Druid patrzył na języki płomienia, które pożerały siebie wzajemnie. - Pamiętasz jak mówił druid w mieście, ze mamy oczy i uszy wszędzie prawda? Niestety nie daliśmy rady przybyć wcześniej za mało nas w naszym stadzie, ale lepiej przybyć późno niż wcale, nie musisz dziękować to nasza powinność jako pasterzy lasu. Wyjaśnił młodemu. - Prawda czuć zbliżającą się hemis z każdą chwilą.[/color] Westchnął sobie. - Zwierzęta poszukują jeszcze jedzenia, by przetrwać mrozy i stają się łatwym celem dla takich jak tamci dwaj. Robimy co możemy, żeby pomóc zwierzęta w ramach rozsądku. Krąg życia musi trwać, ale dokarmiamy je w ramach potrzeby możesz w tym pomóc, łapiąc kłusowników i niekoniecznie ich zabijając, bo najpierw nauka i rozsądek potem walka. Mężczyzna zamyślił się chwilę, wrzucił kilka drew do ogniska, które zaskwierczało lekko. - Co jeszcze? Wiem dostarczamy rośliny lecznicze i inne do miast, pilnujemy by pewne populacje zwierząt nie rozrosły się jak wilki, które atakują domostwa oczywiście podchodzimy do tego iście honorowo jak rycerze na placu boju. Mówiąc prościej, pilnujemy całego ekosystemu, by każdemu żyło się dobrze w imię Ventepi. Tutaj zakończył dając niemal cały obraz pracy jaki mają druidzi oraz wojownicy konkordatu mają do wykonania.