniając dwa ciała. białe, duże ciała, lśniące płomieniami. Gdy opadły ostatnie kamienie oczom śmiałków ukazały się demony. I to nie zwyczajne, pospolite demony. Dwa pomioty Otchłani o białej barwie wpatrywały się groźnie w anioła i wampira.
- Anioł - powiedział jeden z nich.
- Egzorcysta - warknął drugi.
- Zginiecie tutaj! - wrzasnęły oba i ruszyły do wściekłej ofensywy. Jeden skupił się na Funerisie, drugi na Dragosanim. Były blisko, śmiałkowie czuli na skórze ich żar. Demon atakujący Funerisa Złączył swe łapy w pięści i uniósł je nad głowę, szykując się do miażdżącego ciosu.

2xBiały demon (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bia%C5%82y_demon)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 18 Czerwiec 2018, 13:25:31
W końcu Evening wylądowała na czarnej powierzchni wulkanu. Niestety przy lądowaniu wzbiło się trochę pyłu, który ubrudził jej śnieżnobiałe zwykle skrzydła. Trudno, później się o to pomartwi.
Podeszła do wywieszonych króliczych skór. Zapewne pustelnik musiał i tak udawać się do lasu, by zdobyć nawet drobną zwierzynę. Wulkan to nie jest bowiem idealne miejsce do życia.
Jako że groty to z reguły ciemne miejsca, Eve użyła zaklęcia światła wypowiadając inkantację -Elisash!, a świecącą kulę siłą telekinezy popchnęła do środka, by z zewnątrz zobaczyć trochę wnętrza. Zwyczajnie chciała się upewnić, czy w środku mieszka przyjazna istota, czy może jakiś potwór. Różnie to bywa.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 18 Czerwiec 2018, 13:32:50
Jaskinia zdawała się być pusta. Zaklęcie światła ukazywało jej tunel w skale, wiodący w ciemność. Był pusty, nie było tutaj żadnych istot. Jednak anielica dostrzegła niewielkie oznaki bytowania kogoś. Na ziemi leżały jakieś szpargały, tutaj szmatka, tam manierka, jeszcze dalej złamany nożyk. Nagle Evening usłyszała za sobą krok i głos.
- Pani Evening? - usłyszała Krecika, którego przecież znała, wszak podróżowali tutaj razem z fortu Bractwa ÂŚwitu położonego nieopodal.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 18 Czerwiec 2018, 13:47:05
Ewidentnie była to siedziba istoty bardziej cywilizowanej niż jakieś potwory. ÂŚwiadczyły o tym przedmioty codziennego użytku. Jednak zdawała się być pusta od dłuższego czasu. Może mieszkaniec tego miejsca akurat wyszedł nazbierać ziółek na łąkę? Anielica podeszła do nożyka i podniosła go. Przyjrzała mu się, by ocenić czy był bardzo stary, a może były na nim świeże ślady jakiejś rośliny czy mięsa, które było niedawno krojone. Eve ogarnęła wzorkiem też całe pomieszczenie, by stwierdzić, czy panuje tu bałagan czy porządek. Wchodząc głębiej tunelu szukała też ewentualnych śladów walki.
Nagle z zamyślenia wyrwał ją czyiś głos. Odwróciła się momentalnie. Ujrzała młodego rekruta.
-Co tu robisz?- zapytała od razu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 18 Czerwiec 2018, 13:54:26
Nożyk był całkiem nowy. Wykonany z mosiądzu. Był po prostu złamany niemal przy samej rękojeści. Bezużyteczny. Krecik wszedł do groty za anielicą.
- Król nakazał mi przyjść tutaj i pani poszukać - powiedział. - Razem z J'karem, tym pustelnikiem, i panem Venatio ruszyli w głąb wulkanu. J'kar mówił coś o usunięciu skazy z Serca Góry, czy coś... - zaczął tłumaczyć. A Evening coś poczuła. Jej intuicja mówiła jej, że coś się zbliża.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 18 Czerwiec 2018, 14:31:49
-Hmmm, co prawda trochę mi zajęło znalezienie groty tego pustelnika, ale Drago wykazał się chyba nadmierną troskliwością- odparła Krecikowi. -W głąb wulkanu? Myślisz, że tędy da się tam dotrzeć?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 18 Czerwiec 2018, 14:39:26
- Nie sądzę... J'kar mówił, że jest tylko jedno wejście i zaprowadził do niego króla i pana Venatio... - odparł rekrut. Zamyślił się. A intuicja Evening zaczęła szaleć. Coś tutaj było! Coś złego! Anielica nie zareagowała od razu, a teraz było już zbyt późno. Dostrzegła coś za Krecikiem. Znikąd pojawił się tam kłąb dymu i popiołu, który uformował się w humanoidalny kształt. Ta istota miała także macki na plecach. Pojawiając się błyskawicznie zrobiła z nich użytek i oplotła nimi Krecika. Rekrut wrzasnął. Najpierw ze strachu, potem z bólu. Maki żarzyły się i dymiły, musiały być gorące. Evening widziała jak ciało rekruta zaczyna się spalać. Krecik wrzeszczał, próbując się uwolnić w ślepej panice.

Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo) trzyma właśnie w mackach Krecika, dusząc go i spalając.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 18 Czerwiec 2018, 18:40:38
-Więc musisz mnie też tam... - nie dokończyła, gdyż sekundę później chłopak krzyczał już jak opętany z bólu. Przez jej własne niedopatrzenie zjawa zaskoczyła ją. Musiała zareagować natychmiast, nie myśleć za wiele. Ta istota unosiła się w powietrzu, musiała być więc zjawą. Pojawiła się z kłębu dymu. Eve, gdyby miała tylko czas, zaklęłaby na głos, że nie wzięła ze sobą żadnej żelaznej broni. Tylko srebro, pozostałość w jej ekwipunku po częstych walkach z demonami. A na zwykłe duchy niczego nie miała. Jednak ten "duch" to nie było byle widmo. Zdążył już poparzyć Krecika, a trzymał go mackami tylko chwilę.
Anielica najszybciej jak mogła sięgnęła na plecy po tarczę. Nie chciała, by macki poparzyły także ją. Jeśli miała uratować rekruta, to najpierw sama musiała być w miarę sprawna. Chwila skupienia wzroku na przestrzeni za zjawą pozwoliła jej, dzięki boskiej mocy, przenieść się w wybrane miejsce, które widziała. Jej atomy przemieściły się momentalnie 5 metrów za zjawą. Teraz znajdowała się za plecami swego wroga. Eve schowała się za tarczą. Chciała, by zjawa puściła Krecika i nie robiła mu już krzywdy. Z drugiej strony, gdyby zaatakowała zjawę błyskiem światła w tej chwili, to również i chłopak odczuł by skutki użytego zaklęcia. Musiała go uwolnić z macek widma, zwrócić na siebie uwagę, by rekrut, choć już poraniony, mógł gdzieś się ukryć.
Anatrii skupiła w dłoni energię. Starała sie to robić naprawdę szybko, z resztą to zaklęcie nie wymagało bardzo dużych pokładów. Uznała, iż zaklęcie z żywiołu życia, choć wcale nie takie silne, powinno sprawić widmu nieco "bólu". Szybko wykrzyknęła inkantację -Izeshar! i skierowała kulę światła z jej dłoni wprost na plecy zjawy. Pocisk, pchnięty telekinezą, leciał szybko te kilka metrów. Gdy jednak znalazł się wystarczająco blisko zjawy, Eve w ostatnim momencie skierowała kulę ku górze, by nie dotknęła ona Krecika i nie zraniła go jeszcze bardziej. Nie znała przeciwnika, wolała nie ryzykować, a przypuszczała, że zjawa z dymu i pyłu jest raczej przenikalna. Pocisk esencji przeszył więc zjawę od pleców i wyleciał przez czubek głowy.
Anielica stwierdziła, że nie wyciąga nawet srebrnej broni, która nic nie da. Musi ogłuszyć zjawę czarami, a później pomyśli co zrobić dalej.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 18 Czerwiec 2018, 18:48:55
Pocisk esencji nie wyrządził widmu wielkiej krzywdy. Prawdę powiedziawszy jedynie je zirytował. Rozproszył się na niematerialnym ciele zjawy, zanikając w jej popielnej formie. Widmo coś i odwróciło się, ciągnąc za sobą krzyczącego Krecika. Zrobiło coś, co poniekąd pomogło anielicy. Silne popielne macki ducha cisnęły straszliwie poparzonego Krecika w anielicę, zapewne próbując w ten sposób powalić ją na ziemię.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 18 Czerwiec 2018, 19:03:39
Eve przeliczyła się wierząc w moc pocisku esencji. Przewidywała inne skutki jego działania. Ale cóż, musiała radzić sobie dalej. Niestety sytuacja Krecika nie ulegała poprawie. Wręcz przeciwnie. Teraz stał się narzędziem zjawy. Jego zwęglone miejscami ciało zostało rzucone w jej stronę. Eve odczuła w ręce siłę uderzenia w tarczę, zachwiała się w miejscu, jednak zdążyła postawić lewą nogę do tyłu i nie przewrócić się. Pod jej tarczą leżał nieszczęsny chłopak. Nie było innego wyboru. Eve cofnęła się o trzy kroki. Skupiła się, by zasięgnąć mocy. Tym razem musiała użyć silniejszego zaklęcia. Z jej ust wydobyły się słowa inkantacji -Izeshar upishosh!- Było w nich sporo gniewu... na siebie samą w głównej mierze. Sekundy potem mrok groty rozjaśnił błysk niebios. Słup światła padł z góry wprost na zjawę, kilkadziesiąt centymetrów od ciała Krecika. Sama zaś kucnęła na jedno kolano, chowając się za tarczą. Nie miała pojęcia, co teraz może stać się ze zjawą, a nie chciała ryzykować.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 18 Czerwiec 2018, 19:08:36
- Hrrggg... - odezwał się Krecik, leżąc pod nogami Evening i wpatrując się w nią mętnymi oczami. Zjawa szykowała się do kolejnego ataku, jednak anielica ją ubiegła. Zebrałą swoją moc i wykrzyczała inkantację. Widmo zasyczało gdy moc zaklęcia zalała je blaskiem. Potem... jakby opadło w sobie. Unosiło się wciąż nad ziemią lewitując, lecz nie poruszało się. Jego macki i ręce zwisały bezwiednie. Ogniste ślepa patrzyły tępo w przestrzeń. Widmo zdawało się być obezwładnione. Przynajmniej chwilowo.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 18 Czerwiec 2018, 19:22:12
Antarii dopiero po chwili wychyliła się zza tarczy. Zjawa została ogłuszona. Tak przynajmniej wyglądało. Niestety anielica nie wiedziała ile taki stan może potrwać. ÂŻałowała, że nie jest już tak sprawna jak dawniej w boju. Mogła pomóc Krecikowi używając zaklęcia ochronny balsam, ale teraz już za późno. Eve rzuciła tarczę i rzuciła się w stronę leżącego chłopaka. Z przerażeniem w oczach oglądała jego rany. Miejscami odzienie stopiło się ze skórą. Myślała nad tym, jak mu pomóc, niestety swego czasu zaniedbała naukę chociażby pierwszej pomocy.
-Słyszysz mnie!?- spróbowała sprawdzić, czy jest w ogóle świadomy, co się stało. Krecik padł ofiarą jej braku trzeźwego myślenia... Strasznie jej było przykro z tego powodu, bo jej zadaniem było ratowanie życia ludzkiego. Nie chciała, by umierał. Nie tak to ma wyglądać. Postanowiła dać mu jednak wybór. -Mrugnij oczami dwa razy jeśli chcesz, bym zaniosła cię do miasta, by tam ci pomogli. Niestety ja nie wiem co mam robić, to nie wygląda dobrze... Jeśli chcesz po prostu...- tu zastanowiła się nad odpowiednim doborem słów.- hmm... zasnąć, to mrugnij raz- przez moment Eve zastanawiała się, czy to niezbyt skomplikowane zadanie w tak dramatycznej sytuacji.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 19 Czerwiec 2018, 12:20:24
- Yyhhrr... - odpowiedział jej Krecik, oddychając ciężko. Mrugnął raz, potem znowu... i jeszcze raz. Problem w tym, że tylko jednym okiem. Drugim mrugał cały czas. Co to mogło znaczyć? i czy miało jakieś komunikatywne znaczenie?
Tymczasem widmo zaczęło się znów poruszać. Jego syk wzmógł się, macki zaczęły się unosić. Zjawa otrząsnęła się ze skutków zaklęcia i ponownie stała się groźna. Wzniosła przed siebie ręce i przywołała swoją magię. Podmuch ognia buchnął w stronę anielicy i lezącego Krecika.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 19 Czerwiec 2018, 13:31:49
-Ashush!- krzyknęła anielica po zebraniu w sobie energii, zauważając, iż zjawa odzyskuje siły. Jej tarczę otoczyła teraz cienka magiczna błona, mająca za zadanie ochronić ją przed ognistymi atakami. Poczuła gorące powietrze na twarzy. Stwierdziła, że Krecikowi niewiele życia pozostało, a nawet jeśli, to w tym momencie ból i obrażenia sprawiły, że nie miał on możliwości ani się ruszyć, ani cokolwiek przekazać nawet drobnym gestem. Cóż, teraz pozostało jej bronić tylko siebie, a jeśli Krecik ma trochę szczęścia, to uda mu się przeżyć do końca walki, która odbywa się wokół niego. Oby Zartat był dla niego łaskawy.
Evening była na siebie niesamowicie zła... Nie z takimi przeciwnikami miała do czynienia w przeszłości i dawała radę. Tutaj zaś męczyła się z jakąś zjawą. I pewnie może ich się tu pojawić więcej. Niestety nie przygotowała się do wyjazdu tak dobrze, jakby chciała. Stwierdziła, że musi stąd znikać jak najszybciej. Po prostu odleci. Lecz najpierw jeszcze raz musi ogłuszyć zjawę, by nie goniła jej przypadkiem przez pół Zuesh albo i dalej. Potem, gdy zjawy tam nie będzie, wróci po Krecika i weźmie go do miasta, jeśli w ogóle będzie co zbierać. Może nie był to najlepszy plan, ale coś należało zrobić. Cokolwiek.
Postanowiła użyć tego samego zaklęcia co niedawno. Przynajmniej wiedziała, jak zadziała na widmo, i że da jej trochę czasu. Poprosiła w myślach boga o cząstkę swej boskiej energii. Czuła, jak ją wypełniała moc Zartata. To pozwoliło jej uderzyć w zjawę błyskiem niebios. Gdy wypowiedziała inkantację -Izeshar upishosh!, przeciwnika znowu zalał słup oślepiającego światła pochodzącego od samego boga. Tymczasem Evening cofała się do wyjścia z groty, patrząc jak świetlisty atak otoczył niematerialną formę zjawy. Gdy była już na zewnątrz, momentalnie odbiła się od wulkanicznego podłoża i wystrzeliła w górę, wzbijając skrzydłami tumany kurzu. Po kilku sekundach intensywnego wysiłku znalazła się kilkaset metrów nad ziemią i leciała w stronę miasta. Sprawdziła, czy widmo jej nie goni. Bardzo szybko przemieszczała się, wyprzedzając w locie ptaki i rozwiewając chmury. Wypatrywała w dole Funery i siedziby Chevalier. Albo byle wioski. Potrzebowała tylko żelaznego miecza!
W głębi ganiła się za tak prostackie i niegodne anielicy zachowanie. Proszenie się o miecz. Ale cóż. Później musiała tam wrócić po Krecika, gdyż nie wiedziała gdzie szukać Funerisa z Dragiem, a on wiedział dokąd poszli. Jeśli Krecik będzie w zbyt opłakanym stanie, to na własną rękę poszuka śladów bytności króla i anioła.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 21 Czerwiec 2018, 17:10:12
Umagiczniona tarcza Evening ocaliła anielice i Krecika przed ognistą śmiercią. Co prawda dla Krecika zapewne to niewiele znaczyło... Zjawa ponownie potraktowana zaklęciem została ogłuszona po raz drugi. Panna Antarii mogła się ewakuować. Problem polegał na tym, że Chevalier był spory kawałek drogi stąd, nawet lotem. A Funera jeszcze dalej.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 23 Czerwiec 2018, 18:32:15
ÂŁapiąc prądy ciepłego powietrza można było naprawdę daleko polecieć nie ruszając nawet skrzydłem. Zuesh jest zaś ciepłą wyspą i na pewno takich wznoszących słupów powietrza nie brakowało. Szybowanie było wręcz przyjemne. Jednak anielica nie mogła zbyt wysoko poszybować, gdyż liczyła na to, iż wypatrzy w gęstym lesie jakąś wioskę, gdzie dostanie choćby żelazny sztylet. Może na trasie do Chevalier leżały takie niewielkie osady i Evening uda się choć jedną z nich wypatrzeć. Jeślni nie to trudno. Wtedy poprosi o broń w zueskiej siedzibie Bractwa.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 25 Czerwiec 2018, 18:04:46
Po drodze do Chevalier osady rzecz jasna nie było. Evening z pewnością pamiętałaby ją z ich podróży na stok wulkanu. Więc pozostawał sam fort Bractwa. Ostatecznie po locie, który krótki nie był anielica spostrzegła w oddali zabudowania. Ich kształt był znajomy, pamiętała je. Była to twierdza Chevalier .
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 25 Czerwiec 2018, 21:04:36
Eve wybrała plac treningowy jako miejsce swojego lądowania. Wzbudziła odrobinę zainteresowania wśród kilku rekrutów ćwiczących walkę mieczem. Postanowiła ich zagadać, gdyż po długim locie wolała nie marnować sił na chodzenie po siedzibie i szukanie kogoś "ważniejszego".
-Hej! Czy któryś z was mógłby zorientować się od kogo mogę pożyczyć żelazny miecz?- wolała więcej nie dodawać, by się nie kompromitować. -Pilna sprawa...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 26 Czerwiec 2018, 12:02:25
Na placu było kilku rekrutów. Trenowali walkę mieczem i tarczą. A doglądał ich ktoś, kto był chyba trenerem. Chociaż tak naprawdę był niewiele starszy od nich.
- Ee... - odpowiedział najbliższy rekrut.
- Yy... - dodał od siebie "nauczyciel". Jednak on tez najszybciej doszedł do siebie. - Miecz! - zawołał. - ÂŻelazny miecz! A po co? Znaczy... - Chwycił za własną broń. Odpiął pochwę z mieczem od pasa. - Znaczy ja mogę... ale proszę, znaczy... to miecz po moim ojcu... - Chyba nie bardzo wiedział jak powiedzieć wojowniczce Zartata, że oczekuje jego zwrotu. No ale też nie bardzo mógł odmówić.



