Autor Wątek: Test kruka - Isirr van Triol  (Przeczytany 3808 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Canis

  • Gość
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #20 dnia: 22 Styczeń 2016, 22:53:49 »
//Zależy od godziny jaką mamy...

Oczywiście, że Isirr nie mógł korzystać z innych możliwości jak piesza wędrówka, był tego świadom, ze wynajmując konia to nawet nie bezie wiedział jak wsiąść na niego.

Wymijając bramę rozglądał się wokół poszukując podróżnych karawan zmierzających do Atusel, niemniej jednak czekała go dokładnie piesza wędrówka z postojami przy najbliższych zajazdach by kupić prowiant i jedzenie. Był wytrwały i niestrudzony idąc na szlak.

Offline Anette Du'Monteau

  • Zakon Keitai
  • ***
  • Wiadomości: 9809
  • Reputacja: 12877
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ktoś i każdy, to moje imię.
    • Karta postaci

Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #21 dnia: 23 Styczeń 2016, 01:16:45 »
Wędrówka zapowiadała się z początku na pieszo ale po paru metrach uszu Isirra dobiegł dźwięk kół wozu i stukajacych kopyt koni. Jak się okazało były to nawet dwa wozy.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #21 dnia: 23 Styczeń 2016, 01:16:45 »

Offline Anette Du'Monteau

  • Zakon Keitai
  • ***
  • Wiadomości: 9809
  • Reputacja: 12877
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ktoś i każdy, to moje imię.
    • Karta postaci

Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #22 dnia: 23 Styczeń 2016, 01:17:34 »
//: Nie to konto ale mniejsza:p

Canis

  • Gość
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #23 dnia: 23 Styczeń 2016, 01:36:46 »
Jestem młody, nieucharakteryzowany, nieprzygotowany... kurwa w cholerę kłopotu z takimi improwizacjami zawsze. Możemy jednak zacząć grać już teraz. Pomyślał rozglądając się wokół poszukując źródła odgłosu, tychże 2 niezależnych wozów. 

Odwrócił się w porę i środkę krocząc do tyłu rozłożył ramiona machając n ościerz niemi by zwrócić uwagę wozów, zagrodzić częściowo rpzejazd traktem, niemal wręcz wymusić zatrzymanie się woźnic. Krzyknął zaś zawczasu co by got eż nie zignorowali.
- Chejże! proszę? do Atusel zmierzam, zapłacę za podwiezienie! ja marynarz, zmierzam na mój galeon co żem najęty jest! Czekajta! Pomóżcie w potrzebie! - zawołał w kierunku woźnicowych chcąc zwrócić uwagę na siebie...

Offline Arivel

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 315
  • Reputacja: 315
  • Płeć: Kobieta
  • Rekrutantka
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #24 dnia: 23 Styczeń 2016, 16:52:57 »
-Zejdź pan z drogi! Ja nie jadę to Atusel tylko na północny wschód. Wóz też pełen, nie ma miejsca na takich. - odpowiedział jeden woźnica. Wciąż zbliżał się drugi. Najwyraźniej nie usłyszał twoich wcześniejszych słów bo nie zauważyłeś żadnej reakcji z jego strony.

Canis

  • Gość
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #25 dnia: 23 Styczeń 2016, 16:55:27 »
Więc zwrócił się bokiem jednocześnie zastępując drogę drugiemu.

- Chejże może pan! pomoże? do Atusel zmierzam, zapłacę za podwiezienie! ja marynarz, zmierzam na mój galeon co żem najęty jest! Czekajta! Pomóżcie w potrzebie! - zawołał w kierunku drugiego powozu chcąc zwrócić uwagę na siebie...

Offline Arivel

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 315
  • Reputacja: 315
  • Płeć: Kobieta
  • Rekrutantka
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #26 dnia: 23 Styczeń 2016, 17:12:04 »
Ten woźnica się zatrzymał. Był nieco starszym mężczyzną o już siwiejące czuprynie.
-A wy czasem nie za młodzi na marynarza?

