Autor Wątek: Stawka większa niż życie  (Przeczytany 2253 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Stawka większa niż życie
« dnia: 07 Czerwiec 2016, 19:24:12 »
Nazwa wyprawy: Stawka większa niż życie
Prowadzący wyprawę: Melkior Tacticus/Narrator/Silion
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: brak
Uczestnicy wyprawy: Silion aep Mor, Kiellon aep Kharim, Evening Antarii


Atusel jest dużym, portowym miastem na wschodnim wybrzeżu wyspy. O ponad pięciuset tysiącach mieszkańcach. To właśnie w tym miejscu osiedlili się pierwsi uchodźcy z Marantu i zostali tu tak długo aż odkryty Efehidon nie podźwignął się z ruin umożliwiając przyjęcie w swe mury pierwszych obywateli Valfden. Część ludności pozostała jednak blisko portu prawdopodobnie przypuszczając, że bardzo szybko opuszczą tą dziką wyspę i rzeczywiście część ludności odpłynęła na kontynent, reszta jednak pozostała w tej niewielkiej wiosce by wieść spokojny żywot poczciwych ludzi. Mijające lata przynosiły coraz więcej zmian. Efehidon nie posiadało bezpośredniego połączenia z morzem więc statki handlowe podpływały blisko wioski by przez nią przesyłać towary do miasta. To właśnie była przyczyna rozbudowy wsi, która powoli przekształciła się w miasto. Stare nadbrzeże rybackie zastąpił piękny port mogący przyjąć i odprawić całe floty handlowe, powstały też punkty skupu i sprzedaży towarów potrzebnych na morzu oraz żywności, które stały się dla marynarzy nieocenioną pomocą pozwalającą uzupełnić braki w zapasach. Osiedlało się też tu wielu poszukiwaczy przygód, czekających na okazję by zaciągnąć się na statek i popłynąć w podróż swego życia. Były to główne przyczyny rozwoju Atusel, które powoli traciło swój wiejski charakter i przekształcało się w świetnie prosperujące miasto. Miasto które miało posmakować co to wojna. Dwa Ardenoskie galeony i 12 fregat pojawiło sie wieczorem na horyzoncie.
« Ostatnia zmiana: 14 Czerwiec 2016, 23:25:25 wysłana przez Silion aep Mor »

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #1 dnia: 07 Czerwiec 2016, 20:48:11 »
Silion aep Mor - zwykły krasnolud, wychowany w odosobnieniu, w górach na kontynencie, wyrzucony z domu za niby "splamienie honoru" rodziny po wypadku na szlaku w górach. Wygnaniec na Valfden, nie mający co z sobą począć, wytrwale kroczący do osiągnięcie swoich celi. Teraz szlachcic, marszałek koronny, szczęśliwa głowa rodziny.
Dziś stojący w porcie Atusel, rozmyślający nad swoim życiem i walczący z poczuciem że coś tutaj nie gra.

Jak co popołudnie po wypłynięciu floty na Zuesh, krasnolud robił patrol nabrzeża wpatrując się w niebo, nie wiedział na co czekał ale w środku jakieś poczucie zagrożenia wierciło mu dziurę w żołądku.
Założył dłonie za plecy i szedł dalej, nagle zauważył iż woda została zmącona, dojrzał jakiś ruch. Złapał za nabitą kuszę i włożył w cięciwę bełt. Przycelował. 
Po chwili opuścił broń gdy dojrzał iż to mężczyzna z fortu przed portem płynie na złamanie karku w stronę miasta.
O co chodzi? Gdzie on się tak spieszy? - myślał zdziwiony. Obok Siliona przechodził nagle jaszczur Eren który również zatrzymał się nie wiedząc o co chodzi.
Prowadzący łódź dobił do celu, szybko wyskoczył ze środku transportu i podbiegł do brodacza.
-  Panie, obca flota na horyzoncie, 12 fregat i dwa galeony, chyba z banderą Ardenos. - mówił zasapany.
- Ardenos zaatakowało Atusel? Co Ty mówisz dobry człowieku? - zadziwił się.
- Przyrzekam na swoje życie, to wszystko najświętsza prawda... - dodał nadal łapiąc oddech.
- Jeśli tak stawiasz sprawę... - mruknął - Eren! Biegnij do kapitana straży niech roześle wieść do obywateli, mają się tutaj stawić, do tego niech poinformuje ochotniczą armię... Chce ich tutaj widzieć za pięć minut. Nie ma opierdalania się. Robi się nie dobrze. - niemal krzyknął.
- A Ty człowieku wracaj do fortu, poinformuj tam że mają się zbroić. ÂŁadować działa, blisko i dalekosiężne. Wzmacniać umocnienia. Mamy ich zmieść w pył tak aby wiedzieli że do portu w Atusel nie wpływa się bez zaproszenia. - rzekł szybko.
Obaj zrobili co mieli nakazane a Silion pobiegł do zarządcy stoczni.
- Drogi panie, zbroić wszystkie statki. Prochu krasnoludzkiego nie może zabraknąć, Ardenos atakuje, mamy je zmieść w pył. - rzekł już bardziej opanowanym głosem wbiegając do pomieszczenia.
- Tak jest sir. - rzekł posłusznie po czym wybiegł z budynku zarządzić co nakazano.
Krasnolud również wyszedł by ochłonąć, ta wieść go nieco zdezorientowała, nigdy jeszcze nie dowodził armią.
Kiedyś musi być ten pierwszy raz... - pomyślał.
Nie uszedł z 10 kroków a usłyszał przed sobą cichy syk i błysk zielonego światła. Odruchowo odskoczył w tył.
Z blasku wyszedł szaman z Chmielowa w towarzystwie dwóch jemu podobnych magów lecz innych ras - człowieka i elfa.
- Nie spóźniliśmy się? - zapytał ork uśmiechając się przyjaźnie.
- Spóźnić? Ale na co? Ech... Skąd wiedzieliście? - pytał zdziwiony.
- Później Ci wyjaśnię... - odrzekł uciszając krasnoluda - Narazie się skupmy.
Po chwili, dało się słyszeć chrzęst uderzania metalowych butów o kamienną ulicę portu. To żołnierze okuci w stal powoli schodzili się w miejsce zbiórki idąc na baczność oraz podśpiewując pod nosem hymn Valfden.
Napływał ich prawdziwy ogrom, tyle, że sam Silion zagubił się w liczeniu, a był to tylko jakiś niewielki ułamek stacjonujących tutaj ochotników.
Za ciężkozbrojnymi ludźmi przybyły elitarne oddziały krasnoludzkich zabójców a zaś za nimi same Wysokie elfy przygotowane na wszystko.
- Ekhem... - odchrząknął - Czołem żołnierze! - rzekł głośno.
- CZOÂŁEM PANIE! - odrzekł mu tłum.
- Spocznijcie! - odpowiedział - Drodzy zebrani, dzisiaj potrzebuje was, waszego oddania i zaciekłości. Dzisiaj zaatakowało nas Ardenos. Musimy zniszczyć flotę tego plugawego państwa aby wszystkim a zwłaszcza wam żyło się lepiej. Wierzę że razem dokonamy tego i wreszcie będziemy żyć długo i szczęśliwie. - nie umiał prowadzić długich i inspirujących mów.
Wszyscy przybyli kiwnęli głową jak jeden mąż na znak że rozumieją. Byli gotowi do walki, do oddania życia za kraj.

W tym czasie posłaniec z fortu wrócił do niego i zarządził zbrojenie się. Po niespełna 10 minutach byli gotowi do strzałów oraz mieli ogromne zapasy amunicji pod ręką przyniesione z magazynu. Nagle w forcie błysnęło na zielono i pojawił się tam mężczyzna - mag. Był to ten sam osobnik który przybył wraz z szamanem i elfem.
- Mam was tutaj wesprzeć zsyłając meteory na statki. - rzekł krótko po czym rozejrzał się po horyzoncie - Damy rady. - na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.

Flota Atusel także została jak najszybciej przygotowana do walki dzięki pracy kilkuset osób. Statki były gotowe do odparcia ataku.

//Na razie mamy tyle wojska, jakby co to dotrze z koszar więcej:

3000xElitarny gwardzista - posiada broń dystansową.
1500xKrasnoludzki wojownik - posiada broń dystansową.
1500xWysoki elf - posiada broń dystansową.

//Pozostali:
1xMag - w forcie przed portem
1xMag - w porcie
1xSzaman z Chmielowa - w porcie
25xFregata - gotowe do boju!
15xGalera - gotowe do boju!
1 x Galeon "Pixie" - gotowe do boju!
1 x Galeon "Dixie" - gotowe do boju!

Forum Tawerny Gothic

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #1 dnia: 07 Czerwiec 2016, 20:48:11 »

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #2 dnia: 07 Czerwiec 2016, 21:21:39 »
Pojawiło się jeszcze 6 fregat, nie zważając na nic płynęły na port. Na każdej po 200 demonicznych ogrów.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #3 dnia: 07 Czerwiec 2016, 23:04:24 »
Statki wroga były już w odległości pół kilometra od fortu "Custodi in aeternum", który potrafił miotać pociski na dwa razy większą odległość.
Wrogowie pruli zadziwiająco szybko dzięki sprzyjającej im pogodzie a była ona dość wietrzna z wiatrem skierowanym w stronę miasta. Na czele tego orszaku dumnie płynęły dwa galeony na których łopotała bandera Ardenos. Powoli zmniejszały one swoją odległość by oddać strzał w stronę fortyfikacji.
Działa były już nabite i gotowe do oddania strzału, obsługujące je mężczyźni czekali tylko na znak.
Do fortu teleportował się jeszcze elf, spojrzał na swojego magicznego znajomego i kiwnął do niego głową. Człowiek zszedł na dół i znalazł się poza umocnieniami przed fortem. Stanął na jednej ze skrzyń, spojrzał na wroga który był już w odległości mniejszej niż pięćset metrów. Skoncentrował się i w odpowiednim momencie wypowiedział:
- IZIPASH IPUSH HOUSHAN ELISHASH ARASH QIOSH! - wykonał odpowiedni gest dzięki czemu w stronę wrogich statków ruszyło potężne tornado, ten wir powietrzny o dziwo dawał radę przemieszczać się po tafli wody. Uderzył w przodujące galeony, niszcząc im poszycie oraz wyrzucając załogę do słonego morza.
Gdy strzelcy z fortu zauważyli iż magia uderzyła we wroga natychmiast oddali salwę ze stu dział.
Kule latały i świszczały w powietrzu, sprawiając wrażenie chmary kruków szybujących w stronę horyzontu. Uderzenie ich było opłakane w skutkach dla Ardenos, galeony zostały wręcz podziurawione niczym górski ser z Ereno wraz z kilkoma fregatami.
Pozostałe statki oddały salwę w stronę fortyfikacji obronnej portu, kule rozbiły się o nią czyniąc jej niewielkie szkody, można rzec że wręcz niezauważalne.

Trzy ze statków płynących z tyłu, popłynęły łukiem, okrążając fort tak by skupieni na atakowaniu frontu obrońcy, nie zauważyli ich. Zmierzali w stronę miasta. Były około 200 metrów od "Custodi in aeternum" po lewej i prawej.

