- Wciąż mamy element zaskoczenia - mruknął. Mogło się wydawać to dziwne. - Nie wiedzą o nas, jedynie o tobie, Eve. Nie spodziewają się trzech aniołów. Razem z czarnym draconem, oddziałem paladynów, no i myśliwym -dodał. - Polecimy wysoko, nie zobaczą nas. Spadniemy na nich z góry, tuż nad nimi. Tego pewnie się nie bedą spodziewali, a ich armaty tak wysoko nie strzelą. Ja zajmę ich czymś, Patty pozbędzie się załóg armat, Evening otworzy bramę. Torstein, gdy my to będziemy robić ty spróbujesz zwrócić ich uwagę. Obyś latał dobrze i nie skończył jak Tacticus na wojnie. Gdy armaty padną, również zaatakujesz z nieba. Reszta według planu. Gascaden z paladynami i Quinnem.
Marduk podszedł bliżej do Evening. Zebrał w sobie magiczną moc i skierował ją w jedną z dłoni.
- Grashiz! - zainkantował i naładowaną przez zaklęcie dłonią dotknął ramienia Evening, wpychając w niej nowe siły. - Grashiz! - powtórzył to samo z Patty. - Grashiz! - tchnął jeszcze moc zaklęcia w Quinna. Przyda mu się do strzelania.
- Wiem, że to ryzykowne, ale ja, Patty i Eve możemy zaryzykować. Taka jest nasza powinność. Gotowi?
//Patty, Evening i Quinn dostają po +3 finiszery na następny post z walką.