Nazwa broni: Ojcowski miecz
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 20
Wytrzymałość: 25
Opis: Wykuty z 1,35 kg żelaza o zasięgu 0,8 metra.

// Pamiętaj, aby dodać to do ekwipunku.


Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 26 Czerwiec 2018, 15:31:21
-Proszę nie być takim wścibskim!- oburzyła się teatralnie Eve, gdy usłyszała pytanie " a po co". Na szczęście trener szybko się zreflektował i dał dziewczynie to, o co jej chodziło. -Proszę się nie martwić, dostarczę miecz najszybciej jak się da. Rozumiem, że to cenna pamiątka- zapewniała go anielica, przypinając sobie broń. -Dobrze wam idzie. Trenujcie dalej- zachęciła wszystkich obecnych do ciężkiej pracy. Wszak któryś z tych chłopaków na pewno będzie w przyszłości tworzył elitarne jednostki Bractwa. Po tych słowach ponownie wzbiła się w powietrze i leciała w stronę wulkanu Aralak do miejsca, gdzie zostawiła Krecika.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 27 Czerwiec 2018, 17:13:43
Pierwszymi słowami, którymi Evening odpowiedziała na wypowiedź trenera anielica zaskarbiła sobie zapewne plotki w całej twierdzy. Taka jest już ludzka natura. A co mogło to obchodzić wysłanniczkę boga?
Wzbiła się więc w powietrze, aby wrócić na stok wulkanu. Tym razem podróż zdawała się trwać krócej... ale skrzydła zaczynały boleć od wysiłku. Może jakieś zaklęcie odegnałoby zmęczenie? Evening znalazła jaskinię pryz której przedtem stoczyła walkę. Lecz widma nie było. Podobnie jak ciała Krecika. Był tylko pył i wiatr. Nagle Evening dostrzegła jakaś postać siedząca na pobliskim głazie. Był to kunanin. Obok o głaz oparty był długi drewniany kij. Kot milczał i siedział tak tylko nudząc coś pod kocimi wąsami.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 28 Czerwiec 2018, 13:50:18
- Dlaczego miałbym kłamać? – zapytał, biorąc ze stołu miskę. Z wielkim smutkiem skonstatował, że nie ma ani smalcu, ani skwarek, a drewniana łyżka brzęczy pośrodku otwartej, pustej przestrzeni. Odłożył więc niesmacznie kawałek urwanego chleba, rozejrzał się wokół, jakby szukając ratunku. Postać naprzeciwko z obleśnym uśmiechem mówiącym "ja zjadłem ostatki" kręciła głową, chcąc wyraźnie dać do zrozumienia archaniołowi, że na ma co szukać po próżnicy. Funeris zaklął szpetnie pod nosem, a ktoś z prawej szturchnął go, by kontynuował. Przystawił jednocześnie kiszone ogórki, które mogły ukoić nieco strapionego wojownika. Ten tylko popatrzył na nie krytycznie, popijając ciemnego piwa i ocierając wierzchem dłoni pianę z ust.
- Nadal mi się robi gorąco, jak pomyślę o bydlaku – dodał, patrząc po kompanii. Dwójka ludzi w gambesonach, jeden skrzydlaty jegomość, elfia kobieta. Ona była przewodnikiem, oni jego podopiecznymi, towarzyszami, przyjaciółmi. Sam ubrany był w lekką kolczugę i pikowany kaftan, mając narzuconym na wierz  czerwono-złotą tunikę sięgającą poniżej pasa. Radwan na piersi dumnie skrzył się w świetle świec i palących się łuczyw. Sprawiał wrażenie medalionu, znaku runicznego chroniącego właściciela.
- Odłamki latają wszędzie, wokół pełno gruzu. Cofnąłem się dalej w stronę jaskini, nie chcąc zaraz przez przypadek wpaść do jeziora lawy...- kontynuował.
- Tak, to już wiemy – przewróciła oczami kobieta. Trąciła nożem ogórka, patrząc na niego z obrzydzeniem. Mimo iż kiszone, ich świeżość pozostawiała wiele do życzenia. Mężczyźni mieli żołądki z czarnej rudy, ona tylko stalowy. I była wybredna.
- A, tak - odpowiedział. - I drą się wtedy, jeden z drugim: Anioł! Egzorcysta! – modulował głos, chcąc upodobnić się do dudniącego, chrapiącego ryku białego demona. - A ja naprawdę, bez ściemy, nie usłyszałem pierwszego słowa, bo te kamulce się jeszcze walały wszędzie wokół, odbijając się z hukiem po podłodze. I już chciałem wrzasnąć z oburzeniem, że żaden ze mnie egzorcysta, niech wraca skąd przylazł, kiedy zdałem sobie sprawę, że to kurewski biały demon i czas raczej walczyć o swoje doczesne życie...

Pierwsze dostrzegł ślepia. ÂŻółto-czerwone, wściekłe, żarzące się piekielnym ogniem. Wielkie jak głowica miecza. Powoli skupiały ostrość na punkcie przed sobą, czując go również wszystkimi innymi zmysłami. Po chwili kamienna konstrukcja złamała się u góry, uwalniając głowę z czterema potężnymi rogami. Dwa biegły prostopadle w tył, pozostałe dwa zakręcały w górę, by położyć się równolegle do posadzki. Anioł postąpił krok w prawo i w tył, chcąc wyminąć wyłaniającego się powoli przeciwnika i znaleźć się jak najdalej od jeziora lawy, które miał w bezpośredniej bliskości. Miecz trzymał wysoko w gardzie, nie mogąc na razie nawet myśleć o zaatakowaniu otulonego kamieniem demona. Wykorzystał więc kilka krótkich chwil, które zajęło mu oswobodzenie się z pęt, by przygotować się do starcia. Runy u podstawy szalały pulsującym blaskiem, gdy bestia rozrywała okowy, uzyskując szybko pełnię ruchu. Wojownik Zartata czuł żar bijący od demona, przebijający się nawet przez ogarniające wokół ciepło wnętrza wulkanu.
- Anioł! – ryknął przeciągle, dziwnie artykułując głoski, nie będąc przystosowanym zbytnio do wypowiadania słów w taki sposób i w tym języku. Nienaturalne ułożenie demonicznego języka, tchawicy i strun głosowych.
Funeris cofnął się, desperacko próbując sobie przypomnieć, gdzie znajdowały się te dziury w posadzce, które omijał i na które zwracał uwagę, gdy jeszcze łańcuch był cały. Miał sporą pewność co do tego, że najbliższa była kilka metrów za nim, jakby trochę w lewo. Postąpił więc pewnie następny krok w tył i jeszcze jeden, dając sobie odrobinę przestrzeni.
Demon był wielki, a do tego w jednej chwili cały zapłonął blado-czerwonym ogniem. ÂŻar uderzył anioła w twarz niczym stalową rękawicą, mimo iż to on był jedynym, który posiadał okute dłonie. Bestia miała pewnie ze trzy metry wysokości, w barach będąc tak szeroką, jak on długi. Masywne, zakończone szponami ramiona, dosięgały go zdecydowanie szybciej, niż on mógł dosięgnąć swojego adwersarza. To umysł miał być największą bronią Funerisa w tym starciu, nie jego miecz czy jego magia. To dzięki sprytowi i rozwadze miał wyprowadzić swojego przeciwnika w pole, obrócić jego zalety na jego niekorzyść i wyjść z tej walki żywym.

- Serio, jak młotem. Złączył je u góry i huknął, jakby wbijał jakiś pal pod namiot czy pod płot.
Właśnie doniesiono dzban z piwem, ale karczmarz przepraszał uniżenie, że nie ma więcej tego smalcu ze skwarami, bo wczoraj był pan bajlif z wójtem. Popili podobno nieźle, opróżnili spiżarnię, jak się tłumaczył, a i nawet zapłacić nie chcieli, tłumacząc wszystko jakimiś ważnymi urzędowymi sprawami, których biedny oberżysta w ogóle nie zrozumiał. Drugi anioł uspokoił go ruchem dłoni, by przestał się tłumaczyć, że nic się nie stało. Wręczył człowiekowi trzy srebrne monety za piwo i poprosił o nieco więcej chleba, trochę suszonej kiełbasy, jeżeli jakaś się ostała i zapytał o stan gulaszu. Na palenisku, bezpośrednio przed skrzydlatym jegomościem, gotowała się potrawka. Widział wyraźnie bulgoczący kociołek, w środku zioła, wieprzowe mięso z ubitego z rana prosiaka i trochę warzyw. Wyjdzie pewnie lura, ale może nawet i smaczna. Widział wcześniej, jak mężczyzna zagęszczał wszystko białym puchem mąki, krzywiąc się nieco, samemu nie będąc fanem przypalonej, sproszkowanej pszenicy.
Karczmarz dodał, że znajdzie jeszcze nieco żółtego sera, a pewnie i kozi się ostał. Wojownik w czarnej tunice, milczący przez większość wieczora, wyraził zainteresowanie tym ostatnim, uniżenie i z nieco przesadną grzecznością prosząc o odrobinę tegoż, jak to sam ujął, miejscowego specjału. Znany był z kwiecistości języka i szybkiej ręki dzierżącej miecz.
- Prawie mnie trafił, skurwiel. O mały włos i bym był kilka cali niższy – rzucił do towarzyszy, jakby na potwierdzenie swoich słów pokazując czubek swojej głowy otwartą dłonią, potem schodząc niżej na ławie, udając fakt skurczenia się.

Odskoczył w ostatnim momencie. Biały demon wzniósł obie ręce nad dłowę i złączył je w postaci młota. Zrobił to tak szybko i zwinnie, chwilę wcześniej stając w płomieniach, że anioł ledwo dostrzegł ten ruch. Będąc cofniętym o kilka metrów miał nadzieję, że będzie miał dostatecznie dużo czasu na jakąkolwiek odpowiedź, ale w walce z demonem nie wszystko zawsze idzie po twojej myśli.
ÂŻar uderzył go w twarz, wytrącając z trzeźwego myślenia jedynie na niewielki ułamek sekundy, ale to wystarczyło, by prawie zostać zmiażdżonym przez potężne dłonie. Taki atak, gdyby tylko trafił w anioła, złamałby mu czaszkę, skruszył kręgosłup i wbił w ziemię niczym składaną harmonijkę. Poeta zerknął w swoje prawo, dosłownie dwa metry dalej, niedużo, szukając ratunku. Czuł jak mieszki włosowe podnoszą mu się do góry i zajmują ogniem w śmierdzącym pandemonium. Powietrze wokół jego głowy rozgrzewało się niesamowicie a on sam już miał tracić dech. Zniknął jednak.
ÂŁaska Zartata była z nim zawsze i wszędzie, gdziekolwiek by się nie znajdował. Zawsze i wszędzie mógł czerpać z niej niczym z koryta rzeki, nabierając jej jak źródlanej i krystalicznie czystej wody. Zaczerpnął więc i teraz, wyciągając swoją duszę po Jego emanację, szykując się do śmiercionośnej walki z bestią. Kiedyś już taką jedną zabił. Potem to nawet powtórzył, po kilku latach. Na tą też znajdzie sposób.

- Zniknąłeś? – dopytała elfia kobieta, chyba nie znając tej umiejętności skrzydlatych wojowników jednego z bóstw. Funeris nie odpowiedział, tylko spojrzał za kontuar, gdzie karczmarz nakładał kilka przedmiotów na dużą, drewnianą tacę. W jednym momencie zniknął z oczu zebranych, ku zdziwieniu jedynie elfki; wszyscy inni świetnie widzieli, co się za moment wydarzy. Więcej, każdy z nich potrafił zrobić dokładnie tak samo.

Pojawił się dwa metry dalej, słysząc po sekundzie ogłuszający huk. Wściekły demon rąbnął potężnie najpierw w pustą przestrzeń, będącą wypełnianą przez otaczające powietrze, a potem bezpośrednio w ciemną, kamienną posadzkę jaskini. Od razu, bez żadnych problemów, dostrzegł stojącego obok Funerisa, nadal trzymającego w ręku miecz. Nie czekał, co było pewne. Zaatakował.
Z niesamowitą zręcznością, niespotykaną, gdyby spojrzeć na rozmiar jego ciała, wyrzucił lewą rękę w bok. Płomienie okalające ostre pazury znaczyły wszystko wokół, otumaniając anioła swoim żarem. Ten zamarkował kontrę mieczem, poszedł na prawo, poza zasięg ciosu, nie wykonując żadnej akcji. Chciał jedynie wymusić na przeciwniku reakcję, gdy sam będzie się przemieszczał, uciekał spod ciosu, szykował się do swojej zamierzonej akcji. Lewą dłoń uniósł nad siebie, jakby strzepując coś. Szybki, oszczędny ruch. Szybkie, oszczędne słowo, które padło zaraz za nim.
- Grashiz – powiedział. W żołądku zrobiło mu się nieco cieplej. Mięśnie wyostrzył czas reakcji. Neurony kursowały jakby szybciej, przerzucając się między synapsami, transportując informacje od mózgu do kończyn i z powrotem. Poeta wiedział, że prawdziwy efekt przyjdzie za moment, gdy jego ciało przyzwyczai się i zauważy, że wszystko działa jak na nasmarowanym łożysku. ÂŁaska siły była jednym z błogosławieństw Pana Nadziei, który życzył swoim wojownikom jak najlepiej. To oni stawali przecież w pierwszej linii walki z pomiotami Otchłani. A biały, płonący bladą czerwienią demon, był jednym z najgroźniejszych pojedynczych przeciwników, jakie Otchłań miała do zaoferowania.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 29 Czerwiec 2018, 13:08:54
Drugi demon zaatakował Dragosaniego.
- Egzorcysta! - ryknął wściekle. Cała jaskinia niemalże zadrżała od tego dźwięku. - Wielu przegnałeś, więc oto jestem zemstą Otchłani! - Demon ewidentnie lubił teatralność. Wygrzebał się ostatecznie z gruzu. Jego rogi, szpony i kły płonęły nie-świętym ogniem. Wampir czuł bijący od nich żar. podobnie czuć musiał się anioł, który już uniknął zmiażdżenia i angażował się w walkę ze "swoim" demonem. Dragosani nie miał jednak czasu myśleć o tym. Musiał poświęcić uwagę swojej sytuacji. Jego wyszkolony umysł pozostał czysty. Trening ścieżki, którą obrał przynosił efekty. Zlał się z naturą wampira do tego stopnia, że zachowanie dyscypliny umysłowej nie sprawiało problemów. A w tej chwili Antares potrzebował takiego stanu jaźni. Czystego, zrównoważonego umysłu, chłodno oceniającego sytuację. Szczególnie, że otocznie do chłodnych nie należało. 

