Autor Wątek: Bliżej boga - ÂŚwięta pomsta #6 [Marduk Draven i Kiellon Silvertank aep Kharim]  (Przeczytany 3569 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Marduk Draven

  • Kanclerz Koronny
  • ***
  • Wiadomości: 4926
  • Reputacja: 4731
  • Płeć: Mężczyzna
  • Memento mori.
    • Karta postaci

Nazwa wyprawy: Bliżej boga - ÂŚwięta pomsta #6 [Marduk Draven i Kiellon Silvertank aep Kharim]
Prowadzący wyprawę: Funeris Venatio
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: gotowość awansu na świętego mściciela w Bractwie ÂŚwitu
Uczestnicy wyprawy: Marduk Draven i Kiellon Silvertank aep Kharim

- Wybacz, Funerisie.- odrzekł aniołowi z pokorą. Delikatnie się uśmiechnął. Potem zaś stuknął pięścią o pierś, jakby w geście przeprosin i pokory.- Masz rację, choć takie latanie, może dawać trochę zły przykład innym członkom Bractwa.- wyjaśnił. Spauzował na chwilę. Przecież nie przybył do kapitularza tylko, aby upomnieć swawolnie latającego po kapitularzu anioła. Pamięć na szczęście go nie zawodziła. Wpierw pukanie do jego drzwi przy braku słyszalnych kroków. A potem ścieżka z piór, która prowadziła aż tutaj, do kapitularza. A kto mógł rozprowadzić te pióra, jak nie anioł? Zwłaszcza taki, z którym teraz właśnie rozmawiał.
Cała ta sytuacja napełniała go mieszanką zdziwienia oraz jakiejś nie swojskości. Tak jakby było to częścią czegoś innego, większego i ważniejszego. Czegoś, co nadciąga, o czym wkrótce się dowiedzą. Jego przeczucia odnośnie tego nie były najlepsze. Może to przesadny pesymizm? Na pewno nie defetyzm. Zawsze starał się być realistą. Widocznie nie zawsze wychodziło.
Draven spostrzegł również, że także i Kiellon pojawił się w sali. Czyżby obu tu wezwano w ten dziwny, a przy tym interesujący i zatrważający sposób? Zartat jeden i możliwe, że Funeris wiedzieli. Dlatego też kanclerz Bractwa ÂŚwitu postanowił przerwać ciszę.
- To ty nas tu sprowadziłeś w ten osobliwy sposób?- zapytał anioła.- Pukanie bez odgłosu kroków? ÂŚcieżka stworzona z piór, prowadzących aż tutaj...- wyjaśnił. Choć wątpił, by musiał.
Zabawne. Był kanclerzem Bractwa ÂŚwitu, marszałkiem Koronnym, wyzwolicielem K'efir i możliwe, że najlepszym wojownikiem, jakiego widziała arena na Atusel, a mimo wszystko w obecności Funerisa Venatio czuł się jak proch. Pył, który strzepuje się z ramion. Mała, samotna mrówka postawiona przy wielkim chrabąszczu. Nigdy nie miał tak przy Evening. A ona też była przecież aniołem. Może ją po prostu lepiej poznał? Nawet Dragosani, król we własnej osobie nie wzbudzał w nim takiego uczucia...
Paladyn czekał cierpliwie na odpowiedź anioła.
« Ostatnia zmiana: 07 Marzec 2018, 20:49:34 wysłana przez Marduk Draven »

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Na początku Kiellon sądził, że pióra należą do innego anioła niż Funerisa, co go nie tylko zaskoczyło, co trochę wkurzyło. Na razie postanowił je zostawić na stole w Kapitularzu. Teraz kiedy wszystko było jasne, nie pozostało nic innego jak zagadać. - Witaj. Dość nietypowe wiadomości zostawiasz aniele. Uśmiechnął się bądź co bądź wobec majestatu samego Zartata, który różnił się diametralnie od tego jaki reprezentowała Evening. Strach pomyśleć jaki będzie krasnolud w takiej postaci, o ile dane mu będzie spotkać Boga na własne oczy, bo teraz zaledwie ma drobną namiastkę tego co dzieje się w królestwie Zartata. - Zatem czemu nas wezwałeś?

Forum Tawerny Gothic


Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

- Nie, to nie ja was tutaj sprowadziłem. Powiem nawet więcej - zrobił pauzę, tak typową dla tego typu wypowiedzi - ja również zostałem tutaj sprowadzony.
Nie dane im było się tego dowiedzieć, ale Funeris nie bawił się w polimorfię, to nie on był tą jaskółką, którą przed momentem widzieli. On po prostu pojawił się w miejscu, w którym go zobaczono tuż po tym, jak jaskółka minęła to miejsce w przestrzeni. Widząc dwóch paladynów Bractwa przemieścił się kilkadziesiąt metrów przed siebie, co by skrócić minimalnie oczekiwanie. Minięcie ptaka w locie, który zaplątał się jednak nie bez przyczyny, było małym zbiegiem okoliczności. Dosyć efektownym, jak się zdało.
- Jest na tym świecie siła, której nie potrafilibyście objąć swoimi umysłami. A nie jest to jedyny świat. - Funeris postąpił kilka kroków przed siebie, brzęcząc delikatnie blachami. Ten dźwięk, tak charakterystyczny i rozpoznawalny w dzisiejszych czasach - znamionujący rycerza, żołdaka, szlachcica, wojsko, śmierć, koniec, początek, pożar, głód i zawieruchę. Wszystko i jednocześnie nic. Dźwięk.
- Kim jesteście? Kim jesteś, Kiellonie? Kim Ty jesteś, Marduku?

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

- Czyli to nie twoja pióra. W porządku zatem skoro również jesteś uczestnikiem tego wydarzenia dość chyba nietypowego z mojego punktu widzenia. Kolejna niespodzianka, która mogła go zaskoczyć, czyli można powiedzieć, że ktoś jeszcze na nich czeka. Brodacz nawet nie drgnął, gdy anioł przemknął obok niego używając przemieszczenia, ba nawet nie odwrócił się w jego stronę. - Kim jestem? Powtórzył pytanie na głos, bo było one głębsze niż się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. - Jestem sługą naszego Pana Zartata, wypełniam jego wolę jako paladyn. Odpowiedział spokojnie.

Offline Marduk Draven

  • Kanclerz Koronny
  • ***
  • Wiadomości: 4926
  • Reputacja: 4731
  • Płeć: Mężczyzna
  • Memento mori.
    • Karta postaci

Jak się okazało, Funeris nie tyle nie wezwał ich tu w ten oryginalny sposób. On sam tu został przyzwany. Ciekawe przez kogo? Paladyn wyprostował pierś, kiedy anioł użył daru przemieszczenia, aby znaleźć się przy rozmówcach. Słuchał, spoglądając w oczy skrzydlatego wojownika. Stawiał czoła dziwnemu uczucia maluczkości, jakie mu towarzyszyło przy nim. Robił to nad wyraz dzielnie. Zastanowił się nad pytaniem Funerisa. Czym? Kim był? Tak szczerze, pod imponującą zbroją, bez magii, bez mieczy, młotów i innych rodzai uzbrojenia. Wyobraził sobie siebie. Nago pośród pustki. Echo pytania anioła krążyło w owej pustce, napełniając ją barwami, kształtami, dźwiękami, zapachami, uczuciami, obowiązkami, prawami, zagrożeniami. I pośród tego wszystkiego, złączonego w jedno, to co nazywał światem, znał już odpowiedź. Wiedział, kim był.
- Jestem ledwie śmiertelnym człowiekiem. Małym płomieniem w mroku, który karmi się olbrzymim ciepłem i źródłem ognia. Te źródło nadaje mu sens i kształtuje go.- odpowiedział enigmatycznie i poetycko..- Jestem tym, czym być muszę, do czego zmusza mnie sytuacja. Tym, czym pragnę być, aby mieć sens istnienia.- kontynuował, pewnie ku znudzeniu Kiellona.- Jestem narzędziem w ręku Pana. Mieczem Zartata, sługą.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

- Panowie, zabiorę was do miejsca, gdzie poznacie różnicę między sprawami, które zbyt często są rozmyte. Między pomstą, a świętością. Między pragnieniem zemsty a sprawiedliwością. Dlaczego walczymy i o co walczymy. Dlaczego walczymy o to, co jest słuszne. Przynajmniej dla nas. W naszych oczach. Mam nadzieję, że zrozumiecie również, czym jest poświęcenie dla czegoś ważniejszego niż tylko "ja", "on" czy "my".
Funeris wyciągnął w ich stronę swoje dłonie, jakby chcąc każdego z nich chwycić. Spojrzał zachęcająco.

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

- To lecimy?! Zapytał będąc w szoku, bo właściwie miał obawy dotyczące anioła z powodu dalekiej przeszłości. Funeris mógł go przecież zrzucić z wysokości, ale tym razem postanowił mu zaufać, także złapał jego dłoń, co było dość niezręczne!

Offline Marduk Draven

  • Kanclerz Koronny
  • ***
  • Wiadomości: 4926
  • Reputacja: 4731
  • Płeć: Mężczyzna
  • Memento mori.
    • Karta postaci

O czym też on mówi?- spytał siebie w myślach Marduk.
Zdawało mu się, ba, był nawet pewien, że znał różnicę między zemstą a sprawiedliwością. Zemsta była emocjonalną reakcją na krzywdę. Sprawiedliwość i dążenie do niej były zaś czymś zupełnie innym. Większym, ważniejszym od egoistycznego spełnienia swej żądzy krwi. Sprawiedliwość była czymś stałym, istniejącym z innych niż wendeta pobudek. Była porządkiem dyktowanym dobrem, nie łaknieniem krwi wroga. Draven wiedział jednak, że nie jest wszechwiedzący, że anioł oferuje oświecenie, wyostrzenie, szlif ostrz, jakimi oni sami byli. Dlatego wyciągnął swoją dłoń w kierunku skierowanej ku niemu prawicy anioła. Chwycił ją, odpowiadając spojrzeniem pełnym zaufania. Nie bał się. Czego mógł się bać? Jeśli był przy nim jakikolwiek członek Bractwa, to była przy nim cząstka Zartata. Anioł zaś był czymś więcej, niż malutką cząstką.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

Funeris szepnął jakieś rozmyte, niezrozumiałe dla jego towarzyszy słowo. Kiellon i Marduk poczuli się niezwykle ciężcy - ich nogi wbijały się w posadzkę, zbroja wgniatała w aketon niczym walona młotem. Krew tętniąca w ich żyłach krzyczała z rozpaczy, próbując wspiąć się w górne partie ich ciała. Marduk zbladł nieco, gdy posoka opłynęła mu z twarzy. Zaczęło delikatnie kręcić mu się w głowie. Potem już nie wiedział, czy zemdlał, czy naprawdę widział to wszytko.
Anioł ugiął delikatnie nogi i wystrzelił w górę z niewyobrażalną wręcz prędkością. Przez ułamek sekundy czuli jak powietrze wokół nich gęstnieje, by rozejść się na boki w fali uderzeniowej. Dach kapitularza nagle jakby przestał mieć jakiekolwiek znaczenie, fizyczne obiekty nie były już takie materialne jak wcześniej. ÂŚwiat wokół Kiellona szybko zmieniał barwy, przechodząc przez spektrum światła widzialnego niczym tęcza. Od czerwieni w błękit. Po nieznośnie krótkim i intensywnym czasie cała trójka huknęła o twarde podłoże.
Mimo iż spotkanie z gruntem było wcale fizyczne i twarde, nie wytrąciło ich z równowagi. Jakby krasnolud wziął swojego małego, niegrzecznego synka i silnym uściskiem posadził go na krzesło obok, każąc mu się nie ruszać. Wokół nich nie było jednak nic innego poza trawą. Jak okiem sięgnąć delikatne pagórki pokryte były nieskazitelnie zieloną trawą. To miejsce przed pewnymi wydarzeniami znane było właśnie z tego - z morza zieleni. Potem już na zawsze zmieniło swój kolor.
- To miejsce było świadkiem wielu wydarzeń w historii naszego królestwa- powiedział, kreśląc dłonią okrąg wokół nich, jakby pokazywał im krajobraz. - Czy któryś z was może rozpoznaje to miejsce?

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Pierwszy lot krasnoluda ku przestworzom był dość emocjonującym z racji niższego wzrostu odległość jaką pokonali była imponująca, a całe jego wnętrzności podchodziły mu do gardła, przykre uczucie, któremu nie mógł zapobiec oczywiście do czasu, aż wylądowali tak nagle i dziwnie spokojnie. Kiellon oślepiony jeszcze przez różne kolory światła jakie mijali, które chyba widział tylko on, potrzebował chwili, by ogarnąć się gdzie jest nim jednak odpowiedział rzekł. - Daj mi chwilę. Zrobił kilka kroków w bok i puścił pawia na nieskazitelną jeszcze zieleń. Oczy zaszły mu łzami, a z japy waliło mu obiadem. Dobrze, że w tym czasie nie pił, gdyż byłoby mu szkoda materiału, jednak nie zrównał się z nimi, tylko stanął obok, aby on mógł ich słyszeć a oni jego. Dopiero gdy otarł swe oczy, zobaczył coś, co już kiedyś widział. Obraz tak wielce podobny do tego miejsca. Obraz ów był mógł zobaczyć w jego rodzinnej górze w Torgonie! - Tak widziałem to miejsce na obrazie w naszej stolicy. Do dzisiaj się mówi jak nam dupę tutaj skopali. Na szczęście tyran już zdechł i nie ma kogo mamić swoimi sztuczkami i gadzim językiem. Teren ten zwą "Zielonymi równinami". Wyjaśnił w końcu, patrząc na ciszę jaka tutaj panowała, i pewnie nikt nie znający tematu, nie stwierdziłby, że mogłoby tutaj dojść do takiej rzezi.
 

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

- Czy któryś z was mógłby nam przypomnieć co się tutaj wydarzyło?

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

- Wojny pomiędzy wojskami Isentora a Meaneba. Dlatego jak wspomniałem obraz wojny jakiej się tutaj odbyła nadal jest słyszalny na kontynencie. Brodacz myślał, że nie będzie musiał się powtarzać i oczywistym było to tutaj walczył i z kim.

Offline Marduk Draven

  • Kanclerz Koronny
  • ***
  • Wiadomości: 4926
  • Reputacja: 4731
  • Płeć: Mężczyzna
  • Memento mori.
    • Karta postaci

Ołów. Draven czuł się niczym ołowiany kolos. Jego nogi wrastały w ziemię, własna masa jakby go miażdżyła. Zemdlał? Umarł? Co się z nim działo. Czuł się niczym trup podczas dziwacznej podróży. Dotarli. Z początku nie patrzył gdzie. Impet lądowania był mocny. O dziwo jednak stali na własnych nogach. Paladyn usiadł na trawie i wstrząsnął głową. Zdjął jedną z rękawic i palcami przeczesał włosy. Otarł dłonią twarz, przetarł oczy. Splunął. Nie chciało mu się wymiotować tak, jak Kiellonowi. Krasnolud też odpowiedział na pierwsze pytanie. Anioł zaraz zadał kolejny. Draven pozbierał się już. Wstał i założył rękawicę. Rozejrzał się. Już otworzył usta, gdy wredny krasnolud wciął mu się w pół zdania.
- Bitwa.- poprawił krasnoluda.- Decydująca bitwa w wojnie z Meanebem.- rozwinął.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

- Lakonicznie, ale jak najbardziej rzeczowo- odparł anioł na ich odpowiedzi. - To tutaj Isentor I Aquila ze swoimi chorągwiami starł się z wojskami dowodzonymi przez Meaneba. Te zielone równiny spłynęły krwią. Krwią, gównem, moczem i łzami.
Człowiek i krasnolud ujrzeli piekło. Obraz pożogi, śmierci, odrąbanych kończyn i strzaskanych czaszek. Połamanych tarcz, wyszczerbionych mieczy, wgniecionych blach pancerzy. Ludzie powykrzywiani w grymasie bólu, umierający w kałuży swoich wnętrzności i ekstrementów - uwolnionych w chwili śmierci bądź dojmującego strachu odbierającego władzę w kończynach. Stopione ciała istot, zniekształcone potężnymi zaklęciami do tego stopnia, że nie można było rozpoznać, czy to na czerwonej od krwi trawie leży człowiek, elf, demon czy może zupełnie inna bestia. Wojak nacierający na wojaka, odbijający jego ciosy swoją klingą i wyprowadzający sztych. Jakiś demon rzucający w niego wielkim kamieniem, który roztrzaskał mu głowę, spłaszczając hełm do postaci wyklepanej blachy. Demoniczny behemot szarżujący w szeregi zwartej falangi pikinierów, próbując utrzymać szyk. Ktoś płacze, ktoś krzyczy, wszyscy umierają. W miejscu gdzie stoją spadają z nieba niewielkie meteoryty, rozrzucając walczących wokół, bez różnicy - sprzymierzeńców czy wrogów. Bitwa to piekielny chaos i nawet nie wiadomo kto rzuca zaklęcie.
Kiellon i Marduk cofnęli się z wizją nad pole walczących. Widzieli, że to nie tylko bezładna masa mięsa zdzierającego się ze sobą, ale również szyki, formacje, manewry i desperackie próby utrzymania tego w chwiejnym porządku.
- Kto miał rację?- rozległo się za ich plecami. Widzieli już normalnie, nie czuli zapachu śmierci, a delikatny wietrzyk kołysał ich zmysły. Ta zieleń naprawdę potrafiła uspokoić.
- Wszystko, co się wydarzyło, nie musiało się stać. Ale się stało. Czy można powiedzieć kto w tym konflikcie był tym dobrym? Czy można powiedzieć, że ktokolwiek nim był? Każdy z nich zabijał, niszczył, palił i próbował wszystkiego, by tylko ta druga strona nie odniosła zwycięstwa. - Tutaj zrobił przerwę, wyciągnął z pochwy swój miecz. Długa klinga zalśniła złowrogo w pełnym słońcu, dając niepokojące, zabójcze refleksy.
- Czy Isentor swoim zachowaniem i działaniami nie zrównał się ze swoim adwersarzem? On również nie czynił prawo i dobrze. Czy któryś z nich otrzymał legitymizację swoich działań? - Wtedy mniej więcej zdali sobie sprawę, że jego usta się nie poruszały. Anioł mówił, on był słyszany, ale nie wyartykułował fizycznie ani jednego dźwięku. Jego krtań nawet nie drgnęła. Słyszeli go w umyśle.

// Opiszcie co chcecie a propos sceny etc., ale główną odpowiedź na zadane pytanie, jaką byście zawarli w dialogu, poproszę na PW zatytułowanym "Zielone Równiny".

Offline Marduk Draven

  • Kanclerz Koronny
  • ***
  • Wiadomości: 4926
  • Reputacja: 4731
  • Płeć: Mężczyzna
  • Memento mori.
    • Karta postaci

W jednej chwili tuż po słowach paladyna, znaleźli się wśród zgiełku bitwy. Okrwawione kości, ciała, ziemia. Spalone truchła, dogorywające trupy, żywcem płonący nieszczęśnicy. Wszechobecna wrogość, nienawiść i furia. Tego dnia Rasher miał pełne ręce roboty, witając w swych progach na pewno setki, a najpewniej tysiące poległych na różnorakie sposoby. Paladyn doświadczył podobnej pożogi na Zuesh, nad Amortedonem. K'efir było niczym w porównaniu do tej wizji. Dziecięcą utarczką, stalową pięścią uderzającą w nieosłonięty nos. Tamci bandyci mieli szanse bliskie zero. Ich los był przesądzony. Tutaj? Tu szanse były niczym kapryśne kobiety, raz w tę, a raz w tą.
Na szczęście wrócili na pole. Zieleń i wietrzyk zastąpiły wszechobecną pożogę i śmierć, co uradowało Dravena. Przynajmniej w minimalnym stopniu.
Anioł zadał pytanie. Nie głosem, przynajmniej tym z krtani. Wszystko odbyło się telepatycznie. Marduk zaczął się zastanawiać. Pytanie było ciężkie. Jak ciężka będzie więc odpowiedź.

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Z sielankowej spokojnej łąki zrobiła się krwawa pożoga. Brodacz już wiele w swym życiu widział, żeby przejąć się takim widokiem. Nic nie pobije złączonych dwóch kobiet, z których wychodzą demony, a z sutków tryska kwas! W obecnej sytuacji mógł podziwiać kunszt wojowników, rycerzy oraz to jakimi sztukami się posługiwali w walce. Jednak z obserwacji, wyrwało go pytanie, tylko było ono jakby słyszalne w jego głowie. Czary czy inne cuda na niego działały? Na pewno to nie był alkohol! Ale skoro nie mógł pewnie odpowiedzieć normalnie to postanowił, zrobić to w głowie.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

- Kto miał rację?! Oczywiście, że Isentor broniąc swoich ziem i poddanych, nie wyrzyna się nie winnych. W przypadku jego przeciwnika zrównałby Valfden do gołego kamienia. Dlatego uważam, że broniąc się przed napaścią, nie stajemy się tacy sami, a lepsi broniąc swych rodzin, przyjaciół oraz kraju. Taka ma odpowiedź - odpowiedział w jego głowie Kiellon. //Pisownia oryginalna
- Trudno wskazać obiektywnie dobrego i złego. Zapewne każda ze stron uważała się za "tą dobrą". Obiektywne dobro i zło nie istnieje. Jest tylko subiektywne pojmowanie tych dwóch elementów. Mało co ktoś przyzna, że jest zły. Nie ważne co zrobi, usprawiedliwi to, nazywając dany czyn dobrym. Isentor mógł mieć dobre intencje. Dobre dla swego królestwa, dla poddanych. Wszak chciał pokonać demony, ale jak powiedziałeś - sam grabił, zabijał i palił. To zbliżyło go do Meaneba bardziej, niżby się mogło wydawać. Walcząc z tym, co postrzega się jako zło, trzeba uważać, by samemu nie stać się jak wróg. "Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie." ÂŻaden z nich, ani Isentor, ani Meaneb nie otrzymali legitymizacji swoich działań. Oni sami sobie je wystawili, wierząc w idee, ale nie bacząc na metody, jakimi się je wprowadza. Oboje zadziałali w myśl haniebnej zasady "cel uświęca środki"
- dodał od siebie Marduke. //Pisownia oryginalna

