Paladyn już milczał, bo i tak się niczego nikt od Karaka nie dowie. Teraz był moment na finał, którym było wypędzenie demona z ciała śmiertelnika. Krasnolud szczerze myślał, że będą jakieś fajerwerki czy coś? A, tu jeno przyłożenie dłoni do czoła i koniec?! Słabo to wyglądało, ale widocznie w tej prostocie tkwi piękno? W każdym razie tauren ocknął się z długiego letargu, a jego osłupienie było bezcenne! Kiellon ukucnął jak najbardziej potrafił, by mu powiedzieć co się stało, lecz najpierw przedstawienie się. - Kiellon aep Kharim, Kanclerz królestwa Valfden oraz wierny paladyn zakonu Zartata do usług! Wypowiedział się niczym jego staruszek ładnych parę lat temu, po czym przeszedł do meritum. - Zostałeś opętany, ale zdołaliśmy wypędzić łajzę z twojego ciała, także wszystko będzie już dobrze. Oczywiście brodacz pominął fakt, uśmiercenia kobiety w jego komnatach, gdyż duży szok mógł powodować problem z dogadaniem się na teraz. Drugą rzeczą jaką zrobił to zerwał kluczyk z szyi byka, wręczając go człowiekowi. - Chodźmy sprawdzimy, co tam jest a król niech sobie pogada. Lepiej o takich sprawach rozmawia się z przyjacielem niż obcym człowiekiem, tudzież krasnoludem. Chodźmy. Polecił i powoli zbliżył się do drzwi zamkniętych na zamek.