I jaszczur cały naładowany gniewem i chęcią mordu biegł przed siebie, ale że włamywacz był zwinniejszy to szybko zniknął z pola widzenia gada. No, chyba że nierozsądnie wpada nagle na tego przed kim ucieka, oboje się wywrócili. Choć Gascadenowi przez chwilę przeleciała myśl, skąd taki drobny człowiek miał tyle siły żeby powalić takie bydle jak ten jaszczur? Fakt, był zwinny, ale nie był ludzkim taranem! Bądź co bądź czołowe zderzenie nie wypadło najlepiej, gorzej! Jaszczur jeszcze zgubił gdzieś swoją broń! Włamywacz szybko się pozbierał i teraz zmienił taktykę. Zamiast spieprzać w czym miał przewagę, wolał powalczyć z dość niebezpiecznym przeciwnikiem. I teraz miał się przekonać o tym błędzie! Gascaden szybko się podniósł z ziemi i stawił czoła przeciwnikowi. Jeszcze szybkim okiem zbadał sytuację i teren w jakim się znajduje, topór był za przeciwnikiem, a nikogo prócz dwójki nie było. A więc teraz nadszedł czas na walkę! Jaszczur po przyjęciu bojowej postawy, czekał na swojego przeciwnika, mimo że nie miał w łapie żadnej broni, to i tak jego trujące rzędy zębisk i długi ogon jest wystarczającą bronią. W końcu złodziejaszek ruszył do ataku, trzymając sztylet uniesiony nad głową, zaszarżował na gadzią bestię. Widocznie może i był dobrym akrobatą, ale nie wojownikiem! W takim razie Gascaden mógł to dobrze wykorzystać i uprzednio złapał za kostkę ze sztyletem, żeby wróg sobie nie strzelił do głowy jakiegoś głupiego pomysłu, wbić tą wykałaczkę w jaszczura! Zaraz potem łapiąc drugą rękę i ją zatrzymując spróbował wykorzystać rząd swoich zębisk i otwierając swoją wielką paszczę, wgryzł się w bark człowieka obdarowując go toksynami i bakteriami, które za jakąś dobę, może więcej zabiją nieszczęśnika. Po chwili puścił bark mężczyzny. Po unieruchomieniu ręki z bronią, Gascaden natychmiast korzystając ze swojego ogona, oplótł go sobie wokół nogi włamywacza i jednym szybkim, acz mocnym pociągnięciem, pozbawił przeciwnika równowagi. Teraz wróg leżał z ugryzionym barkiem, z tykającym zegarem oraz był całkowicie unieruchomiony. Gascaden korzystając ze swojej siły zaczął wykręcać rękę bandyty, a swój obrzydliwy pysk przybliżył do twarzy biedaczyska. - No. Teraz gadaj gdzie reszta twoich kolegów, radziłbym ci się spieszyć. A najlepiej to jeszcze powiedz gdzie zabieracie te skradzione przedmioty, szumowino. - bandyta mógł poczuć dość obrzydliwy smród z paszczy jaszczura, prawdą było to że raczej on nie dbał o czystość i zapach jego jamy ustnej. Jeszcze zlokalizował wzrokiem swój toporek i łapiąc go ogonem, powrócił w posiadanie swojej broni. Złapał do ręki i przyłożył do gardła ofiary.