Autor Wątek: Skrzydła i szpon  (Przeczytany 21962 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #240 dnia: 20 Maj 2018, 15:23:31 »
Wampir sceptycznie przyjrzał się kamulcom.
- Nie wiem... - mruknął. - Sporo pracy by z tym było, a nie ma z nami Evening. I nie wiemy czy coś by nam to dało. Ja bym sugerował zejść na dół. Ale oczywiście wysłucham zdania wysłannika boga. - Wyszczerzył zębiska. 

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #241 dnia: 20 Maj 2018, 15:30:28 »
- Miałem nadzieję, że nie będziesz mi kazał przewalać tych kamieni, naprawdę - powiedział do niego, klepnął go po ramieniu z wyraźną ulgą i bez ceregieli ruszył z powrotem tunelem. Dotarł na miejsce, gdzie grota dawała mu szansę zejście na dół i zaczął rozglądać się za jakimś miejscem, do którego mógłby przywiązać linę. Cokolwiek. Dobre byłoby również miejsce, gdzie można by było zablokować jakiś kamień, do którego lina byłaby przywiązana, a grawitacja i blokada zrobiłyby już resztę.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #241 dnia: 20 Maj 2018, 15:30:28 »

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #242 dnia: 20 Maj 2018, 17:45:37 »
Miejsce znalazł. Kawałek od zejścia do groty i blisko dziury, do której chciał zejść znajdował się skalny ząb, do którego można było przywiązać linę. Raczej powinien wytrzymać i nie był na tyle ostry, aby rozciąć linę. Przynajmniej w teorii.
Dragosani zaś nie czekał. Wyzwolił swoje wampiryczne, bluźniercze moce i przemienił się w małego nietoperza. Zakwiczał coś tam do Funerisa, zapewne go obrażając i zleciał prędko do dziury w dół. Zniknął w ciemności.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #243 dnia: 20 Maj 2018, 19:25:11 »
Funeris powiedział mu, żeby sam się pierdolił i zaczął przywiązywać linę. Sprawdził, czy mocno się trzyma i zaczął się spuszczać.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #244 dnia: 22 Maj 2018, 17:11:07 »
Gdy Dragosani w formie nietoperza zniknął w ciemności, Funeris został sam. Wykorzystał ten moment aby spuścić się do dziury. Spuszczał się i spuszczał, aż się spuścił całkiem i skończył się spuszczać. Znalazł się na skraju dużej groty. Miała ona owalny kształt, z drugiej strony majaczyło się jakieś niewyraźne światło, odbite od ścian. ÂŚwietlista kulka Funerisa rzucała blask na jaskinię. Jej sklepienie było dość wysoko, na upartego do anioł mógłby tutaj polatać i tylko MOÂŻE rozbiłby sobie głowę o skalny sufit. Podłoże groty zdobiły, a jakże, kości. Jednak te były inne. Jakby gadzie.



A tutaj macie jak Fun się spuszcza: [LINK]
« Ostatnia zmiana: 22 Maj 2018, 17:45:51 wysłana przez Dragosani »

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #245 dnia: 22 Maj 2018, 17:32:28 »
- Drago! - warknął w przestrzeń. Potrzebował kogoś, kto mu teraz tam podleci na górę i rozwiąże linę. Dla pewności spróbował poruszyć nią kilkukrotnie, sprawdzając, czy może coś się nie poluźni i sama nie spadnie, co byłoby bardzo, bardzo przydatne. Odpuścił sobie jednak po chwili, nie wiedząc, czy przyniosło to efekt, odwracając się w stronę groty. Odetchnął głębiej, czując nieco większą rześkość powietrza, co mogło zdawać się nieco paradoksalne w środku wulkanu. Przestrzenność powietrza i jego cyrkulacji, nawet w minimalnym stopniu, dawała jednak spore, wyczuwalne bonusy. Anioł postąpił kilka kroków i przyjrzał się znaleziskom na skalnej posadzce. Zastanawiał się, czy nie były to kości dracońskie - szukał ewidentnych podłużnych czaszek odpowiedniej wielkości, kości skrzydeł, które były napompowane specjalnym gazem, które zapewne już uleciał, ale zawsze zostawiał charakterystyczne otworki w wysychającym materiale kostnym.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #246 dnia: 23 Maj 2018, 17:05:47 »
Dragosani wyszedł po drugiej stronie kawerny. Widocznie przeleciał przez grotę, aby zbadać co jest po drugiej stronie. Pomachał do anioła. W milczeniu. Anioł zaś obserwował kości. I czuł się coraz mniej pewnie. Ten charakterystyczny dreszcz na karku. Rozpoznał kości. Bez wątpienia były one dracońskie. I wtedy jeden ze szkieletów poruszył się... a potem drugi, trzeci, czwarty... Kości zaczęły podnosić się, będąc w mocy pradawnej magii. Po chwili Funerisa od Dragosaniego oddzielała grupa dracońkich szkieletów. Chodzących w parodii życia i niebezpiecznych. Było ich dziesięć. Jednak na ziemi były jeszcze kości, więc ostateczne liczba nieumarłych nie była przesądzona. Anioł dostrzegł jak wampir wyciąga swoją nową szablę i przygotowuje się do walki.

