A na farmę zawitała jakaś nowa, młodziutka maurenka. Podeszła do farmera, właściciela tego gospodarstwa. - Emm.. Witajcie, jestem Gaia, służka Emericka. Pomyślałam, że mogę co nie co pomóc. Po poinformowaniu o swoich chęciach, kobieta zaczęła się rozglądać po gospodarstwie i od czego by tu zacząć. Postanowiła na początku pójść do stodoły nabrać ziarna dla ptactwa.Gdy wszedła do środka, podszedła do kopca pszenicy. Nachyliła się, nabrała pełne wiaderko, następnie stąd wyszła i ruszyła w stronę małego koryta, w którym kury dostają swoje ziarna. Jednak koryto było tak upaćkane i ubrudzone kurzymi odchodami, że to trzebabyło najpierw wyczyścić, co też uczyniła. Złapała za jakąś tam łopatę i zaczęła zeskrobywać tą obrzydliwą substancję. Gdy już wyczyściła względnie koryto, to złapała za to wiadro pszenicy i wsypała do środka po brzegi. Uradowane kury zaraz zabrały się za dziobanie, a że trochę w wiadrze ziarna zostało, to rozsypała w pobliżu koryta.