rzekli:
- Jest już ciemno powinniśmy rozbić obóz, nie wiadomo jakie paskudztwo może nas w nocy zaatakować
Lord Sado podszedł do IsentoRa i poprosił, aby mógł wraz z towarzyszem poszukać jaskini na nocleg. Król wydał zgodę. Lord Sado wraz z Sir Williamem poszli na poszukiwania. Po chwili zauważyli, że w lesie pali się ognisko.
- Choćmy to sprawdzić - rzekł Sir William
Po chwili zauważyli małą grupkę goblinów.
- Coś mi tu śmierdzi - powiedział Lord Sado
Sir William, który także miał dobry słuch kazał przystanąć swemu towarzyszowi. Nagle coś zaszeleściło.
- Na drzewach, są na drzewach - krzyknął Sado
Sir William napiął łuk i wystrzelił strzałę. Jeden goblin spadł z drzewa. Lecz to nie był koniec. Grupa, którą zauważyli w lesie nagle zaatakowała. Sir William i Lord Sado ściągnęli ilku zanim do nich dotarli. Dowódca wyciągnął miecz i zaczął siekać potwory. Nagle okazało się, że Sado nie ma swego miecza. Udawało mu się po części unikać goblińskich ataków, lecz po chwili musiał uciec na drzewo. Usiadł na gałęzi i z tamtąd zaczął atakować potwory. Po chwili na polanie leżała chmara goblińskich ciał.
- Huh, nic ci nie jest? - Spytał Sir William
- Oberwałem w lewą rękę i chyba jakiś goblin przyłożył mi w łeb, ale poza tym nic. - Odpowiedział Lord Sado
- Zwiedźmy jaskinie i wracajmy.
Weszli do środka. W pierwszej części nic nie było, ale dalej znaleźli grobowiec.
- Jest tu bezpiecznie - powiedział William - choćmy powiadomić resztę.
Po drodze nie napotkali żadnego potwora. Gdy doszli do obozu powiedzieli o cały zajściu. Odezwał się ktoś z wojowników...