Natomiast armia w porcie czekała spokojnie na rozwój wydarzeń. Sam Silion stało uzbrojony po zęby z naładowanymi kuszami chcąc być gotowym na obronę.
- Verror, jak jest? - spytał mężczyzny z lunetą stojącego na dachu pobliskiego budynku.
- Statek podpływa do miasta... - odrzekł po czym spojrzał ponownie przez urządzenie - O chuj... - nagle w dach uderzyła samotna kula armatnia zabijając człowieka i zawalając dach pustego magazynu do wewnątrz.
Szaman widząc tą sytuację zaczął mamrotać coś pod nosem jakby przygotowywał się do rzucenia zaklęcia.
- Kurwa! - krzyknął Silion - Krasnoludzcy zabójcy wystąp przed szereg! - rzekł głośno.
Wielka grupa brodatych stanęła na przedzie armii.
- Gdy tylko te zbłąkane statki wejdą w pole rażenia rozstrzelać w pizdu! Posłać na dno! - mówił dobitnie i wyraźnie.
- Gwardziści! Ustawiacie się na dachach i również staracie się cokolwiek ubić! Wysokie elfy, do szeregu za krasnoludami, przygotować płonące strzały. Zrobimy tam ognisko! - wydawał rozkazy głośno i pewnie.
Wszystko co nakazane przez krasnoluda, zostało wykonane natychmiastowo.

//U przeciwnika:

0xGaleon
9xFregata - stoją przed fortem i przeładowują
3xFregata - starają się uniknąć zostania zauważonym przez fort by wpłynąć do portu.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #4 dnia: 08 Czerwiec 2016, 17:08:50 »
Do miasta dotarło 5 jednostek. 1000 demonów wysypało się z fregat na brukowane nabrzeże, część nawet skakała do morza i mimo bólu płynęła do brzegu.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #5 dnia: 08 Czerwiec 2016, 19:05:03 »
Pięć z dwunastu fregat przedostało się w stronę portu zaś pozostałe siedem oddało kolejną salwę w stronę masywnego fortu. Kule świstały nie czyniąc mu poważnych szkód a jedynie lekko go uszkadzając zewnętrzne umocnienia.
Elf zbieg na dół do swego ludzkiego kompana gdyż widział że statki podpłynęło już za blisko, były bowiem w odległości mniejszej niż dwieście metrów.
Dwaj magicznie uzdolnieni mężczyźni skupili się, formując w chmurach wielkie kule magmy które były z zewnątrz zastygłe w delikatną skorupkę zaś wewnątrz płynne i gorące.
Skoncentrowali się po czym razem wypowiedzieli.
- ELASH RUESH ANESH QIESH OSH HU! - wykonali odpowiedni ruch rękami by po dosłownie kilku sekundach mogli ujrzeć jak dwa wielkie meteory lecą z nieba uderzając we fregaty i dosłownie wciskają je pod wodę.
Dwie z nich zostały doszczętnie zniszczone zaś pozostałe mniej lub więcej uszkodzone.
Obrońcy fortu nie czekali na nic, wsparci przez magiczny atak oddali salwę we wroga ze stu dział, dosłownie robiąc sito z uszkodzonych już po uderzeniu meteoru statków.
Okręty nabierały wody poprzez dziury w kadłubie, coraz szybciej zanurzając się pod taflę wody.
W tej oto chwili fort "Custodi in aeternum" zakończył swoją część obrony. Reszta walki musiała rozstrzygnąć się w porcie.

W tymże porcie zaś aż wrzało od okrzyków zachęcających do walki i krzyków bólu od soli w morzu które wydawały demony.
Armia Atusel była wyjątkowo spokojna i opanowana, wiedzieli co mają robić i czekali tylko na rozkazy które jak narazie nie nadchodziły.
Zaraz po przybiciu statków do przystani, zanim jeszcze demony wyskoczyły ze swych fregat szaman wreszcie skończył mruczeć pod nosem, odpiął od pasa swój mały nożyk po czym naciął sobie obie dłonie od wewnętrznej strony, skupił się i uformował z nich energią duszy krwawą kule którą posłał na trap pierwszego z brzegu statku.
- ARASHIZ URUESH ISASH! - wypowiedział cicho pod nosem.
Nagle na trapie wybuchł czerwony gaz przez który przebiegło z kilkadziesiąt demonów topiąc się jak parafina.

Silion skoncentrował się choć nie miał na to zbyt wiele czasu, wycelował kuszami w dwa pierwsze lepsze demony zbiegające po trapie jednego ze statków i pociągnął za spust. Nagle srebrne bełty wyskoczyły z broni miotającej niczym kreshar podczas ataku na młodą kurkę starej wieśniaczki i wbiły się w łby ogrzych demonów którzy zaryli swymi paskudnymi mordami o kamienną ulicę, sprawiając tym samym iż ich kilku rozpędzonych braci wpadło do morza.
- Ognia! - krzyknął tymsamym wydając rozkaz.
Wpierw Wysokie elfy wystrzeliły podpalone strzały, był to istny grad pocisków, po trzysta sztuk leciało w każdy jeden okręt zabijając przy tym część załogi oraz podpalając żagle. Następnie strzały oddawały krasnoludy strzelając do wybiegających po trapach i skaczących do wody wrogów starając się omijać tarcze lub przebijać się przez nie w ostateczności.
Ulokowani na dachach elitarni gwardziści skutecznie eliminowali pływające z trudem w słonej wodzie ogrze demony.
Armia Ardenos została wręcz zdziesiątkowana bez żadnych strat po stronie Valfden.

