Autor Wątek: Skrzydła i szpon  (Przeczytany 21959 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #20 dnia: 11 Marzec 2018, 15:52:09 »
- Nie powiedziałem, że masz nie mówić - odparł. Siedzisko było naprawdę wielce wygodne, idealnie układało się pod anielskim cielskiem. Skrzydła miały gdzie się podziać, nie obcierały go w ogóle i nie wypełniały całej wolnej przestrzeni. Niby anioły posiadały możliwość całkowitego schowania swoich skrzydeł i "przywołania" ich na swoje życzenie*, ale Poeta nie korzystał zbyt często z tej możliwości. Przyzwyczaił się do nich bardzo i raczej nie chciał rezygnować z nich bez powodu. Były wcale wygodne, jak się do nich przyzwyczaić.
- Zauważyłem tylko, że nie jest to dla mnie dziwne. Gdybyś chciał iść na dziwki, to inna sprawa, bo w Efehidon jest lepszy i bogatszy rynek. Wtedy bym się może i nawet zdziwił. Ale tak? No cóż...
Trakt na Atusel był naprawdę dobrze utrzymany i często uczęszczany, ale nie ma co się temu dziwić. Atusel i Efehidon, dwa wielkie miasta królestwa, które posiadały prawo składu dla przyjezdnych kupców. Wszelki obrót towarami odbywał się właśnie tam, ciągnąć jednak głównie ku stolicy, która była wielkim importerem. Mimo iż wysyłała w świat wiele wyrobów rzemieślniczych, to jednak sporo musiała przywieźć. Takie metropolie potrzebowały między innymi ogromnych mas żywności, których nie sposób było dostarczyć tylko poprzez okoliczne farmy.
Prawo składu polegało na tym, że kupiec przejeżdżający przez owo miasto musiał się w nim zatrzymać przez jakiś czas i wyłożyć tam swój towar. Jeżeli ktoś zdecydował się go kupić, dochodziło do transakcji. Jeżeli nie, kupiec po pewnym czasie mógł ruszyć dalej, np. po tygodniu czy dwóch. To stwarzało wielkie możliwości rozwoju dla miasta i wzbogacania się jego klasy handlującej - a chodziło tutaj o obywateli miejskich z pełnymi prawami. Gdy do tego dołożyć jeszcze przymus dróg, wychodził przepis na uregulowanie handlu i zarządzanie wymianą. Drogi miały to do siebie, że nie toczyły się jak chciały. Wielu pomniejszych i większych szlachciców starało się zachęcić kupców, by podróżowali przez ich gminy, zostawiając tam swój towar, lecz głównie pieniądze, które można było dalej zainwestować. Przymus drug mówił, że kupiec, idąc z Atusel na Efehidon, musiał używać tylko pewnych szlaków i traktów. Gdyby skręcił z gościńca, szukając drogi przez lasy i został złapany, mógłby liczyć się z karami lub konfiskatą przewożonego dobra. Twarde prawo, ale prawo. Administracja państwowa ściśle przestrzegała pilnowania tego prawa głównie wokół większych miast, które miały to ciągnąć największe zyski z wymiany handlowej.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #21 dnia: 11 Marzec 2018, 18:35:25 »
Koła karety turkotały na powierzchni traktu. Wampir znów popił bimbru, coby przedłużyć ciszę i zapewne rosnącą niecierpliwość anioła. Chociaż anioł powinien odznaczać się anielską cierpliwością. W sumie ciekawe określenie. Dobry temat do rozmowy z aniołem. Ale to później.
- No na razie powiem tyle, że Atusel to tylko przystanek. Tam wsiadamy na statek i wypływamy. Cieszysz się? Mam nadzieję, że nie będziesz rzygał.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #21 dnia: 11 Marzec 2018, 18:35:25 »

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #22 dnia: 11 Marzec 2018, 18:57:39 »
- Cieszę? Nigdy nie miałem problemów, rzygać nie będę, więc raczej... jeden chuj. Tak będąc szczerym z Jego Kurewską Mością...

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #23 dnia: 11 Marzec 2018, 21:29:11 »
- Ty, a opowiadałem Ci jak dalej szukałem tego archanioła Nuriela? Twardy był, skurwiel. Taki Zbuntowany Anioł - powiedział chwilę później Funeris. Nie wiedzieć czemu, ale po ostatnich słowach lekko się uśmiechnął. Potem zaczął opowiadać...