10x Szkielet dracona

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #247 dnia: 24 Maj 2018, 10:15:17 »
//Muszę podliczyć swoje inkantacje i finiszery: 3x miecz, 3x sztylet, 3x kiścień (został na koniu), +1 finiszer z Ezoteryki, +1 inkantacja z Potencjału, +2 z Koncentracji = 7 finiszerów i 3 inkantacje.//

- Ach... - jęknął, oglądając kości. Jeszcze zanim poczuł mrowienie na karku i u palców stóp, wiedział co zaraz się wydarzy. Postąpił krok w tył, wyciągając z pochwy miecz. Metal brzęknął o skuwkę, niosąc się tępym echem po jaskini. Czarne ostrze świsnęło przez powietrze, pewnie leżąc rękojeścią w dłoni anioła. Ostre jak brzytwa. Wyważone. Pewne. Głodne.
Kula światła nad głową Poety rozjaśniała teren wokół, wojownik widział wyraźnie najbliższe kości i kosteczki, zmurszałe miednice i podłużne czaszki. Kolczaste skrzydła i chude, nieobleczone ciałem nogi. Mimowolnie sięgnął w głąb siebie, nie sterując tym procesem nawet jedną myślą. Dobrze wiedział, że łaska wypełnia jego trzewia, kłębi się w nim i przelewa niczym pomiędzy naczyniami. Nie trudno było chwycić jej kawałek, wyciągnąć na zewnątrz, uformować. Anioł słyszał w skroniach pulsującą krew, gdy świat wyostrzył się i zwolnił. Uwielbiał ten moment. W lewej dłoni, tej wolnej, gdzie nie trzymał broni, przez moment trzymał niewielką kulkę bladego światła. Mleczny, nieco stłumiony blask kłębił się i kotłował, niczym szalejąca burza w szklance wody. Funeris niemalże strzepnął na siebie ten blask, wypowiadając przy tym na głos słowo: - Grashiz. - ÂŁaska siły zaczęła rozlewać się po jego ciele i już za chwilę, za moment, powinna dać mu większą siłę w walce. Rzuciłby jedną na Dragosaniego, ale w ogóle go nie widział. Kula światła miała ograniczony zasięg, nie dało dzięki niej widzieć na kilkadziesiąt metrów.
Tymczasem pierwsze szkielety zdążyły zmaterializować się przed nim, obracając się jak jeden mąż w jego stronę. Poeta przeszedł krok w lewo, jeszcze jeden i następny. Wyciągnął przed siebie lewą dłoń, tę, którą jeszcze przed momentem rzucał na siebie zaklęcie. Znowu pobrał nieco z tego wartkiego prądu płynącego w jego wnętrzu, ponownie materializując wszystko pomiędzy palcami, rzeźbiąc niewielką kulkę, pocisk. W jego umyśle przez moment pojawił się krótki, urwany obraz. Błękitne niebo, zielona równina, a w oddali potężne, piękne, chociaż brudne i skażone miasto. Czuł szczęście, widząc swój dom, gdzie spędził prawdopodobnie najlepsze lata swojego życia, te lata ostatnie. Otoczony przyjaciółmi i życzliwymi mu istotami. Z wiernymi towarzyszami i tymi, którzy mu tylko usługiwali. Widział swój dom, Efehidon, do którego wracał po latach spędzonych w innych wymiarach i światach. Widział spokój. I to szczęście, ten spokój i tę przyjaźń, która biła z tego pojedynczego, urwanego obrazu, przelał w matrycę zaklęcia. Przekształcił kłębek esencji magicznej w tej esencji pocisk, który spopielał i rwał narządy. Który torował drogę i przynosił wieczny odpoczynek.
- Izeshar - wyrwało się z jego gardła, a kula światła rozbłysła nieco mocniej, dając znać, że gotowa. Funeris pchnął ją telekinezą przed siebie, jako że świetnie wchodziła w interakcję z siłami na nią działającymi. Mknęła przez oświetloną słabo jaskinię, pokonując kolejne centymetry i cale, zbliżając się do szkieletów. Pierwszy dostał nie ten najbliżej, lecz ten za nim, nieco stojący po prawej, który rozkładał szeroko skrzydła. Cofał akurat głowę, otwierając szeroko paszczę. Pomiędzy jego szarymi, skamieniałymi niemalże zębami, pojawił się drobny, czerwonawy blask, zwiastujący strzał płonącej kuli, czy gorącego podmuchu. Pocisk esencji rąbnął go jednak głucho w czaszkę, przepalając się przez kość, przemieniając ją w drobny popiół, który upadł w milczeniu na barki dracona. Ten stracił rezon, zachwiał się i poleciał w tył. Echo poniosło się po kawernie, a pozostałe szkielety jakby nabrały więcej życia.
Anioł ruszył znowu w lewo, oddalając się od niektórych, w kierunku innych skracając dystans. Doskoczył szybko, pewnie, nie próbując bawić się w manewry i pozycjonowanie, jak najszybciej pozbywając się problemu. Piewca runął na odlew, nisko, tnąc przez kości na wysokości kolan. Szkielet dracona starał się zamachnąć swoją szczęką, wgryzając się w twarz wojownika, lecz ścięło go momentalnie z nóg. Anioł przyłożył drugą dłoń do rękojeści, wywinął klingę, korzystając z bezwładności broni, ciął szybko z góry w klęczącego przed nim szkieletora. Skrzydło, to prawe, straciło kontakt z resztą ciała, sypiąc się w kilkanaście różnych części, których nie trzymała już żadna magiczna siła. Anioł odstąpił krok w tył, nieco w lewo, cofając się od reszty. Oddalając się od unieszkodliwionego potwora, Poeta przerąbał mu pustą czaszkę na wysokości oczu, pozbawiając go doszczętnie szans na jakąkolwiek ripostę.
