Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Talia w 28 Marzec 2014, 22:53:27
-
Nazwa wyprawy: Sprowadź dezerterów!
Prowadzący wyprawę: Salazar
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: myślenie + walka bronią białą 50%
Uczestnicy wyprawy: 1
- Więc o co chodzi? - chciała dopytać komisarza.
-
- Słuchaj... udasz się ponownie do kopalni żelaza. Wczoraj wysłaliśmy tam nową grupę ochotników do straży, na zmianę, lecz troje zdezerterowało. Twoje zadanie to znaleźć ich i pociągnąć do odpowiedzialności. Zgodnie z naszym kodeksem zostaną skazani na śmierć. Czy wykonasz wyrok, czy sprowadzisz ich tutaj do mnie, oczekuję dowodów.
-
-W porządku, rozumiem, że Stoik powie mi więcej? - Zapytała i ruszyła do drzwi. Gdy wyszła z posterunku wsiadła na swojego wierzchowca i wyruszyła w podróż do kopalni żelaza.
-
- Tak, on zna dokładniejsze szczegóły.
Mknęłaś w kierunku kopalni żelaza, a jesienny, już pomału wręcz zimowy nastrój towarzyszył tobie. Wietrzna pogoda, zimno i łysawe drzewa. Szczególnie wiatr i chłód spowalniały ciebie w przejażdżce, która miała trwać 8 godzin. Niestety zaraz po wyjeździe z Atusel zauważyłaś w oddali przedzierające się tym szlakiem trzy postacie, w tym samym kierunku co i ty. Wraz ze zbliżaniem się widzisz, że są to dwaj bandyci oraz jeden trablin. Nie dostrzegli ciebie, nie widzą, a tętent kopyt był zagłuszonym wiatrem.
2x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta)
1x Trablin (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Trablin)
Odległość 15 metrów za nimi, są odwróceni plecami do ciebie.
-
Zdjęła kuszę z pleców i sięgając po bełt zatrzymała konia, obróciła go prostopadle do przeciwników i ładując bełt zaczęła ustawiać się do strzału. Wietrzna pogoda z pewnością zakłócała celność, lecz i oni nie mieli zbytnich szans na zorientowanie się kto ich zaatakuje. Po minucie wystrzeliła chcąc trafić w trablina. Po wykonanym ruchu zeskoczyła z konia i chwytając za katanę zaczęła biec w kierunku bandytów. Z pewnością zauważyli, ze trablin zdechł.
2x bandyta
-
Trafiłaś w cel, rzeczywiście, szczęśliwie bądź nie trafiłaś w łydkę, co przebiło nogę na wylot. z powodu bólu i ranionej nogi Trablin jest niezdolny do walki, lecz nadal żyje.
Dwoje bandytów słysząc jęki Trablina od razu odwrócili się i wyciągając swe miecze ruszyli na ciebie. Są w odległości 14 metrów.
-
Przyspieszyła bieg chwytając katanę oburącz na rękojeści. Gdy będąc w odległości 15 metra zgięła się w połowie kierując swą głowę jak najniżej, wyszarpnęła katanę i cięła jednego z bandytów po skosie, od lewej strony, od dołu oczywiście. Bandyta był gotowy, miał wyciągnięty miecz i szykował się do cięcia od góry. Gdy talia wbiła katanę w tułów puściła ją i zatrzymując się doskoczyła do tyłu. Bandyta w wyniku rany ciętej przewrócił się na przód upuszczając swój miecz. Talia wiedząc, ze drugi bandyta jest tuż obok, sięgnęła do korpusu i wyszarpując nóż padła na jedno kolano i zamaszystym ruchem od siebie rzuciła nożem w czoło bandyty, wbijając tam nóż i zabijając przeciwnika. Gdy obaj bandyci byli martwi, zebrała swoje dwie bronie i przeszukała ciała. Następnie spokojnie podeszła do ciała Trablina i wbijając ten sam nóż co poprzednio, zwyczajnie rzuciła z góry na dół celując w serce. Nóż wbił się bez problemu przez łuski, na dodatek niska odległość z pewnością nie mogła zakłócić celności. Gdy zmarł w wyniku obrażeń serca, zabrała się także, za przeszukanie jego ciała.
