-
Nazwa wyprawy: Ruiny Gildii
Prowadzący wyprawę: Devristus
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: brak
Uczestnicy wyprawy: Nocturn, Elrond, Aragorn, Fakiron
Mag powrócił do swego domostwa, po czym położył się, by nieco odpocząć. Po kilku godzinach wstał i zajął się codziennymi, niekoniecznie ciekawymi sprawami. Gdy ukończył prace, usiadł na fotelu i popijając gorącą herbatę, zabrał się za czyszczenie pancerza oraz broni. Dzień jak co dzień...
-
Ktoś zapukał do Twych drzwi.
-
Nocturnus wstał z fotelu i otworzył drzwi.
- Słucham?
-
Twoim oczom ukazał Ci się znajomy Raanar.
Witaj. Chciałbym przekazać Ci list od Pana Devristusa.
Zza pazuchy wyciągnął list, który Ci przekazał.
-
- Witaj! - mag uścisnął dłoń Raanaara, po czym odebrał list i niezwłocznie go przeczytał.
-
Nocturnusie czasy stają się coraz ciężkie i niebezpieczne. Demoniczne nasienie chodzi po ziemii, a także przejmuje humanoidalne ciała pod kontrolę. Czas także stawiać opór tym falom pomiotów Rashera, dlatego chciałbym abyś ponownie wyruszył do Gerloth i tam spotkał się z naszą wspólną znajomą. Wyruszycie razem do pobliskich ruin Gildii i przeszukacie ją. Musicie się upewnić, ze nic z niej nie zginęło. Gdy już ocenicie sytuację w ruinach, z mojego rozkazu ustawisz władczynię ognia jako zarządcę miasta. Wszelkie dokumenty masz w kopercie, a pieczęcie otrzymasz od mojego pomocnika. czytałeś Również chciałbym abyś rozpowiedział w karczmach, że poszukuję Lithiana.
-
Mag dwukrotnie przeczytał list i zwrócił się do Raanaara.
- Dzięki za list. Wejdziesz? - wskazał ręką na otwarte drzwi domu.
-
Tylko na chwilę Raanar przeszedł przez próg domu.
-
- Usiądź. Napijesz się czegoś?
-
Nie dziękuję. Chciałbym Ci jeszcze przekazać tą oto pięczeń należącą do hrabiego Verran. Dzięki niej będziesz mógł wejść do każdego miejsca na terenie hrabstwa, jak i podpisać różne dokumenty w imieniu hrabiego.
-
Nocturnus wziął pieczęć hrabiego Verran i przyjrzał się jej. Po ułamku sekundy kontynuował rozmowę.
- Dziękuję. Hrabia może liczyć na moją pomoc. Jutro o świcie wyruszę do Gerloth.
-
Oczywiście. Już nie przeszkadzam. Dziękuję i do zobaczenia powiedział Raanar i wyszedł z mieszkania.
-
- Do zobaczenia. - odprowadził gościa do drzwi. Nie tracąc czasu, wrócił do czyszczenia ekwipunku na jutrzejszą wyprawę. Gdy skończył, spakował rynsztunek i prowiant, po czym położył się, by porządnie wypocząć na kolejny dzień. Nastał świt. Nocturnus wstał, obmył twarz i przyodział pancerz. Zabrał zapas pożywienia i po chwili wyszedł z domu. Kilkanaście minut później dotarł do stajni, gdzie obsiadł wierzchowca i wyruszył w kierunku Gerloth.
-
Wiedziałeś jak się kierować, przecież już byłeś w pobliżu miasta. Droga mijała Ci nader szybko....
Jest godzina 8:00
-
Mag w ciszy i spokoju przemierzał pola, łąki i lasy, podziwiając krajobraz, który o poranku wyglądał jeszcze lepiej.
-
Ale jak to o poranku można spotkać przeróżne zwierzęta, które ruszaja na żer. Akurat miałeś takie szczęście, że spotkałeś aż 7 kretoszczurów.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/b/b5/Kretoszczur.jpg)
7 x kretoszczur (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Kretoszczur)
-
Nocturnus oddalił się o kilkadziesiąt metrów, po czym skumulował część magicznej energii i wypowiedział inkantację. - Izipash ipush huoshan! - niebo przyciemniało, by po chwili rozbłysnąć potężnym gromem, który z ogromnym impetem uderzył w grupę kretoszczurów. Większość zginęła poprzez śmiertelne poparzenia ciała lub porażenie piorunem.
3/7 kretoszczur
-
Pozostałe kretoszczury cofnęły się o kilka kroków do tyłu, aby ponownie zaatakować.
-
Również mag cofnął się, by ponownie pobrać część swej magicznej energii i wypowiedzieć inkantację. - Izipash! W chmurach powstała błyskawica, która następnie uderzyła w biegnącego kretoszczura, paląc jego ciało. Nocturnus zeskoczył z konia, zdjął z pleców kostur i szybkim krokiem zbliżył się do bestii. Wziął zamach i z wielką siłą uderzył w głowę zwierzęcia. Kretoszczur padł martwy.
1/7 kretoszczur
-
Ostatni kretoszczur uciekł w popłochu. Teraz przed Tobą otwarta droga do Gerloth.
-
Magowi nie pozostało nic innego, jak dosiąść wierzchowca i kontynuować podróż do Gerloth. Tak też uczynił.
-
Dotarłeś w okolice domku dawnej arcymistrzy ognia w Gildii Magów. Zobaczyłeś spokojny i sielski krajobraz, a takie zawsze zwiastują kłopoty.
-
Nocturnus dotarł na miejsce. Panowała tu niesamowita cisza, która przynosiła ukojenie zarówno ciału, jak i duszy. Mag odprowadził konia na pobliskie pastwisko, po czym udał się w kierunku domu. Stojąc przed drzwiami, zapukał.
-
Otworzyła Ci właścicielka domu w pełnym rynsztunku. Twój widok ją zaskoczył.
Co Cię tu sprowadza, Nocturnusie?
-
- Witaj! Ponownie przybywam z polecenia hrabiego Devristusa Morii. Chce, byśmy wspólnie udali się w kierunku ruin Gildii Magów, następnie dokładnie przeszukali je, by upewnić się, że nic nie naruszyło tamtejszych pozostałości. Mogę liczyć na Twoją pomoc?
-
Aktualnie wybieram się na zwiad w okolice ruin, więc możesz liczyć na mą pomoc. Zanim wyruszymy chcesz odpocząć, coś zjeść oraz napoić i nakarmić konia?
-
- Zatem świetnie się składa. Chętnie nieco odpocznę, mój koń także. Podróż była dość męcząca.
-
Elfka wstawiła wodę na herbatę, a następnie wyjeła z szafki suchary, które postawiła na stronie.
Wystarczy czy chcesz pożywniejszy posiłek?
-
- Wystarczy, dziękuję. Działo się coś ciekawego w ostatnim czasie? - zapytał.
-
Trochę tak. Gerloth jest otwierane jeśli ktoś ma przepustkę, a w samym mieście panuje zaraza.
-
- Rozumiem. - odpowiedział krótko, gdy czarodziejka skończyła mówić. Milczał przez chwilę, jedząc suchary i popijając herbatę, jednak ciekawość nie dawała mu spokoju. W pewnym momencie ciszę przerwał głos maga. - Możesz mi coś powiedzieć o przeszłości Gildii?
-
Zależy co chcesz wiedzieć. Pytaj, a otrzymasz odpowiedź.
-
- Kto był jej założycielem?
-
Gordian wraz z przyjaciółmi. Ja jak i inni dołączyliśmy do niego trochę później
-
- Właściwie jak wyglądały początki Gildii i jak doszło do jej powstania?