Pan Atusel postanowił podejść bliżej brzegu by zajrzeć delikatnie czy nic jeszcze nie wybiegnie ze statku, nagle z wody wyskoczyła ręka i został złapany za nogę. Wystraszony odskoczył w tył lądując tym samym na tyłku. Był to ostatni z przedstawicieli otchłani który przez chwile podtopił się w wodzie tym samym unikając śmierci z rąk strzelców, teraz próbujący wciągnąć marszałka pod wodę. Chcąc się uwolnić, krasnolud uderzył kuszą w łapsko oponenta po czym wierzgał nogą, drugą ręką z której wypuścił przy upadku drugą kuszę sięgnął po srebrny nóż. Zrobił zgrabne zgięcie brzucha w przód oraz zamach ostrzem co poskutkowało odcięciem kończyny stwora. Demon zawył z bólu i drugą ręką chwycił się mocniej brukowanego brzegu portu. Wciągnął się błyskawicznie i stanął na nogi lecz zanim cokolwiek zrobił brodacz zgrabnym ruchem odciął mu jedną z podtrzymujących go w pionie kończyn a następnie gdy ten upadł przebił mózg bronią.

Póki co odnieśli zwycięstwo!

Offline Melkior Tacticus

  • Król
  • ***
  • Wiadomości: 7321
  • Reputacja: -3620
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #6 dnia: 08 Czerwiec 2016, 19:52:29 »
Wygrali. Pytanie, jaki sens miał taki atak? Zbadanie obrony? Nikt tego nie wiedział. Silion mógł się jednakże cieszyć z łatwego zwycięstwa.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #7 dnia: 08 Czerwiec 2016, 19:56:25 »
Nawet jeśli chcieli zbadać obronę, było już dla nich za późno.
- Przeszukać statki! Tylko ostrożnie! - krzyknął Silion do ludzi odpowiedzialnych za zbrojenie statków w porcie, Ci sami mieli teraz rozładować ewentualne fanty.

Offline Inkwizytor

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 19
  • Reputacja: 1
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #8 dnia: 08 Czerwiec 2016, 21:08:12 »
- Pośpiesznie znalazł się przed obliczem Siliona jeden z inkwizytorów. Panie marszałku! Gołąb przyniósł wieści. Proszę - przekazał pergamin.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #9 dnia: 08 Czerwiec 2016, 21:10:30 »
Silion zdziwił się widząc inkwizytora. mimo wszystko na nic nie czekał, odebrał wiadomość.
- Dziękuje panu, już czytam. - rozwinął pergamin by dowiedzieć się o co chodziło tak naprawdę i co to za wiadomości.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #10 dnia: 08 Czerwiec 2016, 21:15:47 »
- Drogi marszałku! Atusel było tylko dywersją. Główne siły uderzyły w Brugrard. Straciliśmy miasto, port i całe ujście Amertodonu. Resztkami sił stawiamy opór w Crack de Tacticu. Do zachodu słońca gmina Satein będzie pod wpływami demonów... Tekst urywa się, tak jakby wiadomość została wysłana w pośpiechu.
« Ostatnia zmiana: 08 Czerwiec 2016, 21:16:06 wysłana przez Isentor »

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #11 dnia: 08 Czerwiec 2016, 22:31:03 »
Krasnolud przeczytał list, to co tam dojrzał wręcz nim wstrząsnęło. Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia połączony z niedowierzaniem i szokiem. Nagle przez jego głowę przeleciały krwawe wizje walk z udziałem demonów które musiały się odbyć w gminie Satein a zwłaszcza w twierdzy Crack de Tacticu. To było okropne.
- Japierdole, co się dzieje? Kurwa mać... - dał upust emocjom - Inkwizytorze, wyślij do stolicy pięć tysięcy rycerzy, jak najszybciej, po dziesięć tysięcy gwardzistów i elitarnych gwardzistów, do tego trzy tysiące krasnoludzkich wojowników i wysokich elfów, tysiąc pięćset orków. - mówił szybko, wiedział co ma robić, jego głowa już układała plan - Wyślij posła do Ekkerund że potrzebujemy ich pomocy. Powiedz że proszę ich jak krasnolud krasnoludów, mam nadzieję że pomogą. - rzekł do jednego z zaufanych ludzi.
Odetchnął głęboko, nagle do jego głowy nadeszły nowe myśli. - Szamanie, sprowadź swoich kolegów jeśli jeszcze jakichś masz i daj znać bractwu świtu że przybywamy. Niech będą gotowi. - wydał polecenie.
Ork spojrzał swym zamglonym wzrokiem na krasnoluda i posłusznie zrobił co mu nakazano - zniknął w zielonym świetle. Za nim pojawiły się jeszcze dwa błyski, to jego koledzy przenieśli się do stolicy i bractwa.
- Tutaj zostanie z obecną armią Janusz z Atusel, jeden z moich dowódców, w razie czego będzie bronił. W stolicy poprowadzi ich do obrony Renton a ja osobiście zmierzam jak narazie w stronę bractwa z odsieczą. Yerrin! - krzyknął do zaufanego człowieka - Dwa i pół tysiąca rycerzy ma teraz od razu wsiąść na koń i ruszyć do Raschet, do siedziby bractwa, ja natomiast za 15 minut chce widzieć trzy tysiące elfów i krasnoludów przed miastem, dziesięć tysięcy gwardzistów, siedem tysięcy elitarnych gwardzistów i tysiąc orków. - rzekł głośno.
- No, no, wszyscy do roboty! Działamy. - krzyknął i sam ruszył do stajni po konia. Gdy tam dotarł, zabrał czarnego niczym noc rumaka i wyjechał przed miasto.
Po ponad piętnastu minutach wszyscy byli gotowi, zebrani i zwarci a rycerze na koniach już dawno w drodze.
- Dzisiaj jedziemy bronić stolicy! Do dzieła! Ruszamy na siedzibę bractwa świtu! - krzyknął po czym wszyscy ruszyli konno do celu - siedziby bractwa świtu.
« Ostatnia zmiana: 09 Czerwiec 2016, 17:39:21 wysłana przez Silion aep Mor »

