Autor Wątek: Lazurowy płomień  (Przeczytany 12262 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #20 dnia: 02 Listopad 2015, 16:31:58 »
-Pan mi mówi, że Salazar będzie już "zimny" no to jak mam się nie denerwować?!- odkrzyknęła mu. Ruchy miała nerwowe i była zdezorientowana. Ale w jednym Annar miał rację, że nigdzie im się nie spieszy, gdyż ich życie to półprosta ciągnąca się w nieskończoność. Jednak dla innych czas miał znaczenie, dla Salazara też skoro był tylko człowiekiem.
-To pułapka?- wycedziła. -Jak mam rozmawiać skoro twierdzi pan, że Salazar ma swoje kłopoty i prawdopodobnie już nie żyje, a jeśli nawet, to niedługo przestanie. Słyszy się pan w ogóle? No ale skoro nie mam innego wyjścia to trudno. Chodźmy gdzie tam pan chce! Szybko- warknęła wracając do niego i nie mając zamiaru podawać mu wcale ramienia, bo to nie była w jej mniemaniu przechadzka po parku, tylko jakaś gra z nią, jej psychiką i Salzarem który podziewa się Zartat wie gdzie. Nie chciała tak z własnej woli pakować się w kłopoty, więc decyzja pójścia z Annarem wydała jej się najbardziej niedorzeczna ze wszystkich możliwych. Mogła wzlecieć wysoko i polecieć nad rzekę i po prostu zobaczyć czy tam go nie ma. Na pewno by poskutkowało... Była zła na siebie i tego elfa z anemią i anoreksją. A może najbardziej na Salazara chyba, bo on to zawsze przyciąga jakichś podejrzanych typów  <ignorant> . I albo sam uratuje sobie skórę, albo ona będzie musiała to zrobić, ale jeszcze nie wie jak, skoro teraz poszła na spacer z tym dziwakiem.

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #21 dnia: 02 Listopad 2015, 17:17:47 »
Zanim zaczął odpowiadać, oparł się o drzewo w zagajniku i zaparł nogą. wziął dłoń i spojrzał na nią. jak gdyby szukał na niej czegoś, po chwili przyłożył dłoń do ust i zaciskając mocno powieki przegryzł skórę na wierzchniej części dłoni.
- Wybaczcie... wiór mi się wbił. - skłamał oczywiście chciał utworzyć ranę delikatnie broczącą krwią...

- Już wiele razy mówiłem. wszystko co było przed wyprawą do ogrodów Erosa nie jest mi do końca znane. przyznaję się, ze korzystałem z magii zanim stałem się człowiekiem, jednak po raz wtóry mówię, nie wiem gdzie się tego uczyłem ani kto mnie uczył. znam podstawy, mam wiedzę teoretyczną pamiętam po dziś dzień wykłady ideologiczne teorię jak i wszystko o świecie magii jak i działaniach mojej minionej strony życia. jednak skutecznie wyparto z mojej świadomości wiedzę co do miejsc i osób związanych z tym co tam się działo. A działo się niezwykle okrutnie... pamiętam jakim byłem potworem...

Forum Tawerny Gothic

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #21 dnia: 02 Listopad 2015, 17:17:47 »

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #22 dnia: 02 Listopad 2015, 17:47:02 »
- Panno Evening... ja w ogóle nie rozumiem czemu tak się pani tym Salazarem tak przejmuje. Czy umarł teraz, czy umarł by jutro, czy za tydzień, czy nawet za 20 lat, to i tak nic to w porównaniu z panią, to lepiej gdy nie musi pani czekać aż umrze niezależnie czy go pani lubi czy nie. - Mówił prowadząc już w kierunku podgrodzia. Minęliście łuk triumfalny odgradzający dzielnice mieszkalne od właściwych części miasta, gdzie tętniło życie, tutaj był pełen spokój, gdyż lud zbierał się już na jutrzejszy festyn, prace wrzały na dziedzińcu i rynku pałacu, lecz mieszkańców w domach niemal nie było. Spokojnie przemierzaliście alejki podgrodzia... - Opowiem pani może w zamian za tą  wiadomość co Salazar Chciał pani powiedzieć i zmarnować pani cenny czas, to może pani się rozchmurzy albo zrozumie czemu moim zdaniem nie ma czego żałować. - Powiedział i mrugnął  oczkiem delikatnie się uśmiechając. - Ostatnie wieczory spędzał przy Zajeździe "pod rozdygotanym starcem", taki zajazd, gospoda, noclegownia, plaża, basen, zagajnik i w ogóle w miejscu łączenia się rzek Elroiz i Amertodon. Tam jest taki pomost idący w głąb basenu, który obficie paruje w końcu częściowo sztuczny basen zalewany okresowo gdy tamę się otwiera... no i mgła unosząca się nad zbiornikiem uniemożliwia dostrzeżenie tego co jest po drugiej stronie. Jest jedna rzecz, która jednak można dojrzeć, tak zwany "Lazurowy płomień" na przeciwległym krańcu, brzegu jeziorka czy basenu... jak zwał tak zwał. - Mówił znużony opowiadając... nudny fakt. - Wiesz pani, że to strasznie ckliwy jaszczur z wybujałą wyobraźnią... z pewnością dostrzegł w tym czymś coś, czym chciał się pochwalić i zadręczyć Cię ckliwą opowieścią o swoich uczuciach, nadziejach, pragnieniach, o wyrozumiałości i przysłości. Takie typowe i nudne dla młodych niedojrzałych jednostek, ale w końcu ile on tam ma wiosen 22? za 100 lat może by trochę dojrzał, chociaż itak polecał bym jeszcze ze 100 lat, żeby wiedział czego chce i potrafił się zdecydować. alw to wszystko to już przeszłosć.