-
//Masz błędny udźwig, proszę aby to poprawić. Z rozpoczęciem wyprawy nie miałeś ujęte broni jaką jest "Katana ze stali trinriletańskiej", która teraz się nagle pojawia, nie będę wnikał skąd i jak, może zapomniałeś ująć - ale dopisując ją, to chociaż udźwig popraw <facepalm>.
Przy bandytach po 10 grzywien, przy trablinie 5 znalazłeś.
-
//Wybacz, już poprawiłem udźwig. Tak, rzeczywiście zapomniałem wpisać katany jak ją wykułem.
Talia jeszcze raz podeszła do jednego z ciał bandytów i wzięła dwa sztylety:
//Biorę:
2x
Nazwa broni: sztylet bandyty
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra.
Następnie wsiadła na koń i wyruszyła w kierunku kopalni, stale wiejący wiatr, był niezwykle uciążliwy.
-
//Przedmioty otrzymują status zniszczony, poprawne statystyki zamieszczę w podsumowaniu wyprawy.
Mknąc szaleńczo gdy wicher wiał i wiał... a nagle ustał, a twoja klacz przyspieszyła w galopie. Niestety przyjemność w podróży ponownie zakłóciły przeciwności - 2 kretoszczury 15 metrów przed tobą.
2x kretoszczur (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Kretoszczur)
-
Nie zwlekając ani chwili, sięgnęła po kuszę. ładując ją sporo czasu starała się nie prowokować kretoszczurów. Gdy była załadowana, wycelowała w ociężale pędzące żyjątka i wystrzeliła. Bełt trafił w cel, lecz w grzbiet, unieruchamiając, głęboko raniąc kretoszczura. Drugi, rozwścieczony pognał na dziewczynę. Dziewczę odłożyło kuszę i zeskakując z konia sięgnęła na korpus p jeden z noży i czekała, czekała, aż podbiegnie dostatecznie blisko. Będąc w odległości 2 metrów wykonała zamach ręką, rzucając nóż prosto w głowę stworzenia i uśmiercając je. podbiegła do ciężko rannego kretoszczura i wyjmując sztylet wbiła w głowę przebijając czaszkę - a tym samym zabijając go. Talia pozbierała swój nóż, sztylet, oraz starała się odzyskać utracony bełt. Następnie wsiadła na konia i popędziła go w kierunku kopalni.
//Nie miałem czasu, wybacz.
-
Docierasz na miejsce, do kopalni żelaza. Nie pojawiasz się tutaj pierwszy raz, więc straż wie z kim ma do czynienia. pozwolono tobie wjechać do środka, gdzie zarządca Stoik właśnie stał przy barakach kosztując piwo, zaś sami strażnicy spokojnie patrolowali teren - jak to zwykle bywało w późne popołudnia.
-
- Witajcie zarządco Stoiku! - zawołała z daleka lecąc do niego. - Wybacz, że o tak później porze i przerywam ci konstruktywne zajęcia, lecz przysyła mnie komisarz, aby dowiedzieć się czegoś na temat dezerterów i znaleźć ich. W razie konieczności mam wykonać wyrok... Czy mógłbyś mi coś powiedzieć o nich?
-
- *hip* - czknął soczyście. - A no ten... Astrid Hofferson, oraz bliźniaki Andrzej i Józef Grzyb. *hip*. Spróbowali zaatakować nas od środka, pełniąc pierwsze godziny służby... Ale nie dali rady i spie*dolili - powiedział i wskazał ręką z kuflem piwa, na stos 7 trupów strażników pod bramą wjazdową. - tego... uciekli w las... *hip*...
-
- A dawno to było? ile czasu temu? W lesie ich już pewnie nie będzie, znasz ich pochodzenie może?
