Autor Wątek: Zachwiana równowaga  (Przeczytany 27816 razy)

Description:

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #20 dnia: 20 Sierpień 2015, 23:29:12 »
Krasnolud zdziwił się nagłym wybuchem złości u jego przyjaciółki pani mściciel z bractwa świtu, z tej strony jeszcze nigdy jej nie widział, było ostro i poważnie zdenerwowana a on nie wiedział czym, jak zwykle zresztą. Ech... Ten krasnolud zawsze coś palnie, ktoś nie zrozumie i jest foch. Co jak co ale takie akcje zdarzały mu się niestety dosyć często. Cóż, krasnolud całe życie musi pracować nad sobą i walczyć z negatywnymi cechami. Luna widząc wściekła Evening, spuściła uszy i schowała się za nogami krasnoluda zasłaniając sobie oczy łapkami. Wyglądała niczym zbity psiak. Sil spojrzał na psa z litością po czym skierował swój pełen zdezorientowania wzrok na Eve. - Moja droga Evening, nie wiem o czym mówisz... Nie powierzałaś mi żadnych sekretów które bym miał zdradzić, nie wiem co miał pokazać ten nagły atak gniewu. Stwierdziłem najzwyklej w świecie że zapewne król jeszcze nie raz cie doceni i obdaruje jakąś gminą. Nie mówiłem tutaj w kontekscie Chatal chociaż tak teraz patrząc na moją wypowiedź to faktycznie mogło to tak zabrzmieć. Ech... Dobra, nie ważne. - już chciał otworzyć drzwi po mocnym wciśnięciu klamki lecz dopadła go oczywiście panna Antarii blokując mu wyjście. Facet westchnął cicho po czym uśmiechnął się by nikt nie zaczął go wypytywać o to dlaczego nagle tak sposępniał. - Oczywiście, będzie mi miło z wami jechać nawet na koniec świata. Swoją drogą to chętnie zniknąłbym na jakiś czas gdzieś gdzie nikt mnie nie znajdzie. - delikatnie lecz stanowczo odsunął Eve po czym otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. Sprawnie i szybko odwiązał ogiera Issei'a od płotu po czym wskoczył na niego i podał maurence rękę by wciągnąc ją na grzbiet konia. Gdy Armin znalazła się już na grzbiecie za krasnoludem, mężczyzna uśmiechnął się i rzekł wesoło. - Mieć taką piękną towarzyszke to prawdziwy skarb. - odjechał od domu maurenki na ulice i czekał na panne mściciel i jej konia. Zaraz za koniem krasia stała Luna wesoło merdając ogonem.
« Ostatnia zmiana: 21 Sierpień 2015, 00:10:50 wysłana przez Silion aep Mor »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #21 dnia: 20 Sierpień 2015, 23:48:43 »
Eve wcale nie "wybuchła". Silion chyba nie widział jej naprawdę złej. Zostawmy jednak tę sprawę, której wyjaśnić się nie da...
-Zniknąć. To nie takie proste. Ale spróbować warto- mówiła Eve kierując swe kroki stronę Caledusa. Płotka spisała się w głębokich śniegach, czas wypróbować silniejszego ogiera w brązowe łaty.  Wskoczyła zgrabnie na jego grzbiet, strzepnęła lejce i ruszyła za resztą.
Jeszcze niedawno przy jej koniu też biegło taru, któremu uszy podskakiwały radośnie.
-Noc jest taka piękna!- mówiła łapiąc w płuca zimne powietrze, a głowę zadzierając w górę, by ogarnąć wzrokiem granatowe niebo pozaznaczane rozświetlonymi punktami. Ten widok kojarzył jej się wyjątkowo dobrze.
Caledus cwałował przez Efehidon, a Eve podskakiwała w siodle dając się ponieść zwierzęciu. Zrównała się z przyjaciółmi, nawet wysunęła się naprzód.
-Prrr Caledus, prrrr!- nagle zwolniła. Właściwie to ona nie znała drogi. -Prowadź. Revar to twoje ziemie?

Forum Tawerny Gothic

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #21 dnia: 20 Sierpień 2015, 23:48:43 »

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #22 dnia: 21 Sierpień 2015, 00:38:03 »
Więc tak. Krasnolud z maurenką siedzieli na grzbiecie Issei'a czekając na Evening. Chwilkę to trwało zanim osiodłała i weszła na swego Caledusa. Tymczasem krasnolud spoglądał na piękne, gwieździste niebo skąpane w blasku marantowych księżyców w pełni. Zaciągnął się soczyście mroźnym powietrze które wprost uwielbiał, tak jak mówił przypominało mu ono rodzinne góry, dom i wszystko co dobre, miłe w jego przeszłości. Każdy kolejny "łyk" zmrożonego powietrza wywoływał u mężczyzny wewnętrzny dreszcz. Dlaczego? Nie wiadomo ponieważ jemu jak to krasnoludowi raczej nigdy zimno nie jest. - Armin spójrz jakie piękne mamy dziś niebo. - rzekł głosem marzyciela. Nagle spod domu Evening wystrzeliła niczym strzała jego właścicielka, na swym dzielnym ogierze, pędząc przed siebie uliczkami dzielnicy obywatelskiej. - Gdzie tak pędzisz przyjaciółko? Do Revar wyjeżdzamy północną bramą ty zmierzasz do wschodniej. - rzucił w jej strone. Zaśmiał się cichutko pod nosem i poczekał aż panna Antarii zawróci, sam czekał spokojnie na nią. Gdy Eve znalazła się tuż obok skręcił w uliczke i ruszył przed siebie z towarzyszką obok. Jechali przed siebie przez dzielnice obywatelską, mijając kolejne domy w których większości było już ciemno i domownicy spali. Tylko w nielicznych domach paliło się jakieś słabe światełko rzucane przez świece. Stukot kopyt koni o zmrożoną ulice oraz zimowe powietrze towarzyszyło w drodze tej parze nocnych wędrowców. Wyjechali z dzielnicy obywatelskiej zostawiając za sobą stosunkowo spokojny rewir który w porównaniu z brudnym podgrodziem był niebem. Ruszyli w strone północnej bramy. Do Siliona nagle dotarło stwierdzenie wypowiedziane przez świętą mściciel. - Nie. Revar to ziemie wąpierza, niejakiego Gunsesa Cadacusa, moje ziemie to gmina Kardon, tam gdzie stoi Ereno. Spokojnie poprowadze was bezpiecznie przez las. - mówił jak zwykle wesołym głosem. Trójka przyjaciół dotarła do bramy miasta przy której warte pełniło dwóch zaspanych strażników, mężczyźni widząc szlachte zdjęli hełmy z głów i ukłonili się. Krasnolud z Armin przekroczyli brame zostawiając za sobą królewskie miasto i ruszając w nieznane. Luna cały czas biegła obok swego pana.