Canis

  • Gość
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #27 dnia: 23 Styczeń 2016, 17:17:47 »
- Na marynarza? nie... kapitanem, wielkim starym doświadczonym wilkiem morskim -  dziejowym nie jestem, to raczej mój świeży fach! ... jedyny na jaki mam perspektywy. - powiedział posępnym tonem z błagalnym wzrokiem spoglądając na woźnicę. - Niechże pan podwiezie, ja zapłacę... wiele nie mam, ale parę grzywien dam za miejsce na wozie, co by móc dotrzeć. pieszo to tydzień będę szedł, a mi okręt za 3 dni wypływa... bądź pan łaskawy... - upraszał dalej podchodząc do wozu.

Offline Arivel

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 315
  • Reputacja: 315
  • Płeć: Kobieta
  • Rekrutantka
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #28 dnia: 23 Styczeń 2016, 17:34:03 »
-Hmm...może i by mi się przydał jakiś towarzysz. A opowieści marynarskie jakieś ciekawe znacie chłopcze?

Canis

  • Gość
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #29 dnia: 23 Styczeń 2016, 17:51:24 »
- Znamy trzy! - Odpowiedział od razu podchodząc do wozu i gramoląc się nań. - Ale nie moje własne, zasłyszane... niewiem czy do końca prawdziwe, ale mądre i rozważne, z morałem o. - Powiedizał mając nadzieje, ze go zaciekawi.

- Jedno to to o lodowych drakarach, którym niestraszny był lód i załodze blaszanych synów.

- Drugie to opowieśc o bitwie na wulkanicznej wyspie, gdzie ogień i wąż stanęli do walki z niezdobytym lodem.

- Trzecia to opowieść o rzece Triol, która płynęła pod górę.


wyznał znane opowiastki woźnicy siadając nieopodal na wozie. Wyciągnął rękę do woźnicy.
- Witaj, nazywam się Atelief, jestem synem kuśnierza z Mirty.

Offline Arivel

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 315
  • Reputacja: 315
  • Płeć: Kobieta
  • Rekrutantka
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #30 dnia: 23 Styczeń 2016, 19:56:17 »
-Zdzisław. - przedstawił się woźnica. -Mirty? Chyba nie znam. Ty chyba jakiś mieszaniec bo takie dziwne imiona to ja żem słyszał tylko u tych szpiczastouchych. - skomentował sobie. -Możesz opowiedzieć o tej rzece. Takich dziwów jak woda idącą do góry to nie słyszałem.

Canis

  • Gość
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #31 dnia: 23 Styczeń 2016, 20:37:58 »
- Mieszaniec nie... Imię nadane mi w domu, według wierzeń ojca imię dla wędrowca, "poszukującego drogi". Wybaczy pan, nigdy nie maiłem takiej prawdziwej rodziny, byłem przygarnięty i raczej traktowany po macoszemu... kiepskie imię... no ale przywykłem to co będę narzekał. - Mówił głosem pełnym wdzięczności a w oczach malowała się naiwna wręcz radość i podziękowanie, jednak w głębi siebie odczuwał radość z możliwości prawienia kłamstw naiwnej tuszy i korzystać z dobrodziejstwa podróży na wozie.

Rozsiadł się wygodnie prostując nogi i spoglądając w dal.

- Mój przybrany ojciec Atelius... dlatego Atelief, syn Ateliusa... kiedyś... całkiem niedawno bo to i rok temu było! Wybrał się wraz z miejscowym myśliwym, podróżowali z Atusel do Hessein a potem w samiuśkie szczyty wulkanów marchii Chatal. Zamierzali polować na mityczne stworzenia zwane Elthizarami. To mityczne psy, wilki, które zwane są też synami śmierci bo pochodzą od bożka Thanatosa. - opowiadał dalej o stworzeniu Elthizar, wspominając o zbiorze legend i innych bajkach związanych z Chatal nawiązując do niezwykle zawiłych zagłostek marchii.

