Kenshin zdjął już opatrunek, który zrobił mu wampir. Rany zagoiły się i już pod tym względem było w porządku. Dalsza trasa przebiegła spokojnie w miłej atmosferze można, by rzec. Ork zszedł z wozu, by nieco rozprostować swoje kości, kiedy ogłoszono przerwę. Łowca również napił się wody z okolicznego źródła, czując orzeźwienie. Następnie oparł się o wóz, zajadając suszone mięso było one dobre, aczkolwiek trochę gumowate. Jednak nie zamierzał marudzić na głos! Mogło to podejść pod obrazę majestatu i hojności króla.
- Rano mogę ja prowadzić. Idealna pora dla mnie.
Rzekł do Draga, żeby potwierdzić wcześniejsze słowa, powiedziane niedawno na wozie. I nadal wcinał suszone mięso, przegryzając je owocami taka mieszanka valfdeńska.