Dokładnie wtedy z jego prawej pojawił się kolejny przeciwnik, z przodu nadciągał następny. Pozostałe albo były za nimi, albo starały się przejść jakoś wokół walczących. Funeris tuż za sobą miał owalną ścianę, więc nie musiał martwić się o swoje tyły. Dracon z prawej ruszył jednak szybko, wyciągając swoje skrzydła i celując prawym kolcem na jego końcu w twarz anioła. Miecz Słońca uniósł w górę opancerzone przedramię, zasłaniając się przed atakiem, wywijając się jednocześnie do przodu i w piruecie w prawo, robiąc wiele zamieszania skrzydłami. Z najbliższej odległości przyłożył lewą, wolną dłoń do czaszki dracońskiego nieumarłego, momentalnie zaczerpnął z siebie nieco energii magicznej i ponownie uformował ją w blady obłok. - Izeshar - powiedział na głos, szybko, nawet cicho, materializując zaklęcie. Znowu w jego głowie pojawiła przyjemna, miła scena, gdy szybując nad miastem, wylądował w środku festynu. Byli tam wszyscy. Drago, Themo, Marduk, wiele nowych postaci. Pili wino i śmiali się na siłę z niewybrednych żartów swego valfdeńskiego suzerena. To był dobry, przyjemny czas. To było dobre, przyjemne wspomnienie, które idealnie nadało pociskowi esencji jego moc, niszcząc czaszkę dracona. Szkielet stracił moc, stracił resztki energii i rozleciał się w mniej lub bardziej drobne zbielałe kości.
Anioł poczuł, jak na jego napleczniku ląduje wymierzony cios, który nie trafił dokładnie dzięki piruetowi. Kościany kolec ześlizgnął się ze zbroi, nie robiąc jej żadnej krzywdy, tym bardziej nie raniąc Funerisa. Ten cofnął się z impetem, wpadł na przeciwnika, robiąc z nim kilka kroków do tyłu. Pozostałe kościotrupy miał przed sobą, teraz o dwa czy trzy metry dalej, dwa chyba majaczyły gdzieś z lewej. Szybko skonstatował, że miał wokół siebie jakąś ósemką. Za jego głową, tuż przy włosach, zaczęło robić się cieplej. Wojownik od razu zrozumiał, że dracon chce dmuchnąć go od tyłu, aż zrobi mu się nieco zbyt gorąco. Wolną, lewą dłonią chwycił wystające nieco skrzydło, które znalazło się po jego lewej stronie. Szarpnął potężnie, że aż dracon obrócił się nieco, a ognisty podmuch pomknął i osmalił ścianę jaskini. Funeris miał teraz swoje skrzydła ciasno złożone przy ciele, więc nie przeszkadzały mu, gdy wytrącił kościaną stopę dracona swoim okutym butem, pociągnął za skrzydło jeszcze mocniej. Przeciwnik, nie mający na szczęście masy dorosłego, obleczonego ciałem i pancerzem smokowatego, poddał się w miarę sprawnie, będąc pchniętym w swojego ziomka, który już napierał z lewej. Funeris chlasnął mieczem płasko, odganiając zbliżającego się następnego, tego naprzeciwko, któremu akompaniowały dwa następne, będące tuż za nim. Funeris lewą dłonią wyjął z niewielkiej pochwy przy pasie sztylet, ten srebrny tym razem i cisnął go w głowę jednego z przeciwników. Był to ten bezpośrednio przed aniołem, drugi w kolejce. Telekineza sprawnie pozwoliła wojownikowi Bractwa kierować lecącemu przez jaskinię ostrzu, świecącemu się wściekle w blasku kuli światła nad ich głowami. Srebrne ostrze kute niegdyś przez niego samego wbiło się w łoskotem w przeciwnika, łamiąc mu kości czaszki, gruchocąc ją i pozbawiając szkieleta jego pseudo-życiowej energii. Runął on na ziemię, będąc trącanym przez swoich niegdysiejszych współplemieńców.
Głowa rodu Venatio nie czekał na rozwój wypadków, dał się wgryźć draconowi naprzeciwko w swoją okutą szarą rudą rękę, kopnął go zamaszyście w klatkę żebrową, odtrącając do tyłu, że wpadł na dwa kolejne kościotrupy, robiąc małe zamieszanie. Na kilka krótkich chwil trzy szkielety starały się pozbierać i znowu natrzeć. Dwa z lewej, z zwłaszcza ten jurny, strzelający ogniem, już były przy nim. Anioł schylił się przed jednym atakiem, uskoczył w tył przed drugim. Dotknął plecami ściany, odbił się od niej stopą, wybijając niczym z katapulty. Runął na tę dwójkę, roztrącił ich, będąc szorowany pazurami i zębami, na szczęście wszystkie ataki tylko ześlizgiwały się z jego zbroi. Przebił się poza pierścień okrążenia, widząc tego ostatniego stojącego dracona, który zniknął mu wcześniej z pola widzenia. Stał nieco z tyłu, nie mogąc ewidentnie nijak podejść do przeciwnika, wokół którego kłębiło się wystarczająco dużo kości.
Anioł zbił Piewcą jeden z jego ataków, potem drugi, nacierając na niego i nie dając mu wytchnienia. Smok cofał się po niepewnym gruncie, a wojownik Zartata napierał. Rąbnął mocno, z łokcia, gruchocząc kości na skrzydle. Potem na drugim, zostawiając słup z paszczą. Mieczem machał szeroko, odganiając wszelkie próby kontrataku, zdobywając szybko odpowiednią przewagę. Ostatni cios wyprowadził od góry, z dwóch rąk, zupełnie niszcząc czaszkę stwora i obracając go w kupkę kości.
Obrócił się, widząc jak pozostała piątka zmierza w jego kierunku. Wyciągnął dłoń, telekinetycznym impulsem przyciągając do siebie wyraźnie błyszczący pośród kości sztylet. Wsunął go za pas, wyskoczył do góry i pomknął na drugą stronę jaskini, będąc zdecydowanie szybszym od swoich oponentów. Złapał nieco powietrza w skrzydła, będąc nadal jednak nisko nad powierzchnią. Chciał najpierw oddalić się od draconów, odetchnąć, stanąć pewnie. Czuł już, że łaska sił, którą rzucił na siebie przed momentem, zaczyna wypełniać jego ciało, dodając mu mocy i energii.
Miał nadzieję, że zobaczy gdzieś tutaj Dragosaniego.