Demon przeistoczył swoją prawą łapę w piekielne ostrze otoczone białymi płomieniami. ÂŻar wzmógł się przez to. Atak pomiotu Otchłani był szybki. Jak to zwykle bywa w przypadku tego typu potworów. Wielkie płonące ostrze opadło z góry na wampira. Same płomienie ryczały przecinając powietrze. A i demon dodał niego od siebie do tegoż hałasu. Dragosani był doskonale wytrenowany do walki z tego typu istotami. Szybki i zwinny z natury, a i jego mutacje dodały swoje. Był przy tym mały. Mniejszy od demona. To wbrew pozorom dawało pewną przewagę, jeżeli użyte zostałoby z głową. Ostrze opadło na skaliste podłoże, żłobiąc w nim wyrwę. Króla już tam oczywiście nie było. Zwinnie odskoczy w bok, z dala od jeziora lawy, a więc w głąb jaskini. Uważał przy tym na dziury w podłoży. Zdawały się być bardzo głębokie. Wpadnięcie do niego zapewne skończyłoby się źle.
Biały demon odwrócił się błyskawicznie, wyprowadzając jednocześnie poziome cięcie swoim ostrzem. Nie miało ono zapewne trafić. Było raczej formą odstraszenie wampira przed próbą kontrataku. Całkiem udaną. Drago nie zamierzał narażać się w nieprzemyślanym ruchu. Najpierw musiał wybadać demona. Znał tego typu istoty z czasu wojny. Wiele o nich czytał w czasie swojej nauki w Pakcie i później, z ksiąg uznawanych za zakazane. Miał także z nim styczność w... innych sytuacjach. Znał więc ich silne strony i nieliczne słabości. Pojmował ich sposób myślenia, na tyle, na ile pojmować go może istota nie wywodząca się z Otchłani. A może nawet nieco lepiej, sam wszak nosił w sobie demoniczne moce. Nikłe w porównaniu do mocy białego demona, lecz pozwalały one chociażby zacząć pojmować ich sposób myślenia. I ów sposób myślenia mówił mu, że musi bardzo uważać w potyczce z tak potężnym przeciwnikiem. Demon ryknął. A wampir instynktownie zrozumiał co się zaraz stanie. Wyciągnął przed siebie demoniczną dłoń i przywołał jej moce, tworząc przed sobą magiczną tarczę. Mgnienie oka później z pyska demona wystrzelił ogień. Zwierciadło ochronne pochłonęło płomienie, jednak demon nie skończył. Wziął wdech i ponownie zionął ogniem. Tym razem Dragosani musiał ratować się ucieczką. Odskoczył w bok i schronił się za skalnym słupem. Czuł jak głaz się rozgrzewa. Moment później płomienie zanikły, a wampir usłyszał ciężkie kroki. Odskoczył od stalagmitu w porę, aby uniknąć rozcięcia ostrzem, które zniszczyło skalną formację. Wampir po swoim uniku zatrzymał się kilka metrów dalej. Stał pewnie na ugiętych nogach, pochylony lekko. Demon przekroczył zniszczony stalagmit. Jego ciało częściowo płonęło. Wyraz pyska wyrażał arogancję, pewność własnej wyższości. Jednak ruchy były ostrożne. Demon wiedział, że nie mierzy się w pierwszym lepszym wojownikiem.

Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 29 Czerwiec 2018, 20:48:23
Demon szybko, bardzo szybko podniósł się z przykucu po uderzeniu w pustą przestrzeń. Prawa dłoń odbiła się od posadzki i pociągnęła całe ciało w górę. Piekielny z miejsca zaczął wymachiwać łapami, próbując jak najszybciej znaleźć się w zasięgu ciosu. Ramiona miał niezwykle długie, więc potrzebował mniej czasu niż postać o nieco bardziej człowieczych rozmiarach. Funeris musiał ciągle pamiętać, że stoi przed nim potwór niemalże o połowę większy od niego, jeżeli nawet nie więcej. O połowę szerszy, o wiele fizycznie silniejszy i zapewne sprawniejszy. Stworzony do niszczenia.
Uskoczył w tył, czując ciepło na swojej skórze. Tlen wpadał mu do płuc rozgrzany do czerwoności. Funeris czuł, że powietrze jest dosłownie czerwone od piekielnego ognia, że pożera go od środka, utrudnia ruchy, poraża układ nerwowy. Zamiast dać ukojenie i energię, odbiera chęci i siły. Abominacja humanoida szarżująca na niego sprawiała, że wszystko wokół stawało na głowie. Ogień dający ciepło i schronienie, był niszczycielskim, potwornym narzędziem w rękach tego, który nie znał niczego innego niż śmierć i ból. Z wnętrza paszczy wystrzeliwały mu iskry, gotowe zapalić cokolwiek, na co by spadły.
Demon przejął inicjatywę, ruszył naprędce. Kopnął potężną nogą do przodu, na wprost. Anioł chciał uskoczyć w bok, jednak nie zdążył wykonać tego w czas, dostał. Stopa zahaczyła go w bok napierśnika, na szczęście po drugiej stronie, niż miał uprzednio problemy z barkiem. Poczuł wyraźnie kopnięcie, zabrakło mu na moment tchu. Jego prawie udany unik zamortyzował mnóstwo z energii uderzenia, jednak nie pozbawił jej całości impetu. Poetę obróciło, jego skrzydła przecięły bezwładnie powietrze, a on tylko kątem oka dostrzegł ruch i błysk.

- Jak na karuzeli, mówicie, panie? – dopytał staruszek, który dosiadł się do nich w pewnym momencie. Wszedł do głównej sali z mniejszej izdebki po lewej, nie patrząc nigdzie indziej. Na swój sposób pewnym, bo jednak trochę chwiejnym krokiem, szedł prosto do nich. Jego drewniana laska stukała w nierównych interwałach o wyłożoną słomą podłogę. Zgrzebny strój wisiał na nim jak na pańskim wieszaku.
- Jak na tym wielkomiejskich jarmarkach? – dodał po chwili, palcem wcześniej wskazując, że jeszcze nie skończył sentencji. Był dosyć zabawny, jak skonstatowali wszyscy wokół. W oczach miał mądrość i doświadczenie, a jego teraz wątłe i słabe ciało zdradzało, że kiedyś był rosłym, sprawnym mężczyzną. Sposób w jaki trzymał laskę, gdy już usiadł, przywodził na myśl chwyt na rycerskim mieczu. Ten człowiek z pewnością miał za sobą tyle bitew i pojedynków, ile zapewne wszyscy inni tutaj zebrani razem wzięci. Nawet biorąc w kalkulacje archanioła Funerisa, który chodził po tym i innych wymiarach już od kilkudziesięciu lat.
- Tak było, dobry człowieku. Tak było. Zrobiłem chyba ze cztery obroty, zanim się zatrzymałem. A zatrzymałem się wcale nagle i brutalnie...

Proces przekształcania się demonicznej dłoni w wielkie, płonące, czarne ostrze zawsze już chyba pozostanie zagadką. Mniej więcej wszyscy, którzy chcieli naturę demonów zgłębić, zdawali sobie sprawę z prawideł tej przemiany. Nikt jednak nigdy nie miał do badań próbki, która dawałaby powtarzalne, takie same rezultaty, by móc poddać wszystko dogłębnej analizie. Problem był banalny – nikt jeszcze nigdy nie schwytał żywego białego demona i nie wsadził go do klatki, by ten mógł zacząć zdradzać sekrety swojej anatomii.
Dlatego jedyne, co anioł zobaczył, to poświata, jakby echo tego procesu. Dłoń i tak płonęła i skryta była za rozgrzanym, falującym powietrzem, który zniekształcał obraz bardziej niż na pustynnym horyzoncie. Efekt jednak zawsze był taki sam. Pięciopalczasta dłoń stawała się długim, wąskim, czarnym niczym śmierć ostrzem. Tasak rzeźniczy wyrastający z czyjegoś nadgarstka. Miecz miał być przedłużeniem dłoni każdego wojownika. Miał być metaforyczną częścią ciała i umysłu, miał służyć niemalże tak pewnie i sprawnie, jak własne kończyny. To ostrze było fizyczną częścią tego wielkiego, potwornego ciała. Było kończyną. Nie było przedłużeniem ręki, tylko było ręką. Doskonała szermiercza broń, która płonęła żywym ogniem. Jak cały demon.
Poeta obrócił się wokół własnej osi, kopnięty z potężną siłą. ÂŁaska siły zaczęła powoli działać, już za chwilę winien zyskać pełnię sił. W głowie jednak nie miał jeszcze żadnego planu, jak tę moc wykorzystać, gdyż na razie obrywał. Kątem oka dostrzegł ruch, poziome chlaśnięcie. Wiedział, że ostrze zmierza wprost pomiędzy jego barki. Widział to jeszcze chwilę, a potem po prostu obrzydliwie świadomie czuł. Sekunda i zostanie przebity przez metalicznie czarną klingę wrośniętą w demona, płonącą płomieniem Otchłani.
Ugiął nogę w kolanie, nie postawił stopy, która właśnie lądowała na posadzce. Runął jak długi na wznak, a żarzący się wściekle demon przeleciał mu nad głową. Upadł na kolano, które wrzasnęło wściekle o wyrozumiałość, uderzając później w pełni zdrowym barkiem. Szybko odepchnął się nogą od malutkiego złomka skalnego wyrastającego z podłogi, pomagając sobie telekinezą, bym dodać ciału pędu. Miecz trzymał cały czas płasko, przy ciele, by nie zawadzał mu. Odturlał się metr i drugi, gdy usłyszał, jak czarne ostrze uderza z impetem w miejsce, gdzie dosłownie przed momentem się znajdował.
Uderzenie, potem następne. Demon deptał mu po piętach, a on tarzał się po jaskini, próbując uniknąć śmiercionośnego ciosu z góry. Podniósł się wreszcie na nogi tylko po to, by musieć wyskoczyć w górę, unikając poziomego cięcia przez kolana.

- - A wyście, starcze, widzieli kiedyś demona? – zapytała kobieta, lekko podchmielona. Opróżniała właśnie następny kufel, do szczętu zrezygnowana. ÂŚnieg na zewnątrz padał tak obficie, że nie mieli szansy wyruszyć o brzasku. Wszyscy więc jednogłośnie uznali, że nażrą się i napiją tak, że nie będą myśleli o wyjeździe przez pół następnego dnia. Elfka chętnie się do całej inicjatywy przyłączyła.
- Tam, skąd pochodzę, o takich kreaturach się mówi, się nimi straszy, ale ich tak naprawdę nigdy nie było. Starego Jana, kasztelana krakowskiego, nazywali my demonem, ale to po prostu chuj był i prostak, nigodny swego stolca – odparł z dziwnym rozbawieniem, jakby opowiadał o czymś iście przednim. Nikt nie wiedział kim był Jan, nikt również nie zdawał sobie sprawy z tego, gdzie leży ów Kraków. Funeris strzelał, że gdzieś w Torgonie, elfka stawiała raczej na Valfden, jako że to królestwo znała właśnie najmniej.
- A jak mówiliście, że wam na imię, dobry człowieku? – zapytał skrzydlaty, biorąc się za przyniesioną przez karczmarza kiełbasę. Przybysze nie szczędzili grosza, więc wydawał im zapasy ze spiżarni chętniej niż wójtowi i jego kamratom. A ser miał zaiste przedni.
- W tym języku nie ma takich głosek. Niestety. Zav'is'sius Nig'er – powiedział ostatnie po chwili, próbując wcześniej odchrząknąć i nabrać nieco śliny do ust. Widać, że faktycznie trudno przychodziło mu mówienie w swoim ojczystym, mimo iż w powszechnym maranckim mówił płynnie i bez żadnego, nawet najmniejszego akcentu.

Chwycił miecz oburącz, wyciągając go przed siebie. Brwi spaliły mu się już przed dłuższą chwilą, na twarzy czuł potworne pieczenie, głownie na policzkach i w okolicy oczu. Usta miał spierzchnięte i powypaczane, jakby obgryzał sobie skórki przez cały poprzedni dzień. Ręce bolały go ze zmęczenia, chociaż czuł boską siłę podtrzymującą je u góry, twardo i pewnie. Ból jednak był prawdziwy i pewny, nie zdawał mu się niczym. Przeszywał i nęcił pokusą poddania się. Odłożenia miecza, klęknięcia i odsłonięcia szyi. Przygotowania się na ostateczny cios, ugryzienie, spłonięcie żywcem. Wszystkie na raz.
Obydwoje stali. Demon ryczał niskim, nieprzyjemnym pomrukiem. Delikatne rozcięcie na jego prawej łapie zagoiło się szybciej, niż sam zainteresowany je w ogóle zarejestrował. Ten, kto ukuł powiedzenie o ranach gojących się jak na kocie nigdy chyba nie widział demona. Funeris dyszał ciężko, mierząc przeciwnika wzrokiem. Chciał z wyprzedzeniem widzieć każdy jego ruch, móc przewidzieć każdy jeden atak. Nie było to łatwe. Nie raz odbił się od wielkiego cielska jak od ceglanej ściany, próbując przebić się jak dzieciak szarżujący na masyw górski z patykiem.
Demon zaczął przenosić ciężar ciała na prawą stopę, co Poeta wychwycił w ostatnim momencie, sam ruszył na swoje lewo, w stronę ruchu białego. Miał nadzieję, że dobrze zrozumiał. Poczuł pod stopami, że pięta gubi nieco podparcie. Przeraził się nie na żarty, przez krótki moment zapominając o ziejących czernią dziurach w podłożu. Zajęty unikaniem ciosów i desperackimi próbami zbicia przynajmniej jednego z ataków na bok, na pewną chwilę zatracił się w jednym, nie myśląc o niczym innym. Mając jednak już stopę na krawędzi, zrobił coś innego, niż pierwotnie zamierzał. Wybił się w tył najmocniej jak tylko mógł, korzystając z przepaści i jej brzegu niczym z trampoliny. Nie było tam nic sprężystego, jednak miał świetny chwyt dla podkutej szarą rudą stopy. Skrzydła mimowolnie, bez większego zastanowienia, uderzyły w powietrze, dając mu dodatkowy zastrzyk. Leciał krótką chwilę na płasko, jakby zaraz miał wylądować na miękkim, wyściełanym poduszkami łóżku.
Biały płonący potwór uderzył pięścią, chybił głowę o kilka cali. Poeta poczuł ponownie ten żar, i znowu, gdy druga dłoń nie chwyciła jego prawego ramienia, jak bestia sobie założyła w szybkim, reakcyjnym ataku. Postąpiła pewnie krok i następny, niszcząc bez najmniejszych problemów niewielki skalny twór, który nakapał tutaj z fuitu przez setki lat. Stanął pewnie lewą stopą, wbijając swoje potworne ślepia w anioła leżącego kilka metrów przed nim, kurczowo i desperacko trzymającego miecz. Odchylił do tyłu głowę, zaciągnął się niczym tytoniowym skrętem i uniósł wyraźnie pierś. Skierował następnie twarz bezpośrednio na Funerisa i zionął czystym, piekielnym ogniem,

- Spłonąłeś, młodzieńcze? – zapytał starzec rozbawiony. Podstawił swój kufel, który nie wiadomo skąd wytrzasnął i rozejrzał się wokół, szukając kogoś, kto naleje mu trochę złocistego trunku. Jeden z wojowników w przeszywanicy chwycił dzban i nalał sowicie nieznajomemu, jako iż jadła i napitku przy ich stole nie brakowało. A i polubili trochę wysuszonego dziada, mimo iż pojawił się znikąd i dosiadł jak do najlepszych przyjaciół. Biło od niego coś przyjemnego, co Funeris i drugi skrzydlaty niby rozpoznawali, ale nie potrafili do końca nazwać. Nie zaprzątali sobie jednak tym zbytnio głowy, ciesząc się późnym wieczorem.
- Lepiej. Odciąłem mu obie ręce – odpowiedział z zadowoleniem, unosząc do góry swój kubek.

