Pas i ostrogi - Gascaden

[Gascaden]

Nazwa wyprawy: Pas i ostrogi - Gascaden
Prowadzący: Marduke Draven
Wymagania: chęć awansu na rycerza
Uczestnicy: Gascaden
I Gascaden po opuszczeniu kapitularzu zszedł na dolny zamek, aby tam poszukać jakiegoś wozu kupców, który akurat będzie kierował się w stronę miasteczka Bukowe Pole, jakoś jednak musi się tam udać.

[Marduk Draven]

Wóz był tylko jeden, skromny, ale było tam miejsce, akurat na jaszczurzy zamek.

[Gascaden]

Gascaden dostrzegł jakiś jeden, jedyny wóz. Postanowił do niego podejść i zbadać sytuację z bliska, co tu robi bezpański wóz.

[Marduk Draven]

Po chwili nadjechał właściciel, który niósł beczkę, którą następnie zapakował na wóz.
- Trza czegoś rycerzu?

[Gascaden]

Gascaden już miał sobie darować i pójść czekać na inny wóz, kiedy właściciel akurat podszedł z beczką. Gascaden skłonił się lekko.
- Mości jegomość może przypadkiem nie jedzie w stronę Leamis do miasteczka Bukowe Pole?

[Marduk Draven]

- Ano akurat tam, ale tylko przejazdem. Ino podobno wiedźma tam jest, panocku. Też się pan wybierasz? Podwieźć pana?

[Gascaden]

- Ano ja właśnie w sprawie tej wiedźmy się tam udaje, ale potrzebuję aby ktoś mnie podwiózł. Bardzo bym prosił, jeśli można..

[Marduk Draven]

- ÂŁoduj sie pan i jadziem!- zawołał i załadował się na miejsce woźnicy.

[Gascaden]

- A dziękuję bardzo.
Podziękował i wpakował się na wóz zadowolony z pierwszego sukcesu.

[Marduk Draven]

- Ta wiedźma... ona to podobno ogniem włada...- jęknął. Wóz wyjechał z twierdzy na trakt.

[Gascaden]

- A ona jest jakimś utrapieniem dla tego miasta, czy może żyła z nimi wcześniej bez problemów?

[Marduk Draven]

- A tego mi panie nie wiadomo niestety...

[Gascaden]

- No nic, a dokąd wieziecie tą beczkę?

[Marduk Draven]

-Na wesele co tam się ma łodbyć jeno.- odrzekł.

[Gascaden]

- A szkoda, gdyby nie ta wiedźma to bym przyszedł na chwilę na to wesele.

[Marduk Draven]

- A żeni się najładniejsza panna w miasteczku. Najlepsze grajki majo grać, najlepsze kuchmiszcze majo przyrzondzać potrawy! Aj, żałuj pan, żałuj.- wóz wjechał w las.

[Gascaden]

- Aj, przez resztę życia będę żałował! - zaśmiał się. - A gdzie dokładnie będzie to wesele?

[Marduk Draven]

- W jakowymś domu, chyba pana młodego, co bogacz jest, o!- z drzew wyjrzał wilk, lecz szybko uciekł, bowiem unikają one ludzi, jeśli mogą. Było wiosenne popołudnie, ciepłe, jasne, że aż chciało się żyć, gad czuł się jak w swoim żywiole dzięki ciepłu.

[Gascaden]

Jaszczur czuł jak promienie słoneczne dają mu nowe siły, czuje się jakby mógł poruszać góry. Czekał już w milczeniu aż dotrą na miejsce.

[Marduk Draven]

Podróż mijała spokojnie i nie zapowiadało się na napierdalanke.
- Ta widźma to podobno karki łamie siłom woli, panocku. Oj biedne te miasto. Dlatego ja tylko tam dowieze wino i spindalam!