***

Opadły mgły. Wstawał nowy dzień, żółte słońce leniwie podnosiło się zza horyzontu. Górski, letni krajobraz, uderzał świeżością i dzikością. Monumentalne, wysokie sosny i bardziej rozłożyste świerki szczelnie wyścielały południowy stok, kładąc się dalekim jęzorem w dolinę. Gdzieś w oddali majaczyło główne pasmo górskie, niknące w chmurach szczyty i mokre od deszczu przełęcze. Grunt był zwilżony niczym brzuch ślimaka, zbutwiałe liście szybko traciły kolor, zamieniając się w pokarm dla saprofagów bytujących w ściółce leśnej.
Po dnie jednego z jarów przechadzał się niedźwiedź. Spora bestia, brunatna, pomrukująca z cicha. ÂŁapy zwierzęcia zostawiały wyraźnie ślady w wilgotnej glebie, odznaczając pazury w przegniłych paprociach. Zielone, pnące się ku górze krzaki poddawały się bez walki, ulegając kilkuset-kilogramowemu cielsku. Samica węszyła za pokarmem, szukając wszelkich możliwych śladów. Jej różowy język liznął jakiegoś grzyba, którego jednak nie zdecydowała się spożyć. Ruszyła dalej, przechodząc przez przewalony pień jakieś starego świerku. Wylądowała ciężko po drugiej stronie, przyglądając się okolicy. Ruszyła nieco w prawo, idąc pod górkę. Jej nos zwęszył coś ciekawego, a zwierzę postanowiło to sprawdzić.
Jej młode pomarły przed paroma tygodniami, nie dając rady powodzi, która nawiedziła te góry. Opady deszczu zdawały się trwać w nieskończoność, prowadząc do zalania wielu nor i jaskiń, tworząc nowe potoki i poszerzając znacząco stare. Dwa niewielki niedźwiadki zostały zaskoczone przez nawałnicę, skryte w listowiu, gdy matka wybrała się po pożywienie. Wołały rozpaczliwie o pomoc, lecz nikt nie przybył z odsieczą. Próbowały się oddalić, nie będąc jednak w stanie pokonać silnego nurtu, poddały się żywiołowi. Jeden po prostu się utopił, zaplątując się w jakieś korzenie, drugi nieszczęśliwie złamał kark, zlatując z kilku metrów na kamienie. Matka rozpaczliwie walczyła z już dokonanym, próbując zabrać swoje dzieci w bezpieczniejsze miejsce. Jej ryk jeszcze długo niósł się po okolicy, ustępując jedynie potężnym grzmotom dochodzącym z czarnego jak smoła nieba.
Ruszyła teraz przed siebie, trzymając pysk nisko przy samej ziemi. Ten zapach nie był czymś, co kiedykolwiek wcześniej czuła. Był bardzo obcy, chociaż przywodził na myśl trochę halny, ciepły wiatr idący od gór. Było w nim nieco więcej soli, jakby pochodził znad morza, czego niedźwiedzica w żaden sposób nie mogła wiedzieć. Jej całe życie zaczęło się i skończyło w tych górach, na południu pięknego kraju targanego właśnie wojną kończącą swoją epokę. Samica podchwyciła wyraźniej trop, ruszyła bardziej hardo. Szybko się jednak zatrzymała, wpatrując się swoimi czarnymi oczami w stertę połamanych gałęzi. Spomiędzy tych gałęzi wystawała łapa, dziwnie wyglądająca, jakby kamienna. Miała szarawy odcień, nie była pokryta sierścią ani piórami. Pióra za to wystawały ze skrzydeł, z których jedno, nienaturalnie wygięte, przebiło się przez listowie i leszczynowy krzak. Niedźwiedzica podeszła bliżej, zrazu nieufnie, lecz po chwili z większą werwą. Ciekawość przezwyciężyła strach, kierując zwierzę bliżej niecodziennego znaleziska. Czarnawy nos znalazł się bliżej i bliżej, próbując wywąchać z czym samica ma do czynienia. Gdy dotknęła tej dziwnej łapy, poczuła, że jest ona zimna niczym kamień, ale w ogóle nie przypomina tych, które znajdowały się dookoła. Nie mogła wiedzieć, że tak naprawdę jest to nie kamień, lecz przekuty metal. A łapa była ręką należącą do anioła.