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #12 dnia: 09 Czerwiec 2016, 19:11:28 »
Krasnolud nauczony jak już jeździć pierwsze co zrobił to udał się do stajni miejskiej po ogiera przeznaczonego mu na tą niezwykłą wyprawę w celu ratowania królestwa. Kiellon zastał tam młodego stajennego.
- Dawaj konia zwącego się Koniś mam pozwolenie od orka Kenshina, byle chyżo!
Warknął na młodzieńca a ten spokojnie rzekł.
- Już się robi, ale czy nie można by grzeczniej?
-Synek tu chodzi o obronę królestwa dawaj, że no!
Krzyknął jeszcze raz a koń po sekundach zjawił się gotowy do jazdy. Brodacz od razu go dosiał i pędził na złamanie karku ku Atusel. Droga szła mu długo nawet jak pędził galopem w głowie roiło mu się jak demony sieją spustoszenie zabijając każde niewinne dziecko wtedy też splunął soczyście na ziemię a koń pędził ile miał sil, a że dawno nie był wykorzystywany do takich zadań wolał go nie przeciążać i dość częste robił przerwy, po to choćby żeby się wysikać jakoś wizja walki z pełnym pęcherzem mu się nie widziała, więc od czasu do czasu chodził odcedzać kartofelki. Następnie wsiadał na konia i pędził dalej mijając wsie za wsią. Podróż mijała a czas leciał nieubłaganie a demony nadal robiły swoje. Brodacz chciał mieć w tym udział i zabić, tyle ile mógł marzyło mu się świat wolny od demonicznej zarazy, jednakże do tego daleka droga, także krasnolud jechał myśląc cały czas nad walką ile będzie w stanie osiągnąć po tej porażce na Zusesh, także jechał w stronę Atusel licząc na to iż spotka po drodze kogoś z kim mógł się zabrać i dowiedzieć się jakie są plany obrony. W tym czasie zajechał przed miasto Atusel, gdzie zbierała się armia gotowa do wyjazdu wtedy podął - Kto dowodzi? I  potrzebujecie jeszcze może jednego strzelca? Następnie odwrócił się na koniu i zmienił kierunek jazdy, by zrównać szyki i ruszyć razem walcząc z demonami.
« Ostatnia zmiana: 09 Czerwiec 2016, 19:28:50 wysłana przez Kiellon aep Kharim »

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #13 dnia: 10 Czerwiec 2016, 16:09:50 »
- Pan Marszałek Silion Erenus aep Mor dowodzi krasnoludzie. - odpowiedział Kiellonowi jeden z żołnierzy jadąc na swym rumaku.
Armia bardzo szybko pokonywała kolejne metry a później kilometry zostawiając za sobą widok portowego miasta Atusel.
Mijali łąki porośnięte kwieciem, jeszcze nieskalane pożogą wojny, farmy na których mimo toczących się walk wieśniacy wciąż pracowali na spokojnie, nie przejmując się niczym a zwłaszcza tym co dzieje się wokół nich. Przejeżdżali przez mały las w którym natrafili na grupkę jeleni które przestraszone i zdezorientowane przebiegły im drogę.
Jak na razie było spokojnie, zbyt spokojnie...

W ten oto sposób wciągu kilku godzin oddział liczący tysiące żołnierzy dotarł do gminy Raschet. Popędzali konie na zabój by tylko dotrzeć i obsadzić ważny strategiczny punkt jakim jest siedziba Bractwa ÂŚwitu który blokował drogę do stolicy od południa.
Po około kilkunastu minutach w oddali, na wysokim wzniesieniu majaczył obraz jakże majestatycznej i solidnej twierdzy.



Silion jako pierwszy jeszcze bardziej pospieszył konia który już ledwo dychał, widać było że dostał w kość. Oj będzie mu się należał wypoczynek, strawa i poidło.
Wjechał wąską dróżką prowadzącą pod górę by dostać się pod mury Bractwa ÂŚwitu. Dojrzał stojącego tam paladyna, nawet nie schodząc z konia krzyknął do niego.
- Jestem Marszałkiem Koronnym, dawać mi tutaj dowódcę Bractwa ÂŚwitu lub jego zastępcę. Wojna zawitała do naszych wrót! No już, już!

[member=25911]Evening Antarii[/member] lub [member=26446]Bethrezen Hatton[/member]

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #14 dnia: 10 Czerwiec 2016, 17:21:51 »
Stojący przy bramie paladyn oczywiście wiedział o wojnie. Tysiące rycerzy wysłano już na front, inni zdążyli wrócić, naprawić swe broni i dalej w drogę, by bronić kraju. Mężczyzna pobiegł wgłąb twierdzy Bractwa, przemierzył najszybciej jak umiał plac zapełniony wojownikami szykującymi się na walki. Wbiegł do środka, gdzie też panowało poruszenie. Rycerze właśnie czekali na jakiś sygnał, na wiadomość, gdzie będą najbardziej potrzebni. Paladyn wbiegł do wielkiej sali, gdzie przy stole debatowali najbardziej znaczący paladyni. Wśród nich była Antarii.
- Siostro! Silion aep Mor przybył pod bramy Bractwa. ÂŻąda widzieć się z tobą!- wyjaśnił bez słowa zadyszki. Evening wskazała coś na mapie paladynom. Skinęła do ich głową. Sama zaś udała się na dół w towarzystwie paladyna. Zbiegła po schodach, choć miała ochotę lecieć, albo przemieścić się, by być szybciej, by słyszeć wieści, by zdążyć z rozkazami nim kolejne twierdze padną
-Silion!- zawołała w bramie. Szybko przemierzyła dzielący ją dystans. -Co mam czynić? Powiedz ilu ludzi ci potrzeba, a dam o wiele więcej. Gdzie mają się udać?

