Autor Wątek: ON  (Przeczytany 1615 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Sephiroth

  • Kret
  • *
  • Wiadomości: 16
  • Reputacja: 0
ON
« dnia: 16 Czerwiec 2007, 15:40:47 »
Wstęp:

Jest rok 12 nowej ery-Ery Przymierza. ÂŚwiat ciągle pamięta batalie przeciw orkom , setki ofiar i rannych, spalone wsie. Na szczęście dla ludzi i całego świata te czasy przeminęły.
Jednak nie wszystko zostało zakończone. Bezimienny, człowiek znany i uwielbiany , zniknął, a z nim znikła cała nadzieja i marzenia o odbudowaniu ówczesnego świata. Paladyni też nie powrócili na kontynent , zaszyli się wraz z magami na wyspach otaczających stały ląd szukając wiedzy i spokoju, którego jednak nie udało im się znaleźć. Wszystko za sprawą piratów i rabusiów, których znacznie trudniej wytępić. Jeden z nich, przywódca zwany przez okolicznych „Czarnym” szykował plan zniszczenia i zawładnięcia ziemiami należącymi do króla. Nic jednak nie wskazywało, bym miał być jego głównym celem. Ja , Gawin, syn królów siedzę teraz w celi i czekam na koniec mych dni...


Rozdział I
Innos jest naszą światłością.

