Kiedy tylko zauważyłem co planuje szybko obmyśliłem następny ruch. Widząc ostrze sztyletu wędrujące w moją stronę szybko wystawiłem dłoń aby zatrzymać ją, chciałem złapać za pięść w której zaciśnięty był sztylet, jednak to nie było sendo mojego planu. drugą dłonią wyprowadziłem szybki cios, skierowany nie w głowę i także nie pięścią, w tym momencie chciałem pochwycić sztylet w ustach przeciwnika. i tak się stało udało mi się złapać za sztylet i przeciąć jego policzek oraz naciąć drugi, jednak za bardzo się skupiłem na tym i sztylet który chciałem zatrzymać, zatrzymał się ale na mojej dłoni.
- A więc to było twoim zamiarem ? he pożałujesz tego wyboru.
Gdzie ino nie popatrzyłem dostrzegałem krew, mój przeciwnik był cały zakrwawiony od krwi z policzka jednak nie miał zamiaru rezygnować, a ja wiedziałem że w skaleczoną dłoń sztyletu już nie pochwycę.
Jak można było się tego spodziewać na reakcje "bandyty" nie trzeba było długo czekać, tym sztyletem którym ranił mi dłoń teraz wymierzył cios w okolicy mojego splotu, jako iż cios zdecydowanie stracił na dynamice mogłem go uprzedzić i tak też zrobiłem, skręciłem ciało i stopy o kilka stopni w stronę przeciwną do rozciętego policzka, sztyletem który aktualnie znajdował się za jego głową ciąłem powrotną drogą tylko iż tym razem po tętnicy. Krew trysła zarówno na mnie jak i na dziwkę za mną, całe szczęscie kont cięcia oraz siła którą uzyskałem przez obrucenie ciała sprawiła że drasną mnie w łokieć tym samym niszcząc mi ubranie. Padł na ziemię wykrwawiając się, zaczęła się pod nim tworzyć kałuża krwi, niestety nie miałem więcej czasu by podziwiać tę piękną sztukę, sztukę którą sam stworzyłem, i tak za dużo czasu to zajęło. Rana na dłoni była dość poważna, jednak puki co zacisnąłem tylko pięść aby zatamować krwawienie.
- Biegnij po resztę koleżanek...byle szybko.
Powstrzymałem się od krzyku który mógłby przysporzyć mi problemów.
sztylet który trzymałem w dłoni wytarłem o zwłoki bandyty po czym schowałem