- Brzmi nieźle. Jemy i ruszamy? - zapytał Quinn w kilku przerwach pomiędzy zajadaniem zupy rybnej. Niby się przekonał do ryby w zupie, ale jednak nie do końca. Nie mógł stwierdzić, czy nie lubi tej zupy, a może jednak lubi. Każdy kolejny łyk czy kęs ugotowanej ryby wprawiał go w myślowy galimatias. Zupełnie jak gdyby zupa istniała w wielu poziomach świadomości, z jednej strony była całkiem smaczna i godna swojej ceny, a z drugiej taka w sumie bylejaka i nieciekawa. Elf zapatrzył się na zawartość łyżki, w której pływały oka tłuszczu oraz drobne niteczki rybiego mięsa i zamyślił się ciężko, rozmyślając nad sensem istnienia zupy rybnej. Kto ją w ogóle wymyślił? Jak człowiek czy elf przeszedł od pieczenia ryby nad ogniskiem do wkładania jej do gara z wodą? Tyle pytań pozostawało bez odpowiedzi. Quinn ostatecznie wzruszył ramionami i wysiorbał zupę do końca, po czym odstawił miskę. Nadal nie wiedział czy lubi zupę rybną - To co, płyniemy?