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #23 dnia: 21 Sierpień 2015, 01:18:28 »
Ciemnoskóra dawno nie była na żadnej podróży, a tym bardziej konnej. Taka odskocznia była dla niej dobrą zabawą. W świetle księżyca jechała ze swoim ukochanym oraz przyjaciółką w siną dal. Oczywiście nie można zapomnieć o Lunie, która biegła z tyłu. Maurenka nie przepadała za mroźnym, górskim klimatem. Dla niej było tam po prostu za zimno. Ale, skoro jej chłopak to lubi, to powinna się trochę dla niego poświęcić. Kobieta siedziała z tyłu, trzymając mężczyznę za pas. Można by powiedzieć, że Armin wtuliła się w niego. Kiedy oboje przekroczyli bramy miasta, dziewczyna poczuła dziwne poczucie wolności. Jakby nic nie stało jej na przeszkodzie. Pewnie brakowało jej wiatru we włosach, bądź dreszczyku emocji. Miała jednak cichą nadzieję, że ta wyprawa doda jej choćby trochę adrenaliny.

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #24 dnia: 21 Sierpień 2015, 01:40:55 »
-Och, wybacz! To przez roztargnienie- usprawiedliwiła się. Caledus już szedł w dobrą stronę, do północnej bramy. -Gunsesa miałam okazję poznać, ale spędziliśmy razem mało czasu- niedbale machnęła ręką. -To była wyprawa w poszukiwaniu złego maga. Niestety już na samym początku napotkaliśmy problemy- wyjaśniła. -Przynajmniej poznam jego ziemię. Hmm... Nie będziemy musieli jechać po ciemku wśród tych zarośli. Choooociaż... księżyce są dziś wyjątkowo jasne, dodatkowo leży śnieg i odbija tą łunę, nie ma co psuć takiej atmosfery zaklęciem światła- myślała na głos.
Minęli dwóch strażników, zmęczonych pewnie, ale czujnych. Na szczęście podróżni nie musieli okazywać żadnych papierów potwierdzających tożsamość, czy innych głupot. Przejechali gładko, bez problemów, pożegnani ukłonem. I pewnie drwiącym uśmiechem i pytaniami, po co szlachta pcha się hemisową nocą na północ, gdzie jest ogólnie zimniej. Normalni ludzie zaszywają się w domach i karczmach, grzeją przy ogniu. Siedzą opatuleni w futra i grają w karty czy kości. Zajadają się ciepłymi przysmakami wyczerpując zapasy. A oni nie.  Jadą we trójkę północnymi traktami.
Eve czuła się pewnie. Grunaldi okazał się dobrym przewodnikiem po górach; gorszym panem domu i człowiekiem, ale na przetrwaniu znał się jak mało kto. Jednakże on i cała jego rodzina to już przeszłość. Zamarznięte kawałki mięsa uwięzione pod wielometrową warstwą śniegu. Eve wzdrygnęła się, gdy te wspomnienia nawiedziły jej głowę.
-Silion, ty dobrze radzisz sobie z zimnem, ale Ar chyba nie za bardzo... Zupełnie nie jej klimaty- powiedziała gdy zobaczyła jak maurenka przytula się do krasnoluda. -Koniecznie muszę ci zrobić ciepłą kurtkę, gdy wrócimy- zwróciła się do ciemnoskórej.
« Ostatnia zmiana: 21 Sierpień 2015, 01:43:14 wysłana przez Evening Antarii »

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #25 dnia: 21 Sierpień 2015, 02:18:54 »
No tak, normalni ludzie w Hemisowe wieczory siedzą w swych siedzibach zajadając tłuste potrawy, popijając to mocno słodzonymi napojami i grzejąc się przy ogniu trawiącym kolejne to klocki drewna wrzucane do kominka no oczywiście zakładając że wszyscy mają kominki, bynajmniej robią wszystko by przetrwać nieprzyjemny mróz który złośliwie chciał wedrzeć się do ich domów by uprzykrzać życie. Jednak Silion po pierwsze nie jest człowiekiem, po drugie napewno nie jest "normalny", to jest osobnik jedyny w swoim rodzaju. Tylko takiemu mogło przyjść do głowy by w środku zimy, w nocy, do tego przy pełni księżyców która dodatkowo zmniejszała temperature, wyrwać dwie kobiety w tym jedną ciepłolubną maurenke na nocny wypad w zimne góry. Mądre posunięcie to nie było ale kobiety nie protestowały. Mężczyzna uśmiechnął się słysząc rozważania Evening na temat tego czy rzucać zaklęcie światła czy też nie, wolał nie wtrącać swoich dwóch grzywien do tego monologu. Bo po co? Zwolnił słysząc troske o Armin. - Co prawda to prawda, ja to moge i bez koszuli pomykać w mrozy ale Armiś to faktycznie może być zimno. Ciepła wełniana kurteczka, tak to będzie dobre, bardzo dobre, zapłace ci za to zamówienie, nie chce by moja ukochana marznęła ale teraz musimy improwizować. - uśmiechnął się szeroko sam do siebie, tak poprostu bez powodu uśmiech zagościł na jego twarzy. - Prrr... Issei stój! - krasnolud zatrzymał ogiera który stopniowo zwalniał aż wreszcie się zatrzymał. Mężczyzna sciągnął z głowy kaptur po czym zaczął rozpinać kolejne guziki płaszcza znajdujące się na piersi. Po kilku chwilach płaszcz był zdjęty i trzymany w dłoni. Sil podał swój wyjątkowy, ciepły płaszcz-szate Armin by ta dodatkowo się ogrzała, by nie dostała po tej wyprawie kataru czy nie daj Zartacie zapalenia płuc. - Prosze moja droga, w tym będzie ci z pewnością cieplej. - no i siedząc w samej koszuli czekał aż Armin przywdzieje ubranie, gdy to zrobiła (nie musisz pomijać tego opisu jak ubierasz) pognał konia przed siebie. Trakt przed wesołą gromadką był niczym nie odznaczającą się dróżką. Mocno oblodzone kamienie i ziemia mogły sprawić że konie się poślizną więc należało uważać z popędzaniem ich. Wokół drogi rosły nieliczne krzaczki które teraz w nocy były całe oszronione, w oddali jakiś kilometr przed wędrowcami malował się las

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #26 dnia: 21 Sierpień 2015, 12:53:32 »
Maurenka siedziała na koniu marznąc i słuchając rozważań innych członków wyprawy. Kiedy usłyszała, że rozmowa nakierowała się na jej temat, zaczęła się bardziej jej przysłuchiwać. Kiedy Issei zatrzymał się, mężczyzna zaczął rozpinać guziki swego płaszcza i finalnie zdjął go z siebie dając go ciemnoskórej. Armin ucieszyła się w duchu, że ktoś się o nią troszczy. Fakt faktem, że robiło się jej nieprzyjemnie chłodno. Przyzwyczajona do wysokich temperatur kobieta wzięła płaszcz i nałożyła go na siebie.
- Dziękuję. - powiedziała do Siliona, ale również do Evening. - A jeżeli chodzi o kurteczkę to nie musisz za nią płacić. Sama umiem na nią zapracować. - zwróciła się do krasnoluda, chociaż z pieniędzmi było u niej ostatnio cienko. Dziewczyna z podwójną narzutką, oraz kapturem na głowie, ponownie przytuliła się do ukochanego i znów zaczęli jechać przed siebie. Widoki może nie były zbytnio zachwycające, ale o tej porze roku można było dojrzeć śnieg oraz nieliczne krzaki, które miały w sobie ukryte piękno. Delikatne, jasne płatki zatrzymujące się na zielonych listkach. Może jednak coś w tym jest... 

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #27 dnia: 21 Sierpień 2015, 13:13:15 »
Eve jechała, a policzki różowiły jej się od mrozu, włosy trochę elektryzowały, nos miała schowany pod ciepłym materiałem szalika. Z nozdrzy Caledusa zaś wydobywały się kłęby pary, koń oddychał głośno, ale parł do przodu. Nie dawał się pędzić zbyt szybko po ośnieżonej ścieżce. Kłusował ostrożnie, swoim tempem pomimo komend mściciel, której, nie wiadomo czemu gdzieś się spieszyła. Może po prostu chłód dawał jej się w znaki? Jeszcze godzinę temu odpoczywała w zaciszu domowym po podobnej wyprawie, a teraz znów gna na północ.
Chwyciła mocniej lejce i pochyliła się do przodu. Zostawiła Siliona z Armin gdzieś z tyłu, jednak chwilę potem byli już przy niej. Krasnolud jechał w samej koszuli, zaś maurenka okryta była płaszczem.
Właściwie cała ich trójka normalna nie była... pchali się jak głupcy w śniegi, bo Silion "chciał odpocząć"...
-A dokąd właściwie zmierzamy? Masz w Revar upatrzone jakieś miejsce?- zrównała tempo z karym ogierem. -Ja sama musiałabym wybrać się kiedyś w zupełnie inną stronę, do Afes. Tam nigdy śnieg nie pada.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #28 dnia: 21 Sierpień 2015, 13:42:05 »
Krasnolud popędzał konia który był na tyle mądry że zjechał z oblodzonego traktu na przysypaną cienką warstwą śniegu ziemie dzięki czemu nie musiał się obawiać o to że wywinie orła na lodzie zabijając tym samym ludzi siedzących na nim. Gnał przed siebie, szybko zmierzając w strone lasu, pokonywał kolejne metry rytmicznie wystukując rytm o zmrożoną ziemie. Po kilku minutach trójka osób znalazła się już w lesie. Gdy wjechali do środka w kobiety uderzył jeszcze ostrzejszy mróz, z pewnością pośród drzew temperatura wynosiła kilka stopni poniżej zera. Silion zaklął głośno i zaczął wyrzucać sobie w duchu że niepotrzebnie zabrał ze sobą te kobiety. Ech... Biedne kobiety, jeszcze się rozchorują, po co ja je zabierałem ze sobą? Sam nie wiem... - podrapał się po głowie i rzekł do Evening. - Dobra, nie wiem co mi strzeliło do głowy zabierając was ze sobą. Pochorujecie mi się. Cóż, musze zmienić plany, zatrzymamy się na noc w karczmie "Niedźwiedzi zad", rano sie zobaczy co dalej. Przy okazji musze skombinować jakieś ubranie dla Armin, no jak to tak w samym płaszczu na mróz? Ech... - mężczyzna pokręcił głową z niezadowolenia z samego siebie. No i przyspieszyli konie by w ciągu następnych kilkunastu minut przemierzyć drogę dzielącą ich od karczmy.  A Luna biegła za nimi.



// Temp: -3oC
//Obowiązuje kara: Spadek temperatury poniżej 0 stopni.

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #29 dnia: 21 Sierpień 2015, 14:10:30 »
- Silion, naprawdę jestem ci wdzięczna za troskę, ale nie potrzebuje już więcej ubrań. Mój płaszcz jest dość ciepły i nie potrzebuję innych ubrań. No, może z wyjątkiem jazdy konno, ponieważ wydaje się, że jest zimniej. Dlatego lepiej mi w twoim ubraniu. - powiedziała ciemnoskóra uspokajając trochę mężczyznę. - A poza tym przechodziłam przez gorsze rzeczy niż jakaś tam choroba. - dodała po chwili. Może i było z kilka stopni poniżej zera, ale przynajmniej jechali sobie razem, bez ograniczeń, po prostu gdzieś daleko. Ciekawe co teraz robią Ares i Hypnos... Pewnie siedzą sobie w ciepełku w domku, bezpieczni. Mam nadzieję, że nie rozniosą mi chaty. - maurenka siedziała tak sobie rozmyślając, patrząc na bok. Widziała drzewa, prawdopodobnie tak samo zmarznięte jak oni, oraz śnieg, który leżał sobie w spokoju czekając na roztopienie, które nie przyjdzie za szybko. Armin patrzyła dookoła siebie zachwycając się tym lekko surowym krajobrazem.
« Ostatnia zmiana: 21 Sierpień 2015, 14:21:25 wysłana przez Armin »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #30 dnia: 21 Sierpień 2015, 14:29:14 »
-Jest połowa hemis, jakbyśmy miały dostać zapalenia płuc, to już dawno leżałybyśmy chore pod kołdrą- wzruszyła ramionami. Służki miała ładne, najwyżej by się wskrzesiła. No i Armin miała rację. Nie takie rzeczy jak zapalenie płuc zdarzały się w ich życiu.
-Jesteś nadopiekuńczy Sil!- powiedziała z szerokim uśmiechem rozumiejąc go całkowicie. Sama też dbała o tych, na których jej zależało. Eve nie zadręczała się, w przeciwieństwie do krasnoluda, wyrzutami sumienia. Przecież same zgodziły się na tą podróż, ba!, wcisnęły się mu niemal bez pytania.
-"Niedźwiedzi zad"! Jak miła nazwa...  Posiedzieć w Zadzie zawsze fajnie- skomentowała rozbawiona nazwą karczmy.
Eve kiwała się w siodle, opatulona dokładnie. Caledus też miał na sobie derkę, a od jego ciała biło ciepło z rozgrzanych pod skórą mięśni. Dziewczyna poklepała go po szyi pocieszająco. Mróz zaczął dawać się we znaki.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #31 dnia: 21 Sierpień 2015, 18:08:47 »
Krasnolud uśmiechnął się zawadiacko jak to miał w zwyczaju i mruknął tylko pod nosem. - Nie jestem nadopiekuńczy tylko troskliwy. Ale ja i tak zrobię swoje... - spowolnił konia gdyż zauważył że czym bardziej zapuszczali się w las tym bardziej robiło się ciemno. Winę za to ponosiły gęste korony drzew które nakrywały się na siebie, pomimo iż nie miały już liści bo te opadły jeszcze w Atunus. Poprzez las prowadziła ujeżdżona prawdopodobnie przez wozy kupieckie ścieżka na której, na szerokość mogły zmieścić się 3 konie jadące obok siebie. Co kilkadziesiąt metrów poprzez korony drzew udawało się przebić światłu rzucanemu przez księżyce. Las sprawiał wrażenie mrocznego i niebezpiecznego nocą, bo kto wie jakie niebezpieczeństwa czaiły się w krzakach czy za drzewem. Zagłębiając się ostrożnie dalej w las, jadąc od jednego źródła światła do drugiego, dało się słyszeć wyraźne wycie wilków, sprawiało wrażenie jakby ten wyjący wilk stał obok ciebie, aż ciarki przechodziły po plecach. Od czasu do czasu pomiędzy drzewami dało się dojrzeć ponure ślepia spoglądające z żądzą mordu na dwa nikomu ani niczemu niewinne konie. Jadąc niespokojnie przez ten las przypominały się straszne historie opowiadane sobie jako dzieci...
Silion tak jak zostało powiedziane spowolnił konia i teraz zmierzał nim ostrożnie przed siebie po utwardzonej ścieżce. Był pewny siebie bo tylko tak nie prowokował zwierząt do walki. - Bądźcie cicho i nie ukazujcie lęku. Nie chcemy mieć tutaj chyba za chwile stada wargów na karku. - wyszeptał. - Do karczmy już nie daleko. Jakieś 300-400 metrów. - jeszcze dodał. Młode taru szło zaraz obok konia z opuszczonym ogonem i głową nerwowo wypatrującą zagrożenia, zachowywało się niczym wykrywacz wrogów, co swoją drogą było dziwne. Piesek rozglądał się nerwowo, wybiegał przed konie jakby chciał sprawdzić teren, czasem obsikiwał jakieś drzewo oznaczając "tutaj byłem" itd. Ogółem droga mijała narazie spokojnie.
« Ostatnia zmiana: 21 Sierpień 2015, 18:33:08 wysłana przez Silion aep Mor »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #32 dnia: 21 Sierpień 2015, 18:29:59 »
//Silion jaki spostrzegawczy! ^^ "czym bardziej zapuszczali się w las tym bardziej robiło się ciemno. " hahah c: A liście to  w atunus opadają.


Panowała dziwna aura. Dziewczynę prześladowało uczucie, że jest obserwowana, a lśniące zielone oczy bestii łypały na nią i jej towarzyszy. Właściwie... Nie myliła się bardzo. Cholera wie, co tam między drzewami siedziało. Kilka wilków na pewno, z resztą było je słychać wyraźnie. Ich wycie przecinało mroźne powietrze i docierało do uszu podróżnych nadzwyczajnie szybko i dudniło złowrogo w ich głowach.
-Elisash!- nie wytrzymała wreszcie i zapaliła zaklęciem światło. -No co? Niech trochę odstraszy te bestie...- i pchnęła telekinezą świetlistą kulę trochę wyżej i bardziej na przód.
-I nie myśl sobie, że okazuję jakiś lęk- prychnęła. Ona miała w zapasie magię, nawet jeśli przeciwnik wytrąciłby jej z dłoni miecz, pocisk esencji byłby nawet skuteczniejszy niż ostrze.
Zmierzali zatem powoli do karczmy oświetleni jasną łuną. Pewnie i na drugim końcu lasu było ich widać! A co tam. Przynajmniej trochę bezpieczniej mogli się poczuć.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #33 dnia: 21 Sierpień 2015, 19:23:27 »
//Mylą mi sie te pory roku. :(

Kula światła wystrzelona przez Evening poleciała przed siebie i zawisła kawałek nad panną mściciel. Zaklęcie skutecznie odstraszyło groźne, głodne zwierzęta czyli potencjalnych przeciwników z którymi byłoby bardzo trudno walczyć w ciemnym lesie na mrozie. Takie warunki nie sprzyjały dobrej koncentracji przez co zwierzęta mogłyby wygrać. Jeźdźcy wciąż słysząc wycie wilków których kula światła nie odstraszyła, może dlatego że nie były agresywne, dotarli wreszcie pod duży budynek.


Karczma była dużym, starannie wymurowanym z ciosanych bloków kamienia budynkiem. Od frontu posiadała kilka okien przesłoniętych od środka czerwoną zasłoną, z zewnątrz było widać że w budynku jeszcze pali się światło więc mogą spokojnie wejść i nie być uznanym za złodziei. Skośny dach pokryty był brązową dachówką, taka budowa nie pozwala śniegowi zalegać na dachu. Obok budynku stała mała stajnia, z daleka już było słychać odgłosy koni, ich prychanie, rżenie ze stajennego i tym podobne. Krasnolud zajechał od razu pod stajnie by oddać Issei'a na noc do ciepłego boxu. No i gdy zajechali pomógł maurence zejść z wierzchowca. Podszedł z ogierem pod drzwi stajni i już miał je otworzyć gdy nagle znikąd wyszedł stajenny spoglądając podejrzliwie na mężczyzne. - E gdzie tam myszkujesz? Hę? - zapytał troche zaspanym głosem.
- Chcemy przenocować dwa ogiery. Można? - zapytał.
- Taa, w końcu to stajnia, daj pan 10 grzywien i te zwierzaki, zaopiekuje się nimi.
- Tu są pieniądze. - podał mieszek po czym oddał lejce swego konisia stajennemu. Z racji iż zapłacił już za Evening jej pozostało tylko oddać swego konia. Krasnolud uśmiechnął się do swej ukochanej i podszedł pod drzwi. Gdy obie kobiety znalazły się przy wejściu otworzył drzwi jak dżentelmen i zaprosił kobiety do środka.

528 - 10 = 518 grzywien

//Nie sugerujcie się obrazkiem, nic lepszego nie znalazłem. ;)
//Godzina: 22:01
« Ostatnia zmiana: 21 Sierpień 2015, 20:18:34 wysłana przez Silion aep Mor »

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #34 dnia: 21 Sierpień 2015, 21:00:57 »
Zastygłe z zimna dłonie i stopy czekały tylko na tę chwilę, gdy ciało będzie mogło odtajać i znów nabrać zdrowego koloru. Eve zeskoczyła z Caledusa i podała lejce stajennemu. Ciała zwierząt musiały odtajać, biło z nich ciepło.
Silionowi posłała pełne zdziwienia spojrzenie. Jej sakiewka była wystarczając ciężka, by była w stanie zapłacić za siebie. Krasnolud jednak był dżentelmenem i nie chciała umniejszać jego zasług i oddawać mu tych drobniaków.
-Elisash- zgasiła świetlistą kulę. Ogień z pochodni, świec i kominka był zdecydowanie milszy dla oka niż porażające białe światło.
-Ar, ty szczęściaro- zaśmiała się wchodząc do środka. -W dzisiejszych czasach to ze świecą takiego szukać... Kulturalny, dobrze wychowany, troskliwy i cóż... bogaty- nie przestawała się uśmiechać. Krasnoludy nie były w jej typie, ale przypadek Siliona i maurenki był dowodem na to, że miłość nie zważa na granice, te rasowe czy narysowane na mapie.
Pozwoliła sobie zająć miejsce przy szerokim drewnianym stole, stojącym blisko szynkwasu i kominka oczywiście. Odwróciła się i wyciągnęła dłonie w stronę ognia.

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #35 dnia: 21 Sierpień 2015, 21:24:44 »
Ciemnoskóra zeszła z konia z małą pomocą mężczyzny. Była szczęśliwa, że za chwileczkę znajdzie się w ciepłym pomieszczeniu. Miała już dość jazdy konnej w mroźnej, hemisowej atmosferze.
- Fakt, ja to mam szczęście. - powiedziała Armin w odpowiedzi na słowa pani mściciel. - Przynajmniej nie żyję w totalnej samotności. No, oczywiście mam też dwa cudne zwierzaczki. - dodała po chwili. Stanęła przy drzwiach i weszła wraz z Evening i Silionem do karczmy. W budynku unosił się zapach jedzenia i chmielowego trunku. Maurenka zdjęła z siebie jeden, a następnie drugi płaszcz. Oba powiesiła na krześle, na którym usiadła. - W końcu czuję moje palce... - zaśmiała się kobieta.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #36 dnia: 21 Sierpień 2015, 22:27:09 »
Karczma wewnątrz była bardzo dobrze utrzymana, na przeciwko wejścia jak to zwykle bywa w tego typu budynkach stał szynkwas a za nim karczmarz. Po lewej stronie był kominek a przy nim czteroosobowy stolik. W samej karczmie było tylko kilkanaście stolików, głównie wieloosobowych. Przy jednym z nich siedział jakiś elf popijając piwo, przy drugim zaś ludzka kobieta zajadająca coś dobrego. Gdzieś tam w kącie leżał jeszcze jakiś zapity krasnolud. Tutejszy właściciel przybytku miał na oko 30 lat, krótkie, czarne włosy, kilkudniowy zarost oraz solidny brzuch. Ubrany był w wełnianą koszule i skórzane spodnie, na wierzch miał zarzucony biały fartuch. Stał za tym szynkwasem i przyglądał się nowo przybyłym gościom czyli Armin, Evening i Silionowi który to do budynku wparował z Luną obok nogi. Trójka przyjaciół zasiadła przy wolnym stoliku przy samym kominku, Evening zaraz w oczy rzuciło się menu wiszące na ścianie, Silion zaś nie usiadł od razu tylko skierował swe kroki w stronę karczmarza.
Do kobiet zaś podeszła kelnerka. Młoda, zgrabna elfka ubrana w zwiewną bawełnianą koszulkę i zwykłe skórzane spodnie. Uśmiechnęła się szeroko i zapytała. - Co podać?

Evening i Armin:



Napoje:

-Alkoholowe:

Piwa:

-Piwo -2 grzywny
-Mocne piwo -3 grzywny

Wina:

-Wino wytrawne/pół-słodkie/słodkie (9%) -3 grzywny
-Wino wytrawne/pół-słodkie/słodkie (12%) -4 grzywny

Wódka:

-Wódka (40%) - -2 grzywny
-Krasnoludzka przepalanka (50%) -3 grzywny

inne:

-Ryżówka -1 grzywna
-Miod pitny -3 grzywny
-Gin -5 grzywien

-Bezalkoholowe


-Woda - darmowa
-Herbata -1 grzywna
-Kawa -1 grzywna
-Napar ziołowy -2 grzywny
-Sok -2 grzywny
-Mleko -2 grzywny

Jedzenie:

- Udko ścierwojada - -2 grzywny
- Pierś ścierwojada -3 grzywny
- Gołąb - -3 grzywny
- Kotlet z kretoszczura -4 grzywien
- Gulasz z wilka -4 grzywien
- Pieczeń z dzika -10 grzywien
- Pieczony niedźwiedź (całość) - -25 grzywien

Nocleg:

-Pokój na noc - -10 grzywien
-Pokój na 24h - -30 grzywien

Silion:

- Witam szanownego pana. W czym mogę służyć? Podać coś konkretnego? - zapytał grzecznie.
- Tak, poprosze piwo, gulasz z wilka i dwa pokoje na noc, jeden dwuosobowy, jeden pojedyńczy.
Karczmarz zapisał sobie wszystko na karteczce i spojrzał wyczekująco na krasnoluda. - Coś jeszcze?
- Nie ma pan może jakichś ciepłych ubrań dla mojej dziewczyny na zbyciu? Biedaczka marznie. - wyszeptał.
- Coś się znajdzie, to będzie 50 grzywien. - rzekł cicho.
- Niech będzie, to ja może od razu zapłace. - odliczył grzywny i podał mężczyźnie.
Karczmarz wyszedł na zaplecze, po kilku minutach przyniósł stamtąd gulasz, nalał też piwa do kufla i położył na szynkwasie. Z zaplecza przyniósł wełniane rękawice i wełniany kubrak z czapką. Do tego jeszcze podał krasnoludowi klucze z numerem 1 i 2 i uśmiechnął się. - Prosze bardzo, numer 2 jest dwuosobowy.
Krasnolud piwo wraz z gulaszem wziął do jednej ręki, drugą wolną wrzucił klucze do kieszeni płaszcza i do tej samej ręki wziął ubranie. Podszedł do stolika, położył swe pożywienie na nim. Z kieszeni wyjął klucz z numerem 1 i podał Evening. Ubrania zaś powędrowały do rąk Armin. Gdy już wszystko rozdał usiadł na stołku i rzekł. - Tak więc to klucz do twego pokoju Eve, a to ubrania dla Armin. W górach w Hemis bywa nawet -10oC.

518 - 76 = 442 grzywny

//Armin otrzymuje NA CZAS WYPRAWY:

Nazwa odzienia: wełniany kubrak
Rodzaj: kubrak
Typ: ubranie
Wytrzymałość: 1
Opis: Uszyty z 0,06kg wełny. Chroni przed zimnem do temperatury -20 stopni. Do kubraka dołączona została cieplutka również wełniana czapka.

oraz

Nazwa odzienia: wełniane rękawice
Rodzaj: rękawiczka
Typ: ubranie
Wytrzymałość: 1
Opis: Wykonana z 0,008kg wełny. Chroni przed zimnem do temperatury -20 stopni.

Offline Armin

  • Krwawe Kruki
  • ***
  • Wiadomości: 1658
  • Reputacja: 2475
  • Płeć: Kobieta
  • Nikt nic nie słyszał...
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #37 dnia: 21 Sierpień 2015, 23:12:47 »
- Ja poproszę herbatę i udko ścierwojada. - powiedziała ciemnoskóra do kelnerki wyciągając z mieszka odliczone grzywny. Położyła je na stole, by następnie zobaczyć co krasnolud jej przyniósł. Był to ładny, wełniany kubrak i rękawiczki. Z pewnością teraz nie zamarznie na wycieczce w góry. - O... Jakie ładne, i co najważniejsze ciepłe. - stwierdziła z uśmiechem maurenka. - Dziękuję. - dodała po chwili i ucałowała mężczyznę w policzek. Odłożyła na bok rzeczy i spojrzała na swoich towarzyszy. - To jaki mamy plan na jutro? - spytała zaciekawiona.

180-3=177 grzywien

Offline Evening Antarii

  • Arystokrata
  • ***
  • Wiadomości: 3863
  • Reputacja: 4704
  • Płeć: Kobieta
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #38 dnia: 21 Sierpień 2015, 23:46:08 »
Karczma jak wiele innych. Nie wyróżniała się niczym szczególnym. Taki sam otyły karczmarz omiatający wzrokiem salę, w której posiłek spożywało kilka zbłąkanych wśród lasów duszyczek. Takie same drewniane stoły noszące ślady nie tylko buraczków, które nie pomieściły się na talerzu, ale także bójek i ciosów sztyletem. Zwykle sprzątane tylko pobieżnie, "na odwal", żeby tylko było można zjeść nie taplając się w jedzeniu poprzednika. Swoją drogą... Na upartego szło by się tak najeść, idąc śladem resztek na podłodze, czy na stołach właśnie. Piwo zaś i wódka niestety od razu wsiąkały w brudną podłogę.
A tak w ogóle... Pijany krasnolud!? To w ogóle możliwe?!
Eve jednak nie zwracała uwagi na ten wyjątek, który leżał w rogu. Z fascynacją czytała menu.
-To ja może tym gołębiem zaryzykuję. I naparem ziołowym- rzekła po namyśle, odwracając się w stronę Armin i Siliona. -Acha, Sil, ja za siebie zapłacę. Masz te 10 grzywien...- mruknęła szukając pieniędzy. Po zawędrowaniu w odmęty swej sakiewki, wyłożyła na blat kilka monet i podsunęła przyjacielowi pod nos. -Tobie... Wam będą bardziej potrzebne- uśmiechnęła się.
Zauważyła, że Silion pyta się także o wełniane ubranie. Chwilę potem Armin mogła cieszyć się ciepłym, właściwym na tę pogodę odzieniem.
-Kubraczek też z chęcią wykonam gratis. Przecież nie będę zdzierać z przyjaciół- zaśmiała się. Jej wzrok powędrował w stronę chrapiącego jak prosię, pijanego w sztok krasnoluda. -Silion, ile on musiał wypić, by doprowadzić się do takiego stanu!? Spirytusu się opił czy jak?- pytała zdziwiona. Nooo, szok.
-O plan to Sila pytaj- kiwnęła na niego głową. -To on jest przewodnikiem wycieczki. Też z chęcią się dowiem dokąd nas prowadzi... Masz upatrzone jakieś miejsce, Sil? Taki swój Azyl w górach?


//7877-15=7862 grzywien

10 grzywien dla Siliona, 5 dla karczmarza.

Offline Silion aep Mor

  • Weteran
  • ****
  • Wiadomości: 7306
  • Reputacja: 1787
  • oCNpc
    • Karta postaci

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #39 dnia: 22 Sierpień 2015, 13:14:20 »
Kelnerka uśmiechnęła się wesoło, zabrała grzywny i oddaliła się w stronę karczmarza, weszła na zapleczo-kuchnie i podała kucharzowi zamówienie na gołębia i udo ścierwojada. Sama zaś wzięła się za parzenie napoi dla kobiet, dwie szklanki i położyła na szynkwasie, postanowiła parzyć na oczach klientów, wyjęła z metalowej puszki kilka suszonych, długich liści i skruszyła je do pierwszej ze szklanek. Inna puszka wypełniona była aromatyczną mieszanką ziół których kilka łyżeczek wylądowało w drugiej szklance. Elfka przyniosła z kuchni stalowy czajniczek z zagotowaną na ogniu wodą, nalała do obu szklanek. Napary po chwili zabarwiły się, herbata na ciemny brąz, ziołowy napar na mocny żółty.
Krasnolud wziął łyka gorzkiej, złocistej cieczy robionej z chmielu jaką niewątpliwie było piwo, napój przelał się przez gardło mężczyzny do żołądka po drodze zostawiając miły posmak w ustach no i oczywiście pianę na wąsach. Szybko starł rękawem koszuli śmieszny, kompromitujący wąsik z nadzieją że nikt nie zauważył. Spojrzał na swoją miskę z gulaszem i pomieszał łyżką. Gulasz był pierwsza klasa, ciemny sos zaprawiony śmietaną podczas przygotowywania dawał taki jasno brązowy kolor, w tym pływało dobre, pokrojone w kosteczkę mięso z wilka które na pewno rozpływało się w ustach. No ale nie wypadało tak jeść gdy jeszcze reszta nie dostała swego zamówienia. No nie przystoi. Mężczyzna dostał buziaka i uśmiechnął się do Armin. - Cieszę się że ci się podoba, nie dziękuj, nie ma za co. - powiedział wesoło. - Evening, ja tego nie przyjmę, wybacz, najwyżej daj Ar. Póki jesteście w moim towarzystwie pozwolicie że ja będę płacił. Fakt, wiele nie mam ale i tak chętnie wydam to na przyjaciół, bo czy pieniądze są ważne? Dla mnie nie, kiedyś byłem biedny i byłem taki sam jak teraz. - uśmiechnął się szczerze do panny mściciel. - Eve, z kubraczkiem zrobisz jak będziesz uważała ale ja ci powiem że przyjaciel czy nie to interes musi się kręcić. Haha. No ale nie ważne... - zaśmiał się sam nie wiedział z czego bo ta wypowiedź nijak nie była śmieszna.
Po wypowiedzi Siliona akurat nadeszła elfia kelnerka niosąc dwa talerze z mięsem. Jeden położyła przed Evening, drugi przed Armin. Wróciła się jeszcze do lady by zabrać stamtąd dwie szklanki wypełnione napojami które już raczej zdążyły się porządnie zaparzyć do tego jeszcze wzięła talerzyk na którym leżały dwa plastry cytryny, cukiernice i przyniosła to do stołu, położyła na środku. - Smacznego! - powiedziała grzecznie i udała się na zaplecze.
- No właśnie smacznego! - rzekł krasnolud i wypił kolejnego łyka piwa.
Na talerzu Evening znajdował się bardzo dobrze wypieczony gołab, obok niego była spora porcja podłużnych, ziemniaczanych bloczków usmażonych na rozgrzanej płycie z dodatkiem masła (takie jakby frytki) posypane solą do smaku. Zapach unoszący się od ziołowego naparu roznosił się w powietrzu, była to bardzo miła i usypiająca woń.
Na talerzu Armin znajdowało się duże, soczyste udko ścierwojada w sosie ziołowo-cytrynowym. Do tego wokół mięsa poukładane były zachodząc na siebie jedna, na drugą i tak dookoła talerza, ziemniaczane krążki (takie domowe czipsy) usmarzone na rozgrzanej płycie z dodatkiem masła i posypane solą do smaku.
- Eve, co do tego w kącie, nie mam pojęcia czym on się tak urządził ale masz dużo racji i spirol mógł grać tutaj pierwsze skrzypce. Znaczy wiesz, każdy krasnolud da radę się tak schlać jak tamten ale ile wypije to już zależy od organizmu, wieku, płci, stanu psychicznego, zdrowia, indywidualnych czynników i tak dalej. Znaczy prawie każdy, ze mną jest coś dziwnego, nigdy, ile bym nie wypił to i tak nie mogę doprowadzić do takiego stanu, oczywiście nie żebym chciał. - trochę się zmieszał więc wsadził nos w kufel i połknął kilka kolejnych łyków chmielowego niskoprocentowego napoju tak bardzo uwielbianego przez każdego mężczyznę. Mało procentów dzięki czemu można dłużej i więcej pić a przyjemność taka sama jak przy mocniejszych trunkach. Mężczyzna wziął nabrał na łyżkę trochę gulaszu oczywiście z mięskiem i skosztował. Tak jak się spodziewał, mięso było doskonałe, delikatne i rozpływające się w ustach a sos sam w sobie mocno mięsny i pyszny.
Armin podziwiając karczmę spojrzała na siedzącego przy jednym ze stołów elfa, był to wysoki, piękny mężczyzna z długimi do ramion blond włosami, pięknymi zielonymi oczami i spiczastymi uszami. Ubrany był w pancerz ze skóry wilka w kolorach maskujących, o bok stołu oparty miał mithrilowy łuk refleksyjny z motywami leśnymi. Przy pasie dzierżył długi miecz z szarej rudy. Widać było że jest myśliwym ewentualnie kłusownikiem chociaż na tego drugiego się nie zanosiło. Do niego podszedł karczmarz i przysiadł się. Zaczęli rozmawiać, nie wszystko dało się dosłyszeć.
- Ach... Strasznie się dzieje... Nie mam gdzie sprzedawać moich trofeów i skór. Cierpie teraz na brak grzywien.
- Jak to? Co się stało? Powiedz coś więcej panie elfie.
- No co tutaj dużo gadać. Sprzedawałem skóry, rogi, pazury i inne trofea ze zwierząt w mieście Metr. Cholera jasna, weź tam teraz coś sprzedaj kiedy ludzie tacy zestrachani że ja nie mogę. Prawie nikt nie wychodzi z domu, wszyscy boją się o swoje życie. Ktoś lub coś morduje mieszkańców Metr, nie ważne czy to biedak, rzemieślnik, bogaty, poważany kupiec i tak ktoś umrze. Dochodzi do takich absurdów że ludzie już nawet obwiniają o to duchy a nawet samych bogów.
- Co ty gadasz? No to nieźle, całe szczęście że mnie tutaj nic takiego nie spotkało. Byłbym zrujnowany. - karczmarz sposępniał.
- Wybacz drogi panie, muszę się przespać z tym problemem. Dobrzej nocy. - elf wstał od stołu, zabrał swój łuk i ruszył w stronę schodów znajdujących się na prawo od wejścia do środka karczmy. Głośne stukanie butów po schodach i elf zniknął na górze.
- Co do naszego celu... Ktoś coś mówił o Metr? Tak więc od teraz to nasz cel. - krasnolud uśmiechnął się o tak :D

//2 godziny pisania posta :)
« Ostatnia zmiana: 22 Sierpień 2015, 16:02:05 wysłana przez Silion aep Mor »

Forum Tawerny Gothic

Odp: Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #39 dnia: 22 Sierpień 2015, 13:14:20 »

 

Sitemap 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 
top
anything