W pierwszym odruchu mężczyźni sięgnęli po swoje łuki i strzały, szykując się na atak. Ale widząc drobną, urodziwą elfkę wyłaniającą się z krzaków opanowali się w tym porywie, a po jej słowach uspokoili zupełnie i schowali broń z powrotem do sajdaków. Jedynie czwarty z mężczyzn zamarł nagle, widząc nieznajomą. A zamarł w dość szczególnej pozycji, gotów już do oddania moczu. I stał tak, ze swoim przyrodzeniem na wierzchu, czekając bóg wie na co. Jego towarzysze, nieświadomi sytuacji, przeszli płynnie do rozmowy.
- A na polowaniu panienko, jak widać. Już się żeśmy lekko wystraszyli, widząc tak panią z krzaków nagle wyskakującą, ale to odruch, wie pani. No ale dać się podejść przez elfa w lesie żaden wstyd. Bo i widzę że panienka ze szlachetnej rasy długouchych. Zechce elfia panna z nami zapolować? Zawsze to dodatkowa strzała, a akurat znaleźliśmy stado. Podzielić się podzielimy po równo, po skórę na łebka, co pani na to?