Mauren wyszedł na przeciw wyzwaniu w samiusieńkich butach. Jego przeciwnik również ciało ciemnoskórego przechodziły dreszcze, ale i tak całą uwagę skierował na swym rywalu. Nawaar oddychał spokojnie z jego ust, wydobywała się para, zwiastujące ochłodzenie ciała maurena. Wojownik Chochoła zaatakował pierwszy, ruszył przodem na pozycję ciemnoskórego. Nawaar przygotował się już do obrony, bo jakie miał wyjście? Schował się za tarczą, wystawiając włócznię przed siebie. Pierwsze uderzenie szabli nadeszło z góry, jednakże ciemnoskóry cofnął się do tyłu o krok, żeby ostrze jeno przecięło lodowate powietrze, ale nie miał czasu na wytchnienie, bo człowiek zaatakował sztyletem chcąc trafić czarnego w jego bok, tylko tutaj mauren zamachnął się puklerzem odbijając atak, jednocześnie kontrując szablę swoją włócznią, bo ostrza się spotkały a siła uderzeń była na tyle mocna, że obydwu wojowników cofnęło. Nawaar korzystając z zasięgu drzewcowej broni rozpoczął atak, zaczął szybko wymachiwać ostrzem starając się dosięgnąć twarzy oponenta, który dawał radę robić uniki i nawet zablokować w końcu atak i w końcu, pójść z kontratakiem mauren miał nie małe problemy, bo dawno nie miał okazję walczyć i to mu powinno nieco rozprostować kości. Teraz szala przeszła na stronę zbira. Ciemnoskóry musiał odpowiednio manewrować ciałem, żeby nie dać się trafić zrobił obrót i samym drzewcem broni, uderzył w plecy przeciwnika cios był silny, co skutkowało krzykiem zbira, bo ten zrobił kilka kroków do przodu. Nawaar chowając się nadal za tarczą, skorzystał z okazji i spróbował sięgnąć ostrzem włóczni jego pleców, byle żeby rozciąć naskórek, ale czy zdążył trafić nim człek się zorientuje?