- Ashush upash! – krzyknął, w ostatniej chwili przywołując cząstkę boskiej mocy. Wyciągnął przed siebie lewą dłoń, będąc wspartym na łokciu prawicy z mieczem. Półleżał, cały czerwony i oblepiony potem. Nie wiedział kiedy, ale chyba też popuścił nieco moczu.
Dłoń, mimo iż okuta w szary metal, płonęła od wewnątrz. Temperatura podchodziła do krańcowych rejestrów, kiedy spłynęła na niego łaska. Ochronny balsam otoczył jego ciało, poczynając od palców, idąc przez przedramię, łokieć, otaczając biceps i bark. Rozlał się dalej, głębiej, kojąc i chroniąc, nie dopuszczając piekielnych płomieni do jego ciała. Nieprzerwany strumień gorąca atakował anioła, demon postąpił następny krok do przodu, chcąc przebić się przez zaporę, którą napotkał na swojej drodze. Samemu jednak nie widząc wiele więcej niż strumień płomienia pod sobą, nie dostrzegł dziury na swojej drodze. Niewielka, nie pozwoliłaby mu wpaść całkowicie. Ale unieruchomiła bydlę na jeden krótki, ważny moment.
Funeris dostrzegł, że biały złapał się w niespodziewaną pułapkę, jego prawa stopa wpadła w dziurę, a sama bestia straciła na moment rezon i równowagę. Anioł podniósł się szybko, dźwignął na nogi i naparł. Demon próbował łapać równowagę, gdy jego noga wpadała w czeluść, bijąc skrzydłami i machając płonącymi rękoma. Cały czas pluła ogniem, żywym i palącym podłogę wokół. Rozgrzane kamienie przybierały coraz to nowego odcienia. Ostre i twarde szpony u stóp złapały wreszcie skałę, chwyciły, wdarły się w głąb. Sługa Otchłani zaprzestał ataku, zamykając paszczę. Mimo wszystko spodziewał się, że skrzydlata postać nie podniesie się z tego, kiedy ona pojawiła się tuż przed nim z uniesionym mieczem. Gruba, masywna pięść poleciała w stronę torsu mężczyzny, gdy ten zamachnął się płynnie, odcinając płonącą rękę niedaleko barku. Druga chciała kontrować, lecz spotkał ją ten sam los. Obie padły ciężko na kamienie, przygasając momentalnie, tracąc kontakt z demonicznym cielskiem. Anioł już miał ruszyć dalej, korzystać z przewagi, gdy ochronny balsam przestał działać.
Bez ostrzeżenia znowu runęło w niego ciepło i gorąc, a Poeta instynktownie, nie myśląc, cofnął się o krok. Demon w tym czasie rąbnął go głową w tors, przypalając mu ostatnie resztki zarostu, które jeszcze miał na twarzy. Wojownik poleciał dobry kawałek w tył, ciężko lądując na posadzce, zaś demon podźwignął się z pułapki i stanął pewnie na nogach. Ryknął tak przeraźliwie, że pewnie słychać go było w Niebiańskiej Przystani.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 29 Czerwiec 2018, 22:08:10
Gdy stopy anielicy na powrót dotknęły stałego lądu, a raczej wulkanicznego pyłu leżącego na stoku, przyciskając palce do materiału swego odzienia, rozmasowała ramiona i kark. Starała się rozluźnić zmęczone mięśnie.
Szybkie oględziny miejsca zawiodły jej oczekiwania. Być może głupio wierzyła w to, że Krecik wciąż będzie żywy. Może nie przytomny, ale oddychający, z bijącym sercem pomimo oparzeń i upływu krwi. Niestety jego ciała nie było. Swoją obecnością zdziwił ją zaś pewien kunanin.
-Witaj. Mogę wiedzieć kim jesteś? Czy to ty tutaj mieszkałeś?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 01 Lipiec 2018, 12:25:42
Kunanin przestał nucić. Po ciele Evening przebiegł delikatny dreszcz chłodu. Jakby owo nucenie miało jakiś wpływ dający otuchę. Albo to była tylko wyobraźnia anielicy.
- To raczej ja powinienem zapytać się, kim ty jesteś? - odpowiedział kot. - Ale ja doskonale wiem kim jesteś. - Kunanin odwrócił głowę w stronę Evening. Skrzydlata zauwazyła, że jego oczy są całkowicie białe. Kot był ślepy. - - Jesteś Evening Antarii, lub Gwiazdą Wieczorną, jak nazywają cię Głosy. Ja zaś znany jestem jako J'kar Mówca. 



Przeklęty żar uderzał w ściany jaskini. Blask białego ognia odbijał się od wilgotnych powierzchni. Najbliższe otoczenie płomieni okalających części ciała demona zasnute było smugami pary wodnej. To wilgoć jaskini parowała. Dochodził do tego blask lawy zza pleców pomiotu Otchłani. Całość prezentowała się upiornie. Nie był to widok, który przeciętny obywatel Valfden chciałby oglądać. Dragosani jednak już dawno przestał być przeciętnym obywatelem. I nie miał wyboru. Jego jedyną opcją była śmierć. Jego własna, lub fizyczna śmierć demona. Rzecz jasna preferował tę drugą.
Biały demon przekroczył zniszczoną przez siebie formację skalną. Nie spieszył się, widocznie wolał powoli budzić grozę. Jednak nie trwało to długo. Zaatakował. Ruszył prędko na wampira. Zadał dwa ciosy. Pierwszy łapą uzbrojoną w pazury. Ogniste smugi przecięły powietrze, mijając ledwie Draga. Drugi cios spadł z góry, wymierzony ostrzem. Wbił się w skaliste podłoże, w miejscu gdzie jeszcze mgnienie oka wcześniej znajdował się wampir. W tym momencie rozległ się ryk bólu. Funeris pozbawił łap demona z którym walczył. To chyba zdenerwowało stwora, z którym pojedynek toczył Antares.
- Bracie! - wrzasnął demon, co było raczej zaskakujące. To na ułamek sekundy odwróciło jego uwagę. I to właśnie wykorzystał Dragosani. Skierował swoją demoniczną dłoń na sklepienie nad demonem i cisnął w nie wiązką piorunów. Siła elektrycznego uderzenia rozkruszyła niewielką część skały. Odłamki wielkości pięści spadły na łeb demona, nie czyniąc mu krzywdy. Jednak dały jeszcze kilka ułamków sekund wampirowi. Król przyskoczył do demona niczym błyskawica, którą przed chwilą się posłużył. Nie zatrzymując się zadał cios w płynnym obrocie. Czarne ostrze jego szabli cięło po przemienionej w ostrze ręce demona. Jaskrawo biała kończyna oddzieliła się od ciała i pacnęła na ziemię. Z kikuta chlusnęła jasna krew. Zachlapała ziemię. Demon ryknął i w szale odwrócił się, młócąc drugą łapą, rozcinając szponami powietrze... i tylko powietrze. Wampir stał już dalej, poza zasięgiem pazurów demona. Był ranny i wściekły. Wrzasnął. Od jego głosy zadrżały ściany. Ruszył pędem na wampira, pochylając łeb i mierząc w niego płonącymi rogami. Dragosani znów uskoczył. Tym razem jednak jego plan nie powiódł się. Potwór wyhamował, zatrzymał się przed ścianą. Odwrócił się momentalnie łapiąc pozostałą mu łapą wampira. Zdołał chwycić go za lewie przedramię. Uniósł w górę. Płonące szpony okalały demoniczna tkankę ręki wampira. Potwór wyszczerzył się... i wrzasnął, puszczając swojego oponenta. Dragosani wykorzystał moment swojej zbliżającej się porażki i gdy był uniesiony do pyska demona wbił czarne ostrze szabli w jego oko. To musiało zaboleć nawet demona. Stwór ryczał. Pozostałą mu łapą złapał się za głowę. Spomiędzy jego szponów lała się krew.
- Wyrwę ci oczy! - zagrzmiał i przystąpił do realizacji swojej obietnicy. Jego oko było poważnie uszkodzone, lecz zdolności regeneracyjne demona zaczynały już działać. Dragosani miał coraz mniej czasu, jeżeli nie chciał zmarnować tej okazji. Ruszył na demona, mijając jego szpony. Podszedł go od strony oślepionej i ciął. Zakrzywiona klinga szabli wgryzła się w nogę pomiotu Otchłani poniżej kolana. Doskonała krawędź ostrze bez większych problemów rozcięła tkankę i kość, pozbawiając demona dolnej kończyny. Stwór ryknął i padł na ziemię, pozbawiony podpory. To był moment jego słabości. A demon nie może sobie pozwolić na słabość. Szczególnie w starciu z kimś, kto poświęcił życie walce z nimi. Dragosani doskoczył do potwora. Uniknął jego zębów i ciął w oczy. Ostrze uszkodziło zdrowe i te już zranione, oślepiając potwora całkowicie. Wampir wiedział, że musi działać na skraju zasięgu swojej broni. Nie chciał ryzykować zbyt bliskiego kontaktu z płonącymi rogami i kłami demona. Potwór wierzgał się. Był okaleczony i oślepiony. Jednak wciąż niebezpieczny. Król ponownie ciał i pozbawił go kolejnej ręki, która stawała utrapieniem. Demon ryczał, szarpał się i próbował wstać. Częściowo mu się to udało, przed co Drago musiał odsunąć się, aby nie zostać przygwożdżony jego cielskiem. Stwór znów ryknął. Z jego pyska wystrzelił strumień ognia. Jednak oślepiony nie mógł dobrze wymierzyć, więc wampir mógł sprawnie odskoczyć w bok. Piekielnik ryczał i ział ogniem raz za razem. Antares wiedział, że demon nie może korzystać z tej umiejętności bez ustanku, w końcu będzie musiał przerwać. Tak też się stało. W tym momencie egzorcysta doskoczył do potwora, znów unikając jego kłapiących kłów i dźgających rogów. Ciał ostrzem szabli po karku potwora. Włożył w to cięcie całą swoją siłę, z niemalże namaszczeniem przesuwając ostrą krawędzią po tkance potwora. Buchała krew. Kark był rozcinany... jednak nie do końca. Szyja demona była po prostu zbyt gruba. Dragosani zadał więc kolejne uderzenie. Osłabiony demon nie szarpał się już tak bardzo. I tak oto wampir dokończył dzieła. Głowa demona oddzieliła się od tułowia i potoczyła się kilka kroków dalej. Ogień na jego rogach i szponach zgasł. piekielny blask oczu zniknął. Dragosani zaś zaklął, obserwując z pozoru puste powietrze. Machnął demoniczną łapą, jakby próbując coś złapać.
- Spierdolił, suczy syn! - warknął.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 01 Lipiec 2018, 19:15:43
Gdy kunanin przestał z siebie wydawać niskie, nucące dźwięki, dreszcz przeszedł przez jej ciało. Może to ze zmęczenia, a może Eve nieświadomie nie chciała, by kotowaty przerywał.
-No tak, to ja wkraczam na twój teren. Wybacz mi proszę- odrzekła uprzejmie. Niemal nie wydała z siebie dźwięku zdziwienia, gdy zobaczyła jego oczy. Jak ktoś niewidomy mógł żyć w tak nieprzyjaznych warunkach, wśród zjaw i wulkanicznych kamieni na każdym kroku!? Postanowiła trochę rozluźnić oficjalny ton kunanina. -O, widzę, że niektóre numery "Głosu Valfden" dotarły aż tu- uśmiechnęła się delikatnie. -Miło mi Cię poznać I'karze. Byłam tu niedawno. Próbowałam zabić zjawę w twej grocie, by obronić siebie i rekruta z Chavelier. Niestety nie miałam czym jej unieszkodliwić... Poleciałam do jednostki Bractwa po żelazny miecz. Ciało tego rekruta niestety zniknęło... Myślałam, że dam radę go uratować- jej głos nieco przygasł. Jej smutek z powodu tej sytuacji był wyraźnie wyczuwalny.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 01 Lipiec 2018, 19:30:58
Dotknął się w zwichnięty bark, czując jak pulsuje on bólem. Rozmasowałby go porządnie, ale w pełnej zbroi i z białym demonem przed sobą nie miał zbytnio czasu na takie zabiegi. Trzymał miecz nisko przy ziemi, niemalże szorując nim o kamienie. Mierzył wzorkiem swojego przeciwnika, który powoli obchodził go wokół. Krążyli tak chwilę, a demon wyraźnie widział, że Funeris wejdzie w miejsce, gdzie ziały dwie czarne dziury. Nawet jeżeli w nie nie wpadnie, to będzie musiał wytrącić się z rytmu, by je ominąć. A wtedy nastąpi atak.
Biały demon nawet bez obydwu rąk był śmiertelnie niebezpieczny. Pozbawiony sporej częsci arsenału nadal mógł kopać, gryźć, nadziać na rogi i ziać ogniem. Cały czas też oczywiście płonął. Trzy metry rozżarzonych mięśni i kości, górujące nad aniołem. Dlatego Funeris musiał być sprytniejszy.

- No, my też tak kiedyś poszliśmy – powiedział Sulimczyk, jak sam kazał siebie nazywać. Chwycił resztkę koziego sera, omijając kiszoną kapustę. Miał z nią złe wspomnienia, co mógłby potwierdzić niejaki Reynevan. Miły chłopak, swoją drogą. Jurny, ciekawy świata. Wplątał się w niejedną kabałę, ale w głęboko w duszy dobry. Tak zawsze o nim myślał.
- Naprzeciw? – dopytał archanioł, próbując naprowadzić myśli na konkretny bieg. Miał w sobie sporo piwa. Ciemne uderzało mocno do głowy, a oni przez cały wieczór nie wylewali za kołnierz. W karczmie do tego było całkiem parno i duszno, wszyscy cieszyli się rozgrzanym pomieszczeniem, gdy na zewnątrz panował mróz i padał obficie śnieg.
- Tak. To było przeciwko Teutonom, za lasem pod Stębarkiem. Zaczęli nas okrążać, a myśmy zamiast ruszyć po łuku, by chronić skrzydła, ruszyli im naprzeciw. Niespodziewanie, szybko, cała chorągiew ziemi krakowskiej. Jan z Tarnowa jechał przy mnie. Jego pocztowy, Mieszko, dostał bełtem w twarz...

Przerzucił ciężar ciała na drugą stronę, dosyć niespodziewanie, będąc trochę nienaturalnie przekręconym. Ruszył jednak szybko w objęcia śmierci, która stała tych kilka metrów przed nim. Demon nie liczył na taki obrót spraw, przez krótki moment się zawahał, nie mając w końcu obydwu rąk, które wpadły do jednej z przepastnych dziur w kamiennej podłodze. Rozpostarł skrzydła i pochylił głowę, zdając sobie sprawę z twardości swojej głowy i zabójczej siły swoich rogów. Ruszył do przodu, nadstawiając się na anioła. Ten ruszył w prawo, lewo, ciągle biegnąc przed siebie.
Uniósł miecz do góry, chcąc ciąć z zamachu. Gdy piekielnik już miał wysunąć głowę do przodu, nadziewając anioła na swoje rogi, ten stracił ciągłość materialną i począł rozpadać się na drobne cząsteczki. Kawałek po kawałku, atom po atomie, każdy kwark budujący jego ciało i wszystko to, co miał bezpośrednio na sobie, rozpłynął się w powietrzu, w tym samym dokładnie momencie pojawiając się jakieś sześć, może siedem metrów za pomiotem z Otchłani. Tak jak zniknął, tak zaczął pojawiać się, jednocześnie w kawałkach i cały na raz. To uczucie, towarzyszące przemieszczeniu, zawsze było dziwne i wywracało nieco kiszki do góry nogami. Na szczęście nie jadł nic od dobrych kilku godzin, nie miał więc problemów z nieposłusznym żołądkiem.
Zarył okutymi butami o kamienie, zatrzymując się w miejscu. Obrócił się szybko, zobaczył kilka cali przed sobą przepastną dziurę w podłodze i mimowolnie odetchnął, że dobrze spojrzał i odpowiednio wymierzył swoisty rodzaj teleportacji. Demon w tym samym czasie zorientował się, że Funeris znowu mu umknął w ostatnim momencie, szybko się obrócił, szukając go wzrokiem. Wyczuwał go zapewne też wszystkimi innymi zmysłami; dla niego aura anioła była pewnie niczym śmierdzący stos gnojówki w słońcu.

