W końcu dotarła. Zwolniła do zwykłego chodu. Wyłączyła się trochę, bo wchodziła jakby do innego świata.
Tak jakby pieniądz był Bogiem, jakby bogactwo było jego błogosławieństwem, a bieda potępieniem. Jakby to był Eden, raj bogaczy. Niebo o strzelistych dachach, błyszczących dachówkach. O kryształowo czystych oknach. Drzwiach w pięknych barwach pięknego drewna. Wszystko to symetryczne, ładne, spójne. Po prostu idealne. Troszeczkę ją to przytłaczało, bowiem sama mieszkała na biednym podgrodziu, w jakiejś chateczce, która zapewniała tylko tyle ile było trzeba.
Elfka miała zamiar podebrać troszkę z tej boskości tym pieniężnym aniołom. Wyrwała się z przemyśleń, przypominają sobie o limicie czasowym, jaki ją zobowiązywał. Podszedł do tejże grupki.
-Co tam?- spytała z uśmieszkiem na ustach.-Czyżbyście mieli plany na skoczek? Skok?- zapytała słodziutko chichocząc.