Autor Wątek: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu  (Przeczytany 34621 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Progan

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 3000
  • Reputacja: 3785
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #420 dnia: 05 Listopad 2017, 10:41:11 »
Progan się zastanawiał, co go opętało, że ruszył na opanowaną przez wampiry Północ bez srebrnych strzał. ÂŻelazem zakończonymi patyczkami mógł co najwyżej rozsierdzić jeszcze bardziej wampiry. Wysłuchał słów Kenshina, notując w głowie każde słowo. Wiedział, że wspólną pracą mogą wile zwalczyć.
Przygotowaniem się Progana była modlitwa. Tak się składało, że tak Ork jak i Elfka obok wyznawali to samo bóstwo przewodnie.
- Ventepi, nasza matko. Jesteś Panią ÂŁowów i polowań, jesteś królową wszystkiego co żyje ku Twojej chwale. Wspomnij na czasy, kiedy na północy lasy były pełne zwierza, a myśliwi mieli przeciw nim tylko siłę swoich mięśni i łuki. Wspomnij na czas, kiedy żadne zwierzę nie padło przez dla przyjemności, lecz zostało odstrzelone tak, aby nakarmić Twoich wiernych. Spójrz na nas. Podnosimy swe łuki przeciwko Złu, które zrodzone z ciemności bezcześci Twoje prawa, morduje i zabija dla swej chwały. Racz nam dać siły i pokrzepić nasze serca, umysły i ciała, abyśmy mogli stanąć do walki i zwyciężyć, przynosząc Ci chwałę. Odhe feo edan.

Offline Yarpen aep Thor

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 248
  • Reputacja: 217
Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #421 dnia: 05 Listopad 2017, 13:56:39 »
Progan się modlił, Yarpen też. Tyle że on składał modły do Ellmora i Rashera, ten drugi był tu odpowiedni. Pan lodu, śmierci, bitew i wojowników. Krasnolud wolał mieć go dziś po swej stronie. Wiedział że ich walka zadowoli ich patrona.
- Gotowi, graj muzyko. Powiedział trzymając toporzysko.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #421 dnia: 05 Listopad 2017, 13:56:39 »

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #422 dnia: 05 Listopad 2017, 18:55:22 »
Nie czekaliście długo. Od strony lasu usłyszeliście krzyki, po chwili widzieliście znów to, czego wolelibyście nie oglądać.


Podane statystyki podaję sumując z tym, co zostało po ostatniej walce.

W pierwszej linii (jakieś 450 metrów przed wami) nadbiega lub nadlatuje:
Przepraszamy, ale nie możesz zobaczyć ukrytej zawartości. Musisz się zalogować, aby zobaczyć tę zawartość.

Przepraszamy, ale nie możesz zobaczyć ukrytej zawartości. Musisz się zalogować, aby zobaczyć tę zawartość.

Przepraszamy, ale nie możesz zobaczyć ukrytej zawartości. Musisz się zalogować, aby zobaczyć tę zawartość.

Przepraszamy, ale nie możesz zobaczyć ukrytej zawartości. Musisz się zalogować, aby zobaczyć tę zawartość.

Przepraszamy, ale nie możesz zobaczyć ukrytej zawartości. Musisz się zalogować, aby zobaczyć tę zawartość.



W drugiej linii (jakie 750 metrów przed wami) wolniej i trochę niepewnie nadbiegają:
Przepraszamy, ale nie możesz zobaczyć ukrytej zawartości. Musisz się zalogować, aby zobaczyć tę zawartość.

Przepraszamy, ale nie możesz zobaczyć ukrytej zawartości. Musisz się zalogować, aby zobaczyć tę zawartość.


Offline Yarpen aep Thor

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 248
  • Reputacja: 217
Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #423 dnia: 06 Listopad 2017, 20:12:32 »
Yarpen chwycił wcześniej przygotowaną kuszę, wolał solidne pierdolnięcie i zasięg. 10 Bękartów ustawiło się do strzału.
- Czekać! Czekać... czekać...! Iii salwa i zmiana! Ryknął gdy latające bestie były jakieś 300m od nich. 11 bełtów runęło na wroga, po chwili drugie. Nie wszystkie trafiły.

