Gdy Adamus opowiadał o masywniejszych pęcinach wielbłądów, Balerus tak dziwnie się poruszył, jak gdyby robił sobie więcej miejsca przy zadzie. Ale potem zadrżał.
- Brr... nie, to by znaczyło podróż tym waszym statkiem - odpowiedział. - Tak na otwartym morzu musi być strasznie. Podziękuję. Ale, Drago, masz coś do powiedzenia? - Spojrzał na wampira.
- Hmm... - zastanowił się przez chwilę. Jakby to tu opisać, coby jak najbardziej zdegustować Adamusa?
- O wielbłądzich pęcinach można powiedzieć wiele, przyjaciele - zaczął. To zawsze jest dobry początek. Sugeruje większą wiedzę od posiadanej. - Ach, pęciny! Ile was trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto... ee... - zająknął się na chwilę. Centaury i driady wpatrywały się w niego jak zaczarowane. - Kto was ujrzał i stracił! - Niezbyt to dobrze wyszło, ale co tam. - Są najróżniejsze. I grubsze i chudsze, silniejsze i słabsze, bardziej i mniej owłosione. O różnorakich barwach. Samo kopyto przypomina trochę kobiecy krok, gdy ta nosi obcisłe spodnie. Takie napięte, że materiał tworzy takie specyficzne zagłębienie. - Wampir wstał, coby lepiej móc opowiadać.
- Kopyta mają też takie małe włoski. Lśniące i sterczące pod dziwnymi katami, mieniące się w słońcu egzotycznej pustyni. Smagane gorącym powietrzem! Wyobraźcie sobie teraz, moi mili, jak to kopyto zagłębia się w ciepłym piasku. Tak powoli, ziarenka obejmują je, niczym setki kochanej, przyjmują do siebie aby po chwili uwolnić, więc kopyto wędruje dalej. Piasek czasem przyczepia się do włosków i trzyma się, lśniąc lekko w blasku słońca, będąc dowodem wiecznej miłości piasku i wielbłądzich kopyt. Warto też wspomnieć, że kopyta te mają dość specyficzną budowę. Są dość szerokie, więc pewnie opierają się na piasku, dając podporę dla całej nogi. Noga pnie się w górę, wysoko... - Wampir gestami obrazował kształt wielbłądziej nogi. - Cała w barwie pustynnej miłości. Silna noga przechodzi w masywne ciało, którego zwieńczeniem jest garb. I to jaki garb! A nawet dwa! Bowiem, moi mili, wielbłądy mają aż dwa garby na grzbiecie. Niczym kobiecie piersi, sterczące radośnie, kuszące kochanka i całe we włosach. Są ciemniejsze i jaśniejsze. Jasne niczym złoto całego świata. Są też zwierzęta, kuzyni wielbłądów, z jednym garbem. Tak zwane dromadery. Mają one jeden garb, niczym upragniony szczyt górki, kryjący słodką tajemnicę. Och tak... wielbłądy to wspaniałe stworzenia... Centaury były zachwycone opowieścią. Driady były zauroczone wizją odległej krainy i nieznanych zwierząt.
- Ale to nie koniec tej opowieści, moi przyjaciele i przyjaciółki. - Dragosani nie litował się nad Adamusem i kontynuował. - Bowiem jakże wspaniałe są szyje wielbłądzic! Długie i wygięte lekko. Jednocześnie zgrabne niczym szyje łabędzi, ale i mocne jak końskie karki. Idealny balans pomiędzy wdziękiem a siłą. Piękne, lecz kryjące w sobie moc. Tak jak panie driady. - Zarzucił tanim komplementem. Ciężko było stwierdzić, czy się to driadom spodobało.
- Z dołu są nieco bardziej porośnięte sierścią, grubą i gęstą, kryjącą w sobie wiele egzotycznych tajemnic gorącej pustyni. A żebyście, panowie i drogie panie zobaczyli pyski wielbłądzic! „Plaskaty” powiedział Adamus! Jak wielkie to niedopowiedzenie! Ich pyski są jak buty od najlepszego szewca, noszone przez stopy najdostojniejszych księżniczek! Podłużne, o zawsze mądrej i skupionej minie. Mądre oczy, zawsze badające otoczenie, spoglądają znad ich pysków, kryjąc w swej głębi wiele tajemnic. O czym myśli wielbłądzica, gdy patrzy na świat? Co kryją jej myśli? Tego nie wie nikt, chociaż wielu romantyków i filozofów zadawało sobie to pytanie! Przeżuwając pysk wielbłądzic rusza się rytmicznie, w koło. Rusza się i rusza, wydając charakterystyczne dźwięki, tylko po to aby przełknąć kęs, który wędrując ich łabędzią szyja trafia do brzucha. A jaki to brzuch! Masywny i jędrny, porośnięty pięknym włosiem. Ach, panowie i panie, można by jeszcze wiele opowiadać o wdzięku wielbłądzic! Niestety nawet mi czasem brakuje słów… - zakończył dość smutno. Jego widownia wpatrywała się w wampira urzeczona.