Wampir miał przy sobie nie wiele, ot 10 grzywien, oraz jakąś karteczkę. Do zaułka zaszła straż.
- Co się tu dzieje? - warknął jeden.
- Spokojnie. To kompania marszałka. Widzę, że dorwali kolejne cholerstwo. Zalęgły się gdzieś tutaj. Ale dobra robota.
Marduk zamyślił się.
- Czy ja wiem, nie mi Cię oceniać. Władasz moca, o której ja nie śmiem nawet marzyć - odpowiedział anielicy.- Ja... nie pamiętam. Mam dziurę w pamięci i nie pamiętam niemal nic sprzed Valfden. Pierwsze zabójstwo jakie pamiętam to jakiś ork, gdy miałem może z 18 lat. Stłukł mnie jak mało kto, ale udało mi się oblać go wrzątkiem i zatłuc tłuczkiem do kartofli. Krótko po tym byłem już na Vaflden i z Bractwem. A tu? Tu staram się zabijać każde ścierwo, które żeruje na bezbronnych. Wampiry... wampiry lubię zabijać najbardziej. Drago jest chyba jedynym, jakiego nie tyle nie chciałbym zabić, co szanuję - mówił dalej. Nie było wiadomym powszechnie, że wampir odpowiadał za bliznę na jego twarzy, która szła od przestrzeni między oczami, przez nos i policzek. Marduk mimo to wydawał się przystojny. Wampir też zabił jego kochankę. Ale to długa historia.