Funeris gruchnął o ziemię mocniej, niż był na to przygotowany. Lądując w tym lesie, złamał kilka sosen i innych iglaków, lecz chyba nie połamał żadnej swojej kości. Co prawda rany goiły się na nim jak na przysłowiowym psie, lecz ból pozostawał zawsze tak samo dojmujący i obezwładniający, mimo iż ciało regenerowało się nieprawdopodobnie szybko. Drzewa wokół nie mogły pochwalić się taką samą mocą. Wiele igieł powchodziło pod pancerz anioła, przesuwając się przez kolczugę, pod aketon. Jego skórzana kamizelka straciła jeden z rzemieni i nieco się przesunęła. Biały jupon już dawno stracił kolor, a Radwan wyszyty na jego piersi przypominał teraz obraz nędzy i rozpaczy, nie rodowy herb.
Niewiele widział, przywalony listowiem i połamanymi gałęziami. Jego ciało było mokre i brudne, pełne pasożytów i wijących się wszędzie robali. Musiał przeleżeć tak chyba co najmniej jedną noc, albo i więcej. Na pewno stracił przytomność. Teraz obudziło go jakieś parsknięcie i pomruki, które dochodziły z nieprzyjemnie bliskiej odległości. Coś niuchało jego dłoń, szturchało pyskiem jego nogę i zaczepiało pazurami pod nakolannikami przykrywającymi pikowane nogawice.
Miał chyba złamane skrzydło. Ruszył się jednak, prostując lewą rękę, zdrętwiałą przez niewyobrażalnie długi czas. Niedźwiedzica stojąca tuż przy nim wystraszyła się, cofnęła i stanęła na tylnych łapach. Ryknęła przeciągle, groźnie, chociaż bardziej w akcie desperacji niż pokazu siły. Tupnęła mocno, lądując z powrotem na czterech łapach. Cofnęła się kilka kroków, podeszła jeden, zatrzymała się. Nie była pewna czy uciekać, czy bronić się. Nic wielkiego się nie wydarzyło.
Funeris odetchnął głęboko, próbując pokonać dojmujący ból. Bardziej telekinezą niż siłą swoich mięśni odgarnął z siebie ściółkę. Sięgnął w głąb siebie, poczuł obecność Zakapturzonego i uspokoił się w duchu. ÂŻył, na pewno. Poderwał się na łokcie, unosząc nieco korpus. Jego skrzydło niemalże wyskoczyło z nienaturalnej pozycji i rozgarnęło część otaczających go gałęzi. Brunatnej niedźwiedzicy ukazała się postać, jakiej nigdy wcześniej nie widziała. Odziany w szarą zbroję blond włosy anioł o ubrudzonych białych skrzydłach poprzetykanych czerwonymi, pojedynczymi lotkami. Wycieńczony, pobity, ale żywy.

//[Ciąg dalszy nastąpi. Wkrótce.]

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #24 dnia: 12 Marzec 2018, 14:19:07 »
A Dragosani słuchał z uwagą opowieści. O ile miała w sobie cokolwiek z prawdy, a nie była tylko przejawem porywu fantazji anioła, można było się z niej czegoś nauczyć.
- Czekaj, czekaj - przerwał nagle opowieść. - Skąd wiesz, że niedziwiedzica polizała grzyba... - Uniósł palec, jakby dla podkreślenia powagi kolejnych słów. - A następnie go nie zjadła? - dokończył pytanie. Spojrzał na Funerisa, czekając na odpowiedź.


Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #25 dnia: 12 Marzec 2018, 16:54:54 »
- Co, gdzie? Nie przerywaj! – mruknął anioł na wampira.

