//Melkiorze nie musiałeś tego dodawać xD
Kobieta tak jakoś nagle dziwnie się odsunęła, jakby oderwana telekinezą, mężczyzna nie bardzo wiedział o co chodzi. Był zdezorientowany i troszkę zakłopotany.
- Przepraszam. - wyszeptał - Przepraszam że zgodziłem się na to byśmy popłynęli w tą podróż... - wyszeptał jeszcze ciszej.
Ech... Ale z ciebie dupa a nie facet... Tylko załamać ręce... - skomentował demon. Przecież my nie gryziemy, zobaczysz. - zaśmiał się.
Taki jesteś pewny? ÂŻebyś sie nie przeliczył.
Pasożyt zaśmiał się sprawiając przy tym celowo mężczyźnie taki psychiczny ból że ten puścił wiosła i złapał się za głowe. Chciał krzyknąć lecz nie mógł, ból był okropny.
A to tylko namiastka tego co cię czeka gdy będziesz się opierał! - rzekł złowrogo.
Krasnolud jeszcze przez chwilę dochodził do siebie, miał już dość, taka prawda. Po chwili złapał za wiosła i wciąż wiosłował.
- Ar, nie poddawaj się, walcz! - rzekł z trudem.
Kolejny bolesny impuls wewnątrz głowy zamknął krasnoludowi usta.
- Nie słuchaj tego głupca, poddaj się, nie dasz rady. - powiedział Serpenten.
Wiesz co Silionie? ÂŚmieszy mnie twoje życie, jest takie żałosne, takie bezwartościowe, przez całe życie traktowany jak niechciana przybłęda... Twoi rodzice tylko szukali powodu by cie wyrzucić z domu, nie zauważasz tego faktu...
Nie jest bezwartošciowe... Splamiłem honor rodziny...
I ty w to wierzysz? Choć prawda, ta śmierć to była twoja wina, ty nędzny robaku...
Niedoszły zabójca, strachliwy, tchórzliwy, dlaczego ty jeszcze żyjesz? Dlaczego ona jest z tobą? To chyba tylko głupie zrządzenie losu...
- Wiem że jestem nikim, wiem że to wszystko to moja wina, mimo wszystko jest coś co mnie trzyma przy życiu i jest silniejsze niż twój cholerny mrok - miłość. - mówił głośno.
Serpenten zaśmiał się przeciągle, głośno, dudniąc echem w głowie brodacza.