10 - 5 (pocisk, pocisk, miecz, sztylet, miecz) = 5x szkielet dracona.

//Wiem, że pisałeś, że Cię widzę po drugiej stronie, ale po tym jak napisałeś wymiary jaskini, to chyba minimalnie mi brakowało zasięgu kuli światła, by Cię tam dojrzeć. Dlatego pozwoliłem sobie pokierować to tak.
« Ostatnia zmiana: 24 Maj 2018, 11:28:17 wysłana przez Funeris Venatio »

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #248 dnia: 25 Maj 2018, 20:24:44 »
Dragosani gdzieś tam był, w ciemności. Funeris wiedział to, gdyż słyszał odgłosy walki. No i WIEDZIAÂŁ to, wszak był tutaj z wampirem. Jednak nic nie widział. Jedynie od czasu do czasy błysk demonicznej ręki wampira. Ta sytuacja nie trwała jednak długo...

Ogień. To ujrzał Dragosani ze swojej perspektywy. Jeden ze szkieletów, który to jego obrał za cel, zionął ogniem. Wampir nie był tym zaskoczony, wręcz spodziewał się tego. Wielokrotnie walczył z tego typu nieumarłymi, znał ich możliwości i sposób działania. Oraz, rzecz jasna, ich słabości. Zareagował błyskawicznie. Wyciągnął przed siebie demoniczną rękę i przywołał moce piekielne. Utworzył w ten sposób barierę, zwierciadło ochronne. Podmuch ognia uderzył z ową tarczę i zaniknął. Oświetlił przy tym scenerię, więc anioł mógł przyjrzeć się co się dzieje. Dragosani był otoczony przez pozostała piątkę draconów. Miał dobytą szablę no i walczył, jak na siebie przystało. Ogień zgasł, więc anioł nie widział niczego więcej. Pozostało mu tylko słuchać.

