Wzial noz i pokroil nim demona na kawalki, no oczywiscie glowe zostawil na karku, zwloki rozpizgal wokol. Usiadl na wozku, podniosl rune i schowal. Otworzyl flaszke, lyknal i dal Kaziowi. - Masz, lyknij sobie. Uspokoisz sie. Pierdoleni terrorysci! Kup magiczne ziemniaki na podejrzanym rynku i juz cie demonami szczuja... - westchnal.