- Gdy dotarli na miejsce i udali się w dzikie tereny dżungli an skraj wulkanicznych szczytów dobiegł ich krzyk miejscowego drwala, a pogoda była piękna i słoneczna nic nie zapowiadało nadchodzących wydarzeń. Drwal krzyczał: - Nadchodzi huragan, idzie deszczowy sztorm, Nalas się gniewa! krzyczał jak obłąkany uciekając w dal w głąb dżungli, gdzie tu sztorm? przecież środek dżungli daleko do wody i w ogóle. powiadali sobie. Dotarli do jego chatki i dojrzeli jego pracownie, miał małą stocznie an podwórzu, tworzył łódki przepływowe, takie małe rybackie, pewnie wykorzystywane na morzu Enart. Gdy jednak oglądali łodzie zauważyli, że tuż za posesją już idzie wielki szczyt wulkaniczny, a na jego zboczu był wydrążony rów lawy, zadziwiająca pozostałość po zastygłej wydobywającej się magmie. rzędy strumieni law zastygając na ścianach góry utworzyły szczeliny miedzy sobą. Wyglądało to bardzo majestatycznie, jakby całą górę toczyły drzewne korzenie, albo na płaszczyźnie powstały żyły, a między nimi wolne koryta. Nagle niczym rozdzierające niebo dobiegło ich błyśnięcie, a pęknięte niebo wydało przeraźliwy demoniczny wrzask, zaś po chwili niebo, bezchmurne i czyste jak łza, zaczął toczyć siarczysty deszcz tnąc ich od boku. po chwili dojrzeli ogromne czarne jak noc chmury nadciągające z oceanu, a wraz za nimi wieeeelka fala wdarła się na ląd zalewając deszczowe lasy. po chwili już stali po kolana w wodzie i nie wiedząc co robić szybko zdarli łódź z warsztatu i wsiedli, a zalewające fale i kłęby oceanicznej wody uderzające w ich stronę rozbijały się o krawędź wulkanu wbijając się w koryta między żyłami lawy na wulkanie. - Opowiadała katastroficzny obraz działania jednocześnie zamaszyście obrazując opowieść gestykulując zaciekle i odważnie na możliwości swoich ramion jakże spiętrzając wrażenie ogromności kataklizmu.

- Siedząc w łodzi, zostawali wyrzucani stopniowo w górę wzdłuż koryta. tak wypchnięto ich niemal na sam szczyt wulkanu. Po paru dniach gdy udało im się wrócić do miasta, ludzie nadal pogrążeni w odbudowie zniszczonej miejscowości mówili o gniewie Nalasa, zaś ten wulkan na który szli nazywano Triol, tak też ojciec z myśliwym nazwali to koryto. - Opowiadał majac nadzieje na pozytywną reakcję po opowieści.

Offline Arivel

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 315
  • Reputacja: 315
  • Płeć: Kobieta
  • Rekrutantka
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #32 dnia: 24 Styczeń 2016, 20:28:23 »
Przy opowieści minęła wam mniej więcej 1/3 trasy.
-No no. Niezłe opowieści tam znacie. Niekiepsko jak na takiego młokosa. O większości rzeczy pierwszy raz słyszę, bo ze mnie raczej prosty chłop choć nie jedno w życiu już widziałem. - rzekł. -Chętnie teraz posłucham tej drugiej historii. Woźnica sięgnął do worka obok siebie i wyciągnął dość apetycznie wyglądające jabłko. -Masz może ochotę na jedno?

Canis

  • Gość
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #33 dnia: 24 Styczeń 2016, 23:20:32 »
- Nie dobrodzieju, dość już Twojej łaskawości, ze pozwoliłeś mi siąść przy sobie na wozie. Nie godzi się bym jeszcze jadł z Twojego mienia. Ale chętnie i opowiem ci o bitwie na wulkanicznej wyspie, gdzie ogień i wąż stanęli do walki z niezdobytym lodem. Ja tez prosty człowiek, z biednej rodziny.

Powiedział wyciągając się na wozie i zapierając dłoniami o siedzenie.

- Setki jak nie tysiące lat temu na dalekiej północy, aż za starym Varrok, gdy świat wyglądał jeszcze inaczej niż dziś, była wyspa, a na niej wulkan. Niestrudzeni przybysze wędrowali w to miejsce bowiem było magiczne, puste, jałowe, bez życia, a jednak... pełne energii, pełne żywiołu kreatywnego ale i zabójczego, jak to magia. Znalazło się troje rodzeństwa, dwóch braci i siostra, oni jako jedyni potrafili władać tym rodzajem magii. Nie było to jak tutejsi kuglarze bawiący się sztuczkami, czy znani magowie miotający płomieniami. Oni budowali i rozwalali skinieniem dłoni niczym mury kamiennych domostw, kawałeczek po kawałku, drobinę po drobinie, nie zaś całymi efektami. - Opowiadał gestykulując stale dłońmi momentami symulując buchniecie płomieni z dłoni, a innym razem składanie klocków ze sobą razem do powstawania czegoś z niczego, powolniej, rozważniej ale stabilniej.

- Troje rodzeństwa brania Olaf i Aaken oraz siostra Ulrike. Byli potężni, niemal wszechmocni, a jednak niesforni i nierozważni. Najstarszy, Olaf, jako pierwszy poznał potęgę wulkanicznej wyspy. Udał się tam samotnie skłócony z rodzeństwem i począł w głębi wulkanu w samotności, rozważać i myśleć jak pojednać się z rodzeństwem, jak zjednać ich ze sobą a pojednać z sobą. Jednak nie znajdował odpowiedzi. Mijało wiele dni i nastał dzień, gdy wulkan ostygł, a z nieba począł padać śnieg. [.i]

- Ludzie lodu nazywali go martwym śniegiem, gdyż pada i pada bez końca usypiając wszystkich, a gdy ci się budzą nie pamiętają, ani kim byli ani czym są... znali jedynie pieśni.

- Olaf pogrążony we śnie zaczął śnić o lodowym zamku, o pokrywającym całą wyspę lodowej połaci, ogrodzonej wielkimi murami, z wydrążonymi tunelami, z ulicami, kamienicami i latrynami, a wszystko kute wyłącznie lodem ciepłym, ale krystalicznym, jak szkło. Spał tak tygodnie gdy nagle zbudził się, a swojej dłoni znalazł śnieżne jajo. Nie wiedząc co to znaczy i co z tym zrobić cisnął je w krater wulkanu pełen złości i gniewu na zmarnowany czas. gdy jednak jajo upadło na samo dno, pękło, a z niego rozlała się fala chłodu która doszczętnie zamroziła krater wulkanu a z krateru buchnął chłodny gejzer niczym eksplozja lawy, lecz była to woda, lód i śnieg. Padał i płynął tak dniami i nocami przez kolejny tydzień, a efekty tego były zaskakujące. powstała wielka warownia osadzona na samym kraterze, zaś w dół po całej wyspie rozlały się mury ogromnego miasta, większego od Efehidonu, jednak... pustego, bez ludzi... martwego.

- Władca lodu, bo taki przydomek dostał Olaf popadł w samozachwyt, czuł się cudotwórcą, władcą, hegemonem, niedosięgniętym panem świata... jednak nie miał kim rządzić. To tez i wynajmował żeglarzy przypadkowych, by zwozili tu ludzi, niewolnych i zależnych, którym władca zwracał wolność w zamian za zamieszkanie w ogrodzie. mijały miesiące i lata, gdy miasto w końcu zaczęło normalnie żyć - normalnie, w luksusie.

- Gnuśne rodzeństwo pełne żalu do brata, ze nie pojął ich do ogrodu jako współwładców, poczęli rywalizować z nim tworząc własne grody, tak Aaken stworzył stalową wierze tworząc dwa światy, radości i smutku, tak wychowywała swoich ludzi, ludzi węży. zaś jego siostra Ulrike, pojęła za swój świat ognia, gdzie jako bogini rządziła mężczyznami w kajdanach ujętych w niewolę pod służbę dla kobiet. To też wiele lat minęło i nadszedł sądny dzień, gdy czara zazdrości przelała się.

- Władczyni ognia i władca węży nie mieli wielkiej wyspy na własność, ani wielkiego lodowego zamku, a jednak, oboje go pragnęli. to też rozpoczęli przygotowania do wojny i w jeden dzień i w jedną noc zebrali okręty i armie na szturm lodowego grodu. kolejne dni i noce mijały a oni po przez szpiegów zdobywali o sobie informacje, gdy obie armie węzy o ognia stanęły u bram lodowej wyspy, Olaf stanął na najwyższej wierzy i począł swoją mowę.

- Nie oddam wam trony, lecz nie podejmę walki. nie stronię od siły, jednak nie spożyję na braci i siostry, jednak uniosę swą gardę by bronić się przed wami i tak trwał będę aż wy oddacie mi pokłon.
Tak im powiedział i skrył się w swym zamku w najwyższej wieży w najwyższej komnacie. rodzeństwo nie wysłuchało brata i poczęło szturm, to kamienne katapulty, to bełty i strzały to płomienie i magia. Jednak nic nie mogło zniszczyć lodowych murów, lodowych bram, a ludzie w grodzie świętowali każdy dzień bezpieczni za murami dziękując Olafowi za troskę o siebie jak i innych.


- Mijały miesiące a atakującym brakło jadła i uciekli niczym zdeptane psy, głodne, zmęczone i poległe... Aaken i Ulrike nigdy nie zgięli karków, jednak mimo to mimo braku użycia siły przez Olafa, ogród przetrwał i zwyciężył stajać się jedyną ostoją prawa, porządku i bezpieczeństwa...

Mówił starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie, gestykulując przeciągając intonując, to wstawiając na wozie, to pokazując manewry okrętów i statków skupiając momentami detale na okrętach.
« Ostatnia zmiana: 25 Styczeń 2016, 00:05:05 wysłana przez Isirr »

Offline Arivel

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 315
  • Reputacja: 315
  • Płeć: Kobieta
  • Rekrutantka
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #34 dnia: 25 Styczeń 2016, 22:14:57 »
Trasa zlatywała wraz z opowiadaniem kolejnych historii. Teraz mieliście za sobą więcej niż połowę.
-Ta historia jest chyba nawet lepsza niż poprzednia. Ech, aż chciałoby się zamieszkać w takim miejscu co to niczego tam nie brakuje nie? - spytał prawie retorycznie. -No dobra. Jeśli masz jeszcze ochotę młody to możesz opowiedzieć tą ostatnią.

Canis

  • Gość
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #35 dnia: 25 Styczeń 2016, 22:48:15 »
- Ano, chciało by się, bez trosk, w dobrobycie, z prosta praca, jasną, bez wysiłków mając wszystko pod reką... niestety, to nie u nas. - Westchnął wtórując smutkiem na retoryczne pytanie. - A jasne że mam, mam nadzieję, że i ona cię zaciekawi panie Zdzisławie. - Powiedział z serdecznym uśmiechem.

- Trzecią bajdułą jaką znam jest opowieść o lodowych drakarach, którym niestraszny był lód i załodze blaszanych synów. - Jest to opowieść blisko związana z poprzednią. - Zastrzegł od razu chcąc pobudzić wyobraźnię i skrócić swoja opowieść nie wspominając już o powstaniu miejsca w których powstawały lodowe drakary.

- Tak jak wulkan i owe jajo wytworzyło lód ogarniający wyspę tworzący gród zamek i pokrywając ją, zapełnił też wulkan płynną woda, która wypływając szczelinami wulkanu, małymi bocznymi kraterami powolnie zastygała tworząc strugi lodu. - Uzupełnił wiedzę Zdzisława o szczegół, którego prędzej nie przytoczył. - Wśród rodzajów pracy na wyspie, były też wielkie stocznie, wielkie przystanie do których zawijały obce okręty przywożąc ludność, żywność i minerały, a z drugiej strony tworzące specyficzne, odmienne niecodzienne zaskakujące łodzie. Stoczniowcy znaleźli sposób, by płynny lód, jako chłodną wodę, transportować spod wulkanu do stoczni przed zastygnięciem, by następnie odlewać z tego łodzie, wlewając płyny do forem niczym stali do koryt prętowych do produkcji miecza, tylko większych, pojemniejszych. - mówił obrazując formy odlewowe do prętów stali, a jednocześnie przyrównując że jest to ogromnie większe, posiłkował się tu dłońmi obrazując kształty i nanoszenie zmian w manufakturze, wiedział, że słowami trudno to określić, jednak starał się by Zdzisława nie wkurzyć i nie zniechęcić do słuchania. Starał się odpowiednio manipulować głosem by brzmiało to jak najbardziej prawdziwie.

- Były wielkie ogromne i przypominały krasnoludzkie drakkary, zakończone głowami smoka, niskie a strasznie szerokie z wielkimi masztami szerszymi od samych okrętów, zaś niższe niż w galeonach czy fregatach. A jednak stworzone z grubego lodu, odlane w jedną całość, były niezwykle wytrzymałe, silne, wytrwałe, harde. Nie ulegały pod młotem, nie ulegały pod słońce, nie uległy pod ciepłem. Strzały nie robiły ani rysy, zaś bełty odbijały się bez efektu.
- Przytaczał doskonałość produkowanych okrętów przyrównując je do znanych okrętów, których wytrzymałość nijak nie dorównywała znanym nam tworom. - Jednak taki okręt powstał w całości... tylko jeden. - Zastrzegł nagle chcąc zaskoczyć słuchacza zwrotem opowieści.

- Nastała zima, a jak to na północy, było zimno, chłodno, wiele dni już padał śnieg a Hemis było w pełni. gród zaczął cierpieć głód... - Tak mu się rymnęło i się na chwilę zatrzymał lekko uśmiechając. Jednak prędko powrócił do opowieści ciągnąc wątek dalej. - A głód na lodowym niezwyciężonym grodzie odciętym od oceanu przez lód, było by śmiercią i zagładą. Olaf wyposażył swoich rycerzy w najcięższe zbroje, największe bronie i kazał wytoczyć lodowe drakkary.

- Okręty i ludzie pod rozkazami władcy lodu wsiedli na okręt, a on sam stanął na najwyższej wierzy, na samym szczycie rozkładając ręce. Okręt wypłynął spod stoczni wbijając się w taflę lodu otaczającą całą lodową wyspę, a pod naporem okrętu lód pękał z wysiłkiem i trudem w końcu zatrzymując się. Jak każdy drewniany okręt zwalniając na sile. Olaf siłą woli wspomógł okręt, który w trudach i znoju poruszył się łamiąc lud dalej, zaś zakuci w blachę rycerze zeszli an taflę lodu łupiąc włóczniami, klując i dłubiąc gruby lód i osłabiając go. mijało tak wiele godzin, gdy udało im się utorować wąską drogą spod ogrodu na wolną przestrzeń oceanu, gdzie woda już nie zamarzała.

Jako jedyny okręt wraz załogą zdołali pływać po całym świecie zawijając do różnych przystani krusząc lud pod swymi stopami, jako jedyni przezwyciężyli wolę Rashera - pana lodu - zdobywając żywność dla swojej ludności...
- opowiedział, jednak wiedział, ze była to najsłabsza jego opowieść, przynajmniej w jego ocenie, więc chociaż uznał, ze wyzna prosty morał, który z niej wynikał. - Ojciec mówił, że mimo iż świat zdaje się być nam nieprzychylny a wszystko wokół skazuje nas na klęskę, świat zawsze przychodzi nam z pomocą, to drobną, to wielką. Dzięki wiedzy możemy nawet przeciwstawić się żywiołom bogów, jednak trzeba znaleźć w samym sobie pierwiastek życia, chęć i rozwagę. - Powiedział z krzywym uśmiechem wskazując dłonią na serce zdzisława, jakoby to tam tliły się poczatki takiej woli.

- Zatem panie... jak obiecałem tak muszę dotrzymać słowa! Powie pan ile zapłacić za podwożenie? nie godzi się bym zagadał pana i znużył a nie dopełnił powinności jakie zawierzyłem! - Mówił z radością i pełen życia symulując że jest prawdomówny i szczery, aby nie wyjść na oszusta... nie mógł sobie psuć działania pobocznymi kłamstewkami nim dopełni powinności zadania.

Offline Arivel

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 315
  • Reputacja: 315
  • Płeć: Kobieta
  • Rekrutantka
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #36 dnia: 28 Styczeń 2016, 10:50:57 »
-A dajcie spokój. Wystarczą mi te historię. Młody już nie jestem to chociaż taką uciechę będę miał. Na co takiemu człowiekowi pieniądze. Jedzenia nie brak i wszelkich rzeczy potrzebnych. Jedyna nuda doskwiera od czasu do czasu. Zatem możecie uznać dług za spłacony. - rzekł. -A właśnie dotarliśmy do Atusel.

Canis

  • Gość
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #37 dnia: 28 Styczeń 2016, 15:56:10 »
- Och... - westchnął z niemal teatralną ulgą, słysząc, ze jednak nie musi zapłacić. - A dziękuję wiec dobrodzieju.

Gdy dojrzał już miasto z oddali wiedział, że jego cel jest blisko, a słowa Zdzisława tylko potwierdziły to wrażenie. Spokojnie wstał przytrzymując się za burtę.
- Gdy zbliżymy się do bram miasta to odejdę. Pan zapewne na rynek a ja ku dokom, więc już się rozstajemy. Bardzo dziękuję za życzliwość i wdzięczne wysłuchanie... mało kto chce mnie słuchać i moich opowieści. - Powiedział wstając z wozu i podając dłoń Zdzisławowi na pożegnanie, gdy ten tylko zatrzymał powóz. Zszedł z niego i zamachał na pożegnanie, sam zaś skierował swoje kroki w kierunku dzielnicy portowej, krokiem żwawym, hardym, odważnym, jak to marynarz.

Offline Arivel

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 315
  • Reputacja: 315
  • Płeć: Kobieta
  • Rekrutantka
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #38 dnia: 28 Styczeń 2016, 17:23:35 »
Port był największą "atrakcją" w Atusel więc nie ciężko było tam trafić. Można wręcz powiedzieć że wszystkie drogi w tym mieście do niego prowadziły. Ludzi również było sporo ze względu na dość przychylną pogodę. W końcu jeśli się samemu nie handluje albo nie ma jakiś spraw do załatwienia to co więcej zostaje jak przejść się do doków w portowym mieście.

Canis

  • Gość
Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #39 dnia: 28 Styczeń 2016, 20:44:25 »
W takich miejscach jak port, filozofowie narzekający na swój stan bytu mogli odleźć nowy wymiar sensu istnienia ludzkiej egzystencji. "Wszędzie byle nie tutaj". Port tak znany, tak wielki, tak ogromny, rozkwitły odkąd mgła opadła, wypełniała tę dzielnicę aromatem... nie tylko powiewem morskiego powietrza, ale także: natarczywym, napastliwym i nieokiełznanym skrzeczeniem mew i papug; okrutnym zgiełkiem tłumów i oficjeli, krzykaczy, wieszczy i kupczyków. A te aromaty... Gdyby nos nie był integralną częścią ciała to już przy przekroczeniu progów dzielnicy odleciał by od ciała i z pędem i krzykiem uciekał w stronę przeciwną. Zapach starych ryb i owoców można, zdechłych i nadpsutych wnętrzności wylewanych do oceanu, fetor potu i uryny marynarzy i bywalców dzielnicy.

To wszystko nie wiedzieć czemu, w ciepłe dni przekładało się na niezwykle dużą aktywność ludzką w tejże dzielnicy. Wtedy jakiś mędrzec raczy pytać "Jak żyć?" - Isirr też chciałby to wiedzieć.

Niemniej jednak poza rozważaniami sytuacji i analizą samego świata wokół miał cel is ens istnienia tu w tej chwili. Wkroczył wprost an główną aleję nadmorską, gdzie przy dokach kładkach i pomostach powinny stać zacumowane okręty. Isirr spodziewał się, ze będą podpisane z tytułu, z nazwy. Więcej, zacumowany Galeon w porcie musiał być wyróżniający się. szukał go i jego położenia, chciał już idąc do niego poznać sposób dostania się, taki zwyczajny... czy kładka na okręt jest strzeżona - wszystko co mogło by być istotne... a to co nieważne to chętnie też obserwował.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Test kruka - Isirr van Triol
« Odpowiedź #39 dnia: 28 Styczeń 2016, 20:44:25 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything