- Wyśmiejesz mnie pewnie, ale martwie się o mojego znajomego, który jest wójtem pewnej gminy niedaleko. Ma duże kłopoty, bo w wiosce z niewiadomych przyczyn spłonęła świątynia. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Wielkie jedno nic. Musisz mu pomóc, bo ten oszalały motłoch pójdzie do niego z pochodniami, spali mu dom, a jego samego przebiją widłami albo powieszą na drzewie. Zrób coś błagam, tylko ty możesz zaradzić, przecież jesteś Archontem. Ludzie cię znają i kochają, jesteś głosem rozsądku, człowiekiem dla ludu. Prosze...