Tkoron starał się jak najlepiej wykorzystać umiejętność skradania się, tak więc cichutko podszedł do lasu za którym znajdowało się siedlisko topielców, nagle zauważył kilka metrów przed sobą cień topielca, bestia zauważyła go i już rzuciła się do ataku, Tkoron jednak nie był amatorem zrobił szybki unik i zadał cios w łapę stwora, chwilę potem uderzył jeszcze raz w osłabionego topielca i go zabił. Wrócił do rzeki i poszedł w dół do stada.
Po chwili marszu znalazł obozowisko gdzie było ogółem 8 topielców. Zaatakował od razu i szybkimi cięciami pokonał pierwszego potwora, rzuciły się na niego kolejne dwa potwory, ale na szczęście reszta nie zauważyła wojownika. Chwilę potem kolejne ścierwa leżały na ziemi a Tkoron walczył z kolejnymi dwoma po chwili walki oba topielce były unieszkodliwione. Ale on już tego nie widział w jego stronę biegła reszta stada, Tkoron jednak nie przejął się tym i już po chwili spotkali się w morderczym tańcu po dłuższej chwili kilku siniakach i jednaj ranie na łydce Tkoron szedł w kierunku jaskini gdzie jak się spodziewał znajdzie " ostatnie posiłki" topielców oraz ich sakiewki. Nagle zamarł w trzcinie koło rzeki coś leżało..... tak znalazł cztery jajka, zabezpieczył je i ruszył w kierunku jaskini......