Kto nie ryzykuje ten się nie bawi. elf momentalnie wyciągnął swoją rune i krzyknął - Aresh! - z pod ziemi błyskawicznie wyrosły kamienne kolce przebijając jednego kłusownika, nie miał szans przeżyć gdyż stalagmit przebił go na wylot poczynając od miennicy. Oczywiście Creed wtedy nie leżał i nie czekał aż przeciwnicy go zaatakują tylko wykorzystał to że byli zdezorientowani, schował runę, wstał i szybko złapał bandyte który był ranny w ręke i wziął go za zakładnika trzymając mu ukryte ostrze przy gardle. Podprowadził go kawałek do jego towarzyszy i podciął mu gardło a potem rzucił nim w jednego kłusownika zwalając go tym z nóg. Szybko podbiegł do bandyty i chciałbmu wbić ostrze w głowę lecz mu siĂŠ to nie udało bandyta sparował atak ukrytym ostrzem. Creed szybko zadał kolejny cios drugą ręką w brzuch, był on ewidentnie słabszy gdyż miał on ranną tą ręke lecz cios się udał i przeciwnik się zgiął a kruk wtedy dokanał ostatecznego ciiosu atakując drugą ręką, sprawną, w głowę uśmiercając tym kłusownika. Wyciągnął swój miecz a w tym czasie ostatni przestĂŠpca zdążył zrucić z siebie poległego kompana i wstać, został sam a elf wykonał kolejny atak mieczem. Były to silne ataki głównie zadawane od boku. W pewnym memencie człowiek wykonał mocnieszy blok i wybiło długouchemu to rękę. Bandyta już miał kopnąć lecz elf wykonał szybki unik w bok i ranił bok przeciwnika. Ten się skulił a Creed w tym momencie kopnął go przewracając go na ziemię. Elf szybko i mocno rękojeścią miecz uderzył w kolano przeciwnika wybijając mu tym nogę ze stawu. Na końcu rzekł - Ile jeszcze do cholera was w jest w tym lesie. - mówił czały czas b3dąc czujnym aby zowu nie zostać zaatakowanym w ten sposób.