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #15 dnia: 10 Czerwiec 2016, 20:39:40 »
- Aż sam marszałek dowodzi. O! Zaskoczony wiadomością krasnolud pogładził się po brodzie a później pokazał swoje zębiska. Następnie zrównał szyk jadąc obok jednego z żołnierzy, można by rzecz bracia wojny. Towarzysze pędzili, by bronić królestwo przed zniszczeniem jakiego dokonywali demony likwidując każdego i paląc wszystko na swej drodze. W tym wszystkim uczestniczył Kiellon prosty strzelec, któremu odmówiono wstąpienia do bractwa i wyszkolenia się pod ich sztandarem! Jednak się nie poddawał a pędził walczyć za wole państwo i jego ludy. Konnica mijała spokojne wsie dla, których czas stał w miejscu robili swoje i nie przejmowali się niczym istna sielanka. W tym samym czasie łąki usłane były kwiatami wszystko to, by Kiellona obchodziło, gdyby nie fakt, iż jest krasnoludem. Dla niego to były jedynie chwasty natomiast jeśli, byłby elfem to zupełnie inaczej spojrzałby na to. Brodacz jechał dalej trzymając szyk nie wychylając się zanadto, wszak to była jego pierwsza podróż konna i dość poważna za razem. W końcu dojechali do lasu tam musieli zwolnić przegrupowując się we dwie linie jadąc gęsiego cóż trakt był wąski, jak to w lasach bywa do tego jelenie zabłądziły przeszkadzając w szybkim przejeździe. Wydawać by się mogło, że wszystko sprzeciwia się woli obrońców do tego ta cisza mogła zwiastować, że coś się nie długo wydarzy ogólnie wszystko było takie dziwne. W końcu jednak dotarli pod cytadele Bractwa ÂŚwitu! Krasnolud rozglądając się czuł, że to miejsce będzie dla niego idealne już nie mógł się doczekać przekroczenia murów twierdzy. - Wspaniała budowla. Pomyślał chwilę milcząc, bo on tu nic do gadania nie miał jego koń natomiast parskał i potrzebował jedzenia oraz wody, ponieważ przerw po drodze nie było. Wtedy też przemówił marszałek prosząc o spotkanie z dowódcą a krasnolud bacznie się temu przyglądał, gdyż poznanie tutejszej hierarchii ułatwi mu sprawę. Na zaskoczenie Kiellona dowódcą okazała się piękna anielica w co nie mógł uwierzyć a jego serce nagle przyspieszyło. Nie wiedziałem, że tu mają takie skarby. Dobrze się stało, że wybrał się na tą wojnę zamiast czekać w domku, ale jedno go dziwiło czemu anielica nie walczyła w bronie Zuesh? Ona, by mogła doprowadzić do naszego zwycięstwa to pytanie będzie mu towarzyszyło, przez dłuższy czas aż w końcu zapyta się zainteresowanej. Teraz jedynie wszystko podziwiał napawając się widokiem i milcząc jak grób.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #16 dnia: 10 Czerwiec 2016, 22:27:04 »
Mężczyzna widział iż paladyn posłusznie zrobił to o co go w dość specyficzny sposób poproszono. W duchu ucieszył się że nie będzie zbędnych utrudnień które by spowolniły działania wojenne choć w sumie to i tak wiedział że jak na razie to miejsce to jego punkt docelowy. Nie wiedział jak jest na froncie. Ta niewiedza go cholernie frustrowała. Wściekał się w duchu na tak beznadziejny wywiad jaki to królestwo posiadało. Demony grasowały po rodzimym podwórku a on nawet nie znał ich liczebności.
Zrobił zniesmaczoną minę po czym zeskoczył z konia nadal czekając na paladyna lub kogokolwiek kto mu teraz wyjdzie na przeciw.
Spoglądał z zaciekawieniem na masywne, silne oraz elegancko wyglądające mury twierdzy wykonane z białego kamienia. Bardzo podobały się krasnoludowi który będąc tutaj pierwszy raz w życiu ze skrywanym w duchu zachwytem przyglądał się wszystkiemu od strzelistych okien do niebieskiej dachówki przywodzącej na myśl niebo i samego Zartata który teraz wyraźnie miał ich w głębokim poważaniu.
Nagle naprzeciwko niemu, wielkimi, strzelistymi, zdobionymi drzwiami wyszła anielica Evening - olśniewająca jak zawsze, na tle swych śnieżnobiałych skrzydeł prezentowała się iście nieziemsko i pokazywała prawdziwą potęgę bogów. Bo jaki śmiertelnik nie marzyłby o tym by zostać chodzącą manifestacją boskiej potęgi na ziemi?
Skrzydlata kobieta szła w towarzystwie tegoż paladyna którego krasnolud wysłał po dowódcę.
Kiwnął głową w podzięce w stronę mężczyzny po czym zaplótł ręce za plecami i chodził w kółko spoglądając w ziemie.
- Evening! Spokojnie. - rzekł opanowany, wiedział że tylko spokój teraz pozwoli zachować mu klarowny umysł a miał pod swoją komendą dwadzieścia sześć i pół tysiąca wojaków którzy byli gotów walczyć za ojczyznę do ostatniego tchu - to do czegoś zobowiązywało.
- Przybywam tutaj z Atusel które w ramach dywersji zostało zaatakowane drogą morską przez Ardenos lecz spokojnie, flota wroga została zmasakrowana doszczętnie. Jak się okazało właściwym celem był Brugrard i gmina Satein. Do wieczora zostanie ona zajęta przez demony. Potrzebuje wsparcia. Ile możesz dać wojaków uzbrojonych w srebro? Ogólnie to chodzi o to żebyś większość tego co możesz dać, wysłała na zachód do obrony nabrzeża gdyż tam ponoć się aż roi od demonów. - tłumaczył.
- My mamy na chwile obecną zamiar obsadzić wojskiem waszą twierdzę gdyż w pewien sposób ona blokuje przejście z południa do stolicy. Prawda że nie jest w centrum tej drogi ale i tak jest ważnym strategicznym punktem. - wyjaśniał ze słyszalnym zapałem w głosie.
Mężczyzna spojrzał na Evening proszącym wzrokiem wiedząc że prawdopodobnie może ona mu pomóc.
- Ev, potrzebuje zwiadowcy, takiego który na pewno wróci do nas w jednym kawałku i nie da się zabić. Czy... Czy u was w Bractwie nie ma więcej aniołów poza Tobą i... - nie mogło mu to przejść przez gardło - F-Funerisem? Taki anioł mógłby zrobić szybki zwiad i przynajmniej dowiedziałbym się jaka jest liczebność wroga w Satein. Poza tym nie można go zabić i o to mi chodzi. Chciałbym przechytrzyć wroga. - rzekł.
- Możemy tutaj na razie zostać dopóki nie obmyślę jakichś konkretów? Wiem że czas się liczy dlatego chodzi mi o dosłownie chwilę dopóki ewentualny zwiadowca nie wróci... Moi żołnierze są mocno spragnieni i głodni, gnaliśmy na złamanie karku. - pokazał że troszczy się również o armię a nie tylko o swój tyłek.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #17 dnia: 10 Czerwiec 2016, 22:56:57 »
Spokojnie!? Jak można być spokojnym? Eve czuła się jakoś dodatkowo bezradnie w związku z brakiem jakichkolwiek umiejętności strategicznych, planowania, dowodzenia, dysponowania ludźmi. Nie chciała zawieść, a przecież zdradziła już Valfden, jej przyjaciół, króla, całe Zuesh o które kiedyś walczyła jako paladyn. Jak mogła to odpracować? Zabiła trzech ważnych Kunan i jednego generała. I Silion karze jej być spokojną.
-Obecnie w Bractwie znajduje się pięć tysięcy rycerzy różnych rangą. Są rekruci, rycerze, paladyni i mściciele. W innych siedzibach ulokowanych jest jeszcze około... dziesięciu tysięcy... i pięć tysięcy rezerwowych, takich, co na co dzień nie ćwiczą, ale w barwach Bractwa gotowi są do walki. Dozbrajamy ich od czasu do czasu, także będę zdolni do pomocy. Rekrutów na całym Valfden z tego co mi wiadomo jest 4 tysiące. Rycerzy 6 tysięcy. Paladynów 7 tysięcy i mścicieli 3 tysiące. Ludzi stacjonujących tutaj wyślę na południe i nieco na zachód, co ty na to? Tysiąc zostanie tutaj. Czy proponujesz jakąś inną strategię?- wolała zaciągnąć porady u kogoś bardziej doświadczonego.
-Bractwo będzie się bronić i blokować pochód demonów w stronę Efehidonu. Daj mi 8 tysięcy by blokowali okolice rzeki. Reszta uda się tam gdzie mówisz- na zachód. A co do zwiadowców... Funeris przepadł jak kamień w wodę, nie mam pojęcia co się z nim dzieje. I szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi. Szkoda jedynie, że nie pomaga w walkach, bo chociaż tylko po to mógłby się zjawił. I tak nic by nie stracił. Jestem w stanie wezwać anielicę i anioła, Zariel i Razjela. Więcej... nie sądzie, bym dała radę. Oni angażują się w nasze "ziemskie" sprawy. Oni pomogą na pewno- wyjaśniła sprawę zwiadowców. -Tylko muszę wezwać ich z Przystani. To nie potrwa długo- dodała.
-Hmm... Sil, ale ja nie znajdę jedzenia dla 26,5 tysiąca żołnierzy. Mogę kazać rozdać chleb i kubki z wodą, trochę owoców. Ale nie będzie to nic solidnego...- zmartwiła się. Spojrzała smutno w stronę, z której nadchodziło wojsko przewyższające liczebnością wiele miast.
-Silion, mogłabym cię prosić na chwilę na rozmowę w cztery oczy?- uprzejmie spojrzała na krasnoluda, który towarzyszył jej przyjacielowi. Nie chciała, by źle to odebrał.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #18 dnia: 10 Czerwiec 2016, 23:46:45 »
Marszałek odwrócił się na pięcie by podejść do juków swego konia którego maść przywodziła na myśl bezgwiezdne niebo w mroczną Hemisową noc. Odpiął guziczek po czym podniósł klapę, z wewnątrz wyjął bukłak z wodą i pociągnął solidnego łyka. Orzeźwienie - tego teraz potrzebował po kilku godzinach jazdy w mocnym Astasowym upale.
Po kilku łykach poczuł się znacznie lepiej, otarł usta zewnętrzną częścią dłoni i odłożył pojemnik spowrotem do juków.
Krasnolud spojrzał na anielicę po czym rzekł spokojnym i opanowanym głosem.
- Bardzo przepraszam ale drapało mnie w gardle od tego upału. Cóż nawet jeśli to miałby być chleb oraz owoce to i tym zapewne nie pogardzą. To dobry oddział, wie co ich czeka. - rzekł spoglądając na czekającą u stóp wzgórza armię która w słońcu majestatycznie błyszczała oślepiając, efekt taki był zasługą stali w którą większość z wojaków była odziana. Uśmiechnął się pod nosem widząc ten obraz.
- Spójrz Evening. Masz tutaj grupę dzielnych ludzi w pełnej okazałości. Czyż to wręcz nie skłania do przemyśleń na temat życia i śmierci? - zapytał zbaczając z tematu - No ale wracając do tematu. Czyli ogółem na całej wyspie macie około dwudziestu tysięcy członków? - zapytał po czym podrapał się po brodzie myśląc - ... w tym tutaj na miejscu pięć tysięcy? Okej, moja armia prawie w całości jest uzbrojona w srebro. Zrobimy taki myk. Tam ci tutaj dwa tysiące jednostek dystansowych by w razie czego odeprzeć atak z powietrza i zostawię Yerrina by dowodził oddziałem a ty wesprzesz mnie dwoma tysiącami rycerzy. Może być? Do tego dam Ci jeszcze 4 tysiące gwardzistów. Nie chcę zbyt uszczuplać oddziału gdyż nie wiem co zastanę na miejscu a tak to będziesz tutaj miała około 9 tysięcy jednostek. Pasuje? - zapytał.
Odetchnął głęboko myśląc nad tym wszystkim co anielica mu powiedziała. Wiedział że każda decyzja którą teraz podejmie może być zbawienna lub opłakana w skutkach. Nie chciał popełniać tyć złych - zbyt cenił sobie własne życie i swoich żołnierzy którzy teraz należeli do niego - jednej z najważniejszych osób w państwie po śmierci króla.
- Zmobilizuj swoich ludzi z tych innych siedzib i niech te dziesięć tysięcy przejdzie przez stolicę i ruszy na zachód. Sam Efehidon jest w miarę dobrze zabezpieczony, miejmy nadzieję że dowódcy zachodu nie dopuszczą do tego by wróg dorwał się do serca wyspy i rozszarpał je niczym wilk życiodajny organ łani. Rezerwowych także na razie zwołaj tutaj, do siedziby, nie wiem gdzie ich pomieścisz ale powinni być tak ukryci by demony myślały iż sama twierdza jest słabo chronione czyli to taki łatwy kąsek. Jak to się uda to będą miały przykrą niespodziankę. - uśmiechnął się zadziornie.
- Funeris zawsze myślał tylko o sobie i swoim wyimaginowanym świecie w którym żyje, gdzie każdy go wielbi i ma za boga. Szkoda strzępić ryja. - skwitował krótko - Poproszę w takim razie o Zariel i Razjela. Którekolwiek z nich wyślemy na zwiad a tymczasem odpoczniemy króciutko. - rzekł spokojnie zaplatając dłonie za plecami.
- Tak, tak, oczywiście. - odrzekł na pytanie dotyczące prywatnej rozmowy po czym odszedł gdzieś na bok z anielicą - Tak więc Ev, o co chodzi? - zapytał lekko zaniepokojony choć skrywał tą emocje pod maską, nie chciał by ktokolwiek teraz widział iż się czymkolwiek martwi.

