Gunses siedział na truchle trzech leżących na sobie wupów, a jego kły gryzły szyję banity. U jego stóp leżał kłusownik, też ze śladami kłów na szyi. Gunses posilał się nie z głodu, ale dla przyjemności i zaspokojenia żądzy, jaka zawsze się rodzi, kiedy drapieżnik zabija ofiarę. Nie skorzystać? Nie wznieść zań toastu? Nie wypić krwi swych wrogów?
Krew... swych braci? pomyślał i uniósł wzrok. Wlepił swe czarne oczy w postać długowłosego wysokiego Elfa.
I gdy mi serce pękło na wieść o mym ojcu, tak i Tobie pęknie! I umrzesz wśród męczarni! A Twe dzieci, odpowiedzialne za rozlaną krew mego ojca niechaj po wieki chłepczą krew swych braci! wspomniał słowa, które zapisane są w każdym podręczniku uniwersytetów opisujących rasę wampirów. Te słowa, wypowiedziane do Gai przed dziesiątkami tysięcy lat przez Elfa, który stał nie dalej niż dziesięć metrów od Gunsesa. Jedyne o czym marzył, to rozerwać go na kawałeczki. Na strzępy. Z tego nastroju wyrwały go słowa, a raczej dialog konającego norda z jego kompanem, który cudem uniknął losu towarzysza. Kiedy zaś padły słowa 'panie hrabio' Gunses pozwolił, by wypite ciało spłynęło na ziemię, wstał i podszedł do norda.
- Tak? - CHCĂ... WALCZYĂ!
- Panie - rzekł Rugor
- On majaczy, to ze strachu. Aż wst..- On nie boi się śmierci. - przerwał mu Cadacus
- On chce ją przekuć w życie - to powiedziawszy wyciągnął nóż myśliwski i naciął sobie żyły na przegubie prawego nadgarstka. Podsunął dłoń do ust norda i napoił go krwią. Nor z wyraźnym trudem przełknął skalaną krew. Gunses spojrzał na leżącego za nim norda. Czarne oczy przeszywały oczy człowieka jak sztylety
- W końcu... - odrzekł drugi
- I tak... jestem już martwy? Nie? He... he... Gunses wstał i podszedł do niego a potem powtórzył czynność, jak w przypadku Nora
- Jak Ci na imię?- Salles - odparł, kiedy przełknął krew. Opadł zaraz potem na plecy i jęknął.
Gunses wstał i zbliżył się do Nordów. Dwójka leżących towarzyszy odchodziła na ich oczach. Przenosili się na łono wiecznych lasów i gór.
- Na zew swoich ziem odpowiedz gromem.... - wyszeptał Nor
- Podnieś swój miecz.... i przejdź.... Chrzest Północyy... - ostatnie słowo wyszło z jego ust z ostatnim tchnieniem. Jego głowa osunęła się na bok, oczy zaszkliły się i zamarły w miejscu.
- Utocz krwi wrogom, nakarm nią ziemię - podjął Salles, tylko po to, by za chwilę urwać, tak jak urwało się jego życie
- by zachłannej śmier... cii - ... spłacić cały swój dług. - dokończył Gunses i spojrzał ponownie w gwieździste niebo.