-
Po wybudowaniu budynków Gordian rozpoczął przyjmowanie nowych uczniów, którzy ujawniali swoje zdolności magiczne. Było ich tak dużo, że Król wydał zgodę na zbudowanie akademii magicznej. Uczniów przybywało, a tym samym doświadczonych magów i arcymagów jak ja. Wcześniej nie byliśmy zrzeszenie, aż nie powstałą Gildia.
-
- Czy coś łączyło Gildię Magów z Mrocznym Paktem?
-
Wtedy nic nie łączyło, a wręcz te organizacje za soba nie przepadały. Gildia brzydziła się nekromancją, a Pakt nie lubił gildii ze względu na jej "czystość". To już stare dzieje są, bo magowie zaczęli się wspierać, a nie zwalczać.
-
- Rozumiem. - przytaknął, dopijając herbatę. - Jeszcze jedno... Czy jest coś, o czym powinienem wiedzieć zanim wyruszymy w kierunku ruin? - zapytał po chwili.
-
Ostatnio ruiny stały się ulubionym miejscem bandytów i opętanych. Ciekawe na kogo trafimy tym razem.
-
- Bandyci nie powinni być naszym największym zmartwieniem. Bardziej obawiam się istot astralnych, które mogły zadomowić się w tamtejszych ruinach. Jeśli nie masz nic przeciwko, odpocznę nieco i po południu wyruszymy.
-
Daj mi znać jak będziesz gotowy.
-
- Zatem dziękuję za posiłek i zaspokojenie mojej ciekawości. - wstał i odszedł od stołu.
-
Nie ma sprawy, w końcu jesteś znajomym Devristusa powiedziała elfka i usiadła aby odpocząć.
-
Minęło południe. Mag wstał i poprawił ekwipunek, po czym udał się do pomieszczenia, w którym przebywała czarodziejka. - Odpoczywałem dostatecznie długo, by zregenerować siły. Możemy ruszać.
-
Osiodłaliście konie i ruszyliście ku kolejnej przygodzie. ÂŁuna zachodzącego słońca oświetlała Wasze postacie.
Przed nami godzina drogi do ruin.
-
- Powinniśmy dotrzeć na miejsce jeszcze przed zmrokiem. Noc działa na naszą niekorzyść.
-
Nie tylko na naszą. Nie zapominaj, że bandyci to też ludzie, a nie zwierzęta. Noc działa na ich niekorzyść tak samo jak na naszą.
Jechaliście i jechaliście aż w końcu dotarliście do ogrodów należących do ruin. Zobaczyliście uschnięte i spalone drzewa, trawa także spalona. Z pięknych ogrodów został tylko kształt.
-
- Masz rację. - przyznał słuszność towarzyszce, po czym skierował wzrok na kompletnie zniszczone ogrody. Obraz był wręcz przeciwieństwem tego, co zastał nieopodal chatki czarodziejki. - Od czego powinniśmy zacząć? - zapytał po krótkiej obserwacji.
-
Od spatrolowania ruin z zewnątrza, a także wewnątrz. A przede wszystkim sprawdzić czy pomieszczenia, które nigdy nie powinny byc nienaruszane takie pozostały
-
- Rozpocznijmy zwiad, by uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek w dalszej części eksploracji.
-
Wyprawa zostaje zawieszona na czas tygodnia lub dwóch
-
- Stój! - usłyszał zza bramy. - Wejście do grodu jest zamknięte! Panuje zaraz! Odejdź, jeśli Ci życie mile! - odpowiedział strażnik miejski, łypiąc małymi oczkami na Elrond. Czarodziej siedział na koniu, w pełnym rynsztunku.
- Jestem Arcymagiem i uzdrowicielem. Nazywam się Elrond z Elanoi. Jestem Baronem Zarkos. Przepość mnie.
Strażnik lekko się zląkł, ale dalej dawal w zaparte.
- Nie mogę... Panie... Glejt okazać trzeba... Proszę odejść - czarodziej nic nie odpowiedział, zawrócił konia i odjechał.
-
- A ja nie choruję. Mam immunitet. - powiedział czarny dracon
- Ja tam nic o rzadnych immusjach nie wiem. Bez glejtu nie przepuszcze... Powiedział strażnik. Aragorn tylko ppkręcił łbem i odszedł jakimś cudem trafiając na Edzia.
- Cześć Edziu.
-
- Witaj Aruś. Co Ciebie sprowadza w te strony? - powiedział zatrzymując konia.
-
- Podobno ktoś plądruje ruiny Gildii.
-
- Mnie doszły słuchy, że wioskę zaraza dopadła. Co zabawne, nie chcą uzdrowiciela - przewrócił oczami.
-
- A to ciekawe. Knują coś. To pewne.
-
- Albo są po prostu zbyt głupi. Ludzie w obliczu zapisanych praw i obowiązków, stają się bezwolnymi golemami, tracąc wolność swojej woli. Ale co poradzisz? Nic. Siłą nie mam zamiaru im pomagać. Prowadź do tej swojej ruiny. Może nie całą ją złupili.
-
Pod miastem pojawił się również Nocturnus. Z daleka rozpoznał znajome twarze, więc od razu skierował się ku nim. Dotarłszy na miejsce, zeskoczył z grzbietu wierzchowca i podszedł do szlachciców. – Co Was tutaj sprowadza? - zapytał głośno, witając magów klasycznym uściskiem dłoni.
-
- Dev coś tam mówił że ktoś plądruje ruiny Gildii Magów w s tolicy. Pytanie "po chuja". Czego wyście stamtąd nie zabrali Edziu hę?
-
- Wydaje Ci się, że mieliśmy czas na zabieranie czegokolwiek, gdy tłum wieśniaków z widłami, chciał nam te widły w rzyć wsadzić? Własne dupy tylko zabraliśmy. Praktycznie każdy jak stal spierdalał. Młodzi z przodu, starsi z tyłu ubezpieczając je. Osobiście nic tam nie miałem, eksperymentów na szerszą skale nie prowadziliśmy. Rynsztunek był praktycznie rozdany. Oczywiście sam jeden nie wiedziałem wszystkiego, może zostały tam jakieś tajemne rzeczy...
-
- Gdyby nic nie zostało nikt by nie plądrował. To co robimy?
-
- Pieprzyć wieśniaków - machnął ręka. - Jak chcą zdychać, to neich zdychają. Jakoś się do tego miasta dostanę. Ruszajmy do ruin, nie ma sensu stać bezczynnie w miejscu, a powrót do Paktu czy stolicy jakoś mi nie przypada do gustu. Co ty na to Nocturnusie?
-
Wtem ujrzeli Fakirona,który zbliżał się pewnym krokiem w ich stronę. -Witajcie.Przybyłem ponieważ usłyszałem o waszej wyprawie i postanowiłem do was dołączyć. - rzekł. -Co mamy dokładnie,na tę chwilę zrobić? - powiedział iż nie był do końca obeznany w temacie.
-
- Ktoś ty? - zapytał spode łba.
-
- Niedługo adept tajemnych sztuk magii - powiedział do znajomego z widzenia już Elronda
-
- Aha. A jak cie zwą?
-
- Och tak,wybaczcie.Jestem Fakiron. Jak już zacząłem,przysłany zostałem by wam towarzyszyć.Nie goszczę tu jeszcze dostatecznie długo by wszystkich znać,ale powoli chyba staję się członkiem tych wspaniałych miejsc - odrzekł
-
- No to skoro są już chyba wszyscy, moglibyśmy ruszyć
-
- Masz słuszność Elrondzie. - odpowiedział krótko arcymagowi, gdy ten zakończył pogawędkę z draconem. - Czekamy już wystarczająco długo. Zbyt długo... Chyba możemy ruszać. Czy wszyscy znają cel naszej wyprawy?
-
- Tak jakby.
-
- Zatem ruszajmy i nie marnujmy czasu. Ewentualne niejasności omówimy po drodze.
-
I ruszyliście za Nocturnusem, który prowadził Was w okolice ruin.
-
Elrond jechał z prawej Nocturna. Napawał się przyrodą. Ot tak.
-
A Aaragorn jechał po lewej. Bo tak.
-
A Fakiron na prawo od Elronda. Bo chciał.
-
Dotarliście do miejsca, gdzie czekała na Was kobieta. Elka, która wymownie spojrzała na Nocturnusa.
I to był powód tego wyjazdu do miasta?
-
- To świetnie wyszkoleni magowie, ich pomoc może okazać się nieoceniona. Czuję, że w ruinach znajdziemy więcej niż byśmy tego chcieli, a co pięć osób to nie dwie. Elrond jest arcymagiem ziemi, Aragorn nekromantą, natomiast Fakiron dopiero stawia pierwsze kroki w dziedzinie magii, jednak każdy od czegoś zaczyna. - przedstawił grupę, wskazując na poszczególne osoby. Nie wspominał o tytułach szlacheckich, gdyż te były nieistotne w obecnej chwili.
-
-Tak jak mój towarzysz powiedział,dopiero zaczynam naukę z dziedziny magii ognia.Jestem Fakiron - powiedział podając rękę.
-
Miło Cię poznać. powiedziała chłodnym spojrzeniem do Fakiriona elfa, po czym zwróciła się do Elronda Z tego co wiem to próbujesz odzyskać tytuł arcymaga ziemii, ale muszę Ci powiedzieć, że i tak daleko zaszedłeś w tak krótkim czasie. Pamiętam Cię jak jeszcze byłeś nowicjuszem w Gildii
-
Aragorn tylko skinął głową, Nocturn nie powinien od tak paplać o profesji dracona za co dostał dyskretnego kopniaka w kostke.
-
- Bez obaw Aragornie, można jej zaufać. Prędzej czy później i tak zauważyłaby, że źródłem Twojej magii jest śmierć. - wyszeptał do dracona, po czym zwrócił się do czarodziejki. - Więc... Działo się tu coś istotnego od czasu mojego wyjazdu?
-
Oczywiście, że tak! Naszych przeciwników przybyło więcej, ale część z nich już wyruszyła z powrotem. Musimy działać szybko i zdecydowanie bez zbędnego pierdolenia powiedziała elfka Możesz mi zaufać w sprawie nekromancji Aragornie, ale pilnuj aby wiedzieli o niej tylko Ci co muszą.
-
- Jak zawsze. - odparł krótko. Już polubił tę elfkę. - Do roboty zatem.
-
Ruszymy przez te ogrody do części kuchennej tego oddziału gildii, a następnie przemieścimy się w stronę bibliotek i magazynów. Walczymy wtedy kiedy trzeba, a kiedy nie trzeba to nie walczymy.
-
- W porządku. Ruszajmy zatem!
-
- Racja. Pamiętam jak tu kiedyś ładnie było. Z tamtego drzewa było widać żeńskie dormitorium...
-
Budynek ten nie umywa się do tego w stolicy, ale też nie był najgorszy. Wszyscy przygotowani?
-
- Tia.
-
- Jasne.
-
- Oczywiście. Zawsze.
-
- Ruszajmy. - rzekł, wskakując na grzbiet wierzchowca.
-
Nocturnie chcesz tam wjechać? Powiedziałam przecież, że to dość ostrożna misja powiedziała elf po czym ruszyła przodem przez ogrody.
-
- Niezupełnie. Nie powinniśmy zostawiać tu koni, gdyż te mogą zwrócić na nas uwagę przeciwnika. W sumie mniejsza o to, ruszajmy.
-
<facepalm> I ruszył za resztą grupy.
-
Szliście przez ogrody i obserwowaliście krajobrazy spalonych drzew, krzewów i kwiatów. Gdzie nie gdzie ostał się jeszcze popiół. Szliście przed siebie i w odległości kilometra zauważyliście jakąś grupę. Możecie ją obejść lub zaatakować, ale czy się opłaca?
-
- Widzicie? - zapytał, wskazując na oddaloną grupę. - Proponuję ich ominąć, póki jeszcze nas nie zauważyli. Odgłosy walki mogłyby ściągnąć większą liczbę przeciwników.
-
- Racja. Nie mam ochoty na rzeź dzisiaj. Niedawno jadłem.
-
- Zgadzam się z wami w zupełności. Lepiej ruszajmy dalej.
//Która jest godzina w grze? Tak z ciekawości pytam.
-
Poszliście w lewo, gdyż ten kierunek był najdogodniejszy. Jednakże po krótkiej wędrówce w waszą stronę poleciały 4 kule ognia. Wszyscy unikneliście pocisków i spojrzeliście się w stronę ataku. Zobaczeliście 6 elfich niewiast.
Opętana niewiasta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Op%C4%99tana_niewiasta)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/4/42/Bestiariusz_opetana_niewiasta.jpg)
-
//W jakiej odległości?
-
/ 10 metrów po prawo.
-
-Aresh isgrash! - wyszeptał szybko. Nie było czasu na rozmyślanie, czemu ach czemu nie atakowali, tylko dali się zaatakować.
Energia magiczna uformowała w jego dłoni pokaźny kamienny głaz, którym cisnął w najbliższą poczwarę.
-
Aragorn nie chciał marnować mocy, chwycił jedną z elfek psioniką i zaciskając pięść złamał suce kark. Ciało upadło z hukiem na ziemię.
4/6
-
Fakiron przeczołgał się przez krzaki z lewej strony i jedną ręką przyciągnął szybko jedną elfkę do siebie a drugą wyjął runę i wymówił inkantację: - Heshar
Niewiasta stanęła w ogniu a Fakiron wybieg szybko w stronę przyjaciół.Po kilku sekundach patrzył już tylko na węgiel.
3/6
-
Siła mortokinetyczna, jaka była na usługach Opętanych niewiast, nie została przez nie niewykorzystana. Ogólnie dziwiło Elronda to, że wszyscy wokół miotają nimi jak szmacianymi laleczkami. Tylko ta z którą walczył zachowała resztki rozumu i najzupełniej w świecie odbiła czar rzucony przez przyszłego arcymaga.
Ten jednak nie marnował czasu, kolejne słowa zaklęcia już cisnęły mu się na usta.
-Izipash ipush huoshan! - z czarnego jak i pustego jak kieszeń żebraka wystrzeliła wiązka niszczycielskiej energii. Grom łupnął, huknął i zostawił sobie zwęglone szczątki jednej z opętanych. Tej z którą walczył.
Inna była w trakcie rzucania inkantacji, by podpalić maga żywcem, jednak nie zdążyła dokończyć i odleciała ogłuszona.
Walka trwała.
Jeszcze inna była na tyle, by oberwać gromem. Teraz biegała wrzeszcząc wniebogłosy, gdy jej ubranie, skóra i włosy, skomponowały się w jedną przyjemna dla oka pochodnię. Nie orientując się w terenie, uderzyła w jakąś pusta ścianę. Upadła na ziemie i po chwili umarła.
Elrond podszedł raźnym krokiem do ogłuszonej kobiety i pchnął ją swoim mieczem w serce.
- Na następny raz po prostu atakujmy wszystko co nam wejdzie w drogę. Nie mam zamiaru oberwać piorunem kulistym zza węgła. Lepiej pokonywać problemy, niż je omijać. Będzie łatwiej sobie z nimi poradzić, gdy nie zwalą nam się wszystkie niespodziewanie na głowę - skomentował cały plan chowania się po kontach ruin.
0/6
-
Teraz to na pewno tak zrobimy. Twój grom zaalarmował naszych przeciwników. Powiem tak, że wchodzimy teraz do jaskini lwa! powiedział elfka, po czym ruszyła do przodu.
-
- Dobrze że owieczką nie jestem - wytarł krew z miecza o kawałek ubrania zabitej kobiety. Schował ostrze do pochwy i ruszył za kobietą.
-
- Nie takie rzeczy się robiło...
-
Fakiron był lekko ogłuszony,lecz ruszył szybko i dogonił towarzyszy. - Zgadzam się z tobą Aragornie - powiedział po chwili.
-
- Wątpie byś walczył w setkach wojen i kilkoma słowami zabijał demony. To miałem na myśli Fakironie.
-
Elrond tylko przewrócił oczami. Kontynuował marsz.
-
- Wybacz,jednak faktycznie,wyolbrzymiłem to. - powiedział spuszczając lekko głowę.
-
- Wyrobisz się. - odparł przyjaźnie klepiąc adepta po ramieniu.
-
Dotarliście do wejścia do budynku gildii, którego część jeszcze się ostała. Omineliście po drodze nieliczne oddziały łupieżców z większym lub mniejszym problemem.
-
- Kurcze,za ładnie to tu nie jest - powiedział Fakiron. - Rozejrzyjmy się.
//Zapewne jest wieczór?
-
//Tak.
ÂŁadnie czy nie, musimy zobaczyć co zabrali powiedziała elfka.
-
Aragorn zaczął sie rozglądać.
-
Z tego co ustalił Aragorn znaleźliście się w magazynie, w którym znajdowały się jeszcze resztki zboża. Po drugiej stronie znajdowało się przejście do pokoju kuchennego.
Odsapnijmy troche i przemieszczajmy się dalej.
-
- Bez przesady... tacy starzy nie jesteśmy.
-
Tu nie chodzi o wiek Aragornie, a raczej o kondycję i energię magiczną. powiedziała elfka przechodząc do następnego pomieszczenia. Zaraz stąd wyjdziemy do głównej sali jadalnej.
-
- Nie będę się sprzeczał... W jej wieku? Problemy z kondycją? Nie wygląda..
-
- Dowiesz się o co chodzi, gdy przywołasz jednocześnie osiem potężnych drzewców - poklepał Aragorna po ramieniu.
-
- Pamiętam to jak dzisiaj. I Canisa z urwaną ręką i nogą. Wyczarował sobie coś drewnianego...
-
- Dlatego, gdy jest ci dana chwila odpoczynku, korzystaj z niej jak najwięcej. Czasami dobrze przygotowany prosty czar może zdziałać więcej, niż potężny rzucony na odwal. A do tego trzeba mieć czysty umysł, a nawet i ciało - usiadł w kącie, oparł się plecami o zimny kamień. Z torby wyciągnął flaszkę wina skradzioną ze stołu w sali ideologicznej.
-
- Ty to zawsze masz flaszkę na po orędziu. To ciało to chyba po jakim wyrośniętym krasnoludzie którego ułamek duszy jakimś cudem pozostał. Ablo po alkoholiku. Powiedział szczerząc kły.
-
Stawiam na wyrośniętego, rudego karła odpowiedziała Elfka No to ruszamy Wyszliście do sali jadalnej i macie ten przywilej, że Wasi przeciwnicy są zszokowani Waszym pojawieniem.
//Każda akcja będzie miała późniejszą reakcję i przebieg misji także uważać.
-
- Macie coś przeciwko dokonaniu rzezi na tej bandzie? - zapytał szeptem. Mag skumulował energię magiczną i był gotów rzucić zaklęcie.
-
- Nie.
-
- To do roboty...
// ja nie mam na razie czasu
-
Nocturn, Aragorn: W waszą stronę poleciały granaty magmy z czterech stron, a reszta rzuciła się na was Zauważyliście 5 opętanych maginów ognia, 2 opętane niewiasty i 10 bandytów.
Statystyki przeciwników:
Opętany magin ognia (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Op%C4%99tany_magin_ognia)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/7/7c/Bestiariusz_opetany_magin_ognia.jpg)
Opętana niewiasta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Op%C4%99tana_niewiasta)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/4/42/Bestiariusz_opetana_niewiasta.jpg)
Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/3/3c/Bestiariusz_bandyta.jpg)
-
//Rozmiary sali i rozstawienie mobów poprosze
-
//Rozmiary sali: 30m x60m x 20m. Odpowiednio szerokość, długość i wysokość. Na wysokości 15 metrów są balkony,na których znajdują się magini - 3 po lewej w odległości: 50,45 i 30 oraz 2 po lewej w odległości 20,15. NA tym samym poziomie co Wy znajduje się reszta w odległości... 20 metrów bandyci i 30 opętane niewiasty. Oczywiście na balkonach są przejścia, czyli dziury w ścianie wielkości drzwi.
-
Aragorn wytworzył wokół siebie psionicznego kondona by ochronić się przed eksplozją najbliższego granatu
- Upiltu! Mroczna energia eksplodowała na najbliższym balkonie, z magina i samego balkoniku wiele nie zostało. Dracon wzleciał w powietrze by unikać magicznych pocisków i samemu nakurwiać mocą.
- Upiltu! Powtórzył tę formułę jeszcze 3 razy rozsadzając zszkokowanych magów. Wycelował jeszcze w grupę bandytów.
- Upiltu! Wybuch rozerwał wszystko w promieniu 6 metrów. Zabijając Biedne elfki i 2 bandytów.
//Wykorzystałem inkantacje wszystkie ;p
magini 5/5
Niewiasty 2/2
Bandyci 2/10
-
Nocturnus przeteleportował się kilka metrów dalej, unikając wybuchów granatów magmy.
-
Fakiron dobiegł do Nocturnusa najszybciej jak mógł,gdyż ( jak każdy zdrowy na umyśle ) , nie chciał oberwać żarzącym odłamkiem.
-
//Aragorn jeden magin, którego nie wymieniłeś w opisie zdążył się uciec przed śmiercionośnym pociskiem. Następnie zobaczyłeś jak leci w Ciebie ognisty pocisk podpalenia. Zrobiłeś unik jednakże, pocisk uderzył w Twoje lewe skrzydło. Spadłeś a ogień zaczyna trawić Twoje skrzydło zmierzając do ciała. Decyzja o przeżyciu zależy od Isentora.
http://img36.imageshack.us/img36/5793/c3re.jpg
magini 4/5
Niewiasty 2/2
Bandyci 2/10
Z zabitych niewiast i maginów wydostały się demony astralne.
-
- Aragorn!!! Nie! - krzyknął Fakiron po czym podbiegł do Dracona. Mimo iż nie znał się kompletnie na medycynie spróbował zrobić cokolwiek byle tylko uratować towarzysza.
//Nie wiem czy mogę robic coś takiego.jestem tu lekko świeży
-
- Odrąb je idioto!
-
//Skrzydło Aragorna spłonęło, a płomień zaczął przemieszczać się na ciało. Reszta jeśli się nie osłonicie przed demonami lub nie macie znaku zewoli zostaniecie opętani. Każdy z Was ma sól i niech ktoś ubije tego magina -.-
-
Mag dostrzegł rannego towarzysza, jednak trwała bitwa, przez co nie mógł pomóc. - Izipash ipush! - wypowiedział gniewnie, tworząc w dłoni piorun kulisty. Bez najmniejszego wahania cisnął nim w magina, który zranił Aragorna. Po chwili przeciwnik był już martwy.