***

- Co jest, maleńki? – odezwał się poobijany Poeta do zwierzęcia przed nim. Niedźwiedzica cofnęła się jeszcze o krok, podsukakując lekko na łapach. Spojrzała na swoje prawo, potem lewo. Nie wiedziała czy powinna uciekać, atakować czy zostać tak, jak jest. Nie wyczuwała zagrożenia. Anioł na razie tylko leżał, nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów. Był wyraźnie osłabiony i pół-przytomny, samemu chyba próbując określić co się dzieje i gdzie jest.
- Sam tu jesteś, misiu? – zapytał po dłuższej chwili, gdy zwierzę nie podejmowało żadnych akcji. Na dźwięk głosu anioła postąpiło krok do przodu w geście, który mógłby być ostrzeżeniem. ÂŻachnęło się, mruknęło przeciągle i  podskoczyło do przodu, machając łbem.
- Ach, rozumiem, pani wybaczy... – zażartował sobie. Wiedział, że niedźwiedzica nie miała prawa go zrozumieć i raczej nie reagowała tak żywo na określenie jej jako samca. Sam nie był do końca pewien czy ma do czynienia z przedstawicielem płci pięknej czy tej mniej, lecz coś mu tam świtało pod czaszką; pewne cechy charakterystyczne niedźwiedziej płci. Sam nie wiedział skąd akurat taką wiedzę posiadał, ale miał raczej szerokie hotyzonty i praktycznie nieskończoną ilość czasu, więc czasem warto było coś poczytać – nawet jeżeli coś pozornie nieistotnego.
Funeris spróbował usiąść, co udało mu się dopiero za drugim podejściem. Przetarł włosy rękawicą, co nie okazało się zbyt praktycznym pomysłem. Zdjął ją więc, patrząc na swoje palce, które pomarszczyły się jak w mocno solonej wannie. Dotknął swojego łuku brwiowego, by wyczuć, że coś tam się znajduje. Jakieś zgrubienie, zapewne guz. Przez myśl mu przeszło, że może to być jakiś bardzo irytujący pasożyt, który mógł zagnieździć się tam poprzez noc. Niejedną, jak się mogło okazać. Anioł nie miał widział żadnego sposobu, by to sprawdzić, więc nawet nie zaprzątał sobie tym zbytnio głowy.
Tymczasem niedźwiedzica podeszła nieco bliżej, wyraźnie zaciekawiona. Nie czuła strachu, tylko pewien rodzaj zwierzęcej ekscytacji. Schyliła nieco głowę ku ziemi, stąpając jednak bardzo ostrożnie. Nosem zawadzała o runo leśne, próbując wyczuć jak najwięcej z niespodziewanego przybysza. Znalazła się o ledwie jeden krok od anioła, nie wiedząc, czy ruszyć dalej. Poeta nie robił nic, by nie wystraszyć jej. Mogła zaatakować w akcie desperacji, a nie chciałby mieć na sumieniu niewinnego niedźwiedzia. Czekał więc w bezruchu, siedząc już na ściółce. Jakaś gałąź wbijała mu się w tyłek, lecz postanowił przeczekać.
Samica wreszcie, po dłuższej chwili, zdecydowała się na ostatni krok. Trąciła pyskiem okute nogawice, odskakując od razu. Wróciła jednak szybko, wąchając je ponownie. Przez moment wydawało się aniołowi, że się skrzywiła i już chciał rzucić jakiś komentarz o tym, że to nie jego wina, że się ostatnio nie kąpał. Powstrzymał się jednak przed zabraniem głosu. Pozwolił za to podejść zwierzęciu bliżej, przełamać następną barierę, zdobyć może nawet trochę zaufania. Delikatnie uniósł dłoń, wyciągnął ją przed siebie. Czarne oczy obserwowały jej ruch, kierując się dokładnie w ich stronę. Funeris przewrócił dłoń spodem do góry, czekając na cokolwiek.
Niedźwiedzica w końcu polizała go po palcach, a on momentalnie sięgnął do jej zwierzęcego umysłu, odblokowując wszystkie przeszkodzy i ostatecznie zyskując jej zaufanie.
- Nazwę Cię Nela – powiedział do niej, drapiąc za uchem.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #26 dnia: 12 Marzec 2018, 17:05:46 »
Dragosani napił się znów bimbru i ze zdumieniem odkrył, że jego szklanka jest pusta. Gdy Funeris snuł swoją opowieść o początkach jego przyjaźni z niedźwiedzicą, wampir dolał sobie trunku. Spojrzał na naczynie anioła, aby sprawdzić, czy ten nie potrzebuje dolewki. Ale chyba jeszcze nie potrzebował. Drago ostrożnie wyjrzał zza kotary. Mijali drzewa. Nie był to zbyt ciekawy widok, więc ponownie rozsiadł się w fotelu.
- Zanim przejdziesz dalej... - wtrącił w końcu. - Ta opowieść nie skończy się w jakiś dziwaczny, zbereźny sposób? - zapytał. Wolał się upewnić. Kto wie co aniołowi chodziło po głowie?

