Silion aep Mor - zwykły krasnolud, wychowany w odosobnieniu, w górach na kontynencie, wyrzucony z domu za niby "splamienie honoru" rodziny po wypadku na szlaku w górach. Wygnaniec na Valfden, nie mający co z sobą począć, wytrwale kroczący do osiągnięcie swoich celi. Teraz szlachcic, marszałek koronny, szczęśliwa głowa rodziny.
Dziś stojący w porcie Atusel, rozmyślający nad swoim życiem i walczący z poczuciem że coś tutaj nie gra.
Jak co popołudnie po wypłynięciu floty na Zuesh, krasnolud robił patrol nabrzeża wpatrując się w niebo, nie wiedział na co czekał ale w środku jakieś poczucie zagrożenia wierciło mu dziurę w żołądku.
Założył dłonie za plecy i szedł dalej, nagle zauważył iż woda została zmącona, dojrzał jakiś ruch. Złapał za nabitą kuszę i włożył w cięciwę bełt. Przycelował.
Po chwili opuścił broń gdy dojrzał iż to mężczyzna z fortu przed portem płynie na złamanie karku w stronę miasta.
O co chodzi? Gdzie on się tak spieszy? - myślał zdziwiony. Obok Siliona przechodził nagle jaszczur Eren który również zatrzymał się nie wiedząc o co chodzi.
Prowadzący łódź dobił do celu, szybko wyskoczył ze środku transportu i podbiegł do brodacza.
- Panie, obca flota na horyzoncie, 12 fregat i dwa galeony, chyba z banderą Ardenos. - mówił zasapany.
- Ardenos zaatakowało Atusel? Co Ty mówisz dobry człowieku? - zadziwił się.
- Przyrzekam na swoje życie, to wszystko najświętsza prawda... - dodał nadal łapiąc oddech.
- Jeśli tak stawiasz sprawę... - mruknął
- Eren! Biegnij do kapitana straży niech roześle wieść do obywateli, mają się tutaj stawić, do tego niech poinformuje ochotniczą armię... Chce ich tutaj widzieć za pięć minut. Nie ma opierdalania się. Robi się nie dobrze. - niemal krzyknął.
- A Ty człowieku wracaj do fortu, poinformuj tam że mają się zbroić. ÂŁadować działa, blisko i dalekosiężne. Wzmacniać umocnienia. Mamy ich zmieść w pył tak aby wiedzieli że do portu w Atusel nie wpływa się bez zaproszenia. - rzekł szybko.
Obaj zrobili co mieli nakazane a Silion pobiegł do zarządcy stoczni.
- Drogi panie, zbroić wszystkie statki. Prochu krasnoludzkiego nie może zabraknąć, Ardenos atakuje, mamy je zmieść w pył. - rzekł już bardziej opanowanym głosem wbiegając do pomieszczenia.
- Tak jest sir. - rzekł posłusznie po czym wybiegł z budynku zarządzić co nakazano.
Krasnolud również wyszedł by ochłonąć, ta wieść go nieco zdezorientowała, nigdy jeszcze nie dowodził armią.
Kiedyś musi być ten pierwszy raz... - pomyślał.
Nie uszedł z 10 kroków a usłyszał przed sobą cichy syk i błysk zielonego światła. Odruchowo odskoczył w tył.
Z blasku wyszedł szaman z Chmielowa w towarzystwie dwóch jemu podobnych magów lecz innych ras - człowieka i elfa.
- Nie spóźniliśmy się? - zapytał ork uśmiechając się przyjaźnie.
- Spóźnić? Ale na co? Ech... Skąd wiedzieliście? - pytał zdziwiony.
- Później Ci wyjaśnię... - odrzekł uciszając krasnoluda
- Narazie się skupmy.Po chwili, dało się słyszeć chrzęst uderzania metalowych butów o kamienną ulicę portu. To żołnierze okuci w stal powoli schodzili się w miejsce zbiórki idąc na baczność oraz podśpiewując pod nosem hymn Valfden.
Napływał ich prawdziwy ogrom, tyle, że sam Silion zagubił się w liczeniu, a był to tylko jakiś niewielki ułamek stacjonujących tutaj ochotników.
Za ciężkozbrojnymi ludźmi przybyły elitarne oddziały krasnoludzkich zabójców a zaś za nimi same Wysokie elfy przygotowane na wszystko.
- Ekhem... - odchrząknął
- Czołem żołnierze! - rzekł głośno.
- CZOÂŁEM PANIE! - odrzekł mu tłum.
- Spocznijcie! - odpowiedział
- Drodzy zebrani, dzisiaj potrzebuje was, waszego oddania i zaciekłości. Dzisiaj zaatakowało nas Ardenos. Musimy zniszczyć flotę tego plugawego państwa aby wszystkim a zwłaszcza wam żyło się lepiej. Wierzę że razem dokonamy tego i wreszcie będziemy żyć długo i szczęśliwie. - nie umiał prowadzić długich i inspirujących mów.
Wszyscy przybyli kiwnęli głową jak jeden mąż na znak że rozumieją. Byli gotowi do walki, do oddania życia za kraj.
W tym czasie posłaniec z fortu wrócił do niego i zarządził zbrojenie się. Po niespełna 10 minutach byli gotowi do strzałów oraz mieli ogromne zapasy amunicji pod ręką przyniesione z magazynu. Nagle w forcie błysnęło na zielono i pojawił się tam mężczyzna - mag. Był to ten sam osobnik który przybył wraz z szamanem i elfem.
- Mam was tutaj wesprzeć zsyłając meteory na statki. - rzekł krótko po czym rozejrzał się po horyzoncie
- Damy rady. - na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
Flota Atusel także została jak najszybciej przygotowana do walki dzięki pracy kilkuset osób. Statki były gotowe do odparcia ataku.
//Na razie mamy tyle wojska, jakby co to dotrze z koszar więcej:3000xElitarny gwardzista - posiada broń dystansową.
1500xKrasnoludzki wojownik - posiada broń dystansową.
1500xWysoki elf - posiada broń dystansową.
//Pozostali:1xMag - w forcie przed portem
1xMag - w porcie
1xSzaman z Chmielowa - w porcie
25xFregata - gotowe do boju!
15xGalera - gotowe do boju!
1 x Galeon "Pixie" - gotowe do boju!
1 x Galeon "Dixie" - gotowe do boju!