- Można tak powiedzieć - odpowiedział Samir, zachowując zimną krew. Powinien pamiętać o służce. Spojrzał szybko gdzie stała i jednym, gwałtownym chwytem złapał ją i wciągnął do pomieszczenia w którym już stał. Wyćwiczonym ruchem oplótł ją ramionami, jednocześnie dłonią zasłaniając usta, a drugą ręką dusząc aż do utraty przytomności. Mauren był urodzonym mordercą i przy okazji miał dużą wprawę, ale teraz nie chciał zabijać niewinnej służki. Nie przejmował się jej życiem, ale wolał nie zostawiać niepotrzebnych śladów. Miał też niejasne wrażenie, że mściciel bractwa akurat na tego rodzaju występek mógłby nie odwrócić wzroku.
Gdy już służka oklapła w silnym uścisku, Samir podniósł ją i przeniósł za biurko, układając delikatnie na ziemi. Zerwał z niej koszulę i pociął nożem, tworząc coś w rodzaju więzów. Spętał służkę, unieruchamiając jej ręce i nogi oraz dla pewności zakneblował. Gdy już skończył wstał, by z wysokości ocenić swoje dzieło. Ja mam ten idealny plan, ty masz ten idealny stan... westchnął mauren, ale nie miał czasu na głupoty. Nie przypominał sobie, by widział grubasa na korytarzu, zatem wrócił do przeglądania papierów. Szukał czegokolwiek, co mogłoby obciążyć postronną osobę - zeznań na piśmie, oczerniających dokumentów i tym podobnych.