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #27 dnia: 12 Marzec 2018, 18:03:36 »
Lot z Mor Andor był wyczerpujący. Eve nie mogła tak dobrze unosić się na prądach gorącego powietrza, gdyż atunus była już w pełni. Momentami, prócz nieprzyjemnie zimnego wiatru, przeszkadzała jej też nieznośna mżawka, zacinająca niemiłosiernie. By nie moknąć jak jakaś kaczka, Evening musiała wznosić się ponad chmury, lecz wtedy nie wiedziała dokładnie gdzie się znajduje, a jej zmysł orientacji nie był jakiś wybitny. Toteż panna Antarii mokła i marzła na przemian, wypatrując na horyzoncie dwóch szarych wstążek, które były rzekami otulającymi Efehidon.
Po długiej podróży wylądowała w ogrodzie swojego dworu. Wpadła właściwie tylko na chwilę, by zmienić swoje odzienie na czyste i suche i wykąpać się. Musiała też się wyspać no i zagonić niewolnice, by zrobiły coś dobrego do jedzenia. Najlepiej mięso, gdyż anielicę strasznie naszła ochotę na mięso. Takie porządne, trochę tłuste, a trochę miękkie i kruche. Gdy wydała rozkazy elfkom, by uprały jej spodnie i koszulę, przygotowały jej kąpiel, a później kolację, poszła się wyspać do wygodnego niezastąpionego łoża. Ułożyła się jak tylko najwygodniej mogła, czyli na brzuchu, bo tak lubiła najbardziej, zapadła w regenerujący sen.
Po kilku godzinach obudziły ją zapachy ziół i mięsiwa. Były to ładne polędwiczki wieprzowe podane z chrupiącym pieczywem. Po sytym posiłku mogła wreszcie się umyć i porządnie ubrać w suche i ciepłe rzeczy. Skórzane buty powinny dać radę błotu na traktach. Nie mając więcej podstawowych spraw do załatwienia, Eve mogła wyruszyć w drogę. Nie wiedziała dokładnie DOKÂĄD chciała lecieć. Postanowiła się kierować jedynie kobiecą intuicją i ewentualnymi  podpowiedziami od Zartata. Ostatnio nieźle jej namieszał zsyłając raz jedną wizję, później drugą, zupełnie zmieniając jej plany. Pozostawiła sprawy Mor Andor, by zająć się tym, co uważała za istotniejsze. Niepokojący sen, którego doświadczyła, zmusił ją do powrotu w okolice stolicy, a teraz ta sama niematerialna siła sprawiała, że anielica ruszyła na wschód wyspy. Od czasu do czasu sprawdzając w powietrzu swój kompas, zorientowała się, iż przybrała kurs na Atusel. Czasem zbaczała bardziej na południe, czasem na północ, ale COÂŚ kazało jej lecieć mniej więcej wzdłuż traktu. Pogoda dopisywała, słońce wyglądało zza chmur, a wiatr nie był tak zimny, jak bardziej na północy wyspy.
Po kilku godzinach w powietrzu dostrzegła coś na szerokiej drodze, która z góry była brązową kreską po środku kolorowego, jesiennego lasu. Gdy słońce wyjrzało zza chmur, jej wzrok uchwycił błysk. Oho, czyżby w portowym mieście szykowała się królewska audiencja?
Eve złożyła skrzydła do tyłu, by zacząć szybko się zniżać. Mknęła w dół, a jej płaszcz łopotał na wietrze. Kolejne metry pokonała w kilka sekund rozcinając powietrze, niczym strzała, której łucznik nadał niezwykłej energii. Mrugnięcie oka, no mooooże dwa, i Antarii wyhamowała gwałtownie, rozkładając szeroko skrzydła, uginając kolana i wyciągając rękę przed siebie, by nie upaść do przodu przy lądowaniu. Uderzyła w ziemię mocno, buty zatopiły się w piasku na centymetr, a liście leżące wokół wzleciały równo w górę, zdmuchnięte ze swych dotychczasowych miejsc.
Anielica wyprostowała się, poprawiła płaszczyk i stanęła przed karocą, która musiała gwałtownie stanąć, gdyż Eve wylądowała dosłownie dwa metry przed końskimi nozdrzami.
« Ostatnia zmiana: 12 Marzec 2018, 18:06:29 wysłana przez Evening Antarii »

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #28 dnia: 12 Marzec 2018, 18:12:31 »
Woźnica zatrzymał konie, gdy tylko zorientował się, że coś mu ląduje na drodze. Już miał dobyć broni, kiedy to poznał anielicę. Był wszak gwardzista samego króla, więc się trochę o niej nasłuchał. A i widział ją od czasu do czasu w mieście. Mimo to jej pojawienie się było dość niepokojące. Nie tracił więc czujności.


