Wszyscy byli zgodni, co do planu, także zaczęli się zbierać, bo niziołek sam się nie okradnie! W tym właśnie momencie doszło do kulminacji walki. Ork mający zarówno przewagę wzroście oraz w sile, pokonał krasnoluda! Dwa potężne ciosy ogromnymi łapskami, powaliły brodacza na deski. Oczywiście nie obyło się bez sensacji i wybuchów gniewu, gdyż jak się okazało Jacka, puściły nerwy i jak to była, gdy traci się wszystko to człek sam chciał walczyć z orkiem. Rasa barbarzyńców nadaje się zapewne, tylko do tego. Pomyślał widząc reakcje zielonoskórego dobrze, że w szale atakował innych. Mimo to ktoś złapał go za rękę, a był to Bohu, który zaraz tłumaczył zachowanie ich szefa. - Sam wiem jak to jest stracić wszystko, także rozumiem, tylko czy roztropnie jest brać teraz nerwowego człowieka na zadanie, gdzie trzeba zimnej krwi? Odpowiedział, kiedy już znajdowali się na zewnątrz. Wóz był gotowy, więc ciemnoskóry wsiadł do niego czekając aż pozostali, uspokoją Jacka i wszyscy będą mogli wsiąść do wozu.