W końcu spojrzał na Evening, a jego znużony ton nabrał pasji i ciekawości.

- Wiem, że pani jest inna! I jedną z rzeczy jaka panią ciekawi jest przyszłość! Też podzielam taką pasję! - Mówił i zamachnął dłońmi wymachując w półkole niczym objawiając wybuch wnętrza jego osoby. - Tak wy aniołowie, prawdziwi, godnie i dumni członkowie bractwa też walczycie o świetlaną przyszłość. Tam i my, ja wraz z moimi podwładnymi tak samo staramy się walczyć ze złą magią i złymi magami! Staramy się oczyścić nasze Valfden z przekleństwa jakim są niedojrzali, niekompetentni, okrutni magowie! Zajmujemy się infiltrowaniem, śledzeniem osób  podejrzewanych o korzystanie z magii a tych korzystających sprawdzanie w jakich celach z niej korzystają! Rozróżniamy magów żywiołów od nekromantów... tych drugich pozbywamy się przy możliwej okazji... takiej jak dziś była... no a żywiołów... sprawdzamy... rozumiesz pani tak? - Dopytywał czy dość jasno się wyraża... W końcu zależało mu na rozmowie z nią... najwyraźniej miał jakieś oczekiwania.



- Dobra dobra już! Czyli nie wiesz... albo wiesz i nie powiesz. Szkoda... Najwyraźniej coś poszło nie tak... miał być tutaj Annar... A no tak mówiłeś, ze zaprosiłeś na dzisiaj! cóż za okrutne zrządzenie losu cholera... trzeba jeszcze jednego samouka umysłu znaleźć... - Mówił bandyta do siebie w końcu... - Co może pan powiedzieć o Radzie królewskiej. Ilu pan zna najwyższych urzędników państwowych, tak feudalnych, z izby, sądu jak i rady królewskiej. którzy z nich korzystają z magii, którzy są nekromantami, którzy magami żywiołów, a którzy to demony!

Jesteście w zagajniku, odstęp między drzewami to 4 metry. Stoicie blisko, po 2 metry odległości od siebie.

3x Bandyta podżegacz
1x Szlachcic podżegacz

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #23 dnia: 02 Listopad 2015, 18:30:44 »
-Przejmuję się... ale nie mogę otoczyć się samymi nieśmiertelnymi, by nie cierpieć po tych, którzy odchodzą. Poza tym Salazar tak samo ma szansę stać się aniołem, więc nie myślę o tym, że kiedyś umrze. Bardziej martwię się o sowich innych przyjaciół, którzy nie dostaną tej szansy życia wiecznego na ziemi, niekoniecznie w jednym ciele. Poza tym tysiąc grzywien załatwia sprawę- mówiła stanowczo i wszystko to, co miała na myśli starała się wyrazić. O tym, co mówił elf myślała tylko Zartacie jakie pierdoły. -Pana teorie są wyssane z palca i mało mnie obchodzą.  A mój czas nie jest cenny gdyż mam go potąd - machnęła ręką nad głową. -Tak precyzyjnie mówiąc... mam go nieskończenie wiele, więc mogę go marnować ile tylko mi się podoba. Nawet na rozmowy z Salazarem- wzdychała, bo rozmowa z elfem raz ją dziwiła, raz nudziła, raz nie mogła uwierzyć w to co słyszy, a pomiędzy tymi uczuciami było taki jedno szczególne - ogromna ochota użycia pocisku esencji wycelowanego w łeb tego durnego Annara. Oby nie czytał w myślach.
-A niech sobie ogląda co tam chce. Lazurowy płomień to piękna nazwa i zapewne musi opisywać coś jeszcze piękniejszego. Myślę, że to symbol nadziei właśnie, widocznej, będącej gdzieś na horyzoncie, ale nieosiągalnej. Dla pana to nic takiego, ckliwa bajeczka. Lecz ludzie żyją dzięki swym marzeniom, które podnoszą ich na duchu. Ludzie żyją dla wyższych idei jak ta- symbolizowana przez lazurowy płomień- mówiła i mówiła...
-Czy ciekawi mnie przyszłość? No nie wiem... Jestem pewna, że będę jej świadkiem, ale jakoś mi nie spieszno do tego co w przyszłości skoro i tak wiem, że dożyję tych czasów. Wy walczycie ze złą magią, a tak naprawdę nie wiecie nic o tym człowieku. Zajęlibyście się nakarmieniem głodnych- westchnęła ciężko, bo coś czuła, że do elfa mało dotrze z tej pogadanki. -Poza tym on nie jest magiem yhhh!- już chciała coś przeklnąć, ale się powstrzymała. -Jest w Bractwie ÂŚwitu, jeny, nic pan nie rozumie?
« Ostatnia zmiana: 02 Listopad 2015, 18:32:59 wysłana przez Evening Antarii »