-
- No... ze 3 dni jak dobrze pamiętam... *hip* Nie wiem skąd są... ale na pewno w Atusel się werbowali... *hip*
-
- W porządku, dziękuję ci panie! Wracam do Atusel. Wypij za powodzenie w znalezieniu tych dezerterów! - Powiedziała dosiadając wygodnie swojego wierzchowca i gnając go w podróż do Atusel. Gdzie oni mogli by być, Georg nie będzie wiedział. może karczma. Ciekawe jak oni wyglądali.
-
- *hip* Niech tak bedzie! *hip*
Patataj patataj i jesteś w atusel. Jest godzina 6 rano.
-
Puściła konia, bo nie był jej już potrzebny. Poszła w kierunku gospody u Tomiego, gdzie był legalny hazard. Liczyła na to, ze może tacy ludzie zechcą pobawić się w hazard, albo cokolwiek takiego. Weszła do środka i nie czekając wiele podeszła do karczmarza.
- Witaj, czy mógłbyś podać mi wodę... i coś jeszcze? - Wykorzystuje umiejętności perswazji - Czy wiesz coś na temat pewnych 3 osób... Astrid Hofferson oraz Andrzej i Józef Grzyb?
-
Wchodząc do karczmy zobaczyłeś tylko dwie osoby, pijanego strażnika miejskiego przy ladzie, który nucił sobie jakąś pieśń wojenną i znużonego karczmarza wycierającego szklankę.
Karczmarz podał wodę.
- Kojarzę nazwiska... pewnie dawno temu u mnie byli...
-A ja ich znam! chuye nemyte! - po czym dalej zaczął nucić swoją piosnkę.
-
Od razu zwróciła się do strażnika i przybliżyła się do niego.
- Piękna piosenka! A nie wiesz gdzie mieszka ta trójka? Astrid Hofferson i Andrzej, Józef Grzyb? Masz może ich zdjęcia i adresy? Mógłbyś mnie tam zaprowadzić? - Zapytała korzystając ze wszelkich znanych jej sztuk perswazji w gestykulowaniu, poruszaniu ciałem, a zarazem intonacją głosu.
-
- A no wiem piękna... *hip* - rzucił zalotnie zasłaniając usta dłonią gdy czknął. drugą ręką sięgnął za swój płaszcz i rzucił trzy pergamin y, dwa identyczne i jeden... inny.
2x Andzej i Józef Grzyb
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/thumb/3/3c/Bestiariusz_bandyta.jpg/150px-Bestiariusz_bandyta.jpg)
1x Astrid Hofferson
(http://www.iv.pl/images/53086228098814459017.jpg)
- To sąsiedzi... mieszkają w porcie, nieopodal straganu z niewolnikami... Ne możem zamknąć mend, bo śladów nie ma... a złodzieje i bandyterka jak skurczysyn!
-
- Dzięki kochany! - Powiedziała i pocałowała go w policzek zabierając portrety, po czym wybiegła z karczmy i pomknęła w kierunku targu niewolników, by znaleźć w pobliżu domostwa być może z nazwiskami. Godzina 6.00 z pewnością była porą, w której mogą jeszcze spać, bądź jeszcze nie być w domu. Szukała posesji do której można by wejść, a zarazem szukała sposobów by wejść tam niepostrzeżenie.
-
Strażnik z wrażenia osunął się z krzesła, rąbnął głową o posadzkę, stracił przytomność... dalsze losy są nieznane, ale na tablicy ze zgonami zawisł jadłospis z imieniem tego strażnika...
Docierając pod targ, było jeszcze ciemno, a pogoda okropna. Wzburzone wody niemiłosiernie rozbijały się o brzegi tworząc okrutną mroźną bryzę, która była niczym uderzenia gradu.
W pobliżu targu znalazłaś tylko jeden dom mieszkalny, rozpadlinę, połączoną chatę w tak zwany "bliźniak" rudera i ruina wykonana z drewna... jeżeli była zamieszkana, a na to wskazywały zapalone świece w dwóch naprzeciwległych oknach całej posiadłości, to zamieszkujący klepali biedę.... a może tylko taką symulowali? któż to wie... były 4 wejścia, 2 od podwórza, na konkretną posesję, oraz dwa frontowe. podwórze było okropnie zapuszczone, krzaki dziko rosnące i sterty liści chaotycznie porozwiewane po całym terenie. Istna enklawa brudu, syfu i wszelkiego co nieczyste w obrębie zadbanego portu...
