Salazar sięgnął po swój sztylet i powolnie, mozolnie sprowadzał ciała do siebie z różnych zakątków gdzie poumierały, naliczył 10 ofiar dzisiejszej nocy a oprawianie zwierzyny jak i tortury, czy sprawianie bólu, były jego konikiem i fascynacją. Tak też i dzisiaj zabrał się za oprawianie zwierzy. Zaczął od spraw błahych. Zaczął nacinać główne żyły i zlewać krew do pojemników z każdego ciała, główne tętnice na szyi i udach a następnie przekładając ciało wymuszał przepływ krwi, która spływała w miejscach nacięć, powtórzył to wiele razy. Następnie obrócił zwierzę na plecy, by dotrzeć swobodnie do łap, delikatnie wsuwając ostrzew paliczki pod pazury, delikatnie je podważał, by je poluzować w chrząstkach i kości, następnie wyciągał ostrze i energicznym ruchem wyrywał pazury. tak powtórzył z każdą łapą bestii, a następnie z każdą bestią z osobna. Mając zebrane pazury, zabrał się za kły. rozsuwał wargi zwierzęcia, by dojrzeć i wyczuć w miękkiej tkance, gdzie kończą się ich korzenie, następnie wbijał ostry szpikulec pod nie i zapierając ostrze o kości szczęki podważał je, a one same wdzięcznie wyskakiwały z mięsistej szczęki. Manewr powtórzył wielokrotnie opróżniając szczękę zwierzęcia z kłów, a następnie z każdym zwierzęciem z osobna. No i nastał moment na najciekawszy manewr dzisiejszej nocy, ściągnięcie skór. Zaczął swobodnie nacinał skórę na łapach na podbrzuszu, przy czaszce i ogonie tworząc swoistą kamizelkę na ciele, a następnie podważając warstwę skórną z tkanek wewnętrznych, zaczął zdzierać fragmenty, by następnie z całości zerwać skórę, tak zabawę powtórzył 10 razy pozbywając bestie ich odzienia...
//Pozyskuję:
160 pazurów kreshara
20 m2 skóry kreshara
30 litrów krwi kreshara
40 kłów kreshara