// Rzuciłem kostką, a potem edytowałem post, żeby nie tworzyć następnego. Ale skoro wyskakuje coś takiego to będę robił dwa posty. Tylko wiec, że zawsze jak był rzut kością, napiszę coś dalej.- My bandytami? Mówi to ten który czai się w mroku. W krzakach. Chodź tu karle. Powiedział podchodząc. Obrzucił cię spojrzeniem, widząc, że nie masz broni w zasięgu rąk, złapał cię za kołnierz i wyciągnął po krzakach i śniegu w krąg ognia. Widzisz że jego ręce są potężne, ukształtowane ciężką pracą, a dłonie zniszczone latami, które w niej spędził. Poruszone udo wybuchło nowym bólem, który przeszył cię aż do rąk. Sprawnymi ruchami przeszukał cię, wyciągnął twoją broń i położył przy ogniu.
Gdy już leżałeś po środku, stanęli w dwójkę w okół ciebie. Znaczącym ruchem, po kolei schowali noże do pochew.
- Przestraszyłeś nas tak się podkradając. Jesteśmy zaledwie kilka godzin drogi od miasta i ty się spodziewasz bandytów? Trochę wiary w ludzi. O ile to bardziej było prawdopodobne, że jesteśmy zwykłymi rybakami próbującymi zarobić na życie łowiąc w pobliskim jeziorze. Ty przynajmniej nie wyglądasz mi na bandytę więc nie martw się pomożemy ci. Zbliżył się i przyklęknął obok ciebie. Przyglądnął się ranie dotykając jej palcem.
- Eh nie źle się wpakowałeś, karle.Widzisz, że zamierza jeszcze coś mówić, ale ból ustał na tyle, że jesteś w stanie wtrącić się.