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #24 dnia: 02 Listopad 2015, 21:50:03 »
Nie no słysząc kolejne pytanie jak na nędznym przesłuchaniu stracił cierpliwość i wiedział, ze dłuzej nie zniesie takiego traktowania. Niech mówi... myślał przyglądając się stojącemu obok, milczącemu gotowemu do natarcia bandycie podżegaczowi. Było ich 3 oraz jeden szlachcic... te jeden był najgorszy, odziany w wytrzymałą zbroję co generowały ogromny problem jak go wyeliminować bo tego nawet nie był w stanie dokonać magią. Ale wierzył, że inwencja twórcza i przyjazna natura pomogą mu w tym... albo wyeliminują słabsze ogniwo. jednak skupiony na miarę swojej energii z oznaczonym celem swego działania i z oczyszczonym umysłem zakończył ten teatr słowny.
- Dość tych niedorzeczności. Elhuxu! - Warknał słowem magicznym, które uwolniło skumulowane w dłoni pokłady energii magicznej, które połącyzły się z kilkoma kroplami krwi łącząc się z nimi i przeobrażając w energię czerwonej barwy, która niczym smuga pomknęła dwa metry w bok uderzając w ciało bandyty podżegacza, wbijając się do środka przenikając przez odzienie i docierając do żył.

Energia łącząc się z krwiobiegiem zaczęła gwałtownie zwiększać temperaturę kri powodować drgania materii tkanki łącznej podgrzewając ją do wrzenia, zaś ciało bandyty ogarnięte drgawkami upadło na ziemię w agonii brocząc wrzącą krwią z otworów ciała.

Po wydostaniu się energii wiedział że to jest moment w którym cała pozostała 3 wyciągnie bronie podejmując się starcia z nim... jakie miał szanse? Jakie miał możliwości? czy były na cokolwiek szanse? Oczywiście że były, najlepszą wizją okazał się rzut sztyletem i bloki, zasłonięcia szablą... tylko czy zdąży przed otrzymaniem obrażeń? nie schyli się do sztyletu... ale szablę, swoją srebrną Amare z pewnością zdąży wyjąć a jako szybka broń biała umożliwi oderzniecie głowy... a on otrzyma dwie-cztery kulki... to nie był czas na kiepskie myślenie. musiał się chować!

Tak tez uczynił, nie dobywając broni, gdy widział jak bandyci sięgają po pistolety wybijając się z nóg i zapierając jedną ręką o konar drzewa, o które dotąd się opierał wprawił ciało w lekki piruet is chował za konarem sięgając do pasa po srebrną Amare... A drzewo było szerokie i zasłaniało całe ciało!

2x Bandyta podżegacz
1x Szlachcic podżegacz

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #25 dnia: 02 Listopad 2015, 22:07:17 »
- Każdy na ziemi ma swoje życie zapisane... nikt nie może żyć wiecznie bo to wbrew naturze, chyba, ze jest wybrańcem boga, moja pani.

- Tysiąc grzywien iw skrzeszenie... rozumiem, ze to kiepski żart anioła tak? chyba nie próbujesz pani głosić heretyckich wizji, jakoby nekromancja byłą dobra... przecież to pomiot śmierci, kult zła odwołujący się do natury nocy, często do samego Beliara, do nieprzeniknionego mroku który dowołuje się do braku poszanowania ludzkiego życia, godności czy własności! które czyni człowieka niegodnym a nekromantów wywyższa ponad stan ludzkości! Nie można dopuścić by taki procedery uchodziły płazem... przecież i bractwu na tym zależy by złą magię temperować... Salazar właśnie jest emanacją tej złej magii, a że BYÂŁ członkiem bractwa świtu... widocznie rekrutujący go paladyn zapomniał się i nie wiedział jakiego to bezecnika zaprosił w wasze szeregi... nieważne, nie chciał bym o nim rozmawiać bo to tylko marny pyłek, zgniły liść na klapie marynarki.
\
- Wiemy, że bractwo walczy z bezecnym działaniem magów... my też się staramy walczyć właśnie z takimi magami... i wykryliśmy spisek... spiskowcy knują naprawdę złe rzeczy... chciałem z panią porozmawiać... no jedno by uniknąć pani kłopotów z tym Salazarem bo niestety dziś, akurat nieszczęście zaprosił panią nad rzekę, akurat dziś, gdy zaplanowaliśmy tę zasadzkę. Chciałem ostrzec bractwo o tym co ma miejsce, więcej może nawet zaproponować współprace w walce o naprawę naszego królestwa...

- Niech pani odrzuci w kat uprzedzenia d mojej osoby mimo złego początku naszej znajomości naprawdę nie mam złych intencji i proszę zawierzyć w szczerość moich słów, ani jedno słowo moje nie jest kłamstwem wobec twojego majestatu moja droga. A rozmawiam z tobą nie dlatego, ze masz piękne lico, lecz dlatego, ze chcę pomóc tak tobie w posłudze, tak sobie, bym żył w dobrym kraju, dobrze rządzonym przez szlachetnych i dobrych ludzi a nie bezecnych magów śmierci.



Bandyci tak i szlachcic dobyli swych broni palnych, jednak nad zagajnikiem pojawiła się Ara Mary, która dojrzała schowanego za drzewem Salazara, zaś napastnicy jej nie.

