Po obronie fortu jakoś tak wyszło, że nie wracałem z powrotem do domu tylko zostałem. Może z braku transportu? Albo z braku chęci powrotu? W sumie sam nie miałem do końca pewności, co jeszcze robię w tej okolicy. A z racji że tu jeszcze byłem, postanowiłem że nie będę się nudził samotnie. Wziąłem dwie flaszki rumu i udałem się do tymczasowego domu, łamanego na biuro, komisarza. Wlazłem bez pukania, postawiłem flaszki na biurku i siadłem, od tak bez słowa.