Mijał już 20 dzień tej udręki .Czas w celi wydawał się być po stokroć dłuższy niż czas spędzany na świeżym powietrzu. Jeszcze te paskudne żarcie, mogliby by dać coś lepszego. Gdy nadszedł czas posiłku do katakumb wszedł jeden z bandziorów.
-Otworzyć celę numer pięć
No tak, mogłem się domyśleć, znowu przesłuchanie .Ale czemu akurat w czasie jedzenia? Co prawda nie lubię ich strawy, lecz lepszy rydz niż nic.
-Gawin? Czarny chce się z tobą zobaczyć
-Nie teraz, nie widzisz że jem?!
-Wstawaj albo cię tam zaniosę!
-Dobra, dobra, już idę.....
Kiedy szedłem korytarzem mój wzrok przykuła tabliczka z napisem „Innos jest naszą światłością. Całą noc zastanawiałem się skąd się ona tam wzięła. Może jakiś uwięziony mag wyrył ten tekst, myśląc już o tamtej stronie. Ku mojemu zdziwieniu dobiegł do mnie z sali powyżej głos kapłana, nie był to wyraźny głos, ale mogłem się domyśleć , że był to Mag Ognia wysokiego szczebla.
-Pewnie znowu chcą kogoś zabić-powiedział ktoś z celi obok
-Kim jesteś??
-Byłem najemnikiem. Zwą mnie Gorn
-Gorn, Gorn....a no tak! To ty byłeś towarzyszem Bezimiennego?
-Owszem.
-A gdzie on...
-...Nie wiem gdzie on jest i nie chce wiedzieć!!
-Na pewno nie wiesz? Taka osoba jak on nie mogła się tak po prostu rozpłynąć!
-A jednak mogła.
-Ale...
-Jeszcze jedno słowo a cię zabiję, nie wiem jeszcze jak ale to zrobię!
Zdziwiło mnie jego zachowanie. Znany był przecież z tego , że mimo swojej ogromnej postury i siły był bardzo dobrym i uczciwym człowiekiem. Niestety ta wojna zmieniła wszystkich.
Mijały dni, a ja zacząłem się zastanawiać co będzie dalej. Czy to już koniec....
-Wpuście nas!
Natychmiast wstałem i zacząłem się rozglądać. To był sędzia w otoczeniu kata i kilku złodziei.
-Ktoś dzisiaj umrze! Hehe- zaśmiał się Gorn.
-Mi tam nie jest do śmiechu. Nie ciebie stracą.
-Nie bądź taki pewien. Ja zdecydowanie bardziej zalazłem im za skórę!
Grupka zbliżała się. Wszyscy więźniowie pokryli się w ciemnych kątach w obawie o własne życie. Jednak Gorn nie mylił się.
-Ty nazywasz się Gorn?- spytał się sędzia
-Owszem
-Pójdziesz z nami. Czeka na ciebie już szubienica!
Gdy wychodził powiedział do mnie jedno bardzo dziwne zdanie
-Do zobaczenia po tamtej stronie...
I uśmiechnął się. Jak to możliwe by osoba w takiej sytuacji jeszcze mogła się śmiać!
Siedziałem i czekałem na moment egzekucji, lecz ta odwlekała się nie miłosiernie. Nagle wszczęto alarm, a do piwnicy wbiegł oddział Straży Królewskiej na czele z Generałem Diego
-To ty jesteś Gawin, syn.....
-Rhobara II!
-Jesteś wolny, możesz iść! Na przystani czeka na ciebie łódź.
-Kiedyś się wam odwdzięczę !
Wybiegłem szybko na dziedziniec gdzie miała odbyć się egzekucja. Na szubienicy wisiał człowiek, nie był to jednak Gorn.
Wtem ktoś przystawił mi miecz do pleców
-Pilnuj tyły hehe!- to był Gorn- Jak się czujesz po tej stronie??
Wtedy mnie olśniło
-Ty wiedziałeś, że oni tu przypłyną!
-No pewnie, tak to by mnie tu nie było hehe!
Jednak ten człowiek jest zadziwiający. Po pewnym czasie na plac wyszedł Diego z zakutym w kajdany „Duchem”. Gdy tylko ujrzał Gorna puścił więźnia i podbiegł do nas.
-Gorn! Jak ja się cieszę , że cię widzę całego!
-Diego! Ekhm , znaczy się Generale Diego...
-Ile to już lat minęło?
-Dwanaście, dwanaście lat nie używałem mojego topora, aż do dzisiaj hehe!
-A pamiętasz może tamtego trola....
Słuchałem ich rozmowy z zapartym tchem. Nie mogłem uwierzyć, że jedna osoba mogła pokonać wysłannika Beliara, pokonać smoki. Zrozumiałem jednak, że Bezimienny nie był sam. Miał przecież Diega i Gorna.
Nazajutrz odpłynęliśmy na kontynent. Po drodze nie spotkaliśmy żadnych piratów co wydawało się trochę dziwne, lecz dla zmęczonych walką wojaków było wielką nagrodą.
Drugiego dnia podróży dotarliśmy do miasta Ardea. Ku naszemu dziwieniu drzwi były zaryglowane, a przed wejściem nie było wartowników.
-Nie ma to jak ludzka gościnność!- roześmiał się Gorn
-Coś mi tu nie pasuje- powiedział Diego i zaczął rozglądać się w około- Nie widać jednak oznak bitwy, ani ciał, ani oręża.
Weszliśmy na dziedziniec i udaliśmy się w stronę karczmy gdzie paliło się jasno światło świec. Gorn chwycił i zamaszystym ruchem otworzył drzwi.
-A my was szu....
Na jego nogi wylała się krew, a oczom ukazał straszny widok. Setki martwych ludzi, nagich leżało w kącie pokoju. Na ścianach był widoczny krwawy napis:„Bezimienny już wam nie pomorze”.
-Nieee!!- wrzasnął Diego- Na Innosa, kto lub co mogło zrobić coś takiego!
-Jak to kto!- powiedział rozwścieczony Gorn- To sprawka orków!
Z pod stosu ciał dał się słyszeć głos:
-To nie orkowie....
Podbiegliśmy szybko i rozgarnęliśmy truchła. Wszyscy zamilkli. Okazało się, że zabójcy nie wywiązali się z zadania całkowicie. Jedynym żywym był sam król Rhobar II.
-Panie...- wszyscy uklękli i pochylili głowy
-Wstańcie, proszę was wstańcie..- wykrztusił i padł nieprzytomny.
-On jest ranny! Trzeba go natychmiast odnieść do uzdrowiciela!
-Ruszamy do Vengard!- powiedział Diego
Gdy wychodziliśmy z sali nagle na progu stanął ledwo przytomny człowiek.
-Stolica..., stolica została zaatakowana przez hordy orków.... Nie mieliśmy szans..., jeszcze ci magowie. To ich wina, to oni zabijali ludzi, jak zwierzęta....- po tych słowach padł martwy.
-Chłopcze, chłopcze!- Gorn starał się za wszelką cenę dowiedzieć o jakich magów mu chodziło. Niestety cały wysiłek na próżno, nie mieliśmy szans go uratować. Wtem przypomniałem sobie, kiedy siedziałem w celi, rozmowę maga z jednym z bandytów..
-To Magowie Ognia- wrzasnąłem- Gorn, pamiętasz gdy byliśmy w celi? Słyszeliśmy rozmowę!
-Pamiętam....-westchnął- ale nie potrafię sobie wyobrazić wysłanników Innosa jako morderców!
No tak, zakon Ognia był najpotężniejszym zakonem w Myrthanie i sojusznikiem króla. Trudno było pojąć dla czego dopuszczono się takiej zbrodni.
Zacząłem się zastanawiać co będzie dalej. Co się stanie z królem, z naszym państwem..
Całą noc siedziałem wpatrzony w kąt gdy reszta rycerzy grzebała zwłoki. Myślałem o nim, o Bezimiennym. Gdzie on może teraz być?
-Wiem że żyjesz, odnajdę cię i razem przywrócimy ład w tej krainie!
Moje rozmyślenie przerwał głośny trzask. Znowu jakieś niespodzianki?
Wybiegłem na zewnątrz. Ku bramie szła zakapturzona osoba wyglądająca z daleka jak mag ognia.
-Otworzyć bramę- powiedział Gorn i wziąwszy topór wybiegł nieznajomemu naprzeciw. Podbiegł do niego i z całej siły uderzył go w głowę. Ku jego zdziwieniu zakapturzonej osobie nic się nie stało, nawet na szacie nie zostało śladu
-To tak się wita przyjaciół- rzekł nieznajomy- myślałem , że przywitacie mnie jakimś mocniejszym trunkiem!
Wędrowiec zdjął kaptur, a Gornowi ukazała się bardzo dobrze znana twarz.
-Bezimienny!
Cały oddział biegł ile miał sił w nogach by zobaczyć legendarnego bohatera.
Nie był on wcale taki wielki jakim go opisywano, ani też tak silny. Do zbiorowiska dołączył Diego.
-Na Innosa! Jak zwykle się spóźniłeś - powiedział przez łzy Diego- ale dobrze, że jesteś wśród nas!
 


Wstęp jest do poprawki, a co do całości to dopiero początek  

PS:proszę o komentarze    
« Ostatnia zmiana: 16 Czerwiec 2007, 20:20:21 wysłana przez Sephiroth »

Offline Revagus

  • Kopacz
  • **
  • Wiadomości: 151
  • Reputacja: 0
ON
« Odpowiedź #1 dnia: 16 Czerwiec 2007, 16:34:12 »
Błędy Ortograficzne
1.zamiast łódź napisałeś łudź
To wszystko więcej nie znalazłem
     
Wspaniałe Opowiadanie o Gawinie i jego pobycie w więżeniu co tu duzo pisać Farbuła jak by z dyni strzelił a te dialogi   po prostu super czekam na następne części teraz ocena
Farbuła 5!\5
Ortografia 5-\5
Ocena Ogólna 5\5  
średnia 5,6  pisze szybko następna cześć po nie mogę się doczekać

Forum Tawerny Gothic

ON
« Odpowiedź #1 dnia: 16 Czerwiec 2007, 16:34:12 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top