Test Kruka #33

[Corchon]

Odszukawszy budynek, elf przyjrzał mu się. Odetchnął głęboko i skierował się do wejścia, mając nadzieję, że wykidajła się nie przyczepią. W innym wypadku poleje się krew. Nie mało...

[Arivel]

- W jakim tu celu drzewolubie? Spytał ochroniarz który z bliska okazał się rosłym orkiem. Jego kompan natomiast był człowiekiem o nie mniej imponującej postawie.

[Corchon]

Elf zatrzymał się przed orkiem i człowiekiem. Przyjrzał im się uważnie, chłonąc detale jak gąbka wodę. Byli potężnych postur, pewnie umieli też się bić. Corchon ocenił swe szanse na dosyć marne. Postanowił być miłym.
- Ja?- spytał retorycznie.- Chciałem spędzić trochę czasu w gospodzie, czy to jakiś problem?- zapytał.

[Arivel]

- Póki będziesz się zachowywał tam grzecznie to nie. Właz do środka ale pamiętaj że mam cię na oku.

[Corchon]

Elf kiwnął głową, dając znak, iż rozumie orka. Następnie podszedł do drzwi, otworzył je. Wszedł i zamknął wrota za sobą. Odetchnął. Rozglądnął się. Oczy jego szukały goblinów, bo to właśnie one był kluczem. Patrzył uważnie.

[Arivel]

ÂŻadnego goblina nie było widać, jednak był tam starszy ork. Każdy wiedział wewnątrz że był to właściciel owego przybytku.

[Corchon]

Elf zaklął w myślach. Sprawa pokomplikowała się. Nie była taka łatwa, jak się spodziewał, goblina nie było tu ani jednego. Za to jakiś ork, starszy. Właściciel. Na razie był on jedyną jego opcją. Corchon poszedł w jego kierunku.
- Dobry.- pozdrowił go.- Może mi pan pomóc? Szukam kogoś.

[Arivel]

//: Sorka to był jednak człowiek :p
- To zależy czego potrzebujesz nieznajomy. I jak obszerną sakiewkę masz.

[Corchon]

- Trochę pieniędzy się w niej znajdzie.- odrzekł człowiekowi i i nią potrząsnął. - Szukam pewnego... goblina.- rzekł. Przypomniał sobie jego imię.- Narim. Tak się nazywa.

[Arivel]

- A i owszem, znam go. Mały sknera a w dodatku szaleniec. Bywa tu czasem jednak dziś go nie ma. Podobno ma sprawę gdzie indziej...

[Corchon]

Trop...
Elf zainteresował się informacją.
- Gdzie dokładnie?-spytał.

[Arivel]

-Jeszcze nie tak dawno temu pamiętałem ale starość robi swoje i wyleciało mi z głowy. Chyba będę musiał znaleźć na to jakieś lekarstwo.

[Corchon]

- Czy te lekarstwo brzęczy?- zapytał. Odliczył ze swej sakiewki 10 grzywien i zadzwonił nimi w dłoni.- Hmm?

[Arivel]

-Oho, nie wiedziałem że się znasz na lecznictwie. - powiedział. -Wiesz co, przypomniałem sobie nieco. Goblin wspominał coś o wizycie w sklepie "Brązowa wrona".

[Corchon]

- Jak tam dojdę?- zapytał odliczając kolejne 5 grzywien i dołączając je do pozostałych 10. Podzwonił nimi, ażeby skłonić człeka do myślenia.

[Arivel]

-Budynek nie różni się zbytnio od innych, ale ma dużo bardziej masywne frontowe drzwi w porównaniu do innych chałup. Poza tym na zewnątrz widnieje też szyld z nazwą. Po tym chyba najłatwiej poznać. - zaśmiał się oberżysta.

[Corchon]

Elf kiwnął głową. Rozumiał i wiedział czego ma szukać. Wyszedł z gospody. Zaczął spacerować, rozglądając się za szyldem z nazwą "Brązowa wrona", oraz masywnymi drzwiami frontowymi.

[Arivel]

Oczywiście nie było ciężko znaleźć ten budynek, faktycznie wyróżniał się ponad pozostałymi w tym miejscu. Przed sklepem nie było nikogo widać, a firanki czy kotary lekko przysłaniały widok z okien.

[Corchon]

W końcu znalazł. Uśmiechnął się lekko, choć nie było to trudne zadanie. Corchon skierował do niego kroki, stanął przed drzwiami i pewnie nacisnął na klamkę, pchając przy tym drzwi w celu otworzenia ich.

[Arivel]

Sklep nie był wewnątrz jakiś wyjątkowo wielki. Za to prezentował wyjątkowo rozległy asortyment. Można było tutaj znaleźć wszystko i nic. Przy ladzie sklepowej stał starszy ork czytając coś z fragmentu jakiegoś zwoju.