- Miało to jakąś nazwę? – dopytał, pojawiając się znikąd. Funeris stał za stodołą, osłonięty od wiatru, przy jakiejś niewielkiej drewutni. Spodnie miał trochę opuszczone, przyrodzenie wywalone na zewnątrz, oblewając ciepłym moczem zamarzniętą ścianę i śnieg wokół, tworząc szlaczki żółtego koloru. ÂŚnieg sypał mocno, chociaż temperatura była bardziej znośna, niż się zapowiadało. Dlatego też wojownik zdecydował się przewietrzyć, a nie korzystać z wiadra na zapleczu karczmy.
- A, to ty – odparł nieco zaskoczony. Skończył co miał do roboty, zasznurował spodnie i odwrócił się do starca. Przyjrzał mu się. Stał on w zwiewnej, lnianej koszulinie, zgrzebnych spodniach i starych łapciach, oparty o swój kij. Sam Zartat mu świadkiem, że sam by nie chciał tak ubrany wychodzić na zewnątrz w taką pogodę, ale ten tytułujący się Sulimczykiem nic sobie z tego nie robił.
- Kim ty właściwie jesteś? – dopytał, nie odpowiadając na zadane pytanie.
- Tym, kim ty jeszcze nie miałeś okazji.

Piewcę otoczyła żółtawa poświata, gdy anioł rzucił przed siebie swoim mieczem. Czarne ostrze, teraz promieniujące niczym zbawienne ognisko, przecięło powietrze. Demon ryknął widząc jak Funeris wykonuje ten gest. Poczuł emanację tego ataku, poczuł co kieruje mieczem. Widział i wiedział, co tak naprawdę zmierza w jego kierunku. Chciał uskoczyć, chciał uniknąć ciosu, lecz był zbyt wolny. Brak rąk utrudniał koordynację i balans ciałem, wykonał więc tylko niezgrabny krok w tył. Rycerski miecz przeleciał za to tych kilka metrów, robiąc niewielki łuk, poziomo trafiając białego demona. Chlaśnięcie przeszło nieco po skosie, gładko tnąc szyję i kręgi wewnątrz, zahaczając nieco wykrzywionej i płonącej twarzy. Piekielny pomiot zatrzymał się w pół kroku, zachwiał.
Padł po krótkiej chwili na kamienną podłogę, pozbawiony głowy, która spoczęła na dużym, odłamanym wcześniej kamieniu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 02 Lipiec 2018, 15:30:23
Kunanin wstał. Podparł się swoim kijem.
- Młody Krecik nie przeżył - odpowiedział anielicy. - Pochowałem jego ciało i odprawiłem niezbędny rytuał, aby nie stał się jednym z widm. To wszystko co mogłem zrobić.



I tak oto dwa białe demony zostały pokonane. Walka ta nie była łatwa, lecz dzielni wojacy zdołali wyjść z niej zwycięsko. Dragosani kucnął przy trupie stwora, które zabił.
- I tak oba uciekły - burknął. Rozejrzał się po kawernie. - Ale coś dziwnego jest w tym wulkanie... pomijając te oczywiste dziwności, które widzieliśmy. Hm... no to będzie problem na później. Zauważyłeś coś ciekawego w czasie tego starcia? - zapytał anioła. Wyciągnął jedną z fiolek, które nosił, tę zawierającą ludzką krew. Była owinięta cienką skórą, dzięki czemu skrzydlaty nie musiał oglądać zawartości. Wampir odkorkował ją i zaczął pić krew. Po jego minie można było stwierdzić, że zastanawia się nad czymś.


// Tracę:
0,3 l krwi pirata
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 02 Lipiec 2018, 18:25:04
Otarł miecz o niepłonące już ciało, trącając łeb butem. Zanotował w pamięci, by zabrać z powrotem do Chevalier i powiesić gdzieś w dormitoriach, niech straszy rekrutów po nocach.
- Ciekawego? Nie, nie zauważyłem nic, co wzbudziłoby moją wielką ciekawość, panie netoperku. A ty? - zapytał, nieco będąc zgryźliwym. Tylko nieco. Bo naprawdę nie zwrócił uwagi na nic, co można by było określić jako niespotykane podczas starcia z białym demonem.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Lipiec 2018, 21:56:16
Dragosan dopił resztki krwi z fiolki. Potrzebował naczynia. Pomacał ciało demona aż wyczuł coś obiecującego. Wyciągnął sztylet i wbił w wybrany punk ostrze. Trysnęła krew. Wyciągnął ostrze z ciała i nadstawił pod świeżą ranę fiolkę, coby zebrać do niej trochę krwi. Musiał nieco poczekać. Niestety nie mógł podwiesić tego molocha i użyc grawitacji do spuszczenia większej ilości krwi.
- Mogłeś nie usłyszeć... - mruknął do Funerisa. - Ten z którym ja walczyłem nazwał "Bratem" drugiego, gdy oderżąłeś mu ręce.  Trochę to dziwne jak na demona... Ciekawe. - We fiolce zebrało się nieco krwi. Na kilka łyków.
- Dobra, pewnie będę tego żałował - powiedział do siebie. - Mogę na to zareagować w niecodzienny sposób, ale nie bój się - zwrócił się do anioła. Nie wstając wychylił fiolkę i napił się krwi demona. Umysłem wdarł się w jego wspomnienia ukryte w życiodajnej cieczy.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 04 Lipiec 2018, 20:36:58
-Niech Zartat opiekuje się jego duszą. Dziękuję ci I'karze. Szkoda, że nie przeżył... To moja wina. Niestety nie cofnę czasu. Popełniłam kilka błędów walcząc ze zjawą-zwierzyła się kunaninowi. Czuła, że jemu może zaufać. -Miał mi powiedzieć dokąd poszli tacy dwaj... ee... anioł i taki drugi zamaskowany jegomość. Kręcili się tu jakiś czas temu. Może ty wiesz gdzie są?- spytała z nadzieją w głosie. Nie do końca była pewna, czy może zdradzać, że to valfdeński król szwenda się po wulkanie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 04 Lipiec 2018, 20:53:14
- Patrz, akurat nie słyszałem. Dostałem z łba w tors kilka chwil po tym fakcie, raczej próbowałem nie wpierdolić się do jednej z tych dziur... - powiedział nieco nawet rozbawiony, oglądając się wokół, jakby sprawdzał, czy żadnej wokół nie ma.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 04 Lipiec 2018, 23:27:27
- Mogę cię tam zaprowadzić - powiedział kunanin. - To kawałek drogi stąd... i minęło już sporo czasu od momentu gdy twoi przyjaciele weszli w ciemność. Więc albo dotarli do celu, albo już nie żyją - wyjawił. Ciężko było stwierdzić na ile poważnie mówi. - Ale gdyby wykonali swoją pracę tam, to chyba byśmy o tym wiedzieli.



Dragosani nie słuchał anioła. Po wypiciu potężniej krwi demona jakby zapadł się w sobie. Funeris nie mógł rozpoznać, czy to efekt negatywny czy też nie... Wampir wpatrywał się w pustą przestrzeń, jakby widział tam coś niesamowicie interesującego. I jednocześnie niepojęcie przerażającego. W końcu powrócił umysłem do materialnego świata. Odkaszlnął.
- Khy! - To było owe odkaszlnięcie. - To było... - Zabrakło mu słów. Znów naciął ciało demona i zebrał d fiolki nieco jego krwi. Trwało to kilka minut, lecz zdołał napełnić naczynie.
- Musimy teraz wyciągnąć Włócznię ze skały - powiedział, wstając. W pierwszej chwili zdawało się, że zachwieje się. Jednak szybko odzyskał kontrolę.

Pozyskuję:
0,3 litra krwi białego demona
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 05 Lipiec 2018, 16:12:57
- To było? - dopytał, czekając nadal na jakąś odpowiedź. Przez kilka minut. Dragosani jednak nie przejął się tym, by dokończyć zdanie, zabrał się za to za pozyskiwanie krwi z ciała białego demona. Funeris myślał o tym, żeby zebrać nieco trofeów, ale wolał się najpierw upewnić, że nagle następny demon mu nie wyskoczyć zza winkla.
- Wyciągajmy, pewnie, ale najpierw chcę wiedzieć co zobaczyłeś - dodał, chowając już wyczyszczony miecz do pochwy.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 05 Lipiec 2018, 18:16:00
-O, to dobrze się składa. Tak czy siak nie zaszkodzi ich znaleźć. Ich, albo ich ciał- dodała lekko. I tak nie wierzyła, że anioł z wampirem mogli polec w jakiejkolwiek walce.  Za dobrze ich znała. -Prowadź zatem, I'karze. Wiesz w ogóle co oni tam robili? Skąd wiesz, że wiedzielibyśmy o tym?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Lipiec 2018, 18:40:12
- Wspomnienia demona - odpowiedział wampir, wzdychając na dociekliwością skrzydlatego. - Widziane z jego perspektywy, więc były nieco... specyficzne. Wraz ze swoim bratem bliźniakiem... - Wskazał na drugiego trupa. - Zostali tutaj zamknięci przez Exodusem Demonów. Dzięki temu ukryciu ominął ich ten los. Ale też nie wiedział co się działo od czasu zamknięcia w skale. Włócznia miała na celu spaczenie serca góry, tak aby działało ono na korzyść demonów. Cokolwiek to znaczy. Ta część była dość mglista, więc ciężko mi coś stwierdzić.



- chodźmy więc - zarządził kot i ruszył. Szybko i nadwyraz sprawnie jak na ślepca. Wada jego zmysłów zdawała się nie ograniczać jego sprawności. - Jeśli uwolniliby serce góry spod mrocznego wpływu sądzę, że nastąpiłyby pewne znaki. Drżenie ziemi, zmiana zachowania widm. To jedynie moje przypuszczenia.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 05 Lipiec 2018, 19:38:49
- No to wyciągajmy... - wzruszył ramionami, wskazując przyjacielowi na włócznię. On był egzorcystą, znawcą demonów, Bestią w niejednym tego słowa znaczeniu. Lepiej, żeby to on powiedział co będą robić i jak do tego podejdą.
- Swoją drogą, myślisz, że Wieczorek jeszcze lata nad wulkanem?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 06 Lipiec 2018, 18:02:30
-Ale żadna z tych rzeczy nie wydarzyła się. Czym jest w ogóle to serce góry? Jakimś magicznym artefaktem?- dopytywała, gdy szła za I'karem. Chciała się spytać, czy mu pomóc, poprowadzić za łapę... Ale kunanin tak dobrze sobie radził, że dziewczynie pozostało jedynie podążanie za nim.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 06 Lipiec 2018, 19:09:20
Drago spojrzał na Włócznię. Potem na lawę, która otaczała występ, który to umożliwiał dostanie się do wbitej broni.
- Jakby nie mogło być wygodnego mostku... - mruknął do siebie wampir.
- Eve? A cholera wie. Chociaż pewnie byśmy ją usłyszeli, gdyby szła za nami. - Wyszczerzył zęby. - Co ty na to, aby w takim przypadku paść na ziemie i udawać trupy? - zasugerował niesamowicie zabawny żart z młodej anielicy. Ależ to byłoby komiczne! No ale nadchodzącej Evening nie było słychać. Antares znów spojrzał na Włócznię. Nie chciało mu si ę skakać nad lawą, więc przywołał swoje wampiryczne moce i zmienił formę na nietoperza. Zatrzepotał skrzydełkami w powietrzu i poleciał w stronę Włóczni, bezpiecznie przelatując nad lawą.



- Serce góry to serce góry - wyjaśnił J'kar. - Tylko tyle i aż tyle. - I chyba nie miał zamiary tłumaczyć nieco bardziej szczegółowo, gdyż zamilknął. Przeszli spory kawałek po stoku wulkanu, az kot zatrzymał się.
- To tutaj - powiedział. Wskazał wejście do podziemi. Była to niewielka dziura w zboczu. Z jednej jej strony spoczywał spory głaz, z drugiej zaś karłowate i martwe drzewko. Ciężko byłoby ja dostrzec bez pomocy. Jej średnica była nieduża, lecz drobna Evening nie powinna mieć problemów z zejściem tam, jeżeli tylko złoży skrzydła. Tunel schodził w dół pod kątem około czterdziestu pięciu stopni i niknął oczywiście w ciemności. Intuicja panny Antarii szalała. Coś tam było.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 06 Lipiec 2018, 19:17:10
Wyraził aprobatę dla całego przedsięwzięcia z udawaniem martwego. Naprawdę uważał, że mogłoby to być wcale zabawne. Albo jeżeli nawet nie martwego, to może udawać, że jest się opętanym i że albo walczy się między sobą, albo przeciwko Evening właśnie. Dodał na koniec, że jeszcze o tym będą musieli pomyśleć, jak usłyszą, że ona nadchodzi. Tymczasem wzleciał kawałek w górę i przez jezioro lawy, nie mając szans spaść w dół przy takiej ilość ciepłego powietrza unoszącego się ku górze. Wylądował więc obok wampira, spojrzał na włócznię.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 08 Lipiec 2018, 19:38:15
-Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś. Zgaduję, iż nie zamierzasz wchodzić tam ze mną?- odezwała się, gdy dotarli do wejścia do jaskini. Tym razem nie mogła zignorować przeczucia. Położyła dłoń na rękojeści żelaznego miecza, by móc go szybko dobyć. Inkantację -Izeshar!- stworzyła nad wolną dłonią kulę światła, którą telekinezą pchnęła do środka tunelu. Wnętrze było teraz dobrze widoczne. Zejście wcale nie zachęcało do wchodzenia tam, ale cóż można było poradzić.  -Bywaj I'karze. Może jeszcze będzie okazja się zob... spotkać- poprawiła się szybko. Powoli skierowała swe kroki w dół. Musiała ostrożnie stawiać stopy, by nie ześlizgnąć się prosto w dół.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 09 Lipiec 2018, 10:24:39
Dragosani wrócił do swojej naturalnej postaci, lądując na występie skalnym, tuż przy Włóczni. No i przy Funerisie, który też tam podleciał. Obaj mogli więc przyjrzeć się Włóczni. Była prosta i długa na nieco pond dwa metry. Na tyle przynajmniej można było oszacować jej długość. Wszak część była w skale. Była wykonana z czarnego metalu, który przypominał nieco czarną rudę. Jednak jej powierzchnie pokrywały żarzące się, pomarańczowo-czerwone linie, wyglądające nieco jak żyły. Podobne żyły pokrywały skałę, odchodząc od miejsca wbicia Włóczni. ÂŚwieciły się lekko. Jednak już nie pulsowały, tak jak to miało miejsce przed zniszczeniem łańcuchów. Nie było na niej żadnych znaków czy run. Funeris czuł wewnętrzne obrzydzenie gdy patrzył na Włócznię. Jakby coś odrzucało go na sam jej widok.