W pierwszej linii (jakieś 300 metrów przed wami) nadbiega lub nadlatuje:
9x Strzygoń
2x Drage
20x Wup
7x Wampir kłusownik
12x Wampir banita


W drugiej linii (jakie 750 metrów przed wami) wolniej i trochę niepewnie nadbiegają:
5x Ekkima
2x Strachooj

Offline Gunses

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 15010
  • Reputacja: 14198
  • Płeć: Mężczyzna
  • jak z debilem.
    • Karta postaci

Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #424 dnia: 07 Listopad 2017, 21:04:43 »
     Gunses czekał razem z innymi. Stał z przodu, lecz nie stał sam. Chwilę wcześniej otworzyli oczy i w milczeniu wstali Nor i Sallas. Podeszli do Gunsesa jako jego Dzieci Krwi, skinieniem głowy oddały mu należyty hołd, a później zajęli miejsce za nim. W ich dłoniach spoczywały łuki i strzały. W dłoni Gunsesa również.
- Zapolujmy na wampiry - syknął napinając swój łuk i wznosząc do wysoko w niebo. Był to znak dla wszystkich łowców, który obeznani od dziecka z łukami wiedzieli pod jakim kątem będzie strzelał Gunses. Znali się na łowach równie dobrze jak on, a łuk był im równie bliski.
     Gunses mimo, iż urodził się w Myrtane, dorastał na pustyni w kraju asasynów. Już wtedy, jako przybrany syn Zubena uczył się łuku, który polubił ze względu jego zasięg i zwodniczą delikatność. Ot, patyk związany sznurkiem. Spędzone na pustyni dni w czasie których uczył się strzelać i polować, sprawiły, że nauczył się korzystać z wysokich strzałów. Tę technikę zna każdy szanujący się myśliwy. Polega na wystrzeleniu strzały pod takim kątem, aby zmylić wroga. Zmylić go do czasu, kiedy strzała uderzy z góry, niczym sokół czy wiszące nad kimś fatum. Sprawdzało się stojąc ze słońcem, wtedy światło raziło i nie pozwalało zauważyć strzały. Sprawdzało się nocą, gdzie strzała niknęła na tle wszechobecnego mroku. Sprawdzi się również i teraz. Wampir to wiedział. Był Wieszczym. Kiedy usłyszał jak wymierzone łuki śpiewają wprawiając w ruch powietrze swym drżeniem wypuścił swoją strzałę. W jej ślad poszybowały inne.
    ÂŚwist strzały, szczęk cięciw uderzających w wytarte do połysku karwasze. I cisza. ÂŚmierć na niesiona na lotkach strzał jest cichą śmiercią. Wzbija się, przez chwilę przeszywa wszystko, rozdziela strukturę powietrza, przecina spadające płatki śniegu, krople deszczu by uderzyć, na chwilę zamrzeć i wydobyć z ofiary... Ryk i krzyk przerwały ciszę nocy. Strzały opadły niczym deszcz na wampiry. Dotknęły głównie Strzygoni, ale te które przebiły się dalej lub minęły pierwszy cel, dotarły i dotknęły drugi. Pod strzygoniami biegły wupy i renegaci. Gunses wzniósł łuk ponownie, kiedy nad lasem i strzygoniami przeleciały dwa kształty, wprawiając powietrze w ruch, targając gałęziami drzew, wzbijając z ziemi kilkanaście metrów niżej tumany kurzu. Nad rozpadliną przeleciały dwa wielkie monstra, których Gunses nie wiedział nigdy na oczy.
- Latawce - rzekł twardo i głośno Nor, tak by Nordowie go słyszeli.
- A z tyłu - popisał się swoim nowym wzorkiem Sallas - strachooje i ekkimy.
- Napiąć łuki - rozkazał Gunses. Ponownie dziewięć łuków podniosło swe ramiona ku niebu. Kolejny raz zaświszczały strzały. Wzbiły się i spadły. Przynosząc cichą śmierć dzikim wampirom.