Dragosani, rzecz jasna, widział wszystko doskonale. Zdawał sobie sprawę ze swojego nie najlepszego położenia, lecz nie obawiał się tego. Znał swoje możliwości, wiedział co zrobić, aby przechylić szalę na swoją stronę. Do tego był zdecydowanie zwinniejszy i szybszy od swoich adwersarzy. W jaskini było ciemno. Nad światem zaś panowało hemis. Był więc to czas idealny dla wampira. Drago bardziej wyczuł niż zobaczył atak ostrego kolca na skrzydle skierowany na niego. Uchylił się, jednocześnie okręcając się. Demoniczna ręką złapał za wymierzony w niego kolec i pociągnął. Nieumarły zachwiał się i to wykorzystał wampir. Szybkie cięcie szablą stworzoną przez Funerisa pozbawiło dracona głowy. Cały manewr trał mgnienie oka. Oczywiście wąpierz nie mógł sobie pozwolić na przerwę. Otaczała go jeszcze czwórką dracońskich szkieletów, wściekłych i bardzo pragnących jego śmierci. Nastąpiła grad ciosów. Szkielety próbowały gryźć, drapać i dźgać skrzydłami. Dragosani unikał ciosów, część z nich odbijał przy użyciu szabli albo demonicznej ręki. Nie atakował, skupił się na obronie. Uznał, że musi wydostać się na zewnątrz, że nie może toczyć całej walki otoczony kościosmokami. Wyczekiwał na okazję, poświęcając się obronie. I okazja w końcu nadeszła. Potencjalny obserwator zapewne nie zauważyłby nawet kiedy. Drago wyśliznął się pomiędzy kośćmi i nagle znalazł się poza kręgiem szkieletów. Oczywiście to nie skonfundowało nieumarłe zmysły szkieletów. Bo jakże to tak? Ofiara nie może ot tak po prostu uciec z kręgu śmierci! Rzecz jasna ten stan rzeczy trwał bardzo krótko. Szkielety były bardziej automatonami niż prawdziwymi istotami, więc szybko zaadaptowały się do nowej sytuacji. Oczywiście ów krótki moment konsternacji wykorzystał Dragosani. Jednym precyzyjnym cięciem pozbawił najbliższego dracona skrzydła, torując drogę swojej klindze do jego karku. Drugi cios pozbawił nieumarłego głosy. Martwe już kości rozsypały się. Pozostały więc trzy dracońskie szkielety. Wszystkie zamierzały zaatakować wampira. Pierwszy ruszył ten pośrodku. Więc Drago odpowiedział uskokiem w prawo, coby nie wejść w szpony dracona. Kościane pazurzyska minęły go o włos, podobnie jak kolec na skrzydle kolejnego dracona. Drago nie pozostał dłużny. Dwa cięcia szablą pozbawiły dracony broni, które wykorzystały w swoich atakach, łapu i części skrzydła. Wąpierz zawirował w zwinnym piruecie i ciął w kark szkieletu pozbawionego części skrzydła. Oczywiście trafił, ujmując mu czaszki. Pozostały dwa. Drago westchnął, no ale trzeba było walczyć dalej. Dracony nie wzdychały, tylko atakowały. Oba ruszyły wściekle, klapiąc zębiskami i machając szponiskami. Król nie ustępował. Teraz było mu znacznie łatwiej unikać ich ciosów. Drago uchylił się przed zamachem pazurami, demoniczną ręką odbił pchnięcie skrzydłem... I wskoczył pomiędzy szkielety, tnąc wokół szablą. Kości łamały się, pękały pod ciosami klinki z czarnej rudy. Jeden dracon został pozbawiony ręki i skrzydła. Drugi zaś jednej nogi, więc padł na ziemię i człapał się pokracznie. Rzecz jasna wciąć był niebezpieczny. Drago nie czekał. Zaatakował tego stojącego, zasypując go gradem ciosów. Jeden z nich spadł na kark szkieletu, pozbawiając go głowy. Niestety jakoś tak się stało, że wampir wypuścił broń, klinga ugrzęzła pomiędzy kośćmi. A musiał jej szybko dobyć! Poczuł szpony pełzającego dracona, zaciskające się na jego łydce! Wypuścił więc szablę. Dobył sztyletu. Niemalże padł na dracona, wbijając sztylet w jego kark. Kości zostały uszkodzone, lecz należało dokończyć dzieła. Wampir nie fatygował się już aby odciąć głowę szkieletu. Po prostu chwycił jego czaszkę demoniczną dłonią i trzasnął nią potężnie o ziemię. Czaszka pękła. Szkielet był prawdziwie martwy. Podobnie jak pozostałe. Wampir wstał. Schował sztylet i podniósł szablę. Otrzepał się z kostnego pyłu i wszedł w obręb kuli światła Funerisa, który rzecz jasna nie widział walki i nie miał pojęcia jak ona wyglądała. Drago splunął, usuwając pył z ust.
- Szabla się sprawdziła - pochwalił produkt anioła.


Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #249 dnia: 25 Maj 2018, 22:42:16 »
- Wątpiłeś? - odpowiedział mu z wielkim uśmiechem, że go widzi.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #250 dnia: 27 Maj 2018, 17:39:51 »
- No tak trochę - odparł Drago, szczerząc zębiska. Minął Funerisa i wszedł w zakręcający tunel, który miał okazję zbadać już wcześniej. Widniała w nim lekka łuna światła. - Zobacz to - powiedział jeszcze do anioła, gdzieś zza zakrętu. Znajdowało się tam przejście do kolejnej groty. Była duża, sięgająca głęboko. Przez jej środek biegł wąski, skalny "mostek". Pod nim, w dole... bulgotało jezioro lawy. Za mostkiem było, rzecz jasna, przejście dalej. Wąpierz stanął na skraju mostku i spojrzał w dół.
- No nieźle... - skomentował. - W ogóle całe to wnętrze góry wygląda nieco nienaturalnie, zauważyłeś? Te przejścia, duże groty... zupełnie jakby ktoś je zaprojektował.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #251 dnia: 27 Maj 2018, 19:28:41 »
- Już od początku, jak tylko szliśmy przez pierwszy tunel - odpowiedział mu, zasłaniając twarz dłonią, gdy podszedł nieco bliżej bijącego gorącem jeziora. Spojrzał w dół, tak bardzo, jak się tylko dało, próbując coś chyba wypatrzeć. Sam nie był pewien dlaczego tam zagląda, przecież nie zobaczy tam skaczących różowych jednorożców, które zjadają sobie małe brzoskwinki z niewysokich drzewek.
- Natura nie buduje pod linijkę, a pierwszy tunel miał dziwnie regularne kształty. Mniej by mnie to zastanowiło, gdyby na jego ścianach były jakieś skały magmowe, ale niewiele z tego udało mi się dotrzeć. Myślisz, że wulkan to tylko przykrywka?

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #252 dnia: 28 Maj 2018, 17:44:10 »
- Czyżby dla tego "Serca Góry"? - podsunął wampir. Wszedł na skalny mostek i ruszył przed sobie. Przejście było bardzo wąskie. Na raz mogła się na nim zmieścić jedna osoba, a to i tak z trudem. Rzecz jasna dla wampira takie coś nie stanowiło najmniejszego problemu. On zapewne mógłby spokojnie spacerować po linie. Zerknął przez ramię na anioła.
- To jak, idziesz, czy stchórzysz i podlecisz? - zażartował. Jego dragowy uśmiech był oświetlany przez blask lawy bulgoczącej na dole.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #253 dnia: 31 Maj 2018, 10:42:50 »
- Stchórzę i przelecę - odparł z miejsca, nawet nie zastanawiając się, czy chce mu się balansować po niewielkim, kamiennym mostku nad rozgrzanym do czerwoności jeziorem lawy. Schował miecz do pochwy, co by mu nie wypadł z ręki, gdyby coś się niespodziewanego stało. Cofnął się nieco, ledwie kilka kroków, by podbiec do przodu tuż przed wybiciem się w powietrze. Skrzydła momentalnie złapały ciepłe powietrze, które przesuwało się ku górze. Trochę wierciło i wirowało, dawało jednak porządną siłę nośną. Funeris przeleciał więc jezioro, starając się frunąć bezpośrednio nad mostkiem. Wylądował obok wampira.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #254 dnia: 01 Czerwiec 2018, 10:40:02 »
- Ominąłeś całą zabawę - skomentował Drago, gdy znaleźli się po drugiej stronie mostku. No ale nie było co dalej komentować, należało kontynuować podróż w głąb ziemi. Obowiązki walki z siłami Chaosu wzywały. Ruszyli więc dalej. Schodzili w dół. Powietrze robiło się coraz cięższe, temperatura rosła. Intuicja Funerisa szalała. Wyraźnie czuł tutaj coś... lub raczej COÂŚ. Dragosani także chyba coś wyczuwał albo nawet widział. Rozglądał się czujnie, obserwując pozornie puste zaułki. Obaj wybrańcy ślepego losu czuli, że zbliżają się do rozstrzygnięcia. Przecisnęli się przez wąską szczelinę. Anioł miał z tym pewne problemy z racji swoich skrzydeł. Lecz dzięki duchowemu wsparciu Dragosaniego zdołał przejść. I trafili do kolejnej dużej groty. Była podłużna, ciągnęła się dobre kilkadziesiąt metrów. Jej wnętrze zdobiły stalagnaty i inne, pomniejsze stala-twory. W podłożu ziało kilak dziur, których dno niknęło w mroku. Należało więc uważa ć, aby w nie nie wpaść. Na końcu, po drugiej stronie niezbyt naturalnie wyglądającej kawerny była niemal pionowa ściana. Od reszty groty oddzielało ją jezioro lawy. Tuż przed nią był niewielki występ skalny, który mógł umożliwić stanięcie tam. Sama ściana skalna była dziwna. Zwracała uwagę. Była prosta, lecz znajdowało się na niej nieznaczne wybrzuszenie. W środek owego wybrzuszenia wbity był jakiś... pręt? Włócznia? Pręt ów lśnił diabolicznym, czerwonawo-żółtym blaskiem. Od miejsca wbicia w skale odchodziły od niego ogniste linie, jakby żyły wypełnione lawą. Od wbitego w skałe szpikulca odchodziły dwa długie łańcuchy. ÂŁączyły wpity kolec z dwoma stalagmitami, z dwóch stron, za jeziorem lawy, a więc po stronie na której znajdowali się śmiałkowie. Stalagmity pokryte były dziwnymi runami. Całość zdawała się lekko pulsować. ÂŁańcuchy zaś lekko się poruszały.
Zanim jednak śmiałkowie ruszyli w stronę dziwnej skały, Funeris poczuł znajome wrażenie. W chwile po tym przed nimi zawirowały dwie chmury pyłu. Zmaterializowały się przed nimi dwa popielne widma. Dragosani błyskawicznie dobył pistoletu. Rozumiał, że czarna ruda będzie nieskuteczna.
- To te widma? zapytał jeszcze anioła. Jedno z widm intensywnie wpatrywało się w Poetę. Z nienawiścią, jak gdyby czuło wobec niego osobistą urazę. Zapewne od ich ataku dzieliły sekundy... albo na razie ostrzegały jedynie przed zbliżaniem się?

2x Popielne widmo

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #255 dnia: 01 Czerwiec 2018, 20:19:39 »
Jego zmysły szalały, jednak nie czuł jeszcze, że zostanie zaatakowany. Dwa widma zmaterializowały się przed nim, a on spokojnie i płynnie, bez gwałtownych i szybkich ruchów przesunął dłoń na sztylet zrobiony z żelaza. Usłyszał pytanie wampira, spojrzał na niego z wolna, kiwając delikatnie głową, ledwie zauważalnie. Oczami wwiercił się w króla, potem przeniósł je ewidentnie na zjawę z lewej strony anioła, wskazując kierunek ataku. Tego, który już za moment trzeba będzie przeprowadzić. Trzymając dłoń zaciśniętą na rękojeści sztyletu, dłoń lewą, począł podnosić stopę, by dać krok w tył. Wiedział, że najbliższe zapadlisko, niknące w ciemności, znajduje się dobrych kilka metrów za nim.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #256 dnia: 02 Czerwiec 2018, 10:59:44 »
Wampir mruknął coś pod nosem, jakby dając do zrozumienia, że zarejestrował potwierdzenie anioła. Na niewiele więcej mógł sobie pozwolić. Widma zaatakowały. Oba na raz, każde skupiło się na jednym ze śmiałków. Widmo z lewej zaatakowało Funerisa (1.). Widmo z prawej Dragosaniego (2.). Warto wspomnieć, że oba widma różniły się nieco. Szczegółami ledwie, lecz można było je rozróżnić. Widmo atakujące wampira było jakby nieco jaśniejsze. To, które ruszyło na Funerisa było więc odrobinę ciemniejsze... I zdawało się "znać" anioła. Jeżeli oczywiście można użyć takiego słowa w przypadku takiej istoty astralnej.

Duch atakujący anioła (1.) niemal od razu wytworzył cztery macki, które skierował szybko w stronę skrzydlatego, próbując go oplątać. Widmo cały czas przy tym się zbliżało, zmniejszając odległość.

Widmo, które skupiło się na wampirze (2.) skorzystało z innej techniki. Zatrzymało się w odległości około siedmiu metrów. Wciągnęło przed siebie swoje widmowe ręce. I nagle buchnął z nich podmuch ognia. Płomienie skierowały się w stronę Dragosaniego, którego uratowało błyskawiczne użycie ochronnej magii demonicznej - zaklęcia znanego jako Zwierciadło ochrony. Płomienie zostały zneutralizowane, widmo ruszyło więc do bezpośredniej konfrontacji.

