Kiellon zawitał do posterunku budynek dość duży z dwoma strażnikami przed nim. Krasnolud otarł swoją gębę, by jakoś normalnie wyglądać oraz poprawił brudne spodnie wraz z koszulą, a książkę trzymał cały czas pod pachą, aby mu pamiątka nie uciekła. Tak robiąc kilka kroków na przód przyjrzał się posterunkowi okna zakratowane na wypadek ataku, co go właściwie nie dziwiło ludzie nie zawsze lubili strażników miejskich do tego miał on jedno piętro, by funkcjonariusze mieli swoje pokoje do przesłuchania świadków, przesłuchiwania oskarżonych i ogólnie, aby podczas służby mogli wypocząć nic nowego odpoczynek należy się każdemu, jednakże widział pewne mankamenty na przykład to, że budynek nadawał się do renowacji farba złaziła był jakiś brudny no zarządca miasta musiał doinwestować w budynek nim popadnie całkiem w ruinę i już nie będzie przypominał porządnego posterunku. Kiellon już myślał jak wypocznie, kiedy skończy się jego wyprawa a wypoczynek widział jako kufle piwa wypitego jednym po drugim tak rozmarzony przeszedł przez próg budynku.
- Doberek. Przywitał się przyjaźnie z pierwszym urzędnikiem na jakiego trafił a trzeba było przyznać, że posterunek tętnił życiem było pełno ludzi w nim i każdy gdzieś się spieszył krasnolud był ciekaw czy będą mieć dla niego czas. - Chciałbym porozmawiać z kierownikiem zmian strażników czy go zastałem? A trzeba było przyznać, że brudny krasnolud nie wyglądał zbyt reprezentatywnie raczej jak żul z dzielnicy biedoty, jednakże urzędnik musiał mu pomóc, bo takie było prawo petent rzecz święta.