Na plaży było trzech przemytników i dwóch ich klijentów, najprawdopodobniej piratów. W sumie było ich pięć.
- Zabić młokosa! - krzyknął żeglarz ubrany w czarny kaftan, który miał drewnianą nogę. Najwyraźniej był kapitanem.
Bandyta wyjął swój łuk. Zaczął strzelać do nadbiegających do niego wrogów. Byli dosyć daleko, jednak udawało mu się trafić. Wykorzystał 10 strzał i zabił przy tym trzech przeciwników.
- Chodź tutaj! - krzyknął jeden pirat
Assasyn wyjął zatrute ostrza i stanął do walki. Pirat uderzyał bardzo szybko kordelasem, a Bandyta blokował ciosy.
- Koniec żartów - powiedział zdenerwowany Assasyn.
Odepchnął nogą przeciwnika, a ten upuścił broń. Bandyta skoczył na ofiarę i przebił ją mieczami.
- Zaraz cię dorwę! - krzyczał kapitan piratów, który był przez drewnianą nogę jeszcze daleko od Assasyna. Ten uśmiechnął się ponuro. Wyjął łuk i spokojnie wycelował w pirata. Gdy był już gotów, wystrzelił pocisk, który trafił pirata w szyję. Teraz trzeba było tylko obszukać kryjówkę przeciwników...