Autor Wątek: Lazurowy płomień  (Przeczytany 12308 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #100 dnia: 15 Listopad 2015, 17:36:31 »
-Ja tylko... chciałam oszczędzić mu bólu...- odparła skonsternowana. Chyba Sal naprawdę lubi taki rodzaj "rozrywki" ( <lol>).
Późniejsze jego słowa wywoływały ciarki na skórze Eve, choć przecież nie mówił tego do niej. Głośno przełknęła ślinę, a źrenice miała szeroko otwarte, przyglądając się jak Salazar powoli bierze się do pracy.
Wystraszony już nie na żarty karczmarz wygadał coś szybko. Lecz czy to była prawda, trzeba było sprawdzić samemu.
-Czyli jednak trzeba będzie się przepłynąć- podsumowała po chwili ciszy. -ÂŚwiatła na niebie to nie jego "wina" czy sprawa. Myślę, że on i te rozbłyski nie mają związku... - powiedziała Salazarowi na ucho.

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #101 dnia: 15 Listopad 2015, 17:46:01 »
- A ile za wypożyczenie łodzi? - Powiedział odkładając sztylet i biorąc swój surdut... Saluś pomyślał, że więcej się nie dowiedzą, a że nic złego nie zrobili ani jedno ani drugie, to mogą spokojnie powrócić do rutynowych działań! Kolejno sięgając po bronie schował wszystkie na miejsce, zapiął surdut jak i pas i przepaskę. - Tak to wszystko... - Powiedział jeszcze jak by ktoś wątpił, największe zdziwienie na pewno namalowało się na twarzy karczmarza!

Forum Tawerny Gothic

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #101 dnia: 15 Listopad 2015, 17:46:01 »

Offline Karczmarz

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 111
  • Reputacja: 64
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #102 dnia: 15 Listopad 2015, 17:47:40 »
- Weźcie i idźcie... proszę nie wracajcie... - Powiedział telepiąc się na nogach a łzy spłynęły mu po policzkach... ale to chyba z radości. - ÂŁodzie są przy pomoście, na każdym po 2 wiosła można odwiązać i płynąc...

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #103 dnia: 15 Listopad 2015, 18:00:48 »
-Oj, proszę się już nie mazać- rzekła na do widzenia przewracając oczami. Dorosły mężczyzna a taki mazgaj. Jak nie płacze smutku, to z radości. Ech... Zdenerwował ją tylko. Z tego wszystkiego dowiedzieli się tylko tego, że muszą sprawdzić drugi brzeg. Ale to już było wiadome po rozmowie z Bibliotekarzem. By rozwiązać zagadkę, a przynajmniej znaleźć kolejny jej element, należy trochę powiosłować.
-Idziemy?

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #104 dnia: 15 Listopad 2015, 19:03:25 »
To się robi co raz dziwniejszy dzień... Chodźmy. - Pomyślał widząc, ze co raz mniej rozumie innych żywych... Codzienne życie jest łatwiejsze.

Podszedł do drzwi otworzył je...
- W ogóle... to wiemy że najprawdopodobniej przewodzi nim Annar - mag. Dowodzi magami śmierci, którzy jako pomocnicy za nim podążają, zaś ponad tych magów współpracują z nimi bandyci, którzy są odpowiedzialni za pogromy magów ze starej gildii magów... Mają swój pałacyk na przeciwległej stronie basenu, gdzie eksperymentują.

- Tylko co ja mam do tego i ty?