- Co jest? - zapytał Drago, gdy kareta nagle się zatrzymała. Omal nie rozlał bimbru ze swojej szklaneczki. Gdyby tak się stało powstałby problem. Ale tak się nie stało. Wampir na wpół usłyszał, na wpół wyczuł, że ktoś zagrodził im drogę. Oczywiście nie był osobą, która taką sytuacje pozostawiłaby swojemu gwardziście. Wypadł więc nagle z wozu, przerywając tym samym opowieść Funerisa. Dobył broni... i poznał osobę, która stanęła na ich drodze.
- Eve? - zapytał, zdziwiony. - Wyglądasz jak kura. Gdzieś ty latała? - zapytał na powitanie.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #29 dnia: 12 Marzec 2018, 18:52:04 »
-Mi też cię miło widzieć wampirku- odparła, mijając konie i podchodząc do Draga. -I schowaj ten miecz. ÂŁadnie to tak przyjaciółkę witać? Dawne poczucie humoru ani trochę się u ciebie nie zmieniło- mówiąc to lekko się skrzywiła i z przejęciem zaczęła ugładzać włosy i rozczesywać je palcami. Zajęło to kilka chwil. -Już lepiej?- spytała i obróciła się na pięcie, by Antares mógł ocenić całościowe efekty tego "czesania" na szybko.
-Niezła karoca- dodała jeszcze, mierząc wóz od kół po dach. -Gdzie ja latałam... Hmm... Wracam z Mor Andor. Byłam na wycieczce krajoznawczej. A ty dokąd podróżujesz?

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #30 dnia: 12 Marzec 2018, 20:26:15 »
- To nie jest miecz, tylko szabla - sprostował Drago. Uznał, że musi to zrobić. Wszak nie byłoby dobrze, gdyby w królestwie używano błędnego nazewnictwa. Spojrzał na Eve, gdy ta się prezentowała. Rzecz jasna nie spoglądał na jej włosy. - No, ujdzie - skomentował. - Siedem na dziesięć. Tak na oko. Nawet nie będę pytał czego szukałaś pod kopułą. Może później. A ja? Na razie jadę do Atusel. I to nie sam. - Grzmotnął otwarta dłonią w ściankę karety.
- Wyłaź, i tak cię nikt chwilowo nie słucha! - zawołał. 

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #31 dnia: 12 Marzec 2018, 22:37:01 »
- Nie. Uprzedzając następne pytanie, nie wiem jak smakowała jej krew – powiedział dla pewności, podsuwając swoją szklankę z czystego, górskiego kryształu. Od tego opowiadania zaschło mu nieco w gardle.

***

Dotarli wreszcie nad strumień. Nela, co nie było raczej wielkim zaskoczeniem, świetnie znała okolicę. Każdy najbliższy zakamarek lasu był dla niej niczym salon w Efehidonie dla Funerisa. Wiedział, gdzie jest barek z alkoholem, gdzie skrzypi deska w podłodze po tym, jak nieopatrznie upuścił na nią trochę tego niekutego żelaza, które miał zawlec do kuźni. Tak samo niedźwiedzica wiedziała, gdzie jest podmokło, gdzie rosną jagody, gdzie zwykle ryją dziki. Na szczęście dla Poety wiedziała też, gdzie płynie najbliższy strumień. Było to dalej niż anioł by chciał, ale zdecydowanie bliżej, niż mógł się spodziewać. Prawa żądzące przyrodą były nieubłagane, a sama Matka Natura to wredna suka.
Srebrna smuga wypełniała swoje koryto po brzegi, będąc dostatecznie szeroką, by pozwolić aniołowi komfortowo się umyć. Zaczął rozpinać elementy pancerza, uwalniając sprzączki i pasy, odwiązując rzemienie i poluzowując łączenia. Ciężki, lekko wgnieciony kirys spoczął na kamieniu, tak samo kolczuga wypełniona igłami. Po aketonie chodziły mrówki, jakaś szczypawka i kilka bliżej niezidentyfikowanych stworzeń. Gdzieś w pobliżu pachwiny z wolna dusił się ślimak, który miał nieszczęście wpełznać tam jakiś czas wcześniej.
- Chcesz rybkę, Nela? – zapytał Poeta, wskazując niedźwiedzicy strumień. Pływało tam kilka niewielkich ryb, które z łatwością mógł złapać dzięki prostej telekinezie. Wyrzucił trzy lub cztery na brzeg, tuż pod łapy swojej towarzyszki. Nela zaczęła pałaszować je z wielkim wdziękiem i gracją, pochłaniając wszystkie w kilka krótkich chwil. Spojrzała całkiem przyjaźnie na anioła, który stał z nagim torsem, próbując odczepić od siebie wszystkie pasożyty przylgnięte do jego ciała. Odrzucił ciężką przeszywanicę, zatapiając ją w strumieniu i przygniatając jakimś większym kamieniem, co by nie odpłynęła. Następnie powoli i ostrożnie zaczął pozbywać się dolnych partii odzienia, kończąc ostatecznie zanurzonym całkowicie w wartim strumieniu. Woda obmywała go z każdej strony, orzeźwiając lepiej niczym najmocniejsze napary. Chłód wbijał się w niego igłami bólu, który sprawiał mu tylko przyjemność – pierwszy raz od kiedy trafił do tej nieznanej krainy, czuł w sobie życie.

***

Funeris nieco lepiej niż Dragosani potrafił wyczuć i rozpoznać, że zbliża się pewna skrzydlata istota. Chwilę przed jej lądowaniem przerwał opowieść, wybierając dosyć trafny moment. Dopił jednym łykiem to, co miał w krysztale i rozprostował ręce. Było to dokładnie w momencie, w którym woźnica zatrzymał królewską karocę. Spojrzał spokojnie na wampira wyskakującego z powozu. Odczekał kilka sekund, dając im okazję, żeby się przywitali. I dając sobie okazję, by poprawić elementy ubioru.
Spokojnie wyszedł z karocy, stąpając po drewnianym stopniach. Jego buty spoczęły na ziemi, a on uniósł wzrok, spoglądając na Gwiazdę Wieczorną w jej bliskim, jakże namacalnym wcieleniu. Uśmiechnął się szeroko i naprawdę, naprawdę szczerze.
- Wieczorku... Niezmiernie miło Cię widzieć - powiedział do niej, skłaniając się uprzejmie.
« Ostatnia zmiana: 12 Marzec 2018, 22:49:22 wysłana przez Funeris Venatio »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #32 dnia: 12 Marzec 2018, 23:33:32 »
Eve przewróciła oczami, gdy Drago ją poprawił. Mężczyźni... Dla nich liczy się tylko ostry kawałek metalu, którym można komuś zrobić krzywdę. A im ładniejszy tym lepiej, jakby śmierć od ładnego miecza była lepsza od tej zadanego brzydkim orężem. -Dobra dobra. Siedem... Dużo jak na wygląd po takim locie. Nie jestem pewna, czy nie mam jakiejś muszki w zębach? Ej, weź zobacz- bardziej rozkazała niż spytała. Zaprezentowała wampirowi swoje białe uzębienie (czy tego chciał czy nie) z jedną małą czarną plamką na prawej jedynce, robiąc przy tym niezbyt reprezentatywną minę. -No i!?- dopytywała pozbywając się muszki palcem wskazującym.
Właśnie podczas wykonywania tej jakże dziwnej czynności, zobaczył ją Funeris. Gdy Antarii zorientowała się, że z karety wyszedł ktoś jeszcze, szybko usunęła niechcianą skazę na jej wyglądzie i dotychczasowe niefortunne wyszczerzenie zamieniła w uśmiech, najładniejszy jaki umiała, próbując udawać "ogarniętą".
-Ymm!... Mi też miło cię widzieć. Kopę lat- odrzekła szybko. -Co się z tobą działo?- zaczęła od razu. -Nooo.... W sumie zniknąłeś tak dawno, że już sama nie pamiętam kiedy to było- zarumieniła się, gdy zdała sobie sprawę z tego, jak szybko zdarzenia umykają z jej pamięci. Po prostu miała problem z umiejscowieniem zniknięcia anioła w chronologii. Teraz próbowała na szybko pozbierać myśli, ale niewiele z tego wychodziło.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #33 dnia: 13 Marzec 2018, 07:33:37 »
Podszedł bliżej. Nie przejmował się stojącym obok Drago, niemalże odtrącając go na bok swoim skrzydłem. Idąc w jej stronę widział ją taką, jaką od zawsze pamiętał. Silną, stanowczą i piękną. Ale również delikatną i szklistą. Taka już była była w jego oczach, paradoksalna, różna. Jej widok przywoływał wiele różnych emocji, głównie stanowczo pozytywnych. Próbował nie myśleć zbyt wiele, więc po prostu znalazł się bliżej niej, objął lekko i pocałował w policzek na powitanie.
- Byłem potrzebny - powiedział nieco enigmatycznie, wskazując palcem do góry, ku niebu. - Jak ten Pan czegoś potrzebuje, to po prostu trzeba iść. Opowiadałem właśnie netoperkowi jedną z historii - dodał jeszcze, skupiając się na tym, który skrzydeł nie miał. Stał z boku ze swoją szabelką. Niezwykle piękną szabelką, warto zauważyć.

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #34 dnia: 13 Marzec 2018, 09:14:55 »
-  Hrrrp - skomentował młodszy z koni Draga, Minimus.
-  Pfrrrh - odpowiedział mu starszy i bardziej doświadczony w zachowaniu dwunogów Maximus. Machnął głową w bok. Zapewne trąciłby ją Evening, gdyby tylko ta nie stała z tyłu.
-  Panie? - zapytał woźnica będący królewskim gwardzistą w ukryciu. Chyba nie do końca podobało mu się to, że byle anioł tak prostacko niemalże odtrącił jego króla.
- Daj mu chwilę, Galahadzie - uspokoił go wampir. - To chyba pozostałości z jego dawnej choroby psychicznej - dodał teatralnym szeptem, chowając szablę.
- Opowiadasz historię i nie odpowiadasz na pytania dotyczące szczegółów. ÂŻe tak przypomnę - powiedział do Funerisa.
- Eve, dołączysz do nas? - zwrócił się do anielicy. - Coś mi mówi, że twoje pojawienie się tutaj nie było przypadkiem.



Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #35 dnia: 13 Marzec 2018, 09:55:14 »
- Odpowiedziałem, nie słuchałeś. Hańba, królu - stwierdził z uśmiechem na ustach. Odsunął się nieco w lewo, robiąc Evening miejsce, by mogła z łatwością dostać się do karocy.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #36 dnia: 13 Marzec 2018, 15:39:56 »
-Długo ci zajęło bycie "tam". Ale rozumiem- nie dyskutuje się bowiem z bytami wyższymi. W Przystani inaczej też postrzega się czas. Chwila jest wiecznością, a wieczność chwilą, nic zatem dziwnego, że można spędzić tam dłuższy okres, nawet tego nie odczuwając.
Gdy Funeris do niej podszedł, Evening znowu poczuła się jak mała dziewczynka. Jego obecność miała niegdyś na nią takie działanie i widocznie nic się nie zmieniło w tej kwestii. Nie było to przytłaczające odczucie własnej słabości, ale raczej coś w rodzaju doświadczenia jego opieki nad jej osobą. Nie potrafiła tego wyjaśnić, gdyż rangą byli przecież równi.
-To na pewno nie był przypadek- zwróciła się do wampira. -Jeszcze w Mor Andor miałam sen, w którym byliście w niebezpieczeństwie. Oboje- wyjaśniła pokrótce. Skorzystała z zaproszenia i wsiadła do środka, ściskając nieco skrzydła. -No, no. Ile siedemnastek już wyrwałeś na to cudeńko?- spytała Draga podziwiając wnętrze.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #37 dnia: 13 Marzec 2018, 15:42:07 »
- Siedemnastek? Nie wiedziałem, że przerzucił się na tak dojrzałe dziewczęta...

Offline Dragosani

  • Moderator
  • ***
  • Wiadomości: 13737
  • Reputacja: 11794
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chwalmy Tawernę!
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #38 dnia: 13 Marzec 2018, 16:00:02 »
- Funerisie, mimo twojej obecnej bliskości z bogiem, jesteś jeszcze dzieciakiem - zaczął spokojnie Drago. Tłumaczył jak jakiś dobrotliwy wujek. - Więc ci wytłumaczę, że z czasem w swoim życiu mężczyzna zaczyna doceniać nieco starsze roczniki - powiedział tonem konesera. Usadowili się w końcu wszyscy w karecie. Zamknięto drzwiczki. Galahad pomarudził coś pod nosem o nieprzewidzianych postojach. Owe szeptane narzekanie usłyszeć zapewne mógł tylko Dragosani. A już na pewno mógł domyślić się co też móiw jego gwardzista i kompan. Wóz ruszył.
- Ale jeszcze żadnej, Eve - wyznał wampir. - To nowa kareta. Kupiłem ją dosłownie tuż przed wyjazdem. Jakoś tak czułem, że przyda się bardziej luksusowy pojazd. - Wyciągnął z szafki trzecia już szklaneczkę. Wskazał nią beczułkę z bimbrem, którą już z Funerisem napoczęli.
- Skusisz się? - zapytał anielicy. - To TEN bimber - dodał jeszcze, zapewne mając złudna nadzieję, że panna Antarii wie o co chodzi.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #39 dnia: 13 Marzec 2018, 17:10:14 »
Funeris również podsunął swoją szklanicę. Szkoda było, żeby Eve sama piła.
- A ten sen, to co to było? - zapytał, gdy już wszyscy znaleźli się w środku, na powrót ruszyli i w ogóle.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Skrzydła i szpon
« Odpowiedź #39 dnia: 13 Marzec 2018, 17:10:14 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything