Wzruszył tylko ramionami. W sumie Rodred mógłby pomóc, ale gdyby miał w swoim ekwipunku jakieś dobre mikstury lecznicze. Ale jak zauważył, ani on sam, ani jego towarzysz takowych nie posiadali. Arcymagowi pozostało więc uleczyć się na własną rękę. Wskazał jeszcze głową na ruiny i wybełkotał coś o zjawach. Wolał by Rodred był przygotowany.
Co ciekawe baron właśnie zdał sobie sprawę, że rany jakie odniósł mógł wyleczyć w dosłownie dziesięć sekund. Tylko dla zjawy dziesięć sekund wystarczyło by, by odrąbać mu głowę. Wolał nie ryzykować. Koniec końców energia magiczna wypełniła jego ciało, odnalazła głębokie rany i w chwilę zatamowała krwawienie. Na oczach Rodreda potężna szrama zrosła się momentalnie, tak samo rany na klatce piersiowej. Nowa krew popłynęła w żyłach. Elrond odchrząknął.
- Dwie zjawy i od groma zombiaków i ghuli. Naliczyłem ich dwa tuziny, ale to nie były wszystkie. To było tylko w jednej komnacie. Wydaje mi się, że ktoś wypełnił umyślnie całe ruiny tym ścierwem, by nikomu nie przyszło do głowy by szukać jakiś ciekawych skarbów. Podejrzewam Mortis. Sam w pojedynkę mam pewien problem by to wyrżnąć. Co zauważyłeś zapewne - Elrond wyglądał jak po spotkaniu z wyjątkowo nieobeznanym w kulturze jedzenie Wampirem.
- Coś znalazłeś?
Umiejętność: Odnawianie