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #105 dnia: 15 Listopad 2015, 22:42:32 »
-Trudno mi to jakoś wszystko połączyć- przyznała szczerze w drodze na pomost. -Chyba właśnie dlatego, że nie wiemy dlaczego nas atakują. Annar mi wspominał o Urcie Enerze, więc to nie on nimi dowodzi, nie tak bezpośrednio. Jest jeszcze ten Urt, ale nie wiem kto to i jak go znaleźć... Szkoda, że nie wiemy gdzie on jest- między jej brwiami pojawiła się charakterystyczna zmarszczka. Próbowała w głowie to poskładać, ale... Brakło jej pomysłów. Miała nadzieję, że przeprawa na drugi brzeg więcej wyjaśni. Chociażby to czym był lazurowy płomień.
-Ech, jakbym poleciała, już dawno bym tam była- zaśmiała się, tylko udając niezadowolenie z tego, że ma skrzydła, a musi przeprawiać się łódką. Tak naprawdę Eve bardzo lubiła pływać statkami, a że ta łódka jest troszkę mniejsza od brygu - to nie szkodzi.
Chwyciła Salazara za rękę i przyłożyła głowę do jego ramienia. -Hmm, myślałam że ty powiosłujesz, a ja sobie popatrzę, no ale dobra. Ewentualnie mogę trochę pomachać wiosłem- zaśmiała się.
« Ostatnia zmiana: 15 Listopad 2015, 22:50:42 wysłana przez Evening Antarii »

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #106 dnia: 16 Listopad 2015, 01:47:17 »
Swobodnie szliście ku pomostowi i zauważyliście, że rozmowa między wami, rozmowa z karczmarzem i czas który mijał w waszym towarzystwie po woli aczkolwiek nieubłaganie mijał. Pora dnia zbliżała się do pory wschodu słońca, która w ostatni dzień ciepłych dni następowała...

Nocne niebo ustępowało, a powstała zorza na niebie blakła wraz z jaśniejącym z każda minutą niebem.

Dotarliście na pomost, skąd ludzie już się oddalali wracając do karczmy... Gdy w końcu weszliście na pomost pozostaliście na nim sami mogąc delektować się oglądaniem wschodu słońca... chociaż pewnie nie to było w waszych myślach i zamiarach.

Nie dane było wam oglądać "lazurowego płomienia", jednak oboje, już w pierwszych promieniach słońca dostrzegliście kontury małych łódek i szalup...


Białe, zadbane, odświeżone... no nówki niezniszczone wsiadać i płynąć...

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #107 dnia: 16 Listopad 2015, 02:20:54 »
- Bandyci chcieli mnie zabić... nie mówili nic o Tobie... zaś Annara spotkałaś w mieście, później oboje spotykamy go tutaj gdy atakuje nas... Oni mogą nie chcieć tobie robić krzywdy, a może po prostu pozbyć się mnie. Jednak twoje imię i nazwisko pojawiło się na tej liście... ale ona może nie być listą osób "do likwidacji", ale być listą ważniejszych osób, które coś może łączyć. Urt Ener... To brzmi na orkowe imię, takie szamańskie jak jakiś Ur Shack albo coś...

- Przydało by się porwać jakiegoś członka tej grupy gdy tam dotrzemy. Jakiegoś Annara albo maga, albo kogoś po prostu, kto może być zaangażowanym i prominentnym udziałowcem pomysłu... Jeżeli jest pałacyk to jest służba nadworna. Musimy poszukać jakiegoś lokaja, kamerdynera albo jakiegoś zarządcę obiektu, który tym się wiesz... opiekuje. A jeżeli to ich siedziba... to nie może być ciężko tam "od tak" wpłynąć.


Mówił komentując i marszcząc czoło.

- Wiesz... - Zaczął widząc charakterystyczną zmarszczkę zaniepokojenia... może zdziwienia... wzmożonego myślenia i analizy sytuacji... no tą właśnie tą którą dojrzał teraz między jej brwiami... jednak nie kończył, poczekał chwilę by w końcu poczuć dotyk jej dłoni i głowę na ramieniu, no i jakże wywrotową motywację do wiosłowania. Roześmiał się na słowa, że była by tam szybciej a na powiedzenie o patrzeniu na wiosłowanie już nie wytrzymał i pojawiły się dźwięczne ciche drobne "heheszki". Pokierował lewą dłoń do twarzy Evening i przesunął delikatnie opuszkami palców, by po chwili delikatnie ją odchylić a samemu pochylić się i delikatnie ucałować usta i się lekko "półgębkiem" uśmiechnąć przebiegle jakże chytrze i cwanie co się miało zaraz okazać czemu!

