- Tak tak... Wiem o co ci chodzi. Nasza społeczność istniała jednak na długo przed nim- odpowiedział zmieszany Grunaldi. - Orzeł to dumny ptak, a dwie głowy świadczą o walce jaką codziennie staczamy. Z morzem. I z siłą gór.
Kompania zbliżała się nieubłaganie do wioski. Wreszcie dotarli do samych bram, gdzie witali ich wszyscy przechodnie, a nawet ludzie machali im z okien. Cieszyli się bardzo, dopóki nie zauważyli, że ponad połowy członków ekspedycji nie wróciło do domu. Tak samo nie było tak potrzebnych zapasów na hemis. Mrozy nadciągały, a ludzie mieli ograniczone zapasy w spiżarniach. Przybycie Grunaldiego, choć tak wyczekiwane, przyniosło tylko ból i smutek, a także brak nadziei i wizję zimowych głodów.
ÂŻony, matki, siostry wyszły na ulice, by powitać swych mężów, synów i braci. Ci jednak mieli nigdy nie powrócić do swych domów.
Mieszkańcy gromadzili się powoli na głównym placu, na którym to przystanął Grunaldi i jego dwóch ocalałych synów. Evening zaś zeszła z konia i spuściła smutno głowę. Nie chciała na razie patrzeć tym ludziom w oczy, wiedząc, że stracili bliskich na znanych przecież szlakach, których ich klan używał od zarania dziejów.
- Przy samym Ekkerund dopadli nas łotrzy... Zrabowali wozy wypełnione kupionymi rzeczami i jedzeniem, zniszczyli je i pozabijali naszych braci- zaczął ponuro. Zaczęło prószyć. - Oto mieszkańcy ze stolicy, którzy ofiarowali swą pomoc i umiejętności walki, pomogli nam dotrzeć do domu, by nasi bracia odbyli ostatnią podróż w rodzinne strony, by tu pogrzebać ich ciała. Nie będziemy się jednak zniżać do poziomu tych złoczyńców! Wyrządzili nam zło, ale jesteśmy silni. Będziemy żywność rozdzielać racjonalnie, by ta hemis nie należała do najgorszych w waszym życiu- mówił podniesionym i pełnym dumy głosie. Gdzieś tam jednak słyszalny był żal. - Wiem, że wiele z was będzie cierpieć- zwrócił się do kobiet. - Ale wiedzcie, że wasi mężczyźni zginęli w walce, zaciekle broniąc naszego dobytku! Możecie czuć dumę. Ze skarbca mój skryba wypłaci wam, jeszcze dziś!, po 400 grzywien zapomogi. Nie zostaniecie same. Ja także poniosłem wielką stratę, choć nie wszystkich synów straciłem. Tam na wozie leżą ciała zmarłych, pogrzebiemy ich za dwa dni. Niech bogowie będą z wami...- tym smutnym pozdrowieniem skierował się do własnego domu.
Klemens i Eryk mieli zająć się koniami. Także Pałaszem i Płotką. Grunaldi zaś zaprosił Eve i Sala do swojego domu...