-
Fakiron sięgnął po miecz po czym z zamachem odciął skrzydło i zdejmując koszulę począł gasić ciało biednego Mistrza.Widząc zagrożenie zaciągnął go do poprzedniej sali i krzyknął: - Zaczekam tu z nim.osłaniajcie nas! Ja i tak wiele tu nie zdziałam!
-
//To co ze mną w końcu ;[
-
// Jeśli coś ci się stanie,będę za to obwiniał siebie. Wiedziałem że nie będę miał szans z przeciwnikiem atakującym na dystans,a mimo to poszedłem z wami...
-
//Bandycie są od Was 5 metrów. Elfka w tym czasie zabiłą 5 bandytów, a więc zostało tylko 3. Aragornie Ty leżysz i czekasz na decyzję Iska. Jeśli powie, że masz ocaleć to elfka zrobi fiku miku i podpalenie zniknie :D
-
Fakiron aż palił się z wściekłości. Wyjął runę i wyskoczył na bandytów wydając przeraźliwy krzyk : - Heshar!
Wielki podmuch ognia palił bandytów,a Fakiron wyciągnął szybko miecz i silnie ściskając rękojeść wykonał młynek.Spalone i pocięte zwłoki zbirów leżały na ziemii,a Fakiron szybko wrócił do Aragorna.
Bandyci: 0
-
- Izipash ipush huoshan elishash! - wypowiedział, unosząc rozpostarte ręce. Między dłońmi maga powstała wirująca wiązka powietrza, która z każdą chwilą przybierała na szybkości. Po chwili mag uderzył w dłonie i skierował podmuch w stronę balkonów, na których przebywali magini. Silny powiew porwał dwóch przeciwników i roztrzaskał ich o ścianę.
-
//Ocalić.
-
//W tym czasie kiedy rysowaliście wokół siebie okręgi z soli, elfka zatrzymała efekty podpalenia Aragorna. Jednakże Dracon stracił całe prawe skrzydło i ma poparzenia II stopnia na prawym boku oraz I stopnia na prawej ręce. Po jakimś czasie demony astralne opuściły ruiny w poszukiwaniu ciałą do opętania.
-
//Mam je zwęglone czy co? Sprecyzuj ;p
- Edziu... możesz z łaski swojej zająć się skrzydłem by to jakoś wyglądało?
-
- Jakoś się udało... Aragornie, jesteś w stanie kontynuować wyprawę?
-
- Poszukam czegoś - powiedział Fakiron rozglądając się po ruinach
//Ale czy tylko demony astralne uciekły czy magini i niewiasty też? Bo jeśli oni zostali to cofam akcję :P
-
//Pomieszczenie zostało oczyszczone. Wybiliśmy wszystkich przeciwników.
-
//Dzięki. To co, Dev?
-
//Nie masz skrzydła Aragornie, po za tym poparzenia zostały sprecyzowane i podzielone na stopnie. Fakirion sprecyzuj czy szukasz w całych ruinach i czego szukasz.
Ruszamy dalej, nie ma czasu. powiedziala elfka.
-
//Szukam tylko w miejscach np.szafki,szuflady,skrzynie itd. jeśli jakieś zostały :P A szukam przedmiotów: mikstur itd. - czegokolwiek użytecznego.
-
Mag podążał za elfką, przyglądając się ogromowi zniszczeń w pomieszczeniu.
-
Fakiron robił to samo jednocześnie nadal szukając czegoś co może się później przydać.
-
- Kurwa... po powrocie do Paktu będę musiał odrąbać drugie... Powiedział lekko sapiąc. Jego rany powoli się regenerowały.
-
//Fakirion nic nie znalazłeś. Aragorn odczuwasz straszny ból ;<
Taki ładny budynek, a tak bardzo zniszczony. powiedziała Elfka wchodząc do pomieszczenia, które było na pół otwarte na świat, a pół zamknięta. Po prostu brakowało jednej ściany i kawałka sufitu. Na wasze nieszczęście w miejscu brakującej ściany obozowali bandyci. Dokładnie 7 w odległości 15 metrów.
Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/3/3c/Bestiariusz_bandyta.jpg)
-
//A nas zauważyli?
-
//Fakirion nic nie znalazłeś. Aragorn odczuwasz straszny ból ;<
//You don't say? :o
Aragorn tzrymał się z tyłu grupy.
-
Nocturnus skumulował energię magiczną, wyciągnął przed siebie dłonie i wypowiedział inkantację. - Izipash ipush huoshan elishash! W dłoniach maga zebrał się wiatr, który po klaśnięciu z wielkim impetem uderzył w grupę bandytów. Trzech bandytów zostało zmiażdżonych i roztrzaskanych o ścianę, czwarty został mocno uderzony w głowę nadlatującym odłamkiem porwanym przez wiatr. Natychmiast padł martwy.
3/7 bandyta
-
Fakiron podbiegł pędem do 2 bandytów i z impetem wykonał dwa cięcia w stronę ich szyj. Głowa jednego wyleciała w powietrze a Fakiron szybko odsunął się w bok unikając ataku przedostatniego którego zranił w szyję.
Bandyci 2/7
-
Mag zdjął z pleców kostur i popędził na przeciwników. Z wielką siłą uderzył w głowę bandyty, rozbijając ją i zabijając rzezimieszka na miejscu. Następnie wyciągnął miecz i przebił nim brzuch drugiego bandyty, którego Fakiron zranił w szyję, nie zabijając go jednak.
0/7 bandyta
-
- Dobra robota - powiedział Fakiron. - Nadal będę kontynuował poszukiwania
//Przeszukam też bandytów. Może znajdę liścik czy cuś <lol>
-
To teraz schodzimy do magazynów. Wejść do nich jest kilka, ale myślę że ten będzie bezpieczny
-
- Ruszajmy zatem.
-
- Hmm... Chodźmy więc.
-
Zeszliście schodami w dół do wielkiego pomieszczenia, którym był magazyn. Nie mogliście określić jego wielkości, ale jednego mogliście być pewni - było tu dużo skarbów. Po rozejrzeniu się zobaczyliście, że półki świecą pustkami, ale czy wszystkie?
-
Mag zmierzył wzrokiem pomieszczenie. Bez problemu dostrzegł półki, do których zbliżył się po chwili, starając się znaleźć coś istotnego bądź cennego.
-
Fakiron począł robić to samo.
-
//Pudła, które sprawdzaliście były puste.
Gdy przesukiwaliście półki, pudła zauważyliście jak elfka nerwowo wyrwała do przodu. Coś ją niepokoiło i to bardzo.
-
Nocturnus spojrzał na czarodziejkę, która nagle popędziła dalej. - Co się stało? - zapytał.
-
Nie widzicie, że tu pustki? Mam nadzieję, że nie dostali się do poziomów niżej. powiedziała szybko elfka.
-
Aragorn gdzieś tam po drodze chlapnął swoje mikstury lecznicze. Powinny chociaż uśmierzyć ból. Elrondowi najwyraźniej nie chciało się pomóc ;[
-
Mag nie był zbyt zaskoczony pustkami w magazynie, w końcu zadomowili się tutaj bandyci. - Co znajduje lub znajdowało się niżej? - zapytał czarodziejki.
-
W czasie gdy magowie przeszukiwali magazyn, Elrond zajął się Aragornem.
- Jak ja mam niby przenieść obrażenia ze skrzydła, jak ja nie mam skrzydeł - powiedział i przewrócił oczami.
- Skrzydło weźcie, może Isentor coś zrobi, ja wyleczę tylko poparzenia, prywatnie czy z narodowego funduszu zdrowia? - powiedział i wyszczerzył zęby. Zebrał w sobie energię magiczną. Przyłożył dłonie do ciała dracona i zaczął działać. Jasne kosmki wypłynęły wolno z jego ciała, oplotły ciało Aragorna. Powstała magiczna więź. Elrond jęknął, na jego plecach pomału zaczęły pojawiać się świeże rany po oparzeniu. Te na ciele Aragorna znikały. Jednocześnie energia magiczna zespolona z jego ciałem i duszą leczyła rany Elronda. Po kilku chwilach Aragorn był uzdrowiony.
-
- Dzięki Edziu. Masz tu 5 grzywien na wódke.
32900-5=32895grz
-
//Ile razy mam powtarzać, że skrzydła nie ma. Zostało spopielone, więc nie ma go, przestało istnieć itd.
Dużo potężniejsze artefakty niż te tutaj. Niektóre nie powinny ujrzeć światła dziennego lub powstać.
-
- Takie coś to powinno być w skarbcu chronionym przez runy i inne pierdoły.
-
- Zatem czym prędzej ruszajmy.
-
- I nikt nie pomyślał o zabraniu ich w bezpieczne miejsce? - westchnął. - Ruszajmy!
-
- Widać nie, a od ataku minął dobry rok...
-
Po co skoro są chronione? Robicie tyle szumu, a praktycznie nic nie wiecie. Zaklęcia ochronne to tylko zaklęcia, a zaklęcia da się złamać. Myślisz, że czemu jest tu tyle maginów?
-
- Ruszajmy już! Nie ma co się sprzeczać,skoro z artefaktów może już nic nie być!
-
- Mam zamiar otworzyć mały gabinet lekarski u siebie w domu, więc od razu Ci powiem, że moje usługi będą droższe - uśmiechnął się.
-
- Huehue. A gdzie miłosierdzie i chęc pomocy bliźnim Elrondzie z Elanoi?
-
- Spłonęły razem ze stolicą - odrzekł pochmurno.
-
- W sumie... ;[ Kiedyś tam wrócimy.
-
Panowie to nie czas na pogaduszki. Uważaj.... krzykneła elfka i za pomocą mortokinezy odepchnęła Elronda, dzięki czemu uniknął kuli ognia. Rozejrzeliście się i mieliście do czynienia z 15 maginami ognia.
Opętany magin ognia (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Op%C4%99tany_magin_ognia)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/7/7c/Bestiariusz_opetany_magin_ognia.jpg)
-
- No nie! Po prostu kurwa nie! Dracon skupił w sobie całą moc i wypił swoje mikstury many. Wyciągnął rękę i zaczął rzeź. - Upiltu! Eksplodowało trzech stojących doś blisko siebie.
- Upiltu! Upiltu! Upiltu! Upiltu! Za każdym razem gdy celował mroczna energia czyniła mordor i zniszczenie. Krew, flaki, kończyny... latały wszędzie. Czuł jakby czas spowolnił na tę jedną chwilę, jednak tak naprawdę wszystko trwało kilka sekund.
10/15
//Zostawiłem wam kilku
-
- Izipash ipush huoshan elishash! - mag skoncentrował się i w trakcie rzucania czarów przez maginów sam wypowiedział inkantacje, klaszcząc w dłonie. Powstał potężny wiatr, który uderzył w bezbronnych, niszcząc ich inkantacje, palac ich własnym ogniem, roztrzaskując o ścianę za plecami. Martwych było połowa, połamanych dwóch, a trzem udało się uniknąć czaru dzięki szybkiej reakcji połączonej z mortokinezą.
5 (2 połamanych)/15
-
Fakiron szybko podbiegł do tych połamanych i łapiąc miecz oburącz,cisnął nim w głowy przeciwników zatapiając miecz po kolei w czaszce jednego i drugiego po czym uciekł by nie zostać opętanym i by nie dostać ognistymi pociskami.
Magini 5/15
-
Fakiron szybko podbiegł do tych połamanych i łapiąc miecz oburącz,cisnął nim w głowy przeciwników zatapiając miecz po kolei w czaszce jednego i drugiego po czym uciekł by nie zostać opętanym i by nie dostać ognistymi pociskami.
Magini 5/15
Masz tylko jeden finiszer na post, co wynika z Twojego poziomu nauki walki mieczem. Dlatego też gdy zabiłeś pierwszego drugi za pomocą mortokinezy uniósł Cię nad ziemię i zaczął dusić.
-
- Aresh isgrasz! - Elrond wyczarował kamienny głaz, który niebezpiecznie zaczął unosić się nad jego dłonią. Wykorzystując to, że jeden magin był zajęty duszeniem przyszłego czarodzieja, Elrond cisnął w niego kamieniem. Pocisk uderzył w głową, roztrzaskując ją na kawałki. Fakiron upadł na podłogę.
5/15
-
Mag skoncentrował się i wykorzystał część swej magicznej energii, by móc przeobrazić ją w śmiercionośny czar. - Izipash ipush! - wypowiedział, po chwili w jego dłoni powstała kula błyskawic, którą następnie skierował w jednego z opętanych maginów. Magiczny pocisk z wielką siłą uderzył w plecy przeciwnika, podpalając go i uśmiercając. Nocturnus natychmiast wyciągnął miecz i popędził na kolejnego magina. Przeciwnik próbował wypowiedzieć inkantację, jednak nie zdążył, gdyż poczuł na swym gardle chłód stalowego ostrza. Po chwili padł martwy, wykrwawiając się.
1/15 opętany magin ognia
-
- Płoń kurwo. Heshar anash grishil! Skupiona moc przeistoczyła się w płomień którym Aragorn cisnął w maga. Ten zajął się magicznym ogniem i po chwili padł martwy na ziemię.
-
Demony się wydostały, nawet nie próbowały Was zaatakować. Wyruszyły na poszukiwanie nowych ciał.
Szybciej do komnat poniżej
-
Nocturnus bez słowa podążał za czarodziejką.
-
Aragorn również potuptał za elfką.
-
- Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, drodzy nekromanci, ale gdy będziemy stąd wychodzić, a Ci wszyscy opętani, których wyrżnęliśmy znajdą sobie kolejne ciała, będziemy mieli przepierdolone - rzucił na przód pochodu.
- Ja mam sól. Na następny raz nie pędźmy jakby nas śmierć goniła, tylko obsypmy ją wokół tych pajaców, by nie mogli się wydostać.
-
- Sól mogą zdmuchnąć.
-
- Nie raz i nie dwa razy sól uratowała mi dupę i o ile nic się nie zmieniło w świecie astralnym, demonicznym i czarno-magicznym, to będę się trzymał tego, co mnie kiedyś Canis nauczył i jego mistrz.
-
- No nie zmieniło się, ale bezpieczniej narysować pentagram kredą.
-
- Nie pamiętaj jaki - przewrócił oczami. - I nie widzę, byś coś tam rysował.
-
- Nie zabrałem kredy.
-
Schodziliście po schodach i widzieliście, że runy ochronne zostały zniszczone. Bariery postawione w tym miejscu nie było. Półki w salach były puste.
Mam złe przeczucia. Bardzo złe. Jeśli dostali się do tajemnego skarbca to Devristus mnie zabije.
-
- Ruszajmy więc.
-
- Czyżby sprawdziły się nasze najgorsze prognozy?
-
Elrond w milczeniu szedł z grupą ubezpieczając tylu. Miał tatuaż chroniący go przed opętaniem, więc nie mógł stać się potencjalną ofiara zagubionej zjawy. Trzymał kostur w dłoniach i czekał na wszystko.
-
Atmosfera stawała się co raz bardziej gęsta i niebezpieczna. Gdy zeszliście na ostatni już poziom zobaczyliście pełno maginów. Jeden z nich przebywał w środku komnaty, gdy Was zauważył teleportował się.
Nieeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!! wydarła się Elfa i posypała w jego stronę kule ognia. Zniszczyć ich! Zniszczmy tych skurwysynów!
Opętany magin ognia (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Op%C4%99tany_magin_ognia)
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/7/7c/Bestiariusz_opetany_magin_ognia.jpg)
Sztuk przeciwników 25!
-
- Aresh elishesh oshia hush ilishash! - wyskandował szybko zaklęcie, krzyżując ręce na piersiach. Jego ciało momentalnie pokrył szary nalot, by stać się kamienną skorupą, pokrywającą ciało maga.
-
Ile trwa wypowiedzenie jednego, ale potężnego czaru? Zależy od długości formuły. Dracon zebrał w sobie całą moc jaką miał. - Upiltu! Upiltu! Upiltu! Upiltu! Upiltu! Upiltu! Z każdym razem wskazywał inny punkt, w odstępach sekund 6 eksplozji magicznej energii rozrywało ciała maginów na strzępy. Oczywiście Aragorn użył Edzia jako tarczy.
15/25
-
Kiedy 10 maginów poległo reszta przeciwników zaczęła się teleportować.
To wróży źle! Uciekamy stąd! Kto może niech się teleportuje, kto nie ten niech biegnie ile sił w nogach!
Tymczasem na górze magini zbierali się w okół ruin skupiając swoją moc.
-
Aragorn teleportował się.
-
Fakiron biegł jakby go sam Rasher gonił,aby tylko wydostać się z ruin.
-
Mag wybiegł na powierzchnię, gdyż jego wiedza na temat teleportacji była zbyt mała, by móc przemieszczać się na większe odległości.
-
Gdy już wszyscy byliście na zewnątrz elfa skierowała Was w stronę miasta. Tyymczasem za Waszymi plecami:
-
- ÂŁo kurwa. Co teraz? Chyba wracamy co nie?
-
- Chyba tak Aragornie. Wracajmy czym prędzej,ale.. Zabrali artefakt... tak?
-
- Nie Aragornie, to jeszcze nie koniec naszej podróży. Pozostały sprawy formalne, mianowicie Lithe'a Neum ma zarządzać Geroth, oczywiście z rozkazu Devristusa.
-
- Może w końcu będę mógł wejść do tej zapyziałej wioski - przewrócił oczami.
-
A więc chodźmy i zwalmy ze stołka tego pierdolonego, bezmózgiego szlachcica. Gdyby nie jego pomysły i rządzenie nigdy by nie doszło do takiej sytuacji jaką mieliśmy przed chwilą! Jeśli nas nie przepuszczą to własnoręcznie rozpierdolę tą bramę! elfka kipiała ze złości.
-
- Od rozpierdalania ze złości to ja jestem.
//My są na czyich ziemiach BTW
-
Nie w tym przypadku jednoszkydłowy Czarnuszku powiedziała arcymistrzyni ognia Pamiętaj kobieta zmienną jest, a ja w tym jestem najlepsza!
-
- Aha. Mruknął dracon i tuptał dalej.
-
Doszliście do bram, gdzie Waszą słodką podróż zatrzymali strażnicy.
Hola! Hola! Przejścia nie ma! Nikt nie wychodzi i nikt nie wchodzi! Takie zarządzenie z góry! Podobno od samego hrabi!
-
- Znam hrabiego osobiście. Nie był by taki durny. Lekarzy nie wpuścisz jełopie?
-
Nocturnus sięgnął do skórzanej torby, z której po chwili wyciągnął pieczęć hrabstwa Verran. - Przybywamy tu z polecenia hrabiego Devristusa Morii. Mamy rozkaz doprowadzić to miejsce do porządku, dlatego nakazuję ci otworzyć bramę!
-
Strażnicy byli zmieszani i otwierali bramę. Waszym oczom ukazał się niemiły widok. Wszędzie leżące ciała umierających ludzi. Smród i odór był tu na najwyższym poziomie
A teraz do domu tego debila! Elrondzie i Aragornie obadajcie sprawę i karzcie straży usunąć trupy!
-
- Kolejny obłąkaniec dopuszczony do władzy! - warknął mag, przejeżdżając obok ludzkich zwłok. - Czas zakończyć jego nędzne rządy!
-
- Walony popapraniec!
-
- Straż! Zabrać i spalić ciała. Kilka zabierzcie do kostnicy. - dracon przysiadł przy jednym z trupów i zaczął się przyglądać.
-
Nocturn, Fakirion:
Wyruszyliście do domu zarządcy, pana Geroth. Widoki nie były miłe, a wręcz wywoływały wymioty. Rozszarpane, rozkładające się ciała. Chorzy ludzie upadający co chwilę. Po krótkiej podroży stanęliście przed celem - budynkiem. Jednakże czekałą na Was niespodzianka. Tuż przed Wami spadło ciało - ciało szlachcica.
Aragorn
Straż wykonywała polecenie Czarnego Dracona. Kiedy przyglądałeś się ciału zobaczyłeś bardzo czarne grube żyły oraz rozkładające się od środka ciało. Nie wiedziałeś czy to wina czarnych żył czy rozpoczął się proces gnilny. Spojrzałeś na twarze i uniosłeś powieki. Czarne białka oczu, białe źrenice i czerwono-czarna ropa wokół nich aż spowodowały u Ciebie wymioty. Po otarciu wymiocin przyjrzałeś się kościom. Przy dotknięciu kości pękały lub przekształcały się w mączkę kostną.
-
Dracon spojrzał na swoje ramie, też miał czarne widoczne żyły, pytanie tylko czy to z powodu czarnej rudy w jego krwi czy też dlatego że sma był czarny. Aragorn wyciągnął jakieś szmaciane rękawiczki pobrał krew od ofiary. - Potrzebuje jakiegoś pomieszczenia gdzie mógłbym się rozstawić i zbadać dokładnie to coś.
-
- To nie jest normalna choroba. Nie istnieją normalnie wyewoluowane bakterie czy wirusy, które były w stanie coś takiego zrobić. Zbyt dużo uszkodzeń. Organizm jest cały tym przesiąknięty. To oczywiste, że ktoś, jakiś mag najzwyczajniej stworzył te paskudztwo, a teraz sprawdził czy działa na tej wiosce. Widzę tylko te rozwiązanie - mówił grzebiąc sztyletem w ciele robiąc wstępną autopsję. Wprawdzie nie zwymiotował jak Aragorn, ale do ust i nosa przyłożył kawałek lnianej szmatki nasączonej ziołami, by chociaż w jakimś stopniu zmniejszyć odór.
- I wolałbym tego nie ściągać na siebie. Nie jestem pewny czy moja magia mogła by to wyleczyć. Będę musiał poradzić się Mistrza. Zabieramy jedno ciało do Paktu.
-
- Też tak myślę, to ma jakiś związek z czarną rudą. Patrz. W tej fiolce masz krew zarażonego. A to moja. Obie są czarne niemal. To jakiegoś rodzaju trucizna na bazie czarnej rudy... prawdopodobnie dolano tego to tutejszych studni.
-
- Yhym... Najszybszy i najlepszy sposób zakażenia. Wszyscy piją. Trzeba będzie pobrać próbkę ze studni, może któremuś z alchemików uda się wyciągnąć truciznę i dowiedzieć się z czego dokładniej, oprócz czarnej rudy, użyto. I powinien znaleźć się ktoś, kto wyczytałby z tego magię - pogrzebał w torbie, znalazł szklanką fiolkę. Każdy szanujący się czarodziej powinien taką posiadać.
Oddalił się by poszukać studni.
-
Mag ostrożnie zbliżył się do zwłok szlachcica, po czym dokładnie przyjrzał się im. - Można powiedzieć, że mamy jeden problem z głowy. Na początku sądziłem, że panująca tutaj sytuacja spowodowana jest tylko i wyłącznie nieudolnymi i tyrańskimi rządami, jednak myliłem się... Geroth dopadła zaraza, a tutejsi mieszkańcy nie potrafili z nią walczyć. Nie wykluczone, że ma to jakiś związek z maginami, którzy osiedlili się w ruinach Gildii Magów.
-
- O matko... - powiedział Fakiron prawie wymiotując
- Wszystko gnije i się rozpada.To się nie mogło samo rozwinąć.Nie ma szans.
-
Tymczasem Elrond znalazł jakąś wiejską studnię. Była ładna. Kamienny murek szeroki na stopę wytaczał idealne koło. Sięgał magowi do pępka. Na przeciwległych krańcach były wbite dwa drewniane pale, a do nich, dzieląc studnię na pół, była przymocowana równa belka. Była owinięta łańcuchem, którego jeden koniec przybity był do owej belki, a drugi koniec przyczepiony był do metalowego wiadra, stojącego na murku. Belka i pale były ze sobą tak połączone, że umożliwiały swobodny obrót wokół własnej osi belki, dzięki przymocowanemu do niej 'kręciołka'.
Elrond zajrzał do wiadra. Było puste. Kosturem wepchał je do środka. Belka z kręciołkiem zaczęły się szybko obracać zrzucając łańcuch i po chwili były arcymag usłyszał plusk.
Koniec końców doszedł do wniosku, że lepiej tu nic nie dotykać gołymi rękoma, więc całą operację wciągnięcia pełnego wiadra wody, wykonał używając mortokinezy. Tak samo było w przypadku dostarczenia wody do buteleczki. Na koniec ją zakorkował i wrzucił do torby.
- Wodę mam. Jak weźmiemy ciało? - zapytał podchodząc z powrotem do Aragorna.
-
- Na wóz, kazałem już załadować dwa ciała. To JEGO sprawka, jestem tego pewny na 100%. Albo Lithana.
-
- Meaneba? Według mnie to czysta głupota tak się pokazywać. Zamiast przeprowadzić testy na kontynencie, zaraził wioskę, gdzie teraz możemy sobie bez problemu wejść, pobrać próbki i stworzyć obronę. Albo wydaje mu się, że jest tak potężny a my tacy słabi, że nie damy sobie radę albo stwierdził, że... - zamarł w pół słowie, gdy to do niego dotarło. - Albo chce zaatakować od razu. Teraz. Gdy my jeszcze nic nie ustaliliśmy, gdy tak sobie stoimy pośród zwłok. Ktoś powinien jak najprędzej dostać się do króla.
-
- Masz rację, ludność truje się przed atakiem. Ja mogę. Zabiore wodę i próbki krwi.
-
- Bez skrzydła i znając tylko pierwszy stopień teleportacji? Lepiej tu zostań. Przyda się tutaj twoja twarda ręka. Do zobaczenia - powiedział i zniknął w białawej mgiełce. Teleportował się najdalej jak potrafił w kierunku stolicy.
Oczywiście zabrał odkrojony kawał tkanki, która umieścił w innej fiolce. Miał nadzieję, że to wystarczy. Całego ciała ze sobą nie mógł zabrać, ze względu na wiele powodów.
-
- Więc co teraz Nocturnusie? Szukamy Lithana?
-
Elfka spojrzała z miną pt. are you fucking kidding me?. Westchnęła. Przeniosła wzrok na Nocturna.
Ja tu już resztę załatwię. Powiedz Devristusowi, że żółtego zabrali. Będzie wiedział o co chodzi. Przekaż Aragornowi, zeby przekazał krew również hrabii. Również wybij im z głowy zabieranie ciał po za obręb miasteczka. Nie wiemy jak roznosi się krew, a ciała po jakimś czasie przekształcają się w proszek, który rozwiewa się na wietrze. Niedługo przyślemy Was również i ten proszek do analiz.
-
- W porządku, zatem będziemy się spieszyć. Nie wiemy zbyt wiele o tej chorobie, jednak bez wątpienia uda nam się coś wskórać. Zatem pozostań tu i doprowadź to miasteczko do porządku. Jeszcze się spotkamy, bez wątpienia. Bywaj czarodziejko, powodzenia. - odszedł, po czym kierując się ku pozostałym kompanom, zwrócił się do Fakirona.
- Nie Fakironie, to byłaby zbyt długa i próżna wyprawa. Lithan może ukrywać się praktycznie wszędzie.
Po chwili znalazł się obok Aragorna i Elronda, którzy badali zwłoki jednego z mieszkańców miasteczka.
- Panowie, czas się zbierać. Zrobiliśmy już raczej wszystko, co w naszej mocy. Weźcie próbkę krwi również dla Devristusa, a te truchła zostawcie tutaj. Trzeba to spalić, zanim zaraza rozniesie się na większą skalę. - rzekł, po czym wsiadł na grzbiet wierzchowca.
- Jest jeszcze jedna rzecz... W okolicznych karczmach trzeba rozpowiedzieć, że Devristus poszukuje Lithana, ale tym zajmiemy się w drodze powrotnej.
-
Proszę czekać! Proszę czekać! wołał do Was mężczyzna prowadzący na wózku zwłoki.
Pani Lithe'a powiedziała abyście zawieźli te zwłoki do analizy przez Króla. Są świeże, a więc do pełnego rozkładu został jeszcze jakiś czas.Powiedzcie Devristusowi co się dzieje. Musi wiedzieć!
-
- Skoro Lithe'a twierdzi, że to bezpieczne... Zabierzemy te zwłoki, jednak musimy zachować ostrożność, a przede wszystkim liczyć się z czasem. Ruszajmy!
-
Nagle obok Nocturna pojawił się Elrond.
- Król już wszystko wie. Dwadzieścia lat temu Plaga strawiła dawną część Marantu. Najwyraźniej wróciła. Nie ma co marnować czasu. Zabieramy ciała do Paktu. A ty droga elfko uważaj na siebie. Ci którzy nie zginęli przekształcają się w zabójcze monstra. Nie natrafiliśmy na żadne, ale inna wioska może nie mieć tyle szczęścia.
-
- Ruszajmy!
-
- Pamietam plage... blee. Kurwa... wszystko dzieje się za szybko. Dracon zamyślił się glęboko. - Będzie trzeba położyć kres rebelii Khera, raz a dobrze jeśli chcemy opanować burdel jaki tu panuje. Pozwolicie że popędzę przodem? Wio! Dracon pognał konia i popędził w stronę Paktu.
-
Fakiron zrobił to samo.
-
Wyprawa zakończona
Podsumowanie: Magowie z Paktu ruszyli na patrol do południowo-zachodnij ruin oddziału Gildii Magów. Tam zrobili rekonesans. Wybadali, że wszystkie artefakty zostały zabrane, a bariery ochronne zniszczone. Następnie wyruszyli do pobliskiego miasta, które trawiła dziwna choroba. Po zdobyciu jednej próbki krwi, wody oraz jednego ciała wyruszyli z powrotem.
Reszta wieczorem jak wrócę do rodzinnego miasta.
-
//Zamykam temat bez rozdanych talentów.