Offline Nawaar

  • Lord Elekt
  • ***
  • Wiadomości: 9629
  • Reputacja: 11037
  • Płeć: Mężczyzna
    • Karta postaci

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #19 dnia: 11 Czerwiec 2016, 11:37:22 »
Woda i chleb oraz trochę owoców. Te słowa jakoś go nie pocieszały, ponieważ wojownicy jakoś powinni jeść solidnie, bo jak ginąć to chociaż z pełnym żołądkiem i oczywiście brak alkoholu to mu się nie widziało i pewnie, by posmutniał, gdyby nie zapas w jaki się zaopatrzył! Krasnolud odpiął butelkę gorzołki i pociągnął solidy łyk z butli i od razu poczuł się lepiej przynajmniej jak umrze to zadowolony, iż alkohol taki słodki, pyszny działał na niego lepiej niż woda. - Od razu lepiej. Kończąć otarł swoją brodę. Kiellon wraz z koniem przekroczyli bramę Bractwa ÂŚwitu, by tam odpocząć od tej jazdy przez całą drogę bez przerwy. Krasnolud otarł pot z czoła i wraz z koniem poszli gdzieś w cień, aby się nie męczyć więcej oczywiście rozejrzał się wokół mając teraz całą twierdzę do obejrzenia. W sumie mógłby tutaj zamieszkać jakoś wizja ciągłych treningów, musztr i walczenia z demonami i innymi bytami mu nie przeszkadzała do tego to wszystko wyglądało pięknie kapitularz emanował mocą spokoju i ładu, jakby został wybudowany za pomocą krasnoludzkich dłoni. Twierdza nie do zdobycia prawie jak twierdza w Torgonie. Kiellon mógł się tutaj poczuć jak w domu, jednakże teraz odpoczywał czekając na dalsze rozkazy wymarszu albo coś innego do robienia.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Stawka większa niż życie
« Odpowiedź #19 dnia: 11 Czerwiec 2016, 11:37:22 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything