- Po prostu dajmy dodatki i tego kurczaka. Kolacja powinna być lekka, więc mam na myśli warzywa. I tak powinniśmy je jak najszybciej zużyć, więc zużyjmy je teraz. Poza tym każdy sobie weźmie to co będzie chciał, a w innym przypadku mogło by się okazać, że ktoś czegoś nie lubi i tak dalej... - uśmiechnęła się maurenka. - Tak jest, szefie. - zaśmiała się.
Najpierw ściągnęła z ognia garnek, w którym gotowały się jajka. Wyciągnęła je na blacie i włożyła do dużej miski, by się ostudziły. Potem zabrała się za przygotowywanie dodatków. Znalazła w magazynie pomidory, kilka ogórków, rzodkiewkę oraz sałatę. Umyła wszystkie produkty w wodzie i zaczęła od krojenia pomidorów. Obmyła nóż, którym kroiła kurczaka i pokroiła czerwone warzywa w równe plasterki. Skoro pomidory to jagody, to dlaczego są warzywami, a nie owocami? Czyli jagódki powinny być warzywami? - pomyślała przez chwilę Armin. Kiedy ciemnoskóra skończyła z pomidorkami, zaczęła kroić ogórki, również na plastry. Tak samo stało się z rzodkiewką. Kiedy wszystkie dodatki były gotowe, kobieta wyłożyła je na talerze. Sałatę natomiast podzieliła na liście i włożyła je do miseczki. Następnie wyciągnęła chleb i pokroiła go na równe, nie za grube kromki wcześniej umytym nożem. Gotowe skibki włożyła do koszyczka. Trzeba było przyznać, że dla takiej załogi potrzeba było dość dużo jedzenia. - Ja skończyłam. - oznajmiła kobieta spoglądając na mężczyznę. - Jak widzę też finiszujesz. - dodała po chwili. W tej właśnie chwili usłyszała kroki. Obróciła się i ujrzała Dragosaniego, który najwyraźniej czegoś szukał. - A dobrze, jakoś idzie. - zaśmiała się. - Krwi? Wydaje mi się, że nie. Przykro mi. - zwróciła się do wampira. - Za niedługo będzie kolacja. - oznajmiła.