Drzwi otworzył ten robiący na lewo Lewus, którego Gascaden, uświęcony rycerz Zartata miał już okazję go poznać. - No witam, mnie już znacie. - odrzekł do pomagiera Podbipięty. - No tak jak tu ten mówi. Chociaż nie powiem, łatwiej by było jakbyśmy mogli się spotkać w stolicy. Przynajmniej bliżej by była, a i szybciej byśmy dotarli. - Trochę jednak nie podobało mu się, że oni muszą popierdzielać przez pół wyspy do Atusel, bo Longinusowi się nie chce ruszyć zada, a potem przejść kolejne pół wyspy na drugi koniec. Wyglądało też na to, że to właśnie tylko ta trójka zgłosiła się do zadania, człowiek taki jakiś tajemniczy był, zaraz się okaże że to Krwawy Kruczek. A ten drugi towarzysz zaraz się okaże żabim łucznikiem mieszkającym w lesie, co i umie czarować w żywiole wody, tej takie zlodowaciałej. Może przynajmniej jak będzie za gorąco podczas podróży to ochłodzi podróż. Ciekaw był czy Lewus zada kolejne głupie pytanie, czy już wie o co chodzi i zawoła swojego szefa.