//Możesz wykorzystać chowańca, zdążył dotrzeć na miejsce

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #26 dnia: 03 Listopad 2015, 17:31:33 »
-Ale każdy, jeśli tylko chce, przez ciężki trening i wytrwałość może być "wybrańcem boga". Czy ja urodziłam się anielicą? Nie, a mam zapewnioną nieśmiertelność mej duszy. Zatem tylko od nas to zależy, drogi panie. Herezje to głosi pan. Nekromancja jest dobra, niezbyt powszechna, droga i nieosiągalna dla większości ludzi, jednak nie widzę jej wad. Nekromanci to władcy życia i śmierci, jednak nigdy nie spotkałam żadnego z nich. Może działają w ukryciu, a może rzeczywiście są źli... Ja jednak uważam, że gorsze pomioty chodzą po świecie, na przykład demony, wampiry, czy inne bestie. Teraz nie spotykam ich tak często, ale gdy podróżowałam traktami po wioskach to rzeczywiście ludzie nierzadko żyli w strachu przed demonami. Nie bałabym się więc tych nekromantów. A magowie... cóż, jeden z nich okazał się jakimś... odmieńcem, zamachowcem. Nie powinniśmy jednak pogromić ich wszystkich, wszak czym różni się magia bractwa od tej drugiej, "złej"? Jedynie dziedziną. Porusza ona mroczne aspekty duszy, nie wątpię... jednak nie poznałam jej szkodliwości prócz oczywiście zburzenia pałacu, co było jedynym takim wydarzeniem w historii, nieprzewidywalnym a jednak prawdopodobnym. Tyle ludzi chodzi po świecie, wiadome że któryś z nich na pewno ma nie po kolei w głowie... Ilu nekromantów pan zna? Zapewne działają po cichu, w odosobnieniu...

Jak to BYÂŁ. Wciąż jest. A poza tym Salazar zapomniał wiele z tego co było przed jego śmiercią. Nawet jeśli chciałby, nie może kłamać, bo nie pamięta tych wydarzeń po prostu. Nie wiem czego od niego chcecie, ale radziłabym panu, by pan pozwolił mi pójść i poszukać go.
Niech pan mówi jednak, co to za spisek? Czy znów coś pan knuje, bo już mam dość tych dziwacznych teorii. I naprawdę trudno odrzucić mi te "uprzedzenia". Bardzo niefortunnie zaczął pan tę naszą znajomość i jest ona bardzo niepokojąca.

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #27 dnia: 03 Listopad 2015, 21:28:03 »
3 na jednego... jak by nie liczył i jakich malwersacji na liczbach nie próbował nadal przewaga przeciwnika zdawała się być tak ogromna, że wręcz świadcząca o bezsprzecznej, nieuniknionej, niechybnej i w ogóle przewidywanej jakimś trafem śmierci tej jednostki pozostającej w mniejszości. Jednak w jego głowie nie tyle przejmował się nadchodząca porażką, co brakiem realizacji dzisiejszego dnia tak jak zaplanował!  Z ta świadomością osunął się po konarze klękając przy kostkach i wyjął sztylet z poszewki na łydce. Lewą rękę położył na pasie na rękojeści srebrnej amare.

W tym czasie, gdy Salazar czekał na agresorów, którzy zaczęli okrążać konar drzewa by z obu stron zaatakować rekruta z obu stron krzyżowym ogniem, Mary unosząc się w powietrzu dojrzała sytuację ataku dwójki bandytów i stojącego w odwodzie szlachcica z wyjętym muszkietem. Papuga wyczuwając zagrożenie dla bezpieczeństwa i zdrowia Salazara zaczęła pikować w kierunku szlachcica podżegacza, który zajęty kontrolą sytuacji nie zwracał uwagi na podniebne przestworza.

W momencie gdy bandyci mieli już wyskakiwać zza drzew, mary z impetem uderzyła z góry na szlachcica przysłaniając mu oczy rozpostartymi skrzydłami, zaś szpony zaczepiła o hełm, o otwory w oczodołach. Szlachcic zaskoczony zdarzeniem zaczął wrzeszczeć gubiąc broń z dłoni i przewracając się na plecy, zaczął miotać się by uwolnić z objęć papugi.

Bandyci wyrwani krzykiem z konsternacji spojrzeli  na szlachcica i zatrzymując atak na Salazara zaczęli unosić bronie w kierunku ptaka, by go postrzelić, co było kompletnym kretynizmem z ich strony! Niegdyś gad wyskoczył zza drzewa w akrobatycznym skoku wyrywając szablę z uprzęży. Skoczył na bandytę, który tym razem szybciej dostrzegł pędzącego Salazara i kierując już dłonią z muszkietem w jego stronę... nie zdążył oddać strzału, gdy ostrze szabli z impetem uderzyło w gardło tnąc skórę, kręgosłup... odrąbując czystym uderzeniem głowę... czysta dekapitacja... i huk wystrzału. Bandyta stojący obok oddał strzał w kierunku szlachcica jednak było to kompletną głupota, nie trafił w miotającą się ptaszynę i na swoje szczęście nie zastrzelił swojego kompana.

Salazarowi dało to chwilę, by odskakując od mężczyzny z odcięta głową, doskoczyć do drugiego bandyty puszczając szabelkę i skupiając się na swoim sztylecie. doskoczył do niego i i biorąc zamach ciałem, przekładając ciężar ciała z jednej nogi na drugą, a korpus swój wprowadzając w ruch po łuku a tak samo wyprowadzając rękę w górę kierował ostrze pod żebra.

Ostrze wbiło się pod żebra dziurawiąc płuca. Salazar wywinął się za plecy bandyty...

1x Szlachcic podżegacz - zajęty przez Mary!

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #28 dnia: 03 Listopad 2015, 21:38:25 »
- Panno Evening... przecież siłą pani nie ciągnę do siebie... Jeżeli naprawdę nie interesuje pani spisek władzy i okupanta, może samego Meaneba, który zaczyna infiltrować władzę, gdy zło ogarnia nasze państwo i dokonuje rozkładu, jeżeli nie interesuje pani to, by uratować nasz kraj wspólnie z nami... to nie zatrzymuje pani... tak jak nie ciągnę pani łańcuchami. w każdej chwili może pani wyjść, wiemy ze jest pani godna szacunku i uznania mimo... moim skromnym zdaniem błędnej oceny i trochę... zbyt liberalnego podejścia... my jesteśmy bardziej tradycjonalni i konserwatywni... No i tak to był... ktoś kto nie żyje już nigdzie nie należy a o tej porze to już... nie ważne to i tak nic nie ważny człowiek.

- Jeżeli naprawdę nie chce pani ze mną rozmawiać... Gdy dostrzeże pani fakt i zauważy to, że organizacja terrorystyczna pod kryptonimem GTW trzęsie królestwem i zmienia je na swoją modłę doprowadzając krok po kroku do upadku naszej monarchii... to niech pani mnie znajdzie Annara, albo naszego przywódcy, Urta Enera.

- Nie zatrzymuję pani siłą... Mam nadzieję, ze nie zmasakrowani mu zanadto ciała, może przy pochówku z pompą i paradą się spotkamy... dopilnuję za wszelką cenę by go wreszcie zakopano. "Kto nigdy nie żył, nigdy nie umiera, nic nie utraci ten, co nie miał nic, ten kto nie kochał, nie wie co tęsknota, nie wie co gorycz, kto bez marzeń śni..." - nucił idąc na przód i spoglądając czy Evening się wreszcie zdecyduje by go wysłuchać, czy jednak odejdzie... W końcu... albo odrzucimy uprzedzenia w kąt... albo zawsze będą powracać gnębiąc nas po wsze czasy!

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #29 dnia: 03 Listopad 2015, 21:57:03 »
Eve była na skraju wytrzymałości. Co za pech ją spotkał... Koleś zajął jej te kilkanaście minut, a mimo wszystko anielica czuła, że marnuje czas, którego ma nieskończenie wiele. Zdenerwowała się, nie mogła już słuchać jego wywodów, bo zdawało jej się, że każde jego słowo to kłamstwo i jakaś bajka. Co chwilę wspominał o śmierci Salazara, więc kobieta nie chciała zamieniać już z nim ani słowa.
Może i ominie ją okazja do odkrycia jakiegoś spisku, lecz w ustach tego elfa wszystko brzmiało tak nieprawdopodobnie, że Eve nie brała niczego na serio. Oprócz tego o śmierci Sala, ale to dlatego, że się martwiła.
-Może i GTW "trzęsie królestwem", jednakże śmiem twierdzić, iż z pana pomocą wiele nie zdziałam, gdyż uważam, że pan ma nie po kolei w głowie i proszę mi wybaczyć, ale w tym momencie nie mam już zamiaru dłużej z panem rozmawiać... Do widzenia!- ostatnie słowa niemal wykrzyczała, bo choć na zewnątrz zachowywała kamienną twarz, to w środku przeżywała istny koszmar.
Nie chcąc mieć więcej do czynienia z elfem, nie chcąc już patrzeć na jego chorobliwie bladą twarz, Eve rozłożyła skrzydła, odbiła się od ziemi i kilka machnięć później leciała już kilkanaście metrów nad ziemią w stronę rzeki.

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #30 dnia: 03 Listopad 2015, 22:16:35 »
Ptaszyna... promyczek słońca który wzleciał z niego lądując na głowie szlachcica, wbijając szpony w oczodoły ranił oczy szlachcica raz po raz oślepiając dziada, wprowadzając zamieszanie i uniemożliwiając działanie. Szlachcic zmuszony zaczął się miotać i chciał zrzucić hełm z głowy by uwolnić się od okrutnej... chociaż zabójczo pięknej Mary.

Gdy zerwał hełm z głowy... nadszedł moment jego śmierci. gdy Salazar dojrzał odsłonięty element ciała szlachcica, nie czekając ani chwili kierując rękę w jego stronę krzyknął inkantacje wrzątku.
- Elhuxu! - Energia pomknęła spod dłoni w kierunku kropel krwi na niej, powstałych przez przerwanie skóry na dłoni ugryzieniem. Energia łącząc się z kroplami krwi przybrała formę krwistej wiązki, która pomknęła w kierunku ciała szlachcica, nieosłoniętej jego części, głowy, gdzie przez rany w oczodołach zaczęła wnikać w ciało, do krwiobiegu i łącząc się z krwią oddziaływać na nią, by w przeciągu sekund doprowadzić do wrzenia całą zawartość żył. - Szlachcic ogarnięty drgawkami skonał w kilka chwil, co idealnie okazywała parująca, bulgocząca krew wypływająca z otworów ciała... szczególnie obficie z rannych oczodołów...

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #31 dnia: 03 Listopad 2015, 23:48:32 »
- Do zobaczenia o najpiękniejsza. - Powiedział kłaniajac się uniżenie i widok rozpostarcia skrzydeł...

Ten moment był czymś co wstrząsnęło całą stolica królestwa... nikt nie spodziewał się, nikt z obywateli, szlachciców, czy chłopstwa przybyłego z okazji nadchodzącego festynu, że Evening Antarii... szlachcianka znana z dzielnicy obywatelskiej, chociaż ostatnio zmieniła miejsce zamieszkania na bogatsze rejony... no i poznano jej wdzięki na ostatnim publicznym festynie, gdy zagościła na placu zamkowym przyodziana w piękną, wystawną bogatą suknię... nikt nie spodziewał ujrzeć jej wdzięki w locie na niebie dostrzeganym w stolicy.

Każde machnięcie wielkimi skrzydłami zamiatało ogromne pokłady powietrza pod ciało wzbijając rycerzycę-anielicę w powietrze. Jej pięknie wyprofilowane ciało wzbijając się w górę wywołało takie poruszenie, ze prace w stolicy zamarły, zaś wzrok każdego mężczyzny, kobiety jak i dziecka, spoczęły na niej budząc zachwyt i poruszenie. Evening unosząc się nad stolicą i zmuszając swoje ciało do wysiłku, zwłaszcza wielkie skrzydła mogła spoglądać na mieszkańców stolicy... a jeżeli tak było, to dostrzegła, ze na jej widok każdy mieszkaniec i gość stolicy oderwał się od pracy i zaczął biec w jej stronę... było to coś co budziło zachwyt wśród ludu. Gdy barierki dzielnic, płoty, mury i inne ograniczenia zatrzymały ich, wyglądali w niebiosa i klaskali w dłonie... wołali i krzyczeli z zachwytem śląc pozdrowienia...

Być może Evening nie zależało na popularności... może nie chciała poklasku i takiego postrzegania... jednak nie dość jako nieprzeciętna piękność, bowiem takie są nasze wspaniałe królewskie bohaterki (kto wam ściemniał, ze narrator ma być obiektywny? O.o Nie musi... ), to Evening różniła się od nich znacząco... tak i wyglądem, fryzurą, włosami a w szczególności charakterem i odmiennością poglądów, które skrzętnie skrywane dzieliła wyłącznie z wybranymi bądź tak jak dziś pod wpływem emocji i wzburzenia... wracając jednak do lotu... Evening musiała odczuć, jak pozytywną energię w społeczności wzbudziło jej dostojeństwo. nie była potrzebna zdobiona suknia... nie był potrzebny czerwony dywan, lepsze od innych krzesło, czy jakiekolwiek wywyższenie ponad innych. Wystarczyło, by Była tym kim jest, by każdy odczuł jak cenną osobą, jakim niebiańskim cudem była ona, anielica, która w pogoni przemierzała nieboskłon korzystając ze swych skrzydeł, a lud wiedział, że czyni to nie bez powodu - "To anielica, służka boga nadziei! Wspaniała kobieta! i jaki splendor i majestat!" - mówił każdy patrząc na niż pokazując swojemu dziecku osoby, które ratują ich każdego dnia... nie tak bezpośrednio, lecz pośrednio utrzymując naród kraj w nadziei.

Być może Evening nie lubiła "popularności i populizmu", jednak chcąc nie chcąc świadomość bycia potrzebnym, bycia obiektem fascynacji i nadziei wypełnia nasze dusze radością i nadaje życiu cel... z pewnością Evening musiała poczuć się potrzebna tej społeczności, gdyby nie byla, to by jej nie pragnęli.

Evening musiała dokładnie odtworzyć sobie informacje by dobrze skorygować kurs lotu...



Wzięli i zdechli no.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #32 dnia: 04 Listopad 2015, 16:05:34 »
W jednej sekundzie zapomniała o elfie. Skoncentrowała się tylko i wyłącznie na locie, o technice machania skrzydłami, które musiały unieść wysoko wcale nie aerodynamiczne ciało, nienadające się wręcz do lotu przez swą anatomię. Ciężkie kości, zbyt słabe mięśnie... Wszystkie te przeciwności musiała przezwyciężyć para białych skrzydeł zbudowana z delikatnych przecież piór.
Największy wysiłek musiała włożyć w oderwanie się od ziemi. Wreszcie straciła grunt pod nogami, a wiatr wytwarzany przez nią, wędrował ku dołowi i na tych masach powietrza mogła się unosić. Kilka minut jeszcze musiała tak się namęczyć, by wzlecieć ponad najwyższe wieże i tam złapać prądy powietrza, które poniosłyby ją jak najlżejszy papierowy dziecięcy samolocik.
Od razu jej lot wzbudził pewnego rodzaju sensację... Kiedy zdenerwowana "uciekała" od Annara, nawet nie pomyślała o tym, jakie zainteresowanie może wzbudzić. Przecież Funeris znacznie częściej urządzał sobie przeloty nad stolicą, a nie przypominała sobie, by miasto wtedy zamierało na chwilę, a oczy wszystkich wędrowały na kilkanaście sekund w górę.
Poczuła się źle gdy oczy wszystkich wymierzone były w nią. Straciła koncentrację,a po chwili pogubiła też rytm, zatem wpadła w niewielkie turbulencje. Jednak skrzydła o dużej powierzchni nośnej uratowały sytuację i lot mógł trwać dalej... Przez moment nawet dostrzegła swój cień przemykający po dachach.

Z góry szukała rzeki, co raczej nie było trudne. Rozwidlenie dwóch rzek, nad którymi leżał Efehidon, znajdowało się niedaleko, ponieważ nie przemierzyła jakichś kolosalnych odległości. Z góry stolica Valfden wydawała się znacznie mniejsza, a odległości między różnymi miejscami- nie takie odległe.

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #33 dnia: 04 Listopad 2015, 16:22:30 »
Salazar dumny z Mary podszedł do niej dreptającej w kółko koło hełmu, była lekko ogłuszona, gdy Szlachcic podżegacz zrzucał ją z hełmem doznała uderzenia, jednak nie groźnego.
- Wspaniale się spisałaś... Sama jesteś i przyleciałaś... - zauważył łapiąc papużkę pod skrzydła i przyglądając się uważniej czyn nie ma żadnych obrażeń.
- Salazar! - krzyknęła trzykrotnie machając skrzydełkami.
- Nie rozumiem?
- Salazar! - krzyknęła ponownie.
- No moje imię i?
- Salazar! - krzyknęła ponownie.
- Nie... tak się nie dogadamy Mary. Chodź na pomost, obejrzymy zachód słońca. - Zaproponował papużce kładąc ją na swoim barku, by podejść do ciał i przejrzeć je dokładnie... sprawdzić czy nie mają jakichś dokumentów...

Offline Narrator

  • NPC
  • ***
  • Wiadomości: 1435
  • Reputacja: 1193
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #34 dnia: 04 Listopad 2015, 17:13:53 »
Evening Antarii już w oddali dojrzała miejsce, gdzie łączyły się dwie rzeki, Elroiz i Amertodon... A w tym miejscu dojrzała też Zajazd wraz ze wszystkimi atrakcjami mogła oglądać go z nieba, zaś jej nikt nie widział, bowiem wszyscy byli już w zajeździe, a słońce chyliło się leniwie ku zachodowi.

Zajazd "Pod rozdygotanym Starcem


Zajazd "Pod rozdygotanym starcem"... nazwa rozbraja nawet najśmielszego kartografa mającego opisać to miejsce, więc wybaczcie i mi, że nie potrafię inaczej rozpocząć jej opisu niż od takiej dygresji "kto wymyślił tak durną nazwę" dla umiejscowionej gospody wraz z noclegownią w Gminie Tykon księstwa Efehidon. Dokładne jej umiejscowienie można opisać jako miejsce, w którym spotykają się dwie rzeki, Amertodon i Eloriz tworząc jedność mknącą do oceanu. To właśnie w ujściu Elroiz do Amertodonu, w tym malowniczym miejscu pełnym gości i wielbicieli malowniczych i estetycznych doznań powstała gospoda spełniając oczekiwania zamożnych gości.

Gospodę oraz Plażę również widziała... dojrzała również zagajnik za gospodą, gdzie nadal wśród drzew dostrzegalnym był Salazar klęczący nad zwłokami wraz z krzyczącą jego imię papugą Mary...


Przy szlachcicu podżegaczu Salazar znalazł wypisaną serię imion i nazwisk... w dziwnej kolejności...

Cytuj
~ Silion Erenus aep Mor,
~ Patricia Morii (de Drake),
~ Evening Antarii,
~ Salazar Trevant,
~ Devristus Morii,
~ Lucas Paladin,
~ Funeris Venatio,
~ Elrond Noldor
~ Rakbar Nasard
~ Dragosani Antares
~ Gunses Cadacus

Salazar znał tą listę... znał jej pierwszą połowę... sam ją pisał... ciekawe...

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #35 dnia: 04 Listopad 2015, 18:48:11 »
Szybko dostrzegła Salazara, którego szukała. Eve zaczynała doceniać korzyści płynące z posiadania skrzydeł. Z innej perspektywy można dostrzec naprawdę wiele ciekawych i przydatnych rzeczy.
Lądowanie było trudniejsze chyba od samego lotu. Musiała coraz wolniej machać skrzydłami, balansować rękoma i przygotować nogi na spotkanie z ziemią. Nie wyszło jej idealnie. Przewróciła się do przodu zatrzymując na rękach. Wstała powoli, otrzepując dłonie i wmawiając sobie, że następnym razem będzie lepiej.
Ruszyła za Zajazd, tam, gdzie widziała Salazara. Ujrzała go, jak nachylał się nad jakimś trupem.
-Przepraszam za spóźnienie! Nie przeszkadzam?- przywitała się i zerknęła na zabitego mężczyznę. -Jakiś Annar, elf, mnie zatrzymał, ale widzę, że ty też miałeś niezbyt miłe towarzystwo. Kto to?- dopytywała. -O, widzę że Mary zrobiła to, o co ją prosiłam. Dobra ara!

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #36 dnia: 04 Listopad 2015, 19:07:53 »
- Jestem szczęśliwy, że przyszłaś... Ale zaraz zaraz... jaki elf, jaki Annar? - Dopytywał wyrwany z zamysłu... nad pergaminem z wypisanymi nazwiskami. Jakiś nieznany dziad ją zaczepiał? - przebiegło mu po głowie. - I jak tutaj dotarłaś? Mary miała ci pokazać dokąd... ona przyleciała... przyleciałaś? - powolnie analizując co się działo, zapytał z ciekawością a jego twarz wyglądała tak o:  :o .

- Dziwni ludzie, chcieli mnie zabić... widziałaś już tą listę? Tu jest też Twoje imię. - Zauważył pokazując znaleziony pergamin z wymienionymi 11 imionami i nazwiskami prominentnych osób ze stolicy!

- Tak, ale prosiłem o spotkanie nie bez powodu! Właśnie! Chciałem porozmawiać z Tobą... przejdziemy się? Na plażę najlepiej, na pomost. Zachodzi słońce i chciałem Ci coś pokazać... - zalążek rozmowy zdawał się być znajomym...
« Ostatnia zmiana: 05 Listopad 2015, 23:43:27 wysłana przez Salazar Trevant »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #37 dnia: 04 Listopad 2015, 19:14:22 »
-Nie wiem kto to był dokładnie. Mówił, że już nie żyjesz i takie tam... Chudy, blady, szczupły i wysoki. Bardzo natrętny i mówił takie głupoty, że głowa mała! I przyleciałam tu bo chciałam jak najszybciej uciec od tego elfa. Zobaczyłam cię z góry- wyjaśniała stojąc nad trupem. -Kto chciał cię zabić? To pewnie oni byli od Annara, a on chciał mnie odciągnąć. Pokaż tą listę...- spojrzała na kawałek kartki. Oprócz niej był tam też Salazar, Funeris, Drago, Silion... O co tu chodziło!? -To lista... ludzi do eliminacji czy jak? I właśnie w tej chwili ci się zebrało na oglądanie zachodów słońca?- spojrzała na niego z wyrzutem, a w jej głosie było słychać niedowierzanie. -teraz to strach pojawić się gdzieś na ulicy- mówiła dalej.

Canis

  • Gość
Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #38 dnia: 04 Listopad 2015, 19:31:14 »
- Nie wiem co to za lista, to znaczy nie znam jej celu. Po części wiem, są tu wymienieni prominentni szlachcice ze stolicy, wysoko postawieni urzędnicy lub kiedyś pełniący te funkcje. Zapewne ma to jakiś związek. Chociaż nie jest to logiczne, ty nie pełniłaś służby państwowej też tu jesteś. Poza tym tylko głupiec by ciebie zaatakował, wielką stratą by było dla całego świata tak dobrego, jak i złego, była by utrata takiego piękna i powabu. - odparł spokojnie skinąwszy głową w twoją stronę. - Oj nie dajmy się ponieść głupiemu zdarzeniu... być może to nic nie znaczący incydent, a ten Annar to szaleniec jak mówił o mojej śmierci - na pewno. A ta lista to może być wszystko i nic... - Mówił pragnąc uspokoić Evening.

- Nie, nie chodzi o obejrzenie zachodu słońca, bo to można codziennie tak jak i codziennie się spotkać. Ostatni dzień lata to jednak szczególny dzień przed nadejściem chłodniejszych dni a uznałem, że czas najwyższy powiedzieć to, co się chce powiedzieć... w końcu trzeba powiedzieć coś, gdy się człowiek sam ze sobą dogada. - Powiedział i lekko się uśmiechnął. - Ale jeżeli myślisz, że szkoda czasu... to możemy iść do Efehidonu i poszukać tego Annara czy coś i... zapytać o co chodzi.
« Ostatnia zmiana: 05 Listopad 2015, 23:47:43 wysłana przez Salazar Trevant »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #39 dnia: 04 Listopad 2015, 22:38:32 »
-Lista gości? Pfff, jasne. Skoro jesteś na tej liście, a chcieli cię zabić, to logiczne, że pozostałych także chcą- mówiła zdenerwowana. Eve nie chciała tego bagatelizować. I dopiero teraz zrozumiała, że Annar też maczał w tym palce. Lecz nie chciała z nim więcej rozmawiać i go oglądać. No, chyba że martwego. -Nie pomyślałeś, że resztę można ostrzec przed jakąś grupą eee.. fanatyków, czy kogoś? Chyba że wszystkich już wybiłeś. Swoją drogą, nie takie łatwe cele sobie wybrali. Co jeden to silniejszy...- myślała na głos. -Mi czasu nigdy nie jest szkoda... Ale zamiast działać... pooglądamy sobie słońce?...- zmartwiła się. Nie chciała tego zostawić przypadkowi, albo gorzej, zabójcom.
-Sal, nie wiem czy to taki dobry pomysł.... Właśnie zabiłeś trójkę jakichś ludzi i ot tak chcesz przejść oglądać urocze widoki...

Forum Tawerny Gothic

Odp: Lazurowy płomień
« Odpowiedź #39 dnia: 04 Listopad 2015, 22:38:32 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top