Kula światłą poszybowała w dół tunelu, rzucając blask na pogrążone w ciemności skały. Evening zaś ruszyła za kulą. Zejście w dół nie było łatwe. Tunel był strony i wąski. Wybitnie niewygodny do schodzenia. Humor jednak poprawić mogło wyobrażenie Funerisa schodzącego z nim. Kto wie, może cię przewrócił i zjechał na tyłku na sam dół?
Na dole anielica trafiła do groty. Była ona nieco wyższa od tunelu, więc kobieta mogła się wyprostować. Kula światła pozwalała na obejrzenie otoczenie. W pierwszej kolejności Evening zwróciła uwagę na kości, które leżały na ziemi. Nie wyglądały one na ludzkie. Kolejnym elementem otoczenia jakie dostrzegła panna Antarii były dwa przejścia. Jedno było po prawej stronie. Kierowało się poziomo i niknęło w ciemności. Drugie znajdowało się niemal naprzeciwko tunelu którym tutaj dotarła. Kierowało się w dół. Do jednego z głazów nieopodal przywiązana była lina, spuszczona właśnie w tę dziurę.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 09 Lipiec 2018, 18:53:56
- Nie podoba mi się to... - mruknął, słowa kierując w dużej mierze do samego siebie. Obejrzał włócznię wyraźnie dookoła, spojrzał na nią spod każdego kąta i z każdej strony. Wyglądała mniej niezwykle niż niektóre rzeczy, które napotkał na swojej drodze w krótkim, acz intensywnym życiu. Ale tak jak tamte wszystkie rzeczy nigdy go specjalnie nie odrzucały, tak tej włóczni nie chciał dotykać. Nie chciał na nią patrzeć, nie chciał jej czuć, a czuł ją każdym jednym zmysłem swojego ciała. Nawet zmysł równowagi szalał, gdy podleciał na ten skalny występ. Robiło mu się niedobrze.
- Wyciągamy? - zapytał niepewnie Dragosaniego.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 14 Lipiec 2018, 12:11:36
Dragosani milczał przez chwilę.
- Po to tu przybyliśmy - powiedział w końcu. Podrapał się po brodzie. - Pytanie jednak, jak powinnyśmy to zrobić? Ja? Ty? Razem? - zaczął rozmyślać. Znów się podrapał po brodzie. - Wszak nie jest to zwyczajna włócznia, więc jest zapewne w jakiś sposób zaklęta. Twoja anielska intuicja coś ci mówi? Poza tym, że nie podoba ci się to?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 14 Lipiec 2018, 19:57:15
- ÂŻe chce mi się rzygać - powiedział wprost, patrząc Dragosaniemu prosto w oczy. Już w momencie odpowiedzi wiedział, że nie chce jej dotknąć, ale jednak to zrobił. Po prostu, bez ceregieli, wyciągnął do przodu dłoń, naprawdę walcząc z mdłościami, i po prostu trącił włócznię palcem. Zupełnie jakby chciał uderzyć w szklankę, by zwrócić czyjąś uwagę na przyjęciu, bądź jakby próbował pozbyć się pająka ze swojego kolana, wystrzeliwując go daleko przed siebie.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 17 Lipiec 2018, 11:25:07
Coś strzeliło. Funseris poczuł uderzenie obcej mocy, które odrzuciło jego dłoń gdy tylko trącił Włócznię. Jak gdyby broniła sie ona przed dotykiem anioła. Energetyczny cios był mocny, jednak nie na tyle aby pchnąć skrzydlatego w lawę. Co by się stało, gdyby chwycił drzewce (wcale nie drewniane) całą dłonią? Tego nie widzieli.
- System obronny? - zasugerował Drago. Spojrzał na swoją demoniczną rękę. Zbliżył ją do Włóczni. Niemalże niewidzialna energia zdawała się zacząć przepływać pomiędzy nimi. Lekkie drżenie powietrza, jakby rozgrzanego.
- ÂŁoo... - westchnął wampir. - Czuję... - zaczął. - Zew - dodał, nie bardzo chyba mogąc znaleźć odpowiednie słowa. Spojrzał na anioła. - Lepiej się odsuń. Jakby stało się coś złego czekaj i obserwuj. Gdyby stało się coś bardzo złego uciekaj i powiadom Lucjusza i Galahada. Będą wiedzieli co robić.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 17 Lipiec 2018, 18:56:37
Anioł uniósł do góry ręce w geście zrozumienia i trochę bezradności, jakby oddalał to wszystko od siebie. Nie powiedział słowa. Obrócił się tylko, przeskoczył nad jeziorem lawy, na szeroko rozpostartych skrzydłach, łapiąc masy wirującego, ciepłego powietrza. Wylądował na drugim brzegu, gdzie uprzednio walczyli w demonami i rzucił do Dragosaniego, żeby już zaczynał. Miał mu nawet powiedzieć, żeby uważał, ale uznał to za totalnie bezsensowne.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 18 Lipiec 2018, 18:20:35
Na treningach w Bractwie Eve jako młoda dziewczyna przetrenowała prawie wszystko - od samoobrony w razie bójki przed karczmą do walki z demonami, a także mogła wyćwiczyć zwykłą sprawność fizyczną przez godziny biegów przełajowych, podnoszenie ciężkich worków z piachem i miliony powtórzeń przysiadów czy pompek, ale zejście stromym tunelem sprawiło jej nie lada kłopot. Oczywiście poradziła sobie, przyciskając dłonie do ścian po obu stronach i ostrożnie stawiając stopy, bokiem do kierunku schodzenia. Skrzydła, złożone ciasno, czasem o coś haczyły, raz nawet pomogły jej w uniknięciu spektakularnego upadku w dół, gdy rozłożyła je i oparła się nimi o ziemię, po czym bezpiecznie odzyskała równowagę. Po szczęśliwym dotarciu do groty, Evening dojrzała najpierw kości. To one zainteresowały ją najbardziej, gdyż zaintrygowało ją to, do jakiej istoty mogłyby należeć. Przykucnęła więc przy nich i jedną z nich, jakąś długą i dobrze zachowaną, wzięła do ręki i poddała szybkim oględzinom. Może wpadnie na pomysł, kto tu zginął.
Dalej były dwa zejścia... Oba niezachęcające, by nimi podążać. Któreś jednak należało wybrać. Padło na to zejście, gdzie w dół schodziła lina.
Anielica pchnęła kulę światła w dół, by poznać co jest niżej. A może uda jej się dojrzeć sam dół i przemieścić się tam?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 18 Lipiec 2018, 18:48:52
Dragosani odetchnął głęboko i chwycił za Włócznię. Jego demoniczna ręka zalśniła. Włócznia także. Broń i rękę Draga spowiły wyładowania elektryczne. Jednak wampir stał jak wryty, trzymając Włócznię. Nie odzywał się, nie krzyczał. Po prostu stał.



Funeris usłyszał znajomy już mu syk. Słyszał to już wcześniej. Gdy walczył z widmami. Syk ów zbliżał się. I był głośny, jakby wydobywał się w wielu widmowych gardeł. Jedno widmo wypełzło z dziury kilka metrów po prawej od anioła. Drugie po lewej. Trzecie nieco dalej, z przodu. Z innych dziur wychodziło ich więcej.

5x Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)



Kula światła anielicy oświetliła szyb prowadzący w dół. Ciężko było dostrzec coś konkretnego, lecz Evening powinna być w stanie się przemieścić na dół. Punkt ten był oświetlony i widoczny. Jednak nagle coś się stało. Usłyszała syk, podobny do tego, który wydawało z siebie widmo. Z tym, że ten był głośniejszy, jakby było tutaj więcej niż jedno nieumarłe stworzenie. Panna Antarii dostrzegła cień wspinający się w górę szybu, kierujący się ku niej. Kolejne widmo pojawiło się w przejściu którego nie zbadała. Syk trzeciego sugerował, że znajduje się ono za plecami skrzydlatej.

3x Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 19 Lipiec 2018, 19:25:40
Intuicja Eve nie zawiodła jej. Już przed wejściem tutaj anielica mogła się spodziewać obecności niematerialnych istot. Ale tym razem miała żelazny miecz, ha! I nie da się tak łatwo poddać, na pewno nie będzie uciekać jak poprzednim razem. Od razu, gdy usłyszała syk, chwyciła po pożyczone ostrze. Broń w mgnieniu oka znalazła się w jej dłoni. Anielica, słysząc zjawę za sobą, energicznie odwróciła się na pięcie, nadając swej broni energii do zadania ciosu. Ten nastąpił może sekundę później, wymierzony w eteryczne ciało widma tak, że przeszył je na wskroś. Eve miała nadzieję zyskać chwilę, by wymierzyć atak mający na celu spowolnienie drugiej zjawy, wychodzącej z niesprawdzonego przez nią wejścia. By mieć tego przeciwnika na chwilę z głowy, Antarii zaczerpnęła po magiczną moc Zartata, która w niej się znajdowała. Skierowała swą wolną dłoń w stronę widma, wykrzyknęła inkantację -Aenye! i w tym momencie w zjawę uderzył snop srebrnego światła, oślepiający i odurzający przeciwnika.
Anielica najbardziej chciała pozbyć się tego jegomościa, który wspinał się po linie. Miała zamiar bezpiecznie przemieścić się na dół. Teraz odskoczyła jednak od zejścia na dół i czekała aż widmo ukarze się jej całe.

//1x popielne widmo, 1x ogłuszone popielne widmo
Chyba
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 19 Lipiec 2018, 20:53:52
Szedł za starcem dłuższą chwilę, walcząc z dmącym wiatrem i obezwładniającym zimnem. Jego ciało, które od dawna było już tylko powłoką, nie główną osią jego jestestwa, zdawało się jednak czuć każdy pojedynczy aspekt tej zawieruchy. ÂŚnieżyca gnała przed siebie, zabierając za sobą życia i dobytek, grzebiąc wszystko i wszystkich pod grubą, masywną warstwą białego puchu.
Funeris widział przed sobą starca, który nie zważał na żadne składowe pogody, po prostu idąc z uporem przed siebie, wspomagając się nieznacznie laską. Zdawało się, że raczej dla zasady, niż z potrzeby. Zavis'sus skręcił nieco w prawo, potem znowu, by wyrównać marszrutę, kierując prosto przez pole. Nie rzekł ani słowa, nie zatrzymał się na moment, nie obrócił. W pewnym momencie spojrzał jednak w gwiazdy, skryte za grubą warstwą śniegowych chmur, jakby widząc je mimo wszystko. Wtedy zatrzymał się, cofnął o krok, znowu spojrzał w górę. Chwilę myślał, przesunął się to w prawo, to do przodu, stawiając pół-kroki, delikatnie dozując zmianę odległości. Archanioł doszedł właśnie do niego, zatrzymując się ze trzy, może cztery metry za nim. Osłonił twarz, przyglądając się.
Starzec laską odgarnął śnieg, a ten, niby zaczarowany, jakby pomagał mu się odsunąć. Uciekał spod razów jego drewnianej laski, czyszcząc teren wokół. Funeris zdał sobie sprawę, że wokół mężczyzny tworzy się bąbel, gdzie śnieg przestał padać, jakby odbijał się od jego zewnętrznych ścian. Wiatr ucichł tam totalnie, panował dziwny, głuchy spokój. Skrzydlaty postąpił krok naprzód, żeby wejść w środek tego zjawiska, przenikając bez problemów przez zewnętrzną powłokę. Szybko zdał sobie sprawę, że bąbel objął by go mimo wszystko, nie musiał się przemieszczać.
Stanął obok towarzysza, patrząc pod nogi, tak jak i on. Obydwoje spoglądali na zamarzniętą taflę jeziora. Lód skuł ten zbiornik wodny już na początku zimy, trzymał aż do tej pory. Pokrywa lodowa była wcale gruba, niezbyt przejrzysta, co też trudno było określić dokładnie z racji później nocnej godziny. Starzec jednak stuknął swoją laską, tworząc kilka niebieskich, pełgających między ich nogami iskier. Rozjaśniły one ich podłoże, po chwili również sprawiając, że było ono przejrzyste i zaczynało nabierać pełnych kolorów. Archanioł przyglądał się uważnie, próbując wypatrzyć tam jakiś konkretny kształt czy obraz.
Szybko zauważył, że widzi jaskinię, otoczoną mrokiem z prawej i ciepłem z lewej. Gdzieś pośrodku, może nieco bliżej blasku, dostrzegł postać. Nie zajęło mu dużo czasu, by zdać sobie sprawy, że tą postacią jest on sam, sprzed lat, stojący samotnie w jaskini, gdzie odnaleźli włócznię demona. Archanioł, jeszcze wtedy przedstawiciel niższego chóru, w prawej dłoni miał ciemny, żelazny sztylet, w lewej pełgające, mleczno-niebieskie światło. Cofał się, będąc otaczanym przed popielne widma. Odciągał je wyraźnie od swojego przyjaciela, który stał dobrych kilkanaście metrów dalej. Sam ostrożnie sondował przestrzeń obok, widząc kolejne i kolejne, wyłaniające się w dziur istoty. Sam nie atakował, jeszcze nie.
- Trochę skrzydła sobie wtedy ubrudziłeś, nieprawdaż? - powiedział dość niespodziewanie Sulimczyk. A Funeris tylko patrzył w taflę jak w zwierciadło, jakby nie pamiętał, co stało się w następnych chwilach.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 20 Lipiec 2018, 11:34:42
Evening:

Jedno widmo zostało zniszczone. A przynajmniej jego materialna forma, gdyż za chwile mogło ono powrócić. Zaklęcie Błysku nie ogłuszyło drugiego widma. Nie ma tym polegało jego działanie. To czy widmo zostało oślepione pozostało bez odpowiedzi. Popielny duch kontynuował natarcie. Wysunął z pleców swoje macki i zaatakował przy ich użyciu, próbując pochwycić anielicę. Widmo wspinające się w górę zasyczało. Z jego nie do końca materialnych ust wystrzelił strumień gorącego popiołu, kierujący się w górę pionowego tunelu. Mógł on poparzyć i oślepić każdego, kto by zaglądał właśnie w ów szyb.

2 x Popielne widmo



Funeris

Anioł stał, nie prowokując widm do ataku. Widma jednak zaatakowały mimo to... Jednak nie skrzydlatego. Cała ich piątka zwróciła swe martwe spojrzenia na Dragosaniego. Wampir wciąż stał bez ruch, trzymając Włócznię. Zupełnie jakby coś uniemożliwiało mu działanie, jakby był uwięziony w tej pozycji, niezdolny do walki. Możliwe, że nawet nieświadomy zagrożenia. widma zasyczały i ruszyły w stronę wampira.

5 x Popielne widmo
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 23 Lipiec 2018, 12:14:43
Jedno widmo zniknęło, zawsze coś, nawet jeśli miało powrócić za kilka minut. To wystarczająco czasu, by strawić czoła pozostałym dwóm przeciwnikom. Cóż, widocznie zaklęcie błysku nie zawsze działa tak samo.
Tym razem Evening musiała działać naprawdę szybko. Gdy tylko rzuciła zaklęcie, które dotarło do zjawy i rozwścieczyło ją, anielica sięgnęła po swoją tarczę, by bronić się przed mackami i ogniem. Wykonała też unik, odskakując w bok i tym samym unikając złapania przez macki. Starała się zasłonić większość swego ciała tarczą. W prawej dłoni trzymała miecz. Chowając się za swą ochroną, ale widząc miejsce walki, Eve wybrała punkt przy zjawie, która wojowała mackami. W jednej sekundzie atomy budujące jej ciało zdezintegrowały się, by ponownie połączyć się w wybranym przez wojowniczkę miejscu. Gdy już się tam znalazła, nie czekała ani chwili. Przeszyła zjawę od góry na dół pionowym cięciem żelaznego miecza. To powinno sprawić, że i to widmo zniknie choćby na pewien czas.
Antarii miała plan, by wybawić widmo siedzące w zejściu w dół i przemieścić się tam. Podbiegła więc do otworu chcąc wybawić przeciwnika.
-Wyłaź! I tak dopadnie cię siła Zartata!



//1x popielne widmo
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 30 Lipiec 2018, 18:27:49
Ubrudził już wcześniej, teraz nawet nie zwracał na nie uwagi. Jeszcze przed wejściem do wnętrza wulkanu myślał o tym, że włosy ma zlepione popiołem i potem, że skrzydła nie mają tego samego blasku co zawsze, że czerwone refleksy w niektórych lotkach wyglądają teraz jak krew zmieszana z sadzą, nie krystalicznie czystą wodą.
Ciągle miał ten sztylet w prawej dłoni, gotowy do rzutu, pchnięcia, obrony. Wymierzył szybko, niezbyt chlujnie, jednak to nie jego oko miało kierować orężem, tylko łaska tego, który jest Nadzieją. Poczuł przypływ sił, mimo iż zmęczony był niemiłosiernie. Jego mięśnie co chwila dawały się zmusić do następnego wysiłku, wielkiego z perspektywy tego, co normalny człowiek może wytrzymać. Bark, wcześniej wybity przez jedno z widm, zapewne któreś stąd nawet, znowu ukłuł bólem, przywodząc na twarz grymas. Anioł poczuł jednak znajome mrowienie, gdy łaska Zartata przelewała się przez jego ciało i rzucił sztyletem przed siebie, celując bezpośrednio w jedno z widm. Niektórzy inni paladyni i aniołowie, Ci mniej zwracający uwagę na to, jak banalnie to brzmi, nazywali takie napełnienie oręża mocą "świętym rzutem". Funeris osobiście tych wszystkich nazw specjalnie nie lubił, ale jakkolwiek by takie coś się nazywało, ważne było to, jak działa.
Odczekał aż żelazny sztylet wróci do jego dłoni, co dało zjawom czas na zbliżenie się do Dragosaniego. Zjawom w mniejszej już ilości, jak miał nadzieję. Nie zauważył, czy została trafiona tylko jedna, ta najbardziej z prawej, czy może szarpnął po łuku również tę drugą, blisko niej. Gdy widma były już tuż-tuż, Funeris wyciągnął przed siebie obie dłonie i krzyknął: - Izeshar upishosh!, zalewając obszar tuż obok wampira blaskiem Zartata, który miał trafić pozostałe zjawy, które właśnie miały podchodzić w bezpośrednią bliskość jego przyjaciela.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 31 Lipiec 2018, 10:59:23
Evening

Widmo znajdujące się w tunelu prowadzącym w dół zasyczało wściekle. Wspięło się ostatni kawałek i niemalże wyskoczyło z otworu, próbując schwytać anielicę w swoje macki. Intuicja anielicy zaczęła znów szaleć. Kątem oka dostrzegła cień z jednej strony... i z drugiej. Wojowniczka Zartata czuła także obecność za sobą. To kolejne widma zmaterializowały się, dołączając do walki.

5 x  Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo)



Funeris

Rzut anioła odniósł oczekiwany skutek. Widzialna forma widma rozprysnęła się i opadła na ziemie jako popiół. Pozostały więc cztery. Te zaś zostały porażone zaklęciem i przez to ogłuszone. Na chwilę. Anioł znów poczuł tknięcie intuicji. Kolejne widma wypełzały z dziur.

4 x Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo) - ogłuszone
3 x Popielne widmo (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Popielne_widmo) - wypełzające z dziur



A Dragosani stał nieruchomo, absolutnie nic sobie nie robiąc z sytuacji. Nie zauważył nawet zaklęcia użytego tuż obok niego. Jego umysł był gdzieś. W innym miejscu. Może także w innym czasie. Może poza miejscem i czasem? Nagle dał się słyszeć odgłos wydechu. Jakby całą góra odetchnęła. Wampir ruszył się. Jego demoniczną rękę i Włócznie otaczały wyładowania energii. Wampir stęknął i pociągnął za Włócznię. Jej grot wysunął się ze skały. Góra zatrzęsła się.



Evening

Góra nagle zatrzęsła się. Widma zaskrzeczały przeraźliwie. Ich postacie zaczęły się rozsypywać w proch. Popiół pokrył ziemie u stóp anielicy.



Funeris

W ostatniej chwili, gdy ogłuszone widma były tuż przy Dragosanim, a kolejne wypełzały z mrocznych czeluści coś się stało. Anioł nie był pewien co dokładnie. Cała góra się zatrzęsła. Błysnęło światło. A widma zniknęły z głośnym jękiem, rozsypując się w proch.



Dragosani poczuł ze nic już nie trzyma Włóczni. Była wolna, w jego dłoni. Czuł jej moc, ogarniającą całe jego ciało. Z tą bronią mógłby zanieść porządek w każdy zakątek świata. Nikt nie byłby w stanie stawić mu oporu, wszyscy wielbiliby jego imię w ślepym i bezwolnym posłuszeństwie! Ale... zawahał się. Przysięgał bronić tego świata, nie zakuwać go w kajdany. I wtedy Włócznie zaczęła rozsypywać się w proch, który z kolei ulatywał jako niknący w powietrzu dym. W mgnieniu oka Włócznia Olemboga zniknęła z jego dłoni, pozostawiając jedynie wspomnienie. Dragosani stał w milczeniu, spoglądając na własną dłoń. A skała która jeszcze przed chwilę skażona była bronią z Otchłani zaczęła się zmieniać.

Pewne jej elementy przesunęły się. Niektóre linie uwidoczniły, nabierając jaśniejszego magmowego blasku. W sumie niewiele się zmieniło. ot jedna linia przesunęła się w górę, inna w bok, kolejna nieco się pogrubiła. Kilka zmienionych szczegółów jednak utworzyło całkowicie inny obraz. Na skale widoczna byłą wielka twarz. Jej rysy były toporne, jedynie z grubsza ludzkie.
- Wooolność... - dobiegł głos z samego wnętrza góry.



Evening

Gdy opadł pył i grunt przestał się trząść, Evening usłyszała głos. Był potężny, dobiegający z wnętrza samej góry. Jego brzmienie zdawało się wypełniać całe ciało anielicy.
- Wooolność... -
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 31 Lipiec 2018, 20:48:56
Anioł cofnął się, schował sztylet za pas, dobył Piewcy. Czarne ostrze pewnie leżało w jego dłoni. Przeszedł kilka kroków w bok, jakby chcąc dostrzec coś, co znajdowało się pod innym kątem. Niepewnie wpatrywał się w Dragosaniego, jeszcze bardziej niepewnie spoglądał na skałę, która zdawała się mieć wygląd... twarzy?
- Drago? - zapytał, podchodząc małymi krokami do przodu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 01 Sierpień 2018, 23:04:37
Mięśnie anielicy wciąż były napięte, gotowe do walki. Broń pewnie trzymała w dłoni, by uchronić się przed atakiem zjawy. W pewnym momencie było ich już wokół niej kilka. Antarii zdążyła pomyśleć jedynie o tym, że czeka ją trudna walka, gdy nagle wszystko dookoła zatrzęsło się, skały wydały złowrogi pomruk przeszywający ją na wskroś. Erupcja wulkanu? Teraz, gdy Evening była w jego wnętrzu!? Wszystko mogło na to wskazywać, że Aralak budzi się do życia.
Te przerażające dźwięki ułożyły się jednak w słowo. "Wolność"... Czyżby Eve doznała jakiegoś złudzenia? Nie... nie mogła się pomylić, to było zbyt wyraźne. Być może Drago i Funeris mieli z tym coś wspólnego?
Jej przeciwnicy rozpadli się w pył. Czy to dobrze, czy jednak oznaczało to ucieczkę widm przed wybuchem wulkanu? Evening jednak postanowiła zaryzykować... Nikt normalny pewnie by tak nie postąpił. Evening jeszcze raz spojrzała w zejście w dół i tym razem przemieściła się do dolnej groty. Czuła, że źródło dźwięku jest gdzieś wewnątrz wielkiej wulkanicznej góry.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 02 Sierpień 2018, 11:01:15
Dragosani ocknął się. Wyczuł czy też zobaczył, że coś jest nie tak ze ścianą i instynktownie cofnął się. Prosto w jeziorko lawy... które momentalnie zaczęło znikać, zastępowane przez twardą i chłodną skałę. Jakby coś, jakaś siła, nie chciała by wampir spłonął. Twarz na skale zmieniła lekko wyraz, trzeszcząc kamiennymi rysami. Skupiła uwagę na dwójce śmiałków.
- ÂŚwiatło-w-Ciemności, Miecz Słońca, maluczcy przybysze z powierzchni... Uwolniliście mego ducha - głos znów przemówił, rozbrzmiewając we wnętrzu góry i wypełniając drganiami ciała wampira i anioła.



Evening przemieściła się na dół. Znalazła tam sporą grotę. Na ziemi leżały kości. Z wyglądu dracońskie. Zniszczone, noszące ślady obrażeń. Całość prezentowała obraz niedawnej walki. Z drugiej strony groty było przejście dalej, oświetlone ognistą łuną. Tymczasem głos wewnątrz góry znów się odezwał.
- ÂŚwiatło-w-Ciemności, Miecz Słońca, maluczcy przybysze z powierzchni... Uwolniliście mego ducha -
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 02 Sierpień 2018, 19:39:28
- To dobrze czy źle? - zapytał sam siebie, Dragosaniego, lub ducha właśnie. Sam nie był pewien.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Sierpień 2018, 10:38:14
Dragosani cofnął się do Funa i również wpatrywał się w kamienną twarz. Widział w życiu wiele dziwnych rzeczy, ale rozmowa ze skałą bez wątpienia mogła uplasować się w pierwszej piątce. Zaraz po tej sytuacji z kozą w czasie gdy był opętany...
- Czym jest dobrze... czym źle... - przemawiał głos. Monotonnie, bez wyrazu, bez emocji. Więc nie istniał sposób na odczytanie jego intencji. - Nie ma dobrze. Nie ma źle. Jest tylko Chaos i Porządek. - Ostatnie słowa zabrzmiały jakby głośniej, jakby miały ukryte znaczenie.
- Duch góry - mruknął w końcu Dragosani.



A Evening przemierzała dalej podziemia. Minęła komnatę kości nie niepokojona i trafiła do kolejnej. Ta była wysoka. Od jednego przejścia do drugiego biegł wąski, skalny mostek. Pod nim bulgotała niewyobrażalnie gorąca lawa. Znajdowała się się dobre kilkanaście metrów niżej, a anielica i tak czuła jej żar. Po drugiej stronie mostku było przejście dalej. I znów odezwał się głos.
- Czym jest dobrze... czym źle... Nie ma dobrze. Nie ma źle. Jest tylko Chaos i Porządek. -
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 05 Sierpień 2018, 11:16:29
Eve przemierzała wnętrze wulkanu. Intuicja nie wskazywała na to, by w pobliżu byli jacyś wrogowie. Tutaj jednak toczyła się jakaś walka. Wokół leżały dracońskie kości. Anielica krocząc kolejnymi tunelami, czasami nadepnęła na którąś z nich, co powodowało charakterystyczne puste odgłosy, gdy kości poruszyły się pod jej ciężarem.
Kolejna komnata była jeszcze większa. Dziewczyna była zdziwiona tym, jak bardzo skomplikowane może być wnętrze wulkanu. Nie było ono jednak kompletnie bez życia, świadczą o tym chociażby ślady po draconach czy kamienne mostki jak ten, który właśnie miała przed sobą.
A pod sobą miała morze lawy, które przejście przez owy most czyniło niemal niemożliwym dla zwykłego śmiertelnika. Na szczęście dzięki mocom otrzymanym od Zartata Eve mogła przemieścić wszystkie atomy swego ciała na drugą stronę mostku, dokładnie w miejscu gdzie skupiła swój wzrok. I tak też się stało. Bez narażania się na buchającą lawę. Nie chciała ryzykować ciężkich poparzeń.
Tego, co mówił tajemniczy "głos wulkanu", gdyż tak sobie postanowiła go nazwać, nie mogła rozszyfrować. "Czym jest dobrze"...? A potem mowa o Chaosie i Porządku. Dwóch odwiecznych siłach... Musiała po prostu podążać wgłąb do źródła.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 05 Sierpień 2018, 16:17:25
- Czym jesteś? - zapytał anioł.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Sierpień 2018, 18:20:58
- Aralak - odpowiedział głos. Twarz zdawała się spoglądać badawczo na anioła i wampira. O ile można było to wyczytać z jej kamiennego spojrzenia.
- Jesteś duchem góry, który został spętany przez demony - dodał od siebie Dragosani.
- Gdy przybyli Niezrodzeni, przynieśli ciemność. Nie było skał i ziemi, jeno zimna pustka.



Dalej Evening przeszła jeszcze przez krótki korytarz i trafiła do kolejnej dużej groty. Podłoże usiane było dziurami prowadzącymi w dół. Ze sklepienia naciekały stalaktyty. Wyglądały niczym sople zwisające z dachu w Hemis. Na skalistej ziemi wyrastały z kolei stalagmity. Niektóre łączyły się ze skalnymi soplami, tworząc stalagnaty. Po drugiej stronie kawerny znajdowało się jezioro lawy. Za nim na skale widoczna była... twarz. Uformowana ze skał i żył magmy. Przed jeziorem lawy i przed twarzą stała postać anioła i jakaś inna. W blasku anielica widziała jedynie ich ciemne sylwetki. Cała kawerna musiała być miejscem niedawnej walki. Niektóre formacje skalne były zniszczone. Znajdowały się tu także wielkie ciała dwóch białych demonów. Pozbawione głów, kończyn i życia. A głos znów przemówił. Teraz Evening mogła zauważyć, że to owa twarz przemawia.
- Aralak - rzekł głos, może w odpowiedzi na pytanie. Potem anielica usłyszała cichszy głos. Poznała Dragosaniego.
- Jesteś duchem góry, który został spętany przez demony - stwierdził wampir. Na to znów odpowiedział głos.
- Gdy przybyli Niezrodzeni, przynieśli ciemność. Nie było skał i ziemi, jeno zimna pustka.



Dragosani zerknął przez ramię i spostrzegł, że nie są sami z dziwną twarzą. Trącił Funerisa i kiwnął głową w stronę Evening.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 07 Sierpień 2018, 20:48:42
Funeris skinął głową, że widzi. Miał nadzieję, że anielica zaraz do nich podejdzie.
- Niezrodzony Cię więził? Jego włócznia była w Tobie. Próbowałeś ich odeprzeć?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 07 Sierpień 2018, 22:25:04
Wędrując dalej, Eve zastanawiała się jak to możliwe, żeby wewnątrz wulkanu woda formowała wielowiekowe nacieki, którymi były stalagmity. Jaskinie wydrążone przez lawę były oczywistością, ale stalagmity ją zdziwiły. Widocznie budowa geologiczna Zuesh była znacznie bardziej skomplikowana, niż mogło się wydawać.
Anielica przekonała się o tym chwilę później, gdy już przewędrowała przez powierzchnię usłaną dziurami-przepaściami w dół. Jej oczom okazała się bowiem skalna twarz. Przez moment Evening była pewna, że to po prostu jej umysł w żyłach lawy ułożonych w przypadkowy sposób dostrzegł twarz. Tak jednak nie było, wulkaniczna twarz była... prawdziwa, mówiła do nich. Zdawało się, iż Aralak to żyjąca i czująca istota, na dodatek rozumna. Do Draga i Funerisa wulkan także przemawiał.
Anielica została przez nich zauważona, dlatego też podeszła do nich powoli. Nie chciała denerwować albo stresować... wulkanu. Evening miała nadzieję, że król i anioł rozumieją coś z tego, co mówi Aralak. Sama przegapiła sporą część wydarzeń, o czym świadczyły powalone cielska demonów.
-Trochę mnie ominęło. Wybaczcie za spóźnienie- szepnęła cicho, pełna skruchy, nie chcąc przeszkadzać głosowi wulkanu. Następnie wbiła wzrok w wulkaniczne lico za jeziorem lawy.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 08 Sierpień 2018, 09:48:52
Twarz milczała przez moment. Jakby zastanawiała się nad pytaniem anioła. Albo po prostu dla skalnego bytu ta chwila i tak była nieistotna.
- Skały miażdżyły ich ciała... lawa spalała ich dusze... lecz przedarli się - przemówił po chw2ili głos. - Potem nadeszła ciemność i głos... przemawiał aby zniszczyć tę wyspę... jednak był młody. Nie zdołał złamać skały. Teraz przybyliście wy... - Znów przerwał z jakiegoś powodu. - Aralak... dziękuje...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 08 Sierpień 2018, 21:31:04
Funeris szturchnął lekko Dragosaniego.
- Stary, jesteś królem, powiedz coś...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 08 Sierpień 2018, 22:30:41
-Kto i po co miałby "łamać" skałę, Aralaku?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 09 Sierpień 2018, 10:50:16
- Niezrodzeni... - Głos zwrócił się do Evening. - Ci, których wygnano... Pragnęli kontroli nad ogniem i skałą. Zaburzyli więc naturalny porządek... Teraz został on przywrócony. - Po tych słowach Dragosani wystąpił naprzód. Przez moment zastanawiał się, czy nie wkopać Funerisa w rozmowę, przedstawiając go. Ale to raczej nie był czas na takie żarty.
- Cieszy mnie ten fakt - powiedział. - Demony, Niezrodzeni, przyczyniły się do wielkich szkód na całym świecie. Jeszcze przez lata będziemy pracowali nad ich naprawą... - Dość standardowe i bezpiecznie słowa.
-  Taaak... Teraz jednak nadszedł czas... snu... - Twarz zaczęła zamierać. ÂŻyły lawy wygasać. - Nadejdzie czas przebudzenia... gdy dług będzie musiał zostać spłacony... - Usłyszeli jeszcze głos. Twarz zanikła, pozostawiając po sobie tylko skałę.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 09 Sierpień 2018, 18:43:01
- No... - dodał mądrze, potakując głową. Spróbował wczuć się w otoczenie, zauważając, jak przestało go wiercić od środka w intuicyjnym impulsie, w tym nieprzyjemnym mrowieniu, gdy coś się wokół działo. Nie wyczuwał żadnej oznaki, żadnej obecności.
- Czyżbyśmy rozwiązali sprawę?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 09 Sierpień 2018, 21:29:12
-Dobrze, że Aralak odzyskał spokój- podsumowała. Była zadowolona i szczęśliwa, że tak dostojna i tajemnicza istota, mogła zastygnąć łagodnie i istnieć w spokoju przez kolejne stulecia. -Wybaczcie, że nie udało mi się dotrzeć szybciej- zwróciła się do swych towarzyszy. - Właściwie to musiałam pożyczyć żelazny miecz, gdyż zatrzymały mnie popielne widma. Droga do Chavelier i z powrotem zajęła duuużo czasu - westchnęła. Nie była zbyt dumna z siebie. Szczególnie teraz, gdy widziała, z czym musieli walczyć Drago i Fun.
-Wyszliście z walki bez szwanku? -dopytała, martwiąc się o zdrowie anioła i wampira. Niby nieśmiertelne istoty, wielcy wojownicy, etc. etc., ale spytać z troski nie zaszkodzi.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Sierpień 2018, 10:44:20
- Na to wygląda - odparł Dragosani, spoglądając jeszcze na ścianę skalną, na której to pojawiła się wcześniej twarz. - Co wam mówi intuicja? - zapytał aniołów. - W świecie astralnym nie widzę oznak obecności widm. - Powęszył. - Też powietrze jakby się zmieniło. - Anioły absolutnie nie wyczuwały takiej zmiany. Było duszno jak i przedtem.
- To zależy co rozumiesz pod określeniem "bez szwanku" - odparł Evening.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 11 Sierpień 2018, 19:06:01
- Intuicja nie mówi mi absolutnie nic. I bardzo dobrze - powiedział, patrząc wymownie na wampira. Przysiadł na ciele białego demona, które znajdowało się kilka metrów dalej. Rozejrzał się, szukając tego, które sam ukatrupił i spróbował zlokalizować jego głowę, którą kilka minut wcześniej odrąbał.
- Idziemy prosto na powierzchnię? Po Krecika i wracamy do Chevalier? Bo nie wiem czy mam już brać ten łeb, chcę go sobie zachować na pamiątkę - odparł, wskazując opancerzoną dłonią w stronę drugiego martwego ciała. Rozmasował przy okazji bark, który nieco go ukłuł.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 12 Sierpień 2018, 21:01:14
-Bez poważniejszych obrażeń- doprecyzowała Eve wampirowi. Potem spojrzała na pokonanego demona. -Myślisz, że taki łeb pięknie będzie prezentował się  nad kominkiem?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 12 Sierpień 2018, 21:03:35
- Nie pamiętasz tego mojego z pierwszych wyjazdów na Zuesh? Mam spreparowaną głowę demonicznego behemota, kurewstwo ma rozmiar Thesia...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 12 Sierpień 2018, 21:11:36
-Teraz już pamiętam. Dawno u ciebie nie byłam- wzruszyła ramionami. Po takim czasie wiele elementów wystroju dworu anioła uleciało jej pamięci. -Chociaż moim zdaniem dywan z kota jest bardziej przytulny i praktyczny, a w pewnym sensie też stanowi jakieś trofeum- uśmiechnęła się lekko do wspomnień. -No, ale ten łeb możesz wziąć. Z pewnością zrobi większe wrażenie niż głowa byle rogacza z lasu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 13 Sierpień 2018, 10:31:09
- Heh... - Drago parsknął na wspomnienie dywanu. To zabawne, że Evening wciąż go pamiętała. Znajdował się obecnie w pałacu, w jednym z prywatnych pokoi Draga. Król uznał, że użycie go do wystroju sali tronowej mogłoby być nierozważne.
- Bierz - powiedział do Funerisa. - Ale sam będziesz to niósł. I jeśli zasmrodzisz mi statek gnijącym demonicznym ścierwem, to wywalę to za burtę - dodał jednak swoje wątpliwości co do praktyczności tego pomysłu.
- Zbierajmy się więc. Do Chavelier, potem do domu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 13 Sierpień 2018, 14:00:14
Anioł pochwycił głowę i ruszyli.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 16 Sierpień 2018, 12:31:47
No i wyszli. Tą samą drogą, którą zeszli w dół. Teraz trwało to krócej, nic bowiem nie niepokoiło ich. Po jakimś czasie całą trójka wypełzła na powierzchnię. Wulkan zdawał się być spokojniejszy. Wciąż dymił, lecz jakby mniej. Albo też to było tylko wrażenie.
- No to wracamy - powiedział wampir. Rozejrzał się. Nie widział nigdzie J'kara ani Krecika. - Zabierzemy konie i Krecika. Młody będzie miał co opowiadać w Chevalier.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 17 Sierpień 2018, 18:16:11
Trochę mu zajęło, zanim odnalazł naprawdę wygodny sposób, by uchwycić wielką głowę białego demona. Należało chwycić pomiędzy dwoma parami rogów. Tam, jak się okazało, demon miał kilka kostnych wypustków, w które można było włożyć palce, nawet tak grube jak te Funerisa okute szarą rudą. Anioł miał więc jakiś punkt podparcia masy przedmiotu, by nie musieć obejmować jej całkowicie w obwodzie. Na szczęście walczyć z widmami i szkieletami już nie musieli.
Wyszli na powierzchnię, a Funeris z wielką przyjemnością odetchnął świeższym powietrzem. Lekki wiatr smagnął jego lico, wdarł się zimnym strumieniem prosto w płuca. Wojownik Pana ÂŚwiatła czuł, że jednak na pewno żyje, że to nie są tylko przedśmiertne halucynacje. Tego uczucia nie dało się podrobić.
- Założę się, że przejaskrawi połowę tego, co widział. A do tego, co mu po drodze opowiemy, doda co najmniej druie tyle! - pozwolił sobie na lekki przytyk, kierując się z ferajną w stronę, gdzie ostatni raz zostawili młodego rekruta Bractwa i ślepego kunanina.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 20 Sierpień 2018, 12:36:06
- Tak, jeśli czegoś się od nas nauczył - zaśmiał się Drago. Szli przez stok wulkanu. Powietrze się zmieniało. Zawiewał lekki wiatr od północy. Od strony morza. Dragosani rozglądał się czujnie.
- Nie widzę cieni i zjaw - zakomunikował. - Musiało być to powiązane z problemem Aralaka. - Dotarli w końcu do koni. Zwierzęta co ciekawe wciąż tam były. Może dlatego, że siedział przy nich J'kar i grał im na flecie.
- Udało wam się - powiedział na powitanie, wstając z głazu.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 20 Sierpień 2018, 18:13:59
- Udało. A gdzie Krecik?
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 24 Sierpień 2018, 10:24:45
J'kar spojrzał najpierw na Evening, potem na Draga i w końcu na Funerisa.
- Młody Krecik nie żyje - odparł w końcu kot. - Został zgładzony przez jedno z widm. - Na chwilę zapadła cisza. Potem odezwał się wampir.
- Gdzie jest ciało? - zapytał.
- Zostało zabrane przez widmo, nie zdołałem go przechwycić ani znaleźć później. Obawiam się, że widmo je spopieliło.
- Rozumiem... - mruknął Drago. - Dziękuję za tę informację, J'karze.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 24 Sierpień 2018, 18:36:07
Anioł cofnął się o pół kroku, raczej nie chcąc uciekać, bardziej próbując przetrawić to, co usłyszał. Nie znał chłopaka ani trochę, poznał go przecież przez niespełna dobą. Mimo wszystko wydawał się szczery w swojej niewinnej postawie, trochę może i niezdarny i głupkowaty, ale jednak żyjący tym, czym jest Bractwo. Funeris wysłał swoje szczere pozdrowienia w zaświaty, niech Krecik wie, że pamięć o nim nie zniknie szybko.
- Oddamy mu pełne honory w Chevalier. Dobry to był chłopak - dodał na głos. Wydawało mu się, że nikt nie chce specjalnie ciągnąć tego tematu, więc przeszedł na inny.
- Wydaje mi się, że problem na pewien czas zniknął. Czas nam będzie niedługo ruszać w drogę powrotną...
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 24 Sierpień 2018, 21:00:45
Gdy Funeris spytał o Krecika, Evening zrobiło się przykro. To przez nią młody chłopak, tak ochoczo działający w Bractwie, odszedł do Zartata.
-Nie zdołałam ochronić go przed widmami- rzekła ponurym głosem. -Nie miałam żelaznego miecza, zaklęcia jedynie ogłuszały widma, jedno z nich w końcu zaatakowało nas ogniem. Chroniłam się tarczą, Krecika też próbowałam zasłonić, ale nie udało się. Nie zdążyłam- anielica wbiła wzrok w ziemię. Długo sobie tego nie wybaczy. Chciała już stąd iść, by nie musieć myśleć o tej niepotrzebnej śmierci.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 25 Sierpień 2018, 11:37:55
Tak więc bez dalszego zwlekania drużyna pożegnała się z J'karem, po czym wsiedli na konie i ruszyła do Chevalier. Podróż ta minęła w ciszy. Aniołowie zapewne pogrążeni byli w modlitwach za duszę młodego Krecika. Albo i nie. Dragosani zaś po prostu nie uznawał za konieczne, aby się odzywać. Wiedział co się mogło stać z duszą niedoszłego rycerza, lecz nie chciał jeszcze bardziej psuć nastrojów skrzydlatych. Dotarli w końcu do zamku. Musieli zostać dostrzeżeni z murów już jakiś czas temu, gdyż powitał ich Robin Hobb.
- Witajcie - rzekł. - Wulkan od jakiegoś czasu jakby mniej dymi, więc wnioskuję, że się udało. Ale... - spojrzał na drużynie. - Gdzie jest młody Grzyb... znaczy Krecik? - zapytał zaniepokojony.
- Zginął broniąc swojego króla - odpowiedział Dragosani zanim aniołowie zdążyli wypowiedzieć słowo. - Zasłonił mnie własnym ciałem przed podstępnym atakiem popielnego widma. To bohater. Zasługuje na pochówek z najwyższymi honorami. - Twarz wampira nie wyrażała emocji, lecz dwójka jego przyjaciół i tak mogła z niej wyczytać prośbę, aby nie zniweczyli tego małego kłamstwa. Robin w pierwszej chwili zaniemówił. Krecik był... cóż, Krecikiem. Pełnym entuzjazmu młodym rekrutem, który dopiero miał nauczyć się czym jest służba Zartatowi. A jednak to on właśnie wykazał się bohaterstwem i poświęceniem, oddając własne życie. Tak przynajmniej myślał Robin.
- Oczywiście, panie - odparł. - Natychmiast rozkażę rozpocząć przygotowania do symbolicznego pochówku... Widzę, że nie ma ciała. Ale to nie pierwszy raz, kiedy chowamy bohatera bez jego ciała. - Skłonił się jeszcze i oddalił, aby wydać polecenia. Dragosani wprowadził drużynę na teren zamku.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 25 Sierpień 2018, 12:51:49
-Krecik to zdecydowanie bohater. Oby więcej takich jak on Chevalier wypuszczało w świat. Słudzy Zartata powinni być gotowi do poświęceń- dodała jeszcze. W tym świecie to co słuszne, nie oznacza koniecznie czegoś, co jest prawdziwe. Pewnie dlatego Drago zdecydował się na małe nagięcie prawdy.
-Bracie! Muszę wam jeszcze oddać żelazny miecz, pożyczyłam go na trochę. Przydał mi się, dziękuję - Eve podała Robinowi żelazny oręż.


//Oddaję:


Nazwa broni: Ojcowski miecz
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 20
Wytrzymałość: 25
Opis: Wykuty z 1,35 kg żelaza o zasięgu 0,8 metra.
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Funeris Venatio w 25 Sierpień 2018, 19:20:46
Anioł położył dłoń na ramieniu jednego z rekrutów, który wydawał się być szczególnie dotknięty stratą Krecika. Wyglądał podobnie do niego, również nieco niezdarnie trzymał tarczę, miecz nie trzymał pionu, gdy stali w oficjalnym szyku powitalnym. Chłopak był nieco chudszy i jakby wątlejszy od innych rekrutów, miał więc z Krecikiem trochę wspólnego. Możliwe, że byli jakimiś bliższymi znajomymi, może nawet przyjaciółmi. Funeris nie zdziwiłby się, gdyby ich łóżka we wspólnej celi znajdowały się tuż obok siebie.
- Każdy może przyczynić się do większego dobra. Nawet Ci, od których się tego nie spodziewamy - powiedział po krótkiej chwili, patrząc rekrutowi w oczy. Ten opuszczał wzrok, jednak podniósł go po chwili, jakby zachęcony nieco przez anioła. Funeris przysiągłby, że zbierała się gdzieś tam jakaś pojedyncza, pierwsza łza.
- Krecik zginął bohaterem, tak jak i żył przez ostatnie swoje godziny. Znosił trudy ciężkiej podróży, pomagał nam w naszej misji z pasją i zaangażowaniem. Ani razu nie wyraził sprzeciwu, ani razu nie odwrócił się do nas plecami. Miał za zadanie służyć Zartatowi i chronić swego króla, co uczynił niczym największy z wojów. - Głos Funerisa powoli rósł, mówił on coraz głośniej. Obrócił się, spojrzał po twarzach, które akurat były z boku.
- Nie wiem, czy ja sam, będąc na jego miejscu, zdobyłbym się na taką odwagę, na takie poświęcenie. Nie było dla niego żadnych oporów, nic nie blokowało jego umysłu czy serca - Krecik pokazał, że największy płomień wiary może płonąć w tych najmniejszych. To dzięki niemu nasz król Dragosani I Antares może teraz stąpać wśród murów Chevalier. Oddajmy wszyscy hołd Krecikowi dzisiejszego wieczora. Wypijmy za jego waleczność w kapitularzu. Zawieśmy posty i umartwianie, gdyż dzisiaj czcimy bohatera!
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 26 Sierpień 2018, 12:21:36
Ceremonie pogrzebowe zajęły kolejny dzień. Potem rozpoczęła się uczta, mająca na celu upamiętnić bohaterskie czyny Krecika. Dwa dni po powrocie do Chevalier drużyna wsiadła na czekający już statek i ruszyła w rejs powrotny. W tym czasie Dragosani przywołał do siebie Evening oraz Funerisa.
- Dobrze się spisaliście - powiedział. - Więc nie mogę pozostawić tego bez wynagrodzenia. To dla was. - Wskazał na dwie sakiewki. Każda z nich zawierała po piętnaście denarów. Po kilku dniach od tego wydarzenia statek przybił do portu w Atusel.

WYPRAWA ZAKOÑCZONA

Podsumowanie:
Dragosani wraz z Evening i funerisem wyruszyli na wyspę Zuesh, aby zbadać niepokojące doniesienia o tamtejszym wulkanie. Po morskiej podróży drużyna wyruszyła konno na zbocze wulkanu. Tam spotkali ślepego kunanina imieniem J'kar. Był on pustelnikiem i mistykiem, który wyjaśnił im na czym polegał problem. Była nim "skaza" ducha góry, wywołana przez demony w czasie ostatniej wojny. Drużyna ruszyła więc w głąb wulkanu, aby usunąć ową skazę. Po drodze zostali zaatakowani przez kilka popielnych widm oraz dracońskich szkieletów. W skutek nieoczekiwanych wydarzeń zginął jednak ich przewodnik, młody rekrut Bractwa znany jako Krecik. Ostatecznie dotarli do głównej pieczary, w której to musieli usunąć "skazę". Okazałą się nią Włócznia Olemboga, artefakt boskiego demona, wbita w ścianę groty. W usunięciu jej przeszkodziły im jednak białe demony. Po zażartej walce pomioty Otchłani zostały zgładzone. Włócznia została usunięta. W reakcji na to rozsypała się w pył i zniknęła. Oczom drużyny ukazała się manifestacja ducha góry, określająca się mianem "Aralak". Duch przemówił do aniołów i króla, podziękował za uwolnienie i zniknął. Drużyna powróciła do pobliskiego Chevalier, gdzie oddano honory poległemu Krecikowi.

Trofea:

Dragosani:

0,3 litra krwi białego demona

Funeris:

15 denarów

Nazwa: Głowa białego demona
Opis: Odcięta głowa rogatego białego demona.

Evening

15 denarów

Talenty:

Funeris
Aktywność: 1 złoty talent
Opisy: 1 złoty talent
Walka: 3 złote talenty

Evening:
Aktywność: 1 srebrny talent
Opisy: 1 srebrny talent
Walka: 1 srebrny talent
Tytuł: Odp: Skrzydła i szpon
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 26 Sierpień 2018, 19:14:40
Funeris zamienia 3 złote talenty na 9 brązowych talentów oraz 2 złote talenty na 4 srebrne talenty.