Zaktualizowano:
2 x Popielne widmo

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #257 dnia: 02 Czerwiec 2018, 18:28:14 »
Jego stopa dotknęła posadzki, gdy zjawa rzuciła się przed siebie. Kłębowisko popiołu i dymu, skrzące się i syczące na astralnym planie, poczęło zmierzać w jego kierunku. Wyciągnął więc sztylet z niewielkiej, skórzanej pochwy. Inkrustowana jedynie drobnym, delikatnym szlifem, z metalową skuwką na końcu, brzęknęła cicho. ÂŻelazny sztylet naznaczył swoja obecnością jaskinię, odbijając kilka promieni z kuli światła zawieszonej nad głową anioła. Widmo w tym czasie zmniejszało odległość, wyciągając kilka ze swoich macek. Funeris naliczył szybko cztery sztuki, wyrośnięte z pleców astralnego bytu. Wystrzeliły one do przodu, będąc jeszcze bliżej wojownika.
Anioł w tym czasie dał dwa, może trzy kroki do tyłu. Bestia była osiem, siedem, sześć metrów od niego. Zbliżała się niemiłosiernie szybko. Poeta wypuścił z płuc powietrze. Czując uciekający tlen, czuł jednocześnie przepływ energii. Cząstka jego magicznej siły, którą czerpał bezpośrednio z łaski Zartata, wypłynęła z jego trzewi. Poczuł jak impuls kieruje się w stronę jego wolnej, prawej ręki, jak kłębi się między palcami, zaglądając pod paznokcie i szczypiąc go przyjemnie w wierzch dłoni. Widział blady, miły blask, który niemalże strzepnął na siebie, wypowiadając jedno słowo:
- Anosh.
ÂŁaska mocy, jak nazywali to zaklęcie, za chwilę napełni go jeszcze większą magiczną energią, dodając mu dodatkowych sił. A czuł, że będzie ich potrzebował.
Widmo zbliżało się nieubłaganie. On wypowiedział ledwie jedno słowo, ruszył dłonią, a ono skróciło dystans o więcej niż połowę. Funeris widział wyraźnie, że w tym samym czasie Dragosani odparł pierwszy atak przeciwnika, przechodząc do bliższej walki. Miecz Słońca, jak został wcześniej nazwany, pchnął do przodu sztyletem, jakby celował pod żebra kogoś stojącego tuż przed nim. Widmo kierujące się na niego było jeszcze nieco zbyt daleko, atak nie miał szans go dosięgnąć. W chwili jednak, gdy anioł był w pół ciosu, zdematerializował się. Poczuł się nagle lekko i zwiewnie, momentalnie niknąc z oczu wszystkich zebranych. Kawałek po kawałeczku i cały na raz, rozpadł się w jednym miejscu i pojawił w drugim. Patrzył wyraźnie na plecy popielnego widma, które atakuje jego króla. Wiedział, że nie spodziewało się ono i nie miało szans, by się spodziewać, ataku na właśnie nie. A ruch wykonany lewą ręką, tą ze sztyletem, był płynny i pewny. Anioł był w pół ciosu, gdy zniknął, w drugie pół pojawiając się kilkanaście centymetrów za drugim przeciwnikiem, nie mogąc już powstrzymać żelaznego ostrza, by przeszyło fizyczny, dymny korpus astralnego bytu.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #258 dnia: 03 Czerwiec 2018, 11:34:51 »
Funeris poczuł napływ boskiej mocy, będący skutkiem jego zaklęcia. Zaatakowane widmo nie miało czasu na reakcję. Krótkie, żelazne ostrze przeszyło fizyczną manifestacje widma, rozrywając jej nadnaturalnie podtrzymywane cząstki i dezintegrując ją. Widmo zamieniło się w kupkę popiołu, która opadła na ziemię. Jedno z widm zostało zniszczone... na razie. Pozostało jednak drugie. Błyskawicznie odwróciło się w stronę Funerisa i zaatakowało mackami. Było blisko, wystarczająco blisko dla jego popielnych macek. Zaatakowało więc nimi. Nie próbowało schwytać anioła, tylko go uderzyć. Atak był piekielnie szybki. Trzy macki chybiły, jedna trafiła swój cel. Anioł poczuł ból w jego prawym barku, gdy długa kończyna widma uderzyła. Jego zbroja, mimo iż doskonała, nie mogła w pełni powstrzymać siły ciosu. Funeris upadł, sztylet wypadł mu z dłoni. Czuł ból. Coś było nie tak z jego barkiem. A widmo zamierzało skorzystać z okazji... Przygotowało się do użycia pazurów na okaleczonym aniele. Nie zdołało, przeszkodził mu Dragosani. Wampir doskoczył do widma i złapał je za ramię demoniczną dłonią. Zmutowana tkanka umożliwiła mu interakcję z widmem, więc pociągnął je i powalił na ziemię. Wycelował pistolet i strzelił prosto w głowę zjawy. ÂŻelazny pocisk zdematerializował fizyczną powłokę widma. Na razie.
- ÂŻyjesz? - zapytał przyjaciela, ładując broń. Wolał być gotowy, mimo iż chwilowo byli chyba bezpieczni.



// Twój prawy bark został zwichnięty.

I zaktualizowano:
Popielne widmo
« Ostatnia zmiana: 03 Czerwiec 2018, 11:40:01 wysłana przez Dragosani »

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #259 dnia: 03 Czerwiec 2018, 12:59:34 »
Funeris przyciągnął telekinezą swój sztylet. Podziękował w duchu Zartatowi, że nie wpadł on do jednej z tych dziur, które ziały czarną czeluścią. Tyle by pewnie było z żelaznego ostrza, które będzie tutaj na wagę złota. Podniósł się, na początku z trudem, gdyż oparł ciężar nieopatrzenie na lewej ręce. Poczuł ukłucie, potem już tylko tępy ból. Nie wnikał nawet jak widmo w tak krótkim czasie, czyli czasie żadnym, pokonało tyle metrów. Przecież prawie dziesięć. Stało się, trudno. Nie będzie płakał nad rozsypanym popiołem.
- Ta, żyję. Tylko chyba - poruszył barkiem, skrzywił się - na pewno - poprawił do chwili - mam zwichnięty bark. Prawy. Chcesz się pobawić w nastawianie?

Forum Tawerny Gothic

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #259 dnia: 03 Czerwiec 2018, 12:59:34 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top