- W oczach naszego Pana jest oczywistym, że to Isentor działał tak, jak należało. A dlaczego? - zadał pytanie swoim towarzyszom, ale raczej z tych, na które nie oczekuje się odpowiedzi i kontynuuje się wątek. - A dlatego, że musiał. To on został przyparty do muru, to on bronił swoich włości i wszystkiego, co jest nam wszystkim drogie na tym świecie. Nie on zaczął tę wojnę, nie on pierwszy wyciągnął miecz i nie on za wszelką cenę starał się wyplenić swojego przeciwnika z królestw naszego świata. Mimo iż obydwoje robili okropne rzeczy, jest między nimi mała, subtelna na pierwszy rzut oka różnica. Meaneb działał tak, bo chciał, Isentor - bo musiał.
Wskazał im dłonią kierunek i zachęcił do marszu przez równinę.
- Nie do końca to jest tak, że stajemy się lepsi broniąc się, w tym sensie, o którym mówisz, Kiellonie. Ale mimo wszystko Twoja odpowiedź była bardzo bliska tego, jak postrzegamy święta sprawę. Bo Isentor swoimi działaniami to właśnie robił.
Zerwał się silniejszy wiatr, chociaż słońce stało w zenicie i nadal było ciepło.

Offline Marduk Draven

  • Kanclerz Koronny
  • ***
  • Wiadomości: 4926
  • Reputacja: 4731
  • Płeć: Mężczyzna
  • Memento mori.
    • Karta postaci

Zaczął spacer. Wiatr zaczął rozwiewać jego pelerynę, która furkotała i latała na wietrze. Dalej jednak słońce było wysokie, a temperatura ciepła i przejemna dla Marduka. Nastała cisza, nie licząc oczywiście wiatru.
- Więc mówisz, że aby czynić dobro, trzeba zniżyć się do zła?- spytał Draven.

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

- Wystarczyło przeczytać kroniki w Bractwie, a nawet obecny król ma dość pokaźną bibliotekę, by wiedzieć jak to wszystko było. Jednak nadal stoję przy swoim, że chroniąc kogoś powinniśmy czuć się lepiej. Skończył, gdy nagle zerwał się mocniejszy wiatr.

Offline Funeris Venatio

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 8062
  • Reputacja: 8788
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym więcej wiem, że nic nie wiem.
    • Karta postaci

- Twoje słowa brzmiały inaczej, Kiellonie. Bardziej jak fakt bronienia siebie czyni nas lepszym. Bo nie zapominaj, że Isentor bronił również, a może i przede wszystkim, siebie. Swojej pozycji, swojego życia, swojego królestwa. Czegoś, co wszystkimi prawami naszego świata należało do niego - odpowiedział krasnoludowi.
- A co do Twojego pytania - zwrócił się do Marduka - to nie, nie mówię tego. Ale jaka jest definicja zła? Przemoc w obronie własnej i obronie tych, którzy są nam bliscy, nie jest złem. Isentor i jego oddziały broniły się. Nawet jeżeli konieczne by było wtargnięcie na ziemie nieprzyjaciela w kontruderzeniu, lub uderzeniu prewencyjnym, to w pewnych ramach oczywiście, to nadal mogłoby nie być zło. Jeżeli wiedziałbyś, że za rogiem czai się człowiek, który chce Cię zabić, ale mógłbyś już tutaj i teraz wydać rozkaz swoim ludziom, by otworzyli zapadnię pod nim, by spadł w przepaść, co byś zrobił? Ten człowiek nie spocząłby, zanim byś nie zginął. Nie interesują go inne rozwiązania. Albo on, albo ty. To fanatyk. Jakbyś się zachował? Albo ty, Kiellionie?

Forum Tawerny Gothic


 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top