Kobiecie to nie przeszkadzało za bardzo, że pobrudził podłogę, wyraźnie skupiła się na Bękarcie. Cieplutko było w izbie, dobra odmiana do panującego mrozu na zewnątrz, którego już dobiegał koniec, już zaledwie kilka dni. Panienka zaprowadziła go do salonu gdzie usiadł na kanapie za nakazem panienki. - Nie, podziękuję, może kiedy indziej. - Coś w końcu skórka z wilczka się przydała. - Tak, to bardzo straszne, ale zaraz. Trzecie, nikt wcześniej tego nie zgłaszał? Wie może Pani gdzie ostatnio widziano to dziecko, może znikli w tej samej okolicy? Pani wie, śpieszy mi się i nie mam za bardzo czasu na wino i inne sprawy. Dziecko może gdzieś marznąć przez te hemisowe mrozy. Wie Pani coś jeszcze co pomogło by mi w poszukiwaniach? - Odrzekł konkretnie, co prawda to prawda. Na dworze jest zimno, a za zamarznięte zwłoki raczej nie dostanie nagrody, więc czekał o jak najszybszą odpowiedź kobiety.