Statystyki na chwilę obecną:

W pierwszej linii (jakieś 150 metrów przed wami) nadbiega lub nadlatuje:
5x Strzygoń
2x Drage
14x Wup
6x Wampir kłusownik
11x Wampir banita


W drugiej linii (jakie 450 metrów przed wami) wolniej i trochę niepewnie nadbiegają:
5x Ekkima
2x Strachooj

Offline Progan

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 3000
  • Reputacja: 3785
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #425 dnia: 08 Listopad 2017, 20:22:19 »
Progan prowadził ostrzał razem z innymi łowcami, w końcu był członkiem Konkordatu Puszczy i Kniei. Był zakorzeniony dosłownie i w przenośni, w świecie i zasadach konkordatu, w tym co sobą przedstawiał. Idea w jakiej powstał konkordat była znana tylko nielicznym. Pojawili się znikąd, a mimo to otrzymali od króla swoistą autonomię. Nazywali się strażnikami lasów, obrońcami natury, opiekunami. I rzeczywiście, byli nimi. Wypełniali swe powołanie co do joty. Przewodziła im wszystkim wizja świata wolnego od nienaturalnych zagrożeń. Teraz zaś, kiedy wampiry atakowały ludzi, dziesiątkowały stada zwierząt, konkordat również odpowiedział. W końcu na tej wyprawie znajdowali się wszyscy jego obecni i czynni członkowie. A to oznaczało, że Gunses polegał na konkordacie i jego członkach. Nie widział w nich wariatów patrzących tylko w drzewa, nie patrzył tak na nich. To przez to, że sam miał kontakt bezpośredni z Ventepii.  Progan nie chciał zazdrościć wampirowi spotkania z boginiom, która go uratowała atakując jego przeciwnika i wieszcząc mu potem wielkie rzeczy. Nie chciał i ganił się za każdym razem, kiedy o tym pomyślał. Nie był więc zazdrosny, lecz chciał przeżyć kiedyś coś podobnego. Wiedział, że jeżeli nie teraz, uczyni to po śmierci. Tymczasem strzelał, a jego strzały spadając na przeciwników rozwalały im czaszki.




Niech Opiekun zadecyduje ile udało mi się ustrzelić Proganem.

23 - 3 = 20 żelaznych strzał

Offline Yarpen aep Thor

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 248
  • Reputacja: 217
Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #426 dnia: 11 Listopad 2017, 15:51:16 »
Bękarty i Yarpen nie przestawali strzelać. Krasnoludowi udało się zestrzelić "duże _latające_ gówno_1" przez fachowców nazywane drage, ogólnie strzelano do latających wąpierzy. Bełty świstały, cięciwy brzdękały, wampiry padały...


Statystyki na chwilę obecną:

W pierwszej linii (jakieś niech prowadzący powie ile metrów przed wami) nadbiega lub nadlatuje:
0x Strzygoń
1x Drage
9x Wup
4x Wampir kłusownik
10x Wampir banita


W drugiej linii (jakie 450 metrów przed wami) wolniej i trochę niepewnie nadbiegają:
5x Ekkima
2x Strachooj

Offline Nessa

  • Obywatel
  • ***
  • Wiadomości: 2744
  • Reputacja: 3261
  • Płeć: Kobieta
  • Nuda :(
    • Karta postaci

Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #427 dnia: 13 Listopad 2017, 20:50:44 »
Po opatrzeniu tylu rannych, ilu zdołała, długoucha zaczęła sposobić się do kolejnej walki. Nie zdążyła jeszcze obejrzeć trupów wąpierzy w poszukiwaniu srebrnych strzał, które jeszcze by się do czegokolwiek nadawały. Wciąż miała zapełniony kołczan, więc uznała, że pomoc towarzyszom jest ważniejsza.
- Co jest... - temu wyjątkowo elokwentnemu komentarzowi towarzyszył płynny gest naciągania cięciwy. Latawce, jak określili je Nordowie, bardziej niż zaniepokoiły, to zaciekawiły długouchą. Nigdy nie widziała takich istot. Wiedziała jednak, że w walce bezpośredniej byłyby nie do pokonania, więc zaczęła strzelać w potwora, który wciąż latał nad schronieniem jej kompanii.
Wampir był wyjątkowo szybki. Tinuviel nie była pewna, czy widziała kiedykolwiek coś, co latało tak szybko. ÂŻadna z wcześniej spotkanych istot się do niego nie umywała, więc pierwsza strzała wylądowała w korpusie latawca. Gdzie konkretnie długoucha nie wiedziała. Musiała jednak trafić, bo drage zachwiał się, a żaden pocisk magicznie nie zleciał z nieba. Postanowił przelecieć jednak drugi raz nad kryjówką i gdy znajdował się jeszcze u wylotu, Nessa zdążyła posłać kolejną strzałę. W coś musiałą trafić. Cel był zbyt duży. Nie chciała oczywiście , by w razie śmierci truchło spadło i zgniotło kogoś z jej towarzyszy.
Trzeci pocisk wylądował na cięciwie elfki gotowy do strzału.

//: Co z latawcem?

18-2=16 srebrnych strzał


Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #428 dnia: 14 Listopad 2017, 20:23:38 »
Wielkie latające coś, nie dało się tak łatwo ubić. Mimo dużej ilości bełtów i kul, które zostały w owe coś wpakowane, pomimo bólu jakie powodowały zdawało się, że srebro mimo większych obrażeń nie wpływa na drage w sposób, w jaki wpływa na inne wampiry. Powodów mogło być kilka, należało zapytać specjalisty. Pewnym jednak było, że drage chciał nie chciał, musiał paść. ÂŁowcy wespół z Bękartami, Yarpenem i Nessą położyli w końcu jednego z latawców. Drugi gdzieś się zaszył, odleciał lub nabierał wysokości.
Pozostałe wampiry wwaliły się do środka, wprost na Gunsesa.

Statystyki na chwilę obecną:

W pierwszej linii 3 metry od Gunsesa:
1x Drage (gdzieś kołuje, nie wiać go)
9x Wup
4x Wampir kłusownik
10x Wampir banita


W drugiej linii (jakie 250 metrów przed wami) wolniej i trochę niepewnie nadbiegają:
5x Ekkima
2x Strachooj

Offline Gunses

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 15010
  • Reputacja: 14198
  • Płeć: Mężczyzna
  • jak z debilem.
    • Karta postaci

Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #429 dnia: 15 Listopad 2017, 18:24:37 »
     Gunses odłożył łuk chwilę wcześniej. Teraz należało wziąć się za zabijanie w sposób, który Gunses preferował. Bliskość ofiary sprawiała, że zaczynał walczyć mocniej, bardziej zaciekle, szybciej i pewniej. Strzelanie z łuku dobre było przy polowaniach. W trakcie rzezi liczyło się ostrze miecza i ramię go trzymające. Jedno i drugie należało do wampira wyższego, Gunsesa Cadacusa.
     Wampir wyższy. Tak naukowo została nazwana przez ludzi ras istot lunarnych, żywiących się krwią istot żywych, wykazujących bardzo rozwiniętą inteligencję. W rewersie do nich, znajdowały się wampiry niższe, również żywiące się krwią istoty nocy, lecz o szczątkowej inteligencji, którymi rządziły głównie instynkty. Do ciekawostek trzeba zaliczyć chorobę, która panowała przed tysiącami lat, jeszcze zanim pojawiły się znane nam wampiry. Choroba ta, polegająca na światłowstręcie i potrzebie spijania krwi istot żywych, a także znacznym wzroście siły pojawiła się na kontynencie nagle. Prawdopodobnie została przyniesiona przez nietoperze z jednej z odizolowanych wysp. Jednakże w jaki sposób pojawiła się w ogóle? I gdzie było jej ognisko? Spór o to, mimo iż minęły dziesiątki tysięcy lat, nadal toczy się miedzy biologami, epidemiologami i historykami. A nie jest to spór bezpodstawny. Od pojawienia się wampirów na świecie, miały one znaczący wpływ na obecny wygląd świata.
     Kawałkiem tego wielkiego świata była północno-wschodnia część królestwa Valfden. Tereny wielkich wiecznych puszcz, górskich lasów i skalistych lodowych szczytów hrabstwa Revar. Hrabstwa, którym rządził wampir wyższy. I terenu, którym obecnie bezprawnie władały wampiry, głównie niższe. Taki stan rzeczy - Gunses z rozmachem przeciął pierwszego 'nadlatującego' wupa, jednocześnie lekko odskakując, aby spadające części ciała nie uderzyły go i nie wybiły z rytmu - stał w sprzeczności z wieloma czynnikami. Głównym, oficjalnym czynnikiem była niemożliwość funkcjonowania na tych ziemiach ludności królestwa Valfden - Gunses odbił miecz kłusownika, wykręcił się w piruecie, w czasie którego ze szponu posłał błyskawicę w stronę kolejnego wupa podpalając go niczym pochodnię - a to było nie na rękę zarówno stołecznym dygnitarzom, jak i samemu Gunsesowi. Kolejnym powodem była odpowiedzialność za obecną sytuację, jaką wielu głupców przypisywało Gunsesowi - pojawienie się ognistego wupa, który upadł i zaczął umierać lekko odwróciło uwagę kłusownika wytrąconego silną paradą, chwilę później jego łeb oddzielony mieczem wieszczego od głowy obrócił się kilkakrotnie w powietrzu, nim upadł - a którą tak naprawdę ponosił za efekt buntu wampirów, nie zaś samego efektu Dekretu Uwalniającego. Gunses czuł jednak ciążącą na nim odpowiedzialność za poskromienie swojej rasy, a że wchodziły tutaj w grę wampiry niższe, tym bardziej chciał podjąć walkę. Końcowym, ale nie najmniej ważnym, z powodów, które kierowały Gunsesem był los grup etnicznych zamieszkujących tereny Revar, dla których Północ, właśnie Revar, była domem, ich małą ojczyzną - wykonał przewrót w tył. W POWIETRZU. Uniknął tym samy trzech mieczy, które wykonały skomplikowany rysunek swymi szybkimi cięciami. Taką sztukę mógł wykonać tylko spędzając na wahadłach odpowiednią ilość czasu, a sztuczka ta miała ochronić go przed atakiem kuroliczka czy gryfa. Sprawdziła się na wampirach. Gunses wylądował i już był pośród nich, wybił się z palców prawej stopy, w przelocie chwytając banitę za przegub ręki trzymającej miecz i wykręcając mu ją w bok, własny miecz wzniósł do ataku, oczy banity spoczęły na ostrzy wieszczego. Lecz atak przyszedł od innej strony. Szybkim ruchem Gunses niczym wąż dopadł ofiary, rozwarł szczęki do granic, odsłonił białe zęby i cztery wielki kły i uderzył w tętnicę przecinając skórę, tnąc naczynia i mięśnie, zassał. A potem mieczem roztrzaskał łeb ofiary. - wracając jednak do Nordów, Gunses chciał oswobodzić ich z ucisku wampirów, oddać im ziemię pełną darów natury w której to nordowie będą myśliwymi, nie zwierzyną łowną.
     Był jeszcze jeden powód, ten, który wyjawił Rikkce. Powód ten ciągnął Gunsesa na Północ jak magnes. Jak silnym magnesem nie byłaby ta sprawa, teraz na jej przeszkodzie stała pozostała dwójka wampirów. Banita i kłusownik. Renegaci. Tak, renegaci to prawdziwa plama na honorze wampirzego ludu. Istoty nie przystosowane do współpracy, zogniskowane na interesach przeciwnych swej Rasie. Najczęściej głosiło kult śmierci i zniszczenia, hedonizm oraz chaos. Te sprawy nie były obce żadnemu z nieśmiertelnych, jednakże renegaci postępowali poza wytyczonymi granicami. Byli problemem, którego należało się pozbyć. Gunses pozbył się ich dość szybko, dobijał ataki, unikał pchnięć, sam porażając raz po raz przeciwników. Uderzenia szybkie, lekkie, nie zużywające energii i impetu, nie narażające broni na niebezpieczne naprężenia. Uderzenia, które z każdym dotknięciem i wcięciem się w skórę renegatów paliły, wstrząsały bólem fizycznym i psychicznym. Powodowały, że jaźnie młodych renegatów, bo to właśnie młodzież tworzyła tę mieszankę, rwały się w strzępy. Gunses wiedział o tym i bezczelnie wykorzystywał podrzynając im gardła, przecinając tętnicę czy ścinając łby. Dookoła noc i krew.


Statystyki na chwilę obecną:

W pierwszej linii :
1x Drage (gdzieś kołuje, nie wiać go)
7x Wup
1x Wampir kłusownik
8x Wampir banita


W drugiej linii (jakie 150 metrów przed wami) wolniej i trochę niepewnie nadbiegają:
5x Ekkima
2x Strachooj

Offline Yarpen aep Thor

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 248
  • Reputacja: 217
Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #430 dnia: 16 Listopad 2017, 19:10:25 »
Yarpen nawet nie zdążył dobrze pierdnąć, kiedy wampir wybił prawie wszystko w pięknym i zabójczym tańcu śmieci. Krasnolud też tak chciał. Ale przecież nie zmieni się w wampira. Skalał by krasnoludzką Czystą Krew i obraził Przodków i Bogów. I same wampiry. Wciąż - w krótkich przerwach między ubijanymi wampirami - zastanawiał się co tu robi. Miał wątpliwości, bo gdzie były inne wierne Cadacusowi wampiry? Setmre. Szast, kolejny leży. Feanor, Asja czy inni. Pytań wiele czasu mało. Walczyli i walczyli.

W pierwszej linii :
1x Drage (gdzieś kołuje, nie wiać go)
2x Wup
4x Wampir banita


W drugiej linii (jakie 150 metrów przed wami) wolniej i trochę niepewnie nadbiegają:
5x Ekkima
2x Strachooj

Offline Gunses

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 15010
  • Reputacja: 14198
  • Płeć: Mężczyzna
  • jak z debilem.
    • Karta postaci

Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #431 dnia: 16 Listopad 2017, 21:03:50 »
Węch nie mylił. Na planszy pojawiła się kolejna figura. Gunses rejestrował przeszło dwieście siedemdziesiąt zapachów w obecnej walce. Zapach każdego z wampirów, ich krwi, zapachy ich ubrań czy sierści, zapachy obozowiska, nordów, bękartów, zapach brody krasnala cuchnącej piwskiem i zapach młodej ciepłej skóry elfki. Wyszukany zapach perfum Lithana, orczy pot, zapach sosen, świerków, ściółki, ptasich piór, skał, kamieni, pyłu dróg, kory drzew, zapach strumieni i siklaw, zapach śnieżnych szczytów. Wszystko w promieniu kilku kilometrów mieszało się w nozdrzach wampira. Analizował to automatycznie, każdemu zapachowi przypisując nazwę i rodzaj, segregując je dowolnie. Umysł wampira pozwalał prowadzić takie operacje podczas walki, którą prowadził z przeciwnikami. Jednemu odciął głowę. Wyłapał zapach przeciętych kręgów, uchodzącego z tchawicy powietrza, a także zapach rdzenia kręgowego. Drugiemu podciął gardło. Rozważał czy zapach sosny balsamicznej rosnącej od strony zachodniej jest bardziej stonowany od tych od strony wschodniej. Kiedy do dwóch banitów dołączył wup, Gunses poczuł nowy zapach. Zapach, który jego umysł wyłapał, jednocześnie zostawiając zupełną pustkę, ciemność, sprawiając, że zmysł węchu stał się nieprzebraną ciemnością, w której unosił się zapach....
Czego to zapach? zapytał sam siebie zabijając trzeciego wampira. I tu nasunęła się odpowiedź. To był zapach wampira. Mimo wszystko. Wampirzej samicy. Kobiety - poprawił się w myślach. Niemniej, to czemu jego umysł poddał analizie tylko ten jeden zapach, wiązało się z tym, że Gunses od ostatnich trzech godzina mordował wampiry. Wampiry niższe i renegatów. Czuł ich zapach, zapach ich krwi i czuł swój zapach. Mimo różniących ich postaci, mimo tego, że część z nich była zwierzętami, mimo tego że druga część była źle ubrana, ich krew - wampira krew tylu rodzajów wampirów - pachniała tak samo. Wszyscy kiedyś mieli jednego przodka, bardzo możliwe, że ich jedynym przodkiem był Gunses, którego dzieci zbuntowawszy się powoływały nowe pokolenia, te źle prowadzone stawały się wampirami niższymi. Mimo wszystko... krew niosła tę samą moc i siłę. Tworzyła ich takimi jakimi byli. A byli wampirami. To nagle wszystko się zmieniło. Ten jeden zapach. Zapach wampira, ale zupełnie innego. Wampira o innej krwi. Wampira o przeklętej krwi, ale zupełnie innej. Co wiemy o wampirach?


W pierwszej linii :
1x Drage (gdzieś kołuje, nie wiać go)
1x Wup
1x Wampir banita


W drugiej linii (jakie 50 metrów przed wami) zatrzymały się:
5x Ekkima
2x Strachooj

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #432 dnia: 16 Listopad 2017, 21:12:04 »
Nie usłyszeli jej, nawet nie zobaczyli. Pojawiła się jakby zza pleców jednego z wampirów i od razu zaczęła zabijać.


Z jej palców wyrastały pazury, którymi siekała twarze, przeszywając kości do mózgu. Była naga, a mięśnie jej ciała drgały pod skórą jak napięta cięciwa. Była brudna, a jej skóra lśniła w świetle księżyca zimno, trupioblado. Pojawiała się to tu, to tam. Tracili ją z oczu. Kiedy zostawiła za sobą trzy trupy bękartów i jednego trupa norda, wzniosła rękę na Gunsesa i zatrzymała się. Jej oczy wyglądały jakby patrzyła na swe odbicie, jakby w tej zawierusze zobaczyła coś, czego nie powinno tutaj być. Zakrzyczała dziko, przeszywająco, po czym gwałtownie opuściła dłoń i uciekła w las. Za nią pobiegły ekkimy i strachooje.



Statystyki na chwilę obecną :
1x Drage (gdzieś kołuje, nie wiać go)
1x Wup
1x Wampir banita

Offline Yarpen aep Thor

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 248
  • Reputacja: 217
Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #433 dnia: 17 Listopad 2017, 11:53:35 »
Ostatni banita i wup padli gdzieś w tym samym czasie gdy kręgosłup jednego z Bękartów wyszedł jego plecami, razem z bebechami. Przynajmniej nie cierpiał Pomyślał Yarpen, zobaczył jeszcze dwa trupy swoich ludzi. Był wściekły, miał prawo. Nawet nie wiedział co zabiło tych ludzi. Opuścił ociekający krwią topór, a Gunses poczuł nowy zapach. Nie, nie był to pierd krasnoluda... Tylko strach. Strach jego i jego ludzi. Bo czym innym jest zginąć w walce z w miarę równym przeciwnikiem a co innego zginąć od czegoś co jest jak wiatr.
- Co... co to było?! Spytał podniesionym głosem. Noc jeszcze nie minęła, nie weszli do Ostoi a już tracą ludzi. I to przez jedno stworzenie. Posiłki, przydałaby sie chociaż część sabatu, na pewno są jakieś wierne Gunsesowi wampiry... Brodacz kucnął, był zmęczony. Zapewne nie tylko on.

1x Drage (gdzieś kołuje, nie wiać go)

Offline Gunses

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 15010
  • Reputacja: 14198
  • Płeć: Mężczyzna
  • jak z debilem.
    • Karta postaci

Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #434 dnia: 20 Listopad 2017, 21:05:08 »
Pytanie o tyle dobre co i trochę naiwne, biorąc pod uwagę to, że od kilku godzin walczyli z najróżniejszymi wampirami, jakich większość w ogóle wcześniej nie spotkała. Ów stwór, owe kwiożercze monstrum, które przed chwilą jakoby od niechcenia zabiło czterech kompanów i uciekło, trzeba było włożyć pomiędzy te same karty, co pozostałych przeciwników. Czyli - pomiędzy wampiry.
- Wampir - odrzekł Gunses, uważając, że coś trzeba było powiedzieć. Mierzył się z martwcami, wupami, strzygoniami i renegatami. To co ich zaatakowało wymykało się znanym im pojęciom. Przywodziło jednak na myśl legendy, o potędze jaką były wampiry w zamierzchłych czasach.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #435 dnia: 21 Listopad 2017, 17:50:20 »
Po kilkudziesięciu sekundach usłyszeliście, z odległości na pewno dość znacznej, ryki i krzyki wampirów. Rozpoznaliście dobrze wam znane porykiwania wupów i bardziej syczące krzyki strzygoni. Gdzieś w lesie trwała walka. Nie mogliście jednak oszacować czy to wampiry atakują, czy to wampiry są atakowane. Im dłużej nasłuchiwaliście, tym odgłosy kończyły się. Aż wszystko umilkło i zrobiło się bardzo cicho. Mieliście czas, aby się przegrupować.

Offline Gunses

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 15010
  • Reputacja: 14198
  • Płeć: Mężczyzna
  • jak z debilem.
    • Karta postaci

Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #436 dnia: 21 Listopad 2017, 19:17:45 »
Gunses najchętniej pobiegłby za wampirzycą, którą spotkał. Były pytania, które powiem chciał zadać. Nie było ich wiele, jednak były zasadniczymi pytaniami jakie go teraz dręczyły. To... Kim jest owa kobieta? Czemu tu przybyła i czemu uciekła?

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #437 dnia: 21 Listopad 2017, 19:27:42 »
//:Jest godzina 3 w nocy. Do świtu jeszcze dwie godziny.

Następnie usłyszeliście tętent... kopyt. I trel, jakby ptaków. Do waszej rozpadliny zbliżały się centaury.

22x Centaur wojownik
17x Centaur łucznik


Trel należał do driad, które przemykały w koronach drzew.

30x Driada




Offline Yarpen aep Thor

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 248
  • Reputacja: 217
Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #438 dnia: 21 Listopad 2017, 20:26:38 »
Yarpen ucieszył się na widok wsparcia. Choć nie spodziewał się że jakieś przyjdzie, w dodatku takie. Dzicy musieli chyba nasikać na jakiś święty świerk albo brzoze że przybyły driady. Krasnolud popił wody z manierki i obmył mordę, czekał na rozwój wypadków.

Offline Kenshin

  • Konkordat puszczy i kniei
  • ***
  • Wiadomości: 2466
  • Reputacja: 1763
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #439 dnia: 21 Listopad 2017, 21:37:23 »
Kenshin tym razem nie musiał, interweniować, ale wszystko przebiegło bardzo szybko. Gunses niemal wszystkich swych dawnych pobratymców zabił. Reszta uciekła w dziwnym przerażeniu, a kobieta wampir czy jakaś inna odmiana, której osobiście nie znał. W każdym razie nieśmiertelni zaczęli tłuc się między sobą. Widocznie coś nie grało w ich szeregach, ale to nie zmartwienie wędrowców a raczej bojowników o wolność Ostoi. Zamierzchły przybytek, który powinien zostać dziki miałoby to lepszy klimat oraz dawałoby świadectwo, co staję się gdy pozostawia, się niezakończone sprawy! Jednak już wiadomo, że będzie inaczej i niedługo będą tam mieszkać inni dziwacy i napaleńcy. Walki ustały, więc ork sobie odpoczął, łykając nieco wody w tym momencie dudnienie kopyt i można było uznać, że to posiłki ze stolicy! - Poszedł po rozum do głowy, co? Wymamrotał pod nosem, lecz nie! Nie była to armia królewska a centaury wraz z driadami. Druid powitał wsparcie, które przybyło. - Witajcie bracia i siostry lasów, gór i puszcz! Skłonił się do pasa, bo tak należało gdy żyło się w lasach, które stanowiły ich terytorium. Stworzenia ze swoją autonomią i niezbyt przychylne innym nacjom miały swoje zwyczaje i jednym z nich było niemieszanie się w sprawy typowo ludzkie oraz nie wystawiania nosów poza swe tereny. - Co was sprowadza bracia i siostry? Widocznie jako pierwszy zajął głos w tej sprawie. Kenshin patrzył im w oczy cały czas.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Revarskie pieśni: Zapach jaśminu
« Odpowiedź #439 dnia: 21 Listopad 2017, 21:37:23 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything