Kiwnął głową na znak że rozumie i wyszedł, by według rozkazu Lorda Generała ochłonąć. Wychodząc na pokład topór podpiął do pasa. Westchnął gdy słońce oświetliło jego twarz. Podszedł do jednej z barierek, oparł się o nią. Popatrzył na niebo, potem na morze a potem na horyzont. Twarz skierował w stronę od której wiał wiatr, pozwolił mu rozwiewać jego długie włosy na wszystkie strony, sunąć po jego brodzie, oraz lekko falować płaszczowi. Uspokajał się, choć był to tylko proces poboczny. Tak na prawdę myślał. O tym że zjebał, zachował się jak dzieciak, sprowokowany przez tarczownicę będącą w jego wieku. Zacisnął pięści tak że chrupnęło. Splunął do morza, podszedł do kilku marynarzy i spytał czy może im w czymś pomóc, chcąc mieć się czym zająć.