- Oczywiście, piękna pani kapitan, że będę wiosłował! Za to ty będziesz nawigować gdzie płyniemy! Jako że masz już doświadczenie w dowodzeniu-kapitanowaniu to będzie to najlepszy możliwy układ! Co prawda to nie to co dowodzenie fregatą... ale to chyba jeszcze łatwiej nie? - powiedział z uśmiechem i mrugnął oczkiem. i tu zaśmiał się tym bardziej powiem wiedział, że Evening nie lubi wspominania tej sytuacji, gdy na jej barkach to spoczęło w jakże wywrotowej sytuacji podróży na Chatal. W towarzystwie swojego śmiechu ukląkł przed cumami i odwiązał linę od najbliższej niebiesko białej łódeczki 2-osobowej. pociągnął linę do drabinki i wszedł do niej ostrożnie uważając by rozchwiana na falach nie wywróciła się wraz z nim. Ukląkł przy krawędzi i przekładając linę przez drewniane szczeble, przyciągnął i przycisnął łódkę do drabinki, by mniej się chwiała i chybotała, a już jego ciężar ją stabilizował.

- Zapraszamy do łódeczki! - Powiedział Saluś podając rękę, drugą zaś już znalazł dla siebie wiosła! a ze tylko 2 były to już jemu przypadła praca wioślarza!

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #108 dnia: 16 Listopad 2015, 17:07:07 »
Eve nie lubiła wschodów słońca. Przed pojawieniem się gwiazdy na horyzoncie był najzimniejszy moment nocy i właśnie ten chłód i mrok przeszywały ciało i duszę na wskroś. Niby to symbol nowego początku itd itp, ale to zachody słońca mają w sobie tę prawdziwą magię i są bardziej romantyczne chociażby. O wschodzie słońca jeszcze się śpi. Dlatego Eve poczuła znużenie i zmęczenie. Nawet ziewnęła kilka razy pragnąc nieco się ocucić z tego spowolnienia myśli. Szybko jej minęła ta noc, nawet nie zwróciła uwagi na ten upływający czas.
ÂŚwiatła na niebie znikały, ale to chyba dopiero początek tej dziwnej sprawy...
ÂŁódeczki, jak przystało na lokal dla bogatszych klientów, były w doskonałym stanie. Aż miło było wsiąść.
-Nie wiem na jakiej zasadzie wybierają swoje "ofiary". Jednak mi też się wydaje, że bardziej im zależy na tobie, a nie na mnie. Choć i tak już rozzłościłam Annara... Także chyba mam przechlapane bardziej niż ty- uśmiechnęła się niemrawo. -Wszyscy, którzy byli na liście są dość znaczącymi osobami i raczej znanymi w Efehidonie co najmniej. Hm... no nie wiem- przyciszyła głos. -Urt Ener... Może i masz rację, że ork. Wiem za to, że Annar coś tam mówił o grupie trzymającej władzę? ÂŻałuję teraz, że uważniej go nie słuchałam, ale był tak denerwujący, że tylko się denerwowałam przez niego, ech- mówiła z irytacją. Zaraz jednak ta złość na elfa minęła. Poczuła miły dotyk i ciepły pocałunek więc te złe emocje odeszły.
-Ano, łatwiej!- potwierdziła wesoło. -Mam nadzieję, że teraz piraci nie zaatakują mi załogi i nie zniszczą pokładu. I że nikt ciebie nie porwie i wciągnie gdzieś pod wodę- wyliczała poważanie, ale potem szeroko się uśmiechnęła.
Skorzystała z pomocnej dłoni Salazara, ale równie dobrze mogła się przemieścić. Sama się sobie dziwiła dlaczego tak rzadko używa tych przydatnych wyuczonych umiejętności. O ile w domu wszystko bierze sobie za pomocą telekinezy, albo przemieszcza się na samą górę schodów, to publicznie woli tego nie robić. Niektórzy ludzie nie rozróżniają magii śmierci od życia. Właśnie dlatego trzeba się kryć i nie prowokować zwykłych śmiertelników.
-Odbijamy!- wydała rozkaz. No ale nie chciała Salci denerwować tymi głupimi komendami, więc to była pierwsza i ostatnia.

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #109 dnia: 16 Listopad 2015, 19:39:10 »
- Nie ma co się denerwować obcymi! jak cię zdenerwowali to znaczy, że marnowali twój czas... co innego ze znajomymi... bogate to przyjaźnie pełne kłótni i godzenia się! - mówił z uśmiechem.

Nikt nie wątpił w samodzielność Evening, zwłaszcza Salazar. Bowiem Saluś znał naturę ludzką mimo że miał gadzie korzenie! Każdy lubi dni, momenty życia, które owocują łatwiejszą drogą do tego samego celu - jednak są też dni własnego zaparcia, gdy pragniemy wyjść z komfortowej sytuacji i samodzielnie wszystko zrobić, osiągnąć, mieć przestrzeń wokół siebie i swoje własne zabawki, których nikt nie będzie jej ruszał bo są po prostu jej! To normalne i takie bardzo dobre, bowiem pokazuje przywiązanie do własnego życia i daje nam zakotwiczenie w samym sobie.

To jedna z wielu własności Evening, którą w niej niezwykle cenił... mimo, że mogło wyglądać jakby chciał ją momentami wyręczać czy coś... nie miał takiego zamiaru wręcz przeciwnie... nigdy nie chciał uwłaczać jej własnemu działaniu, jedynie pragnął tych, w których mógłby uczestniczyć, jej pomóc, chodź nie wyręczyć. By mogli wspólnie sobie pomagać tak i w trudach jak i przyjemnościach. Zaś drobny gest woli jak podanie ręki przy wejściu do łódki to grzecznościowy, który... chodźby i uśmiechem i brzmieniem miał okazać, ze mu zależy na niej i jej dobru.

Saluś wiedział... że na siłę niczego się nie zrobi... wiedział, ze Evening tak wspaniała i piękna... ze swoimi wadami i ograniczeniami, taka jaka jest, ma wnętrze, bogate, pełne doświadczeń, emocji, wrażeń, zachowań... "wysp osobowości", które są jej i tylko jej... Tak jednak też wierzył i miał ku temu nadzieję, ze znajdzie się dzień i ta chwila, gdy gdzieś tam, wśród nich zaowocuje i on, Saluś taki jakim jest, pełnym swoich wad i ograniczeń, tak i z własnym bagażem doświadczeń.

Kończąc bezecne rozważania uśmiechnął się na rozkaz. prawa dłoń, która przed chwilą podał anielicy powędrowała do czoła i "zasalautował" pani kapitan!
- Tak jest pani kapitan! - Powiedział z uśmiechem odwiązując liny od drabinek i zaparł piórem wiosła o szczebelki drabinki odpychając ją na wprost na wskroś wody zgodnie z kierunkiem jak prowadził pomost dalej...
- Jakie rozkazy? płyniemy wprost na punkt gdzie biło światełko czy może inna strategia? może od boku zachodzimy dot ego pałacyku czy jak? Melduję, ze zanim dopłyniemy to już będzie na pewno w pełni jasno.... wolno wiosłuję... - mruknął ostatnie wiedząc, że to meczące będzie z czasem! - Może pani kapitan się zdrzemnąć... trochę niewygodnie ale kocyki są! - zauważył leżące przy dziobku łódki sterty złożonych, czystych, błękitnych kocyków.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #110 dnia: 17 Listopad 2015, 17:31:49 »
-Niby marnowali czas, a mieli przydatne wiadomości, których nie udało mi się wyciągnąć, choć mogłam... I słuchałam tak, że jednym uchem wlatywało a drugim wylatywało- mówiła zawiedziona. -Ale wtedy nie wiedziałam też, że coś tak poważnego z tego wyniknie. Trudno... Sami też mogą wiele zdziałać bez niczyjej pomocy.
-Nie, nie będę spać... I tak pewnie nie zasnę. Mówisz, że to daleko? Hmm... To może nie tak po linii prostej ale od którejś strony. Potem popłyniemy trochę wzdłuż brzegu, sprawdzimy co się tam właściwie dzieje, jak będzie można bezpiecznie wyjść na brzeg na przykład. Po prostu wybadamy sytuację. Może być?- wolała się upewnić i zapytać kogoś, kto naprawdę umie dowodzić fregatą, a nie tylko nieudolnie próbuje kapitanować.

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #111 dnia: 17 Listopad 2015, 18:59:18 »
- Z tego wynika że... chcieli tobie zaproponować dołączenie do ich szeregów. To wygląda jakby to była jakaś zorganizowana grupa przestępcza, może komórka terrorystyczna. - zauważył. - Jeżeli to drugie to bardzo możliwe, że nie zrozumiałaś jego intencji, które mają podwaliny w jakichś przekonaniach... często nieracjonalnych.

- Zatem moja pani kapitan, popłyńmy bardziej na lewo, co prawda nadłożymy trochę drogi, ale nie dojrzą nas z brzegu od tak, a my będziemy mogli ich zaskoczyć idąc lądem albo wpływając płycizną od boku, jak świetnie zauważyłaś i powiedziałaś. - Powiedział jakże po prostu twierdząco wersję Evening, która była jakby nie patrzeć cwanie-sprytną! - Gdy dopłyniemy to i tak lepiej by było się schować, może nawet zdrzemnąć i przeczekać do zachodu słońca... i pod osłoną nocy zbadać lazurowy płomień, byśmy się dowiedzieli nie tylko kto tam jest, co robi, to jeszcze czym to było... bo i tak zapewne nie będą chcieli sami powiedzieć... taka natura fanatyków... - wzruszył ramionami niezdecydowany...

Ale znając już opinię Evening, kilkakrotnie więcej zamachną wiosełkiem po prawej stronie łódki, która energicznie skręciła na wodzie właśnie w tę stronę, by potem na przemian wiosłować raz z lewej raz z prawej strony burty, by łódka mogła spokojnie sunąc po tafli krystalicznie czystej wody w kierunku oddalonego znacznie lądu...

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #112 dnia: 17 Listopad 2015, 22:34:23 »
-Phi, nie mam zamiaru dołączać do tych psychopatów. ÂŻeby anielice próbować wziąć na swoją stronę!? Co za ludzie...- wzdychała i dziwiła się na zmianę. A jej oburzenie wcale nie słabło od chwili tej nieszczęsnej rozmowy z Annarem.
-Nie powinniśmy się tak rzucać w oczy, więc rzeczywiście lepiej będzie się skryć nieco. Choć mi z tymi skrzydłami też trochę ciężej- uśmiechnęła się. A potem już zamilknęła, gdyż nie miała siły na rozmowę. Walka, długi wieczór, świetlista noc, teraz jeszcze przeprawa na drugi brzeg...
Eve wpatrzyła się w toń wody, która była szara, mętna, ale to nie przez brudy, ale promienie słońca, które jeszcze dobrze nie oświetlały ziemi. Słońce wschodziło powoli, a jednak miarowo, i nie ustępowało w swej wędrówce. Było coraz jaśniej, a Eve chciało się spać. Zamyśliła się trochę wpatrując się w te zmarszczki na wodzie...
Wreszcie namyśliła się i sięgnęła po ten kocyk, który wciąż ją kusił. Nie było zbytnio możliwości ułożenia się wygodnie, więc anielica tylko przykryła się nim, gdyż zmarzła. Co jak co ale poranki były chłodne, nawet te letnie.

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #113 dnia: 17 Listopad 2015, 23:40:02 »
- Każdego można omamić mową... wiele jest teorii, które gdy trafią na dobry grunt potrafią wzrosnąć niczym chwasty... tak działa terroryzm... mami fałszywym przeświadczeniem i wizją świata która kiełkuje nawet ze słusznych idei... jednak z użyciem niewłaściwych metod... - i na tym zakończył nużenie swojej rozmówczyni, uśmiechnął się i rozpiął surdut, położył go na ławeczce i będąc nie skrępowanym odzieniem swobodnie wiosłował starając się robić to w miarę energicznie i szybko, chociaż w ramach zdrowego rozsądku co by się nie "zasapać" i nie hałasować pani kapitan tej łódeczki-szalupy. Salusiowi nie doskwierał chłód poranka... wysiłek zawsze rozgrzewa! a stała nieprzerwana wzmożona powinność wiosłowania szczególnie.

- Starczy miejsca, byś mogła otoczyć się tymi skrzydełkami na przód i jakoś ułożyć boczkiem czy coś... Pierwsza klasa to to nie jest... ale... - wzruszył ramionami... nie wiedział jak pomóc w tym Evening, wszakże też nie chciał, by musiała w milczeniu zmęczona siedzieć, bo się tylko całkiem wykończy i zamęczy... A w jej i jego interesie było, by Evening była wypoczęta i w pełni sił... jedno to by zmęczenie nie skutkowało negatywnymi efektami jak obniżoną sprawnością fizyczną, bowiem oboje zmierzali jakby nie patrzeć do jakiejś siedziby nieprzyjaciela, jak i też niedobrym nastrojem! A był to dzień dziwny i przewroty pełen niecodziennych, nawet kilku nienormalnych zdarzeń, więc należał się odpoczynek...
« Ostatnia zmiana: 18 Listopad 2015, 00:27:40 wysłana przez Salazar Trevant »

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #114 dnia: 18 Listopad 2015, 00:14:10 »
Wynurzające się słońce znad horyzontu powolnie zaczynało o oświetlać nie tylko taflę wody, ale także wasze postacie, których cienie padały na taflę lazurowej, krystalicznie czystej wody. Delikatne fale wywoływane wiatrem powodowały delikatne tańce waszych czarnych prześladowców (w końcu cień to jak jakiś prześladowca pełznący krok w krok za nami).

Spokój. Cisza. Bijące promieniami w twarz słońce. Czyste, bezchmurne niebo... Cisza. Te elementy dominowały wokół was, ustępowały miejsca w czasie rozmowy wybudzając was ze znużenia i swoistej katatonii... Tak Salazar w momentach ciszy ruchowo powtarzał czynności wiosłowania powtarzając znane ruchy schematycznie, bezmyślnie... Zaś jego świadomość uruchamiała się tylko wtedy, gdy stan wokół zmieniał się nienaturalnie... gdy usłyszał głos Evening, gdy zobaczył jej ruch, gdy doświadczył jakiejś zmiany zewnętrznej poza łodzią, co wywoływało na nim wrażenie nagłego wybudzenia ze snu... Evening podobnie, otulona kocami mrużyła oczy zmuszona zmęczeniem i mijającym czasem z brakiem snu... Miniony dzień już i tak był pełen wrażeń i emocji... wymagał swoistej regeneracji organizmu... mimo światłego celu i szczerych, dobrych intencji, rozwiązania problemu i prawie (a wszyscy wiemy co prawie oznacza ha!) ciekawego towarzystwa, które również przysypiało, wymagało oczyszczenia i nie mogło się obyć bez chwili drzemki.

Mimo, ze łódka była mała, a postać anielicy figurą niecodzienną, do której zapewne nie budowano szczególnych łódek wypoczynkowych, to Evening mogła znaleźć dość miejsca, by położyć się w niej, otulić swoimi skrzydełkami i boczkiem jakoś tam przy Salazarze wiosłującym zmieścić...

A Salazar... pracował więc aktywność ruchowa nie pozwalała mu usnąć, jedynie bardziej go wykańczała energetycznie...

//Evening Antarii: Z powodu zmęczenia tracisz 1 finiszer z każdej znanej tobie specjalizacji walki. Tracisz 1 inkantację z dostępnej tobie puli inkantacji, ponadto każda czynność magiczna wymagająca inkantacji wymaga zdwojonej ilości inkantacji, do momentu odbycia przynajmniej 2 godzinnego snu.

//Salazar Trevant: Z powodu zmęczenia tracisz 2 finiszery z każdej znanej tobie specjalizacji walki. Tracisz 2 inkantacje z dostępnej tobie puli inkantacji, ponadto każda czynność magiczna wymagająca inkantacji wymaga zdwojonej ilości inkantacji, do momentu odbycia przynajmniej 4 godzinnego snu.

Oddalaliście się już znacząco od lądu, pomost wraz z brzegiem i zajazdem zniknął za wami, zaś przed wami nadal nie było widać lądu... wszakże znajdowaliście się w najszerszym punkcie rzeki, który to był ogrodzony tamami tworząc basen, niemniej jednak wymagał wiele pracy by przebyć na jego drugą stronę. Płynęliście już 3 godziny, by znaleźć się w tym miejscu, w połowie drogi na drugi brzeg. Płynęliście po skosie, co by uniknąć spotkania z właściwym miejscem z którego nocą świecił lazurowy płomień... Słońce już było wysoko gdy zmęczenie szczególnie was dopadało.

//Jest 1.03.22 godzina 9:00. 
« Ostatnia zmiana: 18 Listopad 2015, 01:06:00 wysłana przez Narrator »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #115 dnia: 19 Listopad 2015, 15:41:08 »
Mimo, że nadchodził dzień i zapowiadał się naprawdę ładnie, Eve musiała się zdrzemnąć choć przez chwilę! Powieki zrobiły się ciężkie, głowa opadała w dół. Dodatkowo ciche i przyjemne odgłosy natury, jak śpiew ptaków i plusk wody, uspokajały anielicę i sprzyjały szybkiemu zapadnięciu w sen. Zwierzęta budziły się po nocy równo ze wstającym słońcem. ÂŚpiewy ptaków niosły się nad taflą wody tak samo jak niebo zapełniło się od wróbli, sikorek, mew i innych ptaków poszukujących jedzenia. Na rzece tworzyły się dziesiątki mniejszych i większych kółek - to ryby zaczerpywały ciepłego, letniego powietrza. Ważki zainteresowane łódką przylatywały, wisiały chwilę nad podróżnymi, obserwowały ich, a potem znów leciały gdzieś w trzcinę i bliżej lądu.
-Jak chcesz, to mogę cię później zmienić- zaproponowała, w czasie gdy ona usadowiła się na dnie łódki, by oprzeć się o burtę. Eve była przecież wysportowana, poza tym od czasu do czasu mogłaby sobie pomóc telekinezą. Treningi przygotowały ją na nawet najdłuższe i najtrudniejsze walki, więc wiosłowanie byłoby dla niej pestką. Ale nie teraz... gdy dopadało ją coraz większe zmęczenie... -Ale to jak się wyśpię- dodała jeszcze. I podłożyła sobie tylko skrzydło, by było jej wygodniej, i zasnęła.
Zasnęła szybko, nawet twarde dno w tym jej nie przeszkodziło. Cóż się dziwić? Nawet boskie byty zasługują na drzemkę. Szczególnie, gdy czeka je tak wymagające zadanie. Eve nie wiedziała dokładnie na czym będzie to polegać i czego można spodziewać się na drugim brzegu. Jednak czuła, że to nie będzie żadna łatwizna.

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #116 dnia: 19 Listopad 2015, 22:35:17 »
Sen Evening był jej prywatną rzeczą, którą znała tylko ona i tylko jej umysł, jej świadomość była w stanie ocenić co szczególnie określiło jej wnętrze w tym miejscu, na tej łodzi w tym czasie, gdy zmęczenie tak ją ogarnęło, a może nawet nie śniło się nic? Tak też bywa... ten sen tak potrzebny trwał niespełna trzy godziny i Evening otworzyła swoje piękne oczy, którymi jest zdolna zniewolić nie jedno mężne serce.

Otworzyła je i ujrzała, w oddali na horyzoncie rzeczne rośliny wyrastające ponad taflę wody. A były to takie twory jak turzyce, kaczeńce, czermienie, kruszczyki czy moczarki... szczególnie wyróżniały się bogate w obecność hiacynty wodne, których zapach dominował nad roślinnością nadbrzeżną, szczególnie racząc was swoim charakterem.

Powoli dobijaliście do brzegu, doglądaliście roślinności przybrzeżnej zaś już na ladzie rozpościerał się zagajnik, gdzie co rusz występujące drzewa pozwalały się skryć...

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #117 dnia: 20 Listopad 2015, 17:48:39 »
Niestety nic się Eve nie śniło. A przynajmniej tego nie pamiętała. Zbyt była zmęczona, musiała się zregenerować. Ta krótka drzemka pozwoliła jej na to...
Gdy się przebudziła byli już na przy brzegu. Nie przy samym pomoście, ale gdzieś blisko nadwodnych zarośli, gdzie mogli się jako tako ukryć w razie potrzeby. Na lądzie rosły też drzewa.
-Salcia, nie obudziłeś mnie na zmianę. Mówiłam, że mogę powiosłować- zauważyła. I trochę zła była na niego, że sam nie odpoczął. Nieprzespana noc bardzo utrudnia walkę i logiczne myślenie. Z drugiej strony jednak była zadowolona, że wreszcie dotarli do tego tajemniczego miejsca, gdzie pojawiał się lazurowy płomień, czymkolwiek był.
-To jaki mamy plan?- zagadnęła, gdy wpływali niemal w trzcinę.

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #118 dnia: 20 Listopad 2015, 20:57:02 »
- Wiem Eve, wybacz, ale z korzyścią dla nas obu jest byś ty była tutaj bardziej wypoczęta... Bądź co bądź w sytuacji zagrożenia, kryzysowej masz większe.... pole manewru ;) .- Zauważył wiedząc, że jej wyszkolenie i wiedza w gruncie rzeczy znacznie przewyższają jego obecne na każdej płaszczyźnie...

- Ja bym się chętnie przespał... - mówił lekko zmęczony odkładając wiosła do łódeczki i rozciągając się w niej. Ziewał nieprzerwanie i niemal bezustannie a oczy jego niczym wąskie szparki niewiele świata doglądały.

- I tak chyba zrobię... wyjdziemy na la, to odpocznę sobie... jeżeli masz chęć również możesz odpocząć albo... iść i sprawdzić co nas czeka poza zagajnikiem, wyszpiegować z zarośli co tam się dzieje... w tym miejscu co mówił karcmarz. Jakiś pałacyk czy coś... coś tam muszą robić ten Annar magowie i bandyci... można by się wówczas przygotować i zajść ich nocą. - mówił zmęczony dobijając łódką do brzegu. wyszedł z niej zatapiając nogi po kolana w wodzie wypychając na brzeg łódź i wyciągając jeden kocyk... dla siebie, żeby się zdrzemnąć!
« Ostatnia zmiana: 21 Listopad 2015, 08:29:10 wysłana przez Salazar Trevant »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #119 dnia: 21 Listopad 2015, 12:51:32 »
-Mogłabym zbadać teren z góry, tylko nie wiem czy to nie zdradzi naszej obecności. Jeśli magowie dojrzą anioła na ich terenie to zorientują się co zamierzamy. Nieważne czy polecę, czy pójdę... Choć chyba na lądzie lepiej jest się skryć- myślała na głos, jakby to rozwiązać. -To ty się prześpij. Zasługujesz na ndrzemkę- rzekła po chwili zastanowienia. -Ja pójdę rozejrzeć się po okolicy. Tak będzie najlepiej- i Eve z łódki na ląd przedostała się przy pomocy przemieszczenia, żeby tak jak Sal się nie pomoczyć.
A potem poszła w głąb zagajnika, by zbadać to miejsce, które z drugiego brzegu rzeki było tak tajemnicze. Teraz zdaje się być zwykłymi zamieszkiwanymi przez ludzi terenami, które wybrali magowie na swą siedzibę... Ciekawa była tego pałacyku Annara.

Forum Tawerny Gothic

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #119 dnia: 21 Listopad 2015, 12:51:32 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top