-
Korzystając z umiejętności cichy chód, poszła na podwórze do tylnego wejścia. Jedną ręką delikatnie spróbowała otworzyć drzwi cicho. Robiła to powoli by nie wydać żadnego dźwięku. Drugą ręką sięgnęła do korpusu by przygotować sobie nóż do rzucania.
-
gdy chwyciłeś za zasuwę, niczym w drzwiach od stodoły drzwi zwyczajnie przewróciły się na posadzkę do środka domu. Gruchnęły o ziemię i się rozsypały - najpewniej słone powietrze dostatecznie zniszczyły drewno iz awiasy, że niewytrzymały naporu twojej dłoni... Patrząc do środka zauważyłeś, że ta część bliźniaka to ewidentna część stodoły. zaczajając do środka zauważyłeś dobudowane drewniane piętro, które było w kształcie litery "L" całego budynku. tylne wejście znajdowało się pod częścią tego dobudowanego pietra. Usłyszałeś stamtąd darcie się jednej z osób.
- Ku*wa Andrzej! Teraz twoja kolej! Znowu wiatr roz*ebał nam drzwi! Idziesz i robisz ch*ju!.
- Morda ciulu! Teraz śpie daj mi spokój!
I nagle ucichło gadanie, a były to dwa męskie głosy. Hałas poza domem (wichura+ wzburzone wody) swobodnie tłumiły hałasy, jakie mógłbyś wykonać chodząc po tej drewnianej posadzce.
-
Weszła do środka, sięgnęła dwiema rękami po noże na korpusie. Poszła do schodów (//Które zapewne były? jeżeli nie to proszę o jakąś informację na ten temat), po czym zaczęła iść po nich na górę używając umiejętności cichego chodu, stale gotowa do wykonania rzutów. Trzymała w obu dłoniach noże.
-
Tak byłys chody chwiejne i rozwalone jak cała reszta tej budy.
Wszedłeś na górę i nastał ciebie taki widok. dwóch facetów lezących na piętrowym łóżku. spali płytkim snem, ale dzięki cichemu chodowi nie byłeś wystarczającym bodźcem by ich obudzić, z kolei hałas otoczenia tamował wszelkie twoje wydźwięki, więc nie wykonując żadnej czynności bezpośredniej do nich, nie mogłeś ich zbudzić. Leżeli okryci kocami, lecz głowy były odkryte, jeden na górze, drugi na dole. ÂŁóżko było wysokie na 1,5 metra (zaczynało sie drugie łóżko, zaś podstawa, gdzie leżał pierwszy z nich była 30 centymetrów nad ziemią. Obok piętrowego łózka stał stół 1x1 metr, kwadratowy oczywiście. Na stole stał świecznik mający 2 świece. świecznik był wysokości 20 centymetrów, rozgałęziający się na 2 zęby, na które był wbite świece, zaś podstawą był okrągłe metalowe koło o średnicy 10 centymetrów. Za stołem było malutkie okno, wychodzące na morze. Akurat właściciel targu ładował paru niewolników na wozy transportowe.
-
Odłożyła jeden z noży i zgasiła palcami płomienie. Spokojnie chwyciła za szpilkę tych 20 centymetrów i podeszła używając cichego chodu, w kierunku lezącego na dolnym łóżku człowieka i uderzyła okrągłym podestem licząc na to, ze ogłuszy śpiącego. następnie nie czekając wskoczyła na szczeble drabinki łóżka piętrowego i uderzyła drugiego z mężczyzn.
//Można tak?
-
Pierwszego udało ci się obezwładnić. Lecz charczenie i brzdęk metalu obudziły drugiego w porę. Zerwał się z wyrka i zeskoczył unikając świecznika.
1x Mężczyzna, biały człowiek, bez broni wywija interesem po chacie chcąc uciec z posesji...
//Wybacz, nie dam statystyk bo nikt nie przewidział takiego obrotu sprawy... Więc uznajmy to umownie za czystą osobę bez wyszkolenia o wyłącznie rasowych umiejętnościach.
-
Mając jeden z noży w dłoni rzuciła nim perfekcyjnym rzutem prosto w jedną z nóg człowieka. Niewielka odległość przy jej dobrych umiejętnościach z pewnością to umożliwiały. Gdy upadł na ziemię, nie zwlekając doskoczyła do niego i uderzyła świecznikiem w głowę by go ogłuszyć. Gdy takie działanie się powiodło, przeszukała ciała oraz wyrka, by znaleźć jakieś drobne na piwo.
Po przeszukaniu, zaczęła ciągnąć ogłuszonych za nogi, by ściągnąć ich po schodach na dół i wynieść przed drzwi posesji, tym razem już frontowe.
-
//Tracisz 1 nóż, uwzględnij to w statystykach postaci.
Ciągnąc ogłuszone ciała z jednym nie było problemów, gdyż spokojnie zawlokłaś je pod drzwi, z drugim był problem, gdyż rana i wbity nóż powodowały mocne krwawienie. powstała istna scena zbrodni i zakrwawiony cały dom... ale ciało dowlokłaś, ba, cały strój upaprałaś krwią człowieka. Dzięki przeszukaniu znalazłaś 20 grzywien.
//Nie dopisuj sobie znalezionych rzeczy do majątku, uwzględnię wszelkie znaleziska na koniec wyprawy w podsumowaniu.
-
Gdy spostrzegła to, ze nóż zostawiła w nodze przeciwnika, wyszarpnęła go i schowała przy pasie na korpusie. Następnie wytarła odrobinę dłonie i zostawiła ciała przy drzwiach frontowych. Spróbowała otworzyć drzwi. Skoro tamte były tak słabe, tot e tez pewnie runą, a przynajmniej będą otwarte. Pomyślała i szarpnęła. Następnie poszła na targ niewolników.
- Panie zarządco - zwróciła się do koordynatora targu. - Czy mógłbyś użyczyć mi jeden wóz transportowy? mam trochę mięsa do zawiezienia komisarzowi Hertlingowi. Z pewnością władza będzie wdzięczna za pomoc.
-
Drzwi były stabilne i otworzyłaś je spokojnie... w miarę, trzeszczały jak diabli. Gdy podeszłaś do targu na przeciwko, zarządca spojrzał na ciebie dziwnie, lecz gdy usłyszał o mięsie skojarzył, że może to być związane z żywnością dla kopalni.
- A weź, tylko umyjcie zanim oddacie.
Powiedział i nakazał niewolnikowi bezzwłoczne podprowadzenie wozu pod chatkę, z której chciałaś mięso wywozić. Wóz został sam, bez niewolnika...
-
Gdy wóz podjechał, dziewczę podeszło do drugich drzwi od tego bliźniaczego domu. chciała otworzyć drzwi powoli i cicho, by wedrzeć się do środka niepostrzeżenie.
-
Otwierając drzwi, gdy tylko ruszyłaś drzwi by wejść do środka, usłyszałaś głos.
- Proszę wejść i to szybko, bo za chwilę mi posesję wychłodzisz.
Osoba mówiła bardzo przekonująco, na co nie byłaś odporna, nie na taki pałer w stylu mówienia i czym prędzej wykonałaś rozkaz zamykając za sobą drzwi. Twoim oczom ukazała się piękna młoda dziewczyna siedząca przy stoliku oddalonym może 5 metrów od drzwi.
(http://www.iv.pl/images/53086228098814459017.jpg)
Siedziała spokojnie przy stole.
- Co cie do mnie sprowadza? Andrzeja i Józka zabiłaś? Te menty zawsze mi spokój burzą.
Powiedziała wstając i podchodząc do ciebie. Wyciągała ręce, jak gdyby chcąc być zamknięta w kajdany. Czyżby wiedziała o co chodzi?
-
- Przybywam w imieniu Georga Hertlinga... zdezerterowałaś ze służby, za co jesteś ścigana i musisz zostać osądzona. Pójdziesz po dobroci, czy mam wykonać wyrok kochana? - Powiedziała kładąc ręce na rękojeści swej katany, gdy tylko Astrid się zbliżała.
-
- No przecież wiem po co tu przyszłaś. Gdzie mam iść z tobą? Prowadź i doprowadź do niego. I tak zostanę uwolniona...
Powiedziała podchodząc do ciebie i czekając aż ją zaprowadzisz.
-
Zszokowana dziewczyna spojrzała na Astrid, i wskazała ręką na wóz.
- Pomożesz i wrzucić tych dwóch nieprzytomnych do wozu i pomożesz mi dostarczyć was do Hertlinga. - trzymając za broń skierowała swoje kroki do wozu i zaczęła próbować wkładać nieprzytomne ciała Andrzeja i Józefa na wóz.
-
- Nie dość, że oddaję się bez walki, to jeszcze mam ci pomóc nas dowlec do Georga? Chyba sobie kpisz. sama sobie radź.
-
Zdziwiła się i chcąc jak najszybciej zamknąć tę sprawę wrzuciła oba ciała na wóz.
- To chociaż pomóż to ciągnąć. - Powiedziała łapiąc za wóz i jadąc w kierunku posterunki z nim.
-
- Dobra pomogę ci. - powiedziała znużona długością tego całego procederu. Chwyciła za jedno z ramion wozu i pomogła ci zaciągnąć go na posterunek.
-
Gdy dotarły na posterunek, Talia zawołała strażników.
- Pilnujcie ich by nie uciekli!
Następnie weszła na posterunek w biegu i zawołała do Georga:
- Komisarzu! Pojmała trójkę dezerterów chodź szybko!
-
Komisarz Georg wybiegł za tobą na zewnątrz, od razu kazał jednemu z dwójki strażników zaciągnąć nieprzytomnych na posterunek.
- A ona? tak sobie stoi?
- Ona sama się oddała. - odpowiedziała Georgowi Astrid. - Szkoda mi ciała by zostać ranioną i poszukiwaną. I tak długo tu nie posiedzę.
- A czemu to niby? Straż zabrać ją do aresztu razem z tymi dwoma golasami. - Drugi strażnik chwycił ją za ramiona i zaczął pchać w kierunku posterunku.
- Mam dobrych znajomych, wyciągną mnie stąd, przekonasz się.
- Mój posterunek opuścisz martwa, zapewniam cię. Podwoić straże! - wrzasnął, a zaraz wybiegła dwójka strażników pilnować posterunku - Odwieźcie ten wóz. Talia... świetnie się spisałaś.
Wyprawa zakończona!
Podsumowanie: Talia zgodnie z poleceniem Komisarza G. Hertlinga wyjechała w kierunku kopalni żelaza. Pode drogą została napadnięta przez 2 bandytów oraz 1 trablina, później 2 kretoszczury. Gdy dotarła na miejsce, porozmawiała z zarządcą kopalni i uzyskała informacje na temat dezerterów. Dokonując słusznej analizy udała się do Atusel w poszukiwaniu dezerterów oraz informacji. Uzyskała je w karczmie pytając karczmarza, a później pijanego strażnika miejskiego. udając się do posesji trójki zbiegów włamała się na posesję oraz wykorzystując zdobyczne rekwizyty oraz swój spryt ogłuszyła dwójkę mężczyzn, zaś dziewczyna nie stawiała oporu przy aresztowaniu. Następnie talia załatwiła przewóz wozem na posterunek, gdzie Georg przywitał dziewczynę z wielką radością.
Nagrody:
- od Georga Hertlinga - 150 Grzywien
- z pokonanych przeciwników - 25 Grzywien
Razem: 175 Grzywien
Pozyskane przedmioty:
2x
Nazwa broni: zniszczony sztylet bandyty
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra, zniszczony.
Talenty:
Talia - Talia Anabeth
Aktywność - 1 brązowy talent
Opisy - 1 srebrny talent
Walka - 2 